Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mój Paryż - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2008
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mój Paryż - ebook

Paryż należy niewątpliwie do najpiękniejszych miast świata. Dumni są ze swojej stolicy Francuzi, podążają od wieków do niego cudzoziemcy. Doczekał się wspaniałej legendy jako miasto artystów i poetów, nadsekwańskich bukinistów i  włóczących się po ulicach clochardów, jako miasto pełne  skarbów sztuki, Notre Dame i Louvre'u, Montmartre i Montparnasse... Autor niniejszej książki miał szczęście mieszkać w tym mieście przez cztery lata. Pracował w latach 1984-1988 w Institut National des Langues et Civilisations Orientales jako lektor i wykładowca języka oraz literatury polskiej. Skorzystał z nadarzającej się okazji, aby przygotować w oparciu o materiały znajdujące się w tamtejszych bogatych archiwach i bibliotekach prace, które zebrał w niniejszym tomie. Oprócz „Dziennika paryskiego", znajdzie Czytelnik w tej książce szereg studiów o życiu polskiej kolonii w Paryżu na przełomie XIX-XX w., ale także o dziejach Biblioteki Polskiej w Paryżu, o paryskiej  przygodzie „Halki" Moniuszki czy o kłopotach paryskich Tadeusza Boya Żeleńskiego. Książka jest drugim - po „Mojej Portugalii" -  ogniwem przygotowanego przez Autora  „tryptyku europejskiego". Część trzecia pt. „Moja Prowansja" ukaże się niebawem.

 

Od najdawniejszych czasów Paryż podbijał serca Polaków. Rzesze naszych rodaków wędrowały w czasach narodowej niewoli do Paryża w poszukiwaniu schronienia i szansy swobodnego działania na rzecz zniewolonej Ojczyzny. Od wieków podążali i nadal podążają do Paryża poeci i pisarze, a także artyści. W dwudziestoleciu międzywojennym pojawiła się w tym mieście wielotysięczna gromada naszych rodaków szukających pracy i zarobku...

 

...Jak widać, także i ten tom " tryptyku europejskiego" jest swoistym moim pamiętnikiem z czterech lat spędzonych w stolicy Francji. Pamiętnik to nietypowy, złożony bowiem z różnorodnej materii. Daje on jednak wyobrażenie o moich zatrudnieniach naukowych w czasie pobytu w Paryżu. Mam nadzieję, że jego lektura przyniesie czytelnikom nieco radości, że dowiedzą się o sprawach szerzej nieznanych, które potwierdzą siłę związków kulturalnych i literackich polsko-francuskich. Tego im i sobie w każdym razie życzę.

 

Spis treści

PRZEDMOWA

 

Część I

DZIENNIK PARYSKI (12 listopada 1984-9 listopada 1985)

 

Część II

PARYŻ MŁODOPOLSKI

STOLICA ŚWIATA

POLSKA W PARYŻU

LUDZIE POGRANICZA

PRZYJACIELE FRANCUZI

OGNISKA POLSKICH ARTYSTÓW I PISARZY

Towarzystwo Filharmoniczne Polskie

Koło Polskie Artystyczno-Literackie

Towarzystwo Polskie Artystyczno-Literackie

Towarzystwo Artystów Polskich

O MIEJSCE DLA POLSKI

Agence Polonaise de Presse

Akcja Sienkiewicza

Komitet Francusko-Polski

Batalia o Paska i polską literaturę

PATRONAT WIESZCZÓW

Droga Adama na plac d'Alma

Przy grobie Juliusza

BESTSELLER I JEGO POKŁOSIE

MŁODA POLSKA U BRAM EUROPY

Paryskie sukcesy i porażki Stanisława Wyspiańskiego

Jana Augusta Kisielewskiego nieudana wyprawa po złote runo

Podbój Paryża przez Józefa Weyssenhoffa i jego "Podfilipskiego"

Paryskie nadzieje i rozczarowania Stefana Żeromskiego

Władysława S. Reymonta droga na paryski parnas

BIBLIOGRAFIA

 

Część III

NIE TYLKO O PARYŻU

Nowożytny Babilon. Obraz Paryża w literaturze polskiej lat 1890-1930

Kolonia paryska polskich malarzy

Stanisław Przybyszewski i Francuzi

Bizancjum modernistów. "W mrokach Złotego Pałacu czyli Bazilissa Teofanu" Tadeusza Micińskiego w kontekście literatury europejskiej o tematyce bizantyjskie

Francja i Rosja. Karta z dziejów stosunków literackich w Europie na przełomie XIX-XX wieku

Nieznani, zapomniani... O dawnych tłumaczach literatury polskiej we Francji

Krótka opowieść o emigracyjnym skarbie i niektórych jego strażnikach

Paryska przygoda "Halki"

Tadeusza Boya-Żeleńskiego kłopoty paryskie

Głos wolny, wolność ubezpieczający... Nadsekwańskie echa Wielkiego Strajku Chłopskiego z 1937 roku

SPIS ILUSTRACJI

NOTA EDYTORSKA

INDEKS NAZWISK

Kategoria: Wywiad
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-242-1002-2
Rozmiar pliku: 13 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Od najdawniejszych czasów Paryż podbijał serca Polaków. Rzesze naszych rodaków wędrowały w czasach narodowej niewoli do Paryża w poszukiwaniu schronienia i szansy swobodnego działania na rzecz zniewolonej Ojczyzny. Od wieków podążali i nadal podążają do Paryża poeci i pisarze, a także artyści. W dwudziestoleciu międzywojennym pojawiła się w tym mieście wielotysięczna gromada naszych rodaków szukających pracy i zarobku. Klęska wrześniowa w 1939 roku sprawiła, że w murach stolicy Francji znaleźli schronienie niedawni żołnierze ponownie wymazanej z mapy Europy naszej Ojczyzny. Niemała gromada Polaków osiedliła się w Paryżu po II wojnie światowej. Byli to nie tylko żołnierze, ale także politycy, którzy odmówili powrotu do kraju, w którym zainstalowany został przez Sowietów reżim komunistyczny. W ciągu ostatnich blisko dwudziestu lat, po odzyskaniu przez Polskę wolności, zjawiła się w Paryżu kolejna fala Polaków. Przyjeżdżają tu w poszukiwaniu pracy „bracia” słynnego w całej Francji „polskiego hydraulika”, ale także inżynierowie, architekci, lekarze.

