Przyjście Pana - XVI Benedykt - ebook + książka

Przyjście Pana ebook

Benedykt XVI

0,0

Opis

Przychodząc, Bóg zbliżył się do nas, i my powinniśmy przyzwyczajać się do przebywania z Nim. Dlatego też Przyjście Pana ma na celu nauczyć nas patrzeć oczami Boga i umiłować koleje losu, świat i wszystko, co nas otacza.

Papieskie rozmyślania o oczekiwaniu i obecności

Pragnienie osiągnięcia pełni jest na trwałe wpisane w ludzkie serce. Jedyną właściwą odpowiedzią na tę dojmującą tęsknotę jest Bóg. Papież Benedykt XVI przypomina, że chrześcijanie oczekują powtórnego przyjścia Pana, jednocześnie już żyjąc tym, czego się spodziewają. Ufność Bożemu Słowu pozwala uczestniczyć w rzeczywistości nadchodzącego Królestwa. Nie trzeba go zdobywać, wystarczy je przyjąć. Bóg sam objawia się człowiekowi, ukazując oblicze pełne łaski i miłosierdzia.

Rozważania Benedykta XVI uświadamiają prawdę o przeznaczeniu człowieka i wskazują, że w każdym ludzkim wnętrzu mieszka Duch, który wspiera nasze nieporadne modlitwy i nieustannie woła: „Przyjdź, Panie Jezu!”.

Ta książka jest tekstem niesłychanie spójnym i głębokim, głębią zarówno teologiczną, jak i egzystencjalną. 
ks. prof. Jerzy Szymik, autor książki Theologia Benedicta

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 96

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Okładka

Strona tytułowa

© Libreria Editrice Vaticana

© Wydawnictwo WAM, 2018

Opieka redakcyjna: Klaudia Bień

Projekt okładki: Pracownia Mole

Skład i korekta: Pracownia Mole

ISBN EPUB: 978-83-277-2060-3 ISBN MOBI: 978-83-277-2061-0

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260

druk: Grafarti • Łódź

Wstęp O Bogu, który przychodzi, by być obecnym

W dniu, w którym piszę te słowa, żegnaliśmy Eucharystią i modlitwą na cmentarzu w Niedobczycach, dzielnicy Rybnika, kursowego kolegę, księdza Józefa Lubszczyka. Przygotowując pogrzebową homilię, dotarłem do krótkiego wywiadu, w którym mój kolega opowiadał o swojej młodzieńczej decyzji zostania księdzem:

„Wcale nie myślałem o kapłaństwie. Po maturze wikary namówił mnie na rekolekcje dla maturzystów. Tam miałem trochę więcej czasu, żeby pomyśleć, żeby się zastanowić. Poszedłem na nocną adorację. Byłem tam kilka godzin, a zdawało mi się, że to kilka minut. Po prostu wtedy zdałem sobie sprawę z obecności Pana Boga. To było tak pewne, że stwierdziłem, że muszę to powiedzieć innym. Najlepiej jako ksiądz”.

Kiedy tego samego dnia, wieczorem, przeczytałem Przyjście Pana. Rozważania papieskie, miałem silne, nieodparte wrażenie, że książka jest właśnie o tym. Że jest to dokładnie jej refren, lejtmotyw, przejmujący punkt ciężkości, na wydobyciu i podkreśleniu którego najbardziej autorowi zależy. Że papież Benedykt zdaje sobie sprawę z obecności Pana Boga z taką pewnością, że musi to powiedzieć innym. Że w tym dniu obaj – papież i mój zmarły przyjaciel – mówią mi z mocą to samo.

Czytam bowiem: w życiu „napotykamy (…) szlaki, na których Bóg wydaje się nieobecny”. Natomiast prawdziwy sens Adwentu to słowa Sofoniasza z VII w. przed Chrystusem: „Wyśpiewuj, Córo Syjońska! / Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! / Ciesz się i wesel z całego serca, / Córo Jeruzalem! / (…) Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie”. „Adwent (…) zachęca nas, pośród tylu trudności, byśmy odnowili pewność, że Bóg jest obecny”. „Im bardziej otwieramy się na Boga, przyjmujemy dar wiary, w Nim pokładamy całkowicie naszą nadzieję – jak Abraham i Maryja – tym bardziej Jego obecność sprawia, że stajemy się zdolni do przeżywania wszystkich sytuacji naszego życia w pokoju, pewni Jego wierności i Jego miłości”… Jego trwałej i nieodwołalnej obecności.

O tym jest ta książka.

Przyjścia Pana są dwa, wyjaśnia papież: „pierwszym jest Wcielenie, drugim – chwalebne przyjście na końcu czasów”. Ale między nimi, między tymi dwoma „widzialnymi”, jest przyjście trzecie, „pośrednie” i „ukryte”, uczy za św. Bernardem z Clairvaux: „dokonuje się ono w duszy wierzących i stanowi jakby pomost między przyjściem pierwszym i ostatnim”. Bo nasz Bóg – Ten, z powodu którego podnosi się adwentowy okrzyk radości córek i synów Syjonu/Jeruzalem/­Kościoła – jest Bogiem czasu teraźniejszego ciąg­łego. On nie tylko „przyszedł” i „przyjdzie”, ale „przychodzi”, „jest On Bogiem-który-przychodzi” i dzięki temu Jest Obecny. Jest Bogiem-Który-Jest-Obecny.

I też w tym dokładnie znaczeniu i punkcie ta książka, złożona z dwudziestu kilku rozważań, jest tekstem niesłychanie spójnym i głębokim, głębią zarówno teologiczną, jak i egzystencjalną. Czytamy, że „człowieka poznajemy po jego oczekiwaniu”, po treści i kształcie jego nadziei. Jego „wielkość” moralną można mierzyć tym, na co czeka, na co liczy, czyli tym, w czym – ostatecznie – pokłada nadzieję. Lektura tych tekstów ma skłonić czytelnika do czekania na Pana i liczenia tylko na Niego. A w efekcie do doświadczenia błogo­sławionego skutku tegoż: obecności Boga, Jego egzystencjalnej bliskości. Tak rozumiem papieski zamysł.

Jest to tym samym książka o tajemnicy Wcielenia, o jej ku-paschalności, o budzącym zawrót głowy i serca paradoksie paradoksów, paradoksie par excellence chrześcijańskim, a mianowicie o tym, że Boża Mądrość, ta która wyszła „z ust Najwyższego”, leży w żłobie owinięta w pieluszki, że odwieczny Logos, Słowo, które stworzyło świat, przyszło na ten stworzony przez siebie świat jako Dziecko, utożsamiło się z człowiekiem – Jezusem z Nazaretu – i Jego historią.

Znajdziemy tu znakomite literacko i teologicznie frazy o surowym Prekursorze Chrystusa, o Jego milczącym, wewnętrznie skupionym Opiekunie, o jego Matce, prawdziwej Córze Syjonu, Kobiecie, która potrafi słowa i dzieła Boże „składać razem” w swoim czujnym sercu i tym samym dojść „do zrozumienia, jakie tylko wiara może zapewnić”. I o tym, że „prawdziwa radość pochodzi ze związku z Bogiem”.

Znajdziemy tu wspaniały minitraktat teologiczny o grzechu pierworodnym i tajemnicy zła, po przeczytaniu którego nie mamy wątpliwości, że papież jest profesorem. Nie zawiodą się też ci, dla których Benedykt XVI pozostaje mistrzem w wielkiej wojnie ze schorzeniami (po)nowo­czes­ności i ideologii postępu. Uderza w ich czułe miejsca. „Ileż to razy baliśmy się zbliżyć do bet­lejemskiej groty, obawiając się, że może to być przeszkodą dla naszego krytycyzmu i dla naszej nowoczesności”, pisze, by w innym miejscu gorzko odnieść się do kultu zmiany i zdolności przystosowywania się do nowych sytuacji przy jednoczesnej eliminacji cnót niemodnych: stałości, cierpliwości, wytrwałości. Przejmująco i współodczuwająco zwraca się do więźniów w rzymskim Rebibbi. Jednoznacznie ujmuje się za życiem. Powtarza za Tertulianem: „Jest już człowiekiem ten, kto ma nim być”. I dodaje: „nie istnieją żadne racje przemawiające za tym, aby nie uważać go za osobę od chwili poczęcia”.

Konstrukcja książki odpowiada klimatowi litur­gicznemu Adwentu. To znaczy, że im bliżej przyjścia Pana, narodzin w Betlejem, tym robi się intensywniej, rośnie napięcie czekania, zbliża się bowiem sam Bóg. Tak też dobrane są rozważania, których puentą jest Bożonarodzeniowe orędzie Urbi et Orbi sprzed równo dekady. A w nim zdanie będące puentą puent tej książki, zdanie włożone w usta oczekiwanego i już narodzonego Dziecka: „Nie lękajcie się, Ja jestem Bogiem i nikt inny (Iz 45,22)”. Bo prawdą jest nie tylko to, że Jezus jest Panem. Prawdą jest również odwrotność tej tezy: Panem jest Jezus. Nikt inny.

I jeszcze jedno: wspomnienie kogoś, kto już się doczekał spotkania z Panem twarzą w twarz. Pani Anna Gojny, nasza pszowska zakrystianka, trzy lata przed śmiercią powiedziała mojej mamie podczas sprzątania kościoła – i było to wyznanie absolutnie adwentowe – „Pani Szymikowo, jo sie ciesza na śmierć jak na wilijo”. Przychodzący stanie się bowiem Obecnym na wieki.

Dlatego nie mamy powodu do lęku.

ks. Jerzy Szymik

13–16 października 2018 roku

Pszów

Tęsknota za pełnią

Przychodzenie Pana wciąż trwa

Drodzy Bracia i Siostry!

Kościół rozpoczyna nowy rok liturgiczny, drogę, którą dodatkowo wzbogaca Rok Wiary przeżywany w 50. rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II. Pierwszym etapem tej drogi jest Adwent, który w obrządku rzymskim stanowią cztery tygodnie poprzedzające Boże Narodzenie, to znaczy tajemnicę Wcielenia Boga. Słowo „adwent” oznacza „przyjście” lub „obecność”. W świecie starożytnym zapowiadało wizytę króla lub cesa­rza w jakiejś prowincji; w języku chrześcijańskim odnosi się do przyjścia Boga, do Jego obecności w świecie; tajemnicy, która obejmuje cały wszechświat i całą historię, ale zawiera dwa decydujące momenty: pierwsze i drugie przyjście Jezusa Chrystusa. Pierwszym jest właśnie Wcielenie, drugim – chwalebne przyjście na końcu czasów. Te dwa momenty, które chronologicznie są od siebie odległe – a nie jest nam dane wiedzieć, jak bardzo – w istocie stykają się ze sobą, ponieważ przez swoją śmierć i zmartwychwstanie Jezus już dokonał tej przemiany człowieka i wszechświata, która jest ostatecznym celem stworzenia. Ale przed końcem konieczne jest, by Ewangelia była głoszona wszystkim narodom – mówi Jezus w Ewangelii św. Marka (por. Mk 13,10). Przychodzenie Pana wciąż trwa, Jego obecność musi przeniknąć świat. To nieustanne przychodzenie Pana w głoszeniu Ewangelii wymaga naszej ciąg­łej współpracy. Kościół – który jest jak Oblubienica, Małżonka Baranka Bożego ukrzyżowanego i zmartwychwstałego (por. Ap 21,9) – w jedności ze swoim Panem współpracuje w urzeczywistnianiu tego przyjścia Pana, w którym już rozpoczyna się Jego chwalebne powtórne przyjście.

O tym przypomina nam dzisiaj Słowo Boże, wskazując sposób postępowania, jaki należy przyjąć, aby być gotowym na przyjście Pana. W Ewangelii Łukasza Jezus mówi uczniom: „Uważajcie (…), aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych (…). Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie” (Łk 21,34.36). Tak więc potrzebne są umiarkowanie i modlitwa. Zaś apostoł Paweł dodaje zachętę, by „spotęgować miłość” do siebie nawzajem i do wszystkich, aby nasze serca były utwierdzone jako nienaganne w świętości (por. 1 Tes 3,12–13). Pośród wstrząsów świata czy na pustyniach obojętności i materializmu chrześcijanie przyjmują od Boga zbawienie i świadczą o nim poprzez odmienny styl życia, jak miasto postawione na wzgórzu. „W owych dniach – zapowiada prorok Jeremiasz – (…) Jero­zolima będzie trwać bezpiecznie. To zaś jest imię, którym ją będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością” (Jr 33,16). Wspólnota wierzących jest znakiem miłości Boga, Jego sprawiedliwości, która już jest obecna i działa w historii, ale jeszcze nie jest w pełni zrealizowana i dlatego zawsze trzeba jej oczekiwać, cierpliwie i mężnie poszukiwać, przyzywać ją.

Maryja Panna doskonale ucieleśnia ducha Adwentu, którego cechują słuchanie Boga, głębokie pragnienie pełnienia Jego woli, radosna służba innym. Pozwólmy, by nas prowadziła, aby przychodzący Bóg nie zastał nas zamkniętych lub rozproszonych, ale mógł w każdym z nas poszerzyć nieco swoje królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju.

Rozważanie przed modlitwą Anioł Pański

2 grudnia 2012

Niezrównana godność życia ludzkiego

Drodzy Bracia i Siostry!

Każdy początek zawiera w sobie specjalną łaskę, gdyż jest pobłogosławiony przez Pana. W czasie tego Adwentu będziemy mogli doświadczyć jeszcze raz bliskości Tego, który stworzył świat, który nadaje kierunek historii i który zatroszczył się o nas, a najwyższym tego wyrazem było Jego uniżenie się i stanie człowiekiem. Zbliżając się do Bożego Narodzenia, będziemy rozważać tę właśnie wielką i fascynującą tajemnicę Boga-z-nami, a nawet więcej – Boga, który staje się jednym z nas. W czasie Adwentu poczujemy, jak Kościół bierze nas za rękę i, na podobieństwo Najświętszej Maryi, okazuje swoje macierzyństwo, pomagając nam przeżywać radosne oczekiwanie na przyjście Pana, który wszystkich nas obejmuje swą zbawczą i dającą pociechę miłością.

Podczas gdy nasze serca oczekują na doroczne świętowanie narodzenia Chrystusa, liturgia Kościoła każe nam patrzeć na cel ostateczny: na spotkanie z Panem, który przyjdzie w majestacie chwały. Dlatego my, którzy w każdej Eucharystii „głosimy Jego śmierć, wyznajemy Jego zmartwychwstanie i oczekujemy Jego przyjścia”, czuwamy na modlitwie. Liturgia dni adwentowych nieustannie dodaje nam odwagi i wspiera nas, wkładając w nasze usta wezwanie, którym zamyka się całe Pismo Święte, z ostatniej stronicy Apokalipsy św. Jana: „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,20).

Drodzy Bracia i Siostry, nasze zgromadzenie dzisiejszego wieczoru wzbogacone jest o jeszcze inny ważny wątek: wraz z całym Kościołem chcemy modlić się podczas uroczystego czuwa­nia w intencji rodzącego się życia. Pragnę podziękować wszystkim tym, którzy przyłączyli się do tej inicjatywy, a także tym, którzy ze szczególnym poświęceniem przyjmują i chronią życie ludzkie w różnych sytuacjach jego słabości, zwłaszcza w jego początkach i pierwszych fazach rozwoju. Właśnie początek roku liturgicznego pozwala nam na nowo przeżywać oczekiwanie na Boga, który stał się ciałem w łonie Matki Bożej, na Boga, który staje się małym dzieckiem; mówi nam o przyjściu Boga bliskiego, który zapragnął dzielić ludzką kondycję od samego początku życia po to, by je zbawić. W ten sposób tajemnica Wcielenia Pańskiego i początek ludzkiego życia łączą się ściśle i harmonijnie w jednym zbawczym planie Boga, Pana życia wszystkich i każdego pojedynczego człowieka. Wcielenie ukazuje nam w jasnym świetle i w zadziwiający sposób, że każde ludzkie życie ma wielką, niezrównaną godność.

Człowiek jest wśród wszystkich żywych stworzeń na ziemi istotą wyjątkową i nieporównywalną. Człowiek jest jedyny i specyficzny, oprócz cielesności obdarzony jest rozumem i wolną wolą. Żyje jednocześnie i nierozłącznie w wymiarze duchowym i cielesnym. Przypomina nam o tym również fragment Pierwszego Listu do Tesaloniczan, który został odczytany: „Bóg pokoju – pisze św. Paweł – niech uświęca was całych, aby nietknięty duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (1 Tes 5,23). Jesteśmy zatem duchem, duszą i ciałem. Jesteśmy częścią tego świata, związani możliwościami i granicami podyktowanymi materialnością; jednocześnie jesteśmy otwarci na horyzont nieskończony, jesteśmy zdolni do dialogu z Bogiem i do przyjęcia Go w nas. Angażujemy się w rzeczywistość ziemską i poprzez nią możemy odkryć obecność Boga i dążyć do Niego, który jest absolutną prawdą, dobrocią i pięknem. Smakujemy cząstki życia i szczęśliwości i tęsknimy za całkowitą pełnią.

Bóg kocha nas miłością głęboką, całkowitą, bez różnic; zaprasza nas do przyjaźni ze sobą; czyni nas uczestnikami swojego Boskiego życia – rzeczywistości przekraczającej jakiekolwiek wyobrażenia, myśli i słowa. Ze wzruszeniem i wdzięcznością uświadamiamy sobie nieporów­nywalną z niczym wartość godności każdego człowieka i naszą wielką odpowiedzialność wobec wszystkich ludzi. „Chrystus, nowy Adam, właśnie w objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i odsłania przed nim jego najwyższe powołanie (…). Syn Boży poprzez Wcielenie zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem” (Gaudium et spes, 22).

Wiara w Jezusa Chrystusa zakłada również nowy sposób spojrzenia na człowieka – spojrze­nie pełne ufności i nadziei. Zresztą samo doświadczenie i prawy rozum potwierdzają, że istota ludzka jest podmiotem zdolnym do rozumienia i chcenia, wolnym i posiadającym samoświadomość; jest niepowtarzalna i niedająca się zastąpić, jest ukoronowaniem całej rzeczywistości ziemskiej, a w związku z tym musi być uznawana za wartość samą w sobie i zasługuje na przyjęcie zawsze z szacunkiem i miłością. Nie może być traktowana jak przedmiot posiadania lub rzecz, którą można dowolnie manipulować; nie może być traktowana jako narzędzie służące innym ludziom i ich interesom. Osoba jest dobrem samym w sobie i należy zawsze zabiegać o jej integralny rozwój.

Zatem miłość do wszystkich ludzi, jeśli jest szczera, spontanicznie wyraża się w preferencyjnej trosce o najsłabszych i najbiedniejszych. W tym kontekście sytuuje się troska Kościoła o rodzące się życie, najbardziej kruche, najbardziej zagrożone przez egoizm dorosłych i wypaczone sumienia. Kościół niezmiennie potwierdza to, co oświadczył Sobór Watykański II odnośnie do przerywania ciąży i wszelkiego naruszania poczętego życia: „Życie należy chronić z największą troską od samego poczęcia” (tamże, 51).

Istnieją tendencje kulturowe, które usiłują uspokoić sumienia racjami podyktowanymi przez okoliczności. Co do płodu w łonie matki, sama nauka wykazuje jego autonomię i zdolność do wzajemnej komunikacji z matką, skoordynowanie procesów biologicznych, ciągłość rozwoju, wzrastającą złożoność organizmu. Nie jest on materiałem biologicznym, lecz nową żywą istotą, dynamiczną i wspaniale uporządkowaną, nowym bytem rodzaju ludzkiego. Taki był Jezus w łonie Maryi; taki był każdy z nas w łonie matki. Za starożytnym autorem chrześcijańskim Tertulianem możemy powiedzieć: „Jest już człowiekiem ten, kto ma nim być”; nie istnieją żadne racje przemawiające za tym, aby nie uważać go za osobę od chwili poczęcia.

Niestety, życie dzieci również po narodzeniu bywa narażone na opuszczenie, głód, nędzę, choroby, nadużycia, przemoc, wykorzystywanie. Łamanie ich praw na rozmaite sposoby w świecie boleśnie rani sumienie każdego człowieka dobrej woli. W obliczu smutnego obrazu niesprawiedliwości popełnianych w stosunku do życia człowieka, przed jego urodzeniem i po nim, posłużę się słowami gorącego apelu Jana Pawła II w sprawie odpowiedzialności wszystkich i każdego: „Szanuj, broń, miłuj życie i służ życiu – każdemu życiu ludzkiemu! Tylko na tej drodze znajdziesz sprawiedliwość, rozwój, prawdziwą wolność, pokój i szczęście!” (Evangelium vitae, 5). Wzywam zajmujących się polityką, ekonomią i społecznym przekazem, aby uczynili wszystko, co w ich mocy, w celu promocji kultury zawsze szanującej ludzkie życie, aby stworzyć sprzyjające warunki i sieć ośrodków pomocy w jego przyjmowaniu i rozwoju. Maryi Dziewicy, która przyjęła w swoim matczynym łonie Syna Bożego, który stał się człowiekiem, z wiarą, z czułą troską, i towarzyszyła Mu z miłością solidarną i pełną oddania, zawierzmy modlitwy i zaangażowanie w obronie rodzącego się życia. Czynimy to w czasie liturgii – będącej przestrzenią, w której żyjemy prawdą i gdzie prawda żyje z nami – ado­rując boską Eucharystię, w której kontemplujemy Ciało Chrystusa, to Ciało, które wzięło ciało z Maryi za sprawą Ducha Świętego i z Niej się narodziło w Betlejem, aby nas zbawić.

Ave, verum Corpus, natum de Maria Virgine!

Nieszpory I niedzieli Adwentu

27 listopada 2010

Bóg wyzwala od zła i śmierci

Drodzy Bracia i Siostry!

„Zwiastujcie narodom nowinę: Oto nasz Bóg i Zbawca przychodzi”. Liturgia wzywa Kościół, aby na nowo głosił wszystkim narodom swe przesłanie, które ujmuje w dwóch słowach: „Bóg przychodzi”. W tym zwięzłym komunikacie kryją się zawsze nowe myśli. Zatrzymajmy się przy nich na chwilę i pomyślmy: nie używa się tutaj czasu przeszłego – „Bóg przyszedł”, ani przyszłego – „Bóg przyjdzie”, lecz teraźniejszego – „Bóg przychodzi”. Jak dobrze widać, jest to czas teraźniejszy ciągły, czyli czynność, która wciąż się dokonuje: już się dokonała, dokonuje się teraz i jeszcze się dokona. „Bóg przychodzi” w każdej chwili. Czasownik „przyjść” występuje tu jako słowo teologiczne czy wręcz teologalne, ponieważ mówi nam o czymś, co dotyczy samej natury Boga. Głosić, że „Bóg przychodzi”, znaczy więc głosić po prostu samego Boga, ukazując jedną z Jego istotnych i charakterystycznych cech: to, że jest On Bogiem-który-przychodzi.

Adwent jest wezwaniem dla wierzących, aby uświadomili sobie tę prawdę i zgodnie z nią postępowali. Niczym zbawienne wezwanie, ponawiane w kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach, rozbrzmiewają słowa: Obudź się! Pamiętaj, że Bóg przychodzi! Nie wczoraj, nie jutro, ale dzisiaj, teraz! Jedyny prawdziwy Bóg, „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba”, nie jest Bogiem, który żyje w niebie i nie interesuje się nami ani naszymi dziejami, lecz jest Bogiem-który-przychodzi. Jest Ojcem, który nigdy nie przestaje o nas myśleć i w pełni szanując naszą wolność, pragnie nas spotkać i nawiedzić; chce przyjść, zamieszkać wśród nas, pozostać z nami. Przychodzi, bo chce nas wyzwolić od zła i śmierci, od tego wszystkiego, co uniemożliwia nam prawdziwe szczęście. Bóg przychodzi, aby nas zbawić.