Rewolucja pokojowa - Antonio Salazar - ebook + książka

Rewolucja pokojowa ebook

Antonio Salazar

1,0

Opis

Czym była tytułowa Rewolucja pokojowa? Jak ją przeprowadzono? Jakie przyniosła skutki? W tej książce, będącej krótką syntezą myśli i czynów Salazara, polski Czytelnik pozna historię polityczną Portugalii spod pióra jej najważniejszego architekta.

 

Opinie o książce:

Nasza wiedza o historii XX wieku nacechowana jest olbrzymią ilością naleciałości ideologicznych, zniekształcających mocno widzenie świata. Publikacja książki prof. Salazara pt. Rewolucja pokojowa umożliwia źródłowe zapoznanie się z niezwykle ważną ideą, kształtującą oblicze polityczne Portugalii przez kilka dziesięcioleci XX wieku. Warto czytać źródła, gdyż jest to najlepsza metoda na walkę ze stereotypami i historycznym fałszem.

Prof. dr hab. Mieczysław Ryba


 

Objęcie władzy przez prof. Salazara oznaczało koniec destabilizacji kraju, trwającej nieprzerwanie od 1910 roku, gdy inspirowana przez wolnomularstwo rewolucja obaliła portugalską monarchię i zaprowadziła nad Tagiem republikę.

 

Jego autokratyzm uchronił Portugalię nie tylko przed „republiką kolesi”, ale również przed zagrożeniami ze strony totalitarnej lewicy – od komunizmu po narodowy socjalizm. Jak to wszystko udało się Salazarowi? Lwią część odpowiedzi czytelnik odnajdzie w książce Rewolucja pokojowa. Polski czytelnik ma dodatkowy powód do uważnej lektury Rewolucji pokojowej. Pomoże mu ona bowiem zrozumieć dlaczego Prymas Polski, kard. Stefan Wyszyński, w czasie ostatnich miesięcy swojego życia, gdy spotykał się z przywódcami powstającej „Solidarności”, jako wzorzec ustroju politycznego i  społecznego wskazywał im właśnie Portugalię Salazara. To ważna lektura.

Prof. dr hab. Grzegorz Kucharczyk



Był człowiek, który prowadził tak zwaną rewolucję pokojową. Nazywał się Salazar. Przez wiele, wiele lat kierował swoim państwem, Portugalią. Doprowadził do tego, że jego kraj, ciągle niespokojny, pełen najrozmaitszych gwałtów i przemocy, stał się krajem pokoju i dobrobytu. Dlatego nazwano jego metodę rewolucją pokojową. Za jego rządów wszystko odmieniło się ku lepszemu. Odmienili się ludzie, ich dobra wola, serca i umysły.

Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, 22 II 1981 r.

 

 

W dialogu Gorgias Sokrates wypowiada zaskakujący na pierwszy rzut oka sąd o sobie: „Uważam, że należę do nielicznych Ateńczyków, a rzekłbym nawet, że jestem jedynym, który uprawia prawdziwą sztukę polityczną, i jedynym, który dzisiaj zajmuje się sprawami politycznymi”. Prawdziwy polityk bowiem to nie ten, który zabiega o władzę i – aby ją uzyskać – schlebia ludziom, lecz ten, który wzbrania się ją sprawować, bo wolałby kontemplować poznane Dobro samo (Agathon), lecz wiedziony współczuciem dla ludzi pozostających w kręgu urojeń, schodzi do nich, aby wychowywać dobrych obywateli.

Portugalski premier – dyktator António de Oliveira Salazar był takim właśnie, zupełnie wyjątkowym w XX wieku, „królem – filozofem” w sokratejskim stylu. Dwa razy odrzucał ze wzgardą świat empirycznej i zbrukanej nieładem duszy polityki: raz, jako parlamentarzysta, który kilka dni po wyborze złożył mandat, ponownie, wezwany przez generałów po przewrocie wojskowym do sanacji finansów państwa. Dopiero za trzecim razem zdecydował się zstąpić z wyżyn theoría do práksis, kiedy uzyskał pewność, że będzie mógł naprawić i odnowić państwo w duchu chrześcijańskiej fides et ratio.

Prof. dr hab. Jacek Bartyzel

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 261

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,0 (1 ocena)
0
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




ANTÓNIO SALAZAR

REWOLUCJA POKOJOWA

Warszawa 2013

ISBN: 978-83-61344-52-0

Projekt okładki: Jarosław Kozikowski

Redakcja i korekta Edioin Kanink

Wydanie opracowane na podstawie przekładu z j. francuskiego Zdzisława Grabskiego

Warszawa 1939

Wydawnictwo «VERBUM»

Tytuł oryginału: Une Révolution dans la paix

Wydawca: Wydawnictwo PROHIBITA Paweł Toboła-Pertkiewicz

www.prohibita.pl

[email protected]

Tel: 22 424 37 36

Sprzedaż książki w Internecie:

Przedmowa

Ład i porządek, które panują od niewielu zresztą lat w Portugalii, słusznie i powszechnie są przypisywane pracy, wiedzy i doświadczeniu dr. Oliveiry Salazara, profesora uniwersytetu w Coimbre, ministra skarbu od 1928 roku, a ponadto prezesa rady ministrów od 1933 roku.

Prof. O. Salazar będąc powołany do rządów nie olśniewał swego społeczeństwa rewelacyjnym programem, ani rewelacyjnymi obietnicami.

Praca jego dała jednak niespodziewane rezultaty. Dzięki niej zwiększyło się bogactwo materialne Narodu portugalskiego i pogłębiło się jego życie duchowe. Państwo wzmogło swoją powagę polityczną i ugruntowało swój ustrój. Stało się tak dlatego, że obecny szef rządu Portugalii, przystępując do realizowania swych zamierzeń, reprezentował nie tylko silną wolę i zdecydowanie, poparte doświadczeniem i głęboką wiedzą, lecz ponadto miłość prawdy i poczucie rzeczywistości.

To już jest bardzo wiele. Szczególnie gdy uświadomimy sobie, że siła, na której opierał się dr Salazar, tkwiła w nim samym, a wyrastała z mocy niezniszczalnej – z wiary w Boga.

Wierząc w Opatrzność, pełen szacunku dla człowieka, przeprowadzał reformy gospodarcze, polityczne i społeczne. Nie powodował się doraźnym celem poprawy dobrobytu jednostki, klasy, czy wzrostu potęgi Państwa, lecz przede wszystkim dążeniem do udoskonalenia człowieka, rodziny i Narodu przez pogłębienie i spotęgowanie życia wewnętrznego.

Materialistyczne założenia naszej epoki nakazują myśleć raczej wyłącznie kategoriami gospodarczymi. W ten sposób jednak nie jest możliwe osiągnięcie pozytywnych rezultatów na polu działań społecznych. A nawet, bodajże, słuszne jest twierdzenie, że myślenie jedynie gospodarcze eliminuje wprost wszelką myśl społeczną. Jeżeli jednak ten sposób rozumowania zawiera w sobie sporo prawdy, to równocześnie niesie za sobą wiele niebezpieczeństw.

Niebezpieczeństwa te kryją się przede wszystkim w tej wielkiej niewiadomej, jaką jest interpretacja pojęcia myśleń i działań społecznych.

Pojęcie to może być i nadmiernie ograniczone i chorobliwie rozszerzone.

Społecznikowi grozi ugrzęźnięcie w poszczególnych reformach ustawodawstwa pracy, ubezpieczeń pracowniczych, czy choćby budownictwa robotniczego, przesłaniających inne, niemniej ważne zadania, których zaniedbanie zniszczy skuteczność już przeprowadzonych reform.

Wojownik skłonny jest widzieć dobro społeczne przede wszystkim w silnej armii, rozbudowanym przemyśle wojennym i odpowiednio zorganizowanym rolnictwie. Wspomnienie klęski i tryumfów wojen minionych czasów kształtują jego wizję przyszłości, jawi ona mu się jako refleks przewidywanych konfliktów zbrojnych.

Ekonomista, zapatrzony w tablice statystyczne określające dochód społeczny jednostki, sumę bogactwa narodowego, lub zapas złota w skarbcu, błądzi, gdy tylko w tych zmiennych pozycjach widzi istotę interesu społecznego.

Polityk, pochłonięty jedynie żądzą stworzenia imperialistycznej potęgi swego państwa gotów jest uznać i usprawiedliwić każdy czyn, który będzie sprzyjał jego planom. Gotów jest zużytkować każde hasło i usunąć wszelkie przeszkody, które, w jego oczywiście mniemaniu, mogłyby stawać w poprzek absolutnej supremacji Państwa. Na tym polu od dawien dawna dochodzi do walk władców z religią; na tym tle rodzą się ideologie rasistowskie, wytwarzają się kasty i elitaryzmy. Chociaż taka polityka racji stanu poszczycić się może nieraz i pięknymi hasłami i pociągającymi wynikami, to jednak obciąża ją zazwyczaj obłuda i kłamstwo, gangrenujące duszę narodu, a na takim fundamencie wzniesione budowle nie wytrzymują próby czasu, krytyki sumienia i rozumu. Taki mąż stanu zbyt często ulega nakazom chwili, warunkującym powodzenie jego dalszych planów i poświęca doraźnym względom taktycznym bezcenne i trwałe wartości moralne, gospodarcze i socjalne społeczeństwa.

Nakazy chwili nie powodowały nigdy zmiany kierunku głównego, jaki wytknął dla swej pracy dr Salazar.

Dzieło swe rozpoczął od uporządkowania budżetu państwa. Praca ta bynajmniej nie zawęziła zakresu jego równoczesnych wielkich reform w dziedzinie społecznej i politycznej. Wzmocnił on siłę finansową państwa, pomnożył bogactwo narodu i dochód jednostki, stworzył rzeczywiste podstawy dla rozwoju siły zbrojnej, podniósł autorytet państwa wewnątrz i na zewnątrz, a równocześnie nie tylko nie zniszczył inicjatywy prywatnej, lecz znakomicie pobudził jej twórczość.

Doszedł do rządów bez łamania ustaw i wykonywał je zgodnie z prawem, nie uciekał się nigdy do gwałtu, kłamstwa i siły.

Uznanie i szacunek dla swej osoby w kraju i na całym święcie zdobył i ugruntował niezaprzeczalnymi wartościami pracy i charakteru.

Zdzisław Grabski

Antonio de Oliveira Salazar 1889-1970

Przedmowa autora

1. Racja niniejszej książki – 2. Wydarzenia poprzedzające obecną sytuację polityczną Portugalii. – 3. Reforma finansowa. – 4. Zasady odbudowy ekonomicznej. – Państwo i życie gospodarcze: organizacja korporacyjna. – 5. Polityka wartości duchowych. – 6. Zasady konstytucyjne reformy politycznej i społecznej. – Konstytucja z 1933 r. – 7. Pobieżne porównanie z innymi ustrojami polityczno-społecznymi. – 8. Nowe państwo portugalskie.

I

Długo wahałem się, zanim postanowiłem wydać tę książkę, a zwłaszcza wydać ją we Francji, albowiem pomiędzy mistrzami, którzy ukształtowali mój sposób myślenia, jestem najwięcej dłużny Francuzom i im właśnie zawdzięczam kierunek mej kultury wewnętrznej. Ci, którzy nie mają nic nowego do powiedzenia, mogą to powetować dokonując rzeczy użytecznych, ale czyż jest rzeczą użyteczną rzucenie na rynek księgarski, i tak już przesycony, jednej książki więcej?

