Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zło - Jak powstaje w nas - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 listopada 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
37,80

Zło - Jak powstaje w nas - ebook

W swoim arcydziele ZŁO –JAK POWSTAJE W NAS Julia Shaw genialnie naświetla panoramę mrocznej strony człowieczeństwa. Naukowe podstawy analizowania umysłów sadystów, zbrodniarzy winnych ludobójstwa i odrażających dziwolągów, a także nowa rola technologii w promowaniu zła –są zaprezentowane w totalnie porywający sposób...
PHILIP ZIMBARDO

Dr JULIA SHAW – światowej sławy psycholog sądowy i ekspertka kryminologii – twierdzi, że zło jest zawsze subiektywne. Zastrzega, żeby nie spodziewać się opisów głośnych spraw ani słynnych przestępców. To jest książka o każdym z nas, ma pomóc nam zrozumieć własne myśli i skłonności. Zrozumienie, że wszyscy jesteśmy zdolni do wyrządzania krzywd i szkód, powinno sprawić, że będziemy bardziej ostrożni i uważni.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-7150-7
Rozmiar pliku: 3,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wprowadzenie

Głód

Friedrich Nietzsche napisał w 1881 roku: Böse denken heißt böse machen – źle o czymś myśleć, znaczy złym to czynić¹. Dopiero wtedy, kiedy przyczepimy czemuś etykietę „zło”, dopiero kiedy myślimy, że jest złem, to złem się staje. Nietzsche twierdził, że zło jest doświadczeniem subiektywnym, a nie czymś, co stanowi naturę osoby, przedmiotu czy działania².

Ta książka sprawdza, co ma tu do powiedzenia nauka, badając szeroki wachlarz różnych koncepcji i pojęć często kojarzonych ze słowem „zło”. To studium ludzkiej hipokryzji, absurdalności zła, zwykłego szaleństwa i empatii. Mam nadzieję, że skłonię cię do podjęcia wyzwania: przemyślenia i zmiany rozumienia, co to znaczy być złym.

Przez ostatnie trzynaście lat, jako studentka, wykładowczyni i badaczka, uwielbiałam wdawać się w dyskusje o naukowych aspektach zła z każdym, kto tylko chciał mnie słuchać. Najbardziej lubię burzyć fundamentalne, czarno-białe rozumienie dobra i zła, by je zastąpić niuansami i wiedzą naukową. Chciałabym, abyśmy wszyscy w sposób bardziej świadomy rozmawiali o zachowaniach, co do których z początku mamy poczucie, że nie potrafimy ani nawet nie powinniśmy zaczynać ich rozumieć. Bez zrozumienia ryzykujemy, że będziemy odczłowieczać innych, skreślać istoty ludzkie tylko dlatego, że ich nie pojmujemy. Możemy, wręcz musimy, próbować zrozumieć tych, których zaszufladkowaliśmy jako złych.

Zacznijmy od ćwiczenia z empatii. Pomyśl o najgorszej rzeczy, jaką zrobiłeś w życiu. O czymś, czego się prawdopodobnie wstydzisz i wiesz, że przez to straciłbyś w oczach innych. Niewierność. Kradzież. Kłamstwo. Teraz wyobraź sobie, że wszyscy o tym wiedzą. Osądzają cię. Nieustannie określają cię według tego czynu. Jak się z tym czujesz?

Bycie osądzonym na wieki na podstawie postępków, których najbardziej żałujemy, byłoby dla nas nie do zniesienia. A tymczasem codziennie robimy to innym. We własnych decyzjach widzimy niuanse, okoliczności, trudności. Jeśli chodzi o innych, to często widzimy tylko skutek ich decyzji. Prowadzi nas to do definiowania istot ludzkich, w całej ich złożoności, jednym hańbiącym określeniem. Morderca. Gwałciciel. Złodziej. Kłamca. Psychopata. Pedofil.

