Płaszcz proroka - Stanisław Biel SJ - ebook

Płaszcz proroka ebook

Stanisław Biel SJ

0,0

Opis

Eliasz i Elizeusz – prorocy, którzy służyli ludziom

Bohaterowie Ksiąg Królewskich są pełni sprzeczności. Pomagali innym w codziennych trudach, uzdrawiali ich i wskrzeszali umarłych. Jednak pełen gorliwości Eliasz zesłał na wrogie wojska ogień z nieba, zaś Elizeusz, wrażliwy na punkcie swojego wyglądu, pozwolił niedźwiedziom zabić drwiących z niego młodzieńców. Obaj nie zawsze podejmowali właściwe wybory, czasami upadali na duchu (Eliasz cierpiał nawet na depresję), ale ostatecznie dawali się podźwignąć Panu i podążali we wskazanym przez Niego kierunku.

Nowa książka o. Biela opowiada o dorastaniu do dojrzałego posługiwania się talentami otrzymanymi od Boga. Autor pokazuje, że prawdziwy rozwój Eliasza i Elizeusza nie polegał na czynieniu coraz bardziej spektakularnych cudów, ale na tym, że mężczyźni otwierali się na „zwykłych” ludzi i służyli im w pełny miłosierdzia sposób.

Stanisław Biel SJ – rekolekcjonista i kierownik duchowy, udziela Ćwiczeń duchowych w Częstochowie, wcześniej pełnił funkcję dyrektora Domu Rekolekcyjnego w Zakopanem. Autor książek i artykułów z dziedziny duchowości.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 142

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Od autora

Eliasz z Tiszbe jest prorokiem nietypowym. Pojawia się nagle, znienacka, i podobnie znika, uniesiony do nieba na tajemniczym rydwanie. Jest prorokiem nieprzewidywalnym, głosi słowo Boga, chociaż w sposób specyficzny, przekraczający utarte schematy i formuły. Łączy w sobie przeciwieństwa. Z jednej strony jest surowy, oschły, wymagający i mało empatyczny, z drugiej zaś współczujący i wyrozumiały. To człowiek odważny, radykalny i bezkompromisowy, ale też nieśmiały, strachliwy, depresyjny.

Elizeusz, uczeń i następca Eliasza, jest podobny do swego mistrza, a zarazem inny. To – podobnie jak jego mentor – wybitny prorok i cudotwórca, jednak bardziej otwarty na relacje, empatyczny i służący innym. W przeci-wieństwie do proroka z Tiszbe nie tylko żarliwie zabiega o chwałę Boga żywego, ale jest również wyczulony na zwykłe problemy i niedole ludzkie.

Eliasz i jego uczeń nie pozostawili po sobie żadnych pism, jak czynili to inni wielcy prorocy. Narracje dotyczące ich życia są podane w formie budującej biografii, często opartej na ludowych przekazach, a nawet mitach. Dzięki temu są bardzo plastyczne i bliskie czytelnikowi. „Są one jak ogromne barwne obrazy, przez które przenika światło i strach, jest tu wyczekiwanie i naloty, chwile ciszy i krzyku” (B. Secondin).

Dwaj wybitni prorocy, których dzieje relacjonuje ta książka, żyli w trudnych czasach. Kulturę izraelską zdominowały obce wpływy, relatywizowano problemy etyczne, nastąpił kryzys wiary w jedynego Boga, a chwiejny i niezdecydowany lud ulegał bezkrytycznie fascynacji obcymi bóstwami. Z tej racji Eliasz i Elizeusz mogą być patronami czasów współczesnych. Dziś bowiem kryzys wiary w Boga, deprecjacja autorytetu i instytucji, także kościelnych, czy relatywizm moralny osiągają apogeum.

O Eliaszu napisano (i wciąż pisze się) wiele. Nic dziwnego – jest to postać intrygująca i pobudzająca do refleksji. O Elizeuszu powstaje nieco mniej tekstów, chociaż uczniowie z jego szkoły starali się udowodnić, iż był nie mniejszym prorokiem niż mistrz. Niniejsza książka nie aspiruje do tego, aby być kolejną biografią cudotwórczych proroków. Chodzi w niej raczej o skonfrontowanie ich poglądów, postaw ze współczesnymi czasami i życiem, aby uzmysłowić, że mimo tysięcy lat mentalność ludzka nie zmieniła się radykalnie; człowiek powtarza wciąż te same błędy, ulega wpływom innych, tworzy bożki i służy im, pozwala sobą manipulować… Bóg jednak jest wciąż cierpliwy, kieruje, wskazuje drogę, posyła współczesnych proroków, ufa człowiekowi, prowadzi do nawrócenia i przemiany serca.

Wierzę, że proponowane w tej książce medytacje będą kolejnym promykiem miłości Boga, oświetlającym ludzkie drogi, wskazującym kierunek i przynoszącym nadzieję.

1. Mroczne początki

Eliasz jest prorokiem, który pojawia się na scenie religijnej w IX wieku przed Chrystusem. Żyje i działa w Królestwie Północnym (Izrael) w czasach rządów królów: Achaba, Ochozjasza i Jorama. Był to okres względnego dobrobytu i spokoju. Achab poślubił księżniczkę fenicką Izebel i zawarł przymierze z królem Tyru. Fuzja polityczna przyniosła Izraelowi ogromne zyski. Achab mógł dzięki nim zreformować armię oraz podjąć prace budowlane w Samarii, Megiddo i Jerychu.

Niestety, wraz z dobrobytem materialnym przyszło rozprężenie religijne. Na Wschodzie należało do zwyczaju, że królowa cudzoziemka mogła czcić własne bóstwa. Jednak w Izraelu zakorzeniona była wiara w jednego Boga Jahwe. Achab nie był silnym przywódcą, który działałby w sposób zdecydowany i samodzielny, dlatego uległ żonie. Wybudował świątynie ku czci bóstw fenickich: Baala i Asztarte, którym również sam zaczął oddawać cześć.

Baal („pan”) był bogiem urodzaju, wegetacji, płodności, a jego uosobieniem stał się byk, symbol męskiej siły, płodności, a także burz przynoszących deszcz. Ku czci Baala na wzniesieniach budowano ołtarze. Z jego kultem wiązała się także prostytucja sakralna.

Kult Baala trafił na podatny grunt. W Izraelu rozwijała się kultura rolnicza, która sprzyjała bóstwom troszczącym się o urodzaje i płodność zwierząt. Według mitologii ugaryckiej Baal, porywczy, pełen młodzieńczego zapału bóg, zginął w walce z Motem, bogiem śmierci. El i inni bogowie pogrążyli się w smutku; przywdziali żałobne szaty, posypali głowy popiołem i okaleczyli swoje ciała. Ze śmiercią Baala nie pogodziła się jednak Anat (Asztarte), jego siostra i żona, bogini płodności, seksualności i macierzyństwa, której znakiem było zielone drzewo lub drewniane słupy – „aszery”.

Anat zmierzyła się z Motem: „ostrym nożem rozpłatała go na kawałki, rozrzuciła jego członki przy pomocy wialni, spaliła je w ogniu, zmełła w młynie i rozsypała jego resztki po polach” (A. Cotterell). Po tym wydarzeniu Baal odzyskał utracone życie i przy wsparciu Ela i wszystkich pozostałych bogów pokonał Mota. W konsekwencji Motowi przypadły w udziale: „prażący upał, jałowizna, śmierć, kraina zmarłych. Natomiast do Baala należała kraina płodności” (A. Cotterell).

Walka między życiem a śmiercią stała się tematem dramatycznego mitu, według którego Baal co roku ginął i w konsekwencji zstępował do świata podziemnego, aby z nastaniem wiosny ponownie ożyć. Historia ta dobrze wpisała się w tradycje rolnicze, w których obumieranie i ponowny wzrost stanowią nieustanny cykl przyrody. Nic więc dziwnego, że została chętnie przyjęta przez poddanych Achaba.

Wizja ta była również atrakcyjna wizualnie dla Izraelitów. W czasach Mojżesza lud zniecierpliwiony jego nieobecnością wykonał złotego cielca, którego czcił zamiast jedynego Boga (por. Wj 32,1nn). Jahwe był bowiem Bogiem dalekim, transcendentnym, niewidzialnym i nieprzewidywalnym. Tymczasem złoty cielec znajdował się w zasięgu wzroku i dotyku. Izraelici chcieli boga podobnego do innych bóstw; boga widzialnego, którego można skonkretyzować i „oswoić”. Baal odpowiadał takim oczekiwaniom. Najstarsze wizerunki ugaryckie z XIV stulecia przed Chrystusem przedstawiają go jako młodego wojownika w spiczastym hełmie z rogami. W lewej ręce trzyma błyskawicę, atrybut boskości, zaś w prawej maczugę, symbol władzy. Wierzono, że gdy tylko nią poruszył, więdły nawet cedry. Jednak bardziej przemawiającym wyobrażeniem Baala był byk. Niektóre przedstawienia ukazują, jak zapładnia stada jałówek, co ilustruje jego seksualną energię i płodność. Inne dodają do tego wizerunku strzały symbolizujące pioruny z nieba.

Łatwe i lekkie przejście od wiary w Boga transcendentnego do przyjęcia obcego widzialnego bóstwa jest odwieczną pokusą człowieka, który chce zamknąć Boga we własnych schematach myślowych, kontrolować Go i podporządkować sobie. Relacja z bóstwem jest akceptowalna, prostsza, mniej wymagająca. Takiego boga można przekupić, składając ofiary i oferując odpowiednią cenę. W rzeczywistości nie jest to prawdziwa wiara, ale bałwochwalstwo. Włoski teolog Enzo Bianchi słusznie podkreśla, że dzisiaj mocno akcentuje się rozdźwięk między wiarą w Boga i ateizmem, tymczasem najbardziej niebezpieczne jest bałwochwalstwo: „Nie ma ateistów i ludu Bożego, lecz są bałwochwalcy i wierzący, ciągle kuszeni bałwochwalstwem” (cyt. za: C.M. Martini). Człowiek, który odrzuca Boga żywego, wcześniej czy później zaczyna adorować różne bóstwa, nie tylko materialne, ale również intelektualne czy duchowe. Bóstwa te z czasem stają się jego demonami, prowadzą do destrukcji emocjonalnej i fizycznej oraz śmierci duchowej.

W sytuacji gdy wiara w Boga Jahwe nie była już oczywista, a poddani Achaba zostali skuszeni łatwą wiarą zapewniającą sukces i dostatnie życie w zamian za kult Baala, Bóg wzbudził proroka imieniem Eliasz. Imię to oznacza: „Bogiem moim jest Jahwe” (hebr. Eliyáhu), w przeciwieństwie do Baala. Streszcza ono misję i całe dzieło życia proroka. To on okaże się prawdziwym „prorokiem deszczu, ognia, płodności i błyskawic, życia i śmierci” (B. Costa-curta). On pokona fałszywe bóstwa i doprowadzi ponownie błądzący i niezdecydowany lud do wiary w prawdziwego Boga.

Eliasz pojawia się nagle, niespodziewanie. I równie nagle znika. Nie znamy imienia jego ojca, chociaż genealogie żydowskie przywiązują do tego wielką wagę. Nie dowiadujemy się nic o jego przeszłości, rodzinie, dotychczasowym zaangażowaniu. Nie wiemy, skąd pochodzi. Określenie Tiszbe jest niejasne. Biblia nie notuje tej nazwy nigdzie indziej. Tradycja wskazuje na Istib, miejscowość oddaloną kilkanaście kilometrów na północ od rzeki Jabbok w północnym Gileadzie (region leżący na wschód od Jordanu, obecnie Jordania). Były to tereny biedne, słabo zagospodarowane, zacofane pod względem ekonomicznym i religijnym. Podobnie jak nie znamy dokładnego miejsca pochodzenia Eliasza, tak nie posiadamy również zbioru jego proroctw, jak w przypadku innych proroków. Księgi Królewskie relacjonują jedynie pewne fakty z jego życia w formie „budującej biografii”. „Nie jest to biografia usystematyzowana ani zachowująca ciągłość, jest ona raczej fragmentaryczna” (B. Maggioni).

Eliasz jest prorokiem powołanym przez Boga ad hoc, w konkretnej, ważnej z punktu widzenia przetrwania wiary w jednego Boga, sytuacji Izraela. Ma do wypełnienia swoją życiową, niepowtarzalną misję. „Jest postacią charyzmatyczną, nie dynastyczną, w odróżnieniu od króla i kapłana (…), a jego przeszłość, podobnie jak jego pochodzenie według ciała, nie mają znaczenia” (B. Costacurta).

Pytania do refleksji:

 Czy dostrzegasz zależność między dobrobytem a poziomem życia religijnego?

 Jakie znaczenie mają dla ciebie mity? Czego cię uczą?

 Jakie jest twoje wyobrażenie Boga? Jaki jest Bóg, do którego się modlisz?

 Czy nie ulegasz pokusie podporządkowania sobie Boga?

 W jaki sposób próbujesz Go przekupić?

 Co mówi o tobie twoje imię?

 Co możesz powiedzieć o swoim pochodzeniu?

 Czy mógłbyś określić swoją życiową misję?

2. Prorok, który zamknął niebo

Eliasz nie jest typowym prorokiem. Pojawia się przed królem Achabem nagle, bez zapowiedzi, przygotowania czy zaanonsowania. Przekazuje słowo jedynie jemu. Nigdy nie rozmawia z Izebel, która jako córka króla Tyru piastowała prawdopodobnie urząd najwyższego kapłana głównego bóstwa fenickiego Baala Melkarta. Przedstawia się władcy jako sługa Jahwe. Jest sługą jedynego Boga, a zarazem sługą Słowa.

Eliasz nie przemawia również jak typowy prorok. Tacy prorocy są posłańcami i zwiastują słowa samego Boga. Zwykle potwierdzają je uroczystą aklamacją: „To mówi Pan”. „Eliasz nie tylko opuszcza tę formułę, lecz jeszcze twierdzi, że na jego (nie Boże) słowo będzie z powrotem padał deszcz” (A. Ohler). „Nie będzie w tych latach ani rosy, ani deszczu, dopóki nie powiem” (1 Krl 17,1). Słowa te brzmią jak wyrok skazujący, bez prawa do pertraktacji. Eliasz przemawia z pozycji niekwestionowanego autorytetu, niemal jak Bóg; Pan niebios, decydujący o suszy i urodzajach. W ten sposób daje do zrozumienia, że to nie Baal jest bogiem niebios. Prorokiem deszczu i płodności, a tym samym życia i śmierci jest on sam – Eliasz.

Słowa proroka są bardzo twarde, nieczułe, dalekie od empatii. Zapowiadają głód i w konsekwencji śmierć zarówno zwierząt, jak i ludzi. Brak deszczu, a nawet rosy na terenach pustynnych uniemożliwiał jakiekolwiek życie. Wysuszone potoki i studnie groziły wyjałowieniem ziemi i klęską żywiołową. „Eliasz sprawia wrażenie osoby impulsywnej, która nie rozważa głęboko natchnień otrzymywanych od Boga. Fakt, że nie pojawia się żaden opis jego uczuć, myśli, wątpliwości ani świadectwo oporu wobec powierzonej mu misji, wcale nie oznacza, że tego wszystkiego nie przeżywał w swoim sercu. Wydaje się być człowiekiem pozbawionym słabości. Można postawić w tym miejscu pytanie: Czy w naturze ludzkiej może dojść do tak daleko idącej idealizacji własnej osoby?” (D. Sianożęcka).

Być może była inna przyczyna owej niewrażliwości Eliasza. Jako prorok został częściowo wtajemniczony w zamysły Najwyższego. Susza, którą przepowiedział, była odpowiedzią na grzech człowieka. Stanowiła przestrogę, a zarazem karę. Już Mojżesz wskazywał w podobny sposób na konsekwencje niewierności Bogu: „Jeśli nie usłuchasz głosu Pana, Boga swego, i nie wykonasz pilnie wszystkich poleceń i praw, które ja dzisiaj tobie daję, spadną na ciebie wszystkie te przekleństwa i dotkną cię. (…) Pan ześle na twą ziemię zamiast deszczu – pył, a piasek będzie na ciebie spadał z nieba, aż cię wyniszczy” (Pwt 28,15.24).

Niewierność, bałwochwalstwo i zło Izraelitów osiągnęło apogeum. „Dobrobyt materialny, przypisywany działaniu nowych bogów, zaślepia mieszkańców i powoduje zagubienie w myśleniu narodu. Ma on wrażenie, że Bóg Ojców jest Bogiem ubóstwa i zacofania. Sumienie narodu jest zdezorientowane, nie potrafi on rozróżnić, co jest dobre, a co złe. Brakuje szczerych i wiernych przewodników, króluje dwuznaczność” (B. Secondin). Gdy lud odwraca się do prawdziwego Boga plecami i sądzi, iż wybiera bóstwa gwarantujące dobrobyt i sukces, Pan „zamyka niebo”. W ten sposób sygnalizuje, że nie może dłużej tolerować grzechu i zła. Zamknięcie nieba jest wezwaniem do refleksji i zmiany myślenia. Izraelici powinni zrozumieć, że to nie Baal zsyła deszcz, ale prawdziwy Bóg. „Ten Bóg, który wyzwolił Izraela z Egiptu, wyprowadził go na pustynię i dał mu ziemię, gdzie deszcz za darmo spada z nieba (por. Pwt 11,10nn)” (B. Costacurta). Wybór Izraelitów sprawił, że ponownie przeżyją pustynię. Zamiast urodzajnej ziemi doświadczą suszy i głodu, a szukając pomocy u Baala, umrą z pragnienia.

Bóg jednak nie pragnie śmierci grzeszników, ale ich powrotu, nawrócenia. „Nie chce, aby Jego lud spotkała śmierć z pragnienia, lecz chce doprowadzić do poznania prawdy, by niebo mogło się otworzyć i rozdać znowu swoje dary, by mógł spaść deszcz, sprawiając, że ziemia rozkwitnie i lud wróci do życia. Jednak droga jest długa i trudna. Tak dla Izraela, który musi się nawrócić, jak i dla proroka, który musi mu w tym pomóc się nawrócić. To droga pełna pułapek, która czasami może wydawać się pełna sprzeczności” (B. Costacurta).

Przepowiednia Eliasza była kolejną odsłoną oblicza Boga. Jahwe jest Bogiem wszechmocnym; wśród bóstw nie ma żadnych konkurentów. Oddawanie czci Baalowi jako bogowi błyskawic, burzy i urodzajów jest iluzją i uleganiem kłamstwu. Jeśli Baal był bogiem, który sprowadzał deszcz, to Bóg zamknie niebo i powstrzyma życiodajną wodę. Wówczas zakończy się oszustwo.

Eliasz był człowiekiem odważnym. Głosił twarde słowa przed królewskim majestatem, nie licząc się z konsekwencjami. Król mógł go przecież w jednej chwili pozbawić życia. Skąd ta odwaga u proroka? Może tak bardzo ufał swemu Bogu oraz własnemu charyzmatowi i posłannictwu? Psycholożka Debora Sianożęcka podkreśla subtelną trudność wynikającą z takiej sytuacji: „Eliasz jest mężny, ponieważ wie, że Bóg jest z nim i pragnie jego działania. Przekonanie o takiej bliskości, a nawet jej doświadczenie, rodzi pewne niebezpieczeństwo – niebezpieczeństwo utożsamienia się z charyzmatem albo zatracenia granic pomiędzy służeniem Bogu a posługiwaniem się Bogiem!”.

Achab, mimo swej potężnej władzy, nie wyciągnął wobec Eliasza żadnych konsekwencji. Słowa proroka napotkały mur milczenia. Achab nie odpowiedział ani słowem. Być może gardził nieznanym „samozwańczym” prorokiem. Być może odwrotnie, podziwiał jego butę i tupet. A może tak bardzo ufał Baalowi, iż nie miał cienia wątpliwości, kto wygra to boskie współzawodnictwo.

Na prośbę Eliasza Bóg otworzył niebo, ale wiele razy musiał je jeszcze zamykać, gdy człowiek odchodził od Niego i wybierał innych bogów. Dlatego wciąż było (i jest) aktualne wołanie innego wielkiego proroka, Izajasza: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił” (Iz 63,19).

Bóg odpowiedział w pełni na to wołanie nad Jordanem w chwili chrztu Jezusa: „Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił nad Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Łk 3,21–22). W czasie chrztu Jezusa otwiera się niebo. Więź między Bogiem a człowiekiem, zerwana jednostronnie przez człowieka, zostaje ponownie przywrócona. Człowiek wchodzi na nowo w orbitę miłosierdzia i łaski. Zostaje włączony w intymną relację z Trójcą Świętą.

Pytania do refleksji:

 Jakie znaczenie ma dla ciebie słowo Boże?

 Czy posiadasz odpowiednią dozę empatii, współczucia?

 Czy pokazujesz swoje uczucia na zewnątrz, czy raczej tłumisz je w sobie?

 Czy nie idealizujesz siebie? W czym się to wyraża?

 Jaki grzech bądź namiętność oddalają cię najbardziej od Boga?

 Czy nie zacierasz różnic między służeniem Bogu a wysługiwaniem się Nim?

 Czy doświadczyłeś kiedyś otwarcia nieba nad sobą? W jakich okolicznościach?

3. Karmiony przez kruki

Po kontrowersyjnej przepowiedni Eliasza Pan skierował do niego swoje słowo: „Odejdź stąd i udaj się na wschód, aby ukryć się przy potoku Kerit, który jest na wschód od Jordanu. Wodę będziesz pił z potoku, krukom zaś kazałem, żeby cię tam żywiły” (1 Krl 17,2–4). Wydaje się, że jest to pierwsze tak wyraźne powołanie proroka. „Może kiedyś było pierwsze, ale zostało zapomniane?” (B. Secondin).

Bóg przemawia do serca Eliasza, przekazuje mu zadanie do spełnienia, wprowadza w swoje plany. Czyni go swoim prorokiem. Żydowski teolog Abraham Heschel tak opisuje wybranie proroków: „Prorok nie pragnie być prorokiem. To, czego dostępuje, dzieje się wbrew jego woli. Nie pożąda objawienia; nie prosi o nie, lecz zostaje do niego powołany. Bóg objawia się prorokowi, zanim ten zapragnie Jego przyjścia. (…) Natchnienie spływa na proroka bez jego wysiłku, przygotowania albo motywacji. Prorok zostaje powołany do słuchania Głosu Boga nagle i niespodziewanie, bez ludzkiej woli i pragnienia. (…) Proroctwo jest wezwaniem, darem i aktem wyboru. Nie wymaga ćwiczenia ani stopniowego doskonalenia talentu. Dokonuje się w akcie łaski”.

W życiu Eliasza słowo Boga pojawiło się równie niespodziewanie. Jednak dzięki otwarciu na nie i posłuszeństwu stało się ono zasadą życia proroka, przenikało stopniowo jego wnętrze, pragnienia, myśli, a w końcu wydarzenia i czyny. Nie zawsze jednak było ono łatwe.

Pierwsze wezwanie, które Bóg kieruje do Eliasza, jest co najmniej dziwne i zastanawiające. Prorok ma opuścić miejsce swej misji, Samarię, i udać się do innego – odludnego, pustynnego. Słowo Boże „staje się nakazem nieznoszącym sprzeciwu: Odejdź stąd! Można to rozumieć: lepiej będzie dla ciebie, żebyś sobie poszedł. Bóg sprawuje najwyższą władzę, której sam Eliasz musi być posłuszny. Nie może Go nie słuchać, musi pozwolić, żeby Bóg był jego prawdziwym Bogiem. Bóg mówi, któż może Go nie słuchać? Nawet Eliasz nie może Mu się sprzeciwiać!” (B. Secondin).

Wezwanie Boga przypominało powołanie Abrahama (por. Rdz 12,1nn). Patriarcha został wezwany do opuszczenia swej rodzinnej ziemi i wędrówki do ziemi obiecanej mu przez Jahwe. Rozkaz skierowany do Eliasza jest zgoła odmienny. Powinien opuścić tereny misyjne, ziemię Boga, i udać się w swoje rodzinne strony. Wezwanie Boże z jednej strony jest uwarunkowane okolicznościami, ponieważ wcześniejsze zderzenie proroka z Achabem mogło zakończyć się dla niego tragicznie. Z drugiej jednak strony stanowi swoistą degradację. „Równe jest zakazowi wykonywania zawodu” (A. Ohler).

Bóg wyznacza Eliaszowi kierunek. Jest nim dolina potoku Kerit w ojczystym Gileadzie. Potok ten znajdował się niedaleko Tiszbe między dwoma lewobrzeżnymi dopływami Jordanu: Jarmukiem i Jabbokiem, przy którym patriarcha Jakub walczył z Bogiem (por. Rdz 32,1nn). Prorok musiał pokonać około pięćdziesięciu kilometrów, by powrócić do rodzinnych stron. Były to tereny górzyste, w których bez trudu mógł się ukrywać; znał zapewne dobrze wszystkie skalne zagłębienia. Ucieczka Eliasza przed prawdopodobnym gniewem Achaba na tereny pustynne, odludne przypominała ucieczkę Izraela z niewoli egipskiej i czas jego wędrówki przez pustynię. Był to osobisty exodus proroka, nawiązujący do exodusu ludu izraelickiego, któremu miał w przyszłości służyć. Warto jeszcze zauważyć, iż miejsce to „jest geograficznie niemal tym samym miejscem, w którym dziewięć wieków później w posłuszeństwie Bogu i Jego słowu hartowali się Jan Chrzciciel, zwany drugim Eliaszem, oraz sam Syn Boży, Jezus Chrystus. Wszyscy oni na pustyni doświadczali, że każde słowo, które pochodzi z ust Bożych, staje się pokarmem zdolnym dać życie” (P. Nyk).

Ojcowie Kościoła w różny sposób interpretują wezwanie do ukrycia się przy potoku Kerit. W tradycji monastycznej podkreśla się moment zerwania z życiem światowym, które reprezentują dwór Achaba i bogatsza kultura Izraelitów, aby podjąć życie skromne, ukryte, wolne od codziennych trosk i zmagań, ale za to ufne i zatopione w Bogu. Święty Ambroży widzi w potoku Kerit „modlitwę ukrytą, modlitwę głębokiej kontemplacji nieznaną światu, przy której koniecznie trzeba długo wytrwać – w przygnębieniu, w oschłości, w pustce; jednakże taka modlitwa daje duchowi pokarm w obfitości” (C.M. Martini). Tradycja karmelitańska z kolei interpretuje potok Kerit jako „ukrycie i zatopienie w praktyce cnoty miłości (caritas). Podstawą tych interpretacji był tekst opowiadania w języku greckim i łacińskim, w których nazwa potoku brzmi Charrath (gr.) lub Charith (łac.). Zanurzenie się i ukrycie w miłości, czyli w praktykowaniu miłości bezinteresownej i czystej, prowadzi do harmonii wewnętrznej i jedności ze światem i w istocie jest posłuszeństwem Bogu i Jego słowu” (P. Nyk).

Po dotarciu do miejsca wskazanego przez Boga Eliasz otrzymał gorzkie lekcje. „Kruki przynosiły mu rano chleb i mięso wieczorem, wodę zaś pił z potoku” (1 Krl 17,6). Niektórzy bibliści uważają, że było to zjawisko naturalne. „Kruki gnieździły się w odludnych skalistych miejscach, podobnych do znajdujących się w okolicach potoku. Ich zwyczaj gromadzenia nadmiaru żywności w skalnych niszach działał na korzyść Eliasza. Prorok mógł obserwować, gdzie ptaki składają pokarm, i wybierać go. Chociaż kruki żywią się głównie padliną, zjadają również owoce (np. daktyle)” (J. Walton).

Spożywanie pokarmu przeznaczonego dla kruków było dość ryzykowne. Kruki należały bowiem do ptaków nieczystych (por. Kpł 11,15; Pwt 14,14). Sądzono, że żywią się padliną, mają zwyczaj wydłubywania oczu ofiarom (por. Prz 30,17) oraz zamieszkują ruiny. Kruki były kojarzone również z niewiernością. Przekonanie to wynikało z czasów potopu. Gdy Noe wypuścił kruka, aby się przekonać, czy ziemia już wyschła, ten, gdy tylko zobaczył ląd, już nie powrócił (por. Rdz 8,6–7). Uważano je też za ptaki zaniedbujące własne potomstwo (por. Hi 38,41). Ale nawet takie krnąbrne i nieczyste stworzenia żyją pod okiem opatrzności Bożej: „Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi” (Łk 12,24).

W dolinie Kerit kruki „z rozkazu Boga odmieniają i poskramiają swoją zachłanną naturę. (…) Eliasz żyje z nimi w harmonii, a one usługują mu, dzieląc z nim pokarm” (P. Nyk). Rankiem przynoszą mu chleb, a wieczorem mięso. W podobny sposób Bóg żywił swój lud w czasie wyjścia z Egiptu. Podczas drogi przez pustynię zsyłał mu mannę z nieba i przepiórki (por. Wj 16,1nn).

Eliasz, przyjmując pokarm kruków, uczył się cierpliwego słuchania Boga. Uczył się, że ważniejsze są zaufanie i posłuszeństwo Bogu niż przepisy prawne. Przekonywał się ponadto, że „Bóg nawet tam może ofiarować pożywienie, gdzie pobożny Izraelita dostrzega tylko odrażające oznaki śmierci” (A. Ohler).

Eliasz był żywiony przez kruki, natomiast wodę czerpał z potoku. To kolejna lekcja dla proroka. Podczas gdy on wstrzymał niebo, narażając tysiące ludzi na cierpienie, a może również na śmierć, Bóg nie pozwolił mu umrzeć z pragnienia. Gasił je źródlaną wodą. Podobnie jak w przypadku swojego ludu na pustyni Synaj (por. Wj 17,1nn). W ten sposób uczył swego proroka, iż surowość nie jest Jego domeną. „Bóg niejako wychowywał go do miłosierdzia, do bardziej łagodnych uczuć. Jak się wydaje, z miernym skutkiem…” (B. Secondin).

W początku misji Eliasza widać pewne kontrasty. Stawia czoła królowi, a potem ukrywa się przed nim. Zamiast głosić Słowo, milczy. Walczy o czystość wiary w jedynego Boga, a łamie Jego prawo. Skazuje innych na bolesne konsekwencje suszy, a sam pije źródlaną wodę… W ten sposób poznaje jednak siebie, widzi swój egoizm, uczy się pokory i zawierzenia Bogu.

Pytania do refleksji:

 Czy przypominasz sobie chwile własnego powołania? Jak je odczytujesz po latach?

 Jakim prorokiem jesteś? Jakie słowo przekazujesz innym?

 Dokąd powinieneś odejść? Co opuścić, pozostawić na zawsze?

 Czy cenisz sobie prosty styl życia? Czy raczej wygodę, bogactwo i próżność?

 Jak wygląda twoja modlitwa w czasie trudności, oschłości wobec Boga?

 W jaki sposób praktykujesz cnotę miłości?

 Czy potrafisz cierpliwie zaufać Bożej opatrzności? Czy też oczekujesz, by wszystko było od razu jasne, pewne, stabilne?

 Jesteś łagodny czy surowy (dla siebie i bliźnich)?

4. Niekończący się cud

Pan prowadzi Eliasza do wypełnienia posłannictwa w nieprzewidywalny dla niego sposób. Wysechł potok, z którego prorok czerpał życiodajną wodę. Na pustyni brak wody oznacza śmierć. W Eliasza uderzył miecz, którym sam walczył. Wstrzymał niebo, sprowadził przekleństwo suszy, a teraz sam może stać się jego ofiarą. Jednak Bóg nie pozostawia go samego. Wydaje kolejne polecenie: „Wstań! Idź do Sarepty koło Sydonu i tam będziesz mógł zamieszkać, albowiem kazałem tam pewnej wdowie, aby cię żywiła” (1 Krl 17,9).

Sarepta (dziś Sarafand w Libanie) to fenickie miasteczko portowe położone pomiędzy Tyrem i Sydonem. „Kwitło tam rzemiosło; miasto było też ośrodkiem przemysłowym w całym I tysiącleciu przed Chr. i dalej, aż do czasów rzymskich” (J. Walton). Bóg posyła Eliasza na terytorium wroga. Prowadzi go w sferę wpływów Izebel, której postępki prorok piętnował. Zapewne decyzja taka była mu nie w smak. „Bóg nie pozostaje widzem, ale kieruje biegiem rzeczy, nawet jeśli Eliasz nie zdaje sobie z tego sprawy. Eliasz nie może budować swojego życia w oparciu o własne aspiracje, umiłowanie samotności lub gorliwość, która popycha go do starcia z królem. Musi dać się prowadzić Słowu, to Ono rządzi, przychodzi do niego jako nakaz, któremu winny jest posłuszeństwo” (B. Secondin).

Eliasz jest posłuszny. „Wstał i poszedł” – notuje w sposób lapidarny autor natchniony. „Posłuszeństwo bez szemrania. Co jednak czuł w swoim wnętrzu? Szczęście czy rozczarowanie?” – zastanawia się karmelita Bruno Secondin. „Dlaczego ma opuścić lud właśnie teraz? Dlaczego ma iść akurat tam, do ludzi, którzy nic nie znaczą? Jak poganka mogła go rozpoznać i posłuchać nakazu nieznanego Boga? Również sam Eliasz – jak miałby ją rozpoznać i gdzie? W czasie podróży z pewnością widział opustoszałe wsie, co wtedy myślał? Może przestraszył się, że przesadził? Czy raczej utwierdził się w przekonaniu o własnym autorytecie?”

Eliasz, chociaż to prorok Boży, jest człowiekiem ubogim. Potrzebuje ludzi, by mu pomagali. Wsparciem dla niego będzie biedna wdowa, cudzoziemka, osoba bezbronna i sama potrzebująca pomocy. „Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa” (1 Krl 17,10). „Hebrajski czasownik wskazuje na szukanie porzuconej tam słomy. Ruch odbywający się w bramach miejskich oraz potrącanie ładunków powodowały, że można tam było znaleźć małe kawałki drew zgubione przez innych” (J. Walton). Kobieta czyniła to zapewne, by rozpalić ognisko, na którym chciała upiec ostatni przed śmiercią głodową podpłomyk. Bóg bowiem sprowadził suszę także na „terytorium Baala”.

Wdowa, którą Eliasz spotyka u bram miasta, należy do najbiedniejszych. Jej sytuacja była niezwykle trudna. „Pozbawiona prawa do dziedziczenia, a często niemal środków do życia, była narażona na szorstkie traktowanie i wyzysk. Wdowieństwo postrzegane było jako nieszczęście; śmierć przed osiągnięciem późnego wieku była prawdopodobnie traktowana jako kara za grzechy, a hańba rozciągała się na pozostającego przy życiu małżonka” (P. Achtemeier). W Izraelu wdowy miały zagwarantowane pewne prawa, na przykład lewiratu, czyli obowiązku poślubienia ich przez braci zmarłego męża. Córki kapłana mogły powrócić do domu ojca. Generalnie jednak los wdów uzależniony był od ludzkiej życzliwości i dobroczynności.

Paradoks Bożego działania polega na tym, że do ubogiej wdowy będącej w potrzebie zostaje posłany inny człowiek znajdujący się w potrzebie. Do człowieka biednego zostaje posłany jeszcze biedniejszy. Wdowa ma przynajmniej dom i syna, chociaż stoi w obliczu śmierci. Eliasz nie posiada nic. Nie ma dokąd się udać ani nie może liczyć na niczyją pomoc. Na razie trudno zrozumieć tę Bożą logikę. Może jest w tym zawarta głęboka intuicja, że biedny jest bardziej hojny niż bogaty, a człowiek, który wiele wycierpiał, okazuje się bardziej wrażliwy na biedę i cierpienie innych? A może Pan Bóg ma inne plany, o których Biblia jeszcze nie wspomina?

Prorok prosi spotkaną wdowę o wodę i kromkę chleba. Wobec gościnności wschodniej nie była to prośba zbyt wygórowana, jednak w sytuacji suszy i głodu wydaje się egoistyczna. Eliasz jest u kresu sił. Stawia swoje potrzeby na pierwszym miejscu, jakby nie chciał poznać sytuacji kobiety. Jego serce jest wciąż dalekie od szlachetności i współczucia. „Nie zdaje sobie sprawy, w jak skrajnym ubóstwie żyje ta kobieta. Nie wie, że odbiera jej chleb od ust! Nie interesuje go jej sytuacja rodzinna ani jej historia” (B. Secondin).

Wdowa przygotowuje dla siebie i swego syna ostatni posiłek, a po nim będzie oczekiwać na straszliwą śmierć. Pogodziła się już z nią. Żyła godnie i chce godnie umrzeć. „Na to odrzekła: Na życie Pana, Boga twego! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi [strawę]. Zjemy to, a potem pomrzemy” (1 Krl 17,12). W słowach tych wyczuwalny jest ogromny dramat i ból kobiety. Oczekuje już tylko śmierci. Ale zapewne najbardziej boli ją los własnego dziecka, na którego powolną śmierć będzie musiała patrzeć, nie mogąc mu w żaden sposób ulżyć. Interesujące jest jej odniesienie do Boga Jahwe. Nie zna Go, a jednocześnie przysięga na Niego. Postępuje zgodnie z obowiązującym zwyczajem – powołuje się na Boga proroka. Może w jej sercu tli się nadzieja na ratunek i kiełkuje zalążek wiary?

Podobne doświadczenie było udziałem Hagar. Wypędzona przez swą panią Sarę na pustynię przez kilka dni błądziła i wędrowała bez celu. Gdy zabrakło wody, opanowała ją rozpacz. Porzuciła syna pod jednym z pustynnych krzewów, by nie patrzeć na jego śmierć, i pogrążona w wielkim bólu, „siedząc opodal, zaczęła głośno płakać” (Rdz 21,16). Bóg nie pozostał głuchy na płacz cierpiącej, zdesperowanej matki. Wspomógł ją i ukoił jej niepokoje o przyszłość. Nie tylko uratował jej dziecko, ale także troszczył się o nie i wspierał w jego dalszym życiu. W podobny sposób zatroszczy się o wdowę z Sarepty i jej dziecko.

Eliasz jest prowadzony przez Boga. Wie, że to Pan uwrażliwił wdowę, by mu służyła resztkami sił i pożywienia. Prosi, ale jednocześnie ofiarowuje. Jest przekazicielem Bożego błogosławieństwa: „Eliasz zaś jej powiedział: Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo tak mówi Pan, Bóg Izraela: Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię” (1 Krl 17,13–14). „Mąka i oliwa były dwoma głównymi towarami eksportowymi Sarepty. Ich brak wskazuje na to, jak wielka panowała susza. Były to też dwa najbardziej podstawowe produkty potrzebne do przeżycia” (J. Walton). Typowym składnikiem menu na Wschodzie są bowiem małe podpłomyki wypiekane z pszenicznej mąki na oliwie.