Bez względu na okoliczności, do Paryża zawsze podążali studenci i profesorowie. Drogę przecierali im tacy ludzie, jak Mistrz Wincenty zw. Kadłubkiem, który na paryskiej Sorbonie zdobywał wiedzę, aby po latach móc się nią pochwalić na kartach swojej Kroniki, czy bracia Jan i Marek Sobiescy, którzy właśnie w stolicy Francji przygotowywali się do podjęcia ważnych obowiązków w Ojczyźnie. Na początku lat siedemdziesiątych XX wieku także i ja dotarłem do Paryża. Po raz pierwszy zobaczyłem to miasto w lutym 1970 roku. Zatrzymałem się w nim trzy dni, w drodze do Aix-en-Provence, dokąd zostałem wysłany przez Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki w celu objęcia posady lektora języka i kultury polskiej na tamtejszym uniwersytecie. W czasie siedmiu semestrów, które spędziłem w Aix-en-Provence, niejeden raz byłem w Paryżu. Korzystałem z każdej nieledwie okazji, aby – gdy tylko pojawiła się sprzyjająca okoliczność (np. wywołana kolejną falą strajków studenckich przerwa w zajęciach dydaktycznych czy okres świąteczny) – pojechać do stolicy Francji (kiedyś obliczyłem, że było takich wypraw trzynaście!). Moje pobyty w Paryżu trwały wówczas zazwyczaj kilka dni. Zanurzałem się w tym czasie w jego niezwykłej atmosferze, odwiedzałem muzea, a nade wszystko dwie biblioteki: Bibliotekę Polską przy quai d’Orléans oraz Bibliothèque Nationale. Miałem wówczas w Paryżu nawet „swój” hotelik, w którym z zasady się zatrzymywałem (na Wyspie św. Ludwika, przy ul. Św. Ludwika pod numerem 45, w hotelu noszącym imię tego świętego króla Francji).

Z chwilą gdy latem 1973 roku powróciłem do kraju, urwały się także i moje wyprawy do stolicy Francji. Ale los uśmiechnął się do mnie po raz drugi: wczesną wiosną 1984 roku! Przypadkowe spotkanie w Krakowie z prof. Marią Delaperrière, moją niegdysiejszą koleżanką ze studiów na UJ, która właśnie objęła obowiązki kierownika katedry polonistyki w Narodowym Instytucie Języków i Cywilizacji Wschodnich w Paryżu (Institut National des Langues et Civilisations Orientales) sprawiło, że jesienią tego roku stawiłem się w stolicy Francji do pracy w INALCO. Objąłem w Instytucie etat lektora, choć z góry wiedziałem, że będę prowadził, oprócz lektoratu, także wykłady z literatury i kultury polskiej. Uznałem jednak, że skoro dla króla Henryka IV Paryż „wart był mszy”, to i ja otrzymywałem od Opatrzności niezwykłą, a na owe czasy właściwie niepowtarzalną szansę spędzenia kilku lat w tym czarodziejskim mieście.

Mój pobyt w Paryżu trwał osiem semestrów akademickich (od jesieni 1984 do lata 1988). Ponieważ wyjechałem do Paryża sam, bez rodziny (żona z dziećmi raz w roku przyjeżdżała do mnie na okres dwóch – trzech tygodni), mogłem bez większego trudu zanurzyć się w życie tego miasta. Oczywiście, bardzo wiele czasu zajmowało mi przygotowywanie się do zajęć (szczególnie do trzech różnych wykładów, w tym dwóch – prowadzonych w języku francuskim). Ale, przyzwyczajony do dobrego gospodarowania czasem, nie omieszkałem korzystać z jakże bogatej oferty kulturalnej nadsekwańskiej metropolii (wystawy, teatry, kina). Nade wszystko jednak z podjęcia pracy w miejscowych bibliotekach i archiwach. Moją aktywność z pierwszego okresu pobytu w stolicy Francji dobrze dokumentuje drukowany tu jako część pierwsza książki Dziennik paryski.

Wiosną 1985 roku w czasie pracy w Bibliotece Polskiej natknąłem się na nikomu nieznane i nieopracowane bogate archiwum Józefa Gałęzowskiego, wieloletniego dyrektora Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu. Za zgodą pracowników Biblioteki zająłem się porządkowaniem bardzo bogatej korespondencji Gałęzowskiego. W czasie tej pracy pojawił się pomysł przygotowania w oparciu o odnalezione materiały pracy, którą roboczo zatytułowałem Ludzie Rapperswilu, a która mogłaby stać się ważnym przyczynkiem do dziejów tej jakże zasłużonej instytucji polskiej na Wychodźstwie, której zbiory, przewiezione do kraju na mocy decyzji Sejmu RP, spalili w 1944 roku Niemcy po stłumieniu powstania warszawskiego. Pracowałem nad archiwum Gałęzowskiego blisko rok, zebrałem też rzeczywiście bogate materiały. Książki jednak do dzisiaj nie napisałem, choć wciąż żywię nadzieję, że nadejdzie pora na skorzystanie z poczynionych w Paryżu wypisów z korespondencji tej miary ludzi, co Władysław Plater – założyciel Muzeum, Henryk Bukowski, Teodor Tomasz Jeż, Agaton Giller, Karol Lewakowski, Stefan Żeromski czy Zygmunt Wasilewski. Książki o „ludziach Rapperswilu” nie napisałem, wciągnęło mnie bowiem bez reszty nowe biblioteczne „odkrycie”: niezwykle bogate archiwum Kazimierza Woźnickiego, człowieka, który na przełomie XIX–XX wieku był niewątpliwie najważniejszym organizatorem życia kulturalnego i artystycznego polskich pisarzy, poetów czy malarzy, którzy na dłużej czy krócej osiedlili się w stolicy Francji. Wkrótce dotarłem do archiwów innych „paryskich” Polaków, co w konsekwencji pozwoliło mi przygotować monografię pt. Paryż młodopolski, wydaną w 1993 roku, a tutaj przedrukowywaną jako część druga niniejszej książki.

Na tym jednak nie poprzestałem. Prowadzone w bibliotekach paryskich poszukiwania pozwoliły mi zebrać materiały, które wykorzystałem już po powrocie do kraju do napisania drukowanych tu w części trzeciej książki dziesięciu rozpraw i szkiców. Nie wszystkie ściśle dotyczą spraw związanych z Paryżem, do wszystkich jednak zebrałem materiały w czasie pobytu w stolicy Francji.

Jak widać, także i ten tom „tryptyku europejskiego” jest swoistym moim pamiętnikiem z czterech lat spędzonych w stolicy Francji. Pamiętnik to nietypowy, złożony bowiem z różnorodnej materii. Daje on jednak wyobrażenie o moich zatrudnieniach naukowych w czasie pobytu w Paryżu. Mam też nadzieję, że jego lektura przyniesie czytelnikom nieco radości, że dowiedzą się o sprawach szerzej nieznanych, które potwierdzają siłę związków kulturalnych i literackich polsko-francuskich. Tego im i sobie w każdym razie życzę.

Kraków, 13 kwietnia 2008Stolica świata

P aryż przełomu wieków XIX–XX... Miasto osnute wspaniałą legendą, w której niby w królewskiej koronie błyszczą dziesiątki i setki brylantów, szmaragdów, rubinów i szafirów. A każdy z nich nosi inne nazwisko, inną przedstawia wartość: Paul Verlaine i Stéphane Mallarmé, Emil Zola i Marcel Proust, Paul Gauguin i Henri Toulouse-Lautrec, Claude Monet i Auguste Renoir, Sarah Bernhardt i André Antoine, bracia Lumière i Gustave Eiffel, Igor Strawiński i Ignacy Paderewski, Moulin Rouge i Folies Bergère... „Porywał i odurzał Paryż rozmachem swojej wolności, tempem i radością życia – pisał we wspomnieniach jeden z polskich „paryżan”, Stefan Krzywoszewski. – Wszystko się tam mieściło, złe i dobre, wielkość i upadek, światłość ducha i mroki ostatecznego zepsucia, niedoścignione środowisko nauki i sztuki, wzlotów umysłowości ludzkiej i inwencji technicznej, centrum wyrafinowanego sybarytyzmu i najbardziej wytężonej pracy. Równocześnie Gomora dla rzesz przyjezdnych, szukających wymyślnej rozpusty. Paryż obłędny, który kładł się spać o tej samej porze, kiedy Paryż pracujący stawał przy swym warsztacie”1. Tę niezwykłą epokę w dziejach miasta otwiera niezapomniana wystawa światowa, którą urządzono w stulecie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, w 1889 roku. Wtedy to właśnie w pejzażu Paryża pojawiła się wieża Eiffla, bardzo niechętnie przyjęta zresztą przez środowiska artystyczne stolicy Francji, dziś – swoisty jej herb i chluba. Przygotowana z wielkim rozmachem i nakładem środków wystawa światowa miała raz na zawsze wymazać z pamięci Europejczyków tragedię Paryża z 1871 r., kiedy to w czasie wojny domowej doszło do zniszczenia wielu dzielnic miasta, a pastwą pożarów padły m.in.: miejski ratusz, Palais de Justice, Palais Royal, Palais Tuileries, biblioteka Luwru, dziesiątki kościołów i setki innych budowli użyteczności publicznej. Jedynym bodaj wspomnieniem tamtych tragicznych czasów były teraz mury wznoszonego od 1876 r. na szczycie Montmartre votum dziękczynnego francuskiego Kościoła za uratowanie miasta z rąk komunardów: bazyliki Sacré Coeur.

Nie sposób wymienić tutaj wszystkie ważniejsze wydarzenia z życia Paryża po roku 1889. Raz po raz wstrząsały nim skandale, kryzysy, nieoczekiwane wzloty jednych i upadki innych, wielkie święta i dni żałoby. Zaledwie przebrzmiały echa kryzysu bulanżystowskiego, a już – w 1894 roku – rozpętała się burza wokół sprawy Dreyfusa. Nie zdołano jeszcze zapomnieć o skandalu panamskim, a już ulicami Paryża wstrząsnęły bomby anarchistów. Kolejną wielką wystawę światową – w 1900 r. – zwiedziło 50 milionów ludzi. Zostały po niej dwie wspaniałe pamiątki: pałace sztuki (Grand Palais i Petit Palais); uruchomiono też pierwszą linię metra. Samochody zaczęły wypierać powozy i dorożki. Aż oto przyszło lato 1914 roku. Ulice stolicy Francji zaludniły się nagle oddziałami żołnierzy spieszących na front niemiecki. W tym momencie odchodziła ostatecznie w przeszłość złota epoka w dziejach Paryża. Powoli zaczął on tracić znaczenie stolicy świata, choć przecież nadal świeciła gwiazda jego wielkości. Świeci ona też i dzisiaj.

Paryż przełomu wieków XIX–XX... W dziejach literatury i sztuki światowej wyznaczał kierunki rozwoju, kreował wielkości, budował hierarchie wartości. Ale bo też było to miasto, „o którym jak o ziemi obiecanej w zimnych swych pracowniach na poddaszu marzą artyści, utęskniona Mekka, ku której od tylu lat wędrownym gorączkowym szlakiem dążą tysiące pracowników myśli i sztuki, miasto miast, głośno bijące serce Europy, piekielny kocioł, w którym przewalają się wszystkie namiętności współczesnego życia, miasto myślicieli, rentierów, artystów, kokot i apaszów. Zalane morzem światła, nieobjęte wzrokiem, huczy, szumi i gra wieczorną pieśnią bulwarów, nęci i wabi ku sobie przepastną głębią wszystkich tajemnic życia, które jak na targowisku rozbiło w tym mieście swoje namioty. Wszystkiego tu dostać można i wszystko utracić”2. Metropolia, licząca u progu lat dziewięćdziesiątych XIX w. prawie trzy miliony ludności, składała się właściwie z kilku odrębnych miast, choć w dziwny sposób współistniejących ze sobą. Paryż arystokratyczny niewiele miał wspólnego z Paryżem kupców i przedsiębiorców czy bankowców. Ten z kolei niewiele miał wspólnego z Paryżem rzemieślników i robotników. Istniał nadto Paryż biedoty, o którym tak wstrząsające świadectwo dał Żeromski na kartach Ludzi bezdomnych. A przecież było coś, co łączyło te wszystkie warstwy społeczne stolicy Francji. To niezwykły klimat miasta otwartego dla wszystkich. Współtworzyła go sztuka i literatura: dostępne wszystkim, bez względu na to, czy ktoś mieszkał w pałacu, czy w skromnym pokoiku na poddaszu zwanym mansardą. Artyści byli łącznikami między poszczególnymi grupami społeczności paryskiej. Owszem, byli pośród nich „arystokraci”: członkowie Akademii czy Instytutu Francuskiego. Ale byli także i tacy, którzy spędzali większość swego żywota w podejrzanych szynkach czy kawiarniach, nierzadko pod mostami przecinającymi Sekwanę. A przecież i oni od czasu do czasu zjawiali się w gronie dostojnych arystokratów, nobilitowani przez talent i swoje dzieła.

