Ifigenia w Aulidzie - Eurypides - ebook

Ifigenia w Aulidzie ebook

Eurypides

0,0

Opis

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Eurypides
Ifigenia w Aulidzie
tłum. Jan Kasprowicz
Epoka: Starożytność Rodzaj: Dramat Gatunek: Tragedia

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 77

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Eurypides

Ifigenia w Aulidzie

tłum. Jan Kasprowicz

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN-978-83-288-3206-0

Ifigenia w Aulidzie

OSOBY DRAMATU:
AGAMEMNON1, król w Argos i MycenachMENELAOS2, jego bratACHILLES3, syn Peleja i TetydySTARZEC, sługa w domu AgamemnonaGONIECKLITAIMNESTRA, małżonka AgamemnonaIFIGENIA, córka Agamemnona i KlitaimnestryCHÓR niewiast chalcydejskichARTEMIS, bogini łowów
Rzecz dzieje się w pobliżu miasta Aulis, nad cieśniną Eurypus, dzielącą Beocję od wyspy Eubei.
Namiot Agamemnona.

AGAMEMNON

zbliżywszy się do drzwi namiotu
A wyjdź-że, wyjdź-że z namiotu, mój stary! 

STARZEC

O, już wychodzę! Jakież ma zamiary 
Król Agamemnon? 

AGAMEMNON

Wnet się dowiesz o tem. 

STARZEC

Starość nie radość, sen uchodzi lotem 
Z powiek, umieją czuwać moje oczy. 

AGAMEMNON

Cóż to za gwiazda? 

STARZEC

To Syriusz się toczy 
Ku siedmiogwiezdnym Plejadom — w połowie 
ledwie swej drogi. 

AGAMEMNON

Cisza, że aż mrowie — — 
Ni szumu morza, ani ptactwa głosu. 
Wiatru ni śladu śród fal Euriposu. 

STARZEC

Cóż cię wygnało z namiotu tak wcześnie, 
Władco Agamemnonie? 
Tutaj, w Aulidzie, wszystko jeszcze we śnie 
Spokojnym tonie. 
Na murach nawet i straże 
Jeszcze nie w ruchu. 
Wejdźmy. 

AGAMEMNON

Zazdroszczę, staruchu, 
Zazdroszczę wszystkim, co żyją na świecie 
Cicho, nieznani, mniej zaś sobie ważę 
Los dostojników — tym już nie zazdrości 
Ta moja dusza, tych już nie zalicza 
Do ludzi wielce szczęśliwych! 

STARZEC

W tym przecie 
Należy szukać świetności 
Człeczego życia! 

AGAMEMNON

Świetność to zwodnicza, 
Słodka, nęcąca, lecz gdy na cię spadnie, 
W nieszczęście wprowadza zdradnie. 
Tak się to nieraz złoży, 
Że albo jakaś chyba w służbie bożej 
Zaszkodzi doli twej, 
Lub na baczności przed ludźmi się miej, 
Ponieważ w swojej zawiści 
Na proch rozetrą twą cześć. 

STARZEC

Trudno mi słowo to znieść 
Na ustach księcia! Nie na to 
Spłodził cię Atrej4, o królu, 
Byś tylko w szczęście opływał bogato, 
Żadnego nie znając bólu!... 
Śmiertelnyś przecie jest człek! 
Czy chcesz, czy nie chcesz, to ci się li ziści, 
Co postanowią bogowie — 
Taki jest rzeczy bieg. 
A ty tymczasem w swojej postanowie 
Zapalasz lampę i piszesz zawzięcie 
List na tabliczce, którą i tej chwili 
Masz oto w ręce, 
Kładziesz pieczęcie 
I znów je zrywasz, zacierasz litery, 
Tablicę rzucasz o ziemię 
I ślozy jarzęce 
Płyną ci z ócz. 
Jakaż cię troska pili? 
Jakież dolega ci brzemię, 
Że niemal chwyta cię szal? 
Wyznaj-że, panie, bo i ja bym chciał 
Dzielić twój ból. 
Niech się nie boi 
Mój król, 
Prawy i szczery jam człek! 
Wszak mnie Tyndarej5, o panie, 
Darował ongi we wianie 
Małżonce twojej, 
Abym jej służył i strzegł. 

AGAMEMNON

Trzy dziewki miała Leda6 przez siebie zrodzone. 
Thestyesowa7 córka: Fojbę i mą żonę, 
Klytaimnestrę, i siostrę jej, Helenę. O nią 
Starając się, gromady zalotników gonią 
Z co najprzedniejszych rodów i wzajemnie grożą 
Mordami, gdyby który zabrał dziewkę hożą. 
I wielki żywił kłopot Tyndaros w ojcowskiej 
Swej duszy, jak postąpić, by się pozbyć troski 
O zachowanie szczęścia — gdy da lub gdy nie da 
Swej córki. Wtem myśl taką podsunie mu bieda: 
Przysięgę mieli złożyć wszyscy zalotnicy. 
Dać słowo, potwierdzone podaniem prawicy, 
A także i ofiarną dla ognia zalewką8, 
Że bronić będą tego, ktokolwiek by z dziewką 
Tyndara się ożenił, a ktoś mu ją z domu, 
Z łożnicy jego uwiózł, że dla9 pomsty sromu10
Uczynią zbrojny najazd, zebrawszy się razem, 
Na kraj uwodziciela, że zniszczą żelazem 
Gród jego, czy to będzie Grek, czy człowiek obcy. 
Gdy tak ich podszedł Tyndar, gdy zalotni chłopcy, 
Słuchając słów przebiegłych starca, utwierdzili 
Przysięgę wymaganą, córce on tej chwili 
Pozwala wybrać tego w zalotników rzędzie, 
Co juści dla jej chęci najmilejszy będzie. 
I ona — o bodajby nie był brał jej sobie! —  
Wybrała Menelaja11. I ot w pewnej dobie 
Pojawił się rozjemca bogiń12, jak po ziemi 
Argiwskiej13 niosły wieści — szaty kosztownemi 
Naodzian, ów frygijski zjawił się niecnota 
W lakedajmońskich14 murach, by, w miłosnym szale, 
Helenę oszalałą wziąć w idajskie15 hale. 
Menelej, poza domem bawiący, gdy o tem 
Dowiedział się, Helladę całą przebiegł lotem 
I pamięć dawnych przysiąg, danych Tyndarowi, 
Pałając chęcią zemsty, od razu odnowi 
I wezwie, aby pomoc dano skrzywdzonemu. 
I oto czemu porwał się lud Greków, czemu 
Przyodział się w zbroice i w tak mnogiej rzeszy 
Do portu aulidzkiego z okrętami spieszy, 
Zastępy tarczowników i wszelakiej broni 
I wozy wiodąc z sobą i to mnóstwo koni. 
Naczelnym mnie obrano gwoli16 Meneleja, 
Mojego właśnie brata... Czemuż ta zawieja 
Nie poruczyła komu innemu godności 
Dowódcy? Teraz, kiedy wszystko jak najprościej 
Powinno by się darzyć, niedobrze nam idzie: 
Sprawione nasze wojska, a my tu w Aulidzie 
Siedzimy wskutek ciszy bezczynnie. W tej nędzy, 
Powiada wieszczek Kalchas, trzeba jak najprędzej 
Mą córkę Ifigenję poświęcić w ofierze 
Bogini Artemidzie17, która te rubieże 
Ma w swojej władzy świętej, gdyż li18 na tej drodze 
Na morze wypłyniemy i zburzymy srodze 
Gród Frygów, [że natomiast nic z tej całej sprawy 
Nie będzie, gdy ofiary zaniedbamy]. Krwawy 
Ten wyrok posłyszawszy, kazałem w te tropy, 
Ażeby mi Talthybios porozpuszczał chłopy, 
Bom przecież nie mógł zabić swojej córki lubej. 
Lecz brat mój doprowadził, żem się do tej zguby 
Nakłonił, przeróżnymi trapiąc mnie namowy. 
I otom do małżonki wysłał list gotowy 
Z rozkazem w jego zwojach, że nadeszła chwila, 
Gdzie córka nasza zostać ma żoną Achilla 
I że ją ma tu przysłać. Podnosząc zalety 
Mężnego oblubieńca, piszę, że niestety 
Nie myśli z Achajami wypłynąć na wody, 
Jeżeli nie dostanie narzeczonej młodej 
Do Ftyi. Tom jej dodał. W ten sposób, o całem 
Skłamawszy zaślubieniu, skłonić ją mniemałem 
Do drogi. W tajemnicę rzecz ta jest spowita 
Dla wszystkich Achajczyków. Zna ja li wróżbita, 
On, Kalchas, Odysseusz19 i Menelej. W liście 
Tym oto pragnę dzisiaj, kroku oczywiście 
Żałując poprzedniego, odwołać rozkazy 
Pierwotne: Sam widziałeś, żem go tyle razy 
Zamykał i otwierał. W nocy, potajemnie 
Pisany był. Więc, stary, weź-że go ode mnie 
I spiesz co tchu do Argos. A co list ten chowa 
We wnętrzu, jakie są tam napisane słowa, 
Opowiem ci, bo komuż mam tak ufać, komu, 
Jak tobie, słudze żony i mojego domu. 

STARZEC

Mów, iżby była między listem zgoda, 
A tym, co język mój poda. 

AGAMEMNON

czyta
„Do poprzedniego list dołączam wtóry, 
Ty, latorośli Ledy20! 
Nie posyłaj córy 
Do tej eubejskiej przystani. 
Ku tej aulidzkiej toni, 
Po której wichr nie goni. 
Przyszlesz ją wtedy — 
To lepiej będzie dla niej — 
Gdy dziecku naszemu przygotujesz może 
Ucztę weselną w dogodniejszej porze”. 

[STARZEC

A czy Achilles, żony 
Tak naraz pozbawiony, 
Będzie spokojny? Azali21
Gniewów w swym wnętrzu strasznych nie rozpali 
Przeciwko tobie i małżonce twojej? 
Rozważ to sobie, 
Czy jakiej klęski nie będzie? 

AGAMEMNON

Achill w tej mierze 
Czynnego udziału nie bierze, 
Jedynie 
Imię li jego wpleciono w orędzie. 
Nie wie o ślubie ani o mym czynie. 
Nie wie, że ja mu do łoża 
Miałem sprowadzić swą córę.] 

STARZEC

Na sprawy się ważysz ponure, 
Agamemnonie, mój książę! 
Pod tą pokrywką, że twa córka hoża 
I luba się wiąże 
Z synem bogini, 
Straszną ofiarę czyni 
Na rzecz Danaów twój krok. 

AGAMEMNON

Biada człekowi, o biada, 
Co naraz22 zmysły postrada! 
Ajaj! 
W jakiż zapadam się mrok! 
Skrzydła swym stopom daj 
I pędź, niech w tej drodze 
Starość nie wstrzyma cię twoja! 

STARZEC

Pędzę! 

AGAMEMNON

A wzbraniam ci srodze, 
Byś nie spoczywał u zdroju, 
Niech snem się znużenie nie krzepi! 

STARZEC

Myśl o mnie lepiej. 

AGAMEMNON

A zważaj: Jeżeli 
Przyjdziesz na miejsce, gdzie się droga dzieli, 
Niech pilnie strzegą twe oczy, 
Czy jaki się wóz 
Na szybkich kołach nie toczy, 
Który by córkę mą niósł 
Do tych aulidzkich wód. 
A jeśli w miejscu jakiem 
Ujrzysz ten rydwan z orszakiem. 
Pochwyć-że lejce w te tropy 
I zawróć go w gród, 
Który nam wzniosły Cyklopy23! 

STARZEC

Tak zrobię! 

AGAMEMNON

A teraz za brony24! 

STARZEC

Jak znajdzie wiarę ma wieść 
U twojej córki i żony? 

AGAMEMNON

Trzeba ci list tak nieść, 
Abyś nie złamał pieczęci! 
Niechże się droga twa święci! 
Idź! świta! 
Zorza już w blaskach spowita! 
Już na niebiosa 
Zajeżdża oto przed nami, 
Płomienistymi ziejący ogniami, 
Poczwórny zaprząg Heliosa. 
Ulżyj mej doli! 
Nie ma człowieka pod słońcem, 
Co by nie spotkał się z końcem 
Swej szczęśliwości. 
Każdego raz coś zaboli — 
Ból wszędzie gości! 

CHÓR NIEWIAST Z CHALCYDY

Przychodzę oto w ten czas 
Na sypki Aulidy brzeg, 
Przebywszy wąski pas, 
Fal Eurypowych ścieg. 
Rzuciłam ojczysty swój 
Chalcydy nadmorski gród, 
Co Arethuzy25 zdrój 
Podsyca falą swych wód. 
I oto na lądzie tym staję, 
By zbrojne zobaczyć Achaje, 
Skrzydlate nawy półbogów 
U tych pobrzeżnych progów. 
Jak opowiada 
Naszych małżonków rada, 
Mają te statki się nieść — 
Taka powszechna jest wieść — 
W całej mnogości swojej 
Po mórz topieli do Troi. 
Pono stanąwszy na przedzie 
Płowy26 Menelej je wiedzie. 
I Agamemnon dostojny: 
Obaj, gotowi do wojny, 
Chcą odbić Helenę: zaloty 
Parysa27, pięknego pasterza, 
Porwały ją kiedyś z wybrzeża 
Zatrzcinionego Euroty28 — 
Dar ci to Afrodyty, 
Onej godziny zdobyty, 
Kiedy z Cyprydą29 Pallas30 się i Hera31
Nad źródłem o piękność spiera. 

*

Przez Artemidy gaj 
Ofiarny pędziłam w cwał, 
Mojego lica maj 
Wstydliwy płomień grzał, 
Gdym pomyślała, że w lot 
Rycerny zobaczę tłum, 
Oręże zbrojnych rot 
I stada koni, iż szum 
Usłyszę obozu w te czasy... 
I oto obydwa Ajasy 
Zasiedli pospołu do rady: 
I syn Ojleja, i włady 
Syn Telamona, 
On, Salaminy korona! 
Protesilaos32 też siadł, 
Kunsztowi warcabów rad. 
Przesuwa z nim razem piony 
Wnuk Posejdona rodzony, 
Palamed... Tam kręgiem dyska33
Z lubością Diomed ciska, 
Tu ten, co zadziwia ziemię, 
Merjones, Aresa34 plemię, 
Między druhami się trzyma, 
To znowu Laertiada35, 
Co skalnym ostrowiem włada, 
Przed mymi staje oczyma. 
I ciebie ujrzały me oczy, 
Ty Nireusie uroczy — 
Większą pięknością któż się może ninie36
W greckiej pochlubić krainie? 

*

Zdarzyła mi widzieć ta chwila 
I szybkonogiego Achilla37, 
Co wichrem skrzydlate ma pięty, 
Syna Tetydy38 bożej, 
A wychowańca 
Chejrona39: 
Tak mi się złoży, 
Iż, w zbroję zamknięty, 
Wyścigu oto dokona 
U krańca