- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Tytuł oryginału: Buttons the Runaway Puppy Przekład: Jacek Drewnowski Redaktor prowadzący: Sylwia Burdek Korekta: Marzena Kwietniewska-Talarczyk Typografia: Stefan Łaskawiec Skład i łamanie: GF Project Copyright (C) for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa 2011 Wszystkie prawa zastrzeżone Text copyright (C) Holly Webb, 2009 Illustrations copyright (C) Sophy Williams, 2009 Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z ul. Cegielniana 4A, 30-404 Kraków 12-266-62-94, tel. 12-266-62-92 Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z Dedykacja Dla Phoebe Czytaj inne książki Holly Webb: Zagubiona w śniegu W poszukiwaniu domu Wróć, Alfiku! Gdzie jest Rudek? Kto pokocha Psotkę? Mgiełka, porzucona kotka Figa tęskni za domem Mały Rubi w tarapatach Kora jest samotna Rozdział pierwszy - Zaczekajcie na mnie! - zawołała Zosia za swoimi braćmi bliźniakami. Pedałowała najszybciej, jak umiała, ale byli od niej znacznie więksi, a na urodziny w zeszłym miesiącu dostali nowe, duże rowery górskie. Nie miała szans ich dogonić, o ile trochę nie zwolnią. - Tomek! Michał! Zaczekajcie na mnie! Proszę! Tomek i Michał zatoczyli koło, popędzili z powrotem w jej stronę, po czym zahamowali, wzbijając chmurę pyłu. - Szybciej, Zosiu! Na pewno umiesz pedałować chociaż trochę szybciej - zwrócił się do niej ze śmiechem Michał. - Oj, to nie w porządku, ona ma krótkie nóżki - Tomek uśmiechnął się do niej, a ona wykrzywiła się z niezadowoleniem. - Możemy chwilę odpocząć? - poprosiła. - Chcę popatrzeć na psy, a to najlepsze miejsce na ścieżce rowerowej. Zobaczę, czy jakieś znajome pieski wyszły dziś na spacer. - Nie mam nic przeciwko temu - zgodził się Tomek. Michał przewrócił oczami. - Ale tylko chwilę! Uwielbiasz psy i potrafisz je obserwować godzinami, Zosiu! - powiedział do niej z uśmiechem. Przetoczyli rowery poza alejkę, po czym usiedli na ławce. Cała trójka patrzyła na łąkę, pełną psów pod opieką właścicieli. Było to bez wątpienia najlepsze miejsce na obserwację. Z niewielkiego pagórka rozciągał się widok na całą łąkę. - Zobacz, Zosiu, jest ten rudy se-ter, którego tak lubisz - Michał wskazał psa, o ciemnej, rudawej sierści, połyskującej w promieniach słońca, który bawił się na jednej z alejek. Dziewczynka zachichotała, patrząc, jak biega w kółko i aportuje patyki. Jego pan próbował nakłonić go do aportowania piłki, ale wielki pies w ogóle na to nie zważał. Tomek westchnął rozmarzony. - Gdybym miał psa, wytresowałbym go o wiele lepiej. Biedaczek nie wie, co ma robić. - Myślę, że nie tak łatwo wytresować psa - stwierdziła Zosia. - Pewnie, że nie - przyznał Tomek. - Dlatego jest tak wiele źle wychowanych psów. Ludzie nie zawracają sobie głowy właściwą tresurą i pozwalają im robić, co chcą, bo to łatwiejsze niż praca nad właściwym zachowaniem. - Dobrze, wybieraj! Gdybyś mogła mieć każdego psa, jakiego zechcesz, jakiego byś wybrała? - zapytał Michał. - Mama i tata mówią, że pewnego dnia pozwolą nam mieć psa. Tata nie powiedział od razu ,,nie", kiedy ostatnim razem o to spytałem. Tomek gwizdnął przez zęby. - Na pewno nie małego i hałaśliwego. Chciałbym psa, którego można zabierać na długie spacery. Może dalmatyńczyka. - , dla mnie mógłby być dalmatyńczyk. Albo golden retriever - myślał głośno Michał. - Czy nie cudownie byłoby wziąć teraz psa, tuż przed wakacjami? Mielibyśmy dużo wolnego czasu na bardzo długie spacery. Tomek skinął głową. - Nie licz na zbyt wiele. Jakiego psa ty byś chciała, Zosiu? Dziewczynka patrzyła z powrotem na alejkę, którą przyjechali. - Labradora. Ale czekoladowego, takiego jak Czaruś. Zdaje się, że to właśnie on. - Co znowu zrobił? - spytał Tomek. Zosia zakryła dłonią usta, by stłumić chichot, gdy brązowe szczenię labradora zatańczyło wokół swojego właściciela, oplątując go smyczą. - Ojć - mruknął Tomek, a Michał zeskoczył z ławki, by zobaczyć, co się dzieje. - Auuu, to na pewno bolało. Myślicie, że powinniśmy podejść i pomóc? Czaruś stał na ścieżce i zdezorientowany patrzył w dół na swojego pana. Zdawało się, że mówi: ,,Co ty robisz na ziemi?". Mężczyzna z ponurą miną odplątał smycz ze swoich kostek i zaczął wydobywać się z krzaka jeżyn. Zosia zerknęła na braci. - Pewnie powinniśmy, ale właściciel Czarka to taki zrzęda i ponurak, że może na nas nakrzyczeć. - Nazywa się pan Nowak - powiedział jej Tomek. - Słyszałem, jak rozmawiał z sąsiadem, kiedy przedwczoraj przechodziliśmy obok jego domu. Michał skinął głową. - Myślę, że Zosia ma rację, on pewnie liczy, że nikt go nie widział. Lepiej patrzmy w inną stronę, kiedy będzie obok nas przechodził. Trójka dzieci spoglądała niewinnie w kierunku strumyka za łąką, udając, że nie widziały, jak Czaruś przewraca pana Nowaka. - Dzień dobry! - odezwał się uprzejmie Michał, gdy starszy mężczyzna przeszedł obok, próbując prowadzić Czarusia przy nodze. Pan Nowak mieszkał przy następnej ulicy za Ziębami, a ich ogródki sąsiadowały z sobą, więc często go widywali. Mama zawsze mówi mu ,,dzień dobry", kiedy się mijają. - Mhm - mruknął pan Nowak i poszedł dalej. - Widzicie? Co za zrzęda! - szepnęła Zosia, gdy się oddalił. - Tak, ale ja też bym zrzędził, gdybym właśnie wpadł w krzak jeżyn - zauważył Tomek. W każdym razie Czaruś docenił ich pozdrowienie. Odwrócił się i zaszczekał przyjaźnie, gdy pan Nowak gnał go naprzód. Lubił te dzieci. Zawsze uśmiechały się na jego widok, a raz dziewczynka grzecznie spytała, czy może go pogłaskać. Pan Nowak pozwolił, a ona powiedziała, że Czaruś jest śliczny, i jeszcze podrapała go za uchem. - Chodź, Czarusiu - mruknął pan Nowak, a szczeniak westchnął. Znowu był na niego zły. Pies nie chciał go przewrócić. Na łące było mnóstwo ciekawych zapachów i nie mógł nic poradzić na to, że pachniało po obu stronach alejki. Musiał sprawdzić wszystkie zapachy, a smycz sama zaplątała się o nogi pana. To tylko dowodziło, że smycz to zły pomysł. Zdecydowanie wolał biegać bez niej. Zwłaszcza gdy w pobliżu były wiewiórki. Doszli teraz na skraj parku i musiała tam być wiewiórka. Czaruś podniósł wzrok i zaszczekał z nadzieją. - Nie, nie spuszczę cię ze smyczy, nieposłuszny psiaku - powiedział zdecydowanym głosem pan Nowak, ale jednocześnie poklepał go czule po głowie i Czaruś wiedział, że już się na niego nie gniewa. - Nie, bo pomkniesz daleko, zanim cię dogonię. Przykro mi, psinko, musimy wracać do domu. Moje nogi już nie są takie, jak kiedyś, zwłaszcza po tym, jak wciągnięto mnie w jeżyny. Chodź, idziemy do domu. Czaruś zaskamlał ze smutkiem. Rozumiał niektóre słowa, między innymi ,,dom". Do domu, tak szybko? Miał poczucie, że ten spacer w ogóle nie był długi. Pragnął wielu spacerów, najlepiej całodniowych, a do tego tylko paru przerw na krótkie drzemki i obfite posiłki. Tak by było najlepiej. - Zobacz, mamo, Czaruś jest w swoim ogródku - Zosia szturchnęła mamę w ramię, gdy przechodziły obok domu pana Nowaka. Wakacje już się zaczęły, była piękna pogoda, więc szły się ochłodzić na basen. - Ciągle drapie w ogrodzenie, jakby chciał wyjść. Robił tak wczoraj, kiedy szłam się pożegnać z Renatą. Słyszałam też, jak szczekał, kiedy byłam w ogródku. Mama zatrzymała się i z namysłem popatrzyła na Czarka. - Widziałaś ostatnio pana Nowaka? - spytała córki. - Bo ja nie, a zwykle spotykam go w sklepie na porannych zakupach. Zosia pokręciła głową. - od tamtego dnia w parku, parę tygodni temu, kiedy Czaruś go przewrócił... Na pewno nie widziałam go od zakończenia roku szkolnego, a to już cały tydzień. Westchnęła. Minął tylko tydzień wakacji. Powinna z radością czekać na kolejne tygodnie bez lekcji, ale wczoraj, jej najlepsza przyjaciółka, Renata, wyjechała na Mazury, by całe wakacje spędzić u rodziny. Zosia nie wyobrażała sobie, co będzie robiła przez całe lato, skoro nie będzie mogła bawić się z koleżanką. Miała już dosyć towarzystwa Michała i Tomka. Nie dość że, jako starsi bracia uważali, że mogą jej rozkazywać, to jeszcze nie mogła bawić się z nimi w swoje ulubione zabawy. Nie chcieli też, żeby młodsza siostra wszędzie z nimi chodziła. Obiecały sobie z Renatą, że pozostaną w kontakcie telefonicznym i będą sobie wysyłać mnóstwo zabawnych pocztówek i e-maili. Ale to nie to samo, co przyjaciółka mieszkająca tuż za rogiem. Czaruś podniósł wzrok na Zosię i zaszczekał z nadzieją. ,,Spacer? Proszę?" - skamlał. Poznawał dziewczynkę, która często do niego mówiła, gdy przechodziła obok. Szczeniak słyszał ją też czasem w ogródku. Zosia miała miły głos i zawsze wydawała się bardzo przyjazna. - Biedny Czaruś, wydaje się bardzo smutny - stwierdziła Zosia, żałując, że nie może go pogłaskać. Wiedziała, że Czaruś jest grzeczny, ale obiecała mamie, że nigdy nie będzie głaskała psów bez pytania właściciela o pozwolenie. - Jeśli się nad tym zastanowię, właściwie widziałam pana Nowaka w zeszłym tygodniu w supermarkecie. Chodził o lasce - przypomniała sobie mama. - Kto wie, może nie jest w stanie wyprowadzać Czarka na spacer i dlatego piesek tak drapie w płot. Chce się wydostać. - Przykro mi, Czarusiu, idziemy popływać, inaczej chętnie wzięłybyśmy cię na spacer. O, zobacz, na pewno rozumie, co mówimy, oklapły mu uszy i nie merda już ogonem - zauważyła Zosia, machając na pożegnanie.
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura dziecięca |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Rok publikacji: | 2015 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.