Po pierwszym tygodniu Ćwiczeń duchownych - Józef Augustyn SJ (red.) - ebook

Po pierwszym tygodniu Ćwiczeń duchownych ebook

Józef Augustyn SJ (red.)

0,0

Opis

Po szczerym odprawieniu pierwszego tygodnia Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli rekolektant wychodzi zwykle wewnętrznie zraniony poznaniem głębi zła swego grzechu, ale jednocześnie z wielką nadzieją na wewnętrzne uzdrowienie, jaką wlewa w jego serca przebaczająca miłość Ojca objawiona w Jezusie Ukrzyżowanym. I choć doświadcza pewnego rozdarcia między bólem a nadzieją, to jednak przeczuwa, że paradoksalnie to ono właśnie przyniesie mu wewnętrzne uspokojenie, pocieszenie i radość.

Prezentowana książka może pomóc rekolektantowi pogłębić - także intelektualnie - dynamikę pierwszego tygodnia, która odzwierciedla proces nawrócenia, jaki ma miejsce w każdym autentycznym życiu chrześcijańskim. Chrześcijanin jest osobą nieustannego nawrócenia. Lektura niniejszej publikacji może też pomóc tym, którzy odprawili rekolekcje, nabrać dystansu wobec przeżytych Ćwiczeń. Przecenianie rekolekcji ignacjańskich, pełne nieraz euforii, bywa niebezpieczne dla życia duchowego, ponieważ - po opadnięciu emocji - przynosi rozczarowanie, zniechęcenie i stan apatii. Co zabrać ze sobą Po pierwszym tygodniu Ćwiczeń duchownych? może służyć także teologicznemu pogłębieniu przeżytych w czasie rekolekcji prawd wiary: o grzechu, karze wiecznego potępienia, zbawczej łasce, przebaczającej miłości Ojca, sakramencie pokuty.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 240

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Józef Augustyn SJ

PO PIERWSZYM TYGODNIU ĆWICZEŃ DUCHOWNYCH

CO ZABRAĆ ZE SOBĄ

Wydawnictwo WAM

Kraków

© Wydawnictwo WAM, 2009

Redaktor książki: Józef Augustyn SJ

Redakcja tekstu: Beata Ciastoń

Konsultacja: Andrzej Sarnacki SJ

Współpraca redakcyjna: Katarzyna Stokłosa

Projekt okładki: Andrzej Sochacki

NIHIL OBSTAT. Przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego

ks. Krzysztof Dyrek SJ, prowincjał, Kraków, 4 lipca 2008 r., l.dz. 171/08.

Przygotowanie ebooka

Piotr Druciarek

ISBN 978-83-277-0436-8

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260, 12 62 93 446-447

faks 12 62 93 261

e.wydawnictwowam.pl

Wstęp

Oddajemy do rąk Państwa drugi tom z serii Co zabrać ze sobą?

Po szczerym odprawieniu pierwszej części rekolekcji ignacjańskich, tzw. pierwszego tygodnia, rekolektant wychodzi zwykle z Ćwiczeń wewnętrznie zraniony poznaniem głębi zła swego grzechu, ale jednocześnie z wielką nadzieją na wewnętrzne uzdrowienie, jaką wlewa w jego serce przebaczająca miłość Ojca objawiona w Jezusie Ukrzyżowanym. I choć osoba po pierwszym tygodniu doświadcza pewnego rozdarcia między bólem a nadzieją, to jednak przeczuwa, że paradoksalnie to ono właśnie przyniesie jej wewnętrzne uspokojenie, pocieszenie i radość. Na dnie serca osób opuszczających dom rekolekcyjny po Ćwiczeniach rodzi się pełne troski pytanie: Jak zatrzymać i utrwalić owoc pierwszego tygodnia? Niniejszy tom pragnie być skromną pomocą w szukaniu na nie odpowiedzi.

1. Książka Co zabrać ze sobą? Po pierwszym tygodniu „Ćwiczeń duchownych” stanowi pomoc dlarekolektanta w pogłębieniu – także intelektualnym – dynamiki pierwszego tygodnia, która odzwierciedla proces nawrócenia, jaki ma miejsce w każdym autentycznym życiu chrześcijańskim. Chrześcijanin jest przecież człowiekiem nieustannego nawrócenia. Lektura książki pomaga też rekolektantom nabierać zdrowego dystansu wobec przeżytych Ćwiczeń. Przecenianie rekolekcji ignacjańskich, przeżytych w stanie euforii, bywa niebezpieczne dla życia duchowego, ponieważ – po opadnięciu emocji – przynosi zwykle rozczarowanie, zniechęcenie i stan apatii.

Co zabrać ze sobą? Po pierwszym tygodniu „Ćwiczeń duchownych” służy także teologicznemu pogłębieniu zasadniczych prawd wiary rozważanych w czasie rekolekcji: o grzechu pierworodnym i osobistym, karze wiecznego potępienia, zbawczej łasce Boga, przebaczającej miłości Ojca, sakramencie pokuty.

Nade wszystko jednak książka pragnie być poradnikiem duchowym na drodze codziennej pogłębionej modlitwy, do której osoby po przeżyciu Ćwiczeń czują się wezwane. Stąd też większość tekstów prezentowanej publikacji jest poświęcona rozważaniom o modlitwie, jej metodach oraz rozeznawaniu duchowemu. Ogólny i szczegółowym rachunek sumienia, medytacja oparta na słowie Bożym, reguły rozeznania pierwszego tygodnia, kierownictwo duchowe – to najważniejsze elementy Ćwiczeń doświadczone w zaciszu domu rekolekcyjnego, które winny być przeniesione i praktykowane w codzienności życia, jeżeli chcemy prowadzić autentyczne życie duchowe.

2. Podobnie jak w Co zabrać ze sobą? Po fundamencie „Ćwiczeń duchownych” w tomie drugim: Co zabrać ze sobą? Po pierwszym tygodniu „Ćwiczeń duchownych” publikujemy zarówno teksty autorów polskich, udzielających Ćwiczeń duchownych w domach rekolekcyjnych, jak też znanych i cenionych autorów zagranicznych, głównie jezuickich współbraci. I choć książka, jak podpowiada sam tytuł, przeznaczona jest dla rekolektanów, niemniej z pożytkiem mogą ją czytać zainteresowani duchowością ignacjańską, a także osoby pragnące przygotować się do odprawienia Ćwiczeń. Dla tych zaś, którzy z różnych powodów zrobili sobie dłuższą przerwę w odprawianiu ignacjańskiego cyklu (fundament, cztery tygodnie oraz synteza), lektura książki może stanowić zachętę do kontynuowania rozpoczętej kiedyś drogi Ćwiczeń duchownych.

Sześciotomowa seria Co zabrać ze sobą? jest przygotowywana w ramach redakcji kwartalnika „Życie Duchowe” we współpracy z Centrum Duchowości Ignacjańskiej w Częstochowie. Redaktorem serii jest redaktor naczelny kwartalnika Józef Augustyn SJ, autor publikacji rekolekcyjnych, zaangażowany od połowy lat osiemdziesiątych w animację rekolekcji ignacjańskich w Polsce.

Wydawnictwo WAM

WIZJA PIERWSZEGO TYGODNIA ĆWICZEŃ DUCHOWNYCH

Bp Antoni Długosz

ĆWICZENIA DUCHOWNE SKARBEM KOŚCIOŁA POWSZECHNEGO

Żyjemy w czasach bardzo zróżnicowanych. Świat krzykliwie opowiada się za konsumpcją i sukcesem. W postawach życiowych często objawia się to zbytnim aktywizmem. W życiu społecznym dużo jest agresji i przemocy. Dostrzegamy szereg problemów związanych z nieprzystosowaniem społecznym grup i jednostek. Zauważamy również symptomy pustki duchowej, która sprzyja rozprzestrzenianiu się wielu sekt, umiejących niekiedy dużo lepiej niż Kościół katolicki docierać do ludzi poszukujących prawdy dla swojego życia.

Oprócz tych zjawisk widzimy jednak przejawy wyraźnej odnowy życia chrześcijańskiego. Wiele osób poszukuje czegoś więcej niż daje świat reklamy i konsumpcji, poszukuje wprowadzenia do modlitwy, wskazania drogi życia duchowego, dostrzega potrzebę zatrzymania się,medytacji, wyciszenia się w codziennym trudzie pracy. Zauważamy wzrost wspólnot, ruchów i stowarzyszeń chrześcijańskich, większe zaangażowanie wiernych w parafiach.

