Kryzys dwudziestolecia 1919–1939. Wprowadzenie do badań nad stosunkami międzynarodowymi - Edward Hallett Carr - ebook

Kryzys dwudziestolecia 1919–1939. Wprowadzenie do badań nad stosunkami międzynarodowymi ebook

Edward Hallett Carr

4,5

Opis

Zasadnicze tezy, które E.H. Carr wyłożył w Kryzysie dwudziestolecia, są tak samo aktualne dziś, jak w mrocznej dekadzie lat 30. XX wieku.
Genialna, prowokująca książka, która pozostawia niedosyt.
Martin Wight
Moim zdaniem było trzech wielkich klasyków realizmu: Tukidydes, Machiavelli i Carr.
Każdy, kto interesuje się polityką międzynarodową, powinien przeczytać tę książkę.
Robert Gilpin
Przenikliwa argumentacja Carra powinna stać w centrum naszych rozważań o świecie XXI wieku i poszukiwania odpowiedzi na jego wyzwania.
Fred Halliday
Kryzys dwudziestolecia jest jedną z tych książek, które nigdy się nie dezaktualizują.
Barry Buzan
Carr napisał jedną z niewielu książek o stosunkach międzynarodowych, które – mimo ich tematyki – można czytać dla przyjemności.
Michael Nicholson

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 436

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AStrach

Dobrze spędzony czas

Ta te czasy odpowiednia lektura.
00
peterpancio1

Nie oderwiesz się od lektury

bardzo trudna w przetrawieniu ale aktualna niestety.
00

Popularność




Okładka

Strona przedtytułowa

Strona przedtytułowa

Strona przedtytułowa

Strona przedtytułowa

Jan Sadkiewicz

Tragizm polityki między narodami

„To dla mnie wyjątkowy zaszczyt (…) – oddać hołd jednemu z najważniejszych myślicieli realistycznych w dziejach”1 – mówił prof. John Mearsheimer w wykładzie okolicznościowym poświęconym Edwardowi Hallettowi Carrowi, wygłoszonym 14 października 2004 roku na Uniwersytecie w Aberystwyth. Był to jeden z wielu pojawiających się w tamtym okresie głosów uznania pod adresem Brytyjczyka – na przełomie XX i XXI wieku nastąpił bowiem prawdziwy renesans zainteresowania jego twórczością. W 1998 roku ukazały się dwie ważne publikacje poświęcone recepcji i krytyce jego dorobku2, rok później – biografia3, a on sam zaliczony został do grona pięćdziesięciu najważniejszych myślicieli na polu stosunków międzynarodowych4. W 2000 roku pojawiła się kolejna próba krytycznego zmierzenia się z jego pisarstwem5. W kolejnym roku wznowiono – po długiej przerwie – jego najważniejsze dzieło z dziedziny nauki o stosunkach międzynarodowych6, a zainteresowanie książką okazało się bardzo duże; w tym okresie doczekało się ono też kilku nowych przekładów: na język grecki (1999), koreański (2000) i włoski (2009)7. Wszystko to sprawiło, że jeden z komentatorów obwieścił nawet narodziny nowego „przemysłu (wokół) Carra” (Carr industry)8.

Zjawisko to może dziwić o tyle, że Carr na pierwszy rzut oka może się wydawać człowiekiem stojącym po „złej stronie historii”: teoretyk polityki appeasementu, znajdujący zrozumienie dla działań Związku Sowieckiego i socjalistycznej/komunistycznej drogi do nowoczesności9, a do tego czerpiący pewne intelektualne inspiracje z marksizmu. Carr był wytrawnym krytykiem, ale słuszność jego tez podważył wybuch drugiej wojny światowej – stwierdzał powściągliwie jeden z jego polemistów10. Dostarczył „wsparcia zarówno zwolennikom Karola Marksa, jak i Adolfa Hitlera” – znacznie surowiej oceniał inny11. Dorobkowi Brytyjczyka teoretycznie nie powinna też była sprzyjać atmosfera intelektualna ostatniej dekady XX wieku, w której właściwy realizmowi pesymistyczny pogląd na politykę międzynarodową nie cieszył się powodzeniem.

Wzrost zainteresowania Carrem można częściowo tłumaczyć faktem, że jest on uważany za prekursora nauki o stosunkach międzynarodowych jako odrębnej dziedziny12. Powrót do Carra nie ma jednak wymiaru wyłącznie historycznego, wręcz przeciwnie – recenzenci jego dorobku zgodnie podkreślają uniwersalność i aktualność jego myśli. „Zasadnicze tezy, które E.H. Carr wyłożył w Kryzysie dwudziestolecia…, są tak samo aktualne dziś, jak w mrocznej dekadzie lat 30. XX wieku”13 – stwierdza wspomniany już John Mearsheimer. „Kryzys dwudziestolecia… jest jedną z tych książek, które nigdy się nie dezaktualizują” – pisze Barry Buzan, emerytowany profesor London School of Economics. „Przenikliwa argumentacja Carra powinna stać w centrum naszych rozważań o świecie XXI wieku i towarzyszyć poszukiwaniu odpowiedzi na jego wyzwania” – wzywał irlandzki badacz stosunków międzynarodowych Fred Halliday. „Pora na wznowienie Kryzysu dwudziestolecia… jako podstawy do przemyślenia problemu porządku światowego w czasach tak trudnych i niepewnych” – konkluduje Robert Cox, emerytowany profesor Uniwersytetu w Yorku w Kanadzie14.

Mamy zatem do czynienia z książką niewątpliwie ważną, która jednak (podobnie jak jej autor) pozostaje w Polsce niemal kompletnie (poza wąskim gronem akademickim) nieznana15. Zacznijmy więc ab ovo.

Od dyplomaty do badacza

Edward Hallett Carr urodził się w 1892 roku w Londynie. Jego dzieciństwo i młodość upłynęły, jak później wspominał, w atmosferze bezpieczeństwa i stabilności, a z domu rodzinnego i studiów w Cambridge wyniósł liberalne poglądy i wiarę w nieustanny postęp ludzkości. Tym optymizmem nie zachwiały pierwsza wojna światowa ani rewolucja bolszewicka, które owszem, były wstrząsem, ale Carrowi, podobnie jak wielu innym przedstawicielom jego pokolenia, wydawały się początkowo czymś w rodzaju jedno­razowego kataklizmu, po którego przejściu sprawy wrócą do dawnego biegu16.

Przełom w światopoglądzie Carra przyniosły dopiero doświadczenia wyniesione z pracy przy kształtowaniu ładu powojennego. Będąc od 1916 roku członkiem brytyjskiej służby dyplomatycznej, w 1919 roku wziął udział w paryskiej konferencji pokojowej, gdzie zajmował się sprawami Europy Środkowo-Wschodniej. Początkowo nastawiony był przychylnie do nowych państw, powstających na gruzach upadłych imperiów Hohenzollernów, Romanowów i Habsburgów. Na przykład w styczniu 1919 roku postulował natychmiastowe uznanie przez zwycięskie mocarstwa rządu Paderewskiego, opowiadał się też za przyłączeniem do Polski Gdańska i był przeciwny nakładaniu na Polskę szczególnych zobowiązań dotyczących mniejszości. Obserwując jednak brutalne zmagania o granice i nienawiść, jaką żywiły wobec siebie wyzwolone narody Europy Środkowej, wreszcie ich brak poszanowania dla zasady samostanowienia, diametralnie zmienił swoje stanowisko. „Sytuacja w Cieszynie to czysta farsa i zbawienne ostrzeżenie dla wszystkich, którzy mogliby jeszcze doświadczyć pokusy, by traktować nowe narody Europy Środkowej i Wschodniej zbyt poważnie” – pisał w 1920 roku, a spośród wszystkich tych narodów za największych winowajców uznał Polaków, pisząc, że ich nowo odrodzone państwo uchodzi w regionie za najsilniejsze i najbardziej zaborcze17.

Carr poparł także uznanie Litwy, Łotwy, Estonii i Finlandii, ale był przeciwny interwencji w rosyjskiej wojnie domowej, przekonany, że byłoby to przedsięwzięcie beznadziejne18. Nie wynikało to zresztą z jakiejś szczególnej sympatii do reżimu bolszewickiego, a raczej z przekonania, że realizowany przezeń utopijny eksperyment i tak się nie powiedzie, a w każdym razie nie wpłynie znacząco na losy Wielkiej Brytanii19.

Wielkie oburzenie Carra wzbudził sposób, w jaki zwycięzcy pierwszej wojny światowej potraktowali pokonanych Niemców. Nie bez znaczenia był tu fakt, że należał on do pokolenia wychowanego w „proniemieckiej tradycji”. Carr oceniał, że Niemcy zostali oszukani w kwestii „czternastu punktów” i poddani każdemu możliwemu upokorzeniu. Potępiał przypisywanie im „winy za wojnę”20, karanie całego narodu i próbę sztucznego utrzymania jego niskiej pozycji w świecie. Niepokoiły go także ekonomiczne konsekwencje ładu wersalskiego. Drażnił go wreszcie sposób, w jaki na arenę międzynarodową wkroczyły Stany Zjednoczone. Wzniosłą retorykę prezydenta Wilsona uważał za idealistyczny parawan dla realizacji interesów amerykańskich i zaczął powątpiewać w wartość liberalizmu jako drogowskazu w stosunkach międzynarodowych21.

Mimo tych rozczarowań Carr pozostał w służbie dyplomatycznej, dzięki czemu miał okazję z bliska obserwować działalność Ligi Narodów (w ramach swoich obowiązków wziął udział w 11. Zgromadzeniu we wrześniu 1930), co jednak tylko pogłębiło jego wątpliwości dotyczące porządku międzynarodowego stworzonego po pierwszej wojnie światowej22. Ostatnim wreszcie – i bodaj najsilniejszym – ciosem dla jego początkowego liberalizmu był kryzys ekonomiczny zapoczątkowany w 1929 roku. Pod jego wpływem Carr ostatecznie porzucił wiarę w niewidzialną rękę rynku jako najpewniejszego gwaranta rozwoju gospodarczego, swoje nadzieje pokładając odtąd w reformach społecznych i planowaniu gospodarczym (zaimponowały mu osiągnięcia sowieckiego planu pięcioletniego, kontrastujące w jego oczach z panującą na Zachodzie niemożnością). Przede wszystkim jednak nabrał przekonania, że powrót do przeszłości jest niemożliwy – że nie da się odtworzyć warunków, które kiedyś zapewniały liberalizmowi gospodarczemu powodzenie, i ludzkość w ogólności, a Wielka Brytania w szczególności, muszą szukać nowych dróg rozwoju i zapewnienia sobie bezpieczeństwa oraz porządku społecznego23.

Z tego okresu, czyli z początku lat 30. XX wieku, pochodzi też jego zainteresowanie dorobkiem Marksa. Carr nie osądzał go bynajmniej jednoznacznie, ale cenił jako socjologa i teoretyka kryzysu kapitalizmu24.

W 1936 roku zrezygnował ze służby w dyplomacji, by objąć katedrę na Uniwersytecie Walijskim w Aberystwyth. Za decyzją tą kryło się, jak zwierzył się swojemu wydawcy, od dawna istniejące pragnienie swobody w pisaniu i nauczaniu o stosunkach międzynarodowych25. Małą burzę wywołał już swoim inauguracyjnym wykładem w październiku 1936 roku, w którym skrytykował koncepcję powstrzymywania ekspansji japońskiej w Azji za pomocą sankcji ekonomicznych (argumentując, że z uwagi na brak gotowości do poparcia ich siłą zbrojną nie mogą być one skuteczne), za co spotkały go zarzuty o podważanie „zasad Ligi Narodów”26. Z uzyskanej w Aberystwyth wolności ekspresji zrobił jednak dobry użytek przede wszystkim na polu literackim. W czasie pracy na Uniwersytecie Walijskim wydał łącznie siedem książek, z których pięć cieszyło się statusem bestsellerów27. Wśród nich był także The Twenty Years’ Crisis.

„Kryzys dwudziestolecia…” i jego recepcja

Pracę nad książką rozpoczął w 1938 roku. Początkowo zakładał, że będzie nosić tytuł Utopia and Reality. Pisana była z myślą nie o czytelniku masowym – jej odbiorcami mieli być raczej przedstawiciele inteligencji. Zaledwie na miesiąc przed publikacją (w sierpniu 1939 roku) Carr dał się namówić wydawcy na zmianę tytułu – niemniej obawiał się, że w nowym brzmieniu będzie on mylący dla odbiorców; w jego zamierzeniu nie była to bowiem historia okresu międzywojennego, ale bardziej ogólna praca, o polityce międzynarodowej28, o tym, jak jest ona postrzegana przez tych, których na potrzeby swoich rozważań zdefiniował jako odpowiednio „utopistów” i „realistów”29, oraz o związkach idei politycznych z polityczną praktyką.

Obawy te wkrótce okazały się płonne. Książka osiągnęła znaczący sukces. Jeszcze w czasie wojny została przetłumaczona na dwa języki obce (w krajach neutralnych: w Szwecji w 1941 i w Hiszpanii w 1942), a w 1946 w Wielkiej Brytanii ukazało się drugie (poprawione30) wydanie. Szczególne powodzenie zyskała w obszarze rodzącej się wówczas nauki o stosunkach międzynarodowych, której adepci uznali ją za jeden z klasycznych tekstów nowej dziedziny. Sam Carr, o dziwo, nie był z tego powodu szczególnie zadowolony, odmawiając „stosunkom międzynarodowym” miana nauki i postrzegając je raczej jako racjonalizację władzy, jaką silni sprawują nad słabymi31. Trzeba jednak pamiętać, że mimo iż książka zyskała status quasi-kultowej, jej autor nie cieszył się w ojczyźnie sympatią prominentów nowej dyscypliny z powodu przedwojennego stanowiska politycznego i niektórych poglądów wyrażonych na kartach Kryzysu dwudziestolecia…32

Tymczasem Carr po wybuchu wojny trafił do Ministerstwa Informacji, a wkrótce potem został zastępcą redaktora „Timesa”. W sierpniu 1940 roku złożył redaktorowi gazety memorandum, w którym starał się sformułować brytyjskie cele wojenne w sposób, który pozwoliłby uniknąć błędów popełnionych w trakcie poprzedniego konfliktu. Postulował między innymi, by nie toczyć wojny pod czysto negatywnym hasłem zniszczenia hitleryzmu, ale nadać jej charakter szerszego wystąpienia przeciwko przywilejom i nierównościom. Uważał też, że narody Europy łatwiej będzie porwać do walki przeciwko niemieckiemu jarzmu, obiecując im raczej „chleb i masło” niż „wolność i samostanowienie”. W 1942 roku opublikował Conditions of Peace, które miały być odpowiedzią na krytykę Kryzysu dwudziestolecia… ze strony liberałów (zarzucali mu między innymi brak kompasu moralnego, moralny nihilizm oraz błędne posługiwanie się pojęciem utopizmu), a także, jak sam przyznawał, miały nieco złagodzić jego wizerunek zimnego realisty. W rzeczywistości, jak ocenia Michael Cox, nowe dzieło nie było w swej wymowie zbyt odległe od poprzedniego, a autor został zaatakowany z nie mniejszą energią za swój rzekomy relatywizm, obojętność na los małych narodów i zbyt przychylne nastawienie do Związku Sowieckiego33. Jeden z członków Izby Lordów posunął się nawet do stwierdzenia, że Carr ze swoimi poglądami stanowi „aktywne zagrożenie dla państwa”34.

W 1945 roku rozpoczął prace nad historią Rosji sowieckiej, co miało mu zająć przeszło trzydzieści lat i pochłonąć większość jego uwagi35. W 1947 zrezygnował z posady w Aberystwyth, a w 1955 został wykładowcą Trinity College w Cambridge36. Zmarł w 1982 roku, do końca życia z niechęcią odnosząc się do nauki o stosunkach międzynarodowych, ignorując dyskusje na temat własnego udziału w jej powstaniu i mało interesując się recepcją swojej najważniejszej – jak się wydaje z perspektywy czasu – książki.

Jego bezkompromisowość intelektualna i zbytnia – jak na gust rodaków – sympatia do ZSRR (nazywano go nawet „czerwonym profesorem”) zepchnęły go na margines debaty we własnym kraju37. Dzięki Kryzysowi dwudziestolecia… zyskał za to wielką popularność w Stanach Zjednoczonych. Książkę bardzo pochlebnie recenzowano za oceanem jeszcze w czasie wojny: „(…) jest [ona] pomnikiem na cześć ludzkiej zdolności przeprowadzania rozumnej a bezstronnej analizy”38 – pisał William P. Maddox; „mogłaby stanowić znakomite wprowadzenie do każdego kursu uniwersyteckiego z zakresu historii dyplomacji lub stosunków międzynarodowych”39 – stwierdzał A. Whitney Griswold, i ta przepowiednia okazała się trafna, a Kryzys dwudziestolecia… stał się w latach powojennych lekturą obowiązkową na licznych nowo powstających kursach stosunków międzynarodowych, studiów strategicznych czy sowietologii40. W znaczącym stopniu przyczynił się do tego bardzo pochlebny, choć jednocześnie mocno krytyczny tekst, jaki w 1948 roku dorobkowi Carra poświęcił jeden z fundatorów nurtu realistycznego w dziedzinie stosunków międzynarodowych, Hans Morgenthau41.

Wraz z rozwojem dyscypliny (i słabnięciem jej związku z historią oraz filozofią polityczną) popularność Carra malała, a jego książka wypierana była przez dzieła – jak ocenia Michael Cox – cechujące się prostszą strukturą wywodu i mniejszą erudycją42. Neorealiści odeszli też, w pogoni za uczynieniem potęgi mierzalną, od właściwej rozważaniom Carra subtelności (uwzględnienia roli idei, opinii publicznej, generalnie rzecz ujmując: soft power)43. Nie znaczy to jednak, by marginalizacja była całkowita. Dorobek Carra inspirował na przykład Roberta Gilpina, czego wyraz można znaleźć między innymi na kartach książki War and Change44. „Moim zdaniem było trzech wielkich klasyków realizmu (…) – pisał amerykański badacz – Tukidydes, Machiavelli i Carr”45.

Realizm Carra

Samo zaliczenie Carra do realistycznego nurtu refleksji o stosunkach międzynarodowych bywało przedmiotem dyskusji. On sam krytykował „czysty” realizm (choć jego definicja realizmu wydaje się w tym kontekście zbyt uproszczona46), nie odmawiał pewnego znaczenia ideom (u swego zarania) utopijnym, a myślicielom politycznym przyznawał zdolność nie tylko opisywania, ale i zmieniania świata. Trudność jednoznacznego zaklasyfikowania myśli Carra może pogłębiać fakt, że choć realizm uważa on za związany z konserwatyzmem, na poparcie realistycznego światopoglądu przywołuje miejscami opinie takich myślicieli, jak Hegel, Marks czy Engels. W latach 80. i 90. dorobek Carra wzbudził duże zainteresowanie przedstawicieli teorii krytycznej, którzy próbowali uczynić z niego prekursora własnego paradygmatu badawczego47. Zaliczany bywał także do angielskiej szkoły stosunków międzynarodowych, co budzi bodaj jeszcze większe wątpliwości ze względu na jego sceptyczny stosunek do idei społeczności międzynarodowej48.

Niemniej generalnie Carr uznawany jest za przedstawiciela realizmu49. W polskim podręczniku akademickim zaliczony został, wraz z Maxem Weberem, do nurtu realizmu praktycznego. Autor podręcznika trafnie wskazuje na łączące obu myślicieli rozróżnienie moralności jednostek i moralności podmiotów zbiorowych (etyki przekonań i etyki odpowiedzialności)50. Wspólne było im także przekonanie, że polityka jest sferą trudnych kompromisów, a wobec jej wyzwań nie jest łatwo o racjonalnie ustalone, bezwzględnie obowiązujące zasady51. Obaj piętnowali towarzyszącą często politycznemu idealizmowi hipokryzję52 i postrzeganie antagonizmów politycznych jako walki słuszności z brakiem słuszności. Potrafili odróżnić fundamentalne przyczyny konfliktów międzynarodowych od ich przypadkowych zapalników. Pochwalali rzeczowość w działaniu politycznym i powściągliwość wobec pokonanych przeciwników jako najpewniejszą gwarancję trwałego pokoju. Tak Carr, jak i Weber53 odrzucali też „czysty” realizm, pozbawiony całkowicie składnika idealistycznego.

Zakwestionować natomiast wypada (przynajmniej w świetle poglądów wyłożonych na kartach Kryzysu dwudziestolecia…) przypisywanie Carrowi postulatywnego określenia powinności państw czy wręcz stworzenia swego rodzaju (a)moralnego kodeksu działalności politycznej. Brytyjczyk nie twierdzi, że słabsi „powinni zaakceptować” fakt, iż „światem rządzą silniejsi” – wręcz przeciwnie, zwraca uwagę, że przyjęcie takiej zasady jest nie do pogodzenia z właściwościami ludzkiej natury (choć nie ukrywa jednocześnie, że nie chroni to słabych przed przemocą ze strony silnych). Nie tyle „przyzwala na każde działanie, które prowadzi do realizacji interesu narodowego”, ile głosi, że w sferze międzynarodowej takie działania są zazwyczaj uznawane (przez państwa bądź opinię publiczną) za uzasadnione; nie twierdzi, że „moralność winna być w pełni podporządkowana polityce”, tylko stwierdza, że tak często jest; nie wyrokuje, że „państwa nie muszą wykonywać podjętych zobowiązań”, ale wskazuje na prawne, moralne i praktyczne niejednoznaczności takich zobowiązań; wreszcie nie tyle „nie zgadza się z poglądami idealistów, że ludzie powinni działać na rzecz interesów całej społeczności”, ile kwestionuje myśl, wedle której interes jednostki jest zawsze zbieżny z interesem zbiorowości, do której ona należy. Carr nie „odwraca” też „o 180 stopni zasady idealistów, zgodnie z którą to, co najlepsze dla świata, jest również najlepsze dla państwa, twierdząc, że to, co najlepsze dla państwa, jest najlepsze dla świata”, ale wskazuje, że za pomocą takiego sylogizmu (po który sięgali, szczerze bądź nieszczerze, przywódcy wielu krajów) można zdemaskować fałszywość przekonania o ogólnoświatowej harmonii interesów54. Wśród wszystkich tych twierdzeń ginie bodaj najważniejszy argument przemawiający za zaliczeniem Carra do nurtu realistycznego, a mianowicie fakt, że opisuje on przede wszystkim to, jak postępują państwa na arenie międzynarodowej, a nie to, jak powinny postępować. Największym atutem Brytyjczyka jest przenikliwa diagnoza rzeczywistości i z tego tytułu mamy pełne prawo uznać go za sumiennego ucznia Machiavellego55.

Wartość tej diagnozy polega na solidnie przeprowadzonym dowodzie znaczenia potęgi w polityce, ukazaniu dynamizmu stosunków międzynarodowych oraz błyskotliwej krytyce panujących w tej dziedzinie złudzeń. Carrowi udało się przy tym uchwycić i sugestywnie opisać największe niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą polityczny idealizm, czyli lekceważenie znaczenia siły oraz przyjmowanie wyrozumowanych koncepcji za rzeczywistość, co prowadzi do stawiania fałszywych alternatyw – i w rezultacie bądź paraliżuje działanie polityczne, bądź czyni je przeciwskutecznym. Brytyjczyk wskazuje głębokie uwarunkowania konfliktów międzynarodowych, opisuje niejednoznaczną relację moralności do siły, wyjaśnia, dlaczego polityka jest domeną relatywizmu, pokazuje, jak próby oparcia ładu politycznego na ideach niezakorzenionych jeszcze w rzeczywistości bardziej szkodzą, niż pomagają w realizacji deklarowanych zamiarów. Nie neguje, wbrew głosom swoich krytyków56, znaczenia prawa czy moralności, ale wskazuje na ich ograniczenia i zgubne skutki prób czynienia z nich użytku, do którego nie są przeznaczone. Uczy umiejętności spojrzenia na problemy polityczne z różnych punktów widzenia – także (a nawet przede wszystkim) – punktu widzenia przeciwnika.

Carr był wielkim teoretykiem anarchii międzynarodowej, wskazującym jedna za drugą przeszkody dla ustanowienia światowego pokoju – przede wszystkim brak władzy nadrzędnej (zarówno wykonawczej, jak i ustawodawczej oraz sądowniczej) i nierównowagę potęgi między państwami oraz zmienność potęgi w czasie. Trafnie identyfikował też niebezpieczeństwa związane z ewentualnym zaprowadzeniem uniwersalnego porządku: stagnację i brak możliwości obrony przeciw niesprawiedliwości. Jednocześnie jednak nie rezygnował z rozważań na temat sposobu przezwyciężenia tej anarchii, co nie tylko oddalało go od realizmu, ale i wystawiło na słuszny zarzut, że obaliwszy teorie ideowych przeciwników, nie potrafił zaproponować praktycznych rozwiązań zidentyfikowanych przez siebie problemów społeczności międzynarodowej. Jego sugestie spadku znaczenia państw narodowych wydają się chybione (a wyrażane po wojnie przekonanie o słabnięciu nacjonalizmów z całą pewnością było błędne), niemniej tezy o koncentracji potęgi politycznej i ekonomicznej oraz płynności pojęcia suwerenności nie trzeba całkowicie odrzucać57. Cenna jest także obserwacja, że idee przynoszące błogosławione skutki w jednej epoce mogą się okazać niebezpiecznymi złudzeniami w innej.

Jednym z głównych elementów myśli Carra jest rozróżnienie uwarunkowań polityki wewnątrzpaństwowej i stosunków międzynarodowych. Analizy te należą do najlepszych partii Kryzysu dwudziestolecia... Brytyjczyk stawia diagnozę, że „niższe stadium rozwoju” społeczności międzynarodowej stanowi zasadniczą przeszkodę dla uporządkowania relacji między państwami na podobieństwo relacji między grupami społecznymi w obrębie państwa. Wątpić można natomiast w to, czy Carr przedstawił przekonujące dowody na rzecz tezy, jakoby wspólnota międzynarodowa mogła powtórzyć ścieżkę rozwojową wspólnot narodowych. W tej kwestii, podobnie jak w innych, trafność diagnozy wydaje się przewyższać zdecydowanie użyteczność recepty.

Poszukiwanie remedium na konflikty między państwami w pogłębianiu współpracy gospodarczej wskazuje, że Carr przeceniał czynniki ekonomiczne antagonizmów międzynarodowych, a nie doceniał – ideowych. Konflikty wybuchają nie tylko dlatego, jak zdaje się sądzić Carr, że jedne narody dysponują większym udziałem w światowym bogactwie niż inne, ale także z tego powodu, jak dowodzi jeden z jego ideowych uczniów, że ludzie w różnych częściach mają różne wyobrażenia o podstawowych zasadach, na których powinno być oparte życie społeczne, a nacjonalizm sprawia, że nie chcą, aby takie zasady były im narzucane z zewnątrz58. Niemniej wprowadzone przez Carra rozróżnienie na państwa „posiadające” i „nieposiadające”, „zadowolone” i „niezadowolone”59 może być inspirujące. Nawiązał doń na przykład Randall Schweller w książce poświęconej strategiom przyjmowanym przez państwa rewizjonistyczne i obrońców status quo60. Co więcej, Carr, jak się wydaje, trafnie wskazał katalizator konfliktu między jednymi a drugimi – zmiany w dystrybucji potęgi.

Zdaniem Mearsheimera nacisk na znaczenie potęgi w stosunkach międzynarodowych jest bodaj najcenniejszym elementem myśli Carra61. Amerykanin zalicza Kryzys dwudziestolecia… do trzech najważniejszych (obok Polityki między narodami Hansa Morgenthaua i Struktury teorii stosunków międzynarodowych Kennetha Waltza) wykładów realizmu w XX wieku62. Słabości książki upatruje natomiast w braku odpowiedzi na pytanie o przyczyny rywalizacji o potęgę, przez które to zaniechanie Carr miał nie stworzyć własnej teorii stosunków międzynarodowych63. W tym kontekście można wskazać jeszcze kilka różnic między koncepcjami Brytyjczyka i Amerykanina. Teoria Mearsheimera (realizm ofensywny), obok wyjaśnienia postępowania państw na arenie międzynarodowej, zawiera także zalecenia działań służących maksymalizacji potęgi. Carr natomiast skupia się na zagadnieniu pokojowego wprowadzania zmian, polegających na dostosowaniu statusu państw bądź ich stanów posiadania do zmian w równowadze sił. Jedna z zasadniczych tez Mearsheimera brzmi: konflikt między słabnącymi obrońcami status quo a wzmacniającymi się państwami rewizjonistycznymi jest nieunikniony. Carr natomiast jest zdania, że ewentualne uniknięcie wojny jest wartością, dla której państwa zadowolone powinny rozważyć dobrowolne ustępstwa na rzecz państw niezadowolonych, szczególnie jeśli nie dysponują odpowiednimi siłami, by powstrzymać rozwój tych drugich.

To zagadnienie zmiany stosunku sił między państwami i stwarzanego przez nie niebezpieczeństwa wybuchu wojny stanowi, w kontekście wzrostu potęgi Chin, jeden z tych aspektów myśli Carra, które decydują o jej aktualności. Ma ono jednak także wymiar historyczny: Kryzys dwudziestolecia… powstał bowiem w okresie poprzedzającym wybuch drugiej wojny światowej i zawiera argumenty na rzecz polityki appeasementu. Jest to kwestia zbyt ważna i dla biografii, i dla myśli politycznej Brytyjczyka, by nie poświęcić jej tu szczególnej uwagi.

Tragizm polityki między narodami

Carr od samego początku był przekonany o wadliwości porządku międzynarodowego ustanowionego po pierwszej wojnie światowej, a za jedną z jego wad uważał sztuczne utrzymywanie podrzędnej pozycji Niemiec, nieodpowiadającej ich potędze, która predestynowała ich do statusu mocarstwa. Zmiana była więc w jego oczach nieunikniona, a co za tym idzie – za lepsze rozwiązanie uważał dokonanie jej w sposób pokojowy, a nie poprzez kolejny konflikt zbrojny. Co więcej, Carr – podobnie jak wielu jego rodaków – żywotne interesy Wielkiej Brytanii lokował poza Europą, w związku z czym nie widział powodu, by opierać się niemieckim dążeniom do zmiany status quo, którego zresztą i tak na dłuższą metę nie sposób było obronić. Jednym z celów, dla których w ogóle napisał Kryzys dwudziestolecia…, była chęć dostarczenia teoretycznego uzasadnienia dla idei pokojowego wprowadzania zmian (zagadnieniu temu poświęcony został rozdział 13)64.

Co być może najważniejsze, Carr uważał, że słabnąca Wielka Brytania nie jest w stanie powstrzymać Niemiec, wobec czego stoi przed trudnym wyborem: albo uzna potrzebę i nieuchronność modyfikacji status quo i podejmie w tym celu realną współpracę z Berlinem, albo będzie opierać się wszelkim zmianom, ryzykując w ten sposób wojnę z silniejszym przeciwnikiem. Co najmniej od października 1937 roku dostrzegał też niebezpieczeństwo potencjalnego sojuszu niemiecko-sowieckiego65.

Tragizm polityki brytyjskiej drugiej połowy lat 30. XX wieku polegał na tym – ocenia Michael Cox – że alternatywa sformułowana przez Carra nie stała się bynajmniej realną wytyczną polityki Londynu. Brytyjczycy nie byli zdolni przygotować się do wojny w sposób dający nadzieję na zwycięstwo, a jednocześnie nie byli gotowi uznać zasadności roszczeń niemieckich i podjąć zawczasu (kiedy Niemcy były jeszcze słabe) działań na rzecz ich zaspokojenia. Kiedy zaś Niemcy potęgę odbudowały i zaczęły zmiany wymuszać, Wielka Brytania nie potrafiła ich powstrzymać, swoją postawą jałowego sprzeciwu dodatkowo zaogniając stosunki z Berlinem66. Trzeba dodać, że sam Carr niepowodzenie appeasementu kładł także na karb niemieckiej brutalności i niechęci Hitlera do uczynienia jakichkolwiek ustępstw wobec Czechosłowacji w 1938 roku67.

Mearsheimer podaje appeasementza jedną z nieskutecznych strategii polityki zagranicznej. Amerykański badacz wychodzi z założenia, że państwa zawsze nastawione są ofensywnie, a więc ustępstwa skłonne są odbierać jako oznakę słabości, co zachęca je do eskalowania żądań68. Carr, mimo fiaska polityki appeasementu wobec Niemiec, nie porzucił samej idei. W czasie wojny i bezpośrednio po niej opowiadał się za ustępstwami na rzecz ZSRR, a niechęć Amerykanów do zaakceptowania wzrostu potęgi Moskwy była, jego zdaniem, jednym z powodów wybuchu zimnej wojny69. To znowu odróżnia go od Mearsheimera, który za rozpętanie zimnej wojny nie wini nikogo, uznając konflikty między państwami za zdeterminowane przez strukturę systemu międzynarodowego70.

Ocenaappeasementujako strategii politycznej powinna być, oczywiście, zależna od tego, jak go zdefiniujemy. Zazwyczaj utożsamiany jest on po prostu z polityką ustępstw Francji i Wielkiej Brytanii wobec hitlerowskich Niemiec – w tej odsłonie był oczywiście strategią nieskuteczną i przynoszącą tragiczne skutki. Jeżeli jednak zdefiniować go jako pokojowe dostosowanie podziału zasobów czy terytoriów do zmienionego stosunku sił, to błędem byłoby sądzić, iż taka strategia nie była nigdy w historii stosowana z powodzeniem. Za sztandarowe przykłady tego typu pokojowego wprowadzania zmian można uznać kongresy wiedeński czy berliński (na ten ostatni przykład powołuje się zresztą sam Carr).

Stwierdzenie fiaska polityki appeasementuwobec III Rzeszy nie wyczerpuje jednak zagadnienia, ponieważ kontynuowanie polityki ustępstw wobec Niemiec lub stawienie oporu ich żądaniom nie było jedynym dylematem, przed jakim w 1939 roku stanęli przywódcy Wielkiej Brytanii i Francji (a także Polski). Jeżeli decydowano się na opór, to odpowiedzialni politycy powinni też byli odpowiedzieć na pytanie o siły, jakie mogli przeciwstawić potędze niemieckiej. W tej kwestii starły się wiosną i latem 1939 roku dwa poglądy. Jeden reprezentował między innymi polski minister spraw zagranicznych Józef Beck, który uważał siły brytyjsko-francusko-polskie za wystarczające do odstraszenia Hitlera i sprzeciwiał się działaniom na rzecz włączenia do koalicji Związku Sowieckiego71. Inne stanowisko zajmowali (przynajmniej niektórzy) brytyjscy i francuscy wojskowi, przekonani, że bez udziału ZSRR nie ma mowy o skutecznej walce z Niemcami72; takiego zdania był także Carr73.

Z perspektywy czasu trudno mieć wątpliwości, kto trafniej oceniał potencjały stron nadchodzącego konfliktu. Wbrew popularnemu mitowi, jakoby Francuzi i Anglicy nie pomogli Polsce w 1939 roku z powodu głupoty bądź perfidii, nie dysponowali oni niezbędnymi do tego siłami74. Nie byli w stanie obronić także Danii, Norwegii, Belgii, Holandii i samej Francji, a potem Jugosławii i Grecji. Koalicja antyniemiecka sformowana w 1939 roku poniosła druzgocącą klęskę (choć nie całkowitą, bo Wielka Brytania obroniła swoje terytorium macierzyste). „Postawa Brytyjczyków we wrześniu 1939 roku była niewątpliwie heroiczna – stwierdzał brytyjski historyk A.J.P. Taylor – ale był to w dużej mierze heroizm na koszt innych”, i stawiał prowokacyjne pytanie: czy, biorąc pod uwagę straty poniesione przez narody środkowoeuropejskie w latach 1939–1945, lepiej było być zdradzonym przez Brytyjczyków Czechem czy „ocalonym” przez nich Polakiem?75 Okazało się, że samo zerwanie z appeasementem nie wystarczy. Pokonanie Hitlera wymagało sojuszu ze Stalinem, a co za tym idzie – także ustępstw na rzecz totalitarnego mocarstwa. Odrzucenie tego sojuszu wiązało się z groźbą porozumienia niemiecko-sowieckiego i podziału Europy między dwóch zbrodniarzy76. Tak też się w 1939 roku stało, a skutkiem była koniunktura geopolityczna panująca w Europie między sierpniem tegoż roku a czerwcem 1941, kiedy to uległa odwróceniu wskutek ataku niemieckiego na ZSRR. Są to fakty, od których nie można uciec, oceniając tak działania, jak i koncepcje polityki międzynarodowej okresu drugiej wojny światowej. Wskazują one na tragizm wyboru, przed jakim w 1939 roku stawali zarówno przywódcy państw europejskich, jak i ówcześni myśliciele polityczni77.

Polityczny idealista potępi zarówno tych, którzy pragnęli porozumienia z Niemcami dla uniknięcia wojny, jak i tych, którzy dla jej wygrania gotowi byli na sojusz z Sowietami. Hans Morgenthau piętnował tego typu moralny perfekcjonizm jako obłudną metodę mierzenia się z problemami politycznymi i „subtelną formą niepozbawionego sumienia egotyzmu”. „Perfekcjonista, odmawiając działania politycznego z tego powodu, że jest ono sprzeczne z poczuciem sprawiedliwości, wymienia jedynie ślepo jedną niesprawiedliwość na inną, być może nawet gorszą. Odmawia wyboru mniejszego zła, ponieważ w ogóle nie chce czynić zła. Niemniej jego osobiste powstrzymanie się od czynienia zła (…) nie wpływa w najmniejszym stopniu na istnienie zła na świecie, a jedynie niweluje możliwość rozróżniania różnych postaci zła. W ten sposób perfekcjonista staje się ostatecznie źródłem większego zła”78.

Bardzo podobnie oceniał taką postawę Stanisław Stomma. „Często trzeba wybierać między mniejszym i większym złem – pisał. – Można wtedy w imię maksymalizmu moralnego umyć ręce i nie skalać się decyzją na rzecz czegoś, co nie jest dobre, ale w ten sposób można dopuścić większe zło. Taki pozorny maksymalizm moralny jest obłudny. Jest to łatwa frazeologiczna »angelologia«. W każdym przypadku wymagać należy powzięcia świadomej decyzji, a nie wymigiwania się przed rzeczywistością. »Pozytywizm« każe widzieć kleszcze konieczności zaciskające życie i nie pozwala uciec w obłoki. Gdy do wyboru jest mniejsze lub większe zło, każe z pełną odpowiedzialnością wybrać zło mniejsze. Czy taka postawa nie jest moralniejsza od »angelizmu«, który uchyla się od odpowiedzialności?”79.

Jeżeli Carr nie potrafił wskazać właściwego wyjścia z „kryzysu dwudziestolecia”, to jednak przenikliwie zanalizował jego uwarunkowania. Dostrzegał „kleszcze konieczności”, próbował kształtować umiejętność podejmowania świadomych decyzji, uważał politykę międzynarodową za dziedzinę realnych, a nie wydumanych konfliktów, wobec których nie da się uciec od trudnych kompromisów, i bliski byłby mu zapewne pogląd Theodore'a Roosevelta, że „mdła sprawiedliwość niepoparta siłą jest tak samo zła i nawet bardziej szkodliwa niż siła oddzielona od sprawiedliwości”80. Na tym między innymi polega – używając słów Carra – „złożoność, barwność i tragizm wszelkiego życia politycznego”.

Analiza Carra nie może służyć „usprawiedliwieniu” drogi do wybuchu drugiej wojny światowej, ale powinna – pogłębieniu zrozumienia sekwencji przyczyn i skutków, które do niej doprowadziły. Jak pisał Kenneth Waltz, wydarzenia na scenie międzynarodowej można wyjaśniać na trzech poziomach: jednostki i natury ludzkiej, państwa i społeczeństwa oraz systemu międzynarodowego, a jednowymiarowe wyjaśnienie nigdy nie będzie pełne81. Rozważania Carra poświęcone były w większym stopniu poziomowi trzeciemu (defektom systemu międzynarodowego ustanowionego po pierwszej wojnie światowej) i drugiemu (ideom dominującym w dwudziestoleciu międzywojennym) niż intencjom i działaniom jednostek. Nie oznacza to zdejmowania odpowiedzialności z tych, którzy wywołali wojnę. Służyć powinno raczej lepszemu zrozumieniu tego, dlaczego nie potrafiono ich powstrzymać.

Carr a sprawa polska

Kontekstu historycznego nie sposób pominąć, niemniej to nie on decyduje o znaczeniu dzieła Edwarda Halletta Carra. Jak odkrywały kolejne pokolenia badaczy po 1945 roku, Kryzys dwudziestolecia… ma dla refleksji o polityce wartość ponadczasową. Brytyjczykowi udało się sformułować diagnozę stosunków międzynarodowych, wobec której nie można przejść obojętnie – niezależnie od tego, czy znajduje się w nim inspirację, czy też chce się podjąć polemikę z tezami autora.

„Carr (…) napisał jedną z niewielu książek o stosunkach międzynarodowych, które – mimo ich tematyki – można czytać dla przyjemności”82 – stwierdził jeden z recenzentów83. Można dodać, że dla wielu w Polsce jej lektura powinna być także obowiązkiem. Kryzys dwudziestolecia… może bowiem być odtrutką na wiele przywar polskiej debaty o polityce międzynarodowej.

Wymieniać je można długo. Brak analizy rzeczywistości, niezdolność i niechęć zobaczenia faktów takimi, jakie one naprawdę są, nadmiar ocen, przewaga trybu postulatywnego nad opisem84, brak rozróżnienia między moralnością prywatną a polityczną85, wartościowanie postaw, a nie ich skutków86, naiwna wiara w „prawo” do czegoś w zamian za zasługi87, opieranie polityki na rzekomo uniwersalnych „wartościach”, nieumiejętność racjonalnego zdefiniowania celów88, umiłowanie symbolicznych gestów i „spektakularnej pryncypialności”89, totalna hipokryzja90, chciejstwo91, stępione poczucie odpowiedzialności, przenoszenie przyszłego „moralnego” osądu historii ponad bezpośrednie skutki92, przypisywanie katastrofalnych skutków własnej nieroztropności – niemoralności przeciwników i sojuszników93, absolutyzowanie rzekomej woli narodu, objawiającej się w nastrojach mas, wiara w potęgę i nieomylność instynktu narodowego94, moralna megalomania, utożsamianie podziału na swoich i wrogów z podziałem na dobro i zło95, heroiczna wierność imponderabiliom, będąca w istocie politycznym egocentryzmem96, niedostrzeganie tragizmu politycznych wyborów97, wątpliwej jakości moralizatorstwo, pouczanie całych narodów98, pretensje do innych połączone z rozgrzeszaniem samych siebie99, apologia nieustępliwości, niezdolność do kompromisów, nieumiejętność przyczynowego wyjaśniania sytuacji, zastępowanie polityki demonstracją postaw, nieumiejętność rozwiązywania realnych problemów100, prymitywnie manichejska wizja polityki zagranicznej101, tendencja do absolutyzowania we wszystkich sprawach własnej racji102, całkowite pomijanie punktu widzenia drugiej strony, pyszałkowatość zwalniająca z obowiązku uzasadniania pewników, jakie się rzekomo posiada103, śmieszny polonocentryzm w oglądzie świata104, niezdolność odróżnienia rzeczy ważnych od spraw drugorzędnych, realnych faktów od medialnej propagandy, wytartych symboli od empirycznych stanów rzeczy105, godna pożałowania nieumiejętność gry idealizowana jako szlachetne odrzucanie jej reguł106 – wreszcie, bodaj najgorszy ze wszystkich, wykrzywiony pogląd na istotę potęgi politycznej: lekceważenie jej znaczenia, utożsamianie jej z przemocą107, przypisywanie sobie sił, których się nie posiada, zastępowanie realnych aktywów pustymi gestami108, zaniedbywanie ekonomicznych uwarunkowań potęgi politycznej109, naiwne próby prowadzenia polityki własnej na rachunek sił obcych110.

Do tego dochodzą monoideowość opinii publicznej i stadność myślenia111, pseudopatriotyczny terror jednomyślności, oskarżanie osób próbujących zrozumieć sytuację o tchórzliwe kapitulanctwo112 – pozbawiające elity polityczne i intelektualne zdolności zredefiniowania interesu narodowego w warunkach istotnych zmian otoczenia międzynarodowego. Co najgorsze, mimo bogactwa polskiej tradycji realistycznej, wszystkie te przywary obecne są od pokoleń i niewiele się w tej materii zmienia, a jak dawniej wytykali je Koźmian, Dmowski, Mackiewicz, Bocheński czy Stomma, tak niedawno zmuszeni byli do tego Walicki i Łagowski.

Niech mi więc będzie wolno wyrazić na koniec utopijną – ale w duchu Carrowskiego rozumienia właściwej funkcji utopii113 – nadzieję, że Kryzys dwudziestolecia… przyczyni się choć w niewielkim stopniu do kształtowania realizmu politycznego w Polsce.

1J. Mearsheimer, E.H. Carr vs. Idealism: The Battle Rages On, „International Relations” 2005, tom 19(2), s. 139.

2C. Jones, E.H. Carr and International Relations: A Duty to Lie, Cambridge 1998; The Eighty Years’ Crisis. International Relations 1919–1999, red. T. Dunne, M. Cox, K. Booth, Cambridge 1998.

3J. Haslam, The Vices of Integrity: E. H. Carr, 1892–1982, London 1999.

4M. Griffiths, Fifty Key Thinkers in International Relations, London–New York 1999.

5E.H. Carr: A Critical Appraisal, red. M. Cox, Basingstoke 2000.

6E.H. Carr, The Twenty Years’ Crisis, 1919–1939. An Introduction to the Study of International Relations, Basingstoke 2001.

7M. Cox, A New Preface from Michael Cox, 2016, w: E.H. Carr, The Twenty Years’ Crisis, 1919–1939. Reissued with a New Preface from Michael Cox, London 2016, s. xiii; M. Cox, Introduction, tamże, s. xxviii.

8Duncan S.A. Bell, International Relations: The Dawn of a Historiographical Turn?, „British Journal of Politics and International Relations”, t. 3, nr 1, kwiecień 2000, s. 122 (za: M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. lxxi). W Polsce skromnym przejawem tego zjawiska mogło być wydanie książki: E.H. Carr, Historia – czym jest. Wykłady im. George’a Macaulaya Trevelyana wygłoszone na uniwersytecie w Cambridge styczeń–marzec 1961, wyd. 2 oprac. przez R.W. Daviesa, przeł. P. Kuś, Poznań 1999.

9Zestawiał na przykład industrializację Wielkiej Brytanii i ZSRR. Wymieniwszy ludzkie koszty rewolucji przemysłowej na Zachodzie (urągające wszelkim normom sanitarnym warunki pracy robotników, wykorzystywanie do pracy dzieci itp.) stwierdzał, że „każdy historyk (…) założy jednak, prawdopodobnie nawet o tym nie wspominając, że środki przymusu i nadmierna eksploatacja ludzi na początku rewolucji przemysłowej były jednym z nieuniknionych kosztów industrializacji. Nie słyszałem jeszcze historyka, który powiedziałby, że ze względu na poniesione koszty byłoby lepiej zatrzymać postęp i nie industrializować. (…) Ten przykład interesuje mnie szczególnie, ponieważ mam zamiar wkrótce w mojej historii Sowieckiej Rosji zająć się problemem kolektywizacji chłopów jako jednym z kosztów uprzemysłowienia. I doskonale wiem, że jeśli, podążając za przykładem historyków angielskiej rewolucji przemysłowej, narzekać będę na okrucieństwa i wypaczenia kolektywizacji, ale potraktuję ten proces jako nieuniknioną część kosztów pożądanej i koniecznej polityki industrializacji, zbiorę cięgi za cynizm i akceptację zła”; E.H. Carr, Historia - czym jest…, dz. cyt., s. 101–102.

10Arnold Toynbee, o którym tu mowa, dosłownie napisał: „Carr is the consummate debunker who was debunked by the war itself”; cyt. za: M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xlv.

11Norman Angell, cyt. za: M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xlvi.

12O roli Carra w historycznym rozwoju nauki o stosunkach międzynarodowych zob. na przykład: A. Gałganek, Filozofia nauki o stosunkach międzynarodowych. Ontologia. Epistemologia. Metodologia, Kraków 2021, s. 29, 153, 187, 189–192, 278, 281, 285, 297, 352–353; A. Gałganek, Pierwsza „wielka debata”? Rewizjonistyczna historia genezy teoretyzowania w nauce o stosunkach międzynarodowych, „Przegląd Strategiczny” 2017, nr 10, s. 18–20, 22, 24, 25, 29.

13J. Mearsheimer, E.H. Carr vs. Idealism…, dz. cyt., s. 139.

14Wypowiedzi Buzana, Hallidaya i Coxa za: E.H. Carr, The Twenty Years’ Crisis, 1919–1939: Reissued with a New Preface from Michael Cox, London 2016, s. i.

15Choć warto tu odnotować, że zainteresowanie jego twórczością pojawiło się w Polsce jeszcze w czasie wojny i tuż po jej zakończeniu. W 1942 roku w wydawnictwie konspiracyjnym ukazała się praca „Warunki pokoju”: streszczenie pracy Edwarda Halletta Carr’a wydanej w Londynie w r. 1942, a w 1946 opublikowano recenzję Kryzysu dwudziestolecia: S. Kozicki, Utopia i rzeczywistość, „Przegląd Zachodni” 1946, nr 12, s. 1075–1078.

16M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xxx.

17J. Haslam, The Vices of Integrity…, dz. cyt., s. 28–29. Pewne rozczarowanie, a przynajmniej zdziwienie praktycznymi konsekwencjami zasady samostanowienia narodów nie omijało zresztą jej najbardziej zagorzałych zwolenników: „Kiedy wypowiadałem te słowa [tj. o samostanowieniu – J.S.] – przyznał sam Woodrow Wilson – nie wiedziałem, że istnieje tyle narodów, które teraz przychodzą do nas dzień po dniu”, cyt. za: R. Holbrooke, Foreword, w: M. MacMillan, Paris 1919: Six Months That Changed The World, New York 2003, s. viii. Czasem budziła ona niechęć przedstawicieli nawet tych narodów, które uważać można za jej beneficjentów: „nacjonalizmy małych narodów – pisał Cat-Mackiewicz – są daleko godniejsze potępienia, niż nacjonalizmy narodów wielkich. Regionalizm, odrębność języka, zwyczajów, kultury, wszystko są to rzeczy, które należy podtrzymywać i pielęgnować w naszym europejskim systemacie cywilizacyjnym (…). Ale przyszłość polityczna, ale panowanie polityczne powinno należeć do wielkich narodów, wielkich, głębokich, głębokimi bruzdami woranych w historię indywidualności narodowych”; S. Cat-Mackiewicz, Książka moich rozczarowań, Kraków 2018, s. 349.

18J. Haslam, The Vices of Integrity…, dz. cyt., s. 30.

19M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xxx–xxxi.

20J. Haslam, The Vices of Integrity…, dz. cyt., s. 33.

21M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xxxi–xxxii.

22J. Haslam, The Vices of Integrity…, dz. cyt., s. 49–50.

23M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xxxiii–xxxiv.

24Tamże, s. xxxiv–xxxv. Podobnie silny wpływ na światopogląd Carra wywarli dwaj inni myśliciele pozostający pod wpływem Marksa: Karl Mannheim i Reinhold Niebuhr.

25Tamże, s. xxvi.

26C. Thorne, The Limits of Foreign Policy: The West, the League, and the Far Eastern Crisis of 1931–1933, London 1973, s. 382.

27W kilkudziesięciotysięcznych nakładach drukowane były: International Relations Since the Peace Treaties (London 1937), Conditions of Peace (London 1942), Nationalism and After (London 1945) oraz The Soviet Impact on the Western World (London 1946). Tytuły te przetłumaczone zostały także na wiele języków obcych. Gorzej na rynku poradziły sobie natomiast Michael Bakunin (London 1937) oraz Britain: Study of Foreign Policy from the Versailles Peace Treaty to the Outbreak of War (London 1939).

28M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xxvii–xxxviii.

29Tamże, s. xxxvii.

30Krótkie omówienie zmian znajdzie czytelnik w nocie edytorskiej na końcu niniejszego tomu.

31M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xxxviii–xxix.

32Znamiennym wyrazem tej niechęci był fakt, że Carra nie zaproszono do zakładanego pod koniec lat 50. Brytyjskiego Komitetu Teorii Stosunków Między­narodowych; tamże, s. lviii. Jak podaje Mearsheimer, pominięcie Carra wynikało z obawy, że mógłby on zdominować nowo powstającą instytucję, a swoimi argumentami zagrozić stworzeniu idealistycznej alternatywy dla realizmu, co było zadeklarowanym celem komitetu; J. Mearsheimer, E.H. Carr vs. Idealism…, dz. cyt., s. 144.

33M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xlv–xlvii.

34Cyt. za: J. Haslam, The Vices of Integrity…, dz. cyt., s. 100.

35W latach 1950–1978 ukazało się czternaście tomów dzieła obejmujących okres od 1917 do 1929 roku. W 1979 Carr opublikował syntetyczne opracowanie The Russian Revolution from Lenin to Stalin (1917–1929).

36M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xlviii.

37Tamże, s. xlix.

38W.P. Maddox, The Twenty Years’ Crisis, 1919–1939. By Edward Hallett Carr [rec.], „American Political Science Review”, tom 34, nr 3 (czerwiec 1940), s. 587.

39A.W. Griswold, The Twenty Years’ Crisis, 1919–1939: An Introduction to the Study of International Relations by Edward Hallett Carr [rec.], „The American Historical Review”, tom 46, nr 2 (kwiecień 1941), s. 375.

40M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xl.

41H. Morgenthau, The Political Science of E.H. Carr, „World Politics”, tom 1, nr 1 (październik 1948), s. 127–134; zob. także: M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. liii. Morgenthau zalecał też lekturę Kryzysu dwudziestolecia... w bibliografii zamieszczonej w pierwszych wydaniach swojej Polityki między narodami, w szczególności czytelnikom zainteresowanym zgłębieniem wiedzy o problemach intelektualnych związanych z badaniem polityki międzynarodowej, a także o deprecjacji potęgi politycznej i moralności międzynarodowej; H.J. Morgenthau, Politics Among Nations. The Struggle for Power and Peace, New York 1949, s. 475, 482.

42M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. liii–liv.

43A. Wojciuk, Dylemat potęgi. Praktyczna teoria stosunków międzynarodowych, Warszawa 2010, s. 112.

44R. Gilpin, War and Change in World Politics, New York 1981, s. 166, 206, 209, 234.

45R. Gilpin, The Richness of the Tradition of Political Realism, „International Organization”, tom 38, nr 2 (wiosna 1984), s. 291.

46„Jako zbyt schematyczne jawi się ujęcie [przez Carra] realizmu w polityce jako skrajnego determinizmu czy fatalizmu, charakteryzującego się bierną akceptacją rzeczywistości i niezdolnego do stawiania żadnych celów”; P. Kimla, Recenzja wydawnicza projektu przekładu pracy Edwarda Halletta Carra „The Twenty Years’ Crisis 1919–1939. An Introduction to the Study of International Relations”, 9 listopada 2020, Archiwum TAiWPN Universitas.

47M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. lxiii–lxx.

48J. Czaputowicz, Teorie stosunków międzynarodowych. Krytyka i systematyzacja, Warszawa 2008, s. 75.

49Z poglądem przeciwnym polemizował stanowczo J. Mearsheimer, E.H. Carr vs. Idealism…, dz. cyt., s. 144. Notabene za wspomnianym na wstępie renesansem zainteresowania Carrem z przełomu XX i XXI wieku stali, zdaniem Mearsheimera, głównie idealiści, nie realiści (tamże, s. 147).

50J. Czaputowicz, Teorie stosunków międzynarodowych. Krytyka i systematyzacja, Warszawa 2008, s. 73–74.

51„Jest jednak tak – pisał na przykład Weber – że trzy racjonalne zasady wytyczania granic politycznych: wojskowe bezpieczeństwo, wspólnota interesów ekonomicznych i narodowa wspólnota kultury nie harmonizują ze sobą na mapie i dopóki istnieją państwa, które mają armie i politykę gospodarczą, kompromisy między tymi pryncypiami będą nieuniknione”; M. Weber, Polityka jako zawód i powołanie, przeł. P. Dybel, A. Kopacki, Kraków 1998, s. 235. Z Weberem łączyło Carra także to, że obaj byli surowymi krytykami świadomości politycznej swoich rodaków – co szczególnie ciekawe w przypadku tego drugiego (Anglicy uchodzą wszak za mistrzów politycznego realizmu).

