Celebracja Ewangelii - Enzo Bianchi, Goffredo Boselli  - ebook

Celebracja Ewangelii ebook

Enzo Bianchi, Goffredo Boselli

0,0

Opis

Jak lepiej zrozumieć rolę liturgii w życiu Kościoła? Enzo Bianchi i Goffredo Boselli dają nam niezawodny klucz do rozwikłania tej tajemnicy. To biblijna historia o Emaus – mikrokosmos chrześcijaństwa i prawdziwego człowieczeństwa. Autorzy udowadniają, że współcześnie – podobnie jak uczniowie, którzy spotkali Jezusa w drodze – mamy tylko jeden sposób na stanie się autentycznymi chrześcijanami. Może się to dokonać wyłącznie przez rozumienie Pisma i łamanie chleba.

Czy powrót do mszy trydenckiej jest uzasadniony? Jak podchodzić do emocji towarzyszących nabożeństwom? Co się stanie, jeśli zredukujemy religię jedynie do obrządku? Bianchi i Boselli mierzą się z tymi niełatwymi pytaniami. Jednocześnie przypominają o podstawowej zasadzie ewangelizacji, mówiącej o umieszczeniu słowa Bożego w centrum i podporządkowania się mu.

Wielką wartością tej publikacji jest ukazanie związku celebrowanej liturgii z konkretem chrześcijańskiego życia. Autorzy dostarczają przy tym wielu argumentów, które trzeba poznać i z którymi można twórczo dyskutować w debacie o współczesnym kształcie liturgii. Dawno nie czytałem tak duchowo inspirującej książki, która pokazywałaby, że faktycznie życie chrześcijanina znajduje swój szczyt i źródło w liturgii Kościoła.
ks. dr Krzysztof Porosło, wykładowca sakramentologii na UPJP2 w Krakowie

Enzo Bianchi (ur. 1943) – zakonnik, teolog, założyciel Wspólnoty Monastycznej z Bose, której od ponad pięćdziesięciu lat jest przeorem, autor wielu książek. W Wydawnictwie WAM ukazała się jego Skandaliczna miłość Boga.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 280

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wprowadzenie

Zpewnością zaproponowanie książki poświęconej liturgice, publikacji, która nie jest przeznaczona dla ekspertów, ale dla każdego, kto troszczy się ojedną zniewielu rzeczywistości tak istotnych idecydujących dla życia Kościoła, jest dzisiaj wyzwaniem. Czy są jeszcze pasterze iświeccy, którzy wierzą wznaczenie liturgii isą gotowi poświęcić czas lekturze książki na ten temat?

Wydaje się, że po początkowym entuzjazmie, jaki wzbudziła soborowa odnowa liturgiczna, wostatnich latach liturgia znalazła się na marginesie głównych zainteresowań Kościoła. Czasami odnosi się wrażenie, że dzisiejsza liturgia tkwi wcieniu pytań idebat kościelnych uważanych za kluczowe, takich jak rodzina, edukacja, ubodzy oraz szeroko pojęte kwestie moralne ispołeczne. Istnieją co prawda również wspólnoty, wktórych liturgia jest przeżywana intensywnie iwktórych poświęca się jej dużo uwagi isporo energii na jej celebrację. Nie można jednak nie zauważyć zpewnym niezadowoleniem, że wniektórych przypadkach – na przykład wplanie duszpasterskim biskupów włoskich na dekadę 2010–2020 (Educare alla vita buona del vangelo) – rola liturgii wwychowaniu ku wierze jest właściwie bez znaczenia. Zupełnie tak jakby liturgia isakramenty były bezwartościowe wkształtowaniu życia chrześcijańskiego. Czy utracono już pamięć onauczaniu Soboru, według którego „liturgia jest (…) pierwszym iniezastąpionym źródłem, zktórego wierni czerpią ducha prawdziwie chrześcijańskiego” (Sacrosanctum concilium 14)? Jeśli więc ów „prawdziwie chrześcijański duch” nie jest zaczerpnięty zliturgii, to wjakim duchu jest nasze chrześcijaństwo?

Za odkrywczy należy uznać fakt, iż to, co się dzieje zliturgią, można odnieść również do życia religijnego, które od lat zmierza wkierunku powolnego upadku. Dzieje się to wszystko przeważnie watmosferze ignorowania poważnych reperkusji, takich jak zanikanie wspólnot religijnych imonastycznych. Takie tendencje można zauważyć wżyciu Kościoła europejskiego ipoza nim. Wydaje się, że nawet rok całkowicie poświęcony życiu zakonnemu nie otworzył nam oczu na rzeczywistość tak dla Kościoła decydującą. Liturgia iżycie zakonne, awsposób całkowicie wyjątkowy życie klasztorne, połączone są ze sobą dwojako. Można mówić oich połączeniu przede wszystkim dlatego, że przypominają oprymacie Ewangelii, który święty Benedykt podsumował słowami „nic ponad miłość Chrystusa” i„nic ponad służbę Bogu”. Liturgia iżycie zakonne są znakami tego, co esencjalne ico akcydentalne dla życia Kościoła ijego misji wświecie.

Sytuacja, wjakiej znajdują się dziś liturgia iżycie zakonne, jest również wdużej mierze wynikiem działania Kościoła, który uznał bojowość ruchów kościelnych za rzecz ważniejszą od obecności Ewangelii, przedłożył prymat duszpasterskiego działania nad słuchanie słowa iduchowego gestu, przyznał pierwszeństwo niepokojowi odziałalność duszpasterską – polegającą raczej na pojawianiu się woczach świata zamiast znajdowania „schronienia wEwangelii jak wciele Chrystusa” (Ignacy zAntiochii).

Zpewnością należy uznać, że stan dzisiejszej liturgii jest również wynikiem procesu zainicjowanego przez motu proprio Summorum pontificum z7 lipca 2007 roku ijego późniejsze zastosowania. Jego pierwszym efektem było przywrócenie liturgii wcentrum debaty kościelnej po latach efektywnej marginalizacji. Tak, liturgia została sprowadzona zpowrotem do centrum, ale za jaką cenę! Decyzja Benedykta XVI o„uwolnieniu” Ordo Missae Piusa V wzaktualizowanej formie Missale Romanum z1962 roku, na przekór dobrej wierze papieża, stworzyła wKościele katolickim sytuację całkowicie bezprecedensową iniezmiernie problematyczną. Problem polega dziś na tym, że biskupi mają poważne trudności wzwyczajnym sprawowaniu władzy nad życiem liturgicznym Kościołów lokalnych, którą to władzę wielka tradycja, nawet kanoniczna, zawsze rozpoznawała. Kontrast między rytem Piusa V arytem Pawła VI powoduje niekiedy konflikty wdiecezjach ipęknięcia wgronie prezbiterium. Wrezultacie zdarza się czasem, że Eucharystia ze znaku jedności przekształca się wznak podziału ciała kościelnego, zwięzi miłości przeradza się wcoś sprzecznego zchrześcijańskim braterstwem. Celem Eucharystii jest zaś jedność Kościoła iztego powodu konieczne jest zagwarantowanie, aby celebracja Eucharystii nie pozostawała wsprzeczności zcelem, dla którego Jezus Chrystus wprzeddzień swojej śmierci połamał chleb ipodał kielich.

Pierwszym ważnym, choć nie jedynym aktem tej woli jest instrukcja Liturgiam authenticam z28 marca 2001 roku, związana ztłumaczeniem tekstów liturgicznych. Wyniki zastosowania norm tej instrukcji wnowych przekładach Mszału rzymskiego doprowadziły do impasu wrelacjach między wieloma krajowymi konferencjami biskupów aKongregacją Kultu Bożego iDyscypliny Sakramentów.

Wybór papieża Franciszka wniemałym stopniu przyczynił się do zmiany klimatu podejrzliwości wstosunku do Soboru Watykańskiego II jako całości, awszczególności do reformy liturgicznej. Choć Franciszek nie ingerował woficjalne decyzje dotyczące spraw liturgicznych, to podstawowe rysy jego magisterium, tworzącego spójną całość zosobistym stylem papieża (co niewątpliwie dotyczy także liturgii papieskiej), jednoznacznie potwierdzają nauczanie Soboru oliturgii iwierności odnowie liturgicznej realizowanej wciągu ostatnich pięćdziesięciu lat.

Wydaje się jednak, że opór wobec podstawowych zasad idzieła reformy liturgicznej przeprowadzonej przez Pawła VI, choć mniej widoczny ideklarowany niż jeszcze kilka lat temu, pozostaje niezmieniony wniektórych obszarach Kościoła, ato stanowisko wydaje się mieć poparcie wielu młodych kapłanów oraz studentów seminariów inowicjatów. Postawę obecną wKościele katolickim, wyrażającą się wkrytyce reformy liturgicznej ipragnieniu powrotu małymi krokami do liturgii sprzed Soboru, można porównać do nurtu rzeki krasowej. Patrząc na powierzchnię, nie da się ocenić jego prawdziwej wielkości, ale wydaje się, że jest on żywy ipłynie dzięki wydarzeniom tak sporadycznym, jak wymownym. Dziś, pod wpływem duchowego imoralnego autorytetu papieża Franciszka iszerokiego konsensusu społecznego dokonanego za jego sprawą, owa „rzeka krasowa” daje oznaki gotowości do wypłynięcia na powierzchnię, gdy tylko pozwolą na to odpowiednie warunki. Zpewnością bezprecedensowe współistnienie „rytu zwyczajnego” z„rytem nadzwyczajnym” jest przejawem anomalii zarówno liturgicznej, jak ieklezjologicznej.

Apel skierowany latem 2016 roku przez kardynała Roberta Saraha, prefekta Kongregacji Kultu Bożego iDyscypliny Sakramentów, do wszystkich prezbiterów, aby jak najszybciej powrócić do ukierunkowania kapłana iwiernych wtę samą stronę (na wschód lub przynajmniej wkierunku absydy), oraz wydany później komunikat Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, potwierdzający wartość obowiązujących norm liturgicznych iniejednoznaczność wyrażenia „reforma reformy”, jest zdarzeniem emblematycznym. Wpełni ujawnia ono nierozładowane napięcie, którego jeszcze długo nie będzie można pozostawić samemu sobie, aby nie spowodować wdłuższej perspektywie poważnych inieodwracalnych szkód wżyciu Kościoła. Tak, liturgia jest dzisiaj wstanie cierpienia!

Ta delikatna sytuacja – choć nadal uważana za najbardziej widoczny iwyrazisty owoc Soboru – jest być może powodem, dla którego liturgia pozostaje wcieniu; preferuje się raczej milczenie niż zajęcie jasnego stanowiska, jak powinno się dziać wprzypadku złożonych problemów wymagających znalezienia trudnych rozwiązań. Mając na uwadze doświadczenia zdobyte przez Kościół wciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, podczas których lud Boży wzrastał wwewnętrznej świadomości wiary ijakości ewangelicznej, także dzięki liturgii odnowionej przez Sobór, powinniśmy być jednak bardziej niż kiedykolwiek świadomi, że zaangażowanie wodnowę liturgiczną nie należy do przeszłości, ale nadal jest zadaniem aktualnym ikoniecznym. Aktualnym ikoniecznym dzisiaj tak samo jak wokresie bezpośrednio po zakończeniu Soboru, mimo że dziś odnowa przybiera różnorodne formy isposoby. Jest tak zwłaszcza dlatego, że reforma liturgii nadal wiąże się zodnową Kościoła.

Wtym okresie, wktórym silnie uwidacznia się pragnienie Franciszka, aby gruntownie odnowić Kościół wkonkretnym czasie izgodnie zpriorytetami wskazanymi przez niego wEvangelii gaudium, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej konieczne jest porzucenie iluzji myślenia, że odnowa Kościoła może nastąpić bez jednoczesnej odnowy życia liturgicznego. Nie może być mowy ożywym Kościele izmęczonej liturgii, tak jak nie może być Kościoła wychodzącego, aliturgii wycofującej się. Czy chcemy się do tego przyznać, czy też nie, Kościół ewangelizuje, gdy celebruje – wiarygodność pierwszego jest odbiciem żywotności drugiego. Nie można myśleć owzrastaniu Kościoła wjego synodalnej naturze, jeśli nie czerpie się sensu synodalności ztego zwyczajnego doświadczenia, jakim jest zgromadzenie liturgiczne wdzień Pański, forma imodel synodalności Kościoła Jezusa Chrystusa. To właśnie zprzeżywanej liturgii czerpie się ducha synodalności chrześcijańskiej bardziej niż zjakiejkolwiek wzniosłej teorii. To właśnie poprzez wspólnotowe celebrowanie tajemnicy wiary ćwiczy się wbyciu Kościołem synodalnym, ucząc się, że „synodalność nie przynależy do działania, ale do natury Kościoła”, jak przypomniał patriarcha Bartłomiej, kończąc ostatni Sobór Wszechprawosławny.

Chociaż książka nie wnika bezpośrednio wmeritum spraw, które są dziś napięte, to jednak dotyczy konkretnej fazy życia liturgicznego Kościoła, nie tylko jej nie ignorując, ale nawet nie redukując jej znaczenia. Zrozumienie tej fazy wymaga podwójnej wytrwałości: poznania, po pierwsze, zwykłej działalności liturgicznej Pawła VI, ipo drugie, konsekwentnego pogłębiania intuicji duchowych, które zainspirowały reformę liturgiczną Soboru Watykańskiego II inią kierowały. Ztego powodu omówimy tutaj kilka podstawowych tematów dotyczących zadania liturgii wżyciu Kościoła iposzczególnych chrześcijan. Będą to: ponowne odczytanie drogi, jaką przebył Sobór od 1965 roku do dzisiaj; sposób, wjaki liturgia ma żyć, celebrować inadawać sens czasowi; obrzędy rozumiane jako gesty wiary zich zdolnością do objawiania tajemnicy; świętość liturgii, która na obraz Chrystusa objawia się wJego człowieczeństwie; liturgia jako rzeczywistość sama wsobie ijako ewangelizująca się sama wsobie. Rozważania zakończymy spojrzeniem na teraźniejszość iprzyszłość liturgii.

Całości refleksji towarzyszy przekonanie, że liturgia jest nierozerwalnie połączona zwiarą chrześcijańską, podobnie jak wEwangelii słowa igesty Jezusa są nieodłącznie związane zJego objawieniem tajemnicy Boga. Ztego powodu życie wiary nie może być nazwane wpełni chrześcijańskim, dopóki nie zostanie ukształtowane przez modlitwę Kościoła, ajednocześ­nie nie zostanie przez nią wyrażone. Wpewien sposób liturgia uwierzytelnia drogę duchową. Jeśli chcemy wyartykułować myśl przewodnią tej książki, to możemy ująć ją następująco: nie ma chrześcijaństwa bez liturgii inie ma Kościoła bez liturgii!

Cechą charakterystyczną tej publikacji jest to, że teksty, które ją tworzą, nie ograniczają się do refleksji irozważań ściśle teoretycznych, ale powstały wwyniku zapytań skierowanych do nas podczas konferencji, tygodni liturgicznych, seminariów, rekolekcji. Zostały one zatem stworzone inapisane zmyślą okonkretnych, anie abstrakcyjnych odbiorcach oraz oprecyzyjnie, anie teoretycznie opisanych okolicznościach. Wyjaśnia to, dlaczego niektóre zprezentowanych przez nas tekstów odwołują się do wydarzeń, jakich doświadczyło życie liturgiczne wostatnich latach, jak również problemów, które nadal się znim wiążą. Świadomie nawiązujemy do faktów iwydarzeń minionej dekady, mając pewność, że nadal są bardzo żywe wpamięci czytelników. Kiedy już przezwycięży się pokusę myślenia, że się zczymś uporano iże można porzucić zajmowanie się daną kwestią, odkrywa się, że nadal wymaga ona uwagi irefleksji.

Tom ten naznaczony jest również przekonaniem odecydującej, anie pomocniczej roli liturgii wewangelizacji. Wynika to ze świadomości, że nie może być mowy oEwangelii ogłoszonej iprzyjętej wiarą bez jednoczesnego jej celebrowania. Liturgia jest Ewangelią celebrowaną wdzisiejszym Kościele. Stąd wyszukany tytuł książki – Celebracja Ewangelii – który wywodzi się zprecyzyjnego sposobu pojmowania liturgii chrześcijańskiej ijej konkretnego realizowania. Liturgia jest niczym innym niż Ewangelią wdziałaniu, co oznacza, że wszystko, co dzieje się wliturgii, musi być całkowicie uzasadnione wEwangelii. Wchrześcijaństwie to, co nie jest ewangeliczne, nie może być liturgiczne! Ztego powodu liturgia jest Ewangelią dla naszych zmysłów. Słowa, gesty, zachowania, postawy wewnętrzne izewnętrzne, ubrania ikunsztowne wyrazy muszą mieć podłoże ewangeliczne, głębię, ewangeliczną jakość. Oznacza to, że muszą one zostać przycięte inaznaczone zasadą ewangeliczną. Aby liturgia mogła być nazwana chrześcijańską, musi być zgodna zEwangelią, mieć formę Ewangelii, awręcz być formą Ewangelii Chrystusa. Ponieważ Ewangelia jest nie tylko słowem, przesłaniem, treścią, ale także formą, wrzeczywistości istnieje forma Evangelii. Piękno liturgii jest przede wszystkim ewangeliczne, zniego wynika wszystko inne.

Wreszcie książka ta rodzi się zdoświadczeń życia klasztornego, które my, autorzy, prowadzimy. Chociaż odbiorcy iwydarzenia mają niewątpliwy wpływ na nasze refleksje, to jednak właśnie życie naszej wspólnoty klasztornej jest łonem, zktórego się zrodziły. Życie, wktórym ważną rolę pełni wspólna modlitwa liturgiczna trzy razy dziennie, kształtuje wspólne iszczególne doznanie. Jest to doświadczenie dwóch zakonników, dla których liturgia to modlitwa wspólnotowa pozwalająca kształtować czas. Liturgia to przestrzeń poszukiwania, poznania imiłości Pana, przestrzeń miłości braterskiej, czas trudu, próby, ale iwielkiej pociechy. Funkcja przełożonego, pełniona przez pierwszego zautorów, izadania osoby odpowiedzialnej za liturgię, wykonywane przez drugiego, pomagają przygotować wszystko zarówno wewnętrznie, jak izewnętrznie. Dzięki temu codziennemu przygotowaniu liturgia wspólnoty staje się dla życia wewnętrznego zapleczem sensu, zktórego można czerpać (jak ze studni) wodę pozwalającą ugasić pragnienie. Jest ono także źródłem doświadczenia piękna, dzięki któremu można kontemplować miłość Boga imieć pewność, że podejmowanie wyrzeczeń zmyślą onajlepszej możliwej liturgii nigdy nie jest wyrzeczeniem, ale że myśli się oliturgii wciąż lepszej.

Bose, 6 sierpnia 2016 roku

Przemienienie Pańskie

Enzo Bianchi, przeor Bose

Goffredo Boselli, zakonnik zBose

OD SOBORU DO DZISIAJ

Sacrosanctum concilium dzisiaj

Enzo Bianchi

Ponad pięćdziesiąt lat po Sacrosanctum concilium chciałbym dokonać pewnego rozpoznania dotyczącego życia liturgicznego Kościoła. Jestem przekonany, że siła reformy soborowej powinna nadal być dostrzegalna.

Pozwolę sobie jednak najpierw na bardzo krótką ocenę czasów, wktórych dojrzały niektóre kwestie: to pięćdziesiąt lat naznaczonych reformą liturgiczną, to również okres, podczas którego whistorii Zachodu dokonała się znacząca ewolucja społeczno-polityczna, ale także antropologiczna. Ta połowa wieku to jednocześnie lata mojego chrześcijańskiego losu, mojego życia monastycznego wKościele. Nigdy nie zboczyłem zdrogi, którą szli bracia isiostry wwierze, ani nie unikałem towarzystwa ludzi.

Uważne przyjrzenie się tym pięćdziesięciu latom pozwala na podzielenie ich na trzy okresy.

Pierwszy trwał aż do początku lat 90. ubiegłego wieku. Był to czas, gdy reforma liturgiczna przyjmowana była zprzekonaniem, anawet entuzjazmem. Można powiedzieć, że to, czego nauczyliśmy się zkatechizmu Piusa X iczego życzył sobie papież, czyli by „wszyscy komunikowali się wEucharystii”, wkońcu oznaczało, że „wszyscy uczestniczyli wliturgii”1 razem zszafarzami wspólnoty Kościoła. Towarzyszyła temu pewność, że celebransem jest Chrystus – Christus totus, Chrystus cały, awięc – jak mówił Augustyn – głowa iczłonki; to On się modlił, został ochrzczony, działał ipozwolił nam odczuć liturgię jako czynności kapłańskie całego ciała naszego Pana. Wtych liturgiach loghiké latreìa, „kult [był] zgodny zLógos” (Rz 12,1) – gdzie Syn zawsze zwracał się do Ojca wswym chwalebnym ciele, dzięki czemu Kościół stawał się „królestwem kapłańskim” (por. 1 P 2,9). Augustyn pisał: Omnes sacerdotes, quoniam membra sunt unius sacerdotis2 („zwiemy też wszystkich kapłanami, ponieważ są członkami jedynego kapłana”).

Wlatach 90. pojawił się pewien zastój wkontynuowaniu reformy, jakieś zmęczenie, ajednocześnie trudności wrealizacji soborowych intuicji. Zaczęto bardzo restrykcyjnie interpretować zalecenia, atakże domagano się korekty obranej ścieżki. Instrukcja Liturgiam authenticam, promulgowana przez Kongregację Kultu Bożego iDyscypliny Sakramentów 28 marca 2001 roku, miała służyć właśnie temu, awyrażenie „reforma reformy”, samo wsobie budzące pozytywne skojarzenia, bo nawiązujące do tradycyjnego zwrotu liturgia semper reformanda, zostało przez niektórych uznane za ogłoszenie korekty reformy soborowej. Itak konflikt wKościele przenika do liturgii, która ze swej natury powinna być miejscem komunii iprzyjęcia pokoju, ofiarowanego przez Pana Jego wspólnocie (Pax vobis!; J 20,19.21.26); wten sposób wspierają się nawzajem przedstawiciele różnych stanowisk iwymieniają oskarżenia karmione sekciarską logiką; wkażdym razie niezgodnie zduchem Ewangelii. Cierpi na tym cały Kościół, który staje się przez to Kościołem „zasmuconym” (strapionym), bo musi działać waporii iparaliżu, co uniemożliwia budowanie owocnej przyszłości. Pojawiają się więc nostalgiczne próby powrotu do rzekomej tradycji, awraz znimi nieporządek izamieszanie wśród wiernych, którzy nie potrafią tego zrozumieć…

Czy możemy zatem powiedzieć, że wkroczyliśmy wnowy okres, wktórym powracają decydujące pytania dotyczące życia liturgicznego zgodnego zSoborem Watykańskim II? Czy liturgia wtakiej formie, jaką teraz mamy, daje ludziom możliwość podmiotowego uczestnictwa iprzestrzegania zasad wiary chrześcijańskiej? Czy mogą doświadczyć tego, czym wiara pozwala nam żyć, iotrzymują nadzieję, którą mogą cieszyć się sami, by następnie ofiarować ją innym? Czy liturgia zdoła przezwyciężyć pokusę bycia jedynie przestrzenią, wktórej konsumuje się „świętość” i„religijność” iwktórej rzeczywiste, konkretne icodzienne człowieczeństwo przyjmowane przez Syna, przez wcielony Lógos, nie jest dostrzegane (por. J 1,18)?

Wzwiązku ztym chciałbym zadać pytanie onaszą – ludzi wierzących iprzekonanych, że liturgia jest culmen et fons3 naszej tożsamości iegzystencji na Ziemi – przyszłość. Pojawia się tu wiele kwestii wartych rozważenia, ale krótko przeanalizuję trzy znich:

– liturgia isłowo,

– liturgia iżycie duchowe,

– liturgia iprzynależność do Kościoła.

Liturgia isłowo

Wswoim przemówieniu wygłoszonym podczas 81. Katholikentagu wBambergu wlipcu 1966 roku Joseph Ratzinger, odpowiadając na zastrzeżenia wobec reformy liturgicznej nazwane przez niego „znakiem niespójności”4, potwierdził, że oryginalność kultu chrześcijańskiego polega na tym, iż „jest zasadniczo zapowiedzią dobrej nowiny dla zgromadzonej wspólnoty oraz przyjętą przez nią, która na nią odpowiada”5. Słowo Boże skierowane do Kościoła isłowo Kościoła skierowane do Boga. Dalej Ratzinger mówił: „Poprzez oczyszczenie słowa zjego rytualnego charakteru, aby przywrócić mu jego właściwy charakter, reforma liturgiczna dokonała aktu odecydującym znaczeniu. (…) Słowo rozpłynęło się wrytuale, areforma liturgiczna nie uczyniła nic innego, jak tylko przywróciła prawdę słowa ijednocześnie prawdę okulcie słowa”6.

Kwestia „kultu zgodnego zLógosem”, według wspomnianego już wyrażenia Pawła loghikè latreia (Rz 12,1), jest bliska Josephowi Ratzingerowi, który często powracał do niej wswoich przenikliwych wyjaśnieniach, ponieważ był przekonany, że „liturgia nie polega na napełnianiu nas uczuciem świętości, poprzez doznania iobrazy, ale na postawieniu nas przed ostrym mieczem słowa Bożego (por. Hbr 4,12). Nie polega ona na wprowadzaniu nas wśrodowisko podniosłości ipiękna, by gromadzić się imedytować wpokoju, ale na wprowadzeniu nas w«my» dzieci Bożych”7. Nie przypadkiem wposynodalnej adhortacji apostolskiej Verbum Domini Benedykt XVI, oprócz rozważań na temat analogii słowa Bożego (par. 7), mówił również osakramentalności słowa (par. 56)8, rozumianej tak samo jak obecność Chrystusa wEucharystii iwcielenie Słowa wJezusie zNazaretu.

Oczywiście inspiracją do tych stwierdzeń mógł być ponownie Augustyn ijego zdanie: Sacramentum, [id est] tamquam visibile verbum („Sakrament jako słowo widzialne”)9. Ale zgodnie zaktualnym rozumieniem sakramentalności Pisma Świętego powinniśmy pojmować liturgię słowa winny sposób: nie jako „przygotowanie do mszy”, ale jako akt komunikacji Boga, jako część Przymierza między Bogiem aJego ludem. Zgromadzenie, przyjmując słowo Boże, podobnie jak wydarzyło się to na Synaju, zatwierdza Przymierze iobiecuje spełnić to, co mu polecono: „Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy!” (Wj 24,3). Chodzi zatem ozrozumienie, że „słowo wyodrębnia się wsakramentalnym geście eucharystycznym”10, afakt, że jest ogłoszone isłuchane, sprawia, że zgromadzenie uczestniczy wdziałaniu Boga, wJego dabar, wsłowie-wydarzeniu, które jest tajemnicą objawioną icelebrowaną.

Wnajbliższej przyszłości Kościół powinien zatem spróbować przede wszystkim przyswoić sobie izrozumieć tę sakramentalną wartość słowa, bez której głoszone jest jedynie echo słowa Bożego. Ato sam Chrystus „jest zawsze obecny wswoim Kościele”11 ito On mówi wówczas, gdy głoszone jest Pismo Święte zawierające słowo; Pan nie tylko działa, lecz także tworzy zbawcze wydarzenie, jest obecny testamentalnie oraz uprawomocnia przymierze ze swoją Oblubienicą – Kościołem. Niestety, cenne podkreślenie zOgólnego wprowadzenia do Lekcjonarza mszalnego z1981 roku12, gdzie jedno zzadań przewodniczącego liturgii określa się następująco: „[On] podtrzymuje wiarę obecnych wsłowo, które wsprawowaniu liturgii przez Ducha Świętego staje się sakramentem”13, popadło wzapomnienie. Słowo Boże przychodzi do nas zsakramentu świętych Pism, które Kościół bierze do ręki, aby połamać samo słowo.

Przypominam raz jeszcze: liturgię należy pojmować jako żywą egzegezę słowa Bożego imiejsce, wktórym Kościół dokonuje zrozumienia iobjaśnienia słowa. Liturgia słowa jest prawdziwą chrystologią, bo to Chrystus, zmocy Ducha Świętego, jest exeghésato Boga (por. J 1,18). To właśnie wliturgii słowa Chrystus jest Kýrios bardziej niż kiedykolwiek. To Pantokrátor, Omnitenens14 Pisma Świętego, Mojżesza, proroków ipsalmów (por. Łk 24,44), ponieważ czyni je słowem isam jest słowem Bożym. Podobnie jak nastąpiło łamanie chleba (klásis toû ártou, por. Łk 24,35; Dz 2,42), tak doszło też do łamania słowa (klásis toû lógou). Dlaczego więc – skądinąd słusznie – nadal rozważamy, czym jest ciało Pana, ale już nie próbujemy zrozumieć, co oznacza słowo Boże? Liturgia jest właśnie takim rozpoznaniem jego wartości, to słowo Boże wformie rytualnej. Refleksja nad egzegezą liturgiczną Pisma Świętego wciąż jest niewystarczająca, zapomina się również otym, że katolicy mają kontakt zPismem Świętym niemal wyłącznie wczasie liturgii eucharystycznej: tylko dzięki takiej refleksji chrześcijanie mogą postrzegać sacramentum jako invisibile verbum! Istotne jest słowo, anie tylko obrzęd, choć ten jest konieczny, aby słowo (dabar), będące działaniem Boga wliturgii, mogło się objawić.

Czy nie nadszedł wreszcie czas, aby poszukać sposobów na wspólne łamanie słowa, dzielenie się nim? Czy trzymając się mocno sakramentalnego przewodnictwa prezbitera, nie można byłoby próbować udzielania wspólnej odpowiedzi na słowo Boże, aby liturgia była aktem prawdziwie dialogicznym? Jeśli wsynagodze wNazarecie Jezus, który nie był ani kapłanem, ani upoważnionym rabinem, mógł „przyjąć słowo” ipowtórzyć to, co zostało zawarte wPiśmie Świętym (por. Łk 4,21), to dlaczego po dwóch tysiącach lat wciąż nie jest możliwe przyjęcie prawa pozwalającego na to samo każdemu wierzącemu, który stał się „synem przykazania”? Zdarza się to dziś jedynie wniektórych ruchach kościelnych, ito wformie niepełnej, zzachowaniem hierarchii oraz liturgicznego táxis, dlaczego jednak nie pozwolić na to nieprezbiterom wczasie homilii?

Liturgia iżycie duchowe

Dzisiaj, przynajmniej na Zachodzie, liturgia iżycie duchowe wydają się coraz bardziej od siebie oddalać. Dostrzegalny jest rozdział między wiarą, wiarą wBoga auczestnictwem wliturgii będącym oznaką przynależności do Kościoła: chrześcijanie nie dostrzegają głębi liturgii izwyczajnie opuszczają nabożeństwa; wiele osób zaspokaja swoje potrzeby religijne iduchowe wsanktuariach lub uczestnicząc jedynie wnadzwyczajnych uroczystościach irezygnując zrelacji zlokalną wspólnotą. Wzwiązku ztym liturgia iżycie duchowe mogą się wydawać odrębnymi elementami, co zubaża ich znaczenia. Pojawia się ryzyko, że liturgia stanie się głównie „rytuałem”, ażycie duchowe będzie czerpać nie zwłasnego źródła, ale ze źródeł obcych ito niekiedy zanieczyszczonych. Liturgia musi pozostać właściwym źródłem, azatem kanonem, formą modlitwy osobistej imatrycą życia duchowego chrześcijanina. Błędy ibraki wosobistej modlitwie oraz życiu duchowym oznaczają błędy wwierze! Skoro życie duchowe jest relacją zPanem, nie można zapominać, że „przecież Ty mieszkasz wświątyni, Chwało Izraela!” (por. Ps 22,4). To Pan otwiera usta (por. Ps 51,17) iuszy (por. Ps 40,7) wierzącego. Spotkanie zNim następuje jako spotkanie całej wspólnoty wierzących podczas liturgii, wktórej On się objawia.

Ci, którzy doświadczyli piapopuli christiani exercitia, oraz poznali, czym są nabożeństwa iinne obrzędy pobożności ludowej, wiązali zreformą liturgiczną wielkie nadzieje: wtedy bowiem uznano ostatecznie, że życie duchowe nie może mieć innego źródła niż liturgia, wtym przede wszystkim liturgia eucharystyczna, liturgia godzin, liturgia sakramentów. Musimy wszak przyznać, że przywrócenie czuwania wielkanocnego, którego domagała się reforma Piusa XII na początku lat 50., zmieniło naszą duchowość, stawiając wjej centrum tajemnicę paschalną, tajemnicę śmierci izmartwychwstania Pana Jezusa. To było moje pokolenie, to samo, które trzymało na stoliku nocnym – jako doskonały modlitewnik – mały mszał wpierwszych wydaniach Carontiego, potem dzieło Lefebvre’a, awkońcu, już wmłodości, Federa. Źródłem naszej duchowości była euchologia kolekt okresu liturgicznego, zaś dla różnych potrzeb: niedzielna liturgia godzin.

Ale to, co stało się potem, nie było zgodne zintencją reformy liturgicznej inie wynikało zudostępnienia ogromnej ilości materiałów, które miały służyć jako źródło autentycznej duchowości chrześcijańskiej. Dlaczego młodzi ludzie, nawet ci najbardziej świadomi, nie mają już mszalika? Czy dlatego, że we Włoszech diecezje oraz ich biura liturgiczne, kiedy jest zgromadzenie diecezjalne, albo księża lub zakonnicy, zamiast celebrować liturgię godzin, wolą produkować, często po amatorsku, liturgie, wktórych zabrakło lex orandi? Chyba wszyscy pamiętamy, że na Krajowym Kongresie Kościelnym wWeronie wpaździerniku 2006 roku ozachodzie słońca nie odprawiono nieszporów, azamiast nich przedstawiono chaotyczne widowisko religijne, wktórym uprzywilejowane miejsce miały obrazy pojawiające się na ekranie.

Już na początku XX wieku Pius X pisał, że „pierwszym inieodzownym źródłem, zktórego wierni muszą czerpać ducha prawdziwie chrześcijańskiego, jest liturgia”15. Jan Paweł II potwierdził to słowami: „Wnaszych czynnościach liturgicznych nic nie jest ważniejsze od tego, że wsposób niewidzialny, lecz rzeczywisty, działa tu Chrystus przez swojego Ducha”16. Obecnie jednak uznaje się, że wystarczy czytać jedynie modnych autorów łączonych znurtem duchowości; często wspomina się omodlitwie, bardzo rzadko oliturgii… Cieszę się, że mówimy ozwiązku między Biblią aduchowością, olectio divina, ale chciałbym, aby dzięki temu wysiłkowi podjętemu przez niektórych biskupów oraz część lokalnych Kościołów wielu wiernym towarzyszyła lectio, zaangażowanie wliturgię, będącą źródłem duchowości – ze świadomością, że liturgia jest uprzywilejowanym miejscem przyjmowania słowa! Druga część adhortacji apostolskiej Verbum Domini, zatytułowana Verbum in Ecclesia (par. 50–89), zawiera wiele wskazówek wtej kwestii.

We wstępie do Sacrosanctum concilium jako cel Soboru wskazano przyczynianie się do „coraz większego rozwoju życia chrześcijańskiego wśród wiernych”17, aw90. punkcie tegoż dokumentu czytamy, że „publiczna modlitwa Kościoła jest źródłem pobożności izasileniem modlitwy osobistej”18. Zalecenia te nie zostały jeszcze całkowicie wdrożone, oczekują na poważne zaangażowanie się wsprawę wszystkich Kościołów lokalnych wnajbliższej przyszłości. Wnadchodzących latach liturgia będzie zpewnością musiała odpowiedzieć na zapotrzebowanie na modlitewną atmosferę, nie pozwalając jednak na zbyt wzniosłe iintymne wypowiedzi. Tak, zprzykrością stwierdzam, że za rozłączenie liturgii iduchowości odpowiedzialni są również celebransi iduszpasterze, którzy wrzeczywistości nie widzą wliturgii źródła teologii, duchowości iwkonsekwencji również pracy duszpasterskiej. Przez to duchowość staje się coraz bardziej narcystyczna, coraz bardziej skupiona na rozwiązaniach terapeutycznych, coraz bardziej indywidualistyczna iprzez to utrudnia przywiązanie do liturgii Kościoła, czyli owego czynnego uczestnictwa, actuosa participatio19, którą można przyjmować jako pokarm wiary. Ponieważ wliturgii chrześcijańskiej jest to właśnie kwestia przyjęcia, anie dawania; kwestia stawania się podmiotem wiary, nadziei imiłości, anie wykonywania samych czynności.

Chodzi głównie oto, by oprzeć się pokusie, dziś bardzo nęcącej, stworzenia intymnej liturgii pełnej emocjonalnych pieśni wyrażających własne pragnienia imieszającej elementy gnostyckie zpietyzmem, stanowiącej połączenie wiary iintensywności uczuć religijnych. Przede wszystkim należy koniecznie przypomnieć opotrzebie liturgicznej wyrażonej przez Benedykta wjego Regule Mens concordet voci20, która oznacza, że umysł powinien być zgodny ze słowem, zLógos, anie pozostawać na łasce indywidualnych uczuć, niepozwalających na współuczestnictwo, na „czynienie wspólnie”, czyli wszystkiego tego, co się określa jako actio concordet voci. Wtym miejscu chciałbym powiedzieć kilka słów otendencji do zbyt częstej adoracji eucharystycznej. To absolutnie „ćwiczenia konieczne”, ale należy uważać, aby ich nie wykorzystywać, właśnie ze względu na szacunek dla obecności Boga, do zaspokajania innych potrzeb religijnych. Mam na myśli szczególnie młode pokolenie, które próbuje znaleźć wadoracji eucharystycznej substytut mszy świętej, gdyż tak jest mu łatwiej. Bez celebracji sakramentalnej nie można stać się [wpełni] członkami Ciała Chrystusa!

Chrześcijanie chcą dzisiaj znaleźć wliturgii miejsce, wktórym mogą doświadczyć – jak wspomniałem we wstępie – tego, czym wiara pozwala im żyć, co może inspirować ikształtować ich postępowanie, wczym mogą pokładać nadzieję, aco za tym idzie – dawać świadectwo. To właśnie wliturgii Jezus Chrystus będzie do nas mówił inas wzywał: „Jeśli chcesz…, przyjdź…, pójdź za Mną…, wstań ichodź…, idź…”. Liturgii nie zastąpi zatem indywidualistyczna intymność pobożnych czytań, nie może ona być częścią zgromadzeń, wktórych nie jest świadczona obecność Pana inie wybrzmiewa Jego „żywe iskuteczne słowo” (por. Hbr 4,12), ale osiąga się przede wszystkim potwierdzenie uczestnictwa: „Ja też tam byłem!”.

Liturgia iprzynależność do Kościoła

Podczas pamiętnego spotkania zbenedyktynem Olivierem Rou­sseau wChevetogne w1968 roku ten uczeń innego benedyktyna – Lamberta Beauduina – powiedział mi: „Nie można należeć do Kościoła bez celebrowania, ale można celebrować bez przynależności do Kościoła”. Te słowa, zapisane jak apoftegmat wmoim notatniku podróżnym, zawsze mi towarzyszą iskłaniają do refleksji nad związkami liturgii zKościołem. Związki te moim zdaniem zasługują na naszą uwagę iczujność isą istotne dla przyszłości wiary chrześcijańskiej.

Dziś na nowo odkrywa się iprzyswaja prawdę, że „liturgia czyni Kościół” (liturgia in qua fabricatur ecclesia), ponieważ istnieje intymny isubstancjalny związek między tajemnicą Chrystusa itajemnicą Kościoła będącego Jego Ciałem. To właśnie przez liturgię, będącą zawsze realizacją tajemnicy paschalnej, Kýrios, Pan Jezus Chrystus, zmocy Ducha Świętego, Jego „nierozdzielnego Towarzysza”, jak to określa Bazyli zCezarei21, buduje Kościół, przyciąga do siebie izaszczepia wswoim ciele tych, którzy są posłuszni wierze (por. Rz 1,5; 16,26). Dlatego możemy powiedzieć, że liturgia jest najprawdziwszym inajbardziej autentycznym objawieniem Kościoła: nic nie ukazuje równie dobrze tajemnicy Kościoła jak zgromadzenie, ekklēsía zjednoczona przez Boga przed Nim samym. Punkty 2, 26 i61 Sacrosanctum concilium i112 Ogólnego wprowadzenia do Mszału rzymskiego22 przypominają, że liturgia, której przewodniczy biskup coadunatio localis, to szczególny sposób objawienia Kościoła (praecipua manifestatio ecclesiae). Dlatego właśnie – ze względu na tę relację liturgii znaturą Kościoła – Eucharystia jest „eklezjofanią”, która opowiada, czym jest koinonía, komunia Kościoła, buduje ją od wewnątrz (éso) iprzedstawia ją także tym, którzy są na zewnątrz (éxo).

To właśnie na tej bardzo delikatnej relacji Kościoła zliturgią opiera się przynależność do Kościoła; pozwala ona również przezwyciężyć podziały ikonflikty, które zniekształcają komunię kościelną. Skoro w2007 roku Benedykt XVI zezwolił na używanie antiquior Mszału Piusa V „stałym grupom wiernych przywiązanych do wcześniejszych tradycji liturgicznych”23, konieczne jest znalezienie sposobów, które pokażą, że lex credendi jest zasadniczo takie samo wliturgii trydenckiej, jak wliturgii zreformowanej przez Sobór Watykański II. Jest to kwestia wskazania jedności izarazem pluralizmu rozwiązań liturgicznych, co pozwoli ugasić każdą pokusę konfliktu.

Tutaj pojawiają się kolejne pytania. Najważniejsze dotyczy tego, czy możliwe jest uznanie komunii katolickiej, przynależność do Kościoła, wsytuacji, gdy uważa się Eucharystię celebrowaną wodnowionej formie za sprzeniewierzenie się tradycji, zerwanie zpoprzednią liturgią? Wtym przypadku dozwolony pluralizm staje się problemem! Przynależność do Kościoła nie może być oparta jedynie na własnej wrażliwości, ale wymaga praktykowania komunii ibraterstwa, które uniemożliwiają brak akceptacji dla różnorodności ibycia wspólnie żywymi kamieniami jednego Kościoła (por. 1 P 2,5). Różnorodność obrzędów wpisuje się whistorię iuniwersalizm Kościoła ipokazuje wielość wspólnot, tradycji, języków ikultur, które się nie potępiają ani nie wykluczają nawzajem. Okazując szacunek tym, którzy są przywiązani do innego rytuału lub formy rytualnej, można jednak zadać inne pytanie: czy wystarczy opierać się na własnej wrażliwości przy decyzji oliturgii, azatem otym, jak należeć do Kościoła? Czyż nie jest to poddanie się postmodernistycznym trendom, zgodnie zktórymi wybiera się zawsze zgodnie zwłasnymi upodobaniami iwkonsekwencji ma się prawo być zadowolonym ze swojej wrażliwości, niezależnie od tego, czym ona jest? Czy bycie członkiem ciała Kościoła iuczestnictwo wżyciu wspólnoty, wktórej zostaliśmy ochrzczeni iktórą przygotował dla nas Chrystus, to kwestia wyboru czy akceptacji? Jest to kwestia, októrą biskupi „właściwi danemu terytorium”24 powinni się zatroszczyć, wykazując się miłością izrozumieniem, ale także czujnością iinteligencją liturgiczną, tak aby nie powstało wrażenie, że liturgia jest tylko formą modlitwy, którą można dostosować do własnych upodobań iwłasnej wrażliwości. Byłby to bowiem relatywizm liturgiczny. Liturgia musi gwarantować jedność ciała kościelnego, jedność zagrożoną nie zpowodu pluralizmu rytualnych formuł, lecz ze względu na pełne uznanie tej prawowitej mnogości, co pozwala uczynić zwłasnego rytu rodzaj flagi, znaku, obrzędu, który może być propagowany irozpowszechniany kosztem innych form obrzędu. Mam wrażenie, że właśnie ci, którzy domagają się większego szacunku dla najświętszej Ofiary, często chcą ją celebrować zpowodów nostalgicznych, jeśli nie zpowodu przywiązania do ostentacji ifolkloru, atym samym raniąc jej świętość…

Eucharystia może być sprawowana jedynie wcelu „budowania Kościoła” iwyznania rzeczywistej przynależności do niego, Ciała Chrystusa wświecie.

Wczłowieczeństwie liturgii jest historia Boga

Chciałbym podsumować tę moją wypowiedź dotyczącą ważnych spraw, która może pomóc wzachowaniu owocnych i„kanonicznych” relacji między liturgią isłowem, życiem duchowym iprzynależnością do Kościoła.

Liturgia jest miejscem doświadczenia słowa iDucha Świętego, ale też miejscem, które pozostaje ludzkie, nawet bardzo ludzkie, iwktórym cały człowiek, wswojej jedności ciała, umysłu iducha, doświadcza Boga przychodzącego do człowieka. Można zuwagą imądrością, która potrafi uchwycić człowieczeństwo liturgii, przyjąć „tajemnicę wiary”. Wprologu do czwartej Ewangelii pojawia się zdanie, które zawsze było mi bardzo drogie ido którego już wcześniej się odnosiłem: „Boga nikt nigdy nie widział, ale Syn”, człowiek Jezus, „exeghésato, opowiedział nam tę historię” (por. J 1,18). Możemy zatem powiedzieć, że tylko wautentycznym człowieczeństwie liturgii da się znaleźć wyjaśnienie, kim jest Bóg, ponieważ liturgia jest exeghésatoKýrios tu iteraz idla nas, chrześcijan.

1 Zob. Katechizm Katolicki Św. Piusa X, Sandomierz 2017, n. 395 inast. (przyp. tłum.).

2Augustyn zHippony, Opaństwie Bożym, przeł. ioprac. W. Kornatowski, Warszawa 1977, 20,10, CCSL 48,720.

3„Źródłem iszczytem”. Por. Konstytucja oliturgii świętej Sacrosanctum concilium, Wrocław 1986, 10 (dalej: KL).

4Le catholicisme après le Concile, w: „La documentation catholique hors-série” 1 (2005), s. 6. Przekłady dzieł nieopublikowanych po polsku pochodzą od tłumacza, chyba że zaznaczono inaczej.

5 Tamże.

6 Tamże, s. 7.

7 Tamże.

8Benedykt XVI, Posynodalna adhortacja apostolska Verbum Domini, Wrocław 2010.

9Augustyn zHippony, Commento al vangelo di Giovanni 80, 3, CCSL 36, 529.

10L.-M. Chauvet, Simbolo e sacramento. Una rilettura sacramentale dell’esistenza cristiana, Torino–Leumann 1990, s. 154.

11KL 7.

12 Zob. Wprowadzenie teologiczno-pastoralne do Lekcjonarza mszalnego, w: To czyńcie na moją pamiątkę. Eucharystia wdokumentach Kościoła, oprac. ks. J. Miazek, Warszawa 1987 (przyp. tłum.).

13Ogólne wprowadzenie do lekcjonarza mszalnego, Pallottinum 1981 (zob. też To czyńcie na moją pamiątkę…, s. 47).

14Por. Augustyn zHippony, Commento al vangelo di Giovanni 106, 5, CCSL 36, 611.

15Por. Pio X, Motu proprio Inter sollicitudines pastoralis offici (22 novembre 1903), introduzione, w: Documenta ad instaurationem liturgicam spectantia. 1903–1963, ed. C. Braga, A. Bugnini, Roma 2000, s. 14, nr 34. Zob. A. Filaber, Prawodawstwo muzyki liturgicznej, Warszawa 1997, s. 8–17.

16Giovanni Paolo II, Lettera apostolica Vicesimus quintus annus (4 dicembre 1988) 10, w: Enchiridion Vaticanum 11, Bologna 1991, s. 991.993, nr 1580.

17 KL 1.

18 KL 90.

19 Por. KL 14.

20 Por. Reguła św. Benedykta, przeł. T.M. Dąbek OSB, B. Turowicz OSB, Tyniec 2006, 19, 7, SC 182, 536.

21 Por. Bazyli Wielki, ODuchu Świętym, tłum. iprzypisy A. Brzóstowska; wstęp J. Naumowicz, Warszawa 1999, 16, 39.

22 Konferencja Episkopatu Polski, Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego, Rzym 2003 (dalej: OWMR).

23Por. Benedykt XVI, Motu proprio Summorum pontificum 5, par. 1, „Anamnesis”, nr 51, za: http://sanctus.pl/index.php?grupa=89&podgrupa=226&doc=160, dostęp 17.02.2020.

24KL 22.

Liturgia bardziej chrześcijańska

Goffredo Boselli

4 grudnia 1963 roku Sobór Watykański II ogłosił pierwszy tekst – Konstytucję oliturgii świętej. Myśląc oznaczeniu Sacrosanctum concilium dla odnowy liturgicznej, która nastąpiła wciągu tych pięćdziesięciu lat, iotym, co wtym czasie osiągnął Kościół, doszedłem do następującego wniosku: dzięki ważnym, aniekiedy wręcz epokowym zmianom, jakie przyniosła reforma liturgiczna, Sobór dokonał właściwie tylko jednego: uczynił liturgię bardziej chrześcijańską. Tak, Kościół katolicki celebruje dziś liturgię, która zarówno pod względem treści, jak iformy jest bliższa „prawdzie Ewangelii” (Ga 2,14), aprzez to lepiej odpowiada na potrzeby współczesnego człowieka. Ta podwójna wierność: samemu Chrystusowi iwspółczesnemu człowiekowi, sprawia, że liturgia zreformowana przez Sobór staje się liturgią bardziej chrześcijańską. Jest to wielkie osiągnięcie Sacrosanctum concilium.

Mówiąc to, daleki jestem od uznania, że przed Soborem Watykańskim II liturgia nie była chrześcijańska. Takie stwierdzenie byłoby głęboko niesprawiedliwe wobec wierzących, którzy od wieków celebrują liturgię trydencką, czyniąc ją źródłem swojego uświęcenia, ale również wobec katolików, którzy celebrują ją dziś. Jestem jednak przekonany, że dzięki zasadom ustanowionym przez Sacrosanctum concilium iogromnej pracy, jaką wodnowę liturgiczną wkładają od wielu lat nasze wspólnoty, dziś celebrujemy liturgię bardziej chrześcijańską, wierną „Dobrej Nowinie oPanu Jezusie” (Dz11,20). Dlatego możemy powiedzieć, że wraz zSoborem nastąpiło prawdziwe przebudowanie liturgii, ponieważ każda autentyczna reforma wKościele jest zawsze zgodna zEwangelią. Wraz zSoborem Watykańskim II Kościół rozpoczął własną odnowę wświetle Ewangelii, poczynając od reformy liturgii, ponieważ liturgia musi być doskonalona tak, by Kościół był coraz bardziej wierny Ewangelii. Bardziej chrześcijańska liturgia czyni Kościół bardziej chrześcijańskim.

Odnowiona wierność Kościoła wobec „żywej substancji Ewangelii”, zgodnie zwyrażeniem Jana XXIII, jest zpewnością duchowym fundamentem Soboru Watykańskiego II idotyczy wszystkich wydarzeń wjego obrębie. Jeśli wierność Ewangelii jest ostatecznym irozstrzygającym kryterium chrześcijańskiej oceny wszystkich działań Kościoła, to właśnie wsposób szczególny dotyczy to liturgii, która zawiera największą tajemnicę Kościoła. Wielkość Sacrosanctum concilium polega właśnie na poszukiwaniu możliwości powrotu liturgii do jej pierwotnego źródła, do „Ewangelii Bożej” (Rz 1,1). Daje to pierwszemu tekstowi Soboru bardzo szczególną wartość świadectwa, ponieważ wyraża samo­świadomość Kościoła wzakresie jego liturgii. Zrelacji między liturgią aEwangelią wypływa inteligencja, zjaką Sacrosanctum concilium traktuje temat charakteru liturgii chrześcijańskiej; ztej żywotnej relacji wywodzą się, jako logiczne konsekwencje, obecne wKonstytucji zasady teologiczne inormy wykonawcze dla reformy iwzrostu liturgii.

Dążenie do coraz pełniejszej zgodności liturgii zEwangelią jest zatem kluczem do zrozumienia konstytucji liturgicznej, nawet jeśli pięćdziesiąt lat po jej ogłoszeniu uważamy, że reforma Soboru Watykańskiego II została zakończona. Nie można jednak nigdy uznać, że wierność liturgii względem „nauki królestwa Bożego” (Dz 8,12) jest już kompletna.

Jest to bowiem wierność, która wciąż musi być odnawiana istale kontrolowana ze względu na szczególny status tego obrzędu wchrześcijaństwie. Ta wyjątkowa pozycja liturgii jest konsekwencją radykalnego zerwania ze starym kultem iinauguracji nowego przez Jezusa Chrystusa. Dlatego też jeśli chrześcijańskie obrzędy nie są nieustannie konfrontowane zEwangelią uznawaną za szczególny rodzaj prawdy iostateczne kryterium ich oceny, tracą chrześcijańską wartość. Za każdym razem, gdy obrzędy oddalają się – zarówno pod względem treści, jak iformy – od tekstu Ewangelii, następuje proces inwolucji, który sprawia, że stają się zwyczajnymi obrzędami religijnymi. „Gdyby wszystko, co jest chrześcijańskie – pisał Karl Barth wDer Römerbrief – nie zostało przywołane wEwangelii, nie byłoby niczym innym, jak tylko ludzkim produktem ubocznym, niebezpieczną pozostałością religijną”25. Między obrzędem religijnym aliturgią chrześcijańską istnieje różnica teologiczna. Jeśli Nowy Testament naucza, że nie jest możliwe wykorzystanie Ewangelii jako łaty do naprawy starego habitu Prawa, to tym bardziej nie możemy jej użyć do odświeżenia zużytego habitu starożytnego kultu.

Tą refleksją zamierzam uhonorować odnowienie wierności Ewangelii wSacrosanctum concilium, omawiając jednocześnie duchową postawę, która do niej doprowadziła.

Ewangelia iliturgia

Aby zrozumieć, co to właściwie znaczy, że dzięki Sacrosanctum concilium liturgia jest dziś bardziej chrześcijańska, aprzez to wierniejsza Ewangelii niż wcześniej, należy najpierw wyjaśnić, czym jest Ewangelia. Pięć wieków po Soborze Trydenckim debata na temat teologii Ewangelii, która się wtedy rozpoczęła, wciąż trwa. Przemówienie wygłoszone 18 lutego 1546 roku przez legata kardynała Marcella Cerviniego miało decydujące znaczenie dla definicji Ewangelii, jaką sformułowano wpierwszym dekrecie doktrynalnym, zatytułowanym Sacrosancta idotyczącym związków między Pismem Świętym iTradycją. Miał on zachować wKościele „czystość [samej] Ewangelii”26. Hasłem Evangelium solum Sobór Trydencki odpowiedział wpierwszej kolejności na sola scriptura reformatorów, uznając pierwszeństwo przekazu ewangelicznego.

We wspomnianym przemówieniu, rozwiniętym później wswoich pismach, Cervini wskazał trzy zasady wiary chrześcijańskiej. Pierwszą zasadą są święte księgi, napisane pod wpływem Ducha Świętego. Drugą jest Ewangelia (secundum esse evangelium), której Chrystus nie pisał, ale nauczał jej izapisywał ją wsercach (non scripsit, sed ore docuit et in cordibus illud plantavit); ewangeliści spisali jedynie niektóre rzeczy, awiele innych zostało powierzonych wprost sercom ludzi. Zasada trzecia: Chrystus posłał Ducha Świętego, aby objawił Jego tajemnicę sercom wierzących iprzekazał Kościołowi całą prawdę. Azatem trzy zasady to: Pismo, Ewangelia, objawienie Ducha wKościele.

Niezwykle istotne jest zastrzeżenie, że wpierwszej zasadzie Pismo Święte oznacza Stary Testament; Ewangelia pojawia się jako druga zasada i – jak zauważa Joseph Ratzinger – „wydarzenie Chrystusa jest zawarte wszerszym pojęciu evangelium, które zkolei obejmuje to, co jest napisane ico jest wpisane wserca wierzących, tak że druga zasada sugeruje już większą szerokość pneumatologiczną niż ta spisana: evangelium wtym pojęciu jest czymś innym niż Pismo Święte idlatego tylko częściowo spisane”27. Jest wreszcie trzecia, inajważniejsza, zasada pneumatologiczna: odkrywcze działanie Ducha Świętego, który in dies, zbiegiem czasu, prowadzi wierzących do prawdy; zasada ta jest wyraźnie inspirowana czwartą Ewangelią: „Duch Prawdy doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13), a„odwieczna Dobra Nowina” (Ap 14,6), októrej mówi Apokalipsa, jest właśnie ewangelią pneumatyczną: „wieczna Ewangelia jest przecież wswej istocie imieniem Chrystusa uwielbionego iprzemienionego, którym jest pneuma ilogos Pisma Świętego”28.

Ewangelia, „źródło wszelkiej zbawiennej prawdy inauki dotyczącej obyczajów”29, jak stwierdza Trydent, jest słowem Bożym, które stało się ciałem wJezusie zNazaretu, zmartwychwstałym Panu, azatem rzeczywistością żywą, której nie można sprowadzić do zapisów historycznych złożonych wcztery Ewangelie kanoniczne. „Ewangelia Chrystusa” (Rz 15,19) jest nadal obecna wKościele iwświecie idziała jako początek życia przez Ducha Świętego, ponieważ „jest mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego” (Rz 1,16). Ta „dobra nowina (…) zbawienia” (Ef 1,13) jest najwyższą władzą, pod której osąd Kościół oddaje siebie iswoje dzieła, jest zbawieniem, jak pisał Ireneusz zLyonu, „zapisanym bez papieru ibez atramentu” wsercach [wierzących] przez Ducha30. Można zatem stwierdzić, że żywa Ewangelia głoszona przez Kościół jest wciąż aktualną tradycją wiary chrześcijańskiej. „Ewangelia – pisze Walter Kasper – jest mocą Pana uwielbionego wKościele iprzez Kościół poprzez słowo żywe. Ewangelia nie jest zatem elementem historycznym, lecz wciąż żywą siłą, która dzięki wyznawaniu oraz świadectwu Kościoła wciąż jest aktualizowana inigdy się nie wyczerpie”31. Można ­zatem zrozumieć mocne stwierdzenie Adama Möhlera, który pisał: „Kościół, Ewangelia iTradycja są razem iupadają razem”32.

Jaka jest zatem relacja między Ewangelią arzeczywistością, na której opiera się Kościół, aprzede wszystkim liturgia, powołana również do tego, by być dziełem Ewangelii? Wyjaśnia to szczegółowo Bernard Sesboüé:

Ewangelia zawsze wykracza poza najlepsze osiągnięcia ewangeliczne Kościoła, pozostaje dla niego apelem, na który nigdy nie udzielono pełnej odpowiedzi, aktóry wymaga coraz to nowych odpowiedzi. Pomimo przeciwności losu grzesznego ludu wświecie, który po nim pływa, aczasem trzyma sam go wniewoli, zamiast dawać zeń pełne wolności ibezkompromisowe świadectwo, Ewangelia pozostaje wydarzeniem, które spełnia się nieustannie do dnia dzisiejszego33.

Ewangelia pozostaje więc dla Kościoła apelem, na który Kościół nigdy wpełni nie odpowiedział, aczasem nawet działa wsprzeczności znim; ztego powodu wciąż prosi onowe odpowiedzi – ta świadomość wpłynęła na intencje prawodawców Soboru Watykańskiego II, którzy zdecydowali się odejść od tego, co było od początku. Chodziło owierność Ewangelii we wszystkich działaniach Kościoła, począwszy od liturgii, która jest najważniejszym elementem iwciąż musi się do Ewangelii odwoływać. Jeszcze przed Soborem Jan XXIII wielokrotnie przypominał, że głównym zadaniem magisterium, które ma przede wszystkim charakter duszpasterski, jest odróżnienie żywej substancji Ewangelii od warstw historycznych, zależnych od epoki, wcelu udostępnienia jej mężczyznom ikobietom naszych czasów. Jedne znajważniejszych słów papież Roncalli wygłosił podczas przemówienia Gaudet Mater Ecclesia, którym otworzył Sobór:

Czym innym jest istota starodawnej nauki stanowiącej skarbiec wiary[depositum fidei], aczym innym jest sposób jej wyrażania. Otóż na to właśnie – zcierpliwością, jeśli trzeba będzie – należy położyć wielki nacisk, wszystko przystosowując do zadań nauczania iduszpasterstwa34.

Dla Jana XXIII Sobór Watykański II był więc sam wsobie aktem paradosis, to znaczy elementem tradycji, który polega właśnie na reinterpretacji chrześcijaństwa, co pozwala odróżnić depositum fidei od jego wyrażania, począwszy od formuły liturgii. Sacrosanctum concilium formułuje więc podstawową zasadę odnowy liturgicznej, która daje możliwość odróżnienia istotę liturgii od jej formy:

Liturgia bowiem składa się zczęści niezmiennej, pochodzącej zustanowienia Bożego, izczęści podlegających zmianom, które zbiegiem lat mogą lub nawet powinny być zmienione, jeżeli wkradły się do nich elementy, które niezupełnie dobrze odpowiadają wewnętrznej naturze samej liturgii, albo jeżeli te części stały się mniej odpowiednie35.

Liturgia ma wiele wspólnego zdepositum fidei, jest jednym zjego najważniejszych świadectw – choć nie wyłącznym. Choćby dlatego można mówić, że czym innym jest substancja liturgii, aczym innym jej formuła. Istotą liturgii jest treść przekazana przez „instytucję boską”, czyli to, co Kościołowi objawił Duch Święty, aczego twórcą iinicjatorem jest Jezus Chrystus; Kościół sam nie może tego zmienić, ponieważ to wyrasta zEwangelii. Jako przesłanie instytucji boskiej „niezmienna część” liturgii nie jest zatem porządkiem rytualnym, ale jej istotą, która pokrywa się zżywą substancją Ewangelii. Jeśli zatem Ewangelia jest, jak powiedzieliśmy, żywą tradycją wiary, to liturgia pozostaje autorytatywnym świadectwem istnienia tej tradycji.

Ztego powodu tajemnica głoszona przez Ewangelię jest też tajemnicą celebrowaną wliturgii, choć trzeba pamiętać, że formy rytualne tejże celebracji są wielorakie imogą się zmieniać iprzekształcać. Sacrosanctum concilium uznaje, że zmieniająca się iciągle wzbogacająca przez wieki liturgia może również przyjmować elementy mniej odpowiadające jej głębokiej naturze, które zupływem czasu okazują się nieodpowiednie, ponieważ nie służą już misji ewangelizacyjnej Kościoła. Ewangelia jest głęboką naturą liturgii, jej substancją, która musi stać się formą, czyli musi przejawiać się także wliturgicznych formach rytualnych. Tym bardziej liturgia będzie centrum iźródłem życia Kościoła, im lepiej zdoła utrzymać żywą istałą relację zjednym źródłem, jakim jest „blask Ewangelii chwały Chrystusa” (2 Kor 4,4).

Intencją Soboru było zatem podarowanie Kościołowi liturgii bardziej wiernej Ewangelii. Ciągłe poszukiwanie chrześcijańskiej autentyczności wliturgii jest zadaniem Kościoła od samego początku. Wystarczy, że przypomnimy sobie surowy sąd apostoła Pawła na temat Eucharystii chrześcijan zKoryntu zaledwie dwadzieścia pięć lat od ostatniej wieczerzy. Powiedział wtedy: „nie ma uwas spożywania Wieczerzy Pańskiej” (1 Kor 11,20). Paweł zauważył bowiem, że chociaż chrześcijanie zKoryntu zebrali się, aby spożyć wieczerzę eucharystyczną, októrej sam nauczał, to ich liturgia nie była już chrześcijańska, to znaczy Chrystusowa. Był to co prawda obrzęd liturgiczny odprawiany przez Kościół, ale jednak nie Wieczerza Pańska. Ta sytuacja pokazuje, że liturgia danej wspólnoty może stracić swoją chrześcijańską tożsamość. Chrześcijanie wKoryncie powtórzyli gest eucharystyczny Chrystusa wtaki sposób, jak pokazał im to apostoł, ajednak nie celebrowali Wieczerzy Pańskiej, azatem nie pamiętali oNim.

Wnaszej refleksji musimy koniecznie zauważyć, że Paweł przywraca liturgii korynckiej chrześcijańskie źródła, przekazując to, co sam otrzymał, czyli zestawienie gestów isłów Jezusa podczas ostatniej wieczerzy. Po bliższym przyjrzeniu się temu, co robi Paweł, okaże się, że jest to Ewangelia wdziałaniu, uobecniana tu iteraz, azatem przekazywanie żywej wiary Kościoła, chociaż ta nie została jeszcze spisana wtekstach ewangelicznych. Azatem nawet wspólnota apostolska została wezwana do pełniejszej wierności woli Chrystusa wcelebrowaniu Jego liturgii. Wliturgii zawsze chodzi owierność „Dobrej Nowinie oJezusie” (Dz 8,35).

Teologia ewangelii iteologia liturgii jeszcze się wzajemnie nie wzbogaciły, co ma przykre konsekwencje dla współczesnej refleksji liturgicznej.

Reforma liturgiczna jako reinterpretacja Ewangelii

Związek między Ewangelią aliturgią pokazał wsposób szczególnie klarowny ijednoznaczny papież Franciszek wwywiadzie udzielonym 19 września 2013 roku „La Civiltà Cattolica”. Odpowiadając na pytanie, czym był Sobór Watykański II, powiedział:

Sobór Watykański II był powtórnym odczytaniem Ewangelii wświetle współczesnej kultury. Spowodował ruch odnowy, który po prostu wypływa zsamej Ewangelii. Owoce są ogromne. Wystarczy przypomnieć liturgię. Reforma liturgiczna była misją wsłużbie ludu Bożego, podobnie jak powtórne odczytanie Ewangelii, wychodzącą od konkretnej sytuacji historycznej. To prawda, są linie hermeneutycznej kontynuacji izerwania, jednak jedna sprawa jest jasna: dynamika odczytania Ewangelii aktualizowana „wdziś”, która była właściwa dla Soboru, pozostaje całkowicie nieodwołalna36.

Aby wskazać, co osiągnął Sobór, Franciszek odniósł się do Ewangelii, współczesnej kultury oraz reformy liturgicznej. Przede wszystkim Ewangelia: dla papieża odnowa, którą przyniósł Sobór Watykański II, „wypływa zsamej Ewangelii”; jako przykład tego procesu podaje reformę liturgiczną, która jest także „powtórnym odczytaniem Ewangelii”. To właśnie zsamej Ewangelii, zżadnego innego źródła, wywodzi się odnowa rozpoczęta przez Sobór, aodnowa liturgii jest jednym zjej największych owoców, anawet „najbardziej uderzającym owocem pracy Soboru”, zgodnie zokreśleniem Synodu z1985 roku dla uczczenia 20. rocznicy Soboru Watykańskiego II37.

Obok Ewangelii jest współczesna kultura. Dla Franciszka soborowa odnowa mająca źródło wEwangelii została przeprowadzona „wświetle współczesnej kultury”, areforma liturgiczna wychodziła od „konkretnej sytuacji historycznej”. Dwa różne wyrażenia, ale mówiące to samo: aby ponownie przeczytać Ewangelię, Sobór użył instrumentów oferowanych przez współczesną kulturę. Wykorzystał kategorie, języki, sposób myślenia iistotne wartości, które składają się na kulturę mu współczesną, będącą – jak każda kultura – odzwierciedleniem konkretnego człowieka. Kultura jest bowiem wrzeczywistości zwierciadłem człowieka38. Sobór sprawił, że chrześcijaństwo nie czuło się już ofiarą nowoczesności, ale podjęło znią dialog, to znaczy chciało iumiało dostrzec, co dobrego przyniosła nowoczesność ico miała do zaoferowania Kościołowi, dzięki czemu ten mógł nawiązać relację zinnymi osiągnięciami myśli ludzkiej.

Podsumowując, według papieża to właśnie sama Ewangelia odnowiła liturgię dzięki temu, że dostrzeżono cechy irzeczywiste potrzeby człowieka, azatem przysłużyła się ludowi Bożemu. Służba ludowi Bożemu nie mogła polegać jedynie na odmłodzeniu obrzędów, ale na darowaniu mu liturgii wiernej Ewangelii idostosowanej do jego czasów. Zasadniczo duszpasterski cel Soboru wpłynął więc na charakter refleksji idokumentów, aprzede wszystkim na to, jaką postawę przyjęto wobec współczesnego człowieka.

Całkowite uznanie, że Sobór był przede wszystkim „powtórnym odczytaniem Ewangelii wświetle współczesnej kultury”, jak to czyni papież Franciszek, awraz znim ogromna większość znawców Soboru Watykańskiego II, jest możliwe tylko wtedy, gdy przyjmie się założenie, że wchrześcijaństwie wierność Ewangelii nie jest możliwa bez wierności poszczególnemu człowiekowi. „Odwieczna Dobra Nowina” (Ap 14,6) jest również ponadczasowa, Ewangelia pozostaje aktualna także wczasie, wktórym jest głoszona; „Dobra Nowina” (to dosłownie oznacza evangélion) jest zawsze współczesna człowiekowi, który jej słucha. To najważniejsza chrześcijańska prawda, amożna ją ująć wnastępujący sposób: wierność Kościoła wobec Ewangelii jest zawsze sama wsobie ewangeliczną wiernością Kościoła wobec każdego człowieka. Bezpośrednią konsekwencją tej zasady jest konieczność zachowania przez Kościół ewangelicznej wierności wobec czasów, wktórych funkcjonuje.

Liturgia jest najpierw chrześcijańska, adopiero potem liturgiczna

Podsumowaniem naszej refleksji są słowa Jeana Daniélou, będące właściwie aksjomatem liturgicznym. Wtekście z1964 roku Daniélou pisze, że liturgia „wcześniej jest chrześcijańska niż liturgiczna. (…) Liturgia chrześcijańska nie jest chrześcijańską formą religijnego uczucia. Ona jest liturgicznym wyrazem faktu chrześcijańskiego”39. Warunkiem koniecznym istnienia liturgii jest zatem jej chrześcijańskość, co oznacza, że jej źródłem jest tajemnica Chrystusa. Ztego powodu nie jest ona „chrześcijańską formą religijnego nastroju”, czyli kolejnym etapem rozwoju ludzkiej religijności bądź jej zaawansowaną formą. Podstawą liturgii chrześcijańskiej nie są zwyczajne uczucia religijne, anawet typowe dla człowieka poszukiwanie Boga; jest to właśnie „liturgiczne wyrażenie faktu chrześcijańskiego”, aten „fakt chrześcijański” to ziemskie życie Syna, którego punktem kulminacyjnym jest tajemnica paschalna.

Liturgia chrześcijańska jest chrześcijańska, zanim stanie się liturgią. To znaczy, że najpierw jest Ewangelia, adopiero później obrzęd, gdyż jedynym warunkiem bycia chrześcijaninem jest pozostanie wiernym „Ewangelii Jego Syna” (Rz 1,9). Liturgia jest wistocie przestrzenią prawdy Kościoła wtym sensie, że jest miejscem, wktórym staje się prawdziwa, ponieważ stawia się ją obliczu Słowa Prawdy iprzed sobą samą. Dzięki temu ma to, co nakazuje jej Ewangelia: jest „wsobie iprzed światem”. Dlatego też zasada, na której musi się opierać każda odnowa liturgiczna chcąca być „powtórnym odczytaniem Ewangelii”, jak to było wprzypadku Soboru Watykańskiego II, brzmi następująco: jeśli istota liturgii odpowiada ze swej natury istocie Ewangelii, to forma liturgii (obrzędy, teksty istyl jej sprawowania) musi stale pozostawać wzgodzie zformą Ewangelii.

Franciszek zAsyżu poprosił Innocentego III tylko ojedną rzecz, która pozwoliłaby mu „żyć według formy świętej Ewangelii”40. Ewangelia to forma vitae nie tylko świętych, ale także forma vitae liturgii. Ewangelia ma swoją własną formę, podobnie jak liturgia ma swoją: whistorii Kościoła czasami obie zbliżały się do siebie niemalże do punktu styczności, innym razem się oddalały. Dzięki reformie liturgicznej Soboru Watykańskiego II forma naszej liturgii zbliżyła się dziś do formy Ewangelii. Tym samym zatem Sobór dał nam liturgię jeszcze bardziej chrześcijańską.

25K. Barth, L’Epistola ai Romani, Milano 1989, s. 12.

26Puritas ipsa evangelii, Sessio IV (8 apr. 1546), Decretum primum, w: Conciliorum Oecumenicorum Decreta,Istituto per le Scienze religiose, Bologna 19733, s. 663. Zob. Dokumenty Soborów Powszechnych, t. 4 (1511–1870), oprac. A. Baron, H. Pietras SJ, Kraków 2005, s. 210–211.

27J. Ratzinger, Un tentativo circa il problema del concetto di tradizione, w: K. Rahner, J. Ratzinger, Rivelazione e Tradizione, Brescia 1970, s. 27–73; obszerne fragmenty zprzemówienia Cerviniego zostały tam zamieszczone.

28R. Gögler, Zur Theologie des biblischen Wortes bei Origenes, Düsseldorf 1963, s. 381–389, cyt. za: W. Kasper, Il dogma sotto la Parola di Dio, Brescia 1968, s. 102.

29Decretum primum, w: Conciliorum Oecumenicorum Decreta, s. 663. Zob. Dokumenty Soborów Powszechnych, t. 4, s. 210–211.

30Ireneusz zLyonu,