Wśród instytucji życia artystycznego Paryża liczyły się przede wszystkim teatry oraz sale koncertowe i wystawowe (sławne doroczne ekspozycje malarstwa w salonie przy Champs-Élysées i Champs de Mars). O życiu literackim decydowały głównie czasopisma. W Paryżu przełomu wieków XIX–XX ukazywało się kilkadziesiąt pism literackich bądź literacko-społecznych i kulturalnych. Spośród nich godzi się tu przypomnieć tytuły choćby niektórych. Założoną jeszcze w 1829 roku przez François Buloza „Revue des Deux Mondes”, niezwykle zasłużoną dla kultury nie tylko Francji, ale całej Europy, kierował teraz – od 1893 r. – wybitny krytyk literacki, Ferdinand Brunetière. Wśród jego współpracowników byli czołowi intelektualiści i pisarze, pośród nich twórcy kosmopolityzmu literackiego we Francji: Eugène Melchior de Vogüé i Teodor de Wyzewa. Z „Mercure de France” związani byli m.in. Henri de Régnier, Francis Viélé-Griffin, Rémy de Gourmont. W redakcji „La Plume” Leona Deschamps’a, która rychło przekształciła się w swoisty salon artystyczny3, pisywali Paul Verlaine ale i Jean Moréas, Laurent Tailhade czy Charles Maurras. W „L’Ermitage” Henri’ego Mazela przywództwo duchowe spoczywało w rękach André Gide’a. Bardzo ważne miejsce na mapie literackiej nie tylko Paryża, ale i Europy zajmowała „Revue Blanche”, którą kierował Tadeusz Natanson. Obok tego istniały dziesiątki innych pism: „Revue Bleue”, „La Revue”, „La Grande Revue”, „L’Echo de Paris”, dodatek literacki do „Le Figaro”, „Le Temps”, „L’Évenement” i in.

Inną nieco funkcję w życiu literacko-artystycznym Paryża pełniły słynne dziś jeszcze „salony”. Spośród kilkudziesięciu, o których można znaleźć wzmianki w literaturze przedmiotu, warto tu wspomnieć choćby o kilku.

Niewątpliwie mocnymi zgłoskami w życiu artystycznego Paryża zapisał się salon Judith Gautier, córki sławnego pisarza, Teofila Gautier. Małżonka Catulle’a Mendesa (związek trwał tylko kilka lat), Judith Gautier przyjmowała w swych apartamentach przy rue Washington 30. Był to salon zwany „chińskim”. Jego właścicielka, która weszła do literatury pięknej jako autorka sławnej powieści Dragon imperial (1868), do końca życia pozostawała ambasadorką kultury dalekiego Wschodu w Paryżu. Bywali u niej twórcy związani z tzw. szkołą idealistyczną, jak np. Robert de Montesquieu, Pierre de Louÿs, Henri de Regnier, Pierre Loti czy José-Maria de Heredia. Szczególnymi względami cieszył się jednak u pani Judith Gautier Ryszard Wagner: i to jeszcze w czasach, gdy wybierał się dopiero na „podbój” Europy. W salonie pani Arman de Caillavet (przy av. de la Reine-Hortense 12) królował Anatole France. Bywali tu wszakże twórcy nie mniej sławni, jak choćby Marcel Proust, Alexander Dumas-syn, Jules Lemaître czy Charles Maurras. Salon w pełni kosmopolityczny prowadziła Gertruda Stein (przy rue de Fleurus 27), której gośćmi bywali m.in.: Guillaume Apollinaire, Max Jacob, Jean Cocteau, Pablo Picasso, Georges Braque, Henri Matisse czy Paul Cézanne. W salonie pani Saint-Marceaux (przy bd. des Malesherbes 100) bywali m.in. Gabriel d’Annunzio, Sidonie-Gabrielle Colette, Pierre de Louÿs ale także Maurice Ravel i Charles Gounod. U hrabiny Potockiej, pochodzącej z włoskiej rodziny arystokratycznej Pignatelli, zbierali się nie tylko wielbiciele jej urody i inteligencji (którzy założyli Klub Machabeuszy), ale wielu wybitnych intelektualistów i artystów. Stałymi gośćmi byli więc tu: wybitny bizantynista, historyk Gustave Schlumberger, ale i Marcel Proust, głośny autor Orlątka Edmond Rostand i twórca Ucznia, Paul Bourget, Guy de Maupassant i Melchior de Vogüé, Artur Rubinstein i Ignacy Paderewski. Sławny salon „różo-krzyżowców” prowadził Joséphin Péladan, natomiast gośćmi Gastona Parisa z Collège de France bywali Ernest Renan i Hipolit Taine, René-François Sully-Prudhomme, Ferdinand Brunetière i Georges Brandes, Iwan Turgieniew i... Wincenty Lutosławski. Wyliczenie to można byłoby długo jeszcze kontynuować. Nie wolno bowiem zapomnieć o salonie sławnego malarza węgierskiego, Mihaly’a Munkacsy’ego, którego dom łączył „przepych pałacu magnackiego z czarodziejskim urokiem pracowni”4, bądź o salonie Louisa Diemera, w którym zadebiutował sławny później w całej Europie polski pianista, Zygmunt Stojowski. Miał swój salon „książę krytyków paryskich”, François Sarcey, ale także i Stéphane Mallarmé5. Najsławniejszy jednak ze wszystkich był niewątpliwie salon Misi Godebskiej, o którym przyjdzie tu jeszcze szerzej pisać. Jak słusznie zauważył paryski korespondent „Tygodnika Ilustrowanego” w 1893 r.: „Miejsce, które dawniej w Paryżu zajmowały salony arystokratyczne, przypadło dziś salonom artystów. Literaci i artyści są dziś w Paryżu najbardziej poszukiwanymi osobistościami, i rzec by można: najwyżej postawionymi. Kwitnie tu arystokracja artystyczna, jakiej historia jeszcze nie oglądała”6.

Obok salonów i redakcji pism ważną rolę w życiu literackim Paryża przełomu XIX–XX w. pełniła kawiarnia. Lektura licznych wspomnień świadków tamtych lat przekonuje o wręcz dominującej roli kawiarni w życiu artystyczno-literackim ówczesnej stolicy świata. Inny charakter miała kawiarnia na Montmartre, inny na Montparnasse, innych gości spotkać można było w Dzielnicy Łacińskiej, innych w kawiarniach przy Champs-Élysées czy w słynnym „Maksymie”. W kawiarni spotykali się wielcy twórcy i początkujący debiutanci. Tu toczono boje o nowe kierunki w sztuce i literaturze. Tu wydawano wyroki o dziełach, które właśnie opuściły pracownię czy prasę drukarską. Kawiarnia literacka nie była wytworem czasów przełomu XIX–XX wieku. Już w latach trzydziestych XIX w. w kawiarni „Madame Saguet” przy avenue de Maine zbierali się romantycy, a pośród nich: Pierre Jean Béranger, Gérard de Nerval, Théophile Gautier czy Louis Thiers. Dandysi romantyczni opanowali kawiarnie przy quai Voltaire. Późniejsi nieco cyganie z kręgu Murgera – lokale przy rue de Vaugirard a następnie – w Dzielnicy Łacińskiej, przy rue Saint Jacques. Do tych właśnie tradycji nawiązywała bohema artystyczna z przełomu wieków.

Jednym z głównych jej ośrodków było najsławniejsze bez wątpienia wzgórze Paryża: Montmartre. W latach dziewięćdziesiątych XIX w. była to nieledwie podmiejska wioska. Jean-Paul Crespelle stwierdza, że jeszcze około roku 1900 Montmartre „zachował sielski charakter ze swymi gospodarstwami, sadami i strzechami”7. Natomiast jeden z bohaterów legendy tej niezwykłej dzielnicy Paryża, André Warnod, we wspomnieniach swych odnotował: „Stary Montmartre był jeszcze u progu XX wieku małą uroczą mieściną zawieszoną u szczytu Wzgórza ze starymi domami i małymi uliczkami obramowanymi długimi murami, za którymi rozkwitały ogrody, w których rosły wielkie drzewa”8. To tu znaleźli tanie mieszkania i pełną swobodę twórczą malarze, poeci, pisarze, piosenkarze. Na wzgórzu stały jeszcze liczne młyny (niegdyś dostarczały one mąkę dla całego Paryża), niektóre już jednak zaczęły zmieniać swój charakter. Najwcześniej bodaj uwieczniony przez Renoira Moulin-de-la-Galette, który stał się kawiarnią i salą balową. W roku 1889 Charles Zidler otworzył słynny do dziś kabaret Moulin Rouge. Idąc śladami sławnego kompozytora Hectora Berlioza, który już w latach trzydziestych XIX w. szukał na Montmartrze spokoju do pracy, ciągnęli teraz do coraz liczniej otwieranych tu kawiarni artyści tej miary, co Guy de Maupassant i Joris-Karl Huysmans, Henri Gerard i Leon Hennique, Auguste Renoir i Camille Pissaro, Edgar Degas i Alfred Sisley. Kolejne pokolenie zapisało się nazwiskami nie mniej sławnymi, jak choćby Maurice Utrillo czy Amadeo Modigliani, których spolegliwym opiekunem stał się Polak, Zborowski9. To właśnie na Montmartrze zaczęły powstawać kabarety literacko-artystyczne, sława których obiegła wkrótce całą Europę. Zaczęło się od Chat Noir, Cabaret des Assassins, Le Mirliton i istniejącego dziś jeszcze Le Lapin Agile. Wkrótce dołączyły do nich inne: L’Eldorado, Le Parisien, Les Ambassadeurs, Le Divan Japonais, Les Variétés etc. Tworzyli je artyści, których nazwiska należą dziś do klasyki tego gatunku twórczości artystycznej, słynne „dzieci” Montmartre’u: Max Jacob, Léon Bloy, André Warnod, Jehan-Rictus, Xavier Privas, Marcel Legay, a nade wszystko Aristides Bruant, który zaczął śpiewać w podparyskim żargonie (tzw. langue verte). Stanisław Gierszyński pisał w 1900 r.: „Bruant opiewa prostytutki-nędzarki, które można spotkać nocami koło Hal na bulwarze Sewastopolskim i w innych oddalonych dzielnicach Paryża. Obok nich widać groźne postacie »sutenerów« czyhających na bogatego przechodnia. Dalej idą inni bohaterowie przedmieść: wieczne chodziki, co w dzień się włóczą, jedzą jak się trafi, a w nocy sypiają pod mostami. Żołnierze z dyscyplinarnych batalionów z Afryki, mordercy, złodzieje – oto środowisko, z jakiego Bruant czerpie natchnienie do swych poezji”10. Bruant był niewątpliwie najgłośniejszym „piosenkarzem motłochu” w Paryżu. Prawdziwą jednak królową tamtejszych kabaretów była Yvette Guilbert, której wspaniałą urodę, bladą cerę, rude włosy, zieloną suknię i czarne, długie rękawiczki uwiecznił Toulouse-Lautrec. Stała się ona prawdziwym ambasadorem francuskiej piosenki: zarówno tej starej, ludowej, jak i nowej, tworzonej przez najprzedniejszych poetów i kompozytorów11.

Drugim ośrodkiem życia artystyczno-literackiego w Paryżu był Montparnasse. Sławę niebywałą zyskał on wprawdzie dopiero w okresie dwudziestolecia międzywojennego, ale już na przełomie wieków XIX–XX jego znaczenie na mapie kulturalnej Paryża było niepodważalne. Tu, w okolicach dworca kolejowego, przy bulwarze Montparnasse, a przede wszystkim – na przylegających do niego uliczkach, osiedliła się w owym czasie niemała gromada artystów i pisarzy. Wprawdzie już dawniej mieszkali w tej okolicy twórcy tej miary, co René Chateaubriand, Victor Hugo, Honoré Balzac czy Charles Sainte–Beuve, ale dopiero pod koniec XIX w. zaczęli napływać tu w wielkiej liczbie malarze i pisarze. Sercem tego swoistego ośrodka sztuki stała się niepozorna uliczka: De la Grande Chaumière, przy której znalazły siedzibę liczne prywatne akademie malarskie, z Colarosii na czele. Tu mieszkali: Paul Gauguin i Henri Rousseau zwany Celnikiem, James Whistler i... Stanisław Wyspiański. Montparnasse wybrali na swą siedzibę także pisarze, m.in.: Maurice Barrès, Jean Moréas, Romain Rolland. W pierwszych latach XX w. zjawiło się tu nowe pokolenie: z Guillaume Apollinaire’em i André Bretonem na czele.

Niebagatelną rolę w rozwoju życia artystyczno-literackiego, ale nade wszystko – umysłowego Paryża przełomu XIX–XX w., odgrywała Dzielnica Łacińska (Quartier Latin). Opanowali ją nieledwie całkowicie studenci, przyciągała ona także i twórców. Ferdynand Hoesick pisał u progu lat dziewięćdziesiątych: „Kiedy się jest młodym aspirantem do literatury, a do Paryża przyjeżdża się dla dopełnienia swych studiów uniwersyteckich, nie można mieszkać gdzie indziej, tylko w Quartier Latin, na lewym brzegu: raz dlatego, że tutaj nagromadzone są wszystkie wyższe zakłady naukowe paryskie, a po wtóre, iż tak nakazuje zwyczaj, utarty bodaj czy nie od czasów Kochanowskiego i Ronsarda, jeżeli nie od czasów Dantego, który także był uczniem Sorbony. Jakoż wszystkie hotele i hoteliki, położone w tzw. Quartier des Écoles, w pobliżu uniwersytetu i Collège de France, są zamieszkałe przez studentów, przez kształcącą się młodzież obu płci. To im nadaje specjalny charakter”12. Obok studentów ciągnęli do Dzielnicy Łacińskiej także artyści. Spotykali się w kawiarni François I, Soufflot czy Neapolitain. Przede wszystkim pełno ich było na uliczkach leżących u stóp wzgórza św. Genowefy. Xawery Glinka, który w tej właśnie dzielnicy spędził lata swych studiów paryskich, pisze: „Dzielnica Łacińska roiła się od cyganerii artystycznej. Czarne kapelusze z dużymi rondami lub berety, czarne jedwabne fontazie zamiast krawatów, białe rozchełstane kołnierze, jak je u nas nazywano à la Słowacki, czarne aksamitne kurtki, nierzadko wychodzące już z mody czarne peleryny, jaskrawo-kolorowe wełniane szaliki zawiązane na szyi – wszystko to nadawało tej dzielnicy swoisty wdzięk i charakter”13.

Paryż przełomu wieków XIX–XX... to także wielka polityka. Przede wszystkim to świętowanie – rozciągnięte na wiele lat – historycznego sojuszu polityczno-wojskowego Francji z Rosją. Niezależna polityka zagraniczna Francji, skierowana na wsparcie ruchów wolnościowych w Europie, prowadzona przez wiele dziesięcioleci XIX w., po roku 1871 i klęsce w wojnie z Prusami zmieniła się w sposób zasadniczy. Pragnąc w bliższej czy dalszej perspektywie odzyskać utracone na rzecz Prus dwie prowincje: Alzację i Lotaryngię, Francja zdecydowała się szukać możliwości zbliżenia przede wszystkim ze wschodnim sąsiadem Niemiec: carską Rosją. Nie było to zadanie łatwe. Sojusz trzech cesarzy: Prus, Austrii i Rosji, przetrwał właściwie aż do początku lat dziewięćdziesiątych. Niemniej, powolna ale konsekwentna polityka Francji zbliżenia z Rosją zaczęła przynosić sukcesy. Aby pozyskać dla swej polityki imperium carskie, Trzecia Republika wyrzekła się m.in. popierania dążeń Polaków do samostanowienia. Oczywiście, ci nie zamierzali przyjąć do wiadomości tej smutnej prawdy. Przebywający jednak we Francji Polacy mogli się przekonać o tym nieledwie na co dzień. Toteż jeden z nich, Władysław Günther, pisał na łamach „Museionu”: „Zaufanie Polski do Francji to jeszcze jeden z naszych politycznych zawodów, to ostatnia z tradycyjnych legend emigracji i jeden ze snów, jakie ukołysały nasze najwyższe duchy, tak że nie chciały już z nich do życia się obudzić, to dowód nieświadomości rzeczywistych i dzisiejszych stosunków. Prawda, nawet bolesna, jest konieczna i trzeba ją znać, chociażby kosztem rozczarowań: dziś Francja jest wobec nas obojętna jako naród, tym bardziej obojętna jako rząd”14. Wygląda na to, że ostatecznym argumentem Francuzów, który skłonił Rosjan do zawarcia sojuszu z Paryżem, stało się złoto: banki francuskie od lat osiemdziesiątych udzieliły Rosji wielomiliardowych pożyczek. Wreszcie, po spektakularnych wizytach eskadr marynarki francuskiej w Kronsztadzie i rosyjskiej w Tulonie, w 1893 r. podpisano sojusz Paryża z Petersburgiem.

W życiu Paryża ta nowa orientacja polityczna Francji zapisała się mocnymi zgłoskami. Już od połowy lat 80. rekordy powodzenia u wydawców i czytelników paryskich zaczęli bić powieściopisarze rosyjscy: Fiodor Dostojewski i Lew Tołstoj. Ich uzdolniony i kompetentny apostoł: Eugène Melchior de Vogüé, swym dziełem Le roman russe (1886) otworzył literaturze rosyjskiej szeroko bramy Paryża i... świata. Wprawdzie Rosja nie wzięła jeszcze udziału w wystawie światowej w 1889 r., wkrótce jednak znalazła się na czołówkach całej nieledwie prasy paryskiej. Opisy podróży do Rosji, wywiady z dostojnikami rosyjskimi, artykuły podkreślające trwałość związków Francji z Rosją stały się chlebem powszednim. Nie był to zresztą przypadek. Jak dowodzą badacze, rząd rosyjski corocznie przeznaczał ogromne sumy na dotowanie prasy paryskiej. Toteż gdy w 1896 r. przybył do stolicy Francji z wizytą oficjalną car Mikołaj II, powitało go miasto prawdziwie po królewsku. Jeden z dziennikarzy „L’Illustration” twierdził wręcz, że od czasów Napoleona I Paryż nie przeżył tak wielkiej euforii. „To oczywiste – pisał – że Paryż nie jest więcej Paryżem, ale miastem przeobrażonym, wystrojonym, jak się to mówi „wyszminkowanym”, miastem, które nakłada na siebie wszystkie ozdoby i odpowiednio je oświetla, co najmniej tak, jakby to robiła kokietka ze swymi diamentami”15. Proboszcz polskiej parafii w Paryżu, ks. Ludwik Postawka, ze swej strony uważał, że „Przyjęcie było tak świetne, iż rzec można, że jak świat światem, nic podobnego jeszcze nie widziano. Przyjęcie Juliusza Cezara po bitwie pod Farsalos po zwycięstwie nad Pompejuszem, opisane przez historyków, można nazwać małą karykaturą tego, co działo się w Paryżu na powitanie władcy Północy”16. Zorganizowana w cztery lata po wizycie cara w Paryżu, w 1900 r., nowa wystawa światowa upłynęła właściwie pod znakiem Rosji. Jej ogromne pawilony należały do najliczniej odwiedzanych. Paryżanie sprawili zresztą swym gościom znad Newy dar specjalny: oddany właśnie z okazji otwarcia tej wystawy do użytku jeden z najwspanialszych mostów nad Sekwaną ochrzczono imieniem cara Aleksandra III. W Paryżu pojawiła się równocześnie bardzo silna rosyjska grupa nacisku. W jej skład wchodzili nie tylko politycy, ale także uczeni, ludzie kultury, artyści. To właśnie na fali tego otwarcia w stronę Rosji odniósł niezwykły sukces w Paryżu balet rosyjski Sergiusza Diagilewa. Zespół ten od 1907 r. właściwie całkowicie podbił stolicę Francji. Potwierdza to m.in. Jacques Chastenet w książce La Belle Epoąue, w której czytamy: „Był to sukces natychmiastowy: ta muzyka gorąca, barwna, przeładowana zapachami wschodu, nieco dzika, często nostalgiczna, okazywała się, w porównaniu z subtelną muzyką Debussy’ego, dziwnie zuchwałą, może nawet bardziej zuchwałą niż była nią w rzeczywistości. Zachwycała, przyspieszała bicie serca, sprawiła, że wkrótce nazwiska Musorgskiego, Borodina, Głazunowa, Rimskiego-Korsakowa, Bałakiriewa stały się bliskie wielbicielom pięknych rytmów”17. Odtąd przez wiele następnych lat balety rosyjskie stały się jedną z głównych atrakcji Paryża, na swój sposób dokumentując trwałość sojuszu politycznego i wojskowego francusko-rosyjskiego.

