Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jadą Haliki przez Ameryki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 kwietnia 2022
Ebook
34,99 zł
Audiobook
32,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,99

Jadą Haliki przez Ameryki - ebook

180 tysięcy kilometrów przygody. Taką wyprawę mógł wymyślić tylko ktoś, kto podróżowaniu oddał całe serce!

Toni Halik nie przestaje fascynować dzieci i dorosłych! Tym razem z żoną Pieret i psem Łolim ruszają w niezwykłą podróż przez obie Ameryki. Mają do pokonania trasę z Argentyny aż na Alaskę i z powrotem. Oczywiście, co i rusz wpakowują się w kłopoty albo to kłopoty wpakowują się prosto na nich. Po drodze Toni i Pieret muszą choćby rozwiązać tajemnicę wulkanu, napoić „żebrzące drzewo”, uratować przed pumą zwierzęta w schronisku, pokonać autem przepaść i uciec przed bandytami. A to dopiero początek największej przygody ich życia, jaka czeka ich w Stanach Zjednoczonych. Przygody o imieniu… Ozana. Po sukcesie książki „Przygoda dzika Toniego Halika” Mirosław Wlekły opowiada o dalszych losach słynnego podróżnika. W tworzeniu książki pomogły dzieci autora, które pokochały zakręconego Toniego, kiedy ich tata pisał jego bestsellerową biografię dla dorosłych „Tu byłem. Tony Halik”.

Tryskające kolorami i energią ilustracje, dzięki którym możemy towarzyszyć Halikom w podróży, namalowałaMagdalena Kozieł-Nowak.

Książkę polecają: Czas Dzieci.pl, Muzeum Toniego Halika przy Muzeum Podróżników (Oddział Muzeum Okręgowego w Toruniu), OurLittleAdventures.pl

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-268-3942-9
Rozmiar pliku: 8,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Buenos Aires, Argentyna, 10 kwietnia 2016 roku

– To było zupełnie dzikie dziecko, baaardzo dzikie, proszę pana – słyszę i wybałuszam oczy.

Jak to dzikie? To znaczy jakie?

– Niecywilizowane! Zupełnie niecywilizowane – odpowiada tajemniczo starsza pani.

Rozmawiamy na drugim końcu świata, w argentyńskim Buenos Aires (czytaj: błenos ajres). Chcę wiedzieć więcej. Dopytuję. W końcu poznaję jego historię.

Ozana mieszkał w dżungli, jak Tarzan. Do domu w Buenos Aires, stolicy Argentyny, rodzice przywieźli go dopiero, gdy miał trzy latka. Nigdy wcześniej w zwykłym domu nie mieszkał. Ich dom zawsze był w drodze. Nocował w dżipie, w namiocie albo w hamaku, gdzieś pod palmą. Za przyjaciół miał zwierzęta. Włosy blond, niebieskie oczy, a opalony tak bardzo, że aż czarny. Piękne dziecko. Chodził w spodniach ojca, duuużo za dużych, miał je zawiązane pod pachami. Koszuli nie chciał wkładać. Nie dawał się utulić ani ucałować. Z dziećmi się nie bawił, z dorosłymi nie zadawał, najlepiej czuł się ze zwierzętami. I skakał po drzewach jak małpa. A gdy był głodny, chwytał za maczetę – to taki wieeelki nóż – szedł do lodówki, odkrawał kawał wołowiny i ciach! Jadł surową. Wszędzie chodził sam. Niczego się nie bał. Po prostu mały Tarzan!

1. Na Alaskę!

Buenos Aires, Argentyna, 24 grudnia 1955 roku

– Toni, a dokąd się teraz wybieracie? – zapytał Phil, kolega Toniego z Najlepszej Gazety Świata.

Był wigilijny wieczór, a Halikowie wraz z przyjaciółmi świętowali udaną wyprawę do Brazylii.

Być może pamiętacie tę podróż z książki „Przygoda dzika Toniego Halika”. Opowiada o tym, jak Pieret i Toni nieoczekiwanie znaleźli się sami w lesie deszczowym. Chcieli dotrzeć do ludu Karaża i poprosić jego członków o prawdziwą dzidę. Udało im się to, zamieszkali z nimi i przez kilka miesięcy przeżyli mnóstwo przygód. Toni zrobił setki zdjęć i spisał swoje opowieści, a po powrocie podzielił się nimi z widzami telewizji oraz czytelnikami gazet.

Toni nie zdążył odpowiedzieć na pytanie o kolejną wyprawę, bo nagle w progu salonu pojawił się Tadeusz, filmowiec z Polski, który uczył Halika posługiwania się kamerą. Na tacy niósł filiżanki wypełnione czerwonym płynem, w którym coś pływało.

– Oto krew naszych wrogów, a wewnątrz ich uszy – przemówił tajemniczym głosem. Szedł przez pokój jak zombi. Wszyscy, poza Pieret i Tonim, zbledli. Trzeba im było tłumaczyć, że to tylko gorący barszcz z uszkami, bardzo egzotyczna zupa z dalekiej Polski, którą jada się w wieczór wigilijny.

Mimo lęku goście chwycili łyżki i zabrali się do jedzenia.

– Nieziemsko dobra ta zupa! – wołali, oblizując się ze smakiem. Lecz zaraz przypomnieli Halikom zadane wcześniej pytanie:

– Więc dokąd się teraz wybieracie?

W grudniu mieszkańców Buenos Aires dręczą największe upały, a Toni strasznie się pocił. Koszula przyklejała mu się do ciała. Co chwilę wycierał czoło. I marzył, by choć na moment wskoczyć do lodówki. A jeszcze lepiej wybrać się gdzieś daleko, gdzie zimniej pośród lodu i śniegu. Aby złapać choć troszkę rześkiego chłodu.

– Na Alaskę! Zaczerpnąć świeżego powietrza – wypalił bez zastanowienia.

Nie przewidział, jakie ta odpowiedź będzie miała konsekwencje. Chciał tylko na parę sekund zapomnieć o południowoamerykańskim upale. Jednak towarzystwo podchwyciło tę myśl. I już wznosiło toast.

– Za nową podróż małżeństwa Halików! – wykrzykiwali. – Za wyprawę na Alaskę!

Ale jak to? Moment! Przecież znajdowali się na samym dole Ameryki Południowej, a Alaska jest na górze Ameryki Północnej. To niemal koniec świata!

Goście jednak wiwatowali. Już wyciągali mapy. I z wypiekami na twarzach sprawdzali palcami na konturach państw, gdzie tym razem wybiera się ich przyjaciel Toni.2. Dżip

– Mowy nie ma, jeśli jedziesz, ja jadę z tobą! – wykrzyknęła Pieret, choć nieczęsto zdarzało się jej podnosić głos.

Siedzieli przy stole już tylko we dwoje i dyskutowali o niespodziewanej podróży.

– Ale przecież droga daleka i nie będzie pieniędzy na spanie w hotelach, jedzenie w restauracjach i inne luksusy – bełkotał pod nosem nadal oszołomiony Toni.

– Bueno! Dobrze! – odpowiedziała po hiszpańsku Pieret, w tym języku porozumiewali się bowiem w Argentynie, gdzie od kilku lat mieszkali. – W takim razie będziemy się zachowywać tak, jak gdyby te udogodnienia w ogóle nie istniały.

I mówiła to z takim spokojem, jak wtedy w Mato Grosso, kiedy wykiwani przez organizatorów wyprawy zostali tylko we dwoje nad brzegiem rzeki o nazwie Araguaia i musieli sami zaplanować dalszą podróż.

– A... a... ale jak to...? – wyjąkał zdezorientowany Toni.

– Zrobimy tak – zaczęła tonem wytrawnej podróżniczki jego żona – jakbyśmy znajdowali się jeszcze wśród Karażów. Będziemy spali na ziemi i jedli na powietrzu. Nie zdarzy się nam to przecież po raz pierwszy, prawda?

– A... a... ale to bardzo niebezpieczne – zaprotestował Toni.

– Chyba się nie boisz, mój drogi? Mówisz tak, jakbyśmy do tej pory nie przeżyli żadnych niebezpieczeństw! – wybuchła śmiechem Pieret. – Podczas wojny niemieckie kule świstały nam nad głowami, po niej omal nie utopiliśmy się w rzece Paragwaj, a w Brazylii niewiele brakowało i straciłbyś głowę. Doprawdy, zabawny jesteś, kiedy straszysz mnie niebezpieczeństwami.

– A... a... ale... – Toni wciąż nie mógł wydusić słowa. Po chwili zastanowienia zaczął jednak przytakiwać żonie. Przecież Pieret miała rację. Podczas poprzednich wypraw dawali sobie radę w każdej sytuacji. Oboje kochali przygody, podróże i poznawanie nowych ludzi. I wcale nie przerażały ich rzeczy, które inni uznawali za trudne.

– Poza tym – dodała Pieret, choć już nie musiała przekonywać męża – na razie nie mamy dzieci. Z nimi taka podróż byłaby przecież niemożliwa. Skorzystajmy z okazji, bo może się już nie powtórzyć.

– Wiesz, masz rację! – Toni aż klasnął. A w głowie zaczął mu świtać pewien pomysł.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: