Cuda świętego Szarbela - Opracowanie: Katarzyna Stokłosa - ebook

Cuda świętego Szarbela ebook

Opracowanie: Katarzyna Stokłosa

5,0

Opis

Szarbel – człowiek, który wyprosił u Boga tysiące cudów

Libański mnich, pustelnik i asceta, który w Polsce pomógł już rzeszom potrzebujących. Współcześni mówili o nim „święty Bogiem upojony”. Jego życie było niezwykle proste, a zarazem wypełnione Bożymi znakami.

Wszechmogący, wieczny Boże, przychodzę dziś, aby z pokorą podziękować Ci za uratowanie życia Ani i jej synka Pawła, o co zanosiliśmy do Ciebie błagania przez wstawiennictwo św. Ojca Szarbela. Najdroższy Ojcze Szarbelu, wejrzyj proszę na naszą rodzinę z miłością i nadal opiekuj się nimi. Uproś dla nich u Boga łaskę zdrowia duszy i ciała, rozwiązywania problemów w sytuacjach trudnych, po ludzku beznadziejnych. Wstawiaj się za nami u Boga.  Joanna

Modlitwa
O wielki cudotwórco, św. Szarbelu, który spędziłeś życie samotnie w skromnej i ukrytej pustelni, wyrzekając się świata i jego czczych przyjemności, a teraz królujesz w chwale świętych, w blasku Trójcy Świętej, wstawiaj się za nami.

W książce znajdziesz świadectwa cudów, życiorys św. Szarbela oraz wiele modlitw i nowennę za jego wstawiennictwem.

Fragment homilii księdza Pawła Kubani, wygłoszonej podczas przekazania relikwii I stopnia św. Szarbela do sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie:
Wydaje mi się, że właśnie ta jego pokora i wielka miłość do Boga, które sprawiły, że większą część swojego życia przeżył w pustelni w odosobnieniu, sprawiła że jego życie całkowicie i bez reszty było oddane Bogu (…) Jest wiele sytuacji, które świadczą o wielkiej miłości Pana Boga do tego świętego i właśnie nam, poszukiwaczom skarbu, którym jest Królestwo Boże, Bóg daje takiego właśnie orędownika, który przychodzi tutaj, na polską ziemię i do tego sanktuarium w znaku swoich relikwii.
Więcej informacji tutaj.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 141

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (5 ocen)
5
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




„Błogosławmy Pana za to, że dał nam św. Szarbela Makhloufa, by odnowił siłę swego Kościoła, za przykład jego życia i za jego modlitwę”.

Paweł VI

© Wydawnictwo WAM – Księża Jezuici, 2018

Homilie Pawła VI

© LIBRERIA EDITRICE VATICANA

Opieka redakcyjna: Klaudia Adamus

Opracowanie i redakcja: Katarzyna Stokłosa

Współpraca: Małgorzata Pabis

Korekta: Dariusz Godoś

Projekt okładki: Andrzej Sochacki

Skład: EDYCJA

na podstawie projektu Krzysztofa Błażejczyka

Cytaty z Pisma Świętego według Biblii Tysiąclecia,

wyd. V, Pallottinum, Poznań 2014.

NIHIL OBSTAT

Przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego

ks. Jakub Kołacz SJ, prowincjał,

Kraków, 13 grudnia 2017 r., l.dz. 190/2017

ISBN 978-83-277-0918-9 (ePub)

978-83-277-0919-6 (Mobi)

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-256 • faks 12 62 93 496

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260

e-mail: [email protected]

e.wydawnictwowam.pl

Siła uderzenia św. Szarbela

Mocy tego uderzenia doświadczyłem po powrocie do Polski z Bliskiego Wschodu, gdzie spędziłem trzydzieści lat. Moja praca misyjna koncentrowała się w Syrii. Byłem kolejno w Homs, Damaszku i Aleppo. Miasta te stanowiły dla mnie bazę wypadową do działalności apostolskiej na obszarze całego kraju. Celebrowałem Msze święte, zależnie od potrzeb i sytuacji, w rycie bizantyjskim, maronickim i oczywiście łacińskim. Na ogół nigdy nie zdarzało się, by uczestnicy Mszy świętej należeli do jednego rytu. Takie są po prostu realia Kościoła syryjskiego.

Chrześcijanie w tym kraju z jednej strony pozostają bardzo przywiązani do swojego rytu, swojej tradycji liturgicznej i obrzędów, w których gorliwie uczestniczą i o które bardzo dbają, z drugiej zaś – już dawno przekroczyli „gettowość” poszczególnych obrządków. Z wielką łatwością uczestniczą oni w liturgii innego rytu, jeżeli skłaniają ich do tego określone powody. Bardzo chętnie brali też udział w naszej działalności duszpasterskiej. Szczególnie cenili organizowane przez nas spotkania wspólnotowe, konferencje i rekolekcje, ale nie znaczyło to absolutnie zerwania więzi ze swoim macierzystym Kościołem.

Myślę, że poważną przyczyną uformowania się takiej otwartej mentalności był kult świętych. W dużej mierze ich zasługą jest ekumeniczna wrażliwość wspólnot chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie. Do grona takich świętych należy niewątpliwie św. Szarbel. Czczony jest on przez wiernych różnych obrządków chrześcijańskich, nierzadko jednak pielgrzymują do niego i proszą o jego wstawiennictwo również muzułmanie.

Kiedy wróciłem do Polski, z wielkim zdziwieniem zauważyłem, że ten libański święty jest w naszym kraju bardzo popularny. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Szukałem odpowiedzi, aby pojąć to zjawisko: skąd się bierze tak duża jego popularność oraz co może ona oznaczać. Odpowiedź otrzymywałem prawie zawsze taką samą. Chodziło po prostu o jego cuda, i to takie, na których człowiekowi najbardziej zależy, bo odnoszące się do zdrowia. Kiedy zawodzą ludzkie możliwości i człowiekowi nie jest w stanie pomóc medycyna, wtedy bardzo często ostatnią deską ratunku jest Bóg. Ponieważ są liczne świadectwa Bożej pomocy otrzymanej za wstawiennictwem św. Szarbela, stał się on tak bardzo popularny.

Dowodem popularności św. Szarbela są liczne pielgrzymki do Libanu, mimo że region ten nie należy do najbezpieczniejszych. Z powodu zagrożenia zamarł tam ruch turystyczny i zainteresowanie wycieczkami do tego pięknego i ciekawego kraju. A jednak sporo jest tam pielgrzymów przybywających z Polski i udających się do św. Szarbela, do klasztoru w Annai, szczególnie zaś na dwudziestego drugiego każdego miesiąca, kiedy odbywa się tam słynna procesja spod eremu św. Szarbela do klasztoru, gdzie znajduje się jego trumna.

Wielu zaopatruje się przy tej okazji w olej św. Szarbela, którym znaczy się czoło, jak my to robimy wodą święconą, albo chore miejsce, prosząc Boga o jego uleczenie za przyczyną św. Szarbela. Zauważyłem, że w Polsce wierni chętnie przybywają na Msze święte i nabożeństwa związane z modlitwą do tego świętego, zwłaszcza gdy towarzyszy im namaszczenie olejem św. Szarbela. Sam zostałem zdopingowany, by zadbać o „Szarbelowe” Msze, szczególnie gdy jakiś czas temu dziwnym zbiegiem okoliczności trafiły do nas, do Łodzi, jego relikwie. Ojciec misjonarz, który przywiózł je z Libanu, powiedział z uśmiechem, że „św. Szarbel sam dał do zrozumienia maronickiemu przeorowi klasztoru w Annai, że chce się udać do Polski, do Łodzi, a nie tam, gdzie chcieli go zabrać ze sobą jacyś dwaj biskupi”.

Dla mnie św. Szarbel stał się zupełnie niespodziewanie jeszcze jednym wielkim odkryciem, a mianowicie – odkryciem fenomenu skutecznego orędowania w sprawie jedności Kościoła. Święty Szarbel zrobił dla niej daleko więcej aniżeli liczne książki, uczone konferencje czy poważne sympozja. Chodzi zaś nie o jakieś pobożne hobby do uprawiania w Kościele, ale o sprawę priorytetową dla życia Kościoła i pełnienia przez niego misji ewangelizacyjnej. Chodzi przecież o najświętsze pragnienie Chrystusa, wyrażone w Modlitwie Arcykapłańskiej podczas Ostatniej Wieczerzy. Jezus prosił w niej Ojca, aby Jego uczniowie „byli jedno, tak jak Ja i Ty stanowimy jedno”. Kontynuując tę modlitwę, Jezus dodał: „aby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś” (por. J 17,21).

Jedność Kościoła zatem – oprócz tego, że jest pragnieniem Jezusa i sercem Jego modlitwy paschalnej (a więc również każdej Mszy świętej) – ma jednocześnie wymiar bardzo praktyczny. Stanowi fundament misji Kościoła, która nie powiedzie się w pełni, jeżeli Kościołowi zabraknie pełnej jedności. Sprawę tę doskonale rozumiał papież Jan Paweł II, mówiąc często, że Kościół winien oddychać dwoma płucami, wschodnim i zachodnim, bo tylko dzięki temu będzie w dobrej kondycji duchowej1. Staje się to szczególnie ważne dzisiaj, w dobie wielkiego prześladowania chrześcijan i Kościoła przez ateistyczną kulturę laicką oraz przez fanatyczny fundamentalizm religijny.

Święty Szarbel i Kościół maronicki mają szczególny charyzmat do budowania jedności Kościoła, ponieważ „od zawsze” należą do Kościoła katolickiego, a jednocześnie są częścią oryginalnej tradycji chrześcijaństwa wschodniego. Ryt maronicki jest rytem, który do dziś zachował sekwencje liturgiczne wyrażone w języku aramejskim, a więc w codziennym języku Jezusa i apostołów. Językowo i kulturowo Kościół maronicki na Bliskim Wschodzie należy do dziedzictwa kultury arabskiej, a ponadto geograficznie graniczy z Izraelem i należy do ziemi, w którą wpisała się historia biblijna. Ewangelie zaś dają świadectwo obecności Jezusa w swych wędrówkach apostolskich w tym regionie.

Zainteresowanie św. Szarbelem nie ogranicza się bynajmniej tylko do cudów, które Bóg czyni za jego wstawiennictwem. Dla dojrzałych jego czcicieli liczy się jego duchowość, to znaczy – chcą poznać głębiej jego osobowość, dowiedzieć się, kim był jako zakonnik i jako człowiek, jak się modlił, jak żył, jak postępował, chcą na nim w swoim życiu się wzorować.

Zasadniczy rys, jaki niezmiennie w tym świętym uderza, to jego duchowe podobieństwo do św. Józefa. Również dlatego, że całym sercem kochał Maryję. Jego modlitwa, jak w ogóle modlitwa maronitów i całego Kościoła na Wschodzie, bardzo głęboko związana jest z Bożą Rodzicielką, Maryją. Poza tym św. Szarbel niewiele przemawiał i w ogóle nie był człowiekiem łatwego słowa. Wydaje się, że także ta jego cecha czyni go podobnym do św. Józefa. Maronicki mnich z Annai mówił to, co było potrzebne i co było naturalne w danym momencie, gdy pracował czy przebywał we wspólnocie z innymi mnichami. Uczestniczył we wspólnych modlitwach, ale lubił samotne medytacje. Dążył do tego, aby zamieszkać na klasztornym ustroniu, w pustelni.

Święty Szarbel modlił się całym swoim życiem poprzez skupienie na Bogu, obojętnie, czym się zajmował, obojętnie, o jakiej porze dnia i nocy, nieustannie przebywał w Jego obecności, darując Mu każde swoje zajęcie i każdą chwilę swego mniszego życia. Cechowała go również cudowna wolność duchowa. Nie szukał sukcesów w pracy apostolskiej i dlatego kojarzymy go najczęściej raczej jako brata zakonnego aniżeli prezbitera. Pracując fizycznie na polu czy w winnicy, robił to z wielkim poświęceniem, ale nigdy w celu znalezienia uznania u ludzi albo ich podziwu.

Był przykładnym zakonnikiem – to każdy mógł o nim powiedzieć i często to było wszystko, co na jego temat mówiono. Tymczasem Bóg widział tę duchową perłę utajoną w klasztorze maronickim i strzegł jej z ojcowską dobrocią. Zabłysła ona z całą mocą i w całym pięknie pokazała się ludzkim oczom po śmierci św. Szarbela. Bóg się o to zatroszczył, dając ludziom znak światła, które biło widzialną z daleka łuną nad grobem świętego, a potem dając znak błogosławieństwa, jakim był olej, który wypływał z jego trumny. O tym, że ze św. Szarbelem związane jest Boże błogosławieństwo, mówiły – i w dalszym ciągu mówią same za siebie – czynione za jego przyczyną liczne cuda. Są one jednocześnie zachętą dla nas, abyśmy nie poprzestawali jedynie na łasce uzdrowienia i pomocy w jakiejś konkretnej sprawie, ale szli dalej. Chodzi przecież o pełnię błogosławieństwa Bożego – o Zbawienie.

Prawdziwa zatem cześć do św. Szarbela to pójście jego śladem, ale również z jego pomocą. Jego życie przyniosło i ciągle przynosi wielkie owoce. Bóg w ten sposób wskazuje nam drogę Zbawienia i zachęca do wkroczenia na nią.

Chyba tak trzeba rozumieć to uderzenie mocy i wpływ św. Szarbela na życie Kościoła dzisiaj, o którym mówiłem na początku. Bóg tego typu duchowości błogosławi, ona Mu się podoba, ponieważ Bóg kocha ubóstwo i prostotę osób, których bogactwem jest wiara i miłość na co dzień. Takie życie wielbi Boga, gdyż Bóg kocha tych, którzy się Mu oddali całkowicie i bez zwracania na siebie uwagi innych osób. Taki był św. Szarbel – duchowy naśladowca Maryi i Józefa w ciszy i niebiańskim pokoju domu nazaretańskiego.

Zygmunt Kwiatkowski SJ

„Święty Bogiem upojony” – tak św. Szarbela Makhloufa, dziewiętnastowiecznego mnicha z Libanu, określali współcześni mu ludzie. Libański maronita był pustelnikiem i ascetą. Jego życie było niezwykle proste, a zarazem wypełnione Bożymi znakami. Święty maronicki mnich wyprosił u Pana Boga tysiące cudów.

Dzieciństwo i młodość

Józef Antoni – bo takie imiona nadano mu na chrzcie świętym – urodził się 8 maja 1828 roku w Bika Kafra, małej górskiej wiosce w północnym Libanie. Był piątym, najmłodszym, dzieckiem Antoniego Makhloufa i Brygidy Chidiac – katolików należących do Kościoła maronickiego. Nazwa Kościoła tego obrządku pochodzi od św. Marona, żyjącego na terenie Syrii na przełomie IV i V wieku, pustelnika słynącego z ascezy oraz wielu uzdrowień i licznych cudów. Chrześcijanie tego wyznania zawsze pozostawali w łączności z papieżem.

Antoni i Brygida zajmowali się pracą w niewielkim gospodarstwie rolnym. Rodzina prowadziła proste i skromne życie w duchu pobożności i miłości do Matki Najświętszej. „Dom rodzinny Szarbela (…) składał się z jednego pomieszczenia, obszernego i ciemnego, o ścianach poczerniałych od dymu lampy oliwnej. Wyposażenie ograniczało się do niezbędnych przedmiotów oraz narzędzi służących do pracy w polu”2.

Liban w tym czasie był pod panowaniem tureckim i mieszkańcy kraju musieli wykonywać obowiązkowe prace na rzecz imperium otomańskiego. Kiedy Józef Antoni miał trzy lata, jego ojciec zmarł w drodze powrotnej właśnie z takich przymusowych prac na roli dla armii tureckiej. Matka chłopca wkrótce ponownie wyszła za mąż za księdza maronickiego, który niebawem został proboszczem jednej z maronickich parafii. Duchowni tego obrządku nie są bowiem zobowiązani do zachowywania celibatu3. Józef i jego rodzeństwo zostali jednak w domu rodzinnym pod opieką wujostwa.

Józef Antoni już jako mały chłopiec pomagał w pracy w rodzinnym gospodarstwie. Edukację rozpoczął w szkole przy parafii. Piękno otaczającej go natury, potęga gór i cienie cedrów czystej i milczącej duszy chłopca mówiły o Stwórcy tego piękna i harmonii. W grocie nieopodal domu, przed obrazkiem Matki Bożej, często zapalał kadzidło i modlił się. Chłopiec tęsknił za życiem, jakie prowadzili mnisi w licznych klasztorach na szczytach libańskich gór. Kiedy miał dwadzieścia trzy lata, opuścił na zawsze rodzinny dom i rozpoczął nowicjat w klasztorze Zakonu Maronitów Libańskich pod wezwaniem Matki Bożej w Maifuk. Zrobił to potajemnie, ponieważ rodzina chciała, by się ożenił.

W zakonie

W zakonie Józef Antoni przybrał imię Szarbel (Charbel). Jest to imię syryjskiego męczennika z II wieku, które po aramejsku oznacza „Pomazaniec Boży”. Po roku zakonnik został wysłany do klasztoru św. Marona w Annai, gdzie 1 listopada 1853 roku złożył śluby posłuszeństwa, czystości i ubóstwa. Kolejne sześć lat spędził w Kfifan w klasztorze św. Cypriana, przygotowując się do święceń kapłańskich. Potem wrócił do Annai. Po kolejnych szesnastu latach życia we wspólnocie uzyskał pozwolenie na zamieszkanie w położonej niedaleko klasztoru pustelni świętych Piotra i Pawła.

Erem ten, założony w 1798 roku, położony był na wysokości 1350 metrów nad poziomem morza. Cela Ojca Szarbela, jak inne w pustelni, „miała wymiary trzy na dwa metry z kawałkiem i mierzyła dwa i pół metra wysokości. Na wschodniej ścianie okienko wychodziło na góry Ehmege, na północnej zaś znajdował się rodzaj szafy. Podłoga była kamienna, podobnie jak i mury, które oblepione były dodatkowo błotem. Sufit zrobiony był z pni drzew i ziemi”4.

Szczególnym nabożeństwem Ojciec Szarbel darzył Eucharystię. Cały ranek spędzał na przygotowywaniu się do odprawienia Mszy świętej, a po niej przez kilka godzin trwał w dziękczynieniu. Wiedział, że Msza to największy skarb, jaki mamy na ziemi. „W codziennej Mszy świętej Szarbel znajdował niewyczerpane źródło refleksji, na które jeden dzień wydawał się zbyt krótki. Istotne i głębokie znaczenie liturgii eucharystycznej, cud realnej obecności Chrystusa pod postacią chleba i wina, zjednoczenie z Chrystusem, istota ofiary proponują rzeczywistość niezgłębioną, tajemniczo obecną, która przepełnia dusze”5.

Wiele czasu Ojciec Szarbel poświęcał na adorację Najświętszego Sakramentu oraz na odmawianie różańca. Modlił się, pracował i pokutował. Często pościł i umartwiał się, choć już samo życie pustelnika było wielkim umartwieniem. Nie każdy jest bowiem w stanie wytrzymać sypianie na twardej macie z głową na drewnianym klocku owiniętym w skrawek starego habitu czy lodowaty ziąb panujący w kościele i nieogrzewanej celi. Nie każdy potrafi zadowolić się jednym skromnym posiłkiem dziennie. Najczęściej – w przypadku Ojca Szarbela – była to zupa jarzynowa. „Zwykle gotowano ją na oliwie, jako że masło było używane tylko podczas wielkich świąt jak Wielkanoc, Boże Narodzenie, święto św. Antoniego, patrona zakonu, i świętych Piotra i Pawła, patronów eremu. Poza tym jadał fattush, czyli mieszankę chleba, cebuli i warzyw strączkowych”6.

W pustelni Ojciec Szarbel spędził ostatnie dwadzieścia trzy lata swojego życia.

Pogodny, łagodny i dobry

Świadkowie życia Ojca Szarbela wspominają, że był pogodny, łagodny i dobry. Nieprzypadkowo mówiono o nim „święty Bogiem upojony”. Kiedyś tak bardzo pogrążył się w modlitwie, że nie zauważył tlącego się od uderzenia pioruna habitu. Ojciec Szarbel prowadził proste, ascetyczne życie, w posłuszeństwie przełożonym i oddaniu Bogu, realizując swoje powołanie do świętości. A świętość ta widoczna była już za życia Ojca Szarbela, także w licznych „cudownych” znakach.

Kiedyś na przykład Ojciec Szarbel poprosił współbrata o oliwę do lampy. Ten dał mu jednak wodę, ale mimo to lampa zapłonęła. Innym razem poproszono go o pomoc, gdy zbliżała się chmura niszczycielskiej szarańczy, która dla okolicznych mieszkańców oznaczała tragiczną klęskę głodu. Ziemia skropiona pobłogosławioną przez Ojca Szarbela wodą ocalała. Wezwano go także na pomoc, kiedy braciom pracującym w winnicy zagrażał wąż. Wystarczyło wówczas, że wypowiedział on słowa: „Idź stąd”, a wąż go posłuchał.

Pewien człowiek, który zeznawał w procesie kanonizacyjnym Ojca Szarbela, opowiedział o cudzie uzdrowienia swojego ojca, chorego na gorączkę tyfusową. Mężczyzna stracił przytomność i był już w agonii. Lekarze nie wiedzieli, jak mu pomóc. Pozbawieni nadziei zaprzestali leczenia. Wtedy do chorego wezwano Ojca Szarbela. Pustelnik, otrzymawszy pozwolenie od przełożonego na opuszczenie klasztoru, przybył nocą do umierającego. Ojciec Szarbel znał go, gdyż chory ten wiele razy służył mu do Mszy świętej. Gdy tylko wszedł do pokoju, zawołał mężczyznę trzy razy po imieniu. Jak mówił syn mężczyzny: „Mój ojciec otworzył oczy, a eremita, zwracając się do niego, rzekł: «Nie bój się!». Potem modlił się, pokropił go wodą święconą i kazał mu ją wypić. Wychodząc, zapewnił, że nie mamy się czego obawiać. Mój ojciec faktycznie odzyskał świadomość, zjadł, napił się i w ciągu kilku dni powrócił do zdrowia”7.

Podobnych świadectw i relacji o znakach i uzdrowieniach, jakie dokonywały się dzięki modlitwom Ojca Szarbela, można by przytoczyć wiele.

Koniec życia

16 grudnia 1898 roku, w czasie Mszy świętej, Ojciec Szarbel doznał udaru mózgu. Stało się to dokładnie podczas Podniesienia. „Umierając, powtarzał modlitwę, której nie dokończył podczas Mszy: «Ojcze Prawdy, oto Twój Syn, który ofiarowuje się Tobie, by oddać Ci chwałę…». Wypowiadał także imiona Jezusa, Maryi, Józefa oraz Piotra i Pawła, którzy byli patronami pustelni”8. Święty mnich zmarł osiem dni później, w Wigilię Bożego Narodzenia. Miał siedemdziesiąt lat.

Gdy po śmierci zdjęto mu habit, okazało się, że zamiast koszuli miał na sobie szorstką włosiennicę z koziej skóry, która okrywała całe jego ciało. Do habitu miał także przyszyty woreczek z kamykami, które odciskały się boleśnie na ciele mnicha, gdy ten kładł się do snu. Ojciec Szarbel nosił też żelazny pas, szeroki na trzy centymetry, od którego na ciele pustelnika zrobiła się rana.

Pośmiertne tajemnice Ojca Szarbela

Ojciec Szarbel – zgodnie z zakonną regułą – został pochowany na cmentarzu przy klasztorze w Annai, w zbiorowej mogile, bezpośrednio w ziemi, bez trumny i balsamowania. Niebawem nad miejscem pochówku pustelnika ludzie zauważyli migocącą poświatę. Przez wiele dni nad grobem Ojca Szarbela widać było tajemnicze światło, które unosiło się nad mogiłą niczym dym kadzidła, „jako modlitwy świętych” (Ap 8,4). W związku z owym niezwykłym światłem na przyklasztorny cmentarz zaczęły pielgrzymować tłumy wiernych, chrześcijan i muzułmanów. Ciało Ojca Szarbela – cztery miesiące po śmierci – przeniesiono więc do jednego z klasztornych pomieszczeń.

„Gdy w obecności zwierzchników zakonu, mnichów oraz wielu mieszkańców wioski dokonano otwarcia grobu, okazało się, że ciało znajduje się w doskonałym stanie, mimo że wskutek częstych deszczów od czasu pogrzebu woda kilkakrotnie podtapiała cmentarz. Ciało spoczywało w grobie zalanym mulistą wodą”9. W czasie ekshumacji okazało się, że ciało Ojca Szarbela jest nienaruszone i giętkie. Wydzielało także przyjemną woń i dziwną substancję – mieszaninę potu i krwi. Najdziwniejsze było jednak to, że ciało zakonnika nie było zimne, ale utrzymywało temperaturę zbliżoną do normalnej temperatury zdrowych ludzi. Wspomniany krwisty płyn cały czas wypływał z ciała Ojca Szarbela. „Z powodu tych wydzielin dwa razy na tydzień zmieniano poplamione krwią szaty pustelnika. Niewielkie skrawki sukna nasączonego tajemniczym płynem rozdawano w charakterze relikwii i środka przynoszącego ulgę w bólu, a także uzdrawiającego z chorób”10.

W 1927 roku nadal nienaruszone ciało Ojca Szarbela umieszczono w metalowej trumnie i złożono w podziemiach klasztoru. Jak pisze Joan Carroll Cruz, 24 lipca tego roku „ciało świętego zostało drobiazgowo przebadane przez dwóch lekarzy z Francuskiego Instytutu Medycznego w Bejrucie. Wraz z ciałem w nowym, specjalnie przygotowanym grobie w ścianie kaplicy umieszczono cynkową, szczelnie zamkniętą tubę, do której włożono różne dokumenty urzędowe. Grób nie wykazywał się niczym szczególnym do 25 lutego 1950 roku, gdy pielgrzymi odwiedzający sanktuarium zauważyli płyn wyciekający z narożnika i spływający na podłogę kaplicy. W obawie przed uszkodzeniem grobu wyjęto trumnę. Wówczas stwierdzono, że płyn wydobywał się ze szczeliny u spodu trumny. Płyn wyciekał w kierunku ściany zachodniej, wpadając w końcu do kaplicy. Uzyskano zgodę na zbadanie – w obecności licznych zwierzchników kościelnych oraz naukowców – zawartości opieczętowanej trumny. Ciało nie wykazywało najmniejszych śladów rozkładu”11.

Kiedy badania specjalistów się zakończyły, ciało Ojca Szarbela „umieszczono w trumnie za szklaną ścianą, aby liczni pielgrzymi mogli podziwiać relikwię. Wielu z nich stwierdziło, iż ciało relikwii wygląda jak ciało starszego, głęboko uśpionego mężczyzny. (…) Z ciała nieustannie sączyła się ciecz, która czasami, gromadząc się na dnie trumny, osiągała trzy cale głębokości”12. Ów tajemniczy oleisty płyn doskonale zachowane ciało świętego pustelnika wydzielało przez sześćdziesiąt siedem lat. „Nikt nie potrafił naukowo wytłumaczyć, skąd wzięła się ta wydzielina. W ciągu kilkudziesięciu lat wypływania cieczy jej waga znacznie przekroczyła wagę mnicha. Z naukowego punktu widzenia jest to zjawisko niewytłumaczalne, gdyż w ciele człowieka znajduje się około pięciu litrów krwi i innych płynów”13.

Kolejna ekshumacja przeprowadzona w 1955 roku wykazała, że ciało wciąż się nie rozkłada i wydziela płyn, który był widoczny nawet na ścianie grobowca. Wielu z tych, którzy go dotykali, zostało uzdrowionych. Dopiero kiedy 5 grudnia 1965 roku papież Paweł VI dokonał beatyfikacji Ojca Szarbela, jego ciało „poddało się prawom natury. Obecnie zachowały się jedynie kości, odznaczające się charakterystycznym, czerwonym zabarwieniem”14.

Oryginalny portret

Do klasztoru w Annai przybywały tłumy pielgrzymów. O pomoc, wsparcie i wstawiennictwo u Boga prosili Ojca Szarbela ludzie różnych wyznań i narodowości. Skrawki materiału nasączone wydzielającym się z jego ciała płynem przywracały zdrowie. Od 1950 roku, kiedy w klasztorze w Annai zaczęto prowadzić rejestr łask uzyskanych za przyczyną Ojca Szarbela, stwierdzono ponad sześć tysięcy przypadków uzdrowień niewytłumaczalnych z punktu widzenia medycyny.

Trudno także w racjonalny sposób wytłumaczyć pojawienie się Ojca Szarbela na zdjęciu wykonanym kilkadziesiąt lat po jego śmierci, dokładnie 8 maja 1950 roku. Tego dnia grupa pielgrzymów-zakonników przybyła do klasztoru i pustelni w Annai, chcąc pomodlić się przy grobie libańskiego mnicha. Pielgrzymi chcieli mieć pamiątkę z tego niezwykłego dla siebie dnia i zrobili sobie wspólne zdjęcie. Kiedy wywołali fotografię, zobaczyli, że poza pięcioma osobami, które pozowały do zdjęcia, na pierwszym planie jest jeszcze jedna tajemnicza postać, która nie stawała z nimi do zdjęcia. Starsi z zakonników klasztoru w Annai i osoby z rodziny po znakach szczególnych rozpoznały w nim Ojca Szarbela. Był to jego pierwszy fotograficzny wizerunek, za życia bowiem nikt nigdy nie zrobił Ojcu Szarbelowi zdjęcia. Tajemnicza fotografia z połowy XX wieku stała się więc wzorem dla wszystkich współczesnych obrazów i wizerunków św. Szarbela, pustelnika z XIX stulecia.

Beatyfikacja i kanonizacja

Ojciec Szarbel – jak wspomniano – został beatyfikowany 5 grudnia 1965 roku, podczas ostatniej sesji II Soboru Watykańskiego. W czasie Mszy beatyfikacyjnej papież Paweł VI powiedział, że „nowy, znamienity uczestnik świętości monastycznej ubogaca dziś swoim przykładem i wstawiennictwem cały lud chrześcijański”15. Ojciec Święty podkreślił też, że nowy błogosławiony „w świecie nazbyt często zafascynowanym bogactwem i wygodą” pomaga zrozumieć „niezastąpioną wartość ubóstwa, pokuty i ascezy, które uwalniają duszę wznoszącą się ku Bogu”16.

Papież Paweł VI dwanaście lat później dokonał również kanonizacji libańskiego pustelnika. Msza święta kanonizacyjna odbyła się w Rzymie 9 października 1977 roku. Ojciec Święty mówił wówczas: „Ten rodzaj świętości, który praktykował Szarbel Makhlouf, ma wielkie znaczenie, nie tylko dla chwały Bożej, lecz także dla żywotności Kościoła. (…) Błogosławmy Pana za to, że dał nam św. Szarbela Makhloufa, by odnowił siłę swego Kościoła, za przykład jego życia i za jego modlitwę. Oby nowy święty wciąż wywierał na nas swój niezwykły wpływ, nie tylko w Libanie, lecz na Wschodzie i w całym Kościele!”17.

Kult św. Szarbela

Do grobu zakonnika w Annai co roku przybywają ponad cztery miliony pielgrzymów. Pamięć o świętości Ojca Szarbela trwa do dziś i do dziś ludzie, którzy modlą się za jego wstawiennictwem, wymadlają liczne łaski. Są to uzdrowienia ciała, ale często także duszy. Wiele osób dzięki pomocy świętego mnicha z Libanu, powróciło na drogę Bożą.

Obecnie ich dokumentacją zajmuje się ojciec Louis Matar z klasztoru w Annai. Duchowny sam doznał pomocy św. Szarbela, kiedy w czasie Mszy świętej zasłabł i stracił przytomność. Ojcu Louisowi udzielono namaszczenia chorych i w ciężkim stanie przetransportowano do szpitala. Tam okazało się, że konieczny jest zabieg koronarografii. W czasie jego trwania lekarze stwierdzili liczne złogi miażdżycowe. Kiedy je czyścili i usuwali z organizmu, jeden z nich całkowicie zatamował krążenie. „W tym momencie lekarz nie mógł już nic zrobić. Obecnym tam mnichom przekazał więc informację, że ojciec Louis właśnie zmarł. Krew przestała krążyć, a obraz na monitorze zrobił się czarny. Kiedy mnisi usłyszeli, że ojciec Louis zmarł, jednogłośnie zakrzyknęli: «Święty Szarbelu!». W tym momencie ekran się włączył, żyły ojca Louisa zostały cudownie odblokowane, krew zaczęła krążyć w ciele, a martwy wrócił do życia. Jak mówi ojciec Louis, dostał wówczas od Boga nowe życie, by więcej się modlić, pokutować i opowiadać o cudach dokonanych za wstawiennictwem tego wielkiego Świętego”18.

W sierpniu 2017 roku na wzgórzach Kasarwan w Libanie stanął największy na świecie pomnik św. Szarbela. Monument waży czterdzieści ton, ma dwadzieścia siedem metrów wysokości i blisko dziesięć metrów szerokości. Jest podziękowaniem Libańczyków za opiekę i otrzymane łaski za wstawiennictwem mnicha. Statua została poświęcona podczas Mszy świętej 14 września 2017 roku, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego.

Kult św. Szarbela coraz bardziej rozwija się także w Polsce. Tylko w Krakowie są już dwie świątynie z relikwiami libańskiego mnicha. Relikwie pierwszego stopnia tajemniczego pustelnika z Annai znajdują się w kościele Świętego Krzyża w Krakowie, a nabożeństwa do św. Szarbela, które odbywają się w tym kościele każdego trzydziestego dnia miesiąca, gromadzą tłumy wiernych. Nabożeństwo to rozpoczyna się różańcem i odczytywaniem próśb oraz podziękowań, które można składać do koszyka przed ołtarzem, a także wcześniej telefonicznie lub mailowo na adres parafii. Głównym punktem modlitewnego czuwania jest Eucharystia, którą wieńczy błogosławieństwo olejem św. Szarbela. Wszystkie prośby są przechowywane, a następnie zawożone do Libanu podczas pielgrzymek, które co roku organizuje parafia Świętego Krzyża. W kościele znajduje się ołtarzyk z relikwiami św. Szarbela oraz jego ikona, którą w maju 2017 roku poświęcił ks. abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski. Wierni mogą też w parafii otrzymać olej św. Szarbela.

Z kolei 23 lipca 2017 roku relikwie dziewiętnastowiecznego pustelnika z Libanu zostały uroczyście wprowadzone do Sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach w Krakowie. Przywieźli je tam libańscy pielgrzymi, którzy chcieli modlić się w miejscu związanym z Papieżem Polakiem.

Cuda beatyfikacyjne i cud kanonizacyjny

Uzdrowiona przy grobie libańskiego mnicha

W środę 12 lipca 1950 roku o godzinie 9.40 siostra Mary Abel Kamary ze Zgromadzenia Świętych Serc Jezusa i Maryi w Bikfajji, w Libanie, została cudownie uzdrowiona przy grobie św. Szarbela. Ta libańska zakonnica od kilkunastu lat cierpiała z powodu poważnego schorzenia żołądka i całej jamy brzusznej. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na powrót do zdrowia. Z czasem choroba tak wyniszczyła organizm zakonnicy, że Mary Abel mogła poruszać się jedynie z pomocą drugiej osoby. Jej uzdrowienie za przyczyną św. Szarbela było natychmiastowe i trwałe.