Paryż przełomu wieków XIX–XX... to także jeden z ważniejszych ośrodków polskiego życia artystyczno-literackiego. Przedziwnym zbiegiem okoliczności właśnie w owe lata sojuszu francusko-rosyjskiego przez stolicę Francji przewinęła się nieledwie cała czołówka polskiej literatury i sztuki. Jedni twórcy spędzili nad Sekwaną kilka czy kilkanaście miesięcy, inni całe lata. Tu powstały setki ważnych w dziejach polskiego malarstwa obrazów. Tu pisali swe utwory Reymont i Żeromski, Staff, Zapolska, Sieroszewski i Strug, Gąsiorowski, Lange czy Krzywoszewski. W Paryżu przełomu XIX–XX w. pojawili się liczni przyjaciele Polski, zarówno w gronie uczonych, jak pisarzy i publicystów. Swoje polskie korzenie zaczęli odnajdować potomkowie emigrantów listopadowych i styczniowych. Nie znali oni wprawdzie języka polskiego, ale sprzyjać zaczęli sprawie polskiej, tworząc coraz to nowe stowarzyszenia i podejmując coraz to nowe przedsięwzięcia na rzecz Polski. Właśnie o tym „polskim” Paryżu jest niniejsza książka. Współistniał on z „innymi” obliczami francuskiej stolicy. Był jedną z cząstek tej wielkiej metropolii świata, wnosząc do jej obrazu swój własny kształt, swą barwę, swój głos. Nie była to cząstka silna w życiu kulturalnym Paryża, należała niezawodnie do pomniejszych na jego mapie. Ale przecież nie sposób pominąć jej istnienia. Polscy twórcy wnieśli do życia artystyczno-literackiego Paryża przełomu wieków XIX i XX wartości godne pamięci. Ale przede wszystkim Paryż tych lat odegrał ważną rolę w rozwoju polskiej sztuki i literatury. To jeden z ważniejszych ośrodków wpływających na kształt polskiej kultury tamtych lat. Z pewnością najważniejszy spośród wszystkich zagranicznych ośrodków, w których rozwijała się polska sztuka, literatura i nauka. W roku 1913 dobrze zasiedziały w Paryżu autor Pani Walewskiej, Wacław Gąsiorowski, pisał: „Bez przesady wypada uznać Paryż za jedno z najpotężniejszych środowisk intelektualnych polskich. Nie dość tego. Paryż jest tym punktem, który w pewnych, nie dających się określić momentach, ogląda co roku istne zjazdy polskich Ateńczyków, zjazdy, jakich bodaj nie ogląda ani Kraków, ani Warszawa”18. Równocześnie z uczonymi podążali do stolicy Francji artyści i poeci, dziennikarze i politycy. Podążali tam, by pracować, ale także by się uczyć, spotkać się z wielką, światową sztuką, uczestniczyć w przedsięwzięciach kulturalnych. To właśnie dlatego istnieje potrzeba opisu tego ważnego w dziejach polskiej kultury zjawiska, jakim było polskie życie literackie w Paryżu na przełomie wieków XIX–XX. Oczywiście, chodzi o życie literackie, ale ukazane w szerszym kontekście życia artystycznego.

Literatura przedmiotu nie jest w tym wypadku zbyt bogata. Istnieje wprawdzie sporo mniej czy bardziej kompetentnych artykułów na ten temat, nie zawsze jednak ich autorzy potrafili sięgnąć do wiarygodnych źródeł. Z prac pamiętnikarskich i wspomnieniowych trzeba tu odnotować przede wszystkim prace Jana Lorentowicza19, Xawerego Glinki i Stefana Krzywoszewskiego. Życie polityczno-społeczne paryskiej kolonii w różnych aspektach przedstawiali Wacław Gąsiorowski20, Jerzy W. Borejsza21, a przede wszystkim Wiesław Śladkowski22. Działalność niektórych instytucji polskich działających w owe lata w Paryżu opisała Alina Łongiewska23. Sprawą obecności kwestii polskiej w prasie francuskiej zajął się najpierw Śladkowski24, po nim zaś Krzysztof Dunin-Wąsowicz25. Wybranymi zagadnieniami życia artystycznego polskiego w Paryżu zajmowało się spore grono badaczy, przede wszystkim Maria Kosko26, Wojciech Natanson27, Zygmunt Markiewicz28 i Tadeusz Sivert29. Ten ostatni badacz dotarł zresztą do najbogatszych materiałów archiwalnych. Trudno tu przywołać dziesiątki pomniejszych prac przyczynkarskich i artykułów prasowych. Przywołane zostaną we właściwym miejscu w pracy, część natomiast w bibliografii.

Praca niniejsza oparta została przede wszystkim na materiałach archiwalnych z Biblioteki Polskiej w Paryżu. Udało się w tym wypadku dotrzeć do kilku zbiorów nadspodziewanie bogatych, które dotychczas nigdy bądź też tylko w niewielkim stopniu były wykorzystywane. Chodzi tu głównie o ponad sześćdziesiąt tomów materiałów z archiwum Kazimierza Woźnickiego, niezastąpionego organizatora a także kronikarza życia artystyczno-literackiego w Paryżu w pierwszych latach XX wieku. Bardzo wartościowe materiały, przede wszystkim zbiory bezcennych listów pisarzy polskich odnaleziono w zbiorach archiwalnych Henryka, Marii i Stanisława Gierszyńskich, Władysława Strzembosza, Bronisława Kozakiewicza, Zygmunta Lubicz-Zaleskiego i Józefa Gałęzowskiego. Z Ossolineum wykorzystano zbiory rękopiśmienne Wacława Gąsiorowskiego. Z Biblioteki Narodowej w Warszawie – archiwum Zenona Przesmyckiego (Miriama). Z Biblioteki Jagiellońskiej – archiwum Michała i Franciszka Siedleckich oraz archiwum Konstantego M. Górskiego. Szczęśliwe okoliczności sprawiły, że autor mógł dokonać kwerendy paryskich pism literackich i kulturalnych przechowywanych w Bibliothèque Nationale. W Bibliotece Jagiellońskiej dokonano kwerendy polskich pism literackich oraz wybranych tytułów prasy codziennej z lat 1890–1914.

Autor zdaje sobie sprawę z tego, że na pewno nie zdołał dotrzeć do wszystkich materiałów odnoszących się do tematu. Doszedł jednak do wniosku, że udało mu się zbadać większość owych materiałów. Dlatego też zdecydował się przedstawić wyniki swych poszukiwań. Ma nadzieję, że Czytelnik zostanie przynajmniej w części usatysfakcjonowany. Badacze zaś znajdą być może w niniejszej pracy impuls do dalszych poszukiwań własnych, które dopełnią albo skorygują niejedno z twierdzeń tu przedstawianych.

Na koniec autor pragnie złożyć gorące podziękowania wszystkim Bibliotekarzom i Archiwistom, którzy w ten czy inny sposób pomogli mu w udostępnieniu materiałów. Na szczególne słowa wdzięczności zasłużyli sobie bez wątpienia pracownicy Biblioteki Polskiej w Paryżu: PP. Marek Prokop i Ryszard J. Matura. Niech zatem przyjmą tą drogą najlepsze podziękowania.

1 S. Krzywoszewski, Długie życie. Wspomnienia, Warszawa 1947, t. I, s. 104.

2 H. Zbierzchowski, W paryskim wirze. Powieść, Lwów 1929, s. 11.

3 M. Golberg pisał o atmosferze panującej w redakcji „La Plume”: „Gwar, krzyk, dzwonek dyrektorski, łoskot pianina, rytm ekstatyczny poety, dym, zapach wilgoci i alkoholu, wszystko zlewało (się) w jakąś dziwną atmosferę szału, lecz szału subtelnego, pełnego dumy, pewności i nadziei” (M. Golberg, Luźne kartki o symbolizmie (Wspomnienia), „Sztuka” 1904–1905, nr VIII–IX, s. 386).

4 Kietlicz, Salony paryskie, „Tygodnik Ilustrowany”, 6 V 1893.

5 Stéphane Mallarmé przyjmował w swym mieszkaniu przy rue de Rome we wtorki. Bywali u niego m.in. Paul Valéry, Henri de Regnier, T. de Wyzewa, hrabia de Montesquieu, Tadeusz Natanson. „Jakaś atmosfera dystynkcji duchowej otaczała te wieczory” pisze M. Golberg, dz. cyt.

6 Kietlicz, dz. cyt. Por. także: L. Riese, Les salons littéraires parisiens du Second Empire à nos jours, Paris 1962.

7 J.-P. Crespelle, Montmartre w czasach Picassa 1900–1910, Warszawa 1987, s. 6.

8 A. Warnod, Fils de Montmartre, Paris 1955, s. 29.

9 Francis Carco we wspomnieniach czasów młodości pisze m.in.: „Zborowski odmawiał sobie dla niego wszystkiego, tytoniu, jedzenia, opału. I w ten sposób, powoli, dzięki tym zabiegom i dokuczliwym poświęceniom doszedł wreszcie do tego, że mógł dostarczyć artyście płótna i farb oraz urządzić mu skromną pracownię” (F. Carco, De Montmartre au Quartier Latin, Paris 1927, s. 196).

10 S. Gierszyński, Piosenkarze motłochu (Les chanteurs de la canaille), „Krytyka” 1900, t. IV, s. 283.

11 Y. Guilbert, La chanson de ma vie, Paris 1929.

12 F. Hoesick, Listy z Paryża (w:) Paryż, Kraków 1923, s. 463.

13 X. Glinka, Paryż mojej młodości, Londyn 1957, s. 20.

14 W. Günther, O sprawie polskiej w Paryżu, „Museion” 1913, nr 7, s. 80–81. Szerzej na ten temat piszę w artykule Ensorcelés par l’Empire des Tsars: La „découverte” de la Russie par les Francais aprés 1870, „Revue de littérature comparée”, Paris 1991, nr 4, s. 459–466. Przedruk polskiej wersji w niniejszym tomie pt. Francja i Rosja. Karta z dziejów stosunków literackich w Europie na przełomie XIX–XX wieku.

15 M. Rastignac, Courrier de Paris, „L’Illustration”, 10 X 1896.

16 L. Postawka ks., Pamiętniki obejmujące okres od 1863 do 1908. Poprzedzone wspomnieniami z lat dziecinnych, Paryż 1908, t. II, s. 151.

17 J. Chastenet, La Belle Epoque. La société sous M. Fallières, Paris 1949, s. 103.

18 W. Gąsiorowski, Emigracja intelektualna, „Tygodnik Ilustrowany” 1913, nr 16.

19 J. Lorentowicz, Spojrzenie wstecz, Warszawa 1935.

20 W. Gąsiorowski, Historia Armii Polskiej we Francji, Warszawa 1931.

21 J. W. Borejsza, Emigracja polska po powstaniu styczniowym, Warszawa 1966.

22 W. Śladkowski, Emigracja polska we Francji 1871–1918, Lublin 1980.

23 A. Łongiewska, Działalność Komitetu Francusko-Polskiego i Towarzystwa Polskiego Literacko-Artystycznego w Paryżu w latach 1909–1916. W świetle archiwum Wacława Gąsiorowskiego, Rocznik Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, t. XI, 1976, s. 129–194.

24 W. Śladkowski, Opinia publiczna we Francji wobec sprawy polskiej w latach 1914–1918, Wrocław 1976.

25 K. Dunin-Wąsowicz, Francuska opinia publiczna wobec sprawy polskiej i Polaków w latach 1885–1894, Wrocław 1987.

26 M. Kosko, La fortune de „Quo vadis” de Sienkiewicz en France, Paris 1935 (Champion); M. Kosko, Un Best-Seller 1900. „Quo vadis”, Paris 1960 (Librairie Jose Corti).

27 W. Natanson, Z różą czerwoną przez Paryż, Kraków 1970.

28 Z. Markiewicz, T. Sivert, Melpomena polska na paryskim bruku, Warszawa 1973.

29 T. Sivert, Polacy w Paryżu. Z dziejów polskiego życia kulturalnego w Paryżu na przełomie XIX–XX wieku, Warszawa 1980.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: