- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.oczekiwać odpowiedzi na kilka wysłanych listów. Nadeszły one wkrótce, nadeszła też fatalna wiadomość, że książę Harry miał dwa pojedynki prawie jednocześnie, przy czym w obu wypadkach sam był wszystkiemu winien. Jednego ze swych przeciwników zabił, a drugiego pokaleczył. Za tego rodzaju postępowanie został oddany pod sąd i wyrok wyjątkowo dla niego łagodny skazywał go na degradację z pozbawieniem praw i zesłaniem na służbę do jednego z pułków piechoty. W sześćdziesiątym trzecim roku udało mu się jakoś wyróżnić; dostał krzyżyk, mianowano go podoficerem, a wkrótce później został oficerem. W ciągu całego tego czasu Barbara Pietrowna wysłała może ze sto listów, poniżając się w tej niezwykłej sprawie, aż do próśb i błagań. Po ostatnim awansie młody człowiek wystąpił z wojska, do Skworesznik jednak nie przyjechał i do matki przestał zupełnie pisywać. Drogą okrężną dowiedziała się, że mieszka on znowu w Petersburgu, u dawnych swoich przyjaciół nie bywa wcale i nie wiadomo, gdzie się ukrywa. Odnaleziono go jednak później w dziwnym towarzystwie; zszedł się z mętami ludności petersburskiej, jakimiś urzędnikami bez butów, żebrzącymi byłymi wojskowymi, pijakami. Odwiedza ich rodziny, dnie i noce spędza w Bóg wie jakich spelunkach, chodzi obdarty i opuszczony, i to mu się podoba. Pieniędzy od matki nie brał, miał swój własny, po ojcu odziedziczony mająteczek, który mu dawał pewne dochody i który, jak mówiono, oddał w dzierżawę Niemcowi z Saksonii. Wreszcie udało się matce ubłagać go i ,,książę Harry" przybył do naszego miasta. Wtedy go też po raz pierwszy w życiu zobaczyłem. Był to bardzo przystojny młody człowiek, w wieku dwudziestu pięciu lat i, muszę przyznać, zdumiałem się na jego widok. Myślałem, że zobaczę brudnego oberwańca, którego będzie czuć wódką, zniszczonego przez rozpustę. Tymczasem był to najbardziej elegancki dżentelmen ze wszystkich, których kiedykolwiek widziałem, bardzo dobrze ubrany i zachowujący się jak człowiek, który obraca się w najwytworniejszym towarzystwie. I nie tylko ja się zdziwiłem: dziwiło się całe miasto, które, rozumie się, wiedziało wszystko o panu Stawroginie i znało nawet takie szczegóły, że zupełnie niemożliwe było, aby zrozumieć, w jaki sposób one tu dotarły, a co najdziwniejsze, co najmniej połowa z nich była prawdziwa. Wszystkie nasze panny straciły głowę... Podzieliły się natychmiast na dwa obozy - w jednym był ubóstwiany, w drugim nienawidzono go. Jedne pociągała jego tajemniczość, inne były zachwycone, że jest zabójcą. Okazało się później, że posiada on też dostateczne wykształcenie. Nie potrzeba było co prawda wiele wiadomości, żeby nam zaimponować, ale umiał on zabierać głos w sprawach aktualnych, dla nas bardzo ciekawych i co ważniejsze, mówił bardzo rozsądnie. Warto zauważyć, że zaraz, prawie pierwszego dnia, zaczęto uważać go za bardzo rozsądnego człowieka. Był on małomówny, w miarę elegancki, zadziwiająco skromny, a jednocześnie śmiały i pewny siebie, jak nikt inny u nas. Nasi eleganci patrzyli na niego z zazdrością i zostali odsunięci przez niego zupełnie w cień. Dziwną też wydawała mi się jego twarz, włosy miał jakby zbyt czarne, oczy zbyt jasne i spokojne, cerę zbyt delikatną i białą, rumieniec zbyt czerwony i czysty, zęby jak perły, usta koralowe - zdawałoby się, że jest nieskończenie piękny, a jednak jakby jednocześnie wstrętny. Mówiono, że twarz jego przypomina maskę, zresztą wielu jeszcze mówiło między innymi o jego nadzwyczajnej sile fizycznej. Wzrostu był prawie wysokiego. Barbara Pietrowna spoglądała na niego z dumą, ale i z ciągłym niepokojem. Mieszkał w naszym mieście z pół roku - żył ospale, spokojnie i dosyć ponuro, bywał w towarzystwie i zachowywał się nienagannie. Był krewnym gubernatora ze strony ojca i przyjmowano go tam jak bliskiego krewnego. Ale minęło kilka miesięcy i zwierz wysunął pazury. Warto zauważyć, że nasz miły Iwan Osipowicz, były gubernator, z charakteru przypominał babę, ale ustosunkowaną i z dobrej rodziny, co tłumaczy, dlaczego był u nas przez tyle lat, chociaż stale wymawiał się od wszelkiej pracy. Właściwie powinien był on raczej przewodniczyć szlachcie w starych dobrych czasach, a nie być gubernatorem w naszych niespokojnych. W mieście stale mówiono, że rządzi nie on, a Barbara Pietrowna. Było to powiedzenie złośliwe i najzupełniej niezgodne z prawdą. Zresztą na ten temat krążyło dużo dowcipów. Zaś Barbara Pietrowna, wprost na odwrót, w ostatnich czasach świadomie przestała się do ważniejszych spraw mieszać i mimo wielkiego szacunku, jaki dla niej wszyscy mieli, zamiast sprawami guberni zajęła się gospodarstwem i w ciągu dwóch, trzech lat doprowadziła swe posiadłości do dawniejszego stanu. W przeciwieństwie do dawni
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 15.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.