Najlepszy w świecie seks - Emily McKay - ebook

Najlepszy w świecie seks ebook

Emily McKay

3,8

Opis

Nie ma rzeczy niemożliwych. Tą dewizą kieruje się Griffin Cain, zwłaszcza wobec kobiet, na które niezawodnie działa jego seksapil. Powściągliwa i chłodna Sydney zamienia się w jego sypialni w nienasyconą i lubieżną kochankę. Gdy Griffin zostaje szefem Sydney, ich romans nabiera pikanterii...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 157

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (15 ocen)
6
3
4
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Emily McKay

Najlepszy w świecie seks

Tłumaczenie: Elżbieta Chlebowska

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Griffin Cain jest obłędnym kochankiem.

Nie pierwszy raz ta myśl zaświtała w głowie Sydney Edwards. Wyprawiał z nią grzeszne i rozkoszne rzeczy, o których nigdy by nawet nie pomyślała.

Cały Griffin. Zmysłowy. Pełen inwencji. Bez zahamowań. I zupełnie wyjątkowy.

Różnili się jak dzień i noc. Nawet teraz, po czterech miesiącach potajemnego romansu, nie mogła uwierzyć, że mężczyzna potrafi ją skłonić do podobnych seksualnych ekscesów i rumieniła się na wspomnienie tego, co razem wyprawiali, choć za każdym razem błagała, by nie przestawał.

Ona, Sydney Edwards, błagająca o nieprzyzwoite pieszczoty. A przecież jest najbardziej zrównoważoną, odpowiedzialną i konserwatywną osobą, jaką można sobie wyobrazić. Tymczasem w jego rękach zamieniała się w plastelinę. Nawet teraz czuła ciepło jego dłoni na biodrze.

– Muszę iść – mruknęła, udając, że chce się spod niego wysunąć.

– Nie. – W jego ustach brzmiało to niczym pomruk lwa. – Jeszcze nie.

– Spóźnię się do pracy. – Sama nie wierzyła w szczerość własnych protestów. Nie teraz, gdy jego palce wplątały się w trójkącik włosów i sięgały coraz niżej. Automatycznie wygięła się, by mu ułatwić dostęp.

– I co z tego – wymamrotał, gryząc ją w kark.

Kochali się w nocy dwa razy i raz o świcie. Zazwyczaj nie zostawała do rana. Wychodziła wcześniej, by mieć czas na długą kąpiel we własnej łazience i zmycie z siebie śladów seksu z Griffinem, zanim pójdzie do pracy.

Tym razem było inaczej. Griffin podróżował po świecie w interesach. Stanowczo zbyt długo go nie było.

Nie to, żeby go potrzebowała. Nawet za nim nie tęskniła. Była tylko uzależniona od jego dotyku. Ale to chyba nie znaczy, że się zakochała?

Wiedziała, że jej związek z Griffinem jest bardzo niekonwencjonalny. Można powiedzieć, że sprzeczny z jej charakterem i przekonaniami.

Poza łóżkiem nie spędzali z sobą wiele czasu. W łóżku nie mogli się sobą nasycić. Gdyby nie to, że była osobą obdarzoną żelazną wolą i niepodatną na nałogi, mogłaby się martwić, że uzależniła się od jego pieszczot.

Cóż, dwudziestosiedmioletnia kobieta ma swoje potrzeby. Byłoby nienormalne, gdyby nie reagowała na zaloty kogoś takiego jak Griffin Cain, playboy z łobuzerskim wdziękiem, dziedzic trzeciej części fortuny Cainów. A jednocześnie nie mogła się nadziwić, że wdała się w ognisty romans z facetem, który różni się od niej pod każdym względem.

Tymczasem wczoraj wieczorem Griffin zadzwonił do niej zaraz po wylądowaniu w Houston, a ona w środku nocy wyskoczyła z łóżka, by przyjechać na randkę do jego apartamentu w śródmieściu. Gdy skończyli erotyczne zapasy, była już trzecia rano, nie chciało jej się wracać do domu, więc nagięła trochę zasady i poszła spać w jego łóżku. Teraz niezbyt skutecznie ukrywała zdenerwowanie, że przez niego spóźni się do pracy.

– Ty możesz sobie na to pozwolić, bo nazywasz się Cain i firma należy do twojej rodziny. Nie takie rzeczy ujdą ci na sucho.

– Nie zapominaj, że właśnie wróciłem z Norwegii.

– Myślałam, że ze Szwecji. – Różnica niewielka, bo Griffin stale był w drodze do jakichś egzotycznych miejsc albo z nich wracał.

