Jak podbić Nowy Jork - Rachael Thomas - ebook

Jak podbić Nowy Jork ebook

Rachael Thomas

3,0

Opis

 

Rosyjski biznesmen Lew Dragunow usiłuje namówić Biancę Di Sione, by promowała jego firmę. Jej arystokratyczne pochodzenie pomogłoby mu zaistnieć wśród elit Nowego Jorku. Ona jednak odmawia, ponieważ organizuje już promocję konkurencyjnej firmy. Dragunow ucieka się do szantażu – podczas aukcji kupuje bransoletę z diamentami, na której Biance ogromnie zależy, bo to rodzinna pamiątka. Dragunow odda ją, jeśli Bianca przez trzy miesiące będzie występowała publicznie jako jego narzeczona…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 150

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (13 ocen)
2
1
6
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AgnieszkaZz122

Nie oderwiesz się od lektury

Ciekawa, szybko się czyta, polecam.
00

Popularność




Rachael Thomas

Jak podbić Nowy Jork

Tłumaczenie: Ewa Pawełek

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Bianca di Sione rozejrzała się po sali konferencyjnej, szukając swojej siostry Allegry. W miarę, jak sala wypełniała się ludźmi, natężenie hałasu stawało się coraz większe, ale Bianca była zbyt zaniepokojona, aby to zauważyć. Nie mogła się pozbyć przeczucia, że coś złego działo się z Allegrą. Siostra oczywiście nie zwierzała się Biance. To nie leżało w jej charakterze.

Gdy konferencja się rozpoczęła, dostrzegła Allegrę wchodzącą na podium. Widać, że była blada, choć miała mocny makijaż. Nagle Bianca poczuła się winna, bo niebawem przysporzy jej dodatkowych zmartwień. Choroba dziadka jeszcze bardziej zaciąży na tym, co już ją niepokoiło, ale musiała z nią porozmawiać. Potrzebowała się komuś zwierzyć i zawsze tą osobą była Allegra, która zapewniała jej wsparcie. Stała się dla Bianki jak matka, po tragicznej stracie rodziców, gdy były jeszcze małe.

Zapowiedziano ostatniego mówcę, ale Bianca nie mogła się skoncentrować. Wciąż odtwarzała w myśli scenę spotkania z dziadkiem w ubiegłym tygodniu, gdy poprosił ją o coś szczególnego. Był już tak słaby, że nie chciała przymuszać go do udzielenia więcej informacji, ale teraz żałowała, że tego nie zrobiła. Jedyne, co miała, to historię jego utraconych kochanek, którą ona i jej rodzeństwo znali od dzieciństwa. Co jeszcze bardziej intrygujące, nie była jedyną wnuczką, której powierzył misję odnalezienia jednej z nich, ale doskonale rozumiała, jak wiele dla niego znaczyły. Pamiętała, jak często mówił, że to dzięki tym cennym klejnotom mógł założyć Sione Shipping, gdy przybył do Ameryki. Zawsze mówił o nich, jak o spuściźnie rodzinnej.

– Panna Di Sione, cóż za nieoczekiwana przyjemność.

Ten głęboki głos i charakterystyczny znajomy akcent, wyrwał ją nagle ze wspomnień. Odwróciła się i spojrzała w surową, ale bezwzględnie przystojną twarz Lwa Dragunowa.

Wyglądał nienagannie, jego ciemny garnitur podkreślał kolor szarych oczu. Zawsze robił na niej ogromne wrażenie. Zupełnie jak tego dnia, gdy spotkała go po raz pierwszy, kiedy zaproponował, by jej firma zajęła się jego kampanią promocyjną. Nie potrzebowała dodatkowych problemów, nie dzisiaj. Czy ten mężczyzna nie rozumiał słowa „nie”?

– Pan Dragunow. Wierzę, że znalazł się pan tu ze słusznych pobudek.

Czuła to samo skrępowanie, jak wtedy gdy pojawił się w jej biurze po raz pierwszy tydzień temu. Ten sam dreszcz podniecenia.

– Wszystko, co robię, wynika ze słusznych powodów.

Czy w tle jego głosu nie wybrzmiała przypadkiem groźba? Wątpiąco uniosła jedną brew i spojrzała na niego, zmuszona przyznać, że nie jest zupełnie niewrażliwa na jego urok niegrzecznego chłopca. Obserwowała go dyskretnie, podczas gdy rozglądał się po sali. Pociągnął bezwiednie za mankiety śnieżnobiałej koszuli, jakby gotował się do jakiejś walki. Zorientowała się jednocześnie, że z kolei ona stara się wspiąć wyżej na szpilkach w nadziei, że dorówna mu wzrostem.

– To całkiem możliwe, ale jaki powód mógłby pan mieć, by znaleźć się właśnie tutaj, panie Dragunow? Genewa to jednak kawał drogi z Nowego Jorku.

Popatrzył na nią uważnie, a ona nie odwróciła wzroku, starając się nie zadrżeć pod jego zimnym spojrzeniem. Jej podbródek nadal był dumnie uniesiony, a postawa pełna godności, ukrywająca skrępowanie, czego wyuczyła się doskonale w ciągu ostatnich kilku lat.

– Skoro przyznałem znaczną dotację na rzecz Di Sione Foundation, uznałem, że mam prawo się przyjrzeć, jak wykorzystywane są moje pieniądze. Nie zgodzi się pani ze mną, panno Di Sione? – odezwał się, zniżając głos, ale za jego grzecznym uśmiechem wyczuła coś jeszcze.

– Czy szczególnie interesuje pana tworzenie nowych miejsc pracy dla kobiet w państwach rozwijających się, panie Dragunow? – Bianca nie mogła powstrzymać sarkazmu w głosie. Nie mogła nie zauważyć także błysku zimnej stali w jego spojrzeniu. Czy naprawdę wykorzystywał Di Sione Foundation, by znów z nią porozmawiać? Jasno dała mu do zrozumienia, że jej firma nie będzie mogła prowadzić jego kampanii promocyjnej, ale najwyraźniej miał problemy, by to zaakceptować.

Przycisnęła mocniej aktówkę do piersi, niepewna, co takiego było w tym człowieku, że wprawiało ją w taką ekscytację i zdenerwowanie. Jakimś tajemnym kluczem otwierał coś w jej wnętrzu, prowokował ją tak, jak wcześniej żaden inny mężczyzna, a instynkt nakazywał jej obronę. Ale przed czym?

Najpierw musiała stanąć do tego słownego sparingu, jaki zafundował, gdy po raz pierwszy przekroczył progi jej biura. Swoją reakcję wówczas zrzuciła na szok po wiadomości o chorobie i prośbie dziadka, ale nie była już tego taka pewna. Lew Dragunow miał w sobie siłę, której musiała stawić czoło, a w tej chwili była to ostatnia rzecz, na jaką miała ochotę.

Nie odwracał wzroku, a i ona nie zamierzała uciekać spojrzeniem, by nie dać mu choćby cienia wrażenia przewagi. Dość szybko nauczyła się tej sztuczki – jak sprawiać pozory, że ma pełną kontrolę nad sytuacją, podczas gdy w środku była kłębkiem nerwów i lęku. Minęło już sporo czasu, od kiedy mężczyzna działał na nią w ten sposób, ale nawet wówczas nie miało to takiego natężenia. Choć oczywiście nigdy nie pozwoli, aby ten rosyjski miliarder się o tym dowiedział, szczególnie gdy okazała się tak bezbronna wobec samego jego mroźnego spojrzenia.

– Nie, ale pani mnie interesuje. – Choć odpowiedź była szokująca, to udało jej się powstrzymać niemy wyraz zaskoczenia.

Tylko jeden raz w przeszłości mężczyzna w sposób tak bezpośredni wyrażał swoje zainteresowanie i prawie dała się na to nabrać. Minęło dziesięć lat, a ona wciąż czuła smak upokorzenia. Wspomnienia powróciły wraz z tym mężczyzną, któremu instynktownie nie ufała, a mimo to przyciągał ją jak światło lampy bezwolną ćmę.

Co takiego w nim było? No cóż, nie miała szans, by zająć się szukaniem. Jej życie w tym momencie było zbyt wypełnione, by pozwolić sobie na ten nonsens.

– Wydawało mi się, że w zeszłym tygodniu wyjaśniłam panu, dlaczego nie będę mogła reprezentować pana firmy. – Irytacja w jej głosie nadała słowom ostrego zabarwienia, sprawiając, że jego oczy zwęziły się podejrzliwie.

– Nie wierzę w to. – Podszedł jeszcze krok bliżej i poczuła zapach jego wody po goleniu, tak samo silnej i dominującej, jak on sam. Nadal nie odwracała wzroku, a właśnie wtedy, gdy sądziła, że już nie uda się jej dłużej zachować pozorów obojętności, wycofał się nagle.

– Zresztą pani też w to nie wierzy – stwierdził, zanim zdążyła zdobyć się na stanowczą odpowiedź. – Proszę się nie oszukiwać.

To już było dla niej zbyt wiele. Przez chwilę pomyślała, czy nie powinna się zwrócić do ochroniarzy, by go stąd wyrzucili, ale zaraz przypomniała sobie pokaźną wpłatę na rzecz fundacji jej siostry. Nie mogła tak po prostu kazać mu się wynosić. Allegra miała teraz dość zmartwień i nie potrzebowała kolejnych z powodu mężczyzny, który nie rozumiał słowa „nie”. Będzie musiała sama sobie z tym poradzić. Było wykluczone, żeby prowadziła kampanię jego firmy, podczas gdy stanowił konkurencję dla jej największego klienta. Naprawdę nie mógł tego zrozumieć?

– Mówiłam poważnie, panie Dragunow – stwierdziła spokojnie, kryjąc się za maską profesjonalnego chłodu, nawet jeśli w głębi czuła, jak sama obecność tego mężczyzny poruszyła najwrażliwsze struny. – Nie mogę teraz o tym dyskutować, ale proszę ustalić datę spotkania z moją sekretarką po pana powrocie do Nowego Jorku.

Sala wypełniła się oklaskami po występie ostatniego gościa i Bianca starała się na tym skupić, ale nie mogła pozbyć się wrażenia, że ten mężczyzna miał nad nią władzę. W jakiś sposób udało mu się uzyskać przewagę, choć nie miała pojęcia jak. A teraz wiedziała, że może to wykorzystać.

– Proszę mi wybaczyć, muszę porozmawiać z siostrą.

Gdy na nią spojrzał, miała wrażenie, że jego wzrok dociera do najgłębszych zakamarków jej duszy i widzi to wszystko, przed czym próbowała uciekać. Nie podobało jej się to ani trochę. Miała już wystarczająco dużo zmartwień, by jeszcze dokładać do nich upór Lwa Dragunowa.

– Niech pani zje dziś ze mną kolację, panno Di Sione. Jeśli po tym wieczorze nadal nie będzie pani chciała reprezentować mojej firmy, wówczas zostawię panią w spokoju.

Kolacja? Z tym mężczyzną? Dlaczego na samą myśl o siedzeniu z nim przy jednym stole z kieliszkiem wina w dłoni jej serce zaczynało bić jak szalone?

– Moja odpowiedź będzie dokładnie taka sama – odpowiedziała, siląc się na obojętny ton, desperacko pragnąc ukryć falę emocji, która ją zalała. Od tak dawna już nie była na kolacji z mężczyzną.

– W takim razie nie ma pani nic do stracenia, a przynajmniej będziemy mogli cieszyć się nawzajem swoim towarzystwem. – Widziała ten cień uśmiechu i zastanawiała się, jak by wyglądał, gdyby naprawdę się uśmiechnął. Czy zmieniłby się wówczas ten jego surowy wyraz twarzy? Jeśli tak, to na pewno na ten widok zmiękłyby kolana wszystkim pannom w okolicy.

– Jeśli się zgodzę – zaczęła ostrożnie, nie wiedząc, skąd się jej brały te słowa i dlaczego igra z ogniem – to się pan zorientuje, że zmarnował pan wieczór, panie Dragunow.

– Jestem gotów podjąć to ryzyko – uśmiechnął się, potwierdzając jej obawy. Był zabójczo przystojny i już widziała w sobie tę niewinną kobietę obezwładnioną pożądaniem, wyobrażającą sobie rzeczy, które nigdy nie będą możliwe. Nie z tym mężczyzną.

– Mam na myśli, panie Dragunow, że pod żadnym pozorem nie zmienię zdania.

– A więc to będzie po prostu kolacja. Zatrzymała się pani w tym hotelu, prawda? – Spojrzał na zegarek, a ona zorientowała się, że przygląda się jego silnej dłoni i szczupłym palcom, rumieniąc się lekko, gdy znów na nią spojrzał.

– Tak. – Ogarnęły ją niejasne podejrzenia. Wydawał się wiedzieć o niej troszkę za dużo, ale odsunęła od siebie tę myśl, decydując, że odkryje powody jego nalegania.

– Spotkajmy się w holu o siódmej trzydzieści. – Jego ton nie pozostawiał pola do dyskusji, ale nie zamierzała tak łatwo pozwolić się zdominować. Jeśli nadal chciał, by reprezentowała jego firmę, to musiał wiedzieć, że to ona rozdaje karty.

– Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. – Jej ton był stanowczy. Miała do czynienia z mężczyzną, któremu nie można było rozkazywać, ale było w nim coś jeszcze. Gdy po pierwszym spotkaniu wyszedł z jej biura, zaczęła szukać informacji na jego temat, jak zwykła postępować z innymi klientami, ale nie znalazła praktycznie nic. Jedynym powodem, dla którego wówczas odmówiła, był fakt, że stanowił konkurencję dla firmy jej brata.

– To kolacja w interesach, panno Di Sione. – Lekkie uniesienie jego szerokich ramion, gdy nabierał oddechu, było jedyną wskazówką, że starał się zachować spokój. – Nadal mam nadzieję, że uda mi się panią przekonać do reprezentowania mojej firmy.

– To niemożliwe… – zaczęła, ale uciął jej w pół słowa.

– Tylko kolacja.

Lew przyglądał się Biance Di Sione, gdy niespokojnym wzrokiem rozglądała się po sali. Nie mógł powstrzymać uśmiechu satysfakcji. Wreszcie zaczął przełamywać upór tej lodowej księżniczki. Jego poprzednie próby, wszystkie poparte interesami i profesjonalizmem, spełzły na niczym, ale wreszcie zaczęło się wydawać, że zupełnie jak w wypadku wszystkich innych kobiet, butelka dobrego wina i światło świec w zupełności wystarczą. Folder reklamowy słynnej aukcji, który zobaczył na biurku Bianki, był cenną wskazówką. Jeśli interesowała się diamentową biżuterią, to nie odmówi wykwintnej kolacji, nawet pod przykrywką interesów.

Gdy rozmawiali, musiał odsuwać od siebie wizję Bianki w rozpuszczonymi włosami, uśmiechającej się do niego w blasku świec. Sam obraz wywoływał przypływ pożądania. Ale nie mógł pozwolić, aby cokolwiek zagroziło jego planom. Nawet atrakcyjna kobieta… a on doskonale wiedział, jak bardzo rozpraszająca i destrukcyjna potrafi być piękna kobieta. Zdecydowanie więc odsunął od siebie niewłaściwe myśli. Chęć zdobycia Bianki Di Sione i zrobienia z niej swojej kochanki nie mieściła się w jego planie. Strategia polegała na tym, by zgodziła się reprezentować jego firmę. Wtedy będzie się mógł zbliżyć do realizacji planu. Była tylko środkiem do celu. Niczym więcej.

– Tylko kolacja – powtórzyła, patrząc na zegarek. – Nic więcej – dodała, a on usłyszał echo swoich myśli.

– Ma pani moje słowo.

Spojrzała na niego, marszcząc brwi. Przez chwilę zauważył wyraz bezbronności w jej oczach.

– Dlaczego miałabym panu ufać, panie Dragunow? Nic o panu nie wiem. Trudno znaleźć jakiekolwiek informacje na pana temat, mimo że kieruje pan świetnie prosperującą dużą firmą.

A więc sprawdzała go. Potrafiła odmówić szczodrej ofercie, którą jej złożył, a mimo to na tyle wzbudził jej zainteresowanie, że zaczęła go sprawdzać.

– Chyba to samo można także powiedzieć o pani, panno Di Sione.

– A więc szukał pan informacji na mój temat? – Tym razem usłyszał cień rozbawienia w jej głosie, zauważył go w kąciku lekko rozchylonych ust. Zastanawiał się, jak to by było je pocałować. Poczuć ich jędrność i miękkość… Natychmiast odsunął tę myśl, poirytowany, że ta kobieta ją wywołała.

– Czy nie o to właśnie chodzi w interesach? Zorientować się, kto jest twoim wrogiem? – On doskonale wiedział, kto jest jego. Wiedział to, odkąd skończył dwanaście lat i został sam po śmierci rodziców. Najpierw ojciec utracił rodzinny biznes, a potem zaczął topić smutki w alkoholu i nie zauważył poważnej choroby żony. Lew był zupełnie bezradny, nie umiał im pomóc, a w krótkim czasie został zupełnie sam, na ulicy, zmuszony do kradzieży, żeby przeżyć.

Te trudne wspomnienia wypalone były w jego duszy głębokimi ranami. Utracił szczęśliwą rodzinę, ale doskonale wiedział, kim są jego wrogowie. Wątpił, żeby ona miała pojęcie, kto to wróg. Na pewno dorastała otoczona miłością rodziny, która chroniła ją przed złem tego świata i wszelkimi luksusami. Jedyne, co ich łączyło, to strata rodziców w młodym wieku. Poza tym żyli w innych światach.

– Wrogiem? – spytała z niedowierzaniem. – Czy tym właśnie jesteśmy? Wrogami?

Z irytacją zorientował się, że ujawnił zbyt wiele.

– Któż mógłby uważać za wroga tak piękną kobietę jak pani?

Roześmiała się ku jego zaskoczeniu.

– Bez przesady, panie Dragunow.

– Do zobaczenia dziś wieczorem, panno Di Sione.

Zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze albo pozwolić, by jej urok sprawił, że zapomniałby o tym, czego od niej chciał, odszedł z przekonaniem, że jeszcze przed końcem wieczoru będzie prowadzić prestiżową i wyrafinowaną kampanię reklamową dla jego firmy. Pierwszy krok w stronę zemsty przeciwko firmie, która zniszczyła jego rodziców, zostanie wreszcie wykonany.

– Jesteś pewna, że dobrze się czujesz? – spytała Bianca siostrę, gdy ta opadła bez sił na fotel.

Konferencja okazała się dużym sukcesem, ale nigdy nie widziała siostry równie wykończonej. Zwykle po takim wieczorze wciąż była pełna energii. Choroba dziadka najwyraźniej zbierała swoje żniwo, a może raczej jego ciągłe i coraz bardziej uporczywe nalegania, aby jego klejnoty, jego utracone kochanki, zostały odnalezione i wróciły do rodziny. Ze zdumieniem dowiedziała się, że Matteo także został w to zaangażowany. Już jako dzieci słuchali opowiadań dziadka, jak to został zmuszony sprzedać szlachetne kamienie, gdy przybył do Ameryki, ale nie znali całej historii. Podobnie jak Allegra i Matteo, starała się zrobić wszystko, aby odnaleźć dla dziadka tę kosztowną bransoletkę.

– Oczywiście, że tak. Zresztą mamy ważniejsze rzeczy do omówienia. Jak choćby to, z kim rozmawiałaś na konferencji.

– Miałam nadzieję, że ty mi coś więcej o nim powiesz, skoro to jeden z twoich największych sponsorów. – Bianca, wciąż zaniepokojona bladością cery siostry, nalała im obu po kieliszku czerwonego wina. – To rosyjski miliarder, który chce, abym reprezentowała jego firmę. Nalega, aż do przesady, jeśli mam być szczera. Może to lekka paranoja, ale mam wrażenie, że specjalnie wyłożył pieniądze na twoją fundację, żeby tu za mną przyjechać.

– I masz z tym problem? – spytała Allegra zaciekawiona.

– Po pierwsze, reprezentuję przecież ICE, dla którego firma Dragunowa jest główną konkurencją. Ale jest jeszcze coś. Nie do końca jestem pewna co. Coś w nim jest…

– Coś jeszcze, poza tym, że jest diabelnie przystojny? – zażartowała Allegra. – Nie powinnaś go skreślać z tego powodu. Robisz tak z każdym przystojnym mężczyzną. Minęło już przecież dziesięć lat od tej historii z Dominikiem.

– Ucieszy cię więc wiadomość, że zgodziłam się pójść z nim na kolację. Oczywiście będziemy rozmawiać o interesach.

– No proszę… – uśmiechnęła się Allegra i Bianca odetchnęła z ulgą, widząc, że siostra już bardziej przypomina dawną siebie. Ale nadal nie chciała jej martwić opowieściami o dziadku. Jak wrócą do Nowego Jorku, będą miały dość czasu.

– To nie tak, jak myślisz. – Potrząsnęła głową. – Martwię się zdrowiem dziadka i tym, o co nas poprosił. Mówił o swoich utraconych kochankach tak często, że stały się częścią naszego dzieciństwa. Zastanawiam się, dlaczego nagle to takie ważne, żeby je odnaleźć.

– Nie mam pojęcia. Chciałabym też wiedzieć, skąd w ogóle je miał. Ale gdy Matteo odnalazł naszyjnik, przyjemnie było patrzeć, jak czule go dotykał, jakby naprawdę ta biżuteria była jego utraconą kochanką.

– Udało mi się odnaleźć bransoletkę. Ma się pojawić na aukcji w Nowym Jorku w przyszłym tygodniu. Próbowałam się skontaktować z właścicielem i odkupić bezpośrednio, ale się nie zgodził.

– Na aukcji przebijesz każdego. Nie powinnaś już iść? – spytała Allegra, spoglądając na zegarek.

Bianca poczuła, że ogarniają ją wątpliwości na myśl o kolacji z Lwem Dragunowem. Nie miała zamiaru reprezentować jego firmy, a jego nalegania ją krępowały. Było w nim coś szczególnego, co nie do końca mogła określić. A to był jeszcze dodatkowy powód do zmartwienia, którego naprawdę nie potrzebowała.

– Pewnie tak. Nie wypada, by tak bogaty i uparty mężczyzna czekał na mnie zbyt długo.

Gdy weszła do hotelowego baru, zauważyła go natychmiast. Był nie tylko wyższy i szalenie przystojny, ale otaczała go także aura przywódcy. Wysportowanej sylwetki z pewnością zazdrościli mu wszyscy mężczyźni, a kobiety podziwiały. Była też w nim jakaś dzikość, która kazała przeczuwać niebezpieczeństwo i na pewno bardzo przyciągała kobiety. Ale nie ją. Nie zamierzała znów się poddać tego rodzaju destrukcyjnemu urokowi. Już nigdy więcej.

– Przepraszam za spóźnienie.

Lew jednym spojrzeniem zlustrował Biancę. Skromna czarna sukienka. Bardzo elegancka jak na kolację, ale jednocześnie niedająca pola do wyobraźni.

– To przywilej damy – odparł z galanterią.

– Zatrzymały mnie sprawy rodzinne. Przepraszam – kontynuowała niewzruszona.

– Pozwoliłem sobie zamówić szampana. – Wskazał na butelkę w kubełku z lodem i wypełnił oba kieliszki, zanim zdążyła zaprotestować. Gdy uniósł dłoń w geście toastu, jego wyzywające spojrzenie i uśmiech nagle dodały jej radosnej energii. Coś w niej cieszyło się na myśl o stawieniu czoła wszystkiemu, co sobą reprezentował. Wzięła kieliszek i oba szkła stuknęły o siebie delikatnie. – Myślę, że w tych szczególnych okolicznościach nie warto rezygnować z przyjemności.

Bianca zarumieniła się bezwiednie. Miała wrażenie, że konwersacja wbiega na niebezpieczne tory, zanim jeszcze tak naprawdę się zaczęła. Rozmawiał z nią tak, jak gdyby byli na randce, ale mimo jej luźnego w danej chwili nastawienia musiała to zmienić.

– Może mógłby mi pan wytłumaczyć, dlaczego tak bardzo upiera się pan przy tym, aby to moja firma reprezentowała pańską? Posunął się pan aż do tego, żeby przylecieć do Genewy i ofiarować pokaźny czek na rzecz fundacji mojej siostry?

Uniósł brwi w lekkim zdziwieniu i zauważyła uśmiech błąkający się w kącikach jego kształtnych ust. Dokładnie o to mu chodziło. Nie wiedziała, w jaki sposób mu się to udało, ale potrafił kierować jej myśli na zupełnie inne tory, a to było coś, na co nie mogła sobie pozwolić. Nie teraz. Musiała pozostać w pełni skupiona. Całą swoją uwagę i energię powinna poświęcić na zdobycie diamentowej bransoletki, o którą poprosił ją dziadek, oraz wypromowanie nowego produktu firmy brata. Przystojni Rosjanie nie mieli swojego miejsca w tym planie. Nawet jeśli była wrażliwa na jego urok, nie mogła mu ufać. Jej instynkt ostrzegał ją, że kryje przed nią coś na swój temat, albo swojej firmy.

– Doskonale pan wie, że reprezentuję ICE, firmę mojego brata Daria, dla której pana firma jest konkurencją. To byłby konflikt interesów, panie Dragunow, na który nie mogę pozwolić.

Żaden mięsień w twarzy Lwa nawet nie drgnął, gdy wspomniała o Dariu Di Sione, właścicielu ICE, pierwszym obiekcie jego zemsty. Nie zamierzał odkrywać swoich kart.

– Produkty mojej firmy uzupełniają się z produktami ICE, nie są dla nich konkurencją – zapewniał, czując w pewnym momencie, że zaczęła się wahać.

– Panie Dragunow, reprezentuję ICE, lidera w branży na rynku międzynarodowym, i nie widzę powodu, by narażać tę współpracę, niezależnie od tego, czy jesteście bezpośrednimi konkurentami, czy nie.

Lew starał się nie pokazać swojego wzburzenia. To prawda, że jego firma nie była jeszcze liderem, ale nie był przyzwyczajony, by traktowano go z góry. Nie pozwalał na to nawet wtedy, gdy zaczynał odbudowywać imperium ojca ze zgliszczy, w jakich pozostawiły ją brutalne i okrutne działania ICE.

– A może byłoby pani łatwiej podjąć decyzję, gdybym wpadł do pani biura z próbkami produktów? Powiedzmy w następną środę?