Podstawy semiotyki dla kulturoznawców - Agnieszka Doda-Wyszyńska - ebook + książka

Podstawy semiotyki dla kulturoznawców ebook

Doda-Wyszyńska Agnieszka

0,0

Opis

Książka ta nakłania do zadawania istotnych pytań, które dopiero po jej lekturze mogą się narodzić, dlatego każdy humanista, a nie tylko adept kulturoznawstwa, powinien być zainteresowany uważną lekturą tego tekstu. Książka ma w tytule określenie „podstawy” i mówi o fundamentach pojęciowych semiotyki, ale służyć ma do zbudowania całego gmachu wiedzy o niej, w formie zachęty dla samodzielnych „konstruktorów”. Życzyłbym sobie, aby każdy zaawansowany tekst o przeznaczeniu dydaktycznym mógł otrzymać taką rekomendację.
Z recenzji Adama Skibińskiego

Czy jest to propozycja tylko dla kulturoznawców, jak sugeruje tytuł? Na pewno nie, w tytule powinno być raczej dla studentów kierunków humanistycznych albo dla humanistów. Pomimo aspiracji bycia czymś na kształt podręcznika (odwołanie się Autorki do prowadzonych zajęć ze studentami) dla czytelników wkraczających w świat znaków i ich zawiłości formalnych, po pracę powinny również sięgnąć osoby, które mają już pewne podstawy, np. z teorii komunikacji, interpretacji sztuki, literatury, ale chciałyby poszerzyć/odświeżyć swoją wiedzę o semiotyce lub zyskać nowe kompetencje. Praca, szczególnie w części prezentującej nurty współczesnej semiotyki, nie powinna tracić swoich walorów z biegiem czasu.
Z recenzji Tomasza Michaluka


Agnieszka Doda-Wyszyńska – profesor nadzwyczajny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, z wykształcenia filozof, od 2000 roku związana z kulturoznawstwem. Wiele lat pracowała w Zakładzie Semiotyki Kultury, ostatnio związała się z Pracownią Performatyki Instytutu Kulturoznawstwa. Zainteresowania: filozofia kultury, semiotyka, film, filozofia przedstawienia, współczesna mitologia, dydaktyka humanistyki, kultury wpływów, czyli zagadnienia domagające się odpowiedzi na pytanie o kształt i funkcjonowanie tego, co Michel Foucault nazywa wiedzą-władzą. Ostatnie książki: Inwazja ikonoklastów. Filozofia przedstawienia Jacques’a Rancière’a (2012), Pułapki przedstawienia. Filozofia przez pryzmat praktyk montażu pojęć (2016), Zarządzanie martwymi. Ironia eschatologii (2019).  W wolnych chwilach zajmuje się wideofilmowaniem i animacją.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 226

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ostatecznym rezultatem myślenia jest kształcenie woli.

Charles S. Peirce

Studentom

Wstęp

Ta niewielka książka jest rezultatem pracy nad kilkunastoma tekstami wramach prowadzonych przeze mnie zajęć zsemiotyki kultury ipodstaw semiotyki wInstytucie Kulturoznawstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Zajęcia były zmaganiem się zoporem młodzieży wobec semiotyki –stanowiącej zbiór rozbudowanych teorii, ajednocześnie dziedzinę myśli jakby całkowicie niesamodzielną, przez co jej zgłębianie może się wydawać niepotrzebne. Dlatego podziękowania za tę książkę należą się przede wszystkim studentom kulturoznawstwa poznańskiej uczelni, zwłaszcza tym aktywnym na zajęciach zsemiotyki, którzy skłonili mnie do jej napisania.

Semiotyka jako refleksja onaturze znaku iznaczenia oferuje szerokie możliwości interpretacji mechanizmów kultury. Niestety, wpewnym momencie1 historii myśli semiotyka wydaje się uwalniać od filozofii istaje się narzędziem doskonale płodnych, ale często mało sensownych opisów zjawisk kultury. Wspomina otym Tzvetan Todorov2 wksiążce Symboliczność iinterpretacja(1978), stwierdzając, że semiotyka wprowadza do humanistyki wiele bałaganu, nie znajduje więc dziś większego uzasadnienia szukanie dla semiotyki specjalnego wniej miejsca. Wystarczy zająć się funkcjonowaniem tzw. symboliczności.

Można by jednak przeprowadzić następujące rozumowanie: wystarczyłoby uznać nieswoisty charakter znaczenia –uznać zatem, że jest ono jedynie skojarzeniem między signifiant isignifié –aby móc potem prawomocnie przenieść wszystko, co wiemy oznaczeniu, na sferę symboliczności; iuznając wprawdzie istnienie symboliczności niejęzykowej, postrzegać całą symboliczność na wzór językowości. Takie rozumowanie, być może ukryte, leży, moim zdaniem, upodstaw niedawnej ekspansji „semiotyki”3.

Sama refleksja nad językiem, jego symbolicznością iznakowością, nie wystarczy, żeby bronić pozycji semiotyki na współczesnym rynku idei humanistycznych. Todorov semiotykę wywodzącą się ze strukturalizmu opisuje jako kolejną niewyróżniającą się spośród innych teorię interpretacji tekstów. Podkreśla, że samo pojęcie znaku bezpośredniego iniebezpośredniego symbolu jest bardzo stare, nie ma więc potrzeby dokonywać rozróżnienia symboliczności isemiotyczności4.

Nie warto iść aż tak daleko weksponowaniu semiotyczności. Wniniejszej książce zamierzam przyjrzeć się zwłaszcza dokonaniom czterech najważniejszych światowych semiotyków: Umberta Eco, CharlesaS. Peirce’a, Rolanda Barthesa iJurija Łotmana, którzy nie tylko zajmowali się symbolicznością, znakami, ale także mieli wiele ciekawego do powiedzenia ofunkcjonowaniu kultury inas wkulturze. Poza tym wciąż można wykorzystać ich teorie do lepszego rozumienia kultury, również najnowszej, zdominowanej przez technikę imedia masowe.

Aby podsumować wieloletnie doświadczenie wprowadzeniu zajęć zsemiotyki kultury ipodstaw semiotyki ijeszcze dłuższą przygodę wzgłębianiu tajników tej problematyki, postarałam się zawrzeć tu najważniejsze zagadnienia związane ztematem, pozostając jednak na poziomie zrozumiałości dostępnym również dla tych, którzy nie zetknęli się dotąd zteoriami semiotycznymi. Celem dodatkowym jest nie tylko lepsze rozumienie kultury, ale także programowanie zmian wdydaktyce kulturoznawczej. Mam ponadto nadzieję, że korzyści, jakie można uzyskać zpoznania semiotyki, przekładają się na indywidualne życie humanisty, chociaż jest to, niestety, coraz mniej dumnie brzmiące określenie.

Skoncentruję się także na stosunkowo nielicznych tekstach najważniejszych dla zrozumienia tematu, zwłaszcza nad pracami, którymi zajmowałam się na zajęciach ze studentami.

1 Zwracam uwagę na lata siedemdziesiąte XX wieku –spróbuję to wyjaśnić wsiódmym rozdziale niniejszej książki.

2 Tzvetan Todorov (1939–2017) –bułgarsko-francuski filozof, krytyk literatury iteoretyk kultury.

3 T. Todorov, Symboliczność iinterpretacja, tłum. T. Stróżyński, Gdańsk 2018, s. 12.

4 Tamże, s. 13.

1

Co to jest znak? Znaki ważne i nie-ważne

Weźmy teraz czarny kamień: mogę sprawić, aby znaczył na różne sposoby, jest to proste signifiant; jeśli jednak obciążę go jakimś ostatecznym signifié (na przykład wyrok śmierci wtajnym głosowaniu), to stanie się on znakiem.

Roland Barthes5

Znaki to nie tylko dźwięki czy obrazy. Te mogą być sygnałami również dla zwierząt. Wwypadku pojedynczych znaków, wyczerpujących się „wsobie”, nie mówimy ostrukturze znakowej. Różnica między „językiem” zwierząt ajęzykiem ludzi zawarta jest wznakach. Nawet jeżeli zwierzęta posługują się znakami, są to tylko znaki wfunkcji indeksów, wskazujące określone fragmenty rzeczywistości, na przykład znak wpostaci kija dla jednego psa będzie oznaczał nadchodzącą zabawę, dla innego będzie kojarzył się zbiciem. Na podstawie tak nadawanego znaczenia rzeczywistości wspólnego ludziom izwierzętom powstał kierunek filozoficzno-psychologiczny zwany behawioryzmem (zangielskiegobehaviorlub behaviour–zachowanie), uznający, że ozachowaniu ludzi izwierząt decydują bodźce środowiskowe. Zachowanie według tej teorii jest odpowiedzią na stymulację środowiska. Środowisko jest dla organizmu informacją, czy wdanej sytuacji konkretne zachowanie będzie wzmacniane, czy eliminowane.

Takiemu ujęciu znaków bardzo dobrze przeciwstawia się przypadek Helen Keller, która nauczyła się języka, nie posiadając zmysłów uznawanych za abstrakcyjne: wzroku isłuchu, czyli nie mogąc posługiwać się standardowymi znakami. Zmysły te utraciła jako półtoraroczne dziecko na skutek ciężkiej choroby. Utraciwszy kontakt ze światem, straciła również możliwości wyrażania swoich potrzeb, łatwo wpadała wzłość iwzachowaniach bardziej przypominała dzikie zwierzę niż dziecko. Gdy osiągnęła siódmy rok życia, rodzice zwrócili się opomoc do znanego logopedy iwynalazcy telefonu –Alexandra Grahama Bella, aon skontaktował ich ze swoją wybitną wychowanką, Anne Sullivan, która nauczyła Helen „alfabetu ręcznego”, czyli dotykowego, pozwalającego jej później nie tylko opanować język Braille’a, ale także zacząć mówić. W1904 roku Keller ukończyła studia na wydziale humanistycznym, apóźniej obroniła doktorat. Zmarła w1968 roku, wwieku osiemdziesięciu ośmiu lat6. Jej pasja uczenia się nie tylko pozwoliła pokonać ograniczenia cielesne, lecz wydawała się karmić tymi ograniczeniami. Prymitywne znaki, takie jak alfabet ręczny, dotykowy, pozwoliły jej zarówno oznaczać świat fizyczny, jak iumożliwiły abstrahowanie od tego świata, które jest opisywane przez dwie czynności: pomijanie znaku itworzenie ogólnego pojęcia na podstawie znaków. Abstrakcja (abstrahowanie, złac. abstractio –oderwanie) to proces tworzenia pojęć tylko wniewielkim stopniu dostępny zwierzętom. Abstrahowanie wymaga metaświadomości, zdolności wyobrażenia sobie umysłu imyślenia drugiej istoty, co czyni zniej istotę moralną, poza biologią, czyli decydującą oswoim życiu nie tylko wzwiązku zzaspokajaniem podstawowych potrzeb. Zdolność ta wymaga posługiwania się niedostępnym zwierzętom językiem werbalnym, umożliwiającym wyrażanie złożonych opinii7.

Wychodząc od rzeczy jednostkowych, najczęściej konkretnych, dochodzimy wprocesie abstrahowania do pojęcia ogólnego przez konstatowanie tego, co dla rzeczy myślanych wspólne, ogólnych właściwości. Ostatecznie wramach tego procesu dochodzi się do pojęć najuboższych wtreść, ale onajszerszym zakresie, takich jak: rzecz, przedmiot, podmiot, substancja czy byt. Pojęcie powstałe wwyniku procesu abstrakcji nazywamy abstraktem. Abstrakcja pozwala wyodrębnić cechy istotne, odróżnić je od nieistotnych wdanym zjawisku czy przedmiocie.

WpodrozdzialeTrójkąt znaku omówię znaki jako drogę prowadzącą do abstrahowania imyślenia. Semiotyka to coś więcej niż rozpoznawanie znaków –to nauka myślenia, czyli takiego posługiwania się znakami, żeby osiągnąć jak największą korzyść, zarówno wnauce, jak iwmyśleniu indywidualnym. Podobnie jak myślenie można podzielić na trzy etapy: (1) rozpoznanie, (2) skojarzenie (abstrahowanie), (3) odnalezienie konieczności wskojarzeniu, tak również znak, idąc za tradycją Charlesa S. Peirce’a, można odczytywać wtriadzie:Pierwsze–jedność, jakość znaku,Drugie–relacja między znakami oraz między znakami irzeczywistością,Trzecie–konieczność, prawo ustanawiania relacji między znakami irzeczywistością.

Trójkąt znaku

Na początku przygody zsemiotyką trzeba określić, jakie znaki chcemy badać, jaką wiedzę oświecie zdobywać –czy wogóle chodzi tu owiedzę, czy raczej okomunikację lub interpretację. Co jest głównym celem semiotyki? Na pierwszy rzut oka semiotyka przydaje się do klasyfikacji iporządkowania wiedzy, ale jej celem jest rozwój procesu poprawnego myślenia iwartościowania wiedzy –ten cel akcentował Peirce, amerykański semiotyk, twórca pragmatyzmu. Semiotyka pozwala znajdować wmateriale wiedzy dominanty, przeprowadzać dochodzenie prawdy, anawet śledztwo, często bowiem wdochodzeniu do prawdy stoi na drodze wiele przeszkód.

Wiedzy ocechach istotnych (konotacyjnych) rzeczywistości nie uzyskujemy bezpośrednio wwyniku obserwacji świata, ponieważ cechy istotne są często cechami stereotypowymi, niewystępującymi wrzeczywistości wdanym obiekcie lub wchwili obserwacji. Wiedzę onich nabywamy raczej od innych ludzi, wprocesie wrastania wdaną kulturę ipodczas nauki języka. Rozpoznanie wdanym obiekcie określonych cech kryterialnych, które pozwalają zaliczyć go do danej kategorii semantycznej, powoduje przypisanie mu dalszego zestawu związanych lub potencjalnie związanych znim cech konotacyjnych. Między znakami –kategoriami występują określone relacje:jedna kategoria może zawierać się wdrugiej, na przykład border collie ipies, być całkowicie rozłączna, na przykład pies ikamień, lub częściowo się pokrywać, na przykład kamień iskała. Dwie rozłączne kategorie mogą się mieścić we wspólnej kategorii nadrzędnej, na przykład pies ikot versus zwierzę. Determinuje to określoną, właściwą dla danego języka ikultury klasyfikację świata.

Rozpisując wtriadzie Peirce’a przykład zkamieniem zmotta do rozdziału pierwszego, uzyskamy następującą konstelację znaków: rzecz, kontekst występowania tej rzeczy, znaczenie.

Weźmy czarny kamień, zwykły czarny kamień lub symbol śmierci –kamień używany wgłosowaniu za ukaraniem kogoś śmiercią, wprzeciwieństwie do białego kamienia symbolizującego życie. Czarny kamień rozpoznany zostaje jako znak ze względu na kontekst, wktórym występuje. Jest znaczący (signifiant), jeśli po prostu widzimy czarny kamień na drodze ito odnotowujemy. Wprocesie Sokratesa czarny kamień oznacza głos skazujący na śmierć, to ostateczny signifié tego konkretnego znaku wokreślonym miejscu iczasie. Zupełnie arbitralny, ale konieczny, każdy pojedynczy głos (wpostaci kamienia) przychyla się do wyroku, może przeważyć jego szalę.

Dlatego chcąc oznaczać rzeczywistość ukrytą iobecną, teraźniejszą, dotyczącą nas, ponieważ do oznaczania takiej mamy najsilniejszą motywację, powinniśmy raczej wskazywać systemy, wktórych ona funkcjonuje (język), anie samą tę rzeczywistość. Unikniemy wten sposób zatrzymania się na poziomie Drugiego uPeirce’a, który mówi otym, co dana rzeczywistość może znaczyć, pozwala orzekać orelacjach znaku zinnymi znakami, ale nie pozwala formułować ogólnych praw funkcjonowania tej rzeczywistości. Jak pisze Roland Barthes wMitologiach, coś (czarny kamień) może stać się znakiem, gdy łączy się zczymś innym, zinnym znakiem, zdecyzją, na przykład głosowaniem wsprawie czyjegoś życia. Dlatego –jak twierdzi zkolei Peirce –znak jest podwójnie niesamoistny, to ograniczony systemem pojedynczy element iograniczony swoją specyfiką byt odsyłający do innego bytu. Semiotyczne rozumienie znaku według Peirce’a8 wydaje się najprostsze wzrozumieniu jego funkcji, ponieważ możemy je przedstawić na jednym znajprostszych schematów: trójkąta. Znak tworzą tu trzy momenty lub poziomy: forma znakowa –odnośnik/przedmiot (pojęcie) –interpretant (sens), najczęściej przedstawiamy wmiejscu górnego wierzchołka, stanowi bowiem cel myślenia. Mamy odkryć znak (Pierwsze), sens znaku (Drugie), ale także sens wznaku (Trzecie).

Podstawową kategorią semiotyki Peirce’a jest triada. Znak jest wniej zdefiniowany jako trójczłonowa relacja łącząca materialny nośnik znaczenia, zwany wehikułem, przedmiot oraz znaczenie. Nie jest możliwy znak pojedynczy, nie ma oderwanych znaczeń. Znak, aby być znakiem czegoś, musi być interpretowany. Bycie interpretowanym stanowi niejako sposób istnienia znaku, to jego najważniejsza funkcja. Nie chodzi obycie kojarzonym, zestawianym, porządkowanym, ale właśnie interpretowanym. Interpretacja znaku, na co zwraca uwagę Todorov, opiera się na czymś więcej niż na gramatyce czy opisie formy znaku lub nawet historii –rozumieniu pewnych pojęć wkontekście innych wczasie. Odnosi się mianowicie do hermeneutycznego koła rozwijającego „ducha rozumienia”, wktórym dominuje spójność sensu, coś co jest zarówno wewnątrztekstowe, jak izewnątrztekstowe9.

Znak wrozumieniu Peirce’a można zapisać bardzo różnie, ale znak łączy formę zpojęciem (treścią) izsensem, czyli zkoniecznością zgodności między formą itreścią/pojęciem. Znaki znajdują się we wszystkich wierzchołkach trójkąta, zwłaszcza wmiejscu Pierwszego mamy coś, co potocznie kojarzy się ze znakiem. Najbardziej wartościowe są znaki na poziomie Trzeciego (interpretant). To wtym miejscu docieramy do konieczności najlepszego połączenia Pierwszego zDrugim irozumiemy znak, nie tylko go rozpoznajemy.

Zdaniem Jerzego Pelca10, znaki służą do podstawowych gier społecznych: (1) komunikacji –wymiar pragmatyczny, (2) budowania kontekstu dla znaczenia –szukanie odniesienia, (3) budowania „uniwersalnego” czy obiektywnego sensu11.

Jerzy Pelc, streszczając starożytną dyskusję semiotyczną między stoikami asceptykami, która odbyła się na długo przed narodzinami semiotyki jako osobnej dyscypliny naukowej, pokazuje wyłanianie się refleksji nad zależnością języka ipoznania. Już starożytni zastanawiali się, na czym polega tworzenie znaków ioparte na nim sądzenie. Sądzenie bowiem to proces łączenia znaków niemających bezpośredniego odniesienia do rzeczywistości. Według stoików znaki pozwalają jednak formułować sądy. Zdaniem sceptyków, których przedstawicielem jest Sekstus Empiryk, znaki na to nie pozwalają. Już wstarożytności toczył się istotny spór orozumienie znaków, znaczenia irozumienia/rozumowania, ponieważ zależność między znakiem asądem nie jest równoległa. Poznanie wiąże się nie tylko zprzyporządkowaniem rzeczywistości właściwych znaków, ale przede wszystkim zzaangażowaniem wproces kodowania idekodowania rzeczywistości. Dlatego być może najtrudniej poznać coś wsztucznej sytuacji szkoły, gdzie dziś nikt nam już nie grozi poważnymi konsekwencjami, jeśli czegoś nie zrozumiemy.

Stoicy uważali się wstarożytności za najmądrzejszych zludzi, działali wIII wieku p.n.e. wAtenach. Modelem człowieka był dla nich mędrzec kierujący się rozumem, zdystansowany do świata, aszczególnie do emocji. Stoicy pierwsi zaczęli badać język naturalny (grekę iłacinę), tworząc podstawy gramatyki, etymologii isemantyki. Twierdzili, że znaki pozwalają formułować sądy iuznawać je za prawdziwe lub fałszywe. Przeciwstawił im się Sekstus Empiryk, filozof ilekarz, przedstawiciel konkurencyjnej szkoły sceptyków. Powstrzymywał starożytnych semiotyków przed utożsamieniem znaczenia zsądami12. Jego stanowisko było zgodne ztwierdzeniem odwa tysiąclecia późniejszego francuskiego semiologa Rolanda Barthesa, że nauka oznaczeniu powinna charakteryzować się „siłą dryfu ioczekiwania”13. Pośpiech woperowaniu znakami jest niewskazany, zwłaszcza wwydawaniu sądów. Znak nie od razu prowadzi do formułowania jakiejś prawdy oświecie. Wmyśleniu oprócz znaków równorzędną rolę odgrywają podmiot iczas. Myśl to jeszcze nie działanie, nawet nie wstęp do działania, charakteryzować ją powinno opóźnienie działania wcelu uczynienia go bardziej skutecznym. Dlatego chcąc oznaczać rzeczywistość ukrytą iobecną, czyli teraźniejszą, dotyczącą nas –ponieważ taką szczególnie warto oznaczać –powinniśmy raczej wskazywać systemy, wktórych ona funkcjonuje: język ikulturę, anie samą tę rzeczywistość, możemy bowiem łatwo ulec złudzeniu ioznaczyć jakąś antyrzeczywistość14.

Znaki tworzą właściwe zapośredniczenie rzeczywistości, służące operowaniu nią. Dlatego trzeba uważać na znaki niewłaściwe, oddalające nas od prawdy.

Anty-znaki i znaki

Znaki pozwalają odnieść się do tego, co rzeczywiste, czyli do tego, co nas dotyka, zmienia, formuje, kształtuje. Analogicznie –anty-znaki oddalają nas od rzeczywistości, tworzą co najwyżej złudzenie uczestnictwa wniej. Oznaku piszą nie tylko semiotycy. Moja ulubiona niesemiotyczna koncepcja znaku pochodzi od francuskiego socjologa Jeana Baudrillarda15, który punktem wyjścia rozważań okulturze czyni anty-znak albo super-znak (simulacrum). Przykładem świata fałszywych znaków jest Disneyland albo nawet Ameryka, gdzie „cała filozofia Walta Disneya, zjego ślicznymi, małymi, sentymentalnymi zwierzątkami oszarym futerku zdaje się jeść nam zręki”16. Współczesny konsumpcyjny świat tworzy jedno wielkie simulacrum, świat anty-znaków. Simulacrum to określenie znaku lub zestawu znaków, który nie potrzebuje żadnego odniesienia do rzeczywistości, więcej –wytwarza własną rzeczywistość. „Rzeczywistość” wytworzona przez simulacrum nie jest zniego wyczytana, jest bowiem wstosunku do niego wtórna. Podstawowy mechanizm znaczenia dla simulacrum to nie język, lecz symulacja wyrosła na

utopiizasady ekwiwalencji, wychodzi od radykalnej negacji znaku jako wartości, wychodzi od znaku odzyskującego pełnię praw po śmierci wszelkiej referencji. Podczas gdy przedstawienie dąży do wchłonięcia symulacji uznawanej za przedstawienie fałszywe, symulacja traktuje cały gmach przedstawienia jako jedno wielkie simulacrum.

Takie byłyby zatem kolejne fazy obrazu:

–jest odbiciem głębszej rzeczywistości

–przesłania iwynaturza głębszą rzeczywistość

–przesłania brakgłębszej rzeczywistości

–nie ma związku zjakąkolwiek rzeczywistością: jest swoim własnym simulacrum.

Wpierwszym przypadku obraz jest dobrymzjawiskiem –przedstawienie należy do kręgu sakramentów. Wdrugim [jest] złym zjawiskiem –zkręgu czarów. Wtrzecimudaje, że jestzjawiskiem –należy do kręgu magii. Wczwartym należy już do kręgu nie zjawisk, lecz symulacji17.

Tak rozszerzona kategoria znaku, wścisłym odniesieniu do rzeczywistości, do mocy jej odtwarzania itworzenia –znak niejako natychmiast przywołuje jakąś rzeczywistość –zarówno rozszerza kategoryzację wstępną Todorova, czyli rozróżnienie na znak bezpośredni iniebezpośredni symbol, jak iukazuje namacalność semiotyki. Znaki mogą być bardziej rzeczywiste niż rzeczywistość.

Filozofom inaukowcom znak wydaje się doskonały, gdy jest abstrakcyjny inie ma bezpośredniego związku zrzeczywistością, ale to także złudzenie wynikające ztęsknoty za idealnym znakiem. Opisuje ją Platon wnajbardziej znanej metaforze jaskini18, czyniąc ze swojego słynnego przedstawienia obraz kultury. Wsiódmej księdze Platońskiego Państwa Sokrates opowiada ojaskini, wktórej przebywają więźniowie. Są skuci łańcuchami wtaki sposób, że mogą tylko widzieć ścianę przed sobą. Wizja jaskini Platona jest obrazowym przedstawieniem jego teorii filozoficznej, wktórej najważniejsze jest pojęcie idei, czyli prawdziwego wiecznego bytu –idealnego znaku. Zgodnie zPlatońskim idealizmem świat nie jest jednorodny, składa się bowiem zrzeczywistości idealnej oraz materialnej, nietrwałej iniedoskonałej, którą owiele trudniej oznaczyć. To, co jest dostrzegalne przez ludzi za pomocą zmysłów, nie jest według Platona prawdziwym bytem, ale jest odzwierciedleniem idei, tak jak cienie na ścianach jaskini.

Cienie mimo wszystko przypominają postacie irzeczy –choć widzialny świat rzeczy nie oddaje wpełni doskonałości idei, służy komunikacji. Więźniowie dyskutują otym, co widzą na ścianach, to jest ich świat. Wyżej płonie ogień, amiędzy ogniem izakutymi włańcuchy więźniami na samym dole jacyś ludzie noszą różne przedmioty rzucające cienie na ścianę. Sokrates każe nam wyobrazić sobie, że któryś zwięźniów zostaje uwolniony złańcuchów izaciągnięty do wyjścia zjaskini, atam po raz pierwszy widzi prawdziwe źródło światła –nie ogień, lecz słońce. Zostaje oślepiony inie widzi rzeczy najbardziej oczywistych, materialnych. Stopniowo jego oczy przystosowują się do widzenia wświetle, zaczyna rozróżniać najpierw cienie, następnie rzeczy wświetle słońca, aż wreszcie będzie mógł spojrzeć wsłońce. Zrozumie wtedy, że świat jaskini iżycie wnim było złudzeniem.

Ale na tym nie kończy się jego zadanie. Ma teraz przedstawić prawdziwy świat, oświetlony słońcem, więźniom na dole, dla których świat prawdziwy to świat cieni. Sokrates przedstawia za pomocą metafory jaskini drogę duszy, która przez kontemplację wspina się wrozwoju od świata zmysłów do świata umysłu iodkrywa źródło prawdy: ideę dobra. Idee są abstrakcyjne. Uczymy się nimi posługiwać przede wszystkim na lekcjach matematyki. Platoński idealizm przysłużył się do stworzenia zmatematyzowanej nauki, apóźniej do rewolucji technicznej, obok korzyści każdy idealizm ma jednak również wady. Powtórzmy: tęsknota za idealnym znakiem może być niebezpieczna iprowadzić na manowce.

Gdyby nie istnieli ludzie odwracający głowę wstronę światła, świat byłby jedną wielką symulacją –takim widzi go uschyłku XX wieku Baudrillard. Ale przekazanie wiedzy oabstrahowaniu znaków tym, którzy mają głowy przykute łańcuchami inie potrafią odwrócić ich wstronę słońca, może przynosić opłakane skutki. Zwłaszcza że tkwimy jako społeczeństwo mediów masowych wczwartej fazie simulacrum: przerabiania znaków-odpadków, anie znaków istotnych dla zrozumienia świata. Anty-znaki czy znaki-odpadki oddalają nas od rzeczywistości, choć tworzą złudzenie uczestnictwa wświecie podanym konsumowaniu wantyrzeczywistości.

Wszędzie przerabia się dziś odpadki, sny zaś, fantazmaty, historyczny, magiczny ilegendarny świat wyobraźni dzieci idorosłych jest odpadkiem, pierwszym wielkim zanieczyszczeniem środowiska cywilizacji hiperrealnej19.

Już moment, gdy jakieś przedstawienie, czyli rzeczywistość skonstruowana ze znaków,sięuobecnia –se presente przez tekst, zrywa zmitycznym Baudrillardowskim odwzorowaniem zarówno pierwszego stopnia, czyli zporządkiem sacrum, jak iczwartego stopnia (simulacrum). Sacrum to znak idealny, simulacrum to anty-znak, każda praca nad tekstem oddala więc nas iod pierwszego, iod drugiego ekstremum. Poziom sacrum to bezpośredni związek znaku zrzeczywistością, aostatni,czwarty poziom to simulacrum, gdy znak sam generuje rzeczywistość, podstawiając się za nią (presentation –substitution) jako autoreferencyjny, zredukowany najczęściej do ekonomicznej20 maszyny wytwarzającej jakiś „sens”. Ten czwarty poziom dotyczy serwowanych nam towarów, przy czym towarem jest również informacja, wiedza, azatem są nimi znaki. Jest to podstawienie pod rzeczywistość nadsensu znaku, hiperrzeczywistości symulacji. Między tymi granicznymi sytuacjami, zwanymi także etapami reprezentacji: sacrum isimulacrum, występuje jeszcze poziom drugi –często twórcze przesłanianie rzeczywistości przez znaki, ipoziom trzeci –maskowanie przez znaki braku związku między nimi arzeczywistością21.

Znaki jako znaki wymagają oderwania od rzeczywistości, od idealnego pierwszego poziomu jej uobecniania. Filozofowie od wieków zgłaszali roszczenie do opisu uobecnienia się rzeczywistości, próbowali udowodnić możliwość pierwszego stopnia przedstawienia. Platońskie idee są dobrym przykładem, można je bowiem widzieć bezpośrednio, bez pośrednictwa znaków. Wpojęciach filozoficznych miała dokonywać się anihilacja idei ikopii, tak jak wikonie –doskonałym obrazie, który przedstawiał nie tyle świętego, ile reprezentował samą świętość22.

Anty-znakiem wydaje się dziś sam nadmiar znaków, dlatego semiotyka najpierw porządkuje nadmiar. Dopiero semiotycy wpełni ukazali filozoficzny wymiar znaku jako oparcia dla przedstawienia –nie dla rzeczywistości, ale dla jej zapośredniczenia. Przedstawienie dotyczy raczej znakowego modelu rzeczywistości, anie samej rzeczywistości wcałym nadmiarze potencjalnego znaczenia, wktóre jest uwikłana. Nadmiar znaczenia nie tworzy jeszcze Baudrillardowskiej symulacji najwyższego, czwartego stopnia, to raczej coś najbardziej naturalnego dla znaku, co tworzy jego syntagmatyczny wymiar –obok paradygmatycznego, który dotyczy prawdopodobieństwa kulturowego. Semiotyka oczyszcza język znadmiaru przypadkowych skojarzeń, demitologizuje go. Jedną zfigur mitu jest według Barthesa tautologia: definiowanie przez brak definicji23. Tautologia wskazuje konkret wmiejsce analizy, jednocześnie przestajemy oczekiwać jej wytłumaczenia, ale możemy mnożyć skojarzenia.

Przez nadmiar –skrajnym przypadkiem takiej wskazówki jest tautologia, adobrze wiemy, że tautologie zidiomatyzowane (grosz to grosz etc.) implikują różne interpretacje dla każdego użycia tego samego słowa. Podobnie ma się sprawa zpowtórzeniem lub zjego bardziej rozproszoną odmianą –nadmiarowością; tutaj wracamy jednak do samej zasady relewancji, pozbawionej uzasadnień językowych24.

Zasada relewancji25, októrej pisze Todorov, kieruje zwłaszcza procesem rozumienia znaków wkomunikacji. Znaki muszą się do siebie odnosić, „jeżeli [więc] jakiś dyskurs istnieje, to musi być ku temu jakiś powód”26. Dla zachowania relewancji, czyli odpowiedniości znaku, związku zrzeczą, októrą chodzi, mamy syntagmatyczne wskazówki tekstowe, odnoszące się do kontekstu, iwskazówki paradygmatyczne, odnoszące się do pamięci zbiorowej27.

Deirdre Wilson –wraz zDanem Sperberem współautorka teorii relewancji –twierdzi, że teoria ta pozwala radzić sobie znadmiarem znaczeniowym igo rozumieć, ułatwia rozróżnienie między dwoma modelami komunikacji: kodowym iinferencyjnym, czyli stanowi proces myślowy, wktórym na podstawie zdań już uznanych za prawdziwe dochodzimy do uznania nowego twierdzenia. Teoria relewancji wprowadza rozróżnienie między komunikacją słabą imocną, wzależności od intencji mówiącego, iwysuwa uzasadnioną empirycznie tezę pomagającą wyjaśnić naturę procesów inferencyjnych. Teoria ta rzuca nowe światło na metaforę, ironię, efekty stylistyczne ipoetyckie, ponieważ interpretacja sztuki oparta jest na tych samych podstawowych zdolnościach poznawczych ikomunikacyjnych, jakie wykorzystujemy wzwykłej, bezpośredniej komunikacji.

Teoria relewancji zakłada, że intencją nadawcy jest poinformować oczymś słuchaczy, czyli „zmienić ich otoczenie poznawcze lub możliwe sposoby myślenia”28, włączając obrazowanie, emocje, uczucia czy efekty estetyczne. Znaczenie tekstu jest określone przez kontekst –zarówno przez otoczenie tekstowe, jak iprzez sytuację, wjakiej się pojawia, często zawężając możliwości interpretacji. Kontekst jednak nie determinuje całkowicie znaczenia werbalnego.

Teoria relewancji dostarczyła wielu argumentów na potwierdzenie doniosłości intencji autora –na poziomie zarówno przekazu implicytnego (do wywnioskowania zkontekstu, domyślnego), jak ieksplicytnego (jasnego, wyraźnego). Podkreślając intencję autora tekstu czy wypowiedzi, skupiamy się na tym, jak modyfikuje ona otoczenie poznawcze, sprawiając, że określony zbiór założeń wysuwa się na pierwszy plan. Komunikacji nie rozpatruje się wkategoriach opozycji binarnej (tak –nie), lecz jako zjawisko powtarzalne iskalarne29. Przy czym trzeba zwłaszcza uważać na manowce powtarzalności, na co zwraca również uwagę Barthes. Jeśli powtórzymy coś wystarczającą liczbę razy, przekaz zyskuje moc bycia odbieranym jako prawda30.

Semiotyka pozwala ujmować rzeczywistość skonstruowaną ze znaków –tekst, reprezentację, przedstawienie –jako zarazem wtórne ijednocześnie mediujące zrzeczywistością, pozwala utrzymać poznanie na Baudrillardowskim drugim poziomie znaku, który to poziom wprawdzie naraża użytkownika języka na zasłonięcia rzeczywistości, ale również na jej sensowne odsłonięcia iujawnienia wmediującym żywiole znaku. Semiotyka czyni ze znaku równorzędnego partnera pojęcia irzeczywistości, nie popadając wgraniczne mity symulacji: zarówno stopnia zerowego –sacrum, jak istopnia najwyższego –simulacrum,negujących racjonalność, która zawsze dla nauki –również humanistycznej, społecznej –pozostaje punktem odniesienia.

Żmudna jest nauka semiotyki „od dołu”, czyli najpierw przez poznanie wielu teorii znaku (znaków), następnie przez próby zastosowania teorii. Nie każdy znak jest dla semiotyki równie interesujący. Dlatego teraz napiszę oodpowiednim semiotycznym nastawieniu.

Pytanie oznak postawię na tle komunikacji31, pragmatyzmu Peirce’a32, mitu wujęciu Barthesa33 ieksplozji, które zmieniają kierunek kultury34.

Bądź detektywem!

Dlaczego warto być semiotykiem detektywem? Aby odkryć zagadkę własnego życia, nie powtarzać błędów iosiągać założone sobie cele.

Charles S. Peirce podaje literacki przykład detektywa zopowiadania Allana Edgara Poego Zabójstwo przy Rue Morgue. Zanim detektyw poda rozwiązanie arcytrudnej zagadki, stawia dziwną tezę: gra wwarcaby wymaga większej przebiegłości niż gra wszachy. Warcaby nie tyle wymagają inteligencji, ile raczej przebiegłości, czegoś, co jakby poprzedza inteligencję. Przebiegłość to umiejętność redukcji danych pozwalająca przejść do szybkiego działania. Detektyw Poego rozwiązuje zagadkę morderstwa dzięki myśleniu na zasadzie gry wwarcaby, anie gry wszachy35. Warcaby to gra kojarzona zszybkimi ruchami graczy, awięc ze skrótami myślowymi, szachy –mimo że dana partia może być rozegrana równie szybko –kojarzone są raczej zsystemem wolnego myślenia.

Jak działa kompetentny detektyw? Nie zawsze działa szybko –wydaje się jednak, że powinien być biegły wgrze zarówno wszachy, jak iwwarcaby. Weźmy przykład filmowy, cykl oporuczniku Columbo –niepozornym bohaterze amerykańskiego telewizyjnego serialukryminalnego36. Porucznik Columbo jest Amerykaninem włoskiego pochodzenia, który służbę wojskową odbył podczaswojny koreańskiej, anastępnie wstąpił do nowojorskiej policji. Jego znaki rozpoznawcze to podniszczony jasny prochowiec icygaro, acharakterystycznym rysem osobowości jest wieczne roztargnienie. Columbo zajmuje się morderstwami dokonanymi przez osoby zamożne, publiczne, przedstawicieli wyższych sfer, ludzi zshow-biznesu. Mizerny wygląd porucznika iroztargnienie powodują, że podejrzani odnoszą się do niego zlekceważeniem, nie doceniając jego inteligencji. Podczas śledztwa porucznik najwięcej czasu spędza na rozmowach zmordercą, drażniąc go natrętną obecnością oraz zadawaniem wielu bardzo szczegółowych pytań. Początkowo daje wiarę wodpowiedzi podejrzanego, stosuje pochlebstwa, podziwiając status majątkowy lub pozycję zawodową przepytywanej osoby. Towarzysząc podejrzanym wich codzienności, prosi ich oróżne przysługi, które pośrednio pomagają mu wśledztwie oraz zdradzają nawyki obserwowanych postaci. Zwraca się na przykład zprośbą opożyczenie drobnych przedmiotów, twierdząc, że je zgubił, udaje przed podejrzanymi kłopoty zpamięcią, usypia czujność, jednocześnie bacznie obserwując otoczenie izapamiętując każdy szczegół. Wprzeciwieństwie do innych kryminałów wserialuColumbona początku każdego odcinka najczęściej widz dowiaduje się od razu, kto jest mordercą ijak dokonano zbrodni, anastępnie obserwuje kolejne fazy śledztwa prowadzonego przez tytułowego porucznika. Forma „odwróconego kryminału” sprawia, że widz delektuje się samym procesem rozwiązywania zagadki, dochodzenia do prawdy, anie rozwiązaniem, które zna.

Przypatrzmy się pokrótce jednemu zodcinków z1976 roku –Fade In to Murder (sezon szósty, epizod trzeci). Mordercą jest aktor grający postać kultowego detektywa wserialu, ale wwyniku konfliktu zproducentką filmu jego pozycja zawodowa ifinansowa staje się zagrożona. Zabija więc producentkę, wcielając się wpostać innego aktora, którego na czas morderstwa usypia. Dodatkowo, wykorzystując swoje zdolności aktorskie idużą wiedzę na temat prowadzenia śledztwa pochodzącą zplanu filmowego, próbuje przekierować uwagę Columbo na rabunkowy motyw morderstwa: jako zamaskowany morderca odgrywał rabunek. Pierwszą wskazówką wprocesie odkrycia prawdy omordercy jest dla Columbo ślad po kuli na materiale sukni zamordowanej, który nie pokrywa się zideą rabunku. Ślad świadczy otym, że ofiara nie biegła inie miała podniesionych rąk. Drugą wskazówką jest dziwny rodzaj makijażu przestępcy –puder sceniczny, którego resztki znajdują się na kominiarce winnego. To zawsze konkretne rzeczy stanowią dowody idecydują opowodzeniu śledztwa. Do nich dorabiana jest historia, ale nie jest to łatwe do zrobienia, gdy przestępca jest inteligentny. Womawianym odcinku morderca pozoruje dwie możliwe interpretacje jednocześnie: rabunek iwskazanie na innego aktora, który mógł dokonać przestępstwa. Dodatkowo winny deklaruje „pomoc” detektywowi wśledztwie, wykorzystując swoje aktorskie doświadczenie na planie filmowym odetektywie ipróbując sprowadzić prawdziwego detektywa na fałszywy trop. Znakiem, który dopełnia detektywistyczną układankę obfitującą wsprzeczności, jest przeszłość przestępcy.

Wracając do przykładu zwarcabami iszachami, dowodów porucznikowi Columbo dostarcza umiejętność podobna go gry wszachy: kojarzenie rzeczy zfunkcjami, jak wszachach kojarzenie rozstawienia figur zich