To są etykiety przyczepiane innym na podstawie naszego wyobrażenia, kim muszą być, sądząc po ich zachowaniu. Pojedyncze słowa mające stanowić kwintesencję czyjegoś prawdziwego charakteru i zdyskredytować go, zakomunikować innym, że tej osobie nie można ufać. Ta osoba jest szkodliwa. Ta osoba tak naprawdę nie jest żadną osobą, tylko jakąś potworną aberracją. Nie ma co próbować zdobywać się na empatię wobec tej aberracji, ponieważ jest tak beznadziejnie zła, że nigdy nie będziemy w stanie jej zrozumieć. Tacy ludzie są poza zrozumieniem, nic ich nie ocali, oni są złem.

Ale kim są ci „oni”? Może zrozumienie, że każdy z nas często myśli i robi rzeczy, które inni uważają za nikczemne, pomoże nam pojąć samą istotę tego, co nazywamy złem. Mogę cię zapewnić, że ktoś gdzieś na świecie za zło wcielone uważa właśnie ciebie. Jadasz mięso? Pracujesz w bankowości? Masz nieślubne dziecko? Przekonasz się, że to, co tobie wydaje się normalne, dla innych normalne nie jest, a nawet może być absolutnie karygodne. Może wszyscy jesteśmy źli. A może nikt z nas.

Jako społeczeństwo dużo mówimy na temat zła, choć tak naprawdę to wcale o nim nie mówimy. Codziennie słyszymy o najnowszych ludzkich okropieństwach i powierzchownie angażujemy się w stały strumień wiadomości, z poczuciem, że ludzkość niewątpliwie zmierza ku zagładzie. Jak mawiają dziennikarze: jest krew, jest czołówka. Z silnych emocji zostają wydestylowane tytuły gazet i treści w mediach społecznościowych, które przykuwają uwagę. Widziane przed śniadaniem, a w porze lunchu już zapomniane – nasza konsumpcja doniesień na temat zła jest niebywała.

W szczególności nasz głód przemocy wydaje się większy teraz niż kiedykolwiek. W opracowaniu opublikowanym w 2013 roku przez psychologa Brada Bushmana z zespołem, badających przemoc w filmach, napisano: „przemoc w filmach wzrosła ponaddwukrotnie od 1950 roku, przemoc z użyciem broni w filmach kategorii PG-13 wzrosła do punktu, w którym ostatnio przekroczyła wskaźnik dla filmów kategorii R ”³. Filmy stają się coraz bardziej brutalne, nawet filmy dla dzieci. Nigdy dotychczas historie pełne przemocy i ludzkiego cierpienia nie były tak wszechobecne w naszej codzienności. W Stanach Zjednoczonych filmy oznaczone kategorią wiekową PG-13 (parents strongly contioned) mogą zawierać materiały nieodpowiednie dla dzieci poniżej 13 lat i zalecany jest nadzór rodzica. W Wielkiej Brytanii odpowiednik 12A. R (restricted) – filmy zakazane poniżej 17 lat, w Wielkiej Brytanii odpowiednik 15 lat. Młodzież w tym wieku nie jest wpuszczana do kina.

Co to z nami robi? Wypacza nasze rozumienie częstości występowania zbrodni, sprawiając, że uważamy zbrodnię za bardziej powszechną, niż jest w rzeczywistości. Wpływa na to, komu przyczepiamy etykietę „zły”. Zmienia nasze pojęcie sprawiedliwości.

A teraz chcę ustalić, czego spodziewasz się po tej książce. Nie jest to książka, która zgłębia indywidualne przypadki. Całe tomy poświęcono konkretnym ludziom, do których często odnosi się pojęcie zła – takim jak Jon Venables, najmłodsza osoba, jaka kiedykolwiek popełniła morderstwo w Wielkiej Brytanii, nazwany przez tabloidy „Złem Wcielonym” albo seryjny morderca Ted Bundy w USA, albo „Ken i Barbie, zabójcy”, Paul Bernardo i Karla Homolka w Kanadzie. To są bez wątpienia fascynujące sprawy, ale ta książka nie jest o nich. Jest o tobie. Chcę, żebyś zrozumiał twoje własne myśli i skłonności, i zależy mi na tym bardziej niż na pokazaniu ci konkretnych przykładów występków innych ludzi.

Nie jest to też książka filozoficzna ani religijna, ani książka o moralności. Ta książka próbuje pomóc nam zrozumieć, dlaczego robimy sobie nawzajem okropne rzeczy, a nie rozstrzygać, czy te rzeczy powinny się wydarzyć ani jaka kara za nie jest odpowiednia. Jest to książka wypełniona eksperymentami i teoriami, ponieważ ma skierować naszą uwagę w stronę nauki, w której możemy szukać odpowiedzi. Jest próbą rozłożenia pojęcia zła na wiele elementów i badania każdego z nich z osobna.

Ta książka nie wyczerpuje tematu zła. Życia by nie starczyło na takie zadanie. Możesz być rozczarowany, że prawie wcale nie poświęcę czasu na omówienie tak podstawowych tematów jak ludobójstwo, wykorzystywanie dzieci przez opiekunów, dzieci popełniające przestępstwa, oszustwo wyborcze, zdrada, kazirodztwo, narkotyki, gangi albo wojna. Jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś o tych sprawach, możesz sięgnąć do wielu książek, ale nie do tej. To jest książka, która próbuje poszerzyć aktualnie dostępną literaturę przedmiotu i wnieść coś nieoczekiwanego. Ta książka zapewnia przegląd ważnych i różnorodnych, związanych z pojęciem zła tematów, które uważam za fascynujące, istotne i często niedostrzegane.

Polowanie na bestie

Zanim podejdziemy do zła od strony naukowej, pozwól mi wytłumaczyć, kim jestem i dlaczego możesz zaufać, że przeprowadzę cię przez twoje koszmary.

Przychodzę stamtąd, gdzie ludzie polują na bestie. Gdzie funkcjonariusze policji, prokuratorzy i opinia publiczna jak jeden mąż chwytają za widły i ruszają tropić morderców i gwałcicieli. Polują, ponieważ chcą zachować zdrowe ciało społeczeństwa, ukarać tych, w których widzą złoczyńców. Problem w tym, że czasami te bestie tak naprawdę wcale nie istnieją.

Jako psycholog sądowy specjalizujący się w fałszywych wspomnieniach, stale mam do czynienia ze sprawami, w których ludzie szukają sprawcy zła, mimo że w rzeczywistości żadne przestępstwo nie miało miejsca. Fałszywe wspomnienia to wspomnienia, które wydają się autentyczne, ale nie przedstawiają czegoś, co wydarzyło się naprawdę. Zabrzmi to trochę jak science fiction, ale faktem jest, że fałszywe wspomnienia są aż nazbyt powszechne. Jak to ujęła badaczka fałszywej pamięci, Elizabeth Loftus: zamiast być dokładnym zapisem przeszłości, wspomnienia są raczej jak strony Wikipedii – dają się konstruować i przekonstruowywać. Możesz w nie wchodzić i je zmieniać, inni ludzie też mogą.

W sytuacjach skrajnych nasze wspomnienia mogą odejść bardzo daleko od rzeczywistości i jesteśmy w stanie uwierzyć, że byliśmy ofiarą lub świadkiem przestępstwa, które nigdy nie miało miejsca, albo że popełniliśmy przestępstwo, które się nigdy nie wydarzyło. Coś takiego badałam bezpośrednio w moim laboratorium. Włamywałam się ludziom do pamięci, aby na jakiś czas kazać im wierzyć, że popełnili czyn przestępczy.

Ale nie badam tego wyłącznie w laboratorium. Prowadzę też badania terenowe. Czasami dostaję listy od więźniów. Myślę, że należą one do najciekawszych przesyłek pocztowych, jakie otrzymuję. Pewien list przyszedł na początku 2017 roku. Był napisany ze swadą, wyrobionym, czytelnym charakterem pisma, a ani jednego, ani drugiego nie da się zazwyczaj powiedzieć o listach z więzienia.

List wyjaśniał, że jego nadawca jest w więzieniu, ponieważ zadźgał na śmierć swojego starego ojca. Co więcej, nie dźgnął go raz i już – dźgnął go pięćdziesiąt razy. W czasie popełniania morderstwa sprawca był wykładowcą uniwersyteckim, bez przeszłości kryminalnej. Nie należy do tego rodzaju facetów, po których spodziewalibyśmy się, że mogą kogoś zadźgać.

Dlaczego więc to zrobił? Gdy poznałam odpowiedź na to pytanie, byłam zdumiona. Napisał ten list, żeby poprosić mnie o przysłanie mu mojej książki na temat fałszywych wspomnień, która „nie jest jeszcze dostępna w więziennej bibliotece”. Widział wzmiankę o niej w „The Times” i stwierdził, że chce, że musi dowiedzieć się więcej o tym obszarze badań. Chciał się dowiedzieć więcej, ponieważ w trakcie pobytu w więzieniu zorientował się, że powodem zabicia ojca była fałszywa pamięć.

Oto, co się według niego wydarzyło. Kiedy przechodził terapię uzależnienia od alkoholu, sugerowano mu, że jednym z wyjaśnień alkoholizmu jest doświadczenie wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie. Terapeuci i pracownicy socjalni wielokrotnie sugerowali mu, że musiał być wykorzystywany. Leczył się, a jednocześnie sprawował opiekę nad swoim ojcem w podeszłym wieku. Był wyczerpany. Pewnego wieczoru, kiedy zajmował się ojcem, zalała go fala wspomnień. W gniewie i w akcie zemsty popełnił morderstwo. Już w więzieniu uświadomił sobie, że zdarzenia ze wspomnień w rzeczywistości nigdy nie miały miejsca, a zamiast tego został naprowadzony na fałszywe przekonanie i przypomniał sobie potworne dzieciństwo, jakie nigdy nie było jego udziałem. Teraz siedzi w więzieniu i nie zaprzecza temu, co zrobił, ale trudno mu zrozumieć własny umysł i własne zachowanie. Przez pewien czas myślał, że jego ojciec jest zły. Wtedy popełnił straszną zbrodnię. Jeśli wierzymy w jego wersję, to czy naprawdę możemy powiedzieć, że to on jest zły?

Wysłałam mu moją książkę, on z kolei przysłał mi list i obrazek z różowym kwiatem. Trzymam go na biurku. Jest dla mnie przypomnieniem, że dzięki badaniom i komunikacji naukowej możemy obdarzyć zrozumieniem i przywrócić człowieczeństwo grupie, która nazbyt często jest ich pozbawiona.

Łatwo zapomnieć, że cała złożoność ludzkiego doświadczenia nie kończy się tylko dlatego, że ktoś popełni zbrodnię. Pojedynczy akt nie powinien definiować osoby. Nazywanie kogoś mordercą, ponieważ kiedyś podjął decyzję, że kogoś zamorduje, wydaje się niewłaściwe, nadmiernie uproszczone.

Skazani też są ludźmi. Przez 364 dni w roku ktoś może całkowicie przestrzegać prawa, a potem 365. dnia może zdecydować się na popełnienie przestępstwa. Nawet najbardziej odrażającym, skazanym przestępcom prawie cały czas upływa na niepopełnianiu przestępstwa. Czym się zajmują przez resztę czasu? Normalnymi, ludzkimi sprawami. Jedzą, śpią, kochają, płaczą.

Jednak jakże łatwo przychodzi nam spisanie takich ludzi na straty i nazwanie ich złymi. Dlatego tak bardzo lubię prowadzić badania na tym obszarze. I to nie tylko pamięć fascynuje mnie w zrozumieniu, jak sami stwarzamy zło. Pracowałam naukowo również nad tematami psychopatii i podejmowania decyzji moralnych oraz prowadziłam seminarium na temat zła, podczas którego zajmowałam się przedmiotami tak różnorodnymi jak kryminologia, psychologia, filozofia, prawo i neuronauka. Uważam, że to na skrzyżowaniu tych dyscyplin jest miejsce na prawdziwe zrozumienie tego, co nazywamy „złem”.

Problem w tym, że trudno o takie zrozumienie, jeśli na ogół ohydne zbrodnie są traktowane jak widowisko cyrkowe, a nie coś, co powinniśmy starać się zrozumieć. I kiedy próbujemy podnieść zasłonę, żeby zobaczyć człowieczeństwo pod zewnętrzną powłoką, inni często nie pozwalają nam dobrze się przyjrzeć. W gruncie rzeczy pojęcie zła wciąż jest tabu i dlatego nie podlega dyskusji.