– Niewielka strata. Twój szef i tak nie pojawi się w biurze. Zrobił sobie wolne – mruknął Griffin.

A jednocześnie nacisnął guziczek, który z przytomnie myślącej kobiety zmienił ją w istotę drżącą z rozkoszy. Racjonalna część mózgu na próżno protestowała. Powinnaś być silniejsza. Trzeba mieć trochę godności i silnej woli. Ale silna wola szła w kąt, gdy pieszczoty kochanka zapowiadały kolejny odlotowy orgazm.

Jeszcze tylko jeden raz. Twardy gorący członek napierał na nią od tyłu. Wystarczy zmienić pozycję, parę ruchów biodrami i Griffin będzie w niej, po czym weźmie ją szybko i mocno. Oboje dostaną to, czego pragną.

On jednak miał inne zamiary. Przekręcił Sydney na plecy, jedną dłonią przytrzymał jej ręce nad głową, a drugą przesuwał po nagim ciele.

– Otwórz oczy – rzekł łagodnie, ale rozkazująco.

Zacisnęła powieki, zaklinając go w duchu, by pieścił ją mocniej, bo wtedy przypłynie fala rozkoszy.

Griffin znieruchomiał. Wiedziała, że będzie próbował postawić na swoim. Niecierpliwie zakołysała biodrami, rozsunęła uda, pewna, że jej się nie oprze.

– Otwórz oczy – powtórzył z naciskiem.

Posłuchała go, choć zagryzła wargi. Bała się, że zamiast protestu wydobędzie z siebie gardłowe gruchanie. Griffin nachylał się nad nią, ale zamiast triumfalnego uśmieszku jego twarz wykrzywiał grymas. Droczył się z nią, jednak samokontrola wiele go kosztowała. Teraz Sydney była górą, trzymała kochanka na smyczy.

Zaklął i opadł na nią niczym drapieżny ptak na ofiarę. Gwałtowny seks przypominał zapasy i doprawdy nie było wiadomo, kto dominuje w tej potyczce. Griffin pierwszy przestał się kontrolować i szczytował. Dopiero wtedy Sydney zamknęła oczy i dała ponieść rosnącej fali.

Przygniatał ją do materaca, przez dłuższą chwilę niezdolny do najmniejszego ruchu, ale to jej nie przeszkadzało. Czuła się odprężona i zaspokojona, nie tylko fizycznie. To prawda, ona go pożąda, ale on pragnie jej równie mocno.

Wreszcie wyciągnęli się wygodnie, a Sydney nagle przestała się spieszyć. Griffin ma rację. Jej szefa, Daltona Caina, i tak nie będzie w pracy. Nie ma żadnych spotkań i zebrań. W kalendarzu na ten dzień miała pustą kartkę. Nikt nie zauważy jej nieobecności.

Weźmie prysznic, zje śniadanie, ale wcześniej się zdrzemnie. Właśnie tego jej teraz trzeba.

Powinien być nieprzytomnie zmęczony, ale nie był w stanie spać. Po wyczerpującym seksie powinien stracić zainteresowanie Sydney, tymczasem wciąż miał na nią ochotę. Może jego zegar biologiczny wciąż jest nastawiony na Norwegię? Albo Szwecję? Ostatnio tak dużo podróżował po świecie, że stracił orientację, w jakim miejscu jest teraz, a w jakim był wczoraj.

Włączył cichutko telewizor i usiadł na kanapie z talerzem płatków na mleku, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Ku swemu zaskoczeniu zobaczył starszego brata. Dalton Cain, który zazwyczaj wyglądał, jakby wyszedł od krawca, teraz miał na sobie pogniecioną koszulę i dżinsy. Griffin nawet nie podejrzewał, że ma coś takiego w garderobie. Sprawiał wrażenie człowieka, którego życie przeżuło i wypluło.

– Co tak wcześnie? – powitał brata, niepewny, czego się spodziewać.

– Już południe – burknął Dalton.

Do licha, Sydney nigdy jeszcze nie zasiedziała się tak długo. Dalton nie miał pojęcia, że Griffin sypia z jego asystentką. Może nawet nie miałby nic przeciwko temu, ale nigdy nie wiadomo.

– Dopiero jedenasta – zauważył Griffin, zerkając na ekran telewizora. – A poza tym dopiero co przyleciałem z Bliskiego Wschodu. – Z międzylądowaniem w Norwegii. A może w Szwecji?

Miał nadzieję, że skoro sam nie pamięta swoich ostatnich podróży, również Dalton nie będzie tego wiedział. Najpierw miał spotkanie z Bergen Petro, potem poleciał na rozmowy do Jemenu. Udało mu się urwać dwa dni na prywatną wycieczkę do Rwandy. Nikt z Cain Enterprises nie miał o tym pojęcia, ale dla niego to była najważniejsza część podróży.

Od dawna udzielał się w fundacji Hope2O, której celem była pomoc ludziom żyjącym w najbiedniejszych krajach. Z jej ramienia organizował akcję budowania studni w rejonach, gdzie występują problemy z dostępem do wody pitnej.

Podróże służbowe po całym świecie niejednokrotnie pokrywały się z podróżami związanymi z pracą społeczną, o której nie wiedział nikt z rodziny i współpracowników. Cainowie mieli w zwyczaju hojnie wspierać organizacje pożytku publicznego, ale nikomu z nich nie przychodziło do głowy włączać się w ich działalność. Kontakt rodziny z biednymi tego świata był zerowy. Dla Cainów współczucie nie było wartością, a angażowanie się w pomoc biednym nie stanowiło powodu do chwały. Dlatego Griffin zachowywał dla siebie dowód swojej podejrzanej słabości i nie chwalił się nią nawet przed braćmi.

– Chcesz coś zjeść? – zaproponował Daltonowi.

– Nie, dziękuję.

– Kawy?

– Tak, proszę.

Kuchnia Griffina była świetnie wyposażona i rzadko używana. Od salonu oddzielał ją blat z czarnego granitu. Gosposia pilnowała, by w domu zawsze były kawa, mleko, płatki śniadaniowe, chleb i przyzwoity zestaw zimnych przekąsek.

Ekspres do kawy działał powoli, ale ciurkająca z niego kawa mogła zadowolić każdego smakosza.

W salonie Dalton opadł na fotel i podparł głowę na rękach. Wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy.

Przez całe życie starszy brat był oczkiem w głowie ojca, idealnym dziedzicem rodowego nazwiska i Griffin nie wątpił, że to słuszny wybór. Zupełnie inaczej funkcjonował Cooper, ich brat przyrodni. Jako syn z nieprawego łoża kontestował wszystkie wartości, które uosabiał ojciec, Hollister Cain, i starał się trzymać z dala od pozostałych członków familii.

Jedyne ustępstwo, na jakie poszedł Griffin wobec starego Hollistera, polegało na przyjęciu posady w rodzinnej firmie. Cain Enterprises prowadziło liczne interesy związane z wydobyciem ropy naftowej, budownictwem i bankowością. Firma operowała na terenie Stanów Zjednoczonych, ale dla Griffina stworzono stanowisko dyrektora do kontaktów międzynarodowych. Chodziło o ściągnięcie go do firmy ojca. Hollister lubił mieć kontrolę nad życiem synów, a Griffin uznał, że sowite wynagrodzenie i liczne podróże stanowią wystarczający powód, by dostosować się do życzeń starego. Nie zazdrościł Daltonowi, że to on został namaszczony na następcę ojca.

Dalton był urodzonym liderem, Cooper buntownikiem, a Griffin starał się działać wedle zasady „wilk syty i owca cała”. Do niedawna wszyscy wydawali się zadowoleni z takiej sytuacji.

Ponad tydzień temu Hollister, który od dłuższego czasu niedomagał, wezwał synów, by stawili się przed nim, bo leży na łożu śmierci. Wieści o jego terminalnej chorobie rozprzestrzeniły się i stary Cain otrzymał nieprzyjemny anonim od jednej ze swoich byłych kochanek. Tajemnicza kobieta poinformowała go, że ma córkę, o której istnieniu dotąd nie wiedział i której nigdy nie pozna. Zemsta polegała na tym, że umrze, zanim zdąży odnaleźć swoje czwarte dziecko.

Hollister nie oparł się wyzwaniu. Wezwał synów, by ogłosić, że przekaże osobisty majątek i udziały w rodzinnym przedsiębiorstwie temu potomkowi, który odnajdzie zaginioną siostrę. W przeciwnym razie lwia część fortuny – bagatela, pół miliarda dolarów – ma trafić w ręce skarbu państwa.

Griffin wściekł się, że ojciec stara się nimi manipulować i uznał, że nie będzie ścigać się z Daltonem. To on wszedł w buty ojca i był jego naturalnym następcą. W razie niepowodzenia straciłby najwięcej.

Jeśli po desperacji brata można sądzić, jak się rzeczy mają, poszukiwania siostry utknęły w martwym punkcie. W ubiegłym tygodniu Dalton całą energię skoncentrował na próbach zidentyfikowania byłych kochanek starego Caina i ustaleniu, która z nich jest matką nieznanej dziewczyny. To dlatego zapowiedział, że nie będzie go dziś w pracy.

A niech to, przecież Sydney wciąż tkwi w sypialni! Osobista asystentka i prawa ręka Daltona.

Po raz pierwszy przyszło mu do głowy, że spotkanie tych dwojga nie byłoby dobrym pomysłem. Przez cztery miesiące Sydney nikomu nie wspomniała o ich romansie. Można powiedzieć, że go starannie ukrywała.

Szczególnie przed swoim szefem.

Wodewilowa scenka – on częstuje brata kawą, a jego sekretarka chowa się pod kołdrą.

– Co sprowadza syna pierworodnego w moje skromne progi? – spytał, podając Daltonowi filiżankę.

Zachowuję się jak pompatyczny dupek, jęknął w duchu. Zauważy, że robię z siebie idiotę.

– Można raczej zapytać, czemu jeszcze nie jesteś w pracy – burknął tamten.

– Muszę się przestawić na naszą strefę czasową. – Jeśli Sydney nie wejdzie do salonu, sprawa się nie wyda. Brat nie należy do osób, które bez zaproszenia buszują po cudzym mieszkaniu.

W tym momencie w głębi rozległ się szum wody. Prysznic w łazience.

– Rozumiem – mruknął Dalton, jakby dopiero teraz mu zaświtało, co samotny mężczyzna może robić w nocy.

Griffin zagryzł wargi. Sydney kąpie się krótko. Za pięć minut wyjdzie spod prysznica. Kolejne dwie minuty zajmie jej ubranie się. Jest szybka we wszystkim, co robi, poza seksem. A to znaczy, że za siedem minut stanie w drzwiach salonu z mokrymi włosami i w sukience, która przez całą noc leżała zmięta na podłodze.

Może się okazać, że Dalton nie będzie mieć problemu z ich związkiem, a Sydney uświadomi sobie, że nie ma powodu do utrzymywania tajemnicy. Jednak mniej optymistyczny scenariusz zakłada, że spanikuje i zakończy ich romans. Nie będzie już entuzjastycznych powitań po powrocie do domu. Żadnego oszałamiającego seksu. Zamiast ciepłego ciała zimna poduszka. Na to Griffin nie jest gotowy.

– Daj mi pięć minut – zwrócił się do brata.

– Ile chcesz. – Dalton wzruszył ramionami.

Griffin wpadł do sypialni, przebrał się i wziął klucze, po czym zajrzał do łazienki. Całe pomieszczenie wypełniała para. Sydney lubiła bardzo gorącą wodę. Mgła zasłaniała jej pełne kształty, zazwyczaj zamaskowane prostymi kostiumami. Nie popisywała się ciałem, choć nie była pruderyjna. Uwielbiał patrzeć, jak się myje, co zazwyczaj kończyło się seksem pod prysznicem. Dziś nie miał na to czasu.

Uśmiechnęła się, gdy sięgając po ręcznik, przyłapała go na podglądaniu.

– Przestań. Muszę już być w pracy.

Wypowiedziała te słowa lekkim tonem, ale w spojrzeniu było coś czujnego. Od początku zaznaczyła, że ich związek ma polegać za wymianie: seks za seks. Nic więcej. Co zresztą bardzo mu odpowiadało.

Wyjście z domu, zanim dziewczyna skończy się myć, wydawało mu się nieuprzejme, nawet jak na mało romantyczny charakter ich relacji.

– Muszę znikać – wyjaśnił, podając jej klucze. – Zamkniesz za sobą?

– Czekaj, ale dlaczego? – zaprotestowała, przerywając wycieranie włosów.

– Obowiązki wzywają. Klucze oddasz przy najbliżej okazji. Są muffiny, w lodówce znajdziesz więcej rzeczy do jedzenia.

– Ale… – zaczęła znowu.

– Daj mi znać wieczorem, jakie masz plany.

– Co się dzieje? – zapytała, przytrzymując go za rękaw.

– Wpadł do mnie Dalton – wyjaśnił wreszcie. Trudno kłamać, gdy przygważdża go przenikliwy wzrok Sydney. – Zabieram go na lunch.

– Dalton? Mój szef?

– Znasz jakiegoś innego? – zażartował, bo jej przestrach był autentyczny.

