Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach - Jeff T Bowles - ebook

Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach ebook

Jeff T Bowles

4,5
20,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jeff T.Bowles przeprowadził na sobie eksperyment z witaminą D3. Rozpoczął od dawki 50 razy większej niż zalecana przez lekarzy. Po ok. 4 miesiącach zaczął zażywać 150 razy tyle, ile uznawane jest za „bezpieczne”, a na koniec terapii brał 300 razy więcej witaminy D3 niż zezwalają lekarze! Co wydarzyło się w ciągu 10 miesięcy tego doświadczenia? Umarł? Rozchorował się? Przeciwnie! Terapia wysokimi dawkami witaminy D3 uleczyła go ze wszystkich przewlekłych schorzeń. Niektóre z nich towarzyszyły mu od ponad 20 lat!

W książce Witamina D3 w wysokich dawkach autor szczegółowo opowiada o efektach eksperymentu oraz przedstawia niebezpieczeństwa, na które należy uważać. Jeff T. Bowles jest przekonany, że terapia wysokimi dawkami D3 pomaga zapobiegać wielu schorzeniom, które z intensywnością epidemii nękają świat od lat 80. XX w. Autor poświęcił badaniom nad schorzeniami i procesami starzenia ponad 20 lat. Opublikował 3 znaczące artykuły. Uznani naukowcy, w tym laureaci Nagrody Nobla, uznali, że są ekscytujące i mają duże znaczenie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 159

Oceny
4,5 (6 ocen)
3
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
olimpek13

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna. Wszystkie informacje o Wit d3, których nie dowiesz się od lekarza ani farmaceuty. Wyeliminowała moje obawy o przyjmowanie zbyt wysokich dawek d3.
00
ewamonika19

Nie oderwiesz się od lektury

super historia , polecam , szkoda ze trafilam na nia tak pozno, to obowiazkowa lektura dla kazdego
00



TYTUŁ ORYGINAŁU

The Miraculous Results Of Extremely High Doses Of The Sunshine Hormone Vitamin D3 My Experiment With Huge Doses Of D3

TŁUMACZENIE

Barbara Lejczak

Redakcja

Joanna Forysiak

OPRACOWANIE GRAFICZNE

Ewa Praża

Projekt okładki

Krystyna Szczepaniak

Copyrigth © by Jeff T. Bowles Publishing LLC,

Copyrigth © for the Polish edition by Purana 2015

ISBN978-83-66200-06-7

Dołącz do nas na FB i bądź na bieżąco:

www.facebook/wydawnictwopurana

Wydawnictwo PURANA

ul. Agrestowa 11

55-330 Lutynia

tel.: 71 3592701, 603402482

email: [email protected]

www.purana.com.pl

Przedmowa

Z przyjemnością zasiadam do pisania tej książki, a w dodatku planuję ją ukończyć w 4 dni! Dlaczego? Bo już nie mogę się doczekać, żeby przedstawić czytelnikom moje odkrycia z trwającego rok „niebezpiecznego eksperymentu” (niebezpiecznego w ocenie lekarzy)!

Przedmowa 2

Tak jak planowałem, pierwsza wersja książki powstała w 4 dni. Były to jednak bardziej notatki z pracy laboratoryjnej niż gotowa książka. Zacząłem więc uzupełniać pierwotny materiał o informacje na temat teorii ewolucji oraz o inne ciekawe fakty i odkrycia. Cały czas dodawałem nowe, często bardziej precyzyjne informacje. Dlatego ostateczny kształt tej książki bardziej przypomina dziennik z podróży w nieznane niż naukowy podręcznik. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim ten styl może odpowiadać, uważam jednak, że dzięki temu zabiegowi czytelnicy łatwiej wyobrażą sobie, jak w rzeczywistości wygląda autoeksperyment z wysokimi dawkami witaminy D3.

1. Książka w pigułce

Zanim zaczniemy, chcę jeszcze bardziej rozbudzić wasz czytelniczy apetyt, dlatego przedstawię kilka niezwykle interesujących informacji. Długo eksperymentowałem z witaminą D3 i rozmyślałem nad jej działaniem, aż natrafiłem na elegancką w swej prostocie teorię. Składa się na nią kilka prostych faktów i nieco zdrowego rozsądku. Dzięki tej hipotezie możemy poznać przyczynę większości chorób, z którymi się zmagamy (z wyjątkiem schorzeń związanych ze starzeniem oraz wywołanych mutacjami genetycznymi), oraz sposób zapobiegania im. Moje odkrycia dowodzą, że wszystkim problemom zdrowotnym można zapobiec lub je wyleczyć, stosując we właściwy sposób okresową terapię z zastosowaniem superwysokich dawek witaminy D3.

Przedstawię teraz najważniejsze fakty związane z Syndromem Snu Zimowego. Nazwałem tak zespół objawów występujących wtedy, gdy wskutek zbyt małej ilości światła słonecznego organizm zachowuje się tak, jakby przygotowywał się na nadejście zimy.

Fakt 1

Przede wszystkim witamina D3 nie jest witaminą! Jest to hormon o cechach sekosteroidalnych, który ma wpływ na niemal wszystkie komórki ludzkiego ciała przez modyfikację ekspresji genów. Receptory witaminy D3 zostały wykryte we wszystkich komórkach naszego organizmu.

Fakt 2

Witamina D3 to aktywny hormon powstały z witaminy D, którą najczęściej dostarczamy organizmowi dzięki kontaktowi promieni słonecznych ze skórą. Uruchamiają one nieaktywną witaminę D (powstałą z cholesterolu i zbudowaną podobnie do niego), przekształcając ją w czynny hormon. Aby ten proces zakończył się powodzeniem, witamina ulega kolejnym modyfikacjom w nerkach i wątrobie – dla potrzeb tej publikacji, możemy pominąć omówienie tych etapów. Wita­miny D1 i D2 to znacznie mniej czynne formy hormonu pochodzenia roślinnego. Można je przyswoić z produktów spożywczych (np. grzybów poddanych promieniowaniu UV), ale zarówno D1, jak i D2 są ­uważane za gorsze i słabsze formy hormonu D3.

Na marginesie dodam, że jest sporo hormonów, które, tak jak witamina D3, powstają z cholesterolu. Stąd też wywodzi się ich nazwa – steroidy, a należą do nich m.in.: testosteron, estrogen, DHEA (Dehydroepiandrosteron, hormon steroidowy produkowany przez nadnercza), progesteron, kortyzol itp. Wszystkie charakteryzują się bardzo podobną budową, a występujące między nimi różnice są niewielkie.

Fakt 3

Dużo więcej witaminy D3 przyswajamy latem niż zimą, kiedy dni są krótkie, a kontakt ze światłem słonecznym ograniczony. Chociaż D3 może być suplementowana w diecie, a nawet dieta może być głównym źródłem witaminy D3, jednak nadal większość z nas pozyskuje tę witaminę z promieni słonecznych.

Fakt 4

Niedobór witaminy D3 powoduje wiele schorzeń i zaburzeń zdrowotnych. Wśród nich: otyłość, depresję, zapalenie stawów, a także zwiększoną podatność na zwykłe przeziębienie.

Wiosną i latem, kiedy jesteśmy często wystawieni na działanie promieni słonecznych, poziom witaminy D3 w organizmie jest wysoki i stale rośnie. Z punktu widzenia ewolucji, ludzki organizm odbiera wtedy z otoczenia pozytywny sygnał: dni są długie, a jedzenia jest pod dostatkiem. Słoneczny hormon D3 zatem aktywizuje organizm i pobudza go do zużywania dużych ilości energii, ponieważ dostępne są niemal nieograniczone zasoby pożywienia i witamin. D3 dostarcza dużo energii, pobudza do działania, utrzymuje w ryzach głód, a nas zachowuje w zdrowiu. Wraz z nadejściem zimy u mieszkańców północnych obszarów globu następuje zdecydowany spadek produkcji słonecznego hormonu D3. Doświadczenie ewolucji nakazuje ludzkiemu organizmowi odebrać z otoczenia następujące ostrzeżenie: nadchodzi okres głodu, kiedy zasoby naturalne są drastycznie ograniczone.

Dla niedźwiedzi spadek poziomu witaminy D3 to jeden z sygnałów, że należy przygotować się do snu zimowego. Latem witamina D3 w ich organizmie utrzymuje się na poziomie ok. 23 nmol/l (10 ng/ml), a podczas hibernacji obniża się do 8 nmol/l (3 ng/ml). Spadek ten jest równoważony dużym wzrostem nieaktywnej formy witaminy D, czyli pseudowitaminy D2. Niedźwiedzie, przygotowując się do snu zimowego, zwiększają ilość przyjmowanego pożywienia, aby jak najbardziej przybrać na wadze, co pozwoli im przetrwać zimę. Samice są w stanie zwiększyć wagę nawet o 70%. Wiele innych ssaków również zapada w sen zimowy, m.in. szopy, skunksy, świstaki, chomiki, jeże i nietoperze. Podobnie jak większość gadów i płazów, dzięki temu są w stanie przeżyć długie miesiące bez pożywienia. Sen zimowy to reakcja organizmu, która może wykształcić się u wszystkich gatunków. Co oznacza, że także ludzki organizm może być wyposażony w pewien rodzaj mechanizmów hibernacyjnych, na wpół uśpionych, ale zamkniętych (zakodowanych) w naszym DNA.

2. Sen zimowy

Jeśli nie wierzycie, że człowiek może pochodzić od przodków zapadających w sen zimowy, to co powiecie na to, że pies ewoluował z gatunku hibernujących psowatych? Poniżej przytaczam fragment tekstu o jenocie, który jest uważany za przodka dzisiejszego psa.

• Fragment wpisu z Wikipedii, hasło: jenot:

„Jenot to jedyny przedstawiciel psowatych zapadający w sen zimowy. Przed zimą zwierzęta zwiększają podskórną tkankę tłuszczową o 18–23%, a wewnętrzną tkankę tłuszczową o 3–5%. Jenoty, którym nie uda się o tyle zwiększyć tkanki tłuszczowej, nie przetrwają zimy. Podczas letargu metabolizm jenota spada o 25%” (Fragment artykułu, który w oryginale znajduje się na stronie: en.wikipedia.org/wiki/Raccoon_dog [dostęp: 25.09.2015]).

W tym kontekście muszę zadać pytanie: czy osoby, u których poziom witaminy D3 jest niski, mogą reagować objawami podobnymi do zachowania ssaków przygotowujących się do snu zimowego? Czy wzrost apetytu na węglowodany, przybieranie na wadze, depresja służą temu, aby zwolnić tempo życia i nie tracić cennej energii? Czy to możliwe, że ewolucja „wymyśliła” zwykłe przeziębienie (na które jesteśmy odporni latem) po to, żeby na tydzień zatrzymać nas w łóżku, a tym samym ograniczyć naszą aktywność i pomóc nam oszczędzić cenne zapasy energii? Czy ból reumatyczny to kolejny zabieg ewolucji, aby zatrzymać nas w domu i ograniczyć zużycie obniżonych zapasów energii? Jestem przekonany, że odpowiedź na powyższe pytania brzmi: tak! Alternatywnym uzasadnieniem reumatycznych bólów może być takie rozwiązanie ewolucji, które „naprawia” nas nie w 100%, ale tylko na tyle, aby pozwolić nam funkcjonować. Dzięki temu oszczędzalibyśmy nasze zasoby na radzenie sobie z kolejnymi potencjalnymi kryzysami.

Wyobraźmy sobie następującą sytuację: nasze ciało wie, że czeka nas 3-miesięczny okres głodu, a my łamiemy sobie rękę. Czy organizm zużyje cały zapas wapnia do naprawy złamanej kości, czy tylko niezbędne minimum? A co jeśli zdarzy się drugie i trzecie złamanie podczas miesięcy głodu? Skąd organizm czerpałby zapasy wapnia, jeśli wszystko zostałoby zużyte na naprawę pierwszego złamania? Wrócimy do tego zagadnienia w dalszych częściach książki.

Fakt 5

U osób cierpiących na otyłość, depresję, zapalenie stawów lub bóle mięśni i kości zazwyczaj stwierdza się głębokie deficyty witaminy D3!

Fakt 6

W więzieniu, w którym 100% więźniów każdej zimy zapadało na przeziębienia, przeprowadzono eksperyment z zastosowaniem witaminy D3. Wszystkim osadzonym zamieszkującym jeden blok suplementowano witaminę D3. Żadna z osób biorących udział w eksperymencie nie zachorowała.

Fakt 7

Na początku lat 80. XX w. lekarze zaczęli ostrzegać przed nadmiernym wystawianiem się na działanie promieni słonecznych. Od tego czasu drastycznie wzrósł poziom otyłości oraz takich chorób jak astma czy autyzm.

Fakt 8

Od początku lat 80. XX w. ze względu na ryzyko wystąpienia raka skóry lekarze zalecają unikać słońca i stosować kosmetyki z mocnymi filtrami przeciwsłonecznymi.

3. Syndrom Snu Zimowego

Nasza prosta teoria, którą można wysnuć z powyższych faktów, brzmi następująco: niedobór witaminy D3 uruchamia wykształcone podczas ewolucji mechanizmy; spodziewając się nadejścia długiego zimowego głodu, organizm próbuje wprowadzić się w stan uśpienia, aby w ten sposób przeczekać do wiosny i powrotu słońca. Osoby, które po zimie nie wystawią się na działanie promieni słonecznych, będą przewlekle zmagać się z objawami, które nazywam Syndromem Snu Zimowego.

Syndrom Naprawy Niekompletnej

Pochodną tej teorii jest kolejna hipoteza, która wyjaśnia związek wielu chorób i problemów zdrowotnych z niedoborem witaminy D3. Nazwałem ją teorią Syndromu Naprawy Niekompletnej. Zostaliśmy przez ewolucję zaprojektowani tak, by zawsze dysponować żelazną rezerwą zasobów niezbędnych do przeżycia. W sytuacji krytycznej możemy z nich czerpać, aby zaspokoić bieżące potrzeby lub naprawić uszkodzenie organizmu, ale jedynie w minimalnym stopniu. W związku z tym regeneracja nie jest pełna, a usterki są podleczane tylko w stopniu pozwalającym na przetrwanie. Organizm będzie tak funkcjonował do momentu, w którym otrzyma sygnał od hormonu słońca, że znów wszelkie zasoby są dostępne i można z nich obficie korzystać. Wówczas następuje pełna naprawa i bieżące potrzeby organizmu są zaspokajane na właściwym poziomie.

Większości populacji cierpi na przewlekły niedobór witaminy D3, więc w konsekwencji można się spodziewać wystąpienia otyłości, depresji, licznych chorób i nagromadzenia niedoleczonych uszkodzeń, a problemy z utrzymaniem organizmu w formie nigdy nie ustąpią. Od kiedy we wczesnych latach 80. XX w. lekarze zaczęli ostrzegać przed nadmiarem słońca, w USA znacznie wzrosła liczba osób otyłych. Zdecydowanie bardziej zauważalne stały się takie schorzenia jak: autyzm, astma, a nawet alergia na orzechy ziemne (bardzo niebezpieczna).

Tak w pigułce przedstawia się teoria, która legła u podstaw mojej książki. Teraz nakreślę tło.

4. Historia witaminy D3

Przedstawię pokrótce historię witaminy D3. Może te kilka akapitów zainspiruje czytelników do dalszych poszukiwań informacji na ten temat.

Najprawdopodobniej już w starożytności wiedziano o istnieniu substancji, którą dziś nazywamy witaminą D. Około roku 1650 po raz pierwszy naukowo opisano przypadki chorobowe wywołane jej niedoborem (krzywicę). Jednak dopiero w początkach XX w. – ok. roku 1920 – eksperymenty naukowe na psach trzymanych bez dostępu do światła słonecznego dowiodły, że wprowadzenie do diety tranu z wątroby dorsza oraz działanie promieni słonecznych zapobiega rozwojowi krzywicy. Później wykazano, że aktywny składnik tranu to nic innego jak witamina D3!

Czym jest krzywica? Jest to choroba układu kostnego powszechna wśród mieszkańców europejskich i amerykańskich miast w XIX i na początku XX w., gdy ludzie długie godziny spędzali, pracując w fabrykach i mając zbyt mały kontakt ze światłem słonecznym. U dzieci cierpiących na krzywicę obserwuje się zaburzenia wzrostu. W efekcie tej choroby nogi się wykrzywiają, a kości stają się miękkie i łamliwe. U kobiet deformacje kości miednicy wymuszały stosowanie cesarskiego cięcia podczas porodu. Krzywicę występującą u osób dorosłych określa się osteomalacją lub rozmiękaniem kości.

Jak ustalono, niedobory wywołujące krzywicę niweluje substancja zawarta w tranie, a ponieważ niedługo wcześniej odkryto witaminy A, B i C, nazwano ją witaminą D. Ówcześni naukowcy nie zdawali sobie sprawy z tego, że nie jest to witamina, lecz hormon steroidowy (a właściwie sekosteroidowy), niezbędny większości organizmów do prawidłowego funkcjonowania. Witaminę D3 znaleziono w tranie z wątroby dorsza, ale jest ona produkowana także w ludzkim organizmie. Wystarczy usiąść na ławce i wystawić skórę na działanie promieni słonecznych. Tak samo dostarczają ją sobie psy, koty, szczury i inne formy życia. Słońce przenika przez futro zwierząt, dzięki czemu ich organizm może wygenerować witaminę D3. Jak później odkryłem, futro i pióra zwierząt są pokryte oleistą substancją podobną do witaminy D2. W kontakcie ze słońcem jest ona przetwarzana na witaminę D3, którą zwierzęta przyswajają, liżąc się i czyszcząc. Także domowym pupilom jest ona niezbędna. Jestem przekonany o pozytywnych skutkach, jakie może ona przynieść (w połączeniu z witaminą K2, o czym piszę w dalszych rozdziałach) psom dużych ras podatnym na choroby stawów. Suplementacja witaminy D3 powinna także uchronić psy i koty przed otyłością.

To było przełomowe odkrycie! Jak ustalili naukowcy, jedyne czego potrzeba, by zabezpieczyć się przed rozmiękaniem kości, zaburzeniami wzrostu u dzieci, deformacjami miednicy, to mała dawka – ok. 400 j.m. dziennie – witaminy D albo kilka minut ekspozycji na słońce. W ubiegłym roku Institute of Medicine (amerykańska pozarządowa organizacja non profit) zwiększył zalecaną dzienną dawkę D3 do poziomów między 800 a 2000 j.m. Poprzednia zalecana dawka była zaledwie minimum zabezpieczającym przed śmiercią i destrukcją kości. Co więcej, do 2011 r. właśnie taką dawkę zawierały preparaty multiwitaminowe.

Jak 20 mg witaminy D z 1920 r. dekadę później stało się 1 000 000 j.m.

Jednostka międzynarodowa, czyli j.m. (IU – ang. international unit), to wielkość powszechnie stosowana w farmakologii. Jak dowiedziałem się już po pierwszym wydaniu tej książki, została ona prawdopodobnie opracowana przez koncerny farmaceutyczne, aby zdezorientować konsumentów i nakłonić ich w ten sposób do zażywania witaminy D3 w małych dawkach, w dodatku bardzo drogich (20 mg to po przeliczeniu aż 1 000 000 j.m.!). Naturalnie oznacza to przyjęcie założenia, że koncerny farmaceutyczne zawiązały spisek, aby nakłaniać konsumentów do kupowania drogich produktów. Więcej na ten temat w dalszych rozdziałach książki.

Toksyczność

Wkrótce po odkryciu witaminy D3 uwagę naukowców zwrócił problem jej toksyczności. Witamina D3 nie jest wypłukiwana z organizmu tak jak witamina C, ale magazynowana w tkankach tłuszczowych. Zbyt duże jej nagromadzenie może prowadzić do problemów zdrowotnych. W najgorszych przypadkach (bardzo rzadko) mogą wystąpić choroby mięśnia sercowego, uszkodzenia nerek, dolegliwości stawów, nadciśnienie tętnicze lub zwapnienie kości. Brzmi przerażająco?

Spójrzmy zatem na zagrożenia płynące z niedoborów witaminy D: wypłukiwany z kości wapń trafia do krwioobiegu, co może prowadzić do uszkodzenia stawów, chorób serca i wielu innych problemów, które jeszcze dokładniej omówię. Wygląda na to, że tak źle i tak niedobrze! Przed końcem lektury czytelnicy przekonają się, że z prawdopodobieństwem jak 100 do 1 każdy z nich powinien zwiększyć w organizmie poziom witaminy D3, aby zachować zdrowie. Stawiam, że na 99% u każdego z czytelników występują niedobory, jeśli nie według dzisiejszych standardów, to na pewno zgodnie z tymi, które zaczną obowiązywać jutro.

Okazuje się, że zatrucie witaminą D jest niezwykle rzadkie i występowało, gdy zdrowe osoby przypadkowo miesiącami przyjmowały ekstremalnie wysokie dawki, ok. 1 000 000 j.m. dziennie. Po odstawieniu wracały do pełnego zdrowia, jedynie w niektórych przypadkach obserwowano spadek wydolności nerek i podwyższone ciśnienie, prawdopodobnie wskutek osadzania się wapnia w nerkach i żyłach (jest to możliwy efekt niedoboru witaminy K2). Jeśli opisane wyżej zagrożenia brzmią groźnie, poczekajcie, aż zaprezentuję zagrożenia płynące z niedoboru witaminy D3. Są one dużo bardziej niebezpieczne w skutkach!

Nigdy nie stwierdzono zatrucia witaminą D wskutek przedawkowania kontaktu ze słońcem. Przytaczam informację znalezioną na stronie internetowej dr Susan E. Brown: „Wczesne przypadki zatrucia witaminą D wynikały z zanieczyszczeń powstałych w procesie produkcji syntetycznej witaminy D, z przypadkowego zażycia ekstremalnie wysokich dawek czy nadwrażliwości pacjentów na witaminę. Te właśnie przypadki posłużyły opracowaniu zasad bezpieczeństwa w przyjmowaniu witaminy D. Z wielu powodów ryzyko zatrucia witaminą D zostało nadmiernie rozdmuchane; skalę tego zjawiska dopiero teraz widać w pełni. Obecnie naukowcy są świadomi, jak rzadko zdarza się zatrucie witaminą D, oraz że jest ono skutkiem przyjmowania doustnie ekstremalnie wysokich dawek witaminy, nigdy zaś wystawienia na działanie promieni słonecznych”*.

W ramach badań nad szkodliwością witaminy D przeczytałem wszystkie artykuły naukowe poświęcone temu zagadnieniu opublikowane od 1967 r. do dziś, dostępne w bazie PubMed (angielskojęzyczna internetowa baza danych obejmująca artykuły z dziedziny medycyny i nauk biologicznych, dostępna pod adresem: www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed). Jak się okazuje, prawie w ogóle nie ma w nich mowy o przypadkach zatrucia witaminą D3, a w większości artykułów opisuje się przypadki przyjmowania bardzo wysokich dawek bez uszczerbku dla zdrowia. Publikacje te powstały, ponieważ sami lekarze nie mogli uwierzyć w te rewelacje. Zaprzeczają one bowiem temu, czego nauczyli się na studiach o zagrożeniu związanym z przyjmowaniem witaminy D. Dowiedziałem się ponadto, że prawdopodobnie ok. 5% populacji jest bardziej wrażliwa na wysokie dawki witaminy D.

Znaczenie witaminy K2 (nie mylić z K1)

Obecnie dominuje teoria, że do zatrucia witaminą D znacznie przyczynia się niedobór witaminy K2. Należy pamiętać, że podwyższone dawki witaminy D wywołują w organizmie reakcje, które zużywają zapasy witaminy K2. Być może te 5% populacji, u których występuje nadwrażliwość na witaminę D, cierpi tylko na drastyczne niedobory witaminy K2. Dlatego osoby, które zdecydują się przystąpić do „niebezpiecznego eksperymentu” z superwysokimi dawkami witaminy D3, muszą pamiętać o przyjmowaniu 2 lub 3 suplementów witaminy K2 dziennie. Należy przy tym pamiętać, że witamina K1 nie jest substytutem witaminy K2. K1 wpływa na krzepliwość krwi, podczas gdy K2 zatrzymuje wapń w kościach i zapobiega jego przedostawaniu się do krwi i tkanek miękkich. Są dwa rodzaje witaminy K2: MK-4 pochodzenia zwierzęcego oraz MK-7 produkowana przez bakterie. Uważa się, że MK-7 jest najzdrowsza, a jej działanie trwa najdłużej. Co więcej, w przypadku witaminy K2 nie występuje ryzyko zatrucia, więc można ją zażywać bez ograniczeń (w dalszej części książki dodam do tej rady jedno zastrzeżenie).

Często otrzymuję e-maile od osób, które decydują się przyjmować wysokie dawki witaminy D3, jednak nie wprowadzają do diety witaminy K2. Dlatego raz jeszcze chcę podkreślić, aby koniecznie zażywać obie witaminy. Pomijanie witaminy K2 przy przyjmowaniu wysokich dawek D3 jest po prostu niemądre.

Na każde 10 000 j.m. witaminy D3 przyjmuję 1 tabletkę preparatu witaminowego „Super K” (dostępnego na stronie www.lifeextensioneurope.com). Nie konsultowałem tych dawek z lekarzem, ale po roku stosowania nie wystąpiły u mnie żadne problemy zdrowotne. Pamiętajcie, nie stosujcie zwiększonych dawek witaminy D3 bez równoczesnego zażywania witaminy K2! Jedna tabletka preparatu „Super K”, jaką przyjmuję na każde 1000 j.m. witaminy D3, zawiera 1000 µg witaminy K1 (prawdopodobnie jest zbędna), 1000 µg witaminy K2 typu MK-4 oraz 200 µg witaminy K2 typu MK-7. Osoby zainteresowane znaczeniem witaminy K2 dla zdrowia człowieka odsyłam do świetnej książki Kate Rheaume-Bleue Vitamin K2 and the Calcium Paradox: How a Little-Known Vitamin Could Save Your Life („Paradoks witaminy K2 i wapnia: jak mało znana witamina może ocalić ci życie”). Po tej lekturze wasza wiedza na temat witaminy K będzie rozleglejsza niż zdecydowanej większości lekarzy!

To, co mnie najbardziej uderzyło w tej książce, to informacje na temat wpływu współczesnej diety na powszechne niedobory witaminy K2. Witamina K2 zatrzymuje wapń w kościach i zapobiega jego przedostawaniu się do tkanek miękkich. Najbardziej rozpowszechnionymi skutkami jej niedoboru w naszym społeczeństwie są próchnica zębów i wady zgryzu wymagające korygowania za pomocą aparatów dentystycznych. Zarówno zwierzęta, jak i społeczności „niecywilizowane”, mimo że zębów nie szczotkują, nie chorują na próchnicę i nie muszą prostować zębów. Do występowania problemów z uzębieniem przyczynia się nieprawidłowo wykształcona szczęka – wskutek braku wapnia kości szczęki nie wykształcają się w pełni i są zbyt wąskie, aby pomieścić zęby. A wszystko to z powodu niedoboru witaminy K2 we współczesnej diecie. Krzywe zęby i próchnica nie są zjawiskiem naturalnym i obce są niecywilizowanym rejonom świata, obfitującym w witaminę K2.

Witamina K2 jest dostępna w wielu sklepach ze zdrową żywnością oraz w sklepach internetowych. Jeden z moich czytelników założył stronę internetową www.taked3.com, na której znajdują się odsyłacze do wszystkich produktów tu omawianych. Są tam także artykuły na temat witaminy D3. Osoby zainteresowane zakupem dużych ilości witamin D3 i K2 w przystępnych cenach także odsyłam na tę stronę. Znajdują się tam informacje na temat producenta, Vitaspace, który dostarcza witaminy w formie proszku firmom produkującym tabletki. Gram witaminy K2 w proszku bezpośrednio od Vitaspace kosztuje 16 dolarów, taka sama ilość witaminy w postaci tabletek kosztuje 6200 dolarów!

• Z ostatniej chwili:

Okazuje się, że występują rzadkie przypadki osób z nadwrażliwością na nadmiar witaminy K2, zwłaszcza typu MK-7. Po wpisaniu w wyszukiwarkę Google haseł „witamina K2” oraz „palpitacje serca” znajdziecie potwierdzenie tej informacji. Po namyśle dochodzę do wniosku, że objawy nadmiaru witaminy K2 są identyczne z objawami niedoboru wapnia! Podobno u niektórych osób przyjmowanie zbyt dużych dawek witaminy K2 prowadzi do usunięcia wapnia z krwi i tkanek miękkich w takich ilościach, że wywoływane są objawy niedoboru. Wśród nich palpitacje serca oraz duże zmiany w ciśnieniu krwi. Należy pamiętać o tych skutkach ubocznych i jeśli tylko wystąpią, zredukować ilość zażywanej witaminy K2 i przerzucić się na typ MK-4. W mojej praktyce spotkałem tylko 1 taki przypadek na 100. Pacjent zażywał 25 mg dziennie (czyli 25 000 µg), podczas gdy ja przyjmowałem dziennie maksymalnie 10 000 µg przy 100 000 j.m. witaminy D3 (na marginesie – Vitaspace sprzedaje wyłącznie witaminę K2 typu MK-4).

Raz jeszcze o toksyczności

Poniżej przedstawiam fragment publikacji z bazy PubMed poświęcony wpływowi witaminy D na niedobory witaminy K. Z tym materiałem koniecznie należy się zapoznać, mając jednak na uwadze to, że autorzy nie wprowadzają rozróżnienia między witaminy K1 i K2. Moje dalsze badania wykazały, że to niedobór witaminy K2 wywołany wysokimi dawkami D3 może mieć groźne następstwa.

Dr n. med. Susan E. Brown, Vitamin D: An old bone builder takes on new importance, www.betterbones.com/bonenutrition/vitamin-d/history.aspx (po angielsku) [dostęp: 25.09.2015].

5. Toksyczność witaminy D w nowym świetle: witamina K i mechanizm molekularny

Streszczenie artykułu

Dawki witaminy D, zalecane przez niektórych badaczy jako leczniczo optymalne, przekraczają nawet kilka razy te rekomendowane oficjalnie. Należy zatem dokładnie zbadać mechanizmy przyczyniające się do toksyczności witaminy D przyjmowanej w dużych dawkach i wyposażyć lekarzy w wiedzę, jak właściwie stosować tę witaminę w celach leczniczych i nie sprowokować u pacjentów niepożądanych skutków. Tradycyjnie toksyczność witaminy D łączy się z wywoływaniem przez nią hiperkalcemii (stan podwyższonego poziomu wapnia we krwi). Jednak badania na zwierzętach wykazały, że objawy, występujące wskutek hiperwitaminozy witaminy D, takie jak: anoreksja, senność, zaburzenia wzrostu, resorpcja tkanki kostnej, zwapnienie tkanek miękkich, a w końcu śmierć, niekoniecznie muszą być związane z hiperkalcemią, która często im towarzyszy. Dlatego należy poszukać alternatywnego wyjaśnienia mechanizmów odpowiedzialnych za toksyczność witaminy D.