Empatia dla uznanych za złych

Podejmowane próby empatii i zrozumienia często są torpedowane szczególnie bezwzględnymi wypowiedziami sugerującymi, że nie powinno się odczuwać empatii wobec niektórych ludzi, a jeśli jesteśmy do niej zdolni, to znaczy, że my też jesteśmy źli.

Chcesz rozmawiać o pedofilii? To musi znaczyć, że jesteś pedofilem. Wspominasz o zoofilii? Czyli mówisz, że chcesz uprawiać seks ze zwierzętami. Chcesz opowiadać o morderczych fantazjach? Najwyraźniej w głębi duszy jesteś mordercą. Takie tłumienie ciekawości ma na celu utrzymanie dystansu między nami a ludźmi, którzy są postrzegani jako źli. To „my”, dobrzy obywatele, przeciwstawieni „im”, tym złym. Psychologia zna ten mechanizm negatywnego naznaczenia jako innych (othering). Naznaczamy kogoś jako innego, kiedy widzimy go lub traktujemy jako z natury różnego od nas samych.

Takie różnicowanie nie tylko nie sprzyja dyskursowi i zrozumieniu, ale też jest fundamentalnie błędne. Może nam się wydawać, że nasze przyczepianie innym etykiety „zły” jest racjonalne, a nasze zachowanie wobec takich osób usprawiedliwione, ale rozróżnienie może być bardziej powierzchowne, niż się spodziewamy. Chcę ci pomóc odkryć podobieństwa między grupami ludzi, których uważasz za złych, a tobą i zachęcić do krytycznego myślenia, po to, abyś spróbował ich zrozumieć.

Nasze reakcje na dewiację mogą powiedzieć mniej o innych, a zdecydowanie więcej o nas samych. W tej książce chcę obudzić ciekawość do zgłębienia, czym jest zło i co ma nam do powiedzenia nauka po to, by lepiej zrozumieć mroczną stronę człowieczeństwa. Chcę, żebyś zadawał pytania, chcę, żebyś był głodny wiedzy i chcę twój głód zaspokoić. Wybierz się ze mną w podróż, by odkryć, co nauka ma do powiedzenia o koszmarach, które przeżywasz.

Pozwól pomóc sobie znaleźć empatię wobec tego, w kim widzisz zło.1. Twój wewnętrzny sadysta

Neuropsychologia zła

O mózgu Hitlera, agresji i psychopatii

Kiedy mówimy o złu, na ogół na myśl przychodzi nam Hitler. Nic w tym dziwnego, skoro Hitler stał za wieloma działaniami, które kojarzymy ze złem: ludobójstwem, zniszczeniem, wojną, torturami, mową nienawiści, propagandą i nieetyczną nauką. Historia i świat będą wiecznie splamione pamięcią o nim.

Zgoda na wszechobecność automatycznego skojarzenia ogólnie pojętego zła z Hitlerem znajduje nawet odzwierciedlenie w codziennych interakcjach między ludźmi. W dyskusjach, gdy brak argumentów, ludzie mówiący lub piszący rzeczy, z którymi inni się nie zgadzają, są często określani obelżywie mianem „nazistów” lub porównywani do Hitlera. Prawo Godwina sugeruje, że każdy wątek komentarzy online doprowadzi w końcu do porównania z Hitlerem. Takie użyte mimochodem porównania banalizują popełnione zbrodnie i prowadzą do eskalacji dyskusji do punktu, z którego już nie ma powrotu, często więc definitywnie kończą rozmowę. Ale wróćmy do tematu.

Z powodu różnorodności i głębi zniszczenia, za które Hitler był odpowiedzialny bezpośrednio i pośrednio, całe tomy napisano o jego motywacji, jego osobowości i jego działaniach. Ludzie od dawna chcieli wiedzieć, jak i dlaczego stał się postacią znaną nam z ciemnych kart historii. W tym rozdziale, zamiast rozbierać na czynniki pierwsze jego działania, chcę, żebyśmy skupili całą uwagę na jednym tylko pytaniu: gdybyś mógł się cofnąć w czasie, czy zabiłbyś Hitlera, jak był jeszcze małym dzieckiem?

Odpowiedź na to jedno pytanie dużo mi mówi o tobie. Jeśli odpowiadasz „tak”, to prawdopodobnie uważasz, że rodzimy się z predyspozycjami do robienia potwornych rzeczy, że zło możemy mieć w swoim DNA. Jeżeli twoja odpowiedź brzmi „nie”, masz prawdopodobnie mniej deterministyczny pogląd na ludzkie zachowanie i uważasz prawdopodobnie, że środowisko i wychowanie odgrywają najważniejszą rolę w tym, jakimi dorosłymi się staniemy. A może powiedziałeś „nie”, ponieważ zabijanie małych dzieci jest w ogóle nie do przyjęcia.

Tak czy inaczej, myślę, że odpowiedź jest fascynująca. Myślę też, że prawie na pewno jest oparta na niepełnym materiale dowodowym. No bo skąd masz wiedzieć, czy okropne małe dzieci wyrastają na okropnych dorosłych? I czy twój mózg rzeczywiście tak bardzo różni się od mózgu Hitlera?

Przeprowadźmy eksperyment myślowy. Gdyby Hitler żył i przebadalibyśmy go skanerem do obrazowania aktywności mózgu metodą rezonansu magnetycznego, co byśmy odkryli? Czy byłyby tam uszkodzone struktury, nadaktywne obszary, komory w kształcie swastyki?

Zanim będziemy mogli zrekonstruować mózg Hitlera, musimy najpierw zastanowić się, czy był szalony, zły, czy też jedno i drugie. Jeden z pierwszych psychologicznych profili Hitlera powstał podczas II wojny światowej. Jest uważany w ogóle za jeden z pierwszych profili przestępcy, a sporządził go w 1944 r. psychoanalityk Walter Langer dla Office of Strategic Services¹, amerykańskiej agencji wywiadowczej, przekształconej następnie w CIA.

Raport opisywał Hitlera jako „neurotycznego”, „na granicy schizofrenii” i prawidłowo przewidywał, że pragnąc ideologicznej nieśmiertelności, w obliczu klęski popełniłby on samobójstwo. Jednak raport zawiera również wiele pseudonaukowych stwierdzeń, które są nieweryfikowalne, takich jak to, że Hitler lubił masochistyczny seks (bycie maltretowanym lub upokarzanym) i przejawiał „skłonności koprofagiczne” (pragnienie zjadania kału).

Inna próba psychologicznego sprofilowania Hitlera została opublikowana w 1998 roku, tym razem przez psychiatrę, Fritza Redlicha². Redlich przeprowadza analizę, którą określa jako patografię – studium życia i osobowości jednostki w aspekcie wpływu na nie choroby. Analizując dokumentację medyczną Hitlera i jego rodziny oraz jego przemówienia i inne dokumenty, Redlich stwierdza, że Hitler wykazywał wiele objawów psychiatrycznych, w tym objawy paranoi, narcyzmu, lęku, depresji i hipochondrii. Jednak mimo znalezienia dowodów potwierdzających tak wiele objawów chorobowych, że „mogłyby wypełnić podręcznik psychiatrii”, Redlich podkreśla, że „w większości osobowość funkcjonowała bardziej niż adekwatnie” i że Hitler „wiedział, co robi, i decydował się to robić z dumą i entuzjazmem”.

Czy chciałby zabić małego Hitlera? Albo czy przywiązywałby większą wagę do wychowania Hitlera? Jak twierdzi Redlich, w dzieciństwie niewiele wskazywało, że Hitler mógłby zostać złej sławy politykiem odpowiedzialnym za ludobójstwo. Z medycznego punktu widzenia Hitler był zupełnie normalnym dzieckiem, nieśmiałym w sprawach związanych z płcią i nielubiącym dręczyć zwierząt ani ludzi.

Redlich nie zgadza się też z tezą, jakoby Hitler miał szczególnie trudne dzieciństwo, i krytykuje psychohistoryków, którzy zakładają, że tak było. Wygląda na to, że nie możemy przyjąć tego za przyczynę jego późniejszego postępowania, a niezadowalająca odpowiedź na pytanie, czy Hitler był szaleńcem, wydaje się brzmieć „nie”. Okazuje się, że często tak bywa. To, że ktoś popełnił ohydne zbrodnie, nie znaczy, że jest psychicznie chory. Założenie, że każdy, kto popełnia takie zbrodnie, jest psychicznie chory, zdejmuje osobistą odpowiedzialność ze sprawców takich czynów i stygmatyzuje chorobę psychiczną. Zatem, jak ludzie tacy jak Hitler są zdolni do takich potworności?

Dążąc do wypracowania naukowych podstaw „neuropsychologii ludzkiego zła”, psychologowie Martin Reimann i Philip Zimbardo sformułowali inną hipotezę odpowiadającą na pytanie, dlaczego jesteśmy zdolni do potwornych czynów. W artykule z 2011 roku The Dark Side of Social Encounters³ (Ciemna strona kontaktów społecznych) autorzy próbują ustalić, które części mózgu są odpowiedzialne za zło. Stwierdzają, że najważniejsze są dwa procesy: deindywiduacja i dehumanizacja. Deindywiduacja polega na postrzeganiu siebie jako anonimowych. Dehumanizacja zachodzi wtedy, kiedy przestajemy postrzegać innych jako istoty ludzkie i widzimy ich jako mniej niż ludzi. Autorzy tłumaczą również dehumanizację jako „korową kataraktę”, zaćmę percepcji. Przestajemy być w stanie dostrzegać ludzi.

Jest to wyraźnie widoczne, kiedy mówimy o „tych złych”. To określenie dehumanizuje. Zakłada, że jest jakaś homogeniczna grupa jednostek, które są „złe” i które są różne od nas. W tej dychotomii my, oczywiście, jesteśmy „tymi dobrymi” – zróżnicowaną grupą istot ludzkich, które podejmują etycznie słuszne decyzje. Takie dzielenie świata na tych dobrych i tych złych było jedną z metod z upodobaniem stosowanych przez Hitlera. Jeszcze bardziej dotkliwe było wytaczanie argumentu, że ci wzięci na cel nie zaliczają się nawet do „złych ludzi”, nie są nawet ludźmi. Dramatycznym przykładem dehumanizacji była ludobójcza propaganda hitlerowska, w której Żydzi występowali jako Untermenschen – podludzie. Naziści porównywali również inne prześladowane grupy do zwierząt, robactwa i chorób.

W czasach najnowszych w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych nastąpił wysyp jadowitych komentarzy publicznych na temat imigrantów. W 2015 roku brytyjska osobowość medialna Katie Hopkins użyła w odniesieniu do migrantów przypływających na łodziach określenia „karaluchy”, co publicznie skrytykował wysoki komisarz ONZ ds. praw człowieka, Zeid Ra’ad Al Hussein. Jego riposta była następująca: „Nazistowskie media określały ludzi, których ich mocodawcy chcieli wyeliminować, jako szczury i karaluchy”⁴. Dodał, że taki język był typowy dla „dziesięcioleci utrzymującej się i niepowściąganej ksenofobii, dezinformacji i wypaczeń”. Podobnie 1 maja 2017 roku Donald Trump włączył w swoje przemówienie z okazji 100 dni prezydentury i głośno odczytał tekst piosenki o wężu, napisanej w 1963 roku przez Oscara Browna Jr.⁵

Idąc do pracy pewnego ranka

ścieżką nad jeziorem

kobieta o czułym sercu ujrzała nieszczęsnego, na wpół zamarzniętego węża.

Jego skórę pięknej barwy pokrywał szron.

„Och, cóż to”, wykrzyknęła, „zabiorę cię ze sobą i zatroszczę się o ciebie”.



Przycisnęła go do piersi. „Jesteś taki piękny”, zawołała.

„Ale gdybym cię nie zabrała ze sobą, mógłbyś już nie żyć”.

I pogłaskała jego piękną skórę, a potem pocałowała go i przytuliła.

Ale zamiast podziękowania ten wąż miał dla niej jadowite ukąszenie.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: