Jak uporządkować swoje życie - kard. Carlo Maria Martini SJ - ebook

Jak uporządkować swoje życie ebook

kard. Carlo Maria Martini SJ

0,0

Opis

Kluczem do uporządkowania jest poczucie wewnętrznej wolności

Chaos, pośpiech i zabieganie to rzeczy, które współcześnie najbardziej nam doskwierają. Przeżywany stres sprawia, że nasze życie traci smak. Mamy poczucie, że doświadczamy świata w sposób powierzchowny. Chcielibyśmy, aby codzienność była lepiej uporządkowana, a my sami bardziej konsekwentni w działaniu. Odpowiedzi na te potrzeby szukamy w dziesiątkach poradników.

Carlo Maria Martini, jeden z największych autorytetów duchowych ostatniego półwiecza, proponuje zmianę takiego myślenia. Zachęca do podjęcia działań, które będą skuteczniejsze od tych opisanych w popularnych publikacjach. Opierając się na metodzie Ćwiczeń duchowych św. Ignacego Loyoli, daje proste wskazówki. Zamiast dążyć do żelaznej dyscypliny i samozbawienia, lepiej pozwolić pociągnąć się Bogu. Umożliwi to osiągnięcie wewnętrznej wolności od barier, które sami na siebie nakładamy.

Carlo Maria Martini SJ (1927–2012) – teolog, biblista, arcybiskup Mediolanu w latach 1979–2002, kardynał. Jego książki, wielokrotnie publikowane i wznawiane, od lat cieszą się uznaniem na całym świecie.

Jedna z najważniejszych książek kard. Carla Marii Martiniego po raz pierwszy wydana w Polsce

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 153

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Słowo wstępne

Wiele razy słyszałem, jak kardynał Martini opowiadał, że obok drzwi jego gabinetu stała półka, na której trzymał egzemplarze swoich książek. Na zakończenie rozmowy proponował swemu gościowi, aby wybrał stamtąd coś dla siebie. Wśród wielu dostępnych tytułów właśnie Jak uporządkować swoje życie należało do najczęściej wybieranych. „Tego właśnie potrzebuję!” – często wyrywało się gościom. Zapewne dlatego w ostatnich latach wiele osób zwracało się do Fundacji im. Carla Marii Martiniego z pytaniem o tę książkę, która dawno już zniknęła z oferty wydawniczej. Zachęciło nas to do opublikowania nowego jej wydania.

Potrzeba, o której mówi już sam tytuł książki, bez wątpienia nie znika, a wręcz przeciwnie, z upływem czasu staje się coraz bardziej aktualna. W naszym świecie, w którym prędkość zachodzących interakcji, liczba otrzymywanych wiadomości, mnożenie się różnorodnych form komunikacji zwiększa się gwałtownie, potrzeba wprowadzenia ładu jest czymś powszechnie doświadczanym. Może niejasno, ale przez to wcale nie mniej intensywnie, dostrzegamy, że stres związany z wielozadaniowością, przyspieszenie spotkań i tempo przenoszenia się z miejsca na miejsce wystawiają nas na poważne ryzyko rozproszenia i nieuwagi, skazując na powierzchowne doświadczanie siebie, świata i wydarzeń. A w rezultacie podsycają w nas niezadowolenie i utratę sensu naszego życia, pozostawiając nam rozczarowanie obietnicami, do których spełnienia tak zachłannie dążymy, ale bez powodzenia.

Dzisiejsze czasy wprowadzają tu zresztą zmianę raczej ilościową niż jakościową, bo sam temat obecny jest w tradycji duchowej od ponad tysiąca lat. Możemy przypomnieć zdanie przypisywane św. Augustynowi: serva ordinem et ordo servabit te – „strzeż porządku, a porządek będzie strzegł ciebie”. Wiele wieków później Ignacy z Loyoli uczyni z niego oś swojej pracy, szczególnie w Ćwiczeniach duchowych: tytuł tego tomu zainspirowany jest Ćwiczeniami (ĆD1 21). Słowo „porządek” pojawia się często w pismach świętego z Loyoli w formie rzeczownikowej i czasownikowej, dokładnie trzydzieści jeden razy, a dwadzieścia pięć razy występuje w nich jego przeciwieństwo: „nieporządek”. Temat i związane z nim pojęcia obecne są również w pracach najważniejszych autorów duchowych współczesnych Ignacemu, takich jak Jan z Ávili czy Jan od Krzyża, a także w pismach nurtu pobożnościowego, zwanego devotio moderna, z których najsłynniejsza jest książeczka O naśladowaniu Chrystusa, doskonale znana założycielowi Towarzystwa Jezusowego. W Ćwiczeniach wypracował on pewną systematyzację ścieżki modlitwy, która jest zarówno precyzyjna, jak i elastyczna.

Termin „porządek” ma kilka powiązanych ze sobą poziomów odniesienia. Przede wszystkim poziom bardziej zewnętrzny i praktyczny, który odpowiada za sposób organizowania i wykonywania działań. Dalej jest poziom bardziej wewnętrzny, który dotyczy sposobu postępowania w sprawach duchowych, począwszy od rytmu medytacji i porządku dnia podczas Ćwiczeń. Wreszcie, choć rzadziej, rzeczownik „porządek” nabiera głębszego znaczenia, które odsyła do działania Boga zgodnie z Jego własnym planem, jako odniesienie niezbędne do zrozumienia i rozeznania wydarzeń ludzkiego życia i historii. W tych ramach można uporządkować pragnienia, zamiary, działania, uczucia, decyzje, a ostatecznie – całe życie. Ćwiczenia proponowane są właśnie jako droga podjęta w tym celu, by nie dać się uwarunkować „nieuporządkowanym uczuciom”, które – często niezauważalnie – tłamszą naszą wolność, kiedy egoistycznie szukamy afirmacji samych siebie. Przezwyciężając uwarunkowania tego świata, można dojrzewać do bardziej autentycznej gotowości ofiarowania własnego życia na służbę braciom i siostrom w naśladowaniu Pana Jezusa. Włączenie do gry „uczuć” sugeruje, że fundamentalne nawrócenie nie dokonuje się przede wszystkim na poziomie umysłowym i doktrynalnym, ale na poziomie doświadczenia, bardziej radykalnym i nie od razu rozpoznawalnym. By wejść w ten wymiar, nieuchwytny, a jednocześnie prowadzący do zdeterminowania decyzji i zachowań, potrzebne jest „uporządkowanie uczuć”, które stanowią pole uprawne, gdzie zapuszczają korzenie idee i wybory.

Właśnie wokół tego punktu obracają się rozważania zaproponowane przez Martiniego w tym tomie. Koncentrują się one na pierwszym i drugim tygodniu Ćwiczeń duchowych, które proponują, odpowiednio, drogę pokutną i głębsze poznanie Pana, aby móc lepiej za Nim podążać. Są to dwa odrębne czasy, prowadzące najpierw do uznania, jak bardzo przyznanie centralnego miejsca własnemu „ja” ciąży na życiu i ludzkich decyzjach, a następnie do stopniowego przesuwania spojrzenia na Jezusa, aby Go zrozumieć i poznać kryteria Jego wyborów, nakierowanie intencjonalności, bliskość wobec ludzi, relację z Ojcem. To właśnie poprzez doświadczenie zachwytu Jego Osobą wchodzimy z Nim w więź, pozwalamy Mu pociągnąć nas do siebie. Tu nie chodzi o to, by anga-żować się mocniej za pomocą wysiłku woli, ale o to, by zbliżyć się do najbardziej autentycznej głębi własnego pragnienia. Taka jest dynamika nawrócenia pozwalająca nam porządkować uczucia i odnawiać w ten sposób wszystkie nasze życiowe wybory, od tego najprostszego do najbardziej złożonych, w poszukiwaniu i wypełnianiu woli Bożej. Z pewnością jest to droga, której nie da się przejść bez napięć i niepokojów, gdyż budzi się w jej trakcie opór sił przeciwnych: zmiana zagraża ustalonej uprzednio równowadze. Jednak energia, która karmi wewnętrzną przemianę, pochodzi z rozpoznania działania Ducha we własnym sercu i z witalności, która z tego działania wypływa.

Porządek, o którym mówimy, nie ma więc nic wspólnego z tym, co czasem charakteryzuje niektóre formy duchowości, zalecające despotyczny rodzaj panowania nad sobą. Tu jednak celem nie jest wzięcie w posiadanie samych siebie, by wieść życie pełne żelaznej dyscypliny i chronić się za fasadą sprawiedliwości, dążąc do egocentrycznej doskonałości i samozbawienia. Tymczasem w praktyce modlitwy, w pozostawaniu pod wpływem Ducha Świętego chodzi o to, by osiągnąć większą wolność od tego, co wiąże nas z naszym „Ja”, nawet jeśli jawi się to w pozornie pozytywnych formach: nie jest to kwestia wprowadzenia porządku, aby mieć kontrolę nad własnym życiem, lecz raczej „utracenia” go, złożenia daru z siebie. To owoc, który odróżnia autentyczną modlitwę chrześcijańską ukształtowaną przez Ewangelię od innych „duchowych” przedsięwzięć.

Ten tomik ma jeszcze jeden aspekt, który czyni go wyjątkowym: otóż Martini proponuje Ćwiczenia duchowe ściśle związane z tekstem Ignacego. Przez mniej więcej dwadzieścia lat, choć znał go dogłębnie, unikał dosłownego wykorzystywania Ćwiczeń. Praktykował je w inny sposób, wychodząc od ksiąg biblijnych lub wielkich postaci Starego i Nowego Testamentu (Abrahama, Mojżesza, Samuela, Dawida, Pawła, Piotra i innych). We wprowadzeniu do tej książki wspomina, że w roku 1972 przyszło mu niespodziewanie prowadzić Ćwiczenia dla księży zdemotywowanych i rozczarowanych posługą i kierunkiem kościelnej odnowy nieodpowiadającym oczekiwaniom rozbudzonym przez Sobór. Odwołał się wówczas do Ewangelii Marka jako tekstu podstawowego. Zaproponowanie rozważania Ewangelii w świetle dynamiki Ćwiczeń duchowych okazało się bardzo odświeżające. Uczestnicy, przyzwyczajeni do typowych form rekolekcji i już nimi zmęczeni, zaangażowali się w nieoczekiwany sposób. Do tego stopnia, że Martini kontynuował udoskonalanie tego podejścia, które wciąż okazywało się owocne. Zresztą poszukiwania właściwego sposobu łączenia Biblii i Ćwiczeń rozwijały się także wewnątrz samego Towarzystwa Jezusowego. Martini wniósł w te poszukiwania oryginalny wkład poprzez zintegrowanie Ćwiczeń i Biblii. W 1992 roku, w związku z dwoma ignacjańskimi jubileuszami obchodzonymi rok wcześniej, biskupi regionu Lombardii zwrócili się do niego z prośbą o poprowadzenie dla nich Ćwiczeń według dosłownego tekstu Ignacego, czego nie robił od lat, ponieważ wydawało mu się to, jak mówił, „historycznym anachronizmem”. Prośba biskupów lombardzkich okazała się dla niego „niespodzianką i wyzwaniem”. I w tym przypadku jednak owoce były obfite, zarówno pod kątem korzyści, jakie czerpali uczestnicy rekolekcji, jak i ze względu na wyraźniejsze przedstawienie tego, co zazwyczaj pozostawało za kulisami kazań Martiniego, a wraz z tym – także innych narzędzi kształtowania ludu Bożego.

Niniejszy tekst jest zatem skierowany do czytelnika, który dostrzega pilną potrzebę zmiany. W obliczu ogromu problemów świata często doświadczamy próżności naszych pragnień i bezskuteczności działań podjętych w celu poprawy. Fakt, że zwracamy uwagę na nasze życie, zdradza, jak kapryśne są nasze intencje: odbiera nam wymówki i zachęca nas do podjęcia odpowiedzialności, którą przerzucamy na innych. W ten sposób jesteśmy prowadzeni, by zacząć od tej części świata, która jest jasno określona i nam najbliższa, bo znajduje się wewnątrz nas samych. Nikt, oprócz nas samych, nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy ją przekształcali. To sprawia, że droga jest bardzo trudna, ale z tego miejsca zaczyna się najskuteczniejsze i najprawdziwsze nawrócenie jakiejkolwiek dalszej rzeczywistości.

Carlo Casalone SJ PrezesFundacji im. Carla Marii Martiniego

1 ĆD – Ćwiczenia duchowe, przeł. Jan Ożóg SJ, Wydawnictwo WAM, wyd. 5, Kraków 2019 (przyp. tłum.).

Wprowadzenie

Uwagi początkowe

W związku z pięćsetną rocznicą urodzin Ignacego z Loyoli (1491–1991) i czterysta pięćdziesiątą rocznicą założenia Towarzystwa Jezusowego (1540), które obchodziliśmy w minionym roku, zostałem poproszony o prowadzenie Ćwiczeń duchowych według ignacjańskiego tekstu.

Chętnie przyjąłem tę prośbę, ale nie będę przed wami ukrywać, że konieczność poprowadzenia Ćwiczeń według tekstu ignacjańskiego była dla mnie zaskoczeniem i swego rodzaju wyzwaniem. Otóż minęło dwadzieścia lat, odkąd odłożyłem na bok, nie w duchu, ma się rozumieć, ale co do litery, książeczkę św. Ignacego. Kiedy w roku 1972 zostałem niespodziewanie poproszony, by zastąpić złożonego chorobą ojca Lyonneta w poprowadzeniu Ćwiczeń dla księży diecezji mediolańskiej w ramach formacji stałej młodych kapłanów, i nie miałem czasu na przygotowanie, wziąłem jako tekst wyjściowy Ewangelię według św. Marka. Od tamtego czasu nie wróciłem do oryginalnego tekstu Ćwiczeń napisanego przez Ignacego przed czterystu laty, ponieważ wydawało mi się to historycznym anachronizmem. Tak więc przez dwadzieścia lat prowadziłem rekolekcje, zapraszając do medytacji albo nad jedną z czterech Ewangelii, albo nad postacią biblijną (Piotrem, Pawłem, Abrahamem, Mojżeszem, Samuelem, Dawidem, Hiobem, Jakubem itd.) zgodnie z dynamiką i duchem Ćwiczeń, nie odnosząc się jednak w ogóle do treści ignacjańskiej książeczki.

Tym razem jednak, znajdując się w gronie doświadczonych i dojrzałych rekolektantów, sądzę, że mogę zaryzykować i ponownie odnieść się bezpośrednio do tego tekstu w nadziei, że zainspiruje nas do większej otwartości na Boga, do takiej postawy, która pozwala, by Pan nas odnalazł. Bo naszym podstawowym zajęciem w ciągu najbliższych dni, poza wspólnymi rozważaniami, będzie otwarcie się na Boga, pełna pokoju zgoda, by odnalazł nas Ten, który nieustannie nas szuka i chce się z nami spotkać szczególnie podczas tych rekolekcji.

Dziękujemy Ci, Panie, że nas wezwałeś, byśmy uwolnili się od naszych zwykłych, często ciężkich i niecierpiących zwłoki zajęć, ponieważ chcesz spotkać się z nami w pokoju. Ześlij pokój i pokorę naszym sercom, abyśmy mogli Ciebie przyjąć, odpowiadając na Twe nienasycone i naglące pragnienie, by głęboko i czule dotknąć naszych serc, naszego życia, całej naszej egzystencji, ducha każdego z nas.

Cel i dynamika Ćwiczeń

Rzeczą podstawową jest otwarcie się na Boga, ponieważ Ćwiczenia duchowe, nawet w swej najbardziej klasycznej formie zawartej w ignacjańskiej książeczce, odbywają się na dwóch poziomach.

Najpierw jest poziom ascetyczny: postawienie odprawiającego Ćwiczenia w warunkach pozwalających na dokonanie znaczącego wyboru życiowego w wolności serca i zgodnie z ewangelicznym sposobem myślenia. Jest to plan wyraźnie przewidziany już w samym tytule tekstu ignacjańskiego: „Ćwiczenia duchowe mające na celu odniesienie zwycięstwa nad samym sobą i uporządkowanie swego życia tak, by nie ulegać jakiemukolwiek nieuporządkowanemu przywiązaniu” (ĆD 21). „Uporządkowanie” nie oznacza po prostu odbycia dobrej spowiedzi, ale znalezienie tego porządku, którym jest wybór dobrego życia w oczach Boga. Jeśli chcemy oddać ten tytuł w terminach pozytywnych, możemy powiedzieć: „Ćwiczenia duchowe mające na celu podjęcie ważnej decyzji, uporządkowanie swojego życia, przezwyciężenie uwarunkowań tego świata i uwolnienie się od nieuporządkowanych uczuć”.

Taki jest właśnie cel Ćwiczeń.

Poza poziomem ascetycznym istnieje jednak również poziom mistyczny, głęboko związany z ćwiczeniami i stanowiący ich substancję, szpik kostny, tajemniczy i niezbędny płyn ustrojowy. Na tym poziomie chodzi o bezpośrednie przeżywanie tajemnicy Boga, o bezpośredni kontakt z Nim, o powierzenie się Mu, zgodę na to, by On nas dotknął.

Poziom mistyczny leży u podstaw Ćwiczeń duchowych od samego początku, jest założeniem, nawet jeśli ukrytym, wszystkiego, co się w nich dokonuje.

W związku z tym wydaje mi się użyteczne zacytowanie kilku słów Karla Rahnera, zaczerpniętych z eseju napisanego w 1978 roku, zatytułowanego Mowa Ignacego z Loyoli do dzisiejszego jezuity. Rahner w pewnym momencie wkłada w usta Ignacego takie słowa:

Czy wiesz już teraz, że waszym – jezuitów – głównym zadaniem, wokół którego wszystko się koncentruje, winno być prowadzenie ćwiczeń? […] Wszystko inne właściwie powinniście pojmować jako przygotowanie lub następstwo tego ostatecznego zadania, które i w przyszłości powinno być dla was najważniejsze: pomagać bezpośrednio doświadczać Boga, dzięki czemu człowiek osiąga zrozumienie tego, iż Niepojęta Tajemnica, którą nazywamy Bogiem, jest bliska, że możemy się do niej zwracać i że właśnie wtedy znajdujemy w Niej błogosławione schronienie, gdy nie chcemy nią zawładnąć, lecz w sposób bezwarunkowy Jej się oddać2.

Ten mistyczny poziom wyjaśnia głęboką dynamikę wszystkich ćwiczeń duchowych, wychodząc poza bardziej szczegółowe rozważania i refleksje skierowane na wybór stanu życia. Ignacy prosi odprawiającego Ćwiczenia, by otworzył się bezwarunkowo na obecność Boga i Jego doświadczenie.

Skoro więc celem tych kilku dni skupienia jest otwarcie się na doświadczenie Boga, użycie takiego czy innego tekstu jest już kwestią drugorzędną i dlatego też z ufnością przyjmę jako punkt odniesienia oryginalny tekst Ćwiczeń duchowych.

2 K. Rahner, P. Imhof, Ignacy Loyola, przeł. B. Białecki, Wydawnictwo WAM, Kraków 1990, s. 13–14.

Uwagi w tekście św. Ignacego

Ignacy poprzedza same ćwiczenia dwudziestoma Uwagami (ĆD 1–20), które znajdujemy na początku jego książeczki opatrzone takim oto tytułem: „Uwagi mające na celu jakieś zrozumienie Ćwiczeń duchowych, które po nich następują; celem ich jest również niesienie pomocy zarówno temu, kto Ćwiczeń udziela, jak temu, kto je otrzymuje”. Uwaga 1 wyjaśnia, co oznacza wyrażenie „Ćwiczenia”. W kolejnych zawarte są wskazówki i sugestie przede wszystkim dla odprawiającego Ćwiczenia (jak powinien się zachowywać, jak powinien badać swoją postawę i reakcje na to, co się z nim będzie dziać), a następnie dla tak zwanego kierownika Ćwiczeń. Na przykład: „Ten, kto udziela ćwiczeń, może zauważyć, że w duszy odprawiającego je nie rodzą się żadne poruszenia wewnętrzne, takie jak pociechy albo strapienia […]. Powinien go wtedy dokładnie wypytać co do ćwiczeń, czy je odprawia w porach na to przeznaczonych i jak je odprawia” (Uwaga 6). Wskaza-nia dla dwóch stron ćwiczeń są nieco pomieszane, ponieważ doświadczenie obu tych osób jest ściśle ze sobą powiązane.

Jako wstęp do medytacji sugeruję, abyście spokojnie przeczytali Uwagi 1, 2, 3, 5, 12, 13 i 16, ponieważ pomogą wam one wejść w przestrzeń proponowaną przez Ignacego. A czytając je, pytajcie: Co te kilkusetletnie słowa mówią mi jako wierzącemu i modlącemu się człowiekowi? A potem jeszcze raz: co one mówią mi jako pasterzowi? (W Uwagach zawarta jest wielka mądrość pedagogiczna i duszpasterska, prosta, ale ważna, nawet jeśli niestety często zaniedbywana w zwykłej pracy duszpasterskiej).

Uwaga 1

Wspólnie możemy zastanowić się nad Uwagą 1, ponieważ pozwala nam zrozumieć, czym są Ćwiczenia w ich klasycznej strukturze:

Pod tą nazwą Ćwiczenia duchowe rozumiemy każdy rachunek sumienia, rozmyślanie, kontemplację, modlitwę ustną i myślną oraz wszystkie inne czynności duchowe – stosownie do tego, co niżej powiemy. Bo jak przechadzanie się, chodzenie i bieganie – to ćwiczenia cielesne, tak ćwiczenia duchowe to przygotowywanie i usposobienie duszy po to, żeby się pozbyć nieuporządkowanych przywiązań, a gdy się ich już pozbędziemy, żeby szukać woli Bożej i odnajdywać ją w ułożeniu własnego życia tak, by zbawić duszę.

Ta Uwaga złożona jest z dwóch części. Pierwsze zdanie opisuje Ćwiczenia jako serię czynności duchowych. Człowiek nie wykonuje Ćwiczeń, jeśli nie spędza czasu na takich czynnościach (jak rachunek sumienia, medytacja, kontemplacja, modlitwa ustna i myślna, inne czynności duchowe).

Zauważmy od razu, że nie wspomina się tu o słuchaniu kazań; z pewnością zakłada się, że ten, kto udziela Ćwiczeń, mówi i objaśnia tekst, ale ich odprawianie nie jest rozumiane jako słuchanie.

Druga część Uwagi podaje cel tych Ćwiczeń, które są analogiczne do ćwiczeń fizycznych (przechadzania się, chodzenia i biegania). Porównanie jest interesujące: ćwiczeniem cielesnym nie jest kibicowanie wyścigom czy zawodom, ale tylko rzeczywiste zaangażowanie w nie ciała. Jaki jest tego cel? „Ćwiczenia duchowe to przygotowywanie i usposobienie duszy”. W języku hiszpańskim zdanie to brzmi nieco inaczej: ćwiczenia duchowe to wszelakie sposoby (termin oryginalny brzmi: todo modo) przygotowania i usposobienia duszy.

Ignacy nie nalega więc na to, by posługiwać się tym sposobem, który sam zaproponuje, ale raczej podkreśla, że każdy sposób jest dobry. Istnieją zatem nieograniczone możliwości podejmowania Ćwiczeń, wykraczające poza literę tekstu ignacjańskiego. Ważne jest, aby dusza przygotowywała się i usposobiła do tego, „żeby się pozbyć nieuporządkowanych przywiązań”. To pierwsza cecha charakterystyczna, która odróżnia ćwiczenia od wielu innych aktów pobożności, modlitwy i kontemplacji, nawet jeśli są one same w sobie dozwolone i wartościowe. Tutaj należy dążyć do oczyszczenia serca, do pozwolenia, aby Bóg nas uwolnił, do pozbycia się nieuporządkowanych przywiązań. To Bóg jest Tym, który działa poprzez bezpośredni kontakt, o którym mówiłem powyżej; my przygotowujemy się i usposabiamy do tego, by pozwolić Mu dotknąć naszego serca.

Ignacy dalej pisze: „a gdy się ich już pozbędziemy, żeby szukać woli Bożej i odnajdywać ją w ułożeniu własnego życia tak, by zbawić duszę”. A więc pierwszym celem jest oczyszczenie; drugi, bardziej precyzyjny, to poszukiwanie i odnajdywanie woli Bożej, spotkanie z Bogiem, który wzywa mnie do pójścia za Nim w układaniu mojego życia, w podejmowaniu doniosłych decyzji nakierowanych na zbawienie duszy, a więc na perspektywę wieczności.

W tym zawiera się cała droga życia duchowego: w perspektywie wieczności szukać tego, czego chce ode mnie Bóg, i szukać tego w przekonaniu, że znajdę tylko wtedy, gdy pozwolę głęboko oczyścić się wewnętrznie.

Ćwiczenia duchowe narodziły się przede wszystkim po to, aby przygotować do dokonania właściwego wyboru, związanego zwłaszcza z powołaniem życiowym, podjętego ze względu na królestwo Boże, z wyraźnym założeniem, że wybory ze względu na królestwo Boże są trudne, okupione walką i zmaganiami. To jest, możemy powiedzieć, hipoteza pesymistyczna: nie ma wyboru – ze względu na Królestwo – który nie byłby obciążony trudnymi do przezwyciężenia uwarunkowaniami (dla osób, do których odnosił się Ignacy, będą to przywiązanie do rodziny, pieniędzy, kariery, dworskiego prestiżu).

Jest jasne, że Ćwiczenia, nawet jeśli zostały stworzone dla doniosłych wyborów związanych z życiowym powołaniem, których dokonuje się zazwyczaj raz w życiu, dotyczą jednak fundamentalnego mechanizmu życia moralnego, czyli wolności wyboru i decydowania według Ewangelii; w tym sensie dotyczą one wielu codziennych wyborów. Bo jeśli przyjrzymy się sobie jako pasterze i przywódcy Kościoła, uświadomimy sobie, że zawsze stajemy przed pytaniem: czy ten wybór, którego dokonuję, czy też każą mi dokonać, jest wyborem według serca Chrystusowego? Czy to nastawienie, taki sposób kierowania Kościołem, interpretowania wydarzeń, wyrażania siebie czy też niewyrażania siebie w tej czy innej sytuacji, ten wybór, którego się ode mnie oczekuje i który tradycja zdaje się mi narzucać – czy są one naprawdę ewangeliczne? Czy są najwłaściwsze do tego, by wejść do Królestwa? Czy otwierają drzwi przed mocą przychodzącego Boga, czy też je przed nią zamykają?

Ćwiczenia mają pomóc odpowiedzieć na to fundamentalne pytanie o Ewangelię, uwalniając nas od społecznych, kulturowych, tradycyjnych uwarunkowań, od różnych form emocjonalnego szantażu, od różnego rodzaju „zawsze tak było”, od lenistwa, które doskwiera nawet w najbardziej zacnych miejscach. Ćwiczenia chcą nam pomóc w dokonywaniu wyborów według Ewangelii, a nie według wygody, nawyku, braku wyobraźni czy kreatywności bądź duszpasterskiego lenistwa; chcą nam pomóc nie poprzez oferowanie nam ludzkich kryteriów (tych mamy już nazbyt wiele!), ale poprzez poddanie nas oczyszczającej, przyciągającej i porywającej mocy Ducha, czyli poprzez bezpośredni kontakt z Bogiem.

Uwaga 15

Chciałbym przeczytać razem z wami kilka wierszy Uwagi 15, w której wyraźnie pojawia się aspekt ćwiczeń nazwany przeze mnie mistycznym.

Ignacy rozwija w nim koncepcję, która jeszcze powróci gdzie indziej: w trakcie Ćwiczeń nie wolno wywierać presji na osobę, popychając ją do dokonania takiego, a nie innego wyboru, ponieważ

podczas takich ćwiczeń duchowych bardziej odpowiada i jest dużo lepsze poszukiwanie woli Bożej, którą sam Stwórca i Pan przekazuje swojej pobożnej duszy, ogarniając ją swoją miłością i chwałą i usposabiając ją do wybrania drogi, na której będzie Mu mogła lepiej służyć w przyszłości.

Jest to fundamentalny punkt wyboru: przygotowanie i gotowość do przyjęcia Boga, który przyciąga do siebie i skłania do dokonania wyboru. I winniśmy prosić Pana o taką łaskę, ponieważ jeśli to nie On nas wyzwoli i poprowadzi, to nasze duszpasterskie, osobiste i duchowe wybory zawsze będą światowe, leniwe i niedoskonałe.

Podsumowanie

Wprowadzenie, w którym chcieliśmy, wychodząc od Uwagi 1, zastanowić się przede wszystkim nad tym, czego dotyczą Ćwiczenia, zakończmy pytaniami przydatnymi w osobistej medytacji.

O co proszę i czego szukam w tych dniach Ćwiczeń? Jak chcę się przysposobić na działanie Boga? Jakimi osobistymi ćwiczeniami? Przewidziany jest czas, w którym nie wykonujemy ćwiczeń, tylko słuchamy; i są też chwile ćwiczeń takich, jak modlitwa słowna i liturgiczna.

Natomiast od waszej decyzji zależy ustalenie czasu właściwej aktywności medytacyjnej i kontemplacyjnej, czyli tego, co Ignacy rozumie przez pojęcie właściwych ćwiczeń (inne możemy praktykować także w innym czasie). Dlatego zapraszam każdego z was, aby zaplanował przed Bogiem godziny i chwile, które mają być przeznaczone na medytację. Ignacy kładzie wielki nacisk na to, aby odbywający Ćwiczenia po ich ustaleniu nie zmieniał wyznaczonych terminów ani nie skracał czasu ich trwania z powodu poczucia jałowości czy zmęczenia. To właś-nie w takich chwilach Pan działa i udziela się przede wszystkim.

Spraw, Panie, abyśmy z otwartym umysłem przysposobili się do przyjęcia łaski, którą chcesz dać nam, Twoim pasterzom, w tym trudnym dla Kościoła i historycznej drogi ludzkości czasie, abyśmy dążyli do pełni Twojego Królestwa.

Zasada i fundament (ĆD 23)

Łaska uwolnienia od przywiązań i radości

Czym mogłaby być dla każdego z nas łaska odpowiadająca celowi Ćwiczeń, którym jest poszukiwanie woli Boga i odnajdywanie jej w uporządkowaniu naszego życia?

Pomyślałem o łasce uwolnienia od przywią­zań i o radości w posłudze kościelnej. Chciejmy więc prosić o nią Pana w imieniu naszych Kościołów, wszystkich prezbiterów i modlących się wspólnot. Wydaje mi się, że może to być naprawdę cenny owoc tych dni.

Krótko skomentuję tę łaskę.

Uwolnienie od przywiązań oznacza umiejętność wyboru w wolności od krępujących nas więzów. Przypominam sobie, jak ksiądz Luigi Serenthà3, w ostatnich chwilach swojej agonii, powtarzał mi: „Ofiarowuję siebie i cierpię, aby w Kościele panowała większa wolność od przywiązań”, i miał na myśli właśnie tę zdolność wyboru, patrzenia na wydarzenia z wolnością, kreatywnością, bez obawy przed cudzym osądem, krytyką, bez pozwalania, by coś nas ograniczało.

Radość jest przeciwieństwem poczucia osaczenia z powodu nagromadzenia różnorodnych spraw, także obowiązków duszpasterskich. Często dostrzegamy je u naszych księży i sami także go doświadczamy, być może starając się im tego nie okazywać, aby nie obciążać ich jeszcze bardziej.

Czasami nadmiar inicjatyw, sugestii, oczekiwań i rozsyłanych okólników obciąża życie księży, powodując dezorientację, zagubienie, poczucie udręczenia, zmęczenie. A my nie potrafimy im pomóc, ponieważ często jesteśmy zmuszeni, by prosić ich o podjęcie kolejnych zobowiązań.

Właśnie w tej sytuacji nawarstwiania się spraw i przeciążenia (kardynał Ratzinger w swoim przemówieniu na ostatnim Synodzie4 mówił ze smutkiem o potrzebie większej prostoty i większej świętości, a jednocześnie piętnował biurokratyczne rozdęcie w administracji kościelnej) objawia się niezwykła potrzeba łaski uwolnienia od przywiązań i potrzeba radości, będącej w istocie łaską rozeznania, gdyż pozwala nam uchwycić i wybrać to, co istotne, uwalniając się od tego, do czego jesteśmy przywiązani, a co jest drugorzędne. Jest to w istocie łaska obiecana przez Jezusa:

Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy ­utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz. Bo moje jarzmo jest słodkie, a moje brzemię lekkie. (Mt 11,28–30)5

Prosimy Cię, Panie, abyś pokrzepił naszych zmęczonych i udręczonych księży nie poprzez łatwe rozwiązania, ale obdarzając ich głęboką nadprzyrodzoną intuicją, oczyszczając ich i dając im doświadczenie Ciebie. Prosimy Cię za księży obciążonych ciężarem posługi, zmęczeniem fizycznym i psychicznym i ciężarem lat, aby przez oczyszczenie i wewnętrzne wyzwolenie dostrzegli, że Twoje jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Udziel całemu naszemu prezbiterium łaski uwolnienia od nieuporządkowanych przywiązań i radości.

I jest to łaska, do której apostoł Piotr wzywa nas w swoim Pierwszym Liście:

Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go, wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz. (1 P 1,6–9)

Ta niewymowna radość zakłada długą i odważną podróż dla oczyszczenia umysłu, a jednocześnie jest darem od Boga.

Dlatego też, zachowując w naszych sercach tę łaskę, o którą chcemy prosić, zatrzymajmy się nad numerem 23 tekstu Ignacego, który wprowadza do pierwszego tygodnia Ćwiczeń duchowych. Do jego objaśnienia wydaje mi się przydatne zastosowanie metody uwzględniającej pięć kroków, którą wykorzystam również do dalszych refleksji:

– najpierw zaproponuję krótką, bardzo prostą analizę tekstu, a więc pracę nad odczytaniem fragmentu ignacjańskiego tekstu w jego oryginalnym kontekście;

– dołączę do tego (kiedy będzie to przydatne) kontekst Autobiografii Ignacego; to dokument istotny ze względu na jego duchową gęstość i pomagający lepiej zrozumieć niektóre punkty Ćwiczeń;

– w trzecim kroku rozważymy owoc, który ma zostać osiągnięty w rozmyślaniu, rzecz bardzo ważną w ignacjańskiej metodologii: zawsze starać się o owoc i prosić o niego jak o dar;

– następnie wskażę kilka propozycji lektury biblijnej, ponieważ Ignacy odnosi się do Pisma Świętego, a my możemy zrobić to jeszcze obszerniej, biorąc pod uwagę rozwój egzegezy biblijnej i znajomości Pisma, jaki dokonał się w Kościele w ciągu ostatnich czterech stuleci;

– na koniec przedstawię kilka sugestii natury duszpasterskiej.

3 Zmarły w 1986 roku prezbiter diecezji ambrozjańskiej, jeden z bliskich współpracowników Martiniego.

4VIII Zgromadzenie ogólne zwykłe Synodu Biskupów (30 września–28 października 1990) poświęcone formacji kapłańskiej w naszych czasach.

5 Wszystkie cytaty z Pisma Świętego pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd. 5 (przyp. tłum).

Analiza ĆD 23 w kontekście Ćwiczeń

1. Numer 23 Ćwiczeń, zatytułowany Zasada i fundament, nie jest medytacją, przy której Ignacy chciałby nas długo zatrzymać. W pewnym sensie nie jest on częścią Ćwiczeń, ale refleksją je poprzedzającą, logicznym wstępem, gdzie słowa „zasada” i „fundament” należy rozumieć ściśle, w ich arystotelesowskim znaczeniu. Ignacy prawdopodobnie pomyślał o nich już w Paryżu, gdzie długo studiował filozofię arystotelesowską i zgodnie z programem nauczania tamtych czasów uzyskał doktorat z teologii i filozofii, co było najwyższym stopniem akademickim możliwym wówczas do osiągnięcia.

„Zasada” (łac. principium) w sensie logicznym wskazuje na prawdy pierwsze, od których wywodzi się dana nauka, same w sobie niemożliwe do wydedukowania czy wykazania; z nich wywodzą się inne prawdy. Arystoteles, starając się zdefiniować statut nauki, uświadamia sobie, że każda na-uka zaczyna się od jakichś prawd będących „zasadami”, które muszą być obecne w całym postępie nauki.

Dlatego też są one również „fundamentem”: tym, co stanowi założenie całej reszty i zostaje utrzymane jako tło, pozostaje obecne implicite w dalszej części dyskursu.

Tak więc Ignacy chce zgodnie z logiką arystotelesowską przedstawić zasadę, do której zawsze można się odwoływać, zasadę oczywistą i ewidentną, która nie wymaga długich medytacji. Te nastąpią później, a jednak we wszystkich kluczowych momentach drogi proponowanej przez nasz tekst będzie się do niej odwoływać, czasem w domyśle, a czasem wprost.

Jeśli uważnie przeczytamy książeczkę Ignacego, zobaczymy, że w zasadniczych punktach wracamy do ĆD 23 w formie ukrytego cytatu, przyjmując zawarte w tym numerze istotne pojęcia. Mieliśmy już możność zauważyć, że w Uwadze 1 użyto jednego z kluczowych wyrażeń ĆD 23 (zbawienie duszy), właśnie dlatego, że jest ono fundamentalnym założeniem, zasadą podstawową.

Przede wszystkim jednak w centralnej części Ćwiczeń, gdzie podane są reguły dobrego wyboru życia (por. ĆD 169, 177, 179 i 189), znajdujemy wyraźne odniesienie do Zasady i fundamentu, do faktu, że człowiek jest stworzony, aby chwalić Boga i zbawić swoją duszę. Tak ujmuje to ĆD 169:

W każdym dobrym wyborze – o ile to możliwe z naszej strony – nasza intencja powinna być czysta. Na uwadze mieć powinniśmy tylko cel, dla którego jesteśmy stworzeni, to znaczy chwałę Boga, naszego Pana, i zbawienie własnej duszy.

ĆD 177 mówi zaś tak:

Pora 3. Jest to pora spokojna. Rozważa się najpierw, po co człowiek się narodził, to jest, by Boga, naszego Pana, wychwalać i zbawić duszę swoją. Pragnąc tego, człowiek wybiera sposób życia lub stan w obrębie Kościoła, żeby go wspomagał w służeniu Panu swojemu i zbawieniu własnej duszy.

Zakłada się więc „Zasadę” i stosuje się ją w momencie dokonywania wyboru. Ponownie w ĆD 179, gdzie dokładnie opisano, jak dokonać dobrego i zdrowego wyboru:

Muszę pamiętać o celu, dla którego zostałem stworzony, a jest nim oddanie chwały Bogu, mojemu Panu, i zbawienie mojej duszy. Równocześnie [powinienem] pozostawać obojętnym, bez jakiegokolwiek nieuporządkowanego przywiązania. [Oznacza to, że] nie jestem bardziej skłonny czy przywiązany do przyjęcia danej rzeczy niż do jej odrzucenia lub do odrzucenia raczej niż do przyjęcia. [