Wśród szeregu propozycji, z jakimi styka się współczesny człowiek ze strony Kościoła, Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli mają swoje znaczące miejsce, wprowadzając w chrześcijańskie życie duchowe. Przeznaczone są one dla ludzi, którzy chcą i pragną w pełnym milczeniu podjąć trud poszukiwania wartości nieprzemijających.

Odwołują się do nich nie tylko jezuici, ale także osoby, które korzystały lub korzystają z innych szkół duchowości chrześcijańskiej. Znajdują swoje zastosowanie w rekolekcjach zamkniętych, misjach ludowych, uczą prawdziwej modlitwy, są szkołą codziennego rachunku sumienia, przygotowania się do sakramentu pojednania, uczą rozeznania duchowego, uzdalniają człowieka do właściwego dokonania najważniejszych wyborów życiowych zgodnych z wolą Boga.

Ćwiczenia duchowneszczególnym drogowskazem

Ćwiczenia duchowne są klasycznym dziełem religijnej duchowości chrześcijańskiej, niezwykłą metodą pracy nad sobą, pozwalającą osiągnąć przez wszelkie praktyki religijne, zwłaszcza szczegółowy rachunek sumienia, rozmyślanie, rekolekcje, nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, wewnętrzną doskonałość, do jakiej Pan wzywa człowieka. Ćwiczenia duchowne to prawdziwy skarb Kościoła powszechnego, a takich skarbów Kościołowi potrzeba, gdyż ich celem nadrzędnym jest pomoc człowiekowi w osiągnięciu świętości, która prowadzi do zbawienia, do ostatecznego zjednoczenia z Bogiem.

Kto odnalazł ten skarb, ten poczuje szczęście bliskości z Bogiem. Poczuje także radość towarzyszącą żmudnemu wysiłkowi poszukiwania i znalezienia. Skarb bowiem wymaga trudu odkrycia. Nie leży na ulicy, ale jest zazwyczaj tajemniczo gdzieś głęboko ukryty w ziemi czy w niedostępnym schowku. Jeśli więc ten skarb Kościoła powszechnego w postaci Ćwiczeń duchownych,jakie proponuje św. Ignacy Loyola, odkryliśmy, przyjrzyjmy się mu uważnie, ubogaćmy się jego wartością; niech zajaśnieje dla naszych oczu nowym blaskiem; niech rozświetli pogrążone w mroku umysły; niech ucieszy nasze serce udręczone troskami codziennego życia.

Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli na przestrzeni wieków były i są obok Pisma Świętego szczególnie ważnym drogowskazem dla ogromnej rzeszy chrześcijan, duchownych i świeckich, w porządkowaniu i kształtowaniu życia chrześcijańskiego. Cieszyły się wyjątkowym poważaniem wśród literatury ascetycznej. Jedynie Bogu jest wiadome, ilu doprowadziły onedo świętości.

Dynamika Ćwiczeń duchownych

We wstępie do Ćwiczeń św. Ignacy podaje niezbędne wskazania dla kierownika duchowego oraz odprawiających rekolekcje. Są nimi: życzliwe przyjmowanie wypowiedzi drugiego człowieka; myślenie o ostatecznym celu człowieka i innych stworzeń, z którymi żyje on na ziemi, zdążając do wiecznego przeznaczenia; zasada rozumnego używania środków do celu, ucząca korzystania z ziemskiej rzeczywistości – jeśli jest taka potrzeba, i rezygnacji z niej – jeśli stanowi przeszkodę do doskonałości; zasada obojętności, głosząca potrzebę uwalniania ducha od nieuporządkowanych przywiązań i lęków, a także zasada maksymalizmu, czyli konieczność ciągłego postępu duchowego i realizowania tego, co lepsze.

Ćwiczenia swe św. Ignacy podzielił na cztery części, zwane tygodniami. W pierwszym tygodniu, który odpowiada oczyszczającej drodze życia duchowego, zalecił rekolektantowi poznanie swych grzechów dzięki ogólnemu i szczegółowemu rachunkowi sumienia, którego metodę podaje. Ignacjański rachunek sumienia jest nie tyle rozliczeniem się z własnych słabości, ile raczej dialogiem człowieka z Bogiem, rozmową o wzajemnej miłości: Boga do człowieka i człowieka do Boga. W codziennym rachunku sumienia odkrywamy najpierw bezwarunkową miłość Boga, a następnie naszą odpowiedź. Winniśmy podziękować za otrzymane dobrodziejstwa, prosić o łaskę poznania swoich grzechów i odrzucenia ich, analizować każdą godzinę dnia co do grzeszności swych myśli, słów i uczynków, prosić Boga o przebaczenie win i wreszcie postanowić poprawę, oczywiście za pomocą Bożej łaski.

W pierwszym tygodniu, obok ćwiczeń doskonalących umiejętność rachunku sumienia, Święty proponuje na każdy dzień cztery – pięć godzinnych rozważań, w których, obok zaangażowania pamięci, rozumu i woli, ma brać udział wyobraźnia i uczucia. Rozważania te, dokonujące się zawsze w świetle Bożego słowa i w klimacie modlitewnym, pozwalają ćwiczącemu dojrzeć nieład swego życia, głębię grzechu i jego niszczącą siłę, która zakłóca wszystkie najważniejsze odniesienia: do Boga, bliźnich i do siebie samego. Pozwalają także poznać głębię Miłosierdzia Bożego. Wchodząc w siebie, analizując swoje ludzkie działanie, rekolektant często odkrywa nieuświadomione motywy swego postępowania, niszczące jego życie namiętności, zranienia i urazy.

Podstawą tak rozumianej medytacji, czyli rozważania metodą ignacjańską, jest słowo Boże, objawione i przeznaczone dla konkretnego człowieka. Osądzenie swego życia w świetle słowa Bożego winno być bardzo konkretne. Oceną należy objąć konkretne sytuacje i problemy swojego życia. Ważnym elementem medytacji ignacjańskiej jest uświadomienie sobie, że stoi się w obecności Boga, swego Stwórcy i Odkupiciela. Św. Ignacy radzi rekolektantowi, aby zadał sobie pytanie: Jak Bóg, nasz Pan, patrzy na mnie? Każdą medytację poprzedzić winna modlitwa przygotowawcza wraz z prośbą do Ducha Świętego o światło i moc dobrego odprawienia medytacji. Należy także prosić Boga o jej owoce. Medytacja, będąc modlitwą, staje się otwarciem całego człowieka na obecność i działanie zbawcze Boga. Bóg mówi do człowieka i medytacja jest niczym innym jak patrzeniem, słuchaniem i rozumieniem Boga. Pomocą w dobrym ćwiczeniu medytacyjnym staje się zatrzymanie swojej uwagi na tym, co pociąga, frapuje lub też co wydaje się trudne do przyjęcia. Bóg czeka na odpowiedź człowieka, która polega na poddaniu się pewnym uczuciom budzącym się pod wpływem zetknięcia z Nim.

Po doświadczeniu pierwszego tygodnia Ćwiczeń rekolektant szuka intymnego spotkania z Osobą Jezusa Chrystusa na tak zwanej drodze oświecającej drugiego tygodnia, aby móc Go pełniej poznać, pokochać i naśladować. Chrystus staje się odtąd jego jedynym Panem i Mistrzem. Uznanie i przyjęcie Chrystusa za jedynego Pana i Mistrza rodzi wolność wewnętrzną, gdyż to Chrystus udziela tej wolności. Człowiek wewnętrznie wolny słyszy wezwanie Jezusa do pójścia tą drogą, którą On sam wybrał dla niego. W drugim tygodniu Ćwiczeń chodzi bowiem o rozmiłowanie się w Chrystusie i zaprzyjaźnienie się z Nim. Rekolektant decyduje się na wybór, aby bardziej naśladować Chrystusa, a przez to jeszcze lepiej realizować uporządkowane życie.

Celem trzeciego tygodnia Ćwiczeń jest potwierdzenie wcześniej dokonanego wyboru oraz współcierpienie i współumieranie z Chrystusem. Aby to osiągnąć, potrzeba ciągłego przekraczania siebie i uporządkowania swojego życia. Chodzi tu bowiem o towarzyszenie Chrystusowi, który cierpi z powodu moich grzechów. Charakteryzuje się to „cichą postawą wiary, dyspozycyjnością zezwalającą na bycie włączonym w to, co cierpi Jezus, [...] aby czuć się włączonym w doświadczenie słabości” (S. Rendina).

Kontemplacja Jezusa Zmartwychwstałego, kontemplacja Jego miłości, która dokonuje się w tygodniu czwartym na tak zwanej drodze jednoczącej, ukazuje człowiekowi prawdę, iż celem jego życia nie jest cierpienie i udręka, ale udział w wiecznym szczęściu Boga. Do tego życia zostaje powołany we wspólnocie Kościoła. Uświadomienie sobie tej prawdy pozwala człowiekowi szukać i znajdować Boga we wszystkim, a wszystkiego w Bogu.

Dynamika duchowego życia człowieka ma swój początek oraz wytyczony cel, którym jest zjednoczenie z Trójosobowym Bogiem. Cel ten skutecznie pomagają realizować poszczególne etapy ćwiczeń, które przenika prawda zawarta w słowie Bożym: o zbawieniu człowieka w Jezusie Chrystusie, która realizuje się na obecnym etapie historii zbawienia.

Ćwiczenia duchownew historii Kościoła

Ćwiczenia duchowne odegrały w historii wielką rolę. Świadczą o tym liczne wypowiedzi papieży: Piusa XI, Leona XIII i Piusa XII czy świętych, między innymi św. Karola Boromeusza, św. Franciszka Salezego, św. Alfonsa Marii Liguoriego. Już na początku swego powstania w XVI wieku, praktykowane w cichości życia wewnętrznego, w burzliwym czasie reformacji – okresie kontestacji wiary i Urzędu Nauczycielskiego Kościoła – przyczyniły się do reformy, dając wielu ludziom podstawy życia duchowego i wzbudzając postawę posłuszeństwa hierarchii.

Pierwszym papieskim dokumentem, który dotyczy rekolekcji ignacjańskich, jest Breve Pawła III z 31 lipca 1548 roku, zatwierdzające w sposób uroczysty książeczkę Ćwiczeń duchownych. Rekolekcje ignacjańskie przetrwały próbę czasu, będąc dla każdego stulecia impulsem autentycznego życia duchowego.

W liście papieża Leona XIII do generała Towarzystwa Jezusowego o. Ludwika Martina z 8 sierpnia 1900 roku czytamy wielką pochwałę tej formy ćwiczeń rekolekcyjnych: „Ponieważ zaś dobroć moralna ludzkiej społeczności ma swe źródło w dobroci poszczególnych jednostek, przeto nie ulega wątpliwości, że odprawianie Ćwiczeń duchownych, w których rozmyśla się nad prawdami Bożymi, przynosi pożytek nie tylko jednostkom, lecz także całej społeczności”.

Pius XI należał do tych papieży, którzy okazywali wyjątkowe zainteresowanie Ćwiczeniami duchownymi. Jeszcze przed swoim pontyfikatem w młodości odprawiał Ćwiczenia duchowne, a następnie jako kapłan udzielał ich innym. Przed objęciem stolicy arcybiskupiej w Mediolanie odprawił miesięczne rekolekcje, a jako pasterz diecezji od 1921 roku organizował Ćwiczenia duchowne dla podległego sobie duchowieństwa. To samo później uczynił dla Kurii Rzymskiej, gdy został papieżem. Pius XI wydał wiele pism na temat Ćwiczeń duchownych,w tym trzy ważne dokumenty kościelne. W konstytucji apostolskiej Summarum pontificum z 25 lipca 1922 roku mówi o wielkiej skuteczności metody ignacjańskiej. W liście apostolskim Meditantibus nobis z 3 grudnia 1922 roku Pius XI zaleca Ćwiczenia duchowne jakonajskuteczniejsze lekarstwo na niedomagania ówczesnych czasów. Encyklika Mensnostra podpisana 20 grudnia 1929 roku jest najbardziej uroczystą wypowiedzią Stolicy Apostolskiej o Ćwiczeniach duchownych. To w niej Ćwiczenia duchowne zostały określone „skarbem Kościoła”. Przytoczono bowiem słowa św. Alfonsa Marii Liguoriego, że Ćwiczenia duchowne to:„skarb, który Bóg otwarł dla Kościoła w ostatnich czasach, za który należy Mu się niezwykła podzięka”.

Podobnie na temat Ćwiczeń,wskazując na ich niezwykłą skuteczność, wyrażał się Pius XII, który w encyklice Mediator Dei z 1948 roku przypomniał duchowieństwu i wiernym zalecenia Soboru Trydenckiego oraz przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego dotyczące Ćwiczeń duchownych. Są one według słów papieża najskuteczniejszym środkiem do duchowego odrodzenia świata i zaprowadzenia w nim należytego ładu, o ile pozostaną autentycznie ignacjańskie.

Papież Paweł VI również zalecał wierność metodzie ignacjańskiej w prowadzeniu Ćwiczeń duchownych, akcentował ich funkcję wychowawczą oraz duchowo-religijną dla współczesnego człowieka.

Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (nr 42), Dekrecie o przystosowanej odnowie życia zakonnego (nr 6), Dekrecie o formacji kapłanów (nr 8), Deklaracji o wychowaniu chrześcijańskim (nr 4) poleca kapłanom, zakonnikom i osobom świeckim jako środek uświęcenia: rozmyślanie, rachunek sumienia, rekolekcje, nawiedzenie Najświętszego Sakramentu. Rodzajem ćwiczeń duchownych jest także – według Soboru – ewangelizacyjna rewizja życia.

Także Jan Paweł II zachęcał do korzystania z Ćwiczeń duchownych, przemawiając 16 grudnia 1979 roku podczas modlitwy Anioł Pański: „20 grudnia minie pięćdziesiąta rocznica ogłoszenia encykliki Mens nostra. [...] Jest to dokument, który wywarł duży wpływ na pracę duszpasterską ostatnich dziesiątków lat i byłoby wskazane przeczytać go ponownie z uwagą. Pius XI zaleca metodę św. Ignacego – wypróbowanego przewodnika na tej drodze. Św. Ignacy bowiem otrzymał szczególny charyzmat od Boga dla dobra całego Kościoła. Z tego historycznego dokumentu pasterze dusz i instytuty zakonne czerpały natchnienie i zachętę do otwierania domów rekolekcyjnych, które można by określić jako płuca życia duchowego dla dusz i wspólnot chrześcijańskich. Rekolekcje bowiem są jednocześnie medytacją i modlitwą w atmosferze skupienia i ciszy. Przede wszystkim jednak są one szczególnym wewnętrznym bodźcem do otwarcia się na oścież – pod natchnieniem Ducha Świętego – na działanie łaski. W tym szczególnym dynamizmie rekolekcji chrześcijanin wchodzi w krąg myśli Bożych, w krąg Bożych planów. Musi zaufać Jemu – Prawdzie Miłości. Musi zdecydować się na pójście za Chrystusem, rozważając jasno swe możliwości i odpowiedzialność za otrzymane dary.

Mam nadzieję, że ta rocznica wydania encykliki jest opatrznościową okazją do przypomnienia kapłanom, zakonnikom, ludziom świeckim, aby pozostali wierni tego typu doświadczeniom i pomnażali je. Zwracam się z tą prośbą do wszystkich, którzy szczerze poszukują prawdy. Niech szkoła rekolekcji duchowych stanie się skutecznym lekarstwem na choroby współczesnego człowieka pociągniętego przez wichry ludzkich przeżyć do życia poza sobą, zaabsorbowanego zbytnio rzeczami zewnętrznymi. Niech rekolekcje staną się kuźnią ludzi nowych, autentycznych chrześcijan, zaangażowanych apostołów. Powierzam te pragnienia wstawiennictwu Matki Bożej, osoby kontemplatywnej par excellence, mądrej mistrzyni rekolekcji duchowych”.

27 lutego 1982 roku Jan Paweł II mówił: „Szczególnie skutecznym środkiem do pełnej odnowy życia wewnętrznego okazały się Ćwiczenia duchowne św. Ignacego, które pozostawiły niezatarty ślad w historii duchowości. Na Ćwiczeniach ukształtowali się pierwsi jezuici i ich następcy; mając w ręku Ćwiczenia, stali się oni duchowymi przewodnikami niezliczonej rzeszy wiernych. Pomagali im odkrywać ich powołanie zgodnie z planem Bożym i stawać się, bez względu na stan życia, prawdziwymi, świadomymi obowiązków chrześcijanami”.

Również Katechizm Kościoła Katolickiego, mówiąc o potrzebie ascezy dla wzrostu duchowego człowieka, trzykrotnie cytuje w swym tekście Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli (nr 2164, 2478, 2715).

Ćwiczenia duchowne wciąż aktualne

Ćwiczenia duchowne zostały przełożone na wszystkie niemal języki świata, a ich analizie i komentarzom poświęcono około tysiąc czterysta dzieł.

Ćwiczenia duchowne, które są aktualne dla chrześcijan różnych epok, krajów, stanów życia, stanowią odpowiedź na duchowe potrzeby wielu chrześcijan, wprowadzają na drogę ku pełni chrześcijańskiego życia, uczą, w jaki sposób spotkać się z Chrystusem i naśladować Go w tajemnicy Jego życia, śmierci i zmartwychwstania. Ćwiczenia duchowne wreszciedzięki swej dynamice pomagają osobom uczestniczącym w nich w dawaniu dojrzałej odpowiedzi powołującemu Bogu i w otwarciu się na działanie Jego łaski. To otwarcie na Bożą obecność i działanie umożliwia rozpoznawanie woli Bożej i podjęcie jej.

Ćwiczenia duchowne sprawiają, że zaangażowanie chrześcijańskie wypływa z modlitwy i w niej znajduje dopełnienie. Można z całą pewnością powiedzieć, biorąc pod uwagę ich znaczenie dla rozwoju duchowego człowieka i rolę, jaką odegrały w historii Kościoła, że są autentycznym skarbem Kościoła powszechnego, z którego korzyści czerpać będą i którego piękno podziwiać będą następne pokolenia ludzi wierzących w Boga i Bogu.

Bp Antoni Długosz (ur. 1941), duszpasterz osób z problemem narkotykowym, twórca ośrodka rehabilitacyjno-readaptacyjnego dla narkomanów „Betania”, znany z programów telewizyjnych dla dzieci. Opublikował między innymi: Wprowadzenie do dydaktyki biblijnej; Słowa Jezusa prowadzą do nieba; Narkomania – ucieczka donikąd.

Józef Augustyn SJ

POZNAĆ ZASADNICZE MOTYWY SWOJEGO DZIAŁANIA

Zasadniczym celem pierwszego tygodnia Ćwiczeń jest poznanie i uznanie swojego grzechu oraz otwarcie się na miłosierdzie Boga.

Już w przygotowaniu do pierwszego rozmyślania o grzechu św. Ignacy każe prosić o wielkie zawstydzenie przed samym sobą z powodu licznych grzechów ciężkich, którymi zasłużyłem na potępienie wieczne*. W drugiej medytacji natomiast zachęca, aby modlić się o wielką i głęboką boleść duszy i o łzy z powodu mych grzechów (por. Ćd 55). W rozmyślaniu o piekle poleca prosić o głębokie odczucie kary, którą cierpią potępieni, aby przynajmniej strach przed karami pomógł mi w uniknięciu grzechu, jeżeli kiedykolwiek zapomniałbym o miłości Pana odwiecznego (por. Ćd 65). W kolokwium na zakończenie pierwszego rozmyślania św. Ignacy zachęca do otwarcia się przed Jezusem Ukrzyżowanym, który okazuje człowiekowi swoją miłość pomimo jego grzechów i czyni go zdolnym do działania dla Chrystusa (por. Ćd 53). W końcowej rozmowie drugiego rozmyślania poleca natomiast wyrazić dziękczynienie Bogu za to, że pomimo moich grzechów darzył mnie życiem aż do tej pory (por. Ćd 61).

Fascynacja i rozczarowanie

Osiągnięcie tego owocu pierwszego tygodnia zależy od stopnia zaangażowania, otwartości, ofiarności i odwagi, z jaką rekolektant wchodzi w siebie, aby odkryć swoją ludzką słabość i nędzę wynikającą z grzechu pierworodnego oraz z jego osobistych grzechów. Przed rozmyślaniem o grzechach własnych św. Ignacy każe rekolektantowi rozważać grzech Aniołów, Adama i jednego człowieka. Poznanie tragicznych skutków grzechu na „cudzych przykładach” ma pomóc rekolektantowi odkryć te same konsekwencje grzechu w swoim osobistym życiu.

Tragiczne konsekwencje grzechu nie dla każdego są oczywiste. Z wielką trudnością dostrzega je przede wszystkim człowiek owładnięty namiętnością. W medytacjach o grzechu trzeba pomóc rekolektantowi odkryć także podstawowe mechanizmy prowadzące do grzechu. Stanowią je wewnętrzne rozdwojenie, rozdarcie naszej ludzkiej natury: nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę (Rz 7, 19), oraz podstępne działanie nieprzyjaciela Boga, szatana.

Fascynacja grzechem przed jego popełnieniem – niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy – w samym grzechu kończy się głębokim rozczarowaniem – poznali, że są nadzy, uczuciem głębokiego lęku – skryli się przed Panem Bogiem, rozbiciem jedności pomiędzy ludźmi ujawniającym się we wzajemnym oskarżaniu się pierwszych rodziców, zburzeniem harmonii z ziemią, która staje się przeklęta z powodu grzechu człowieka (por. Rdz 3, 6-8) i w końcu śmiercią. Zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6, 23).

Jeżeli rekolektant ma naprawdę poznać tragiczne skutki grzechu, to musi je dostrzec w swoim osobistym życiu już tu, na ziemi. Piekło – wieczne odrzucenie – jest tylko kontynuacją tego, co człowiek gotuje sobie w życiu doczesnym, sprzeniewierzając się Stwórcy. Prosta analiza egzystencjalna ulegania pewnym namiętnościom, wadom czy grzechom: nienawiści, chorej ambicji, alkoholizmowi, narkomanii, zmysłowości, odsłania jasno tragiczne skutki ludzkiego grzechu w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. Odprawiający rekolekcje nierzadko sam czuje się skrzywdzony grzechami innych ludzi, na przykład brakiem miłości i akceptacji ze strony swoich rodziców.

Ważną jest rzeczą, aby medytacja historii własnych grzechów pomogła rekolektantowi odkryć jego złudną i zaślepiającą fascynację osobistym grzechem, uleganie kłamstwu własnej rozdartej natury i szatana oraz rozczarowanie rzeczywistymi skutkami zerwania zakazanego owocu.

Wejście w rzeczywistość grzechu w Ćwiczeniach duchownych może być niekiedy bardzo trudne z różnych powodów, na przykład z racji dotychczasowego minimalizowania grzechu we własnym życiu, przyjmowania postawy obronnej i zamkniętej wobec zła, traktowania grzechu szczególnie w kategoriach prawnych, fałszywego obrazu Boga, przede wszystkim jako Sędziego i Prawodawcy.

Najgorsza jest pycha

Tym, co jednak najbardziej przeszkadza człowiekowi uznać tragiczne skutki osobistych grzechów, jest brak rzeczywistej skruchy, brak pokory. „Najważniejszym złem nie jest sam grzech, ale pycha, z powodu której człowiek cierpi nad tym, że zgrzeszył i nie chce przyznać się do własnych grzechów” (Maxence van der Meersch). Utrwalona postawa ambicjonalna – szczególnie wówczas, gdy jest nierozpoznana przez rekolektanta – czyni go niezdolnym do uznania – co z naciskiem podkreśla św. Ignacy – że zasłużył na piekło. O źródłach tej postawy wspominałem już wcześniej.

Kiedy rekolektant przyjmuje postawy samoobronne, wówczas wchodzi w głęboki kryzys, który może przejawiać się w bardzo różnych formach, w zależności od wyuczonych dotychczas sposobów reagowania: w stanach depresji, zniechęcenia, apatii, smutku lub też w agresywnych zachowaniach. Rekolektant może też kwestionować to wszystko, co doprowadziło go do tej sytuacji zdawałoby się bez wyjścia. Dla odprawiającego Ćwiczenia, po ludzku rzecz biorąc, sytuacja okazuje się rzeczywiście bez wyjścia. Słowo Boże mówi mu, że jest grzesznikiem, który zasługuje na wieczne odrzucenie – piekło, on sam natomiast czuje się „w porządku”. Zaczyna wówczas żałować swojej decyzji uczestnictwa w Ćwiczeniach, rodzą się myśli o ucieczce.

Jest to klasyczny stan strapienia duchowego, który tak dokładnie opisał św. Ignacy w regułach o rozeznawaniu duchów: „I tak ciemność w duszy, zakłócenie w niej, poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich, niepokój z powodu różnych miotań się i pokus, skłaniający do nieufności, bez nadziei, bez miłości. Dusza stwierdza wtedy, że jest całkiem leniwa, letnia, smutna, jakby odłączona od swego Stwórcy i Pana” (Ćd 317).

Zwrócić się całym sercem ku Miłosiernemu

Co powinien robić rekolektant w tej sytuacji, kiedy doznaje pokusy rozpaczy? Św. Ignacy w regułach o rozeznawaniu duchów poleca mu trwać, nie zmieniać decyzji, ale zmieniać siebie: bardziej przykładać się do modlitwy, do pokuty, umartwienia oraz otwarcie i szczerze mówić dającemu rekolekcje o wszystkich poruszeniach i uczuciach. Jeżeli rekolektant jest w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, można go zachęcać do zrobienia kilku medytacji nocnych oraz do podejmowania umartwień w jedzeniu, dostosowanych do jego osobistej sytuacji.

Jeżeli w tej sytuacji bez wyjścia rekolektant będzie trwał wiernie – wyjście przyjdzie, ale nie będzie ono takie, jakiego sam się spodziewał. Rekolektant doświadczy go jako czystej łaski, na którą niczym nie zasłużył, a którą Bóg daje tym, którzy Mu ufają. Rekolektant poczuje się wówczas jak zagubione dziecko, które nagle samo, nawet nie wie jak, odnalazło się w ramionach kochającej matki.

Aby wyjść z kryzysu, rekolektant musi w pewnym momencie oderwać się od siebie samego, od rozważań nad swoimi grzechami i zwrócić się całkowicie ku Miłosiernemu Bogu. Stąd też w ośmiodniowej strukturze pierwszego tygodnia Ćwiczeń po dwu lub trzech dniach rozważań o grzechu proponujemy jeden lub dwa dni kontemplacji przypowieści o miłosiernym Ojcu (por. Łk 15, 11-32). Poznanie bezinteresowności, bezwarunkowości miłości Ojca – objawionej najpełniej w Jezusie Ukrzyżowanym – pomaga rekolektantowi zrezygnować z samoobrony, ponieważ dostrzega, że Bóg człowiekowi nie zagraża, nawet jeżeli on jest grzesznikiem. Rzeczywiste zagrożenie stanowi zamknięcie człowieka i upieranie się przy własnej sprawiedliwości, która krępuje miłosierdzie Ojca.

Cierpliwość wobec samego siebie

Rekolektant musi być jednak bardzo cierpliwy w trwaniu przed Bogiem w postawie zaufania, modlitwy i pokuty. Jeżeli daje się ponieść własnej niecierpliwości, lękowi, uczuciu zagrożenia, wówczas sam znajduje sobie rozwiązanie, które może nawet przynieść mu uczucie ulgi, będzie to jednak rozwiązanie pozorne, które nie zaowocuje trwałym pokojem i poczuciem wolności dziecka Bożego, uwolnionego od brzemienia grzechu. Zwykle to rozwiązanie znalezione przez rekolektanta pod wpływem własnego lęku i niepokoju polega na utrwaleniu struktur samoobrony i odkryciu „winnego” całej tej „nieprzyjemnej sytuacji”. Za „winnego” może być uznany ktoś, w stosunku do kogo nagromadziło się wiele uczucia skrzywdzenia, żalu, buntu; trudne warunki życiowe lub inne zewnętrzne przyczyny. Winą obarczona być może „metoda ignacjańska” lub też nawet dający Ćwiczenia.

Kryzys, jakiego rekolektant doświadcza w czasie Ćwiczeń, jest tylko odbiciem jego osobistych, nierozwiązanych dotychczas konfliktów wewnętrznych, które często mają charakter nie tylko problemów duchowych, ale także psychicznych. Wejście w kryzys, odważne stawienie mu czoła z zaufaniem wobec Boga i cierpliwością wobec siebie samego może być wielką szansą: zapoczątkowaniem głębszego uświadomienia sobie swoich problemów i szukania rzeczywistego, a nie tylko doraźnego, a tym samym pozornego rozwiązania.

Jak dający Ćwiczenia winien zachować się w kryzysie przeżywanym przez rekolektanta? Mówi o tym sam św. Ignacy: „Jeśli dający Ćwiczenia zauważy, że odprawiający je doznaje strapienia i pokus, niech nie będzie wobec niego twardy i szorstki, ale miły i łagodny, dodając mu otuchy i sił do dalszego postępu; niech też odkrywa przed nim podstępy nieprzyjaciela natury ludzkiej i niech go tak usposabia, by się przygotował na przyjęcie zbliżającego się pocieszenia” (Ćd 7). Być miłym, łagodnym, dodawać otuchy nie znaczy jednak lekceważyć i pomniejszać znaczenie przeżywanego kryzysu. Zbyt łatwe i tanie uspokajanie może być niedobrą przysługą oddaną rekolektantowi, ponieważ może go odwieść od wejścia w nierozwiązany do tej pory problem.

Wgląd w samego siebie

Poznanie swojego grzechu, które św. Ignacy stawia jako cel pierwszego tygodnia, to nie tylko przypomnienie sobie poszczególnych złych czynów, słów czy też myśli i pragnień, ale to również głęboki wgląd w siebie: poznanie całego nieładu wewnętrznego, nieuświadomionych złych motywów swojego postępowania, niszczących, choć nie zawsze dość poznanych namiętności, nagromadzonych urazów, poczucia skrzywdzenia i wszystkich innych zranień, które mogą leżeć u podstaw ludzkich decyzji i wyborów.

Poznać swoje grzechy – mówi ks. Alfons Skowronek – to „zyskać wziernik w całość moich postaw, nie tylko wgląd w moje świadome błędne decyzje: dostrzec muszę wyraźnie wszystkie zasadnicze motywy kierujące moim postępowaniem, poznać życiowe przyzwyczajenia, różne strony mojego charakteru. Dopiero wówczas uświadomię sobie, że niejedno woła o gruntowną naprawę i wtedy dopiero poczuję się zdolny do wykonania tej pracy nad sobą”.

Owocem pierwszego tygodnia Ćwiczeń ma być więc takie poznanie siebie – wszystkich zasadniczych motywów kierujących ludzkim postępowaniem – aby walka z grzechem była rzeczywista i skuteczna. To poznanie siebie jest jednak rzeczą trudną: im głębiej wchodzimy w siebie, tym jaśniejsze staje się to, jak bardzo mało znamy siebie. Tylko człowiek całkowicie nieświadomy siebie może twierdzić, że poznał siebie.

Poznanie siebie staje się tym trudniejsze, że rola rozumowych wyjaśnień, intelektualnych rozważań, teoretycznych dyskusji jest dość ograniczona. Stanowią one jedynie pomoc, narzędzie, ale zasadniczą pracę musi wykonać sam rekolektant w głębokim wyciszeniu i skupieniu. W tej pracy nad sobą odwołuje się jednak nie tylko i może nie przede wszystkim do swojego myślenia o sobie – jest ono bowiem uwarunkowane między innymi opiniami innych ludzi – ale także do własnych uczuć, przeżyć, intuicyjnych odczuć, do tego wszystkiego, co w języku biblijnym moglibyśmy nazwać doświadczeniem serca. Rekolektant rozeznaje owoce swoich rozmyślań z dającym Ćwiczenia, aby w tym doświadczeniu siebie nie ulec subiektywizmowi.

Mówiąc o poznaniu siebie – zasadniczym motywie kierującym ludzkim postępowaniem – nie możemy lekceważyć trudności wypływających z konsumpcyjnego i materialistycznego charakteru naszej cywilizacji, która zabija wrażliwość na duchowy wymiar człowieka. Dzisiejszy człowiek bardzo często żyje poza sobą, zajęty zbytnio rzeczami zewnętrznymi: wrażeniami i doznaniami zmysłowymi czy też sukcesami technicznymi i naukowymi osiągnięciami.

Pierwszy tydzień Ćwiczeń przeżyty ściśle według metody św. Ignacego daje rzeczywiście pełniejszy wgląd w siebie. Podkreślają to bardzo często uczestnicy ignacjańskich rekolekcji. Oto typowa wypowiedź jednego z uczestników rekolekcji pierwszego tygodnia Ćwiczeń: „Ćwiczenia dla mnie były ważnym przeżyciem, nauczyły mnie choć trochę poznawać siebie, co przy moim trudnym charakterze jest bardzo ważne. Bardzo pomaga mi wieczorny rachunek sumienia, który praktykuję od czasu rekolekcji. Traktuję go jako wgląd w siebie, w przyczyny moich grzechów. Rozpoczynam go od dziękczynienia, które przynosi mi zawsze wiele radości. Wydaje mi się, że obecnie trochę inaczej, radośniej patrzę na świat”.

Dobrze przeżyty pierwszy tydzień Ćwiczeń duchownych, dający głębszy wgląd w siebie – w zasadnicze motywy kierujące ludzkim postępowaniem – jest dobrą bazą pod dalsze etapy Ćwiczeń duchownych, w których rekolektant może pełniej i skuteczniej oderwać się od siebie, „zaprzeć się siebie samego”, aby pełniej skoncentrować się na osobie Jezusa Chrystusa: kontemplować Jego dzieciństwo, życie publiczne, Jego naukę, Śmierć i Zmartwychwstanie. W ten sposób dzięki Ćwiczeniom duchownym chrześcijanin może leczyć się z niedojrzałych, choć najczęściej nieświadomych motywacji, które koncentrują go na sobie samym, i uczyć się wolnego oraz świadomego działania pod wpływem motywacji ewangelicznych, aby w pełni mógł we wszystkim miłować Jego Boski Majestat i służyć Mu.

Willi Lambert SJ

ĆWICZENIA DROGĄ WYZWOLENIA

„Eminencja** nie mógł inaczej! Świat jest właśnie taki!”. „Nie, świat nie jest taki. Myśmy świat takim uczynili. Ja go takim uczyniłem!”. Tak brzmi krótki końcowy dialog w wartym obejrzenia filmie Misja. Przedstawiciele kolonialnej potęgi próbują uspokoić sumienie papieskiego komisarza, który uczestniczy w likwidacji kwitnącej misji indiańskiej i w usunięciu jezuitów: „Eminencja nie mógł inaczej. Świat jest właśnie taki!”. Te słowa w tysięcznych odmianach pojawiają się w całej historii ludzkości: środowisko, zmuszające okoliczności, czasy, ludzka natura, „Owszem chciałbym, ale inni..., co to da, jeśli ja sam...”; „Ci w górze robią przecież, co im się podoba, to przekracza moje możliwości”; „To całkiem piękne w teorii, ale nie do zrobienia”; „Ja temu nie jestem winien” itd.

Nie należy tych wypowiedzi łatwo zbywać. Wyrażają one wielką prawdę, ale jeśli się niczego nie dopowie, wtedy brak im przynajmniej tej samoświadomości, którą św. Ignacy Loyola zawarł w słynnej modlitwie: „Zabierz, Panie, i przyjmij całą wolność moją”. Ignacy czuje się obdarowany wolnością i chciałby ją przekazać, zwrócić w darze. Ignacy niczego nie życzy sobie usilniej ponad to, aby wieczna miłość Boga posługiwała się nim, weszła w niego, on zaś w swej wolności otwiera się na Boga.

Chcemy w tym rozważaniu spojrzeć na drogę, która prowadzi do bycia wolnym dla Boga. Przewodzić nam będzie droga Ćwiczeń duchownych św. Ignacego i pytanie: Co czyni nas wolnymi?

Wyzwalająca treść Ćwiczeń

Chcąc zrozumieć Ćwiczenia jako proces wyzwolenia, wydaje się sensowne wziąć pod uwagę ich cel: Ćwiczenia duchowne „służą do przezwyciężenia samego siebie i do uporządkowania swego życia – bez kierowania się jakimkolwiek przywiązaniem, które byłoby nieuporządkowane” (Ćd 21). Wypowiedź ta zawiera kilka informacji o drodze wyzwolenia.

Ćwiczenie czyni wolnym

Przypomnijmy sobie tytuł książki Ericha Fromma O sztuce miłości. W książce tej, wydawanej w dużych nakładach, Fromm pyta: Jak dochodzi do tego, że wiele małżeństw załamuje się? Przecież chodzi tu o „przedsięwzięcie”, które rozpoczyna się przy bardzo korzystnych założeniach: zakochanie, zrozumienie, przestrzeń zaufania, bycie zrozumianym, eros, intymne spotkanie, dzieci itd. Rozstrzygający element odpowiedzi brzmi: nie widzi się tego, że miłość jest sztuką. Znaczy to, że tak jak przy uprawianiu każdej sztuki, oprócz fascynacji i natchnienia, potrzeba ćwiczenia. W sztuce miłości oznacza to, że każdy, kto chce stać się jej mistrzem, musi praktycznie ćwiczyć się w każdym okresie swego życia w dyscyplinie, koncentracji i cierpliwości.

W słówku „ćwiczyć” widać związek z Ćwiczeniami, które za cel mają to, aby stać się wolnym od nieuporządkowanych skłonności, przywiązań itp. Być wolnym, stać się wolnym – to prawdziwa sztuka. Zapewne bycie wolnym jest w pierwszym rzędzie łaską, darem, ale też sztuką, czyli współdziałaniem z podarowanym zaczątkiem.

Walka czyni wolnym

Wolność to dar, który jednak zawsze jest zagrożony. Walcząc, zdobywa się go i zachowuje. Pojęcie „walki o wolność” pojawia się nie tylko w podręcznikach historii i doniesieniach prasowych, dotyczy ono także procesu własnego wyzwolenia. Droga jest wąska i stroma, wymaga maksymalizmu. Walka i zwycięstwo – a także klęski – to słowa, które charakteryzują proces wyzwolenia.

Porządek czyni wolnym

To słowo może obudzić sprzeciw, bo istnieje też taki porządek, który służy zdławieniu i ograniczeniu prawa do wolności. A jednak wolność potrzebuje kształtu, jeśli chce być konkretna i rzeczywista. I to prawo także obowiązuje: tam, gdzie wolność nie jest sensowna i określona przez wartości, może stać się motorem zniszczenia, które nie respektuje wartości drugiego.

Nieporządek oznacza, że wiele spraw, lub też wszystko, dzieje się bez ładu i składu; różne siły wzajemnie się blokują; nie czynisz tego, co chcesz, ale to, czego nie chcesz; czasem jednocześnie mówisz tak i nie; dodajesz gazu i jednocześnie hamujesz; żyjesz w zamęcie popędów, niechęci, uprzedzeń, zafiksowanych idei, sztywnych upodobań. Twoje życie, twoja dusza podobne są do bezładu i pustkowia na początku stworzenia, które potrzebują jeszcze Bożego tchnienia, twórczego Ducha, ducha wolności, ażeby wolność znalazła swój kształt.

Wolność a dostosowanie

W słowie „dostosowanie” chodzi o brak wolności, tchórzostwo i ustępowanie wobec nacisku sytuacji.

Tymczasem w kontekście Ćwiczeń duchownych oznacza ono szacunek dla swoistości i usposobienia każdego rekolektanta: czego potrzebuje, co mu odpowiada, co jest na miarę jego charakteru i stopnia wykształcenia itp. Dający rekolekcje winien mieć to wszystko na uwadze przy wyborze ćwiczeń, długości poszczególnych tygodni. Dlatego też nie powinien nakłaniać rekolektanta nawet do tak chwalebnej decyzji, jak wstąpienie do zakonu, lecz powinien pozostać całkiem bezstronny, a nawet powinien przestrzec ćwiczącego się, by w zapale „nie czynił jakiejś obietnicy czy też jakiegoś ślubu w sposób nierozważny i pochopny” (Ćd 14).

Przy postawach na modlitwie – czy leżeć, czy stać, czy też klęczeć – przy poście i we wszystkim innym obowiązuje ta zasada: czynić to, co człowiekowi bardziej pomaga. Można to również tak wyrazić: czuć się zachęconym do eksperymentowania, do szukania tego, co sprzyjające, do odkrycia „Mistrza we mnie”, to znaczy Ducha Świętego.

Czy biorę pod uwagę jedynie siebie? Czy zwracam uwagę na drugiego, na jego osobowość i usposobienie? Są to nieodzowne pytania w rachunku sumienia człowieka, który decyduje się na bycie wolnym i pozostawienie wolności innym.

Hojność czyni wolnym

Hojność jest już wolnością, ale z niej także wyrasta wolność. Jest ona uprzednim zaufaniem i ryzykiem, które ktoś ufnie i odważnie podejmuje. Rekolektant winien wielkoduszniei hojniewejść w Ćwiczenia. W jednej z modlitw Heldera Camara spotykamy powiew ducha religijnej hojności: „Panie, czy to nie rozrzutność panuje w stworzeniu? Z ogromu nasion tylko niektóre wydają owoce. Źródła dają wodę w nadmiarze. Słońce zalewa nas światłem. Oby Twoja wspaniałomyślność i hojność nauczyły mnie, czym jest wielkość duszy. Oby Twoja szczodrość zachowała mnie przed skąpstwem. Obym patrząc na Twą otwartą dłoń i widząc, jak jesteś hojny i dobry, też umiał dawać, bez rachowania i mierzenia, jak królewski syn, jak Boży Syn”.

Co stoi przed twoimi oczyma jako ideał, ku któremu podążasz? Małostkowa dusza kramarza, która goni jedynie za swoim zyskiem i troszczy się o własne prawa i przywileje? Albo też jest to taka dusza, która pozwoliła się uczynić rozległą i wolną w modlitwie Anima Christi – „Duszo Chrystusowa, uświęć mnie... Krwi Chrystusowa, napój mnie”.

Związanie czyni wolnym

Te słowa należy najpierw rozumieć bardziej w zewnętrznym sensie: kto dobrowolnie zdecydował się na Ćwiczenia, ten musi się także trzymać ich wskazań. Dlatego też, kiedy zbyt długo brak jest wewnętrznych poruszeń, Ignacy każe dokładnie wypytywać, czy rekolektant odprawia Ćwiczenia według wskazań. Ćwiczenia należy podjąć z powagą, w przeciwnym razie nie ujawni się ich skuteczność.

Głębsze związanie ma oczywiście na uwadze nie reguły dotyczące sposobu odprawiania poszczególnych ćwiczeń, lecz związanie z Bogiem. Ćwiczenia winny jedynie dopomóc w związaniu się z Bogiem, „aby sam Stwórca i Pan udzielał się duszy sobie oddanej i ogarniał ją ku swej miłości i chwale, a także przysposabiał ją ku tej drodze, na której będzie Mu mogła lepiej służyć” (Ćd 15).

Cisza czyni wolnym

Św. Ignacy w dwudziestej uwadze wstępnej wyraża przekonanie, wyrosłe z jego doświadczenia, że cisza jest przestrzenią dla wzrostu wolności. Uwolnienie się od zajęć, odosobnienie i uciszenie pomagają człowiekowi oddychać w sposób wolny. Już czysto zewnętrzne odłączenie się od wszystkich przyjaciół i znajomych oraz od wszelkiej troski doczesnej usuwa wiele przeszkód i psychologicznych zahamowań.

Patrząc jeszcze głębiej: cisza tworzy przestrzeń dla koncentracji tak, że człowiek „całe swe staranie kierując ku jednej tylko sprawie”, dzięki temu „swobodniej posługuje się swymi władzami naturalnymi do szukania pilnie tego, czego tak bardzo pragnie” (Ćd 20b).

Wolność zyskuje szansę – kiedy ktoś zapewnia sobie czas na spokojne myślenie, gdy uwalnia się spod nacisku opinii publicznej, gdy całkowicie skupia się i koncentruje na czymś jednym. Sam człowiek zyskuje przez to szansę. Jaką? „Im bardziej dusza nasza jest samotna i odosobniona, tym bardziej staje się sposobna do tego, by się przybliżyć do Stwórcy i Pana swego i dosięgnąć Go. A im bardziej tak Go dosięga, tym bardziej usposabia się do przyjmowania łask i darów od Jego Boskiej i najwyższej Dobroci” (Ćd 20b).

Podstawy stawania się wolnym

Z fundamentu Ćwiczeń można wydobyć trzy główne wypowiedzi dotyczące procesu wyzwolenia (Ćd 23).

Bycie niepodzielnym daje wolność

Kto chce być wolny, musi chcieć być niepodzielny. Nie da się długo żyć połowicznie. W życiu ludzkim chodzi o podstawowe rozstrzygnięcie i zasadnicze ukierunkowanie życia, które przyjmuje się za swoje. Także Bóg chce tego od nas.

Kiedy mężczyzna i kobieta stają przed wyborem wspólnej drogi, wtedy ich pierwsze pytanie nie brzmi: Czy chcesz, żebym ci gotowała? Chcesz mieć troje czy czworo dzieci? Chcesz, żebym ci przyszywała guziki? Czego oczekujesz ode mnie? Podstawowe pytanie brzmi: Czy chcesz mnie w sposób całkowity, niepodzielny? W fundamencie Ćwiczeń pojawia się pytanie: W czym spełnia się dla ciebie sens twojego życia? W chwaleniu Boga? W uwielbianiu Jego wielkości? W codziennej służbie Bogu wyrażającej się w służebnej miłości? Inaczej mówiąc: Co jest pierwszym źródłem i ostatecznym ukierunkowaniem twego życia oraz celem wszelkiej twej wolności? Jakimi słowami to wyrażasz? Jakie jest twoje podstawowe rozumienie twej istoty? Jakie znajdujesz słowa i obrazy, by to wyrazić?

Stanie się obojętnym czyni wolnym

„Obojętność” wygląda raczej na znieczulenie, nieokreśloność i coś negatywnego niż na to, co Ignacy pierwotnie miał na myśli i okazyjnie określał jako „wolność ducha”. Pisał on: „Zachowaj we wszystkich rzeczach wolność ducha. W niczym nie patrz na ludzki wzgląd, lecz utrzymuj twojego ducha wewnętrznie tak wolnym. [...] Nie pozwól, by jakaś przeszkoda powstrzymała cię w strzeżeniu tej wolności ducha. Nie rezygnuj z niej nigdy”.

Co jest najgłębszym sensem tej wolności ducha? Jakaś czysta cnota, obojętny duchowy punkt widzenia czy stoicki ascetyzm? Poprawnie rozumie się tę wolność, pojmując ją jedynie jako wolność miłowania. Taki jest język miłości: pójdę z tobą, także jeśli będę musieć niejedno zmienić w moim życiu! Podobnie wyraża się wolę naśladowania, o której mówi Pismo Święte: pójdę za tobą, gdziekolwiek pójdziesz! Obojętnie gdzie: na uczcie czy karmiąc się kłosami, na Taborze czy Golgocie – chcę być z Tobą! Tak więc widać, że u początku wolności stoi miłość, z miłości zaś wyrasta obojętność, jest ona wolnością kochania, „zaangażowanym spokojem” – jak określił ją Teilhard de Chardin SJ.

Ukierunkowanie na wartości uwalnia

W zdaniu fundamentu, że „trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [...] w tym wszystkim, co podlega wolności naszej wolnej woli, a nie jest jej zakazane” (Ćd 23), kryje się następująca myśl: istnieje wolność, która – mówiąc po Pawłowemu – jest przykrywką złości, która oszukuje innych i w końcu niszczy samą siebie. Podobnie jak pozytywna siła fizyczna może być nadużyta do tego, by ranić innych i siebie samego, by obezwładniać i zabijać, tak też i wolność może być perwersyjnie użyta, by samą siebie zniewolić. Dzieje się tak wtedy, kiedy nie jest ona skierowana na miłość i sens, na Bożą rzeczywistość.

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus

W pierwszym tygodniu Ćwiczeń ujawnia się wyraźnie w wieloraki sposób, że Boża miłość wyzwala człowieka ze śmierci grzechu do nowego życia.

Sługa Boży czyni wolnym

Szczytowym punktem „tygodnia grzechu” nie jest spojrzenie na grzechy czy spowiedź z całego życia, jakkolwiek obie rzeczy są ważne, lecz rozmowa z Miłosierdziem (por. Ćd 61), z ukrzyżowaną Miłością Boga – z Chrystusem (por. Ćd 53). Modlącemu się człowiekowi staje tu przed oczyma prawda: Wolę być z tobą – mówi Bóg w Synu – w więzieniu niż bez ciebie w przestrzeni boskiej wolności. Korzeniem wszelkiej chrześcijańskiej świadomości dotyczącej wolności jest to, że Bóg z miłości stał się sługą. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). W tej mierze, w jakiej ta prawda wiary dotyka człowieka, staje się on wolny od zniewalającego go lęku o siebie samego; od lęku, który czyni go podatnym na szantaż i trzyma w niewoli grzechu. U początku wyzwolenia stoi nie prawo, lecz ułaskawienie, wybawienie z więzienia winy za bardzo wysoką cenę.

Prawda czyni wolnym

Jedna z podstawowych reguł terapeutycznych zawartych w Ewangelii brzmi: prawda was wyzwoli! (J 8, 32). Tak więc w duchowości Ćwiczeń wiele elementów jest przyporządkowanych temu celowi, by jasno ujrzeć i rozpoznać własną nieprawdę, kłamstwo, grzech, zniewolenie, przymusy, fiksacje, przejawy egoizmu itp.

Przy spojrzeniu na grzech Aniołów, którzy „nie chcieli sobie pomóc dobrym użyciem swej wolności do okazania czci i posłuszeństwa swemu Stwórcy i Panu” (Ćd 50), na grzech Adama, grzech pierworodny oraz grzechy wszystkich ludzi już dokonuje się pewne wyzwolenie: wyzwolenie z zacieśnionego indywidualnego patrzenia, w którym poszczególny człowiek sam siebie obciąża wszelką winą. Jest on pochwycony w wielką, uniwersalną, społeczną, historyczną sieć grzechu. Człowiek ani nie może, ani nie potrzebuje wyzwalać się jedynie o własnych siłach z uwikłania w winę; nie potrafi także przeniknąć całej sfery grzechu i winy w jakiejś całościowej analizie. Możliwe jest natomiast współdziałanie w procesie wyzwolenia.

Gestem, znakiem współdziałania, okazuje się spowiedź generalna odprawiona przez tego, kto dobrowolnie ją podejmuje. Spójrz na całe twoje życie od młodości, popatrz na korzenie twoich grzechów, na decydujące upadki, na strategie Złego, główne grzechy, popatrz na ludzi, miejsca zamieszkania, wykonywane zajęcia i bądź z prawdą twojego życia przed Bogiem, który gładzi wszystkie nasze grzechy.

Ból czyni wolnym

Spowiedź generalna winna dopomóc – wyraźnie mówi to św. Ignacy – w uzyskaniu większej boleści. Można to zrozumieć w tym sensie, że już sama rzeczywistość i prawda bólu może oddziaływać wyzwalająco. Kto często i dokładnie przygląda się sobie, będzie mógł odkryć, że agresywność, wściekłość, złość oraz stany depresji rodzą się z próby kłamliwego przejścia ponad boleścią, niechęcią przyznawania się do bólu. To kłamstwo w tym sensie prowadzi do braku wolności, że zostaje się wydanym w sposób zniewalający własnemu światu uczuć. Pozwól, by ból z powodu niesprawiedliwości, zranienia, niespełnionego życzenia itd. ujawnił się, trwał jakiś czas, a wtedy powoli, powoli poczujesz, że zaczyna się proces duchowego wyzwolenia i że istnieje smutek w sensie Błogosławieństw, a także boleść i cierpienie, które są błogosławione.

Wstręt, obrzydzenie czynią wolnym

Już poprzednia wypowiedź, że ból czyni wolnym, była dziwna, a cóż dopiero ta, że obrzydzenie może wyzwalać. W życiu św. Ignacego widać to jednak wyraźnie. Narzucające się skrupuły doprowadziły Ignacego na skraj samobójstwa, a uwolnienie od nich przyszło nie przez powtarzanie spowiedzi, lecz przez odczucie odrazy wobec wyobrażenia sobie, że oto tak będzie musiał wieść całe życie. Wtedy poznał, że to wszystko było zabójcze dla życia i w ten sposób uwolnił się od skrupułów.

Przy takim spojrzeniu ważne może okazać się duchowe ćwiczenie, które stara się ujawnić obrzydliwość grzechu i dać ją odczuć. „Terapeuta” Ignacy każe prosić o odrazę, wstręt i przerażenie. Winno się ważyć, smakować szpetność i złość, które skrywają się w każdym grzechu, „choćby nawet nie był on zakazany” (Ćd 57) – i w ten sposób uwolnić się od niego, niejako „zwymiotować” go duchowo. Jest to radykalna kuracja: wytrzymać smak kłamstwa, podłości, egoizmu, nieczułości. Chodzi jednak o życie.

Pokuta czyni wolnym

Także pokutne ćwiczenia, to znaczy ćwiczenia w nawracaniu się, mogą według Ignacego sprzyjać wolności, o ile pomagają w „przezwyciężeniu samego siebie, aby zmysłowość była posłuszna rozumowi” (Ćd 87). Uczciwy człowiek na pewno odkryje, jak często korzeniem złości i zaniedbania miłości są: wygodnictwo, strach przed ludźmi, lęk przed bólem, brak umiaru, żądza użycia, związanie przez własną zmysłowość. I tu właśnie leży sens wszelkiej chrześcijańskiej ascezy; jest ona o tyle sensowna i konieczna, o ile wyzwala do większej miłości: aby wytrzymać na nocnym dyżurze, także gdy jest się zmęczonym; aby iść w pielgrzymce czy wziąć udział w demonstracji pokojowej, także gdy jest się głodnym i wyśmiewanym; aby otworzyć usta, także gdy w zamian spotykają człowieka wyrzuty; aby czasem zrezygnować z dobrego jedzenia, kiedy się czuje, że to dobre dla zdrowia itd. Podejmowanie takich ćwiczeń ciągle na nowo, w okresie Adwentu i Wielkiego Postu bądź też w czasie Ćwiczeń, może pomóc, by żyć w sposób bardziej wolny.

Uważność czyni wolnym

Jako jedną z głównych pomocy w wyzwoleniu św. Ignacy proponuje rachunek, badanie sumienia w trakcie modlitwy miłosnej uwagi. Człowiek powinien tę rzecz, którą postanowił i z której chce się wyleczyć i poprawić, wziąć pod uwagę, prosząc też Boga o wyzwolenie. Rzeczywiście nie znam żadnej solidniejszej, konkretnej rady duchowej ponad tę: jeśli chcesz się uwolnić od palenia papierosów, jeśli chcesz odważniej mówić czy jeść z większym umiarem lub też nauczyć się załatwiać najpierw to, co nieprzyjemne itp. – wtedy przez szereg tygodni każdego dnia przyglądaj się temu problemowi, patrz, obserwuj, jak to się rozgrywa; staraj się odczuć, jak to źle na ciebie oddziaływa; rozpoznaj, jakie fałszywe wnioski za tym się kryją; wydobądź na wierzch, jak ta rzecz zakorzeniła się w całej twojej historii itd. Na pewno z biegiem czasu zostanie zrobiony kolejny krok, a być może przyjdzie całkowite wyzwolenie.

Na tropie wolności

W pierwszym tygodniu chodzi o rozstrzygającą decyzję: życie albo śmierć. W drugim tygodniu – o wybór w sprawie kształtu życia i konkretnego ukształtowania życia. Rzecz ma się podobnie jak z jakimś śmiertelnie chorym człowiekiem: najpierw idzie o życie i przeżycie, a następnie wchodzi w grę pytanie o konkretną formę i sposób życia. Jest to zrozumiałe, że nadanie nowego kształtu życiu dokonuje się w ścisłym powiązaniu z Tym, który dał życie. Jest to tak, jak z człowiekiem, którego Jezus uwolnił z jego opętania i który następnie chce pójść za Nim. Jako kształt naśladowania Jezus wyznacza mu powrót do swojej wioski; tam ma on opowiadać wielkie czyny Boga. Innych odwołuje Jezus od bankierskich stołów, aby mogli pozostać z Nim i by mógł On uczynić z nich uczniów. Także w drugim tygodniu pojawiają się różne perspektywy procesu wyzwolenia.

Nadzieja czyni wolnym

Tam, gdzie człowiek nie ma żadnego celu, żadnej nadziei, tam też nie ma żadnej drogi, żadnej wolnej przestrzeni, żadnej dali. Ostatecznym celem, który przedstawiają Ewangelia i Ćwiczenia, jest Boża chwała. Chrystus z Ćwiczeń wyraża to w tych słowach: „Wolą moją jest podbić świat cały i wszystkich nieprzyjaciół i tak wejść do chwały Ojca mego. Przeto ten, co zechciałby pójść za mną, powinien ze mną się trudzić, aby idąc za mną w cierpieniu, szedł też za mną i w chwale” (Ćd 95). Wolny dla chwały! Stać się wolnym dla Utopii ponad wszelkie utopie. Żyć, dążąc do spełnienia kosmosu i człowieka. Stać się wolnym dla chwały, pełni życia, dla wiecznej Miłości. Żyć z nadziei. Nadzieja tworzy przestrzeń poruszania się dla wolności. Im więcej nadziei, tym więcej wolności.

Alternatywy czynią wolnym

Duchowość Ćwiczeń w drastyczny sposób wzywa i wprowadza człowieka w sytuacje decyzji i wyboru: trzeba zdecydować się na Chrystusa i Jego „program” albo przeciw Niemu i Jego drodze. Po jednej stronie – obraz ujmującego Pana i Syna Bożego na miejscu rozległym i pięknym, który wybiera ludzi do rozszerzania na cały świat prawdy świętej i dającej życie; po drugiej zaś stronie – uosobione zło „na potężnym tronie z ognia i dymu” rozsiewające, rozsyłające po całym świecie swych wysłańców i zachęcające ich, „aby zarzucali na ludzi sieci i łańcuchy” i by w ten sposób zniewolili ich chciwością bogactw, światowej sławy i pychy (Ćd 136).

Do kogo chcesz się przyłączyć? Komu chcesz pozwolić, by określił ciebie i twoje życie? Pozwolisz, by związała cię powszechna miłość, czy też pozwolisz, by wziął cię w niewolę egoizm, który mówi: Ja i nikt więcej (So 2, 15)? Chcesz iść drogą Błogosławieństw czy też ulegniesz powabom z biblijnej sceny kuszenia? Przyglądnij się! Wybieraj! Powiedz „Tak” albo „Nie”!

Radykalizm czyni wolnym