Jeśli się jednak na to zdecydowałem, to dlatego, że poszczególne fragmenty tej pracy nie są jedynie produktem czystej myśli, lecz syntezą myśli i czynów; są wynikiem badań, przeprowadzonych nad konkretną rzeczywistością naszego kraju, nad faktami, które może osądzić każdy bodaj obserwator. Wydaje mi się, że mam wszelkie dane do dokładnej znajomości naszej epoki, tak niespokojnej i tak płodnej. Albowiem w czasie dziewięcioletniego sprawowania urzędu ministra, jeszcze przed objęciem stanowiska premiera, byłem wielokrotnie związany z najważniejszymi wydarzeniami naszego kraju i miałem możność dotarcia do głębin życia politycznego. Znając dokładnie fakty, mogę się nimi posługiwać. Mówiąc zaś o ideach, zasadach i systemach rządzenia będę się starał zachować całkowitą bezstronność.

Spośród wielu rzeczy, które miałem poświęcić wstępując w życie polityczne, jednej tylko strzegę zazdrośnie: niezależności mego sądu o zasadach, które formułuję, zarządzeniach, które wydaję, lub wypadkach, które wywołuję. Staram się uniezależnić od mej działalności osobistej i zapomnieć, że jestem jednocześnie autorem i aktorem tego wielkiego widowiska; bronię się przed potokiem idei i uczuć, których prąd mógłby mnie porwać i zabić wszelką samodzielną inicjatywę, zagłuszyć samokontrolę. Rozważny i chłodny realizator istotnych dążeń narodu, bez wyznawców i bez własnej partii politycznej, staram się ze spokojem wyjaśniać przyczyny i skutki mego politycznego działania i beznamiętnie porównuję głoszone przeze mnie doktryny z postępowaniem rządu.

Wyznanie to, wolne od wszelkiej obłudy, składam tutaj, aby dać wyraz mej postawie duchowej wobec pewnych zjawisk. Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na to, że mężowie stanu – działacze polityczni są zawsze ofiarami przeciętności swej grupy – winni stale przetrawiać swe własne idee; byłoby rzeczą smutną dla nich – a dla kraju wręcz tragiczną – gdyby podczas sprawowania rządów znaleźli się poniżej swego własnego poziomu umysłowego. Pojęcia nieodpowiadające już rzeczywistości, szumne frazesy przekazywane z pokolenia na pokolenie, tak jak dziedzictwo rodzinne – oto co stanowi przeważnie istotę działalności bezużytecznej, a często wręcz szkodliwej tzw. polityków. Jeszcze w chwili obecnej wszystko to, co się czyta i słyszy w wielu krajach na temat wolności, demokracji, parlamentu, praw ludu i powszechnego braterstwa – wszystko to jest tak bardzo standaryzowane, że można by wystawić na sprzedaż, jako zbiory przemówień gotowych do wygłoszenia we wszystkich okolicznościach. Mimo to ani bezpieczeństwo osobiste – na pewno największa ze swobód – ani słuszne interesy ludu nie są lepiej chronione i bronione w krajach, które się uważają za demokratyczne, aniżeli w krajach, które są nazywane dyktatorskimi. Wielu socjalistów sądziło, że ich wyłączną własnością są pewne żądania, będące przedmiotem ich dumy tak, jak gdyby chodziło o jakieś nadzwyczajne rzeczy; w istocie są oni śmieszni przez swą naiwność i nieudolność swych poczynań. Uważają się za przodujących, a są już zacofani.

I właśnie dlatego doświadczenia portugalskie zaliczyć należy do liczby eksperymentów przeprowadzanych obecnie w Europie w dążeniu do rozwiązania problemów politycznych i społecznych naszych czasów. Niektórzy jeszcze dzisiaj niesłusznie sądzą, że chodziło po prostu o uleczenie chronicznych w Portugalii niedomagań finansowych. Prawdę mówiąc, gdyby nie było zrozumiałe, że reforma finansów była najwyższym celem rewolucji tej miary, jak ta, która doprowadziła do nowego systemu portugalskiego, to należałoby wytłumaczyć, dlaczego konieczne było od tej reformy rozpocząć naprawę narodową.

II

W warunkach politycznych, w jakich znajdowała się Portugalia w 1926 roku, nie można było nawet pomyśleć o rozwiązaniu jakiegokolwiek problematu z dziedziny administracji publicznej, ani o przeprowadzeniu jakiejkolwiek reformy społecznej lub obyczajowej. Żyliśmy bowiem wówczas w ustroju opartym o Konstytucję Republikańską z 1911 roku, której późniejsze poprawki ugruntowały i wzmocniły jeszcze władzę parlamentu. Należy więc wykazać, czym był w istocie ten ustrój polityczny i podkreślić błędy tej konstytucji oraz niedomagania w funkcjonowaniu instytucji wówczas istniejących.

Pomijając liczne rewolucje, które wybuchały w okresie między wprowadzeniem republiki w październiku 1910 r., a przewrotem dokonanym przez armię w maju 1926 r. – nie biorąc nawet pod uwagę stałego niepokoju w życiu publicznym, który miał swe podłoże w chronicznym stanie wrzenia rewolucyjnego – oto co charakteryzowało owe lata republiki parlamentarnej: niestałość i słabość najwyższej władzy w państwie; niestałość i niemoc rządów na skutek ich uległości wobec konstytucyjnej wszechwładzy Izb, zbyt słabych na to, by same rządzić, ale dość silnych na to, by nie dopuszczać innych do rządów. Za tymi Izbami, a raczej ponad nimi, znajdowały się liczne partie polityczne i ich rady naczelne, opierające się na masie wyborców, którą kierowali miejscowi przywódcy – próżni, chciwi, bez ideałów, a jednak będący źródłem najwyższej władzy w państwie. W tych warunkach trudno jest chyba utrzymywać, że mieliśmy kiedykolwiek wolne wybory i że wyborcy byli chociażby zdolni do zrozumienia tego, za czym się mieli wypowiedzieć.

Daleka jest ode mnie myśl, że nie było w partiach lub poza partiami ludzi dobrej woli, o wysokiej wartości moralnej czy intelektualnej, ludzi pragnących służyć narodowi. Chcę po prostu powiedzieć, że instytucje polityczne i warunki życia politycznego w Portugalii musiały nieuchronnie doprowadzić do zniszczenia wszelkich wartościowych wysiłków.

Ten stan rzeczy wytworzył konieczność interwencji jakiegokolwiek rządu w kierunku rozwiązania politycznego, choćby nawet prowizorycznego. Tym rozwiązaniem była Dyktatura Narodowa, ustanowiona bez przelewu krwi przez armię 28 maja 1926 r. Dyktatura ta była wstępem – i było to politycznie logiczne – do dzieła całkowitej reorganizacji we wszystkich dziedzinach życia, poczynając od dziedziny finansowej. Zarządzono zamknięcie i rozwiązanie obu Izb parlamentu, rozwiązanie partii, ustanowienie silnego i niezależnego rządu, oraz wprowadzenie pewnych nieodzownych ograniczeń, dotyczących wolności prasy i wolności zebrań publicznych. Zdobyte doświadczenie wykazało, że popuszczenie cugli dawnym partiom równałoby się dalszemu demoralizowaniu opinii publicznej i zahamowaniu każdej skutecznej działalności przez oddanych członków i zwolenników tych partii. Nie uciekano się jednak – poza ograniczeniami politycznymi – ani do redukcji urzędników, ani do aresztowań, ani do deportacji, ani do żadnej z tych gwałtownych represji i prześladowań w stosunku do wczorajszych zwyciężonych, które tak przeszkadzają w spokojnej pracy i niweczą wolność osobistą. Rewolucja, w samej swej istocie narodowa, odwołała się do dobrej woli wszystkich Portugalczyków. Nowy porządek polityczny umożliwił wszystkim twórczą pracę. Rozpoczęto od reformy finansowej, dla motywów, które wyłożymy poniżej.

III

Mimo wszystkich osiągnięć w dziedzinie finansowej w ciągu