– Wie o nas?

– Nie – zapewnił. – Przyszedł, bo nie radzi sobie z tym śmierdzącym jajem, które mu podrzucił ojciec. Jest twoim szefem, ale dla mnie jest przede wszystkim bratem. – Dał jej szybkiego całusa. – Nie martw się, niczego się nie domyśla. Mam wszystko pod kontrolą.

Klepnął ją w pupę, bo nie mógł się powstrzymać. Ta dziewczyna ma świetny tyłek. Oby niespodziewana wizyta Daltona jej nie spłoszyła.

Doprawdy, czasem miała ochotę zamordować Griffina. Co znaczy, że ma wszystko pod kontrolą? Czy tak jak bluszcz w salonie, który dawno by usechł, gdyby nie gosposia? Widać, że nigdy nie miał poważnych obowiązków, skoro nawet rośliną doniczkową nie potrafi się zaopiekować.

Przez kilka chwil stała pod drzwiami i nasłuchiwała, jakby z odgłosów rozmowy mogła wyciągnąć niezwykle ważne wnioski.

Dalton ma teraz wiele na głowie. Wiedziała o tym lepiej niż ktokolwiek inny. W końcu z kim mógł się naradzać w sprawie poszukiwania siostry, jak nie z asystentką? W zeszłym tygodniu kazał jej przekazać swoje zwykłe obowiązki innym sekretarkom, by miała czas sprawdzać dla niego dziesiątki informacji. Czuła się jak prawdziwy detektyw.

Z Griffinem nigdy nie rozmawiali na temat tajemniczej siostry. Pewnie się martwi, że przyszły spadek zostanie uszczuplony. Co tam kwaśne miny spadkobierców, gorzej, że fanaberie starego Caina narażały funkcjonowanie całej firmy. Pierwszy raz przyszło jej do głowy, że nawet jej etat nie jest bezpieczny. Nic dziwnego, że bracia muszą się naradzić. To logiczne.

Stała z uchem przyciśniętym do drzwi, aż upewniła się, że obaj wyszli z mieszkania. Wtedy ubrała się szybko, wysuszyła włosy i pospiesznie podmalowała oczy.

Klucze, przypomniało jej się na wychodnym.

Złapała je, jakby parzyły w palce, i po zamknięciu drzwi wrzuciła do przegródki na bilon. Celowo nie dołączyła ich do pęku pozostałych. To jednorazowa sytuacja. Ona i Griffin nie są w tak intymnych relacjach, by się wymieniać kluczami.

Łączy ich świetny seks, nic więcej.

Kiedy zaczęli z sobą sypiać, Griffin pokazał jej wyniki swoich najnowszych badań lekarskich, zapewniając, że nie musi się obawiać o zarażenie się żadną chorobą przenoszona drogą płciową i że nie używa żadnych narkotyków. Początkowo czuła się głupio, jakby nie wypadało tak wiele wiedzieć o drugim człowieku, nawet wtedy, gdy wymieniamy z nim więcej niż pocałunek. Potem przyznała, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Jednak nadal miała poczucie, że wie o nim za dużo. Znała jego poziom cholesterolu i wiedziała, że ostatni zastrzyk przeciwtężcowy dostał w 2010 roku, gdy skaleczył się na jachcie podczas łowienia ryb.

Nie chciała znać historii jego szczepień i skaleczeń. Nie chciała mieć w torebce kluczy do jego mieszkania.

Na parkingu usiadła za kierownicą auta i wzięła parę głębokich wdechów. Koniec z mydleniem sobie oczu. Uprawianie seksu z Griffinem źle się skończy.

Zaczęło się przez przypadek. Wtedy uważała, że to będzie jednorazowa przygoda. Działała pod wpływem chwili, jak wtedy, gdy przygarnęła kota, choć miała alergię na sierść. Znalazła na swoim ganku bezdomnego niedożywionego kociaka, który schronił się tam przed deszczem. Nie mogła go przepędzić, więc wpuściła do domu. Trzeba go było potem odrobaczyć, wyleczyć i nawet amputować część ogona. Weterynarz kręcił głową i sugerował uśpienie chorego stworzenia, ale Sydney się uparła. Uboższa o tysiąc dolarów, po serii zastrzyków odczulających, stała się dumną właścicielką najbrzydszego kocura pod słońcem.

Jej romans z Griffinem przypomina trochę historię z kotem. Oczywiście Griffin nie jest pożałowania godnym stworzonkiem, nie można go oswoić, a ona nie jest na niego uczulona. Podobieństwo polega na tym, że zabierając do domu Grommeta, nie miała zamiaru go zatrzymać. Tylko na jedną noc, powiedziała sobie. Seks z Cainem też był przygodą na jedną noc.

To był środek lata, fala nieznośnych upałów, a ona miała za sobą koszmarne rozstanie z narzeczonym – wtedy właśnie pierwszy raz poszła do łóżka z Griffinem.

Wychodzi na to, że wszystkiemu winien jest Brady. Na dziewięć miesięcy przed datą ślubu, którą wreszcie ustalili po dwóch latach od oświadczyn, Brady odnowił na Facebooku znajomość ze swoją szkolną sympatią i zerwał z Sydney. Jeszcze dziś na myśl o tym miała gulę w gardle. Facet, z którym była przez sześć lat i miała zamiar spędzić resztę życia, porzucił ją, bo zakochał się w innej – w dodatku swojej byłej dziewczynie. Stracił głowę do tego stopnia, że rzucił pracę i przeprowadził się do nowej ukochanej na drugi koniec kraju, a nie chciał zrezygnować z osobnego mieszkania i przeprowadzić się do Sydney, gdy zaproponowała mu to po zaręczynach.

Z trudem powstrzymała się, by go nie walnąć pięścią w nos. To pierwszy i jedyny moment w jej dwudziestosiedmioletnim życiu, gdy chciała uderzyć drugiego człowieka. Zamiast tego w milczeniu spakowała nieliczne rzeczy, które trzymała w jego mieszkaniu, i zrobiła to samo z jego własnością u siebie w domu. Wymiana dwóch kartonów definitywnie zakończyła kilkuletni związek. Nie wzięła ani jednego dnia wolnego w pracy. I powtarzała sobie, że świetnie się trzyma.

Trzymała się tak do chwili, gdy na koncie wspólnego znajomego znalazła wzmiankę o ślubie Brady’ego. Wtedy nagle przestała czuć się świetnie i zaczęła się zachowywać nieobliczalnie. Wpadła na Griffina Caina w kawiarni i zapisała na jego komórce swój numer telefonu. To prawda, flirtował z nią, gdy została zatrudniona w Cain Enterprises, ale mówiono o nim, że nie przepuści żadnej spódniczce. Nie podejrzewała, że stanie się jedną z jego zdobyczy.

Griffin był przystojny i czarujący. Z potarganymi ciemnoblond włosami i intensywnie niebieskimi oczami przypominał bardziej kalifornijskiego surfera niż biznesmena. Łobuzerski uśmiech i dołeczki w policzkach sprawiły, że podbił serca wszystkich kobiet w firmie.

Sydney była przekonana, że potrafi mu się oprzeć. Mógł sobie wpadać do jej pokoju pod pretekstem, że czeka na powrót Daltona, mógł przynosić jej kawę i opowiadać biurowe anegdotki. To na nią nie działało, bo Griffin w ten sposób traktował wszystkie kobiety.

Nie znosiła podrywaczy. Nie cierpiała gogusiów, którym uroda ułatwiała życie, i dzieciaków z uprzywilejowanych rodzin. Griffin uosabiał wszystkie te kardynalne przywary. Ze znanych jej mężczyzn najmniej się nadawał na kochanka. A jednak właśnie dlatego, gdy po rozstaniu z Bradym postanowiła skosztować zakazanego owocu, przyszedł jej na myśl Griffin. Wpadli na siebie w kawiarni zupełnie przypadkowo i w przypływie szaleńczej desperacji dała mu swój numer.

Seks był wystrzałowy. Zawsze się uważała za powściągliwą, purytańską, chłodną osobę, tymczasem Griffin wyzwalał w niej kobietę nienasyconą, zmysłową i skłonną do eksperymentowania. Jedna noc zamieniła się w weekend. Potem jeden miesiąc. Wreszcie cztery.

Przygoda zamieniła się w romans. Nadal spotykali się dla seksu, ale sprawy się komplikowały. Wystarczał jeden jego telefon, by jechała w nocy na drugi koniec miasta. Teraz została do rana. Tutaj wzięła prysznic. Nie poszła do pracy. I na dodatek ma w torebce klucze do jego mieszkania. Czas przestać się oszukiwać. Zachowuje się niczym narkomanka na głodzie.

Pora zrobić z tym porządek.

Tytuł oryginału: All He Really Needs

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2013

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2013 by Emily McKaskle

© for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2014, 2016

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-1946-4

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.