52„Jako jeden z frazesów, którymi posługują się nasi przeciwnicy – pisał Weber w czasie pierwszej wojny światowej – na wokandzie znalazł się problem »małych narodów«. Gdyby rzeczywiście [chcieli oni] zawrzeć pokój na gruncie zasady narodowościowej, wówczas (…) w każdej chwil jesteśmy gotowi. (…) Układ pokojowy musiałby w takim razie zakładać, że Irlandia, Malta, Gibraltar, Egipt, Indie, Burowie, Indochiny, Łotysze, Estończycy, Finowie, ludy kaukaskie – że, powiadam, te 350 milionów obcych ludów, które nasi przeciwnicy, nie pytając ich o zdanie, opanowują, wyzyskują, pędzą pod lufy naszych karabinów maszynowych, musiałoby wypowiedzieć się w wolnym głosowaniu, kontrolowanym – powiedzmy – przez miłującego ludzi pana prezydenta Stanów Zjednoczonych, czy chcą one utworzyć własne państwa, czy też nie. Chętnie przyznajemy naszym przeciwnikom, że żadnej zasady nie można doprowadzać do absurdu”; M. Weber, Polityka jako zawód i powołanie, dz. cyt., s. 235 (wyróżnienie w oryginale).

53„Politykę robi się głową, a nie inną częścią ciała czy duszy. A jednak oddanie się jej, jeśli nie jest frywolną intelektualną grą, lecz ma być prawdziwym ludzkim działaniem, może zrodzić się i czerpać energię tylko z namiętności”; M. Weber, Polityka jako zawód i powołanie, dz. cyt., s. 96.

54J. Czaputowicz, Teorie stosunków międzynarodowych,dz. cyt., s. 74–75. Do tego można dodać, że politykę Woodrowa Wilsona Carr kwestionował nie za postulat „zniesienia barier ekonomicznych i wprowadzenia wolnego handlu jako podstawy dla pokoju” (tamże, s. 75), ale przede wszystkim za przeszczepienie na grunt międzynarodowy przekonania o racjonalności i omnipotencji opinii publicznej.

55Zob. s. 93–94 niniejszej książki.

56Morgenthau na przykład nazwał go „utopistą siły, Machiavellim bez virtù”; H. Morgenthau, The Political Science of E.H. Carr, dz. cyt., s. 134 (cyt. za: J. Czaputowicz, Teorie stosunków międzynarodowych,dz. cyt., s. 76).

57Warto zwrócić uwagę, że w połowie XX wieku podobne do pewnego stopnia tezy formułowali także polscy przedstawiciele realizmu politycznego. Cat-Mackiewicz na przykład jeszcze przed wojną głosił koniec „ery parcelacji państw”, mającej swoje apogeum w traktatach powojennych, i początek „ery komasacji państw” (zdaniem Cata wobec nowoczesnych warunków prowadzenia wojny pełną suwerenność będą mogły zachować tylko państwa – bądź związki państw – o ogromnych zasobach materialnych i rozległym terytorium); zob. J. Sadkiewicz, „Ci, którzy przekonać nie umieją”. Idea porozumienia polsko-niemieckiego w publicystyce Władysława Studnickiego i wileńskiego „Słowa” (do 1939), Kraków 2012, s. 252. Aleksander Bocheński natomiast pisał u schyłku wojny, że „dla wytknięcia celu polityce polskiej należy przyjąć, iż wchodzimy w okres wielkich bloków, gdzie suwerenność tak czy inaczej będzie nader ograniczona”; M. Zakrzewski, Z dziejów realizmu politycznego. Aleksander Bocheński i jego Memoriał o polityce polskiej z kwietnia 1945 r., „Politeja” 2018, nr 4, s. 36.

58Na ten temat zob. J. Mearsheimer, Wielkie złudzenie. Liberalne marzenia a rzeczywistość międzynarodowa, Kraków 2021.

59W polskiej publicystyce politycznej tamtej epoki obecne było rozróżnienie państw „sytych” i „głodnych”; zob. J. Sadkiewicz, „Ci, którzy przekonać nie umieją”…, dz. cyt., s. 263, 276.

60R. Schweller, Deadly Imbalances: Tripolarity and Hitler’s Strategy of World Conquest, New York 1998, s. 20.

61J. Mearsheimer, E.H. Carr vs. Idealism…, dz. cyt., s. 139.

62J. Mearsheimer, Tragizm polityki mocarstw, przeł. P. Nowakowski, J. Sadkiewicz, Kraków 2019, s. 16.

63Tamże, s. 22. Michael Cox przypisuje za to Carrowi stworzenie teorii kryzysu międzynarodowego, uwzględniającej jego trzy zasadnicze czynniki: istnienie silnych rewizjonistycznych państw poza systemem międzynarodowym, głębokie i długotrwałe zaburzenia funkcjonowania światowej gospodarki oraz brak odpowiednich sił (lub brak woli) dla podtrzymania istniejącego porządku przez jego dotychczasowego „hegemona”; M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. lxxii.

64M. Cox, From the First to the Second Editions of The Twenty Years’ Crisis: A Case of Self-censorship?, w: E.H. Carr, The Twenty Years’ Crisis, 1919–1939. Reissued with a New Preface from Michael Cox, London 2016, s. xc.

65M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xxxvi.

66Tamże.

67Fragment ten został jednak usunięty przez niego z powojennych wydań książki (zob. Nota edytorska na końcu niniejszego wydania).

68J. Mearsheimer, Tragizm polityki mocarstw, dz. cyt., s. 201–202.

69M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. l.

70J. Mearsheimer, Tragizm polityki mocarstw, dz. cyt., s. 388.

71S. Żerko, Stosunki polsko-niemieckie 1938–1939, Poznań 1998, s. 265.

72W. Mazur, Lot ku burzy: Polska w przygotowaniach mocarstw Zachodu do wojny powietrznej marzec–sierpień 1939 roku, Kraków 2017, s. 64, 107, 111, 147, 236–237.

73M. Cox, Introduction, dz. cyt., s. xliii.

74Randall Schweller na podstawie kompleksowej analizy potencjałów mocarstw stawia tezę, że w 1939 mieliśmy do czynienia z systemem de facto trzybiegunowym: USA, ZSRR, Niemcy, a Wielka Brytania i Francja razem wzięte nie były już w stanie dorównać potęgą samym Niemcom; R. Schweller, Deadly Imbalances…, dz. cyt., s. 31. Tego typu analizy nigdy nie będą rozstrzygające, ponieważ ich metodologia zawsze może zostać zakwestionowana, a na potęgę państwa składają się także czynniki niemierzalne. Niemniej przebieg drugiej wojny światowej potwierdził obawy tych, którzy przed jej wybuchem oceniali siły brytyjsko-francuskie jako zbyt słabe, by powstrzymać Niemcy.

75A.J.P. Taylor, The Origins of the Second World War, London 1991, s. 26.

76Jest oczywiście kwestią dyskusyjną, czy porozumienie antyniemieckie z ZSRR w 1939 roku w ogóle było możliwe. Ówczesna polityka Stalina stanowi przedmiot sporów: zdaniem niektórych badaczy był on skłonny zawrzeć sojusz z mocarstwami Zachodu, inni twierdzą, że celowo prowokował wojnę między mocarstwami kapitalistycznymi i niezależnie od ofert Londynu i Paryża wybrałby porozumienie z Berlinem; zob. J. Mearsheimer, Tragizm polityki mocarstw, dz. cyt., s. 377–378. Autor monumentalnej biografii Stalina zauważa jednak, że dla obrońców tezy, jakoby Stalin nigdy nie chciał sojuszu z Zachodem, twardym orzechem do zgryzienia jest fakt, iż sowiecki dyktator zaproponował taki sojusz (na piśmie) Wielkiej Brytanii i Francji w kwietniu 1939 roku; S. Kotkin, Stalin. Waiting for Hitler 1929–1941, New York 2017, s. 621. Niezależnie od oceny intencji Stalina na podstawie przebiegu negocjacji brytyjsko-francusko-sowieckich w 1939 roku można stwierdzić, że Londyn i Paryż (nie wspominając już o Warszawie) nie wykazały takiej determinacji w próbie przeciągnięcia ZSRR do obozu antyniemieckiego, jakiej wymagała grożąca alternatywa, czyli porozumienie niemiecko-sowieckie.

77„Jeśli chodzi o działanie polityczne – pisał ideowy kuzyn Carra, Max Weber – nie jest więc prawdą, że z dobra tylko dobro może wyniknąć, a ze zła tylko zło, lecz często wręcz przeciwnie. Kto tego nie widzi, ten faktycznie jest dzieckiem pod względem politycznym”; M. Weber, Polityka jako zawód i powołanie, dz. cyt., s. 104 (wyróżnienie w oryginale).

78H. Morgenthau, Scientific Man Versus Power Politics, Chicago 1946, s. 202.

79S. Stomma, Pisma wybrane 1931–2003, tom II, Kraków 2017, s. 249.

80Cyt. za H. Kissinger, Dyplomacja, Warszawa 1996, s. 42.

81K. Waltz, Man, the State, and War: A Theoretical Analysis, New York 2001, s. 12, 236–238.

82M. Nicholson, Formal Theories in International Relations, Cambridge 1989, s. 26–27.

83Nie ma w tym zresztą przypadku: „Estetyka realistyczna opiera się na prostocie, naturalności, symetrii, przejrzystości, klarowności komunikacyjnej. Nic zatem dziwnego, że polityczni realiści (…) pozostają jednymi z największych stylistów swoich rodzimych języków” (P. Kimla, Realizm polityczny a Polska, w:Między sercem a rozumem. Romantyzm i realizm w polskiej myśli politycznej, red. A. Citkowska-Kimla i in., Kraków 2017, s. 46).

84B. Łagowski, Duch i bezduszność III Rzeczypospolitej, Kraków 2021, s. 333–334.

85A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, Kraków 2000, s. 254.

86Tamże, s. 71.

87Tamże, s. 255.

88B. Łagowski, Symbole pożarły rzeczywistość, Kraków 2021, s. 57

89A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, dz. cyt., s. 21.

90B. Łagowski, Duch i bezduszność…, dz. cyt., s. 381.

91Tenże, Symbole pożarły rzeczywistość, dz. cyt., s. 166.

92A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, dz. cyt., s. 346.

93B. Łagowski, Duch i bezduszność…, dz. cyt., s. 128.

94A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, dz. cyt., s. 245, 264, 353.

95B. Łagowski, Liberalna kontrrewolucja, Warszawa 1994, s. 189.

96A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, dz. cyt., s. 255.

97B. Łagowski, Symbole pożarły rzeczywistość, dz. cyt., s. 87.

98Tenże, Duch i bezduszność…, dz. cyt., s. 234, 364.

99A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, dz. cyt., s. 361.

100A. Walicki, Do wojny potrzeba dwóch stron, w: B. Łagowski, Polska chora na Rosję, Warszawa 2016, s. 316–317.

101B. Łagowski, Symbole pożarły rzeczywistość, dz. cyt., s. 56.

102A. Walicki, O Rosji inaczej, Warszawa 2019, s. 109.

103B. Łagowski, Duch i bezduszność…, dz. cyt., s. 334.

104A. Walicki, Od projektu komunistycznego do neoliberalnej utopii, Kraków 2013, s. 219.

105B. Łagowski, Symbole pożarły rzeczywistość, dz. cyt., s. 194.

106A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, dz. cyt., s. 365.

107P. Kimla, Realizm polityczny a Polska, dz. cyt., s. 59–60.

108B. Łagowski, Duch i bezduszność…, dz. cyt., s. 70, 268.

109P. Kimla, Historycy-politycy jako źródło realizmu politycznego. Tukidydes, Polibiusz, Machiavelli, Kraków 2009, s. 65.

110P. Kimla, Realizm polityczny a Polska, dz. cyt., s. 60–61.

111B. Łagowski, Szkice antyspołeczne, Kraków 1997, s. 10, 12.

112A. Walicki, Do wojny potrzeba dwóch stron, dz. cyt., s. 317, 330.

113Zob. s. 299 niniejszej książki.

Twórcom przyszłego pokoju

Filozofowie układają wyimaginowane prawa dla wyimaginowanych wspólnot, a ich rozprawy są jak gwiazdy – położone tak wysoko, że prawie nie dają światła.

Francis Bacon, The Advancement of Learning

 

Jakkolwiek drogi do potęgi i do wiedzy ludzkiej są sobie bardzo bliskie i niemal identyczne, to jednak ze względu na szkodliwe i zakorzenione przyzwyczajenie ciągłego obracania się wśród abstrakcji – bezpieczniej jest w ogóle zaczynać i budzić nauki od tych podstaw, które odnoszą się do strony praktycznej tak, aby ona właśnie wyznaczała i określała stronę teoretyczną1.

Francis Bacon, Novum Organum

 

 

1F. Bacon, Novum Organum, przeł. J. Wikarjak, oprac. K. Ajdukiewicz, Warszawa 1955, s. 164 (przyp. tłum.).

Przedmowa do wydania 1981

Po przeszło trzech dekadach niewiele mogę dodać do przedmowy rozpoczynającej drugie wydanie książki. Już w 1945 roku Kryzys dwudziestolecia był obrazem epoki, która przeszła do historii, i takim pozostaje. Był też jednak wyprawą na niemal niezbadane wówczas terytoria i choć na poczynionych przeze mnie spostrzeżeniach odcisnął swoje piętno czas, w którym powstały (co jest zresztą przypadłością wszelkich obserwacji o charakterze ogólnym), właśnie w tym bardziej ogólnym wymiarze mogą zachowywać pewną wartość i wciąż budzić zainteresowanie. Nieoczekiwane pojawienie się wrogich sobie supermocarstw każe zrewidować zawarte w ostatnim paragrafie przedmowy z 1945 roku rozważania o nacjonalizmie, niemniej nie unieważnia ich całkowicie.

 

E.H. Carr

1 sierpnia 1980

 

 

 

Przedmowa do wydania drugiego

Zapotrzebowanie na drugie wydanie Kryzysu dwudziestolecia postawiło autora przed koniecznością podjęcia trudnej decyzji. Dzieło poświęcone polityce międzynarodowej, ukończone latem roku 1939, musiało – choćby autor ze wszech miar unikał prorokowania – nosić piętno epoki odciśnięte na jego treści i formie, widoczne przede wszystkim w takich sformułowaniach jak „wojna” czy „powojenny”, które, jako że dotyczą konfliktu z lat 1914–1918, dziś mogą wprowadzać czytelnika w błąd. Gdy jednak podjąłem się wprowadzenia odpowiednich poprawek, szybko zrozumiałem, że jeśli miałbym skorygować każdy passus w taki czy inny sposób dotknięty przez późniejszy rozwój wydarzeń, wypadałoby mi napisać w zasadzie nową książkę, co byłoby niezdarną i daremną próbą wlania świeżego wina do starych butelek. Kryzys dwudziestolecia pozostaje studium okresu międzywojennego napisanym w chwili, kiedy okres ten chylił się ku końcowi i jako taki musi się bronić. Ograniczyłem się więc do przeformułowania fraz, które dziś mogłyby być mylące bądź trudne w odbiorze dla czytelnika (pozostającego w pewnej odległości czasowej od ich pierwotnego konteks­tu), do korekty kilku zdań (których pierwotne brzmienie sprzyjałoby nieporozumieniom), wreszcie do usunięcia dwóch czy trzech fragmentów dotyczących zagadnień wówczas kontrowersyjnych, które wraz z upływem czasu nabrały odmiennego wydźwięku, względnie wymagają odmiennego spojrzenia.

Nie naruszyłem przy tym istoty moich wywodów, nie starałem się także korygować wyrażanych wówczas poglądów z tego tylko względu, że dziś być może nie głosiłbym ich równie stanowczo. To z kolei daje mi, mam nadzieję, prawo, by w tym miejscu zaznaczyć dwa najważniejsze zagadnienia, które obecnie z pewnością oceniam nieco inaczej niż wtedy, gdy miałem okazję dać wyraz swoim opiniom na kartach Kryzysu dwudziestolecia.

Po pierwsze, trzeba przypomnieć, że w latach 1919–1939 w krajach anglojęzycznych wszelkie bez mała myślenie o polityce międzynarodowej, zarówno w sferze akademickiej, jak i w społeczeństwie, obarczone było rażącą i niebezpieczną skazą, polegającą na niemal całkowitym lekceważeniu czynnika, jakim jest potęga. Pracy nad pierwszym wydaniem niniejszej książki towarzyszył więc określony cel, a było nim przeciwstawienie się temu dominującemu podejściu. Obecnie problem ten został w znaczącym stopniu przezwyciężony (choć wraca czasami w dyskusjach o poszczególnych aspektach przyszłego porządku), w związku z czym dość jednostronny nacisk, jaki kładłem na tę kwestię w 1939 roku, współcześnie może się już wydawać przesadzony, niepotrzebny czy niewłaściwy.

Po drugie, na potrzeby zasadniczych rozważań zawartych w Kryzysie… zbyt pochopnie i bezkrytycznie przyjąłem istniejące państwa narodowe, mniejsze czy większe, za podstawowe jednostki tworzące społeczność międzynarodową (choć ostatni rozdział zawiera pewne refleksje, którym znaczenia dodały późniejsze wydarzenia, a które dotyczą wielkości przyszłych jednostek politycznych i gospodarczych). Obecnie bezstronnemu obserwatorowi coraz trudniej odrzucić konkluzję, że świat małych niepodległych państw narodowych już odszedł bądź właśnie odchodzi w przeszłość, a zrzeszanie się wielu państw narodowych nie pozwoli na stworzenie żadnej funkcjonalnej organizacji międzynarodowej. Swoje aktualne poglądy na ten temat usystematyzowałem w niedawno wydanej publikacji, zatytułowanej Nationalism and After, co pozwala mi z mniejszymi wyrzutami sumienia przyjąć jedyne praktyczne rozwiązanie i pozostawić niniejszą książkę zasadniczo w tym samym kształcie, w którym ujrzała światło dzienne w 1939 roku.

 

E.H. Carr

15 listopada 1945

Przedmowa do wydania pierwszego

Książka ta, planowana pierwotnie na rok 1937, została złożona do druku w lipcu 1939, a ostatnią korektę sprawdzano, gdy 3 wrześ­nia 1939 roku wybuchła wojna. Wprowadzanie do tekstu kilku pospiesznych, a wywołanych tym zdarzeniem poprawek byłoby bezcelowe, w związku z czym uznałem, że lepiej pozostawić tekst dokładnie w tej formie, jaką nadałem mu w czasie, gdy widmo wojny już krążyło nad światem, ale nie rozwiały się jeszcze nadzieje, że będzie można jej zapobiec. Jeśli więc na kolejnych stronach pojawią się określenia „wojna”, „przedwojenny” czy „powojenny”, to powinno być jasne, że punktem odniesienia jest konflikt z lat 1914–1918.