Nowy wspaniały świat 30 lat później. Raport rozbieżności - Aldous Huxley - ebook

Nowy wspaniały świat 30 lat później. Raport rozbieżności ebook

Aldous Huxley

4,2

Opis

Dodatek do powieści "Nowy wspaniały świat" napisany przez Huxleya niespełna trzydzieści lat później.

Jak wiele z jego proroctw, w których ukazał satyryczną wizję dalekiej przyszłości, ziściło się w tak krótkim czasie?

Gdy w 1932 roku ukazała się powieść Nowy wspaniały świat, zawartą w niej szokującą analizę technokratycznej dyktatury uważano za odległą wizję.

Po latach pisarz rozważa, w jaki sposób zmieniły się społeczeństwa, technologia i formy rządzenia od czasu ukazania się jego słynnej dystopii.

Pisze o zjawiskach społecznych, które jego zdaniem mogą prowadzić do ewolucji ustrojowej nowoczesnych społeczeństw w kierunku dyktatury: przeludnieniu, nadmiernej organizacji życia społecznego, przemianach propagandy związanych z rozwojem behawioryzmu, nowych technikach prania mózgu i perswazji.

Podkreśla, że w jeszcze większej mierze niż kiedyś należy obawiać się nowego typu dyktatury i tyranii.

Prowokująca do myślenia i zatrważająca książka.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 155

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (105 ocen)
51
29
17
8
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
mirwal

Nie oderwiesz się od lektury

ciekawe ale trochę przestarzałe
00
bartsyn

Dobrze spędzony czas

Chociaż część wizji przyszłości wysnuwanych przez autora nie ziściła się (również na to się nie zapowiada), to część dotycząca propagandy i metod manipulacji faktami nie straciła na aktualności. Warto rozważyć to co napisał autor w kontekście nowych mediów i fake newsów. W książce imponuje czytelna argumentacja i przejrzystość wywodu.
00
Sylia007

Całkiem niezła

Material zawarty w ksiazce jest OK ale brakuje Lektora. Zle Sie slucha automat
02

Popularność




Tytuł oryginału: Brave New World Revisited

Projekt okładki: Urszula Pągowska

Redakcja: Jan Jaroszuk

Redaktor prowadzący: Aleksandra Janecka

Redakcja techniczna: Anna Sawicka-Banaszkiewicz

Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Korekta: Katarzyna Szajowska

Fotografie wykorzystane na okładce:

© Patrick Daxenbichler/Fotolia

© Brilliant Eye/Fotolia

© 1958 by Aldous Huxley

All rights reserved

© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2018

© for the Polish translation by Radosław Madejski

ISBN 978-83-287-0986-7

Warszawskie Wydawnictwo Literackie

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2018

FRAGMENT

1.Przeludnienie

W 1931 roku, kiedy powstawał Nowy wspaniały świat, byłem przekonany, że zostało nam jeszcze mnóstwo czasu. Całkowicie uporządkowane społeczeństwo, technokratyczny system kastowy, metodyczne warunkowanie prowadzące do zaniku wolnej woli, tolerowanie niewolnictwa dzięki regularnym dawkom specyfików wywołujących stan zadowolenia, indoktrynacja ideologiczna w formie hipnopedii – wszystko to miało nadejść tak czy inaczej, ale nie za moich czasów, ani nawet nie za czasów moich wnuków. Zapomniałem już, kiedy dokładnie rozgrywały się wydarzenia stanowiące fabułę mojej powieści, ale było to chyba w szóstym albo siódmym stuleciu po Fordzie. Żyjąc w trzeciej dekadzie dwudziestego stulecia po narodzeniu Chrystusa, byliśmy co prawda mieszkańcami przerażającego świata, ale koszmar tamtych lat Wielkiego Kryzysu całkowicie się różnił od koszmaru przyszłości opisanej w Nowym wspaniałym świecie. My uskarżaliśmy się na chaos, a ludzie w siódmym wieku ery fordowskiej na przesadne uporządkowanie. Wyobrażałem sobie, że przejście od jednej skrajności do drugiej zajmie wiele czasu i w tym właśnie długim okresie jedna trzecia gatunku ludzkiego, której dopisze więcej szczęścia, zdoła się jakoś odnaleźć w obu tych rzeczywistościach – w bezładnym świecie liberalizmu i w nazbyt uładzonym Nowym Wspaniałym Świecie, gdzie idealna efektywność nie pozostawia miejsca na wolność jednostki czy osobistą inicjatywę.

Dwadzieścia siedem lat później, tuż za połową dwudziestego stulecia po Chrystusie i na długo przed końcem pierwszego wieku ery Forda, mam w sobie o wiele mniej optymizmu niż w czasach, kiedy pisałem Nowy wspaniały świat. Przepowiednie, które ogłosiłem w 1931 roku, ziściły się znacznie szybciej, niż myślałem. Błogosławiony okres przejściowy między niedostatkiem ładu a jego koszmarnym nadmiarem jeszcze się nie zaczął i nic nie zwiastuje jego nadejścia. Owszem, na Zachodzie mężczyźni i kobiety wciąż cieszą się sporym zakresem swobód. Ale nawet w krajach, w których panuje tradycja demokratycznej władzy, owa wolność, czy wręcz pragnienie wolności, zdaje się zanikać. Reszta świata utraciła już wolność jednostki albo jest bliska jej utraty. Zmora całkowitego uporządkowania, którą umieściłem w siódmym stuleciu po Fordzie, wyłoniła się z bezpiecznie odległej przyszłości i czyha na nas za najbliższym zakrętem.

Rok 1984 George’a Orwella stanowi groteskową futurystyczną projekcję współczesności, której elementem jest stalinizm, oraz niedawnej przeszłości naznaczonej przez rozkwit nazizmu. Nowy wspaniały świat powstał przed dojściem Hitlera do władzy w Niemczech i zanim jeszcze rosyjski tyran rozpanoszył się na dobre. W 1931 roku regularny terror nie był jeszcze uprzykrzonym znakiem czasów, jakim stał się siedemnaście lat później, a dyktatura mojego wyimaginowanego świata przyszłości była znacznie mniej brutalna od dyktatury przedstawionej z taką błyskotliwością w Roku 1984. W realiach 1948 roku wizja Orwella okazuje się straszliwie przekonująca. Ale tyrani mimo wszystko są śmiertelni, a okoliczności się zmieniają. Niedawne przemiany w Rosji oraz najnowsze postępy w dziedzinie nauki i techniki częściowo odarły dzieło Orwella z jego posępnej wiarygodności. Oczywiście wojna nuklearna całkowicie przekreśli jakiekolwiek przewidywania. Ale zakładając, że wielkie mocarstwa zdołają jakoś się powstrzymać przed unicestwieniem całej ludzkości, wszystko wskazuje na to, iż wizja Nowego wspaniałego świata ma większe szanse na spełnienie niż ta zawarta w Roku 1984.

W świetle tego, czego ostatnio dowiedzieliśmy się o zachowaniu zwierząt, a w szczególności ludzi, stało się jasne, że sprawowanie władzy oparte na wymierzaniu kar za niepożądane zachowanie jest na dłuższą metę znacznie mniej skuteczne niż sprawowanie władzy oparte na umacnianiu pożądanych zachowań poprzez nagradzanie i że terror jako metoda rządzenia przynosi o wiele słabsze efekty od pokojowej manipulacji społeczeństwem i myślami oraz uczuciami jednostek. Kara może na jakiś czas powstrzymać niepożądane zachowania, ale nie jest w stanie trwale wykorzenić skłonności ofiary do takich występków. Co więcej, psychofizyczne efekty uboczne kary mogą być równie niepożądane jak czyny, za które jest wymierzana. Wyniszczające lub antyspołeczne następstwa dawnych kar bardzo często stanowią przedmiot psychoterapii.

Rządzenie społeczeństwem opisanym w Roku 1984 opiera się niemal wyłącznie na karaniu lub straszeniu karą. Za to w świecie będącym wytworem mojej wyobraźni kary należą do rzadkości i na ogół nie są zbyt surowe. Państwo sprawuje niemal idealną kontrolę poprzez systematyczne umacnianie pożądanych zachowań, różne formy łagodnej manipulacji, zarówno fizycznej, jak i psychologicznej, oraz stosowanie standaryzacji genetycznej. Embriony rozwijające się w butlach i odgórne sterowanie reprodukcją to chyba nie do końca nieprawdopodobna perspektywa, ale nie ulega wątpliwości, że zanim coś takiego nastąpi, jeszcze przez długi czas będziemy pozostawać żyworodnym gatunkiem, który rozmnaża się na chybił trafił. Względy praktyczne mogą zadecydować o wykluczeniu standaryzacji genetycznej. Jednak społeczeństwa nadal będą podlegały kontroli w fazie postnatalnej – poprzez kary, tak jak w przeszłości, i w coraz większym stopniu poprzez skuteczniejsze metody nagradzania i technokratycznej manipulacji.

W Rosji staromodna i przypominająca Orwellowską wizję dyktatura Stalina zaczęła ustępować miejsca bardziej nowoczesnej formie tyranii. Na wyższych poziomach zhierarchizowanego społeczeństwa radzieckiego umacnianie pożądanych zachowań zaczęło zastępować starsze metody rządzenia za pomocą kar za niepożądane zachowania. Inżynierowie i naukowcy, nauczyciele i urzędnicy otrzymują godziwe wynagrodzenie za dobrze wykonaną pracę i płacą umiarkowane podatki, przez co podlegają nieustającej motywacji, by starać się jeszcze bardziej i zarabiać jeszcze lepiej. W pewnych dziedzinach życia mogą w mniejszym lub większym stopniu myśleć i robić, co im się podoba. Kara grozi im tylko za przekroczenie wyznaczonych granic i wejście na obszar ideologii i polityki. To dzięki pewnej dozie swobody w sferze zawodowej rosyjscy uczeni osiągają tak znaczące sukcesy. Tym, którzy żyją bliżej podstaw tej radzieckiej piramidy, nie przysługują żadne z przywilejów, jakimi cieszy się obdarzona szczególnymi zdolnościami mniejszość. Zarabiają marnie i płacą nieproporcjonalnie duże podatki, ponosząc wysokie koszty utrzymania. Zakres ich swobód jest niezwykle ograniczony, a władza kieruje nimi, raczej stosując kary lub grożąc im karą, aniżeli umacniając pożądane zachowania poprzez nagradzanie. Ustrój radziecki łączy w sobie elementy Roku 1984 z elementami, które stanowią przepowiednię stosunków panujących wśród wyższych kast w Nowym wspaniałym świecie.

Tymczasem bezosobowe siły, nad którymi prawie wcale nie panujemy, zdają się popychać nas w stronę koszmaru rodem z Nowego wspaniałego świata; a to bezosobowe parcie świadomie napędzają przedstawiciele instytucji gospodarczych i politycznych, którzy opracowali szereg technik manipulacji – oddziaływania na myśli i uczucia mas – służących interesom pewnych mniejszości. Owe techniki manipulacji omówię szerzej w kolejnych rozdziałach. Na razie skupmy uwagę na tych bezosobowych siłach, które sprawiają, że demokracja jest dziś tak bardzo zagrożona, a świat stał się tak nieprzyjaznym miejscem dla wolności jednostki. Co to za siły? I dlaczego koszmar, który umiejscowiłem w siódmym stuleciu po Fordzie, urzeczywistnia się już w naszych czasach? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy cofnąć się tam, gdzie mają swój początek nawet najbardziej ucywilizowane społeczeństwa – do poziomu biologii.

W dniu Bożego narodzenia populacja naszej planety liczyła około dwustu pięćdziesięciu milionów, czyli mniej niż obecnie połowa populacji Chin. Szesnaście wieków później, kiedy purytańscy pielgrzymi dopłynęli do brzegu Nowej Anglii, na Ziemi mieszkało już nieco ponad pięćset milionów ludzi. W momencie podpisania Deklaracji Niepodległości liczba ta przekroczyła siedemset milionów. W 1931 roku, kiedy pisałem Nowy wspaniały świat, dochodziła do dwóch miliardów. Dzisiaj, zaledwie dwadzieścia siedem lat później, jest nas dwa miliardy osiemset milionów. A co będzie jutro? Penicylina, DDT[1] i czysta woda należą do tanich dóbr, a ich wpływ na zdrowie publiczne jest niewspółmiernie wielki w stosunku do ceny. Nawet najuboższe państwo może sobie pozwolić na zapewnienie swoim poddanym zasadniczych działań mających na celu kontrolę umieralności. Kontrola narodzin to zupełnie inna kwestia. Do kontrolowania umieralności w całym kraju wystarczy grupka specjalistów opłacanych przez dobrotliwy rząd. Kontrola narodzin opiera się na współdziałaniu całego społeczeństwa. Muszą się jej podporządkować nieprzeliczone rzesze ludzi, od których wymaga się więcej inteligencji i siły woli, niż potrafi z siebie wykrzesać większość wszechobecnych analfabetów, a także (w przypadku zastosowania chemicznych lub mechanicznych metod antykoncepcji) wydatków przerastających możliwości finansowe milionów obywateli. Co więcej, żadna religia nie popiera niekontrolowanego umierania, tymczasem normy religijne i społeczne na całym świecie sprzyjają niekontrolowanemu rozmnażaniu. Z tychże powodów kontrola umieralności nie nastręcza większych problemów, za to kontrolowanie narodzin jest niezwykle trudne. Dlatego w ostatnich latach współczynnik śmiertelności obniżył się w zaskakująco szybkim tempie. Jednak współczynnik urodzeń wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, a jeżeli uległ obniżeniu, to tylko w nieznacznym stopniu i bardzo powoli. W efekcie liczba ludności powiększa się obecnie znacznie szybciej niż w jakimkolwiek okresie dziejów naszego gatunku.

Poza tym powiększa się również roczny wskaźnik przyrostu naturalnego. Wzrasta on systematycznie, zgodnie z regułą kapitalizacji odsetek, a także w nierównych odstępach, gdy tylko jakieś zacofane technologicznie społeczeństwo wdraża zasady zdrowia publicznego. Obecnie populacja świata powiększa się o około czterdzieści trzy miliony rocznie. Oznacza to, że co cztery lata na Ziemi przybywa tyle samo ludzi, ile mieszka w Indiach. Przy takim tempie przyrostu, jakie występowało od narodzenia Chrystusa do śmierci królowej Elżbiety I, potrzeba było szesnastu wieków, aby liczba mieszkańców Ziemi uległa podwojeniu. Obecne tempo sprawia, że będzie nas dwa razy więcej już za niespełna pół wieku. Do takiego niewyobrażalnie szybkiego pomnożenia naszego gatunku dojdzie na planecie, której najbardziej atrakcyjne i wydajne obszary są już gęsto zaludnione, której glebę wyniszczają nieudolni rolnicy, gorączkowo usiłując wyprodukować więcej pożywienia, i której łatwo dostępny kapitał minerałów trwonimy z beztroską rozrzutnością pijanego marynarza pozbywającego się swoich oszczędności.

* * *

koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji

[1] Właściwości owadobójcze DDT pozwoliły na wyeliminowanie lub znaczne obniżenie liczby zachorowań na tyfus i malarię. Jednak w latach 70. XX wieku zaczęto wprowadzać zakaz stosowania tego środka ze względu na jego szkodliwy wpływ na środowisko i długi czas rozkładu (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).

Warszawskie Wydawnictwo Literackie

MUZA SA

ul. Sienna 73

00-833 Warszawa

tel. +4822 6211775

e-mail: [email protected]

Dział zamówień: +4822 6286360

Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl

Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz