Kontemplacja chrześcijańska - Thomas Keating OCSO - ebook

Kontemplacja chrześcijańska ebook

Thomas Keating OCSO

4,0

Opis

Istnieje ścisły związek pomiędzy milczeniem i mówieniem, ponieważ wszystko rodzi się z ciszy. Jeśli nasze życie wyłania się z okresów wyciszenia, jest życiem o wiele bardziej prawdziwym.

Niemal każdy człowiek przynajmniej raz w życiu doświadczył uczucia wewnętrznej ciszy, które napełniło go pokojem i radością. Jest to jedna z naszych naturalnych potrzeb, do których zaspokojenia dążymy. Niezrównanym sposobem na osiągnięcie tego stanu jest kontemplacja.

Thomas Keating pokazuje, jak dzięki zgłębianiu pojęć związanych z religią chrześcijańską można dojść do wymiaru kontemplatywnego. Czerpie zarówno z metod właściwych zachodniej tradycji chrześcijańskiej, jak i z tradycji Wschodu, wskazując, że mogą się one nawzajem uzupełniać. Podkreśla przy tym, że kontemplatywny wymiar życia jest obecny we wszystkich religiach i to właśnie w nim cała rodzina ludzka stanowi jedność.

Thomas Keating OCSO (1923–2018) – jeden z założycieli Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej i wieloletni przewodnik tej wspólnoty. Autor licznych artykułów oraz książek poświęconych metodzie modlitwy głębi.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 84

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (5 ocen)
3
1
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Przedmowa

Początkowo ta książka była skierowana do ludzi, którzy nie wiedzieli, że chrześcijańska spuścizna zawiera bogatą literaturę odnoszącą się do mądrości oraz praktyki kontemplatywnej. Została napisana przede wszystkim dla tych, którzy zaczerpnęli z duchowych praktyk którejś z religii świata, a teraz zamierzają utrzymać swoją zasadniczą przynależność chrześcijańską albo do niej powrócić. Dla wielu z nich wielkim odkryciem okazała się wiadomość, że praktyka medytacyjna stanowi element ich własnej tradycji.

W ostatnich latach można zauważyć wzrost duchowego głodu, który przybierał na sile w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a teraz przekracza bariery religijne, kulturowe i geograficzne. Wielu ludzi stara się znaleźć głębszy sens życia i zbliżyć się do Boga. Ta prezentacja podstawowych prawd religii chrześcijańskiej z perspektywy kontemplacji ma na celu zachęcić tych, którzy posiadają chrześcijańskie korzenie, oraz wychować szczególnie tych, którym brakuje doświadczenia duchowego w ich kościelnej i chrześcijańskiej edukacji. Chrześcijańska tradycja kontemplatywna zwraca się do człowieka takiego, jaki jest. W języku biblijnym oznacza to odniesienie się do ludzkości po upadku pierwszych rodziców. Przywołajmy słowa Księgi Rodzaju: „Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie w porze powiewu wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?»”* (Rdz 3,8−9).

Ukrywamy się przed Bożą obecnością w krzakach przemyśleń, samousprawiedliwienia i racjonalizacji naszego zachowania. Chowamy się w rzeczach zewnętrznych, w zaabsorbowaniu oraz w opiniach innych ludzi o nas. Żyjemy w świecie skrojonym na nasze potrzeby, tak aby się oderwać od cierpień wynikających z naszego oddalenia od Boga i reszty stworzenia. Bóg tymczasem zaczyna wycinać drzewa, wśród których się ukrywamy, i woła do nas: „Gdzie jesteś?”.

Adam i Ewa są pierwowzorami tych, którzy ukrywają się przed Bogiem. Nie uświadamiali sobie bycia stworzeniami, dopóki Bóg przychodził do nich i przebywał z nimi w czasie wieczornego powiewu. Ale gdy tylko doświadczyli oddalenia od Boga, natychmiast poczuli ból samoświadomości zamiast obiecanej przyjemności bycia jak Bóg.

Bóg, jak mówimy, ubrał ich w „odzież ze skóry”. Oznacza to, że pozwolił im oddać się ich zajęciom i w ten sposób w pewnym stopniu uciec przed udręką odczuwania Bożej nieobecności. Ogród w Edenie – raj przyjemności – wyraża świadomość Bożej obecności. Adam i Ewa skierowali się ku drzewom, aby uciec przed bolesnym przeżyciem Bożej nieobecności. My zaczynamy w tym miejscu. „Drzewa” są dla nas znajomą okolicą.

Podążając za sugestią węża, Adam i Ewa postanowili stać się bogami zgodnie ze swoimi wyobrażeniami, nie zaś według zamysłu bycia na podobieństwo Boga. Natychmiast doświadczyli swojego ludzkiego ograniczenia i nagości, a zdesperowani postanowili ukryć się przed Bogiem.

Adam i Ewa nie wzięli na siebie odpowiedzialności za to, co zrobili. Gdyby powiedzieli Bogu: „Zgrzeszyliśmy”, i poprosili o przebaczenie, zostaliby od razu przywróceni do swojego pierwotnego stanu. W tym miejscu można doświadczyć ich strasznej goryczy. Utracili bezcenną obecność Boga, którą wcześniej się cieszyli, i nie byli w stanie odnaleźć jej na nowo. Brakuje nam dzisiaj ich dziecięcej ufności Bogu, bliskości kochającego Boga, która prowadzi do bezgranicznego zawierzenia. To jest właśnie ten wspaniały dar, który Chrystus przywrócił ludzkości w dniu swego zmartwychwstania słowami: „Pokój mój daję wam”.

Inaczej niż Adam i Ewa postępuje Maryja, matka Jezusa, która nie unika spotkania z Bogiem. Przeciwnie, jest obecna, gdy Bóg ją wzywa, i zgadza się na Jego wolę. Mieć czas oznacza mieć czas dla Boga. W pełni świadoma swej małości jako stworzenia Maryja nie jest zakłopotana tym, że nic nie znaczy. Ona to przyjmuje, cieszy się tym i przedstawia to Bogu. Czuje się doskonale, będąc stworzeniem. Odpowiedź Boga przynosi wypełnienie jej pustki Bożą pełnią – Jego Synem.

Przesłanie Nowego Testamentu mówi, że Bóg w Jezusie Chrystusie przyszedł do lasu, aby nas odnaleźć, i umarł na jednym z drzew w tym lesie. Rodzina ludzka, zgodnie z prologiem Ewangelii według św. Jana, woli ciemność niż światło, las z jego wielością kryjówek od wewnętrznej wolności i zjednoczenia z Bogiem. Jezus „przychodzi odnaleźć to, co było zginęło” (por. Mt 18,11). Jeśli usłyszymy Jego głos, On przeniknie wszystkie nasze kryjówki, nasze zabezpieczenia, i odkryje nie tylko, gdzie jesteśmy, ale także kim jesteśmy. Możemy myśleć o osiągnięciu wielkości poprzez rozwój naszej osobowości i talentów oraz przez zaspokojenie naszych emocjonalnych potrzeb bezpieczeństwa, uczucia, szacunku, siły i kontroli. Ale Bóg chce dla nas czegoś więcej. Jezus nie był wytwórcą markowych mebli. On umarł na krzyżu.

*Cytaty biblijne podane według Biblii Tysiąclecia, wyd. V, chyba że zaznaczono inaczej (przyp. red.).

Prolog

Jako członek wspólnoty zakonu cystersów od roku 1944 nie miałem właściwie możliwości poznania chrześcijańskich tradycji kontemplatywnych w kontekście zakonnej praktyki i doświadczenia. W ostatnich latach moja pozycja we wspólnocie sprawiała, że miałem kontakt z wieloma chrześcijanami, którzy byli całkowicie nieświadomi duchowego bogactwa zawartego w ich własnej tradycji. Często zwracali się oni ku Wschodowi w nadziei znalezienia wiedzy i metod, które mogłyby zaspokoić ich pragnienie przeżycia duchowego. Mój kontakt ze wschodnimi metodami medytacji rozpoczął się w latach sześćdziesiątych i obudził we mnie głębokie zrozumienie dla tych wartości. Metody wschodnie pozwoliły mi lepiej poznać tajemnicę Chrystusa i przesłanie chrześcijaństwa. Ponadto odzwierciedlają te aspekty mistyki chrześcijańskiej, które pozostały niezauważone w ostatnich stuleciach. Kontemplatywny wymiar życia obecny we wszystkich religiach jest wspólnym sercem świata stworzenia. W nim właśnie cała rodzina ludzka stanowi jedność.

„W naszych czasach – powiedział papież Jan XXIII na łożu śmierci – powinniśmy podkreślać raczej to, co nas łączy, niż to, co nas dzieli”. Dopiero na Soborze Watykańskim II Kościół katolicki otwarcie wskazał na wartości obecne w religiach niechrześcijańskich i oficjalnie uznał, że oblicze Chrystusa, choć ukryte, jest w nich prawdziwie obecne i objawia tajemnicę Boga**.

Chociaż docenienie religii niechrześcijańskich jest znaczącym krokiem naprzód, stanowi dopiero początek. Trzeba bowiem stwierdzić, że nigdy dotąd przesłanie Chrystusowe nie było głoszone inaczej niż w ramach struktur zaczerpniętych z kultury Zachodu. Odziedziczyliśmy grecko-rzymski obraz świata, zaś od Ojców Kościoła, którzy przeważnie byli neoplatonistami – terminy teologiczne wyjaśniające tajemnicę Chrystusa. W średniowieczu św. Tomasz z Akwinu oraz inni wyjaśniają ją, opierając się na filozofii Arystotelesa. Współcześnie starano się wyrazić tajemnice chrześcijaństwa w ramach fenomenologii, filozofii egzystencjalnej i marksizmu. Jednak jak dotąd nie znaleziono sposobu, który byłby zrozumiały dla kultury Wschodu i jej tradycji.

Prawdziwe tradycje duchowe Wschodu oraz chrześcijaństwo stają naprzeciw siebie jako tradycje uzupełniające się nawzajem, a nie kontrastujące ze sobą. Chrześcijaństwo oraz wielkie religie Wschodu rozwinęły różne sposoby zbliżania się do Absolutu, którymi mogą się nawzajem ubogacić. Dla dzisiejszego chrześcijaństwa szczególnie ważne mogą być następujące aspekty duchowości Wschodu: znaczenie kontemplacji jako źródła działania, iluzoryczność naszego subiektywnego obrazu świata, doświadczenie jedności (niedualizmu), techniki ułatwiające zespalanie ciała i umysłu.

Znajdziemy się w lepszej sytuacji – czy to analizując religijne doświadczenia Wschodu, czy to przedstawiając naszą własną tradycję – jeśli wpierw odkryjemy zapomniane bogactwa kontemplacji chrześcijańskiej. Zarówno transcendentny, jak też immanentny wymiar Chrystusa może zostać odkryty dzięki tradycjom starożytnym oraz średniowiecznym.

Niniejsza książka rodzi się z przekonania, że tradycje duchowości chrześcijańskiej oraz mądrości mistycznej powinny być w naszych czasach ukazywane jako integralna część przepowiadania Ewangelii oraz wychowania chrześcijańskiego. Dla wielu współczesnych duchowość chrześcijańska, której można doświadczać, jest nowością.

Poniższy tekst jest próbą zarysowania zasad duchowych dla tych chrześcijan, którzy niecierpliwie pragną włączyć wymiar kontemplatywny do swojego życia. Jest przeznaczona również dla chrześcijan, którzy szukali duchowych przeżyć na Wschodzie, a chcieliby włączyć je do swej chrześcijańskiej tradycji. I na koniec, jest ona skierowana do tych, którzy pochodzą z innych tradycji duchowych i są zainteresowani dialogiem z tradycją chrześcijańską.

Do napisania tej książki zachęcił mnie John Osborne jesienią 1977 roku. Będąc studentem w Yale Divinity School i adeptem wschodnich metod medytacji, odwiedził mnie w nadziei odkrycia sposobu zintegrowania jego studiów i praktyk medytacyjnych z chrześcijańskim wychowaniem i tradycją. Był on jednym z wielu spotkanych przeze mnie adeptów zen, medytacji głębi, medytacji transcendentalnej i innych technik wschodnich. Moje zainteresowanie problemami Johna doprowadziło do zarejestrowania na taśmie magnetofonowej dwóch z naszych rozmów. Później krążyły one wśród jego przyjaciół i kolegów szukających sposobu na wyrażenie swojej chrześcijańskiej wiary w terminach duchowości i doświadczenia. Ich przychylna reakcja oraz zachęty pochodzące z innych stron przekonały mnie, że ten materiał mógłby posłużyć jako wprowadzenie do kontemplatywnego chrześcijaństwa. Z pomocą Johna zredagowałem więc teksty nagranych wcześniej rozmów, nadając im formę tej oto książki.

Thomas Keating

** Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate, w: Sobór Watykański II. Konstytucje. Dekrety. Deklaracje, Poznań 1967.

I. Świadectwo życia zakonnego (monastycznego)

Życie zakonne przez całe stulecia było stróżem zasadniczej części duchowości chrześcijańskiej. Początek chrześcijańskiego monastycyzmu jest datowany na pierwszą połowę IV wieku. Pojawił się on równocześnie w Egipcie, Syrii oraz Azji Mniejszej. Chociaż jego ideał wyraził się w różnych formach, to wszystkie łączy to samo całkowite oddanie się poszukiwaniu Boga w ciszy, samotności, prostocie życia i dyscyplinie modlitewnej. Te wartości duchowe były zwykle przeżywane we wspólnocie, która zapewniała środowisko właściwe dla poszukiwania Boga.

Rozwój duchowy jest czymś wrodzonym dla każdego mężczyzny i każdej kobiety, nie tylko dla zakonnika i zakonnicy. Życie monastyczne jest po prostu bardziej profesjonalnym sposobem zajmowania się nim. Podczas gdy świat jako całość zaniedbywał i tracił wiedzę o tym, w jaki sposób osiągnąć duchowość i nią żyć, świat monastyczny podejmował przez wieki wysiłki, aby tę wiedzę zachować. Tymczasem obecnie wielu ludzi szczerze szuka prawdy. Wielu z nich nigdy nie identyfikowało się z żadnym z wyznań chrześcijańskich, a nawet nie należy do żadnej z religii. Inni, którzy wyrośli jako chrześcijanie lub żydzi, w swoich lokalnych wspólnotach lub szkołach wyznaniowych nigdy nie odkryli wyzwania do prowadzenia życia wewnętrznego obejmującego modlitwę i zjednoczenie z Bogiem.

Na przełomie ostatnich trzech, czterech stuleci duchowość chrześcijańska zeszła na dalszy plan i jedynie w klasztorach kontynuowany był przekaz tradycji kontemplatywnej. Z tego powodu wielu ludzi poszukujących kieruje swoje kroki do klasztorów, licząc na swego rodzaju przewodnictwo. Jest to szczególnie wyraźne od Soboru Watykańskiego II (1961−1965), który zainicjował szeroki program duchowej odnowy Kościoła rzymskokatolickiego. Ten ruch wzbudził również zainteresowanie ludzi należących do innych kościołów chrześcijańskich i do innych religii, którzy poszukują duchowej odnowy we własnych tradycjach.

Klasztory kontemplacyjne są widzialnym znakiem naszego ludzkiego dążenia do tego, co wewnętrzne, doskonałe i najgłębsze spośród wartości ludzkich. Jest to zarazem znak dążenia Kościoła do osiągnięcia pełni chrześcijańskiego misterium – jedności z Bogiem i całym stworzeniem. Monastyczny styl życia jest tak pomyślany, aby prowadził podejmujących go do przyjęcia nowej postawy wobec całej rzeczywistości. Pewne wymagania związane z samotnością i ciszą oraz praktykowanie tradycyjnych ślubów ubóstwa, czystości i posłuszeństwa ograniczają rozpraszające bodźce, które wpływają na sposób postrzegania samego siebie i świata. Stopniowe wyciszenie zwykłego sposobu myślenia i reagowania otwiera świadomość na inne rzeczywistości oraz wartości, a w szczególności na wartość każdej osoby ludzkiej tkwiącą na najgłębszym poziomie istnienia. Ostatecznym celem życia zakonnego jest doświadczenie bycia jednym ze wszystkimi innymi oraz zdolność do przyjmowania konsekwencji takiego doświadczenia.

Doświadczenie Boga jest wspólne wszystkim ludziom. Nie mówią jednak o tym, ponieważ są przekonani, że jeśli podzielą się swoim doświadczeniem z przyjaciółmi, zostaną wzięci za pomylonych. Nawet ludzie niemający nastawienia religijnego miewają doświadczenia transcendencji, ale nie są w stanie ich zwerbalizować. Jeśli usłyszą kilka słów wskazujących na istnienie doświadczenia, które nie jest intelektualne, przynosi wewnętrzny pokój, a ponadto pojawia się niespodziewanie, to przypominają sobie przeżycia bardzo dla nich realne, których kiedyś doznali. Powinniśmy zacząć sobie powoli uświadamiać, że bycie kontemplatywnym jest czymś całkowicie normalnym. Ale taka postawa wymaga pielęgnacji.

Czy kiedyś doświadczyłeś choć kilku chwil wewnętrznej ciszy? Jak byś ją opisał? Czy nie jest to przeżycie jakiegoś bardzo głębokiego, wszystko obejmującego pokoju, odczuwanie przyjemności oraz subtelnej radości, a wszystko to dzieje się równocześnie? Dlaczego ten stan duchowy jest tak trudny do utrzymania albo przywrócenia? Wydaje się, że łatwiej jest wymazać z pamięci całe przeżycie niż znosić uczucie przykrości towarzyszącej wystawaniu przed drzwiami zamkniętymi od wewnątrz. Jednakże, pomimo tych dokuczliwych przykrości, powtarzające się doświadczanie wewnętrznej ciszy jest potrzebne każdemu, aby mógł być w pełni człowiekiem. Nasza zdolność doświadczania transcendencji jest tym, co odróżnia nas od reszty widzialnych stworzeń. To właśnie ona sprawia, że jesteśmy bardziej ludzcy.

Jakiś czas temu, podczas wycieczki w ramach kursu na temat mistyki, jaki mieli na uniwersytecie, kilkoro studentów odwiedziło opactwo. Po krótkim wprowadzeniu chcieli dowiedzieć się czegoś o moim przeszłym życiu, o motywach wstąpienia do klasztoru i o tym, co skłoniło mnie do podjęcia tego typu decyzji. Odpowiedziałem najlepiej, jak potrafiłem, nie naruszając całkowicie mojej reputacji, i dodałem przy tym: „Czy mógłbym zadać wam jedno pytanie? Czy ­doświadczyliście kiedyś kilku chwil wewnętrznej ciszy?”.

Zastanawiali się przez chwilę, a następnie powoli zaczęli odpowiadać. Wątpię, aby któreś z nich chodziło do kościoła. Ich profesor stwierdził później, że zainteresowanie mistyką chrześcijańską, przynajmniej dla większości studentów, nie jest związane z uczęszczaniem do kościoła. Bardzo intrygujące było usłyszeć czworo lub pięcioro z tych młodych ludzi dyskutujących o swoich różnych przeżyciach związanych z wewnętrzną ciszą.

Dlatego też nieco bardziej nacisnąłem, zadając pytanie: „Co ona przypomina?”.

Jedna z dziewczyn powiedziała: „Przypominam sobie to, co zdarzyło się kilka razy, gdy leżałam w łóżku i odczuwałam, że ogarnęło mnie pewne poczucie zadowolenia połączone z głęboką ciszą, pokojem i radością. Jedyną trudnością okazała się niemożliwość przedłużenia trwania tej ciszy. Nie można było również do niej powrócić, gdy to przeżycie minęło”.

Ktoś inny zauważył: „To jest tak, jakby były w nas swego rodzaju drzwi, zwykle zamknięte. Chcesz przez nie przejść, ale nie możesz. Jednak co jakiś czas one się otwierają. Otacza cię wtedy cudowne uczucie. To tak, jakby powrócić do domu”.

Podchwyciłem: „Właśnie, i nie jesteś w stanie powiedzieć, jak to się stało?”. Kilka osób odpowiedziało równocześnie: „Nie”. Ja zaś dodałem: „Jeśli nie ty, to kto w takim razie otworzył te drzwi?”.

Nie byli w stanie odpowiedzieć na to pytanie, stwierdzali jedynie, że to nie oni. Rezultatem tych chwil wewnętrznej ciszy był fakt, że nigdy o nich nie zapomnieli, nawet jeśli zdarzyło się to tylko raz. Oczywiście te przeżycia wywarły wielkie wrażenie i wpłynęły na następujące po nich zachowania poszczególnych osób. Ale powoli zaczęły wygasać, równocześnie z tym, jak wpadali w codzienną rutynę. Studenci zwrócili uwagę na jeszcze jedną sprawę. Przeżycie ciszy wewnętrznej przyniosło ze sobą na krótką chwilę doświadczenie prawdziwej istoty rzeczywistego istnienia zakorzenionego w nich samych. Była to afirmacja własnego istnienia.

Wewnętrzna cisza jest dość częstym i nawet zwykłym ludzkim przeżyciem. Nie jest czymś, co zostaje dane jedynie ludziom uduchowionym i świętym. Wydaje się, że to odpowiedź na rzeczywistą potrzebę, podobnie rzeczywistą i życiową jak jedzenie i spanie. Oczywiście można żyć bez chwil ciszy wewnętrznej, podczas gdy nie można żyć bez jedzenia i snu. Ale rodzi się wtedy pytanie o jakość naszego życia. Jeśli ta duchowa potrzeba nie zostanie zaspokojona, to może dać o sobie znać w przeróżny sposób, jak chociażby poprzez nieustanne pragnienie jedzenia. Możemy próbować przesłaniać świadomość tego głodu, aby nie odczuwać jego dolegliwo-ści. Wiele zachowań nałogowych – narkotyki, swoboda seksualna, chorobliwa aktywność, praca dla samej pracy – jest wyrazem ucieczki od takiego właśnie głodu. Wydaje się, że nasza ludzka natura obdarzyła nas potrzebą wewnętrznej ciszy. Staramy się o nią, podobnie jak staramy się powrócić do miejsca bezpiecznego, przytulnego, pełnego miłości. Objawienie chrześcijańskie jest kierowane do naszych naturalnych skłonności i wyjaśnia, kto otwiera nam drzwi i przeprowadza nas przez nie.

Klasztor kontemplacyjny jest widzialnym znakiem tego, że stan lub miejsce ciszy wewnętrznej jest dostępny dla wszystkich i każdy jest do niego zaproszony. Takie miejsce w tajemniczy sposób fascynuje. Ludzie nie przychodzą tutaj jedynie po to, aby zobaczyć liturgię. Nie przychodzą po to, aby poczuć zapach kadzidła lub uchwycić wrażenia religijne w kościele. Czują intuicyjnie, że klasztor kontemplacyjny ma w sobie coś, czego oni poszukują. Sugerują to zabudowania, sugeruje to samotność, sugeruje to cisza. Grupa ludzi mająca za cel życia poszukiwanie wewnętrznej ciszy jest dla innych wezwaniem do zrobienia czegoś podobnego w ich życiu. To wezwanie ma swoiste znaczenie w naszych czasach. Nie można go jednak porównywać z jakimkolwiek innym rodzajem powołania.

Jakie są jednak konsekwencje odpowiedzi na takie wezwanie?

Jeśli ograniczymy zwykły potok myśli i nasze emocjonalne reakcje na nie, to wejdziemy w zupełnie nową rzeczywistość, w nowy świat. Nawet na poziomie zmysłów słyszymy tylko dźwięki mające określoną częstotliwość i widzimy rzeczy jedynie z pewnej odległości. Psy na przykład słyszą o wiele więcej od nas, jastrzę-bie widzą o wiele więcej, niż my widzimy. Skoro zakres naszych zmysłów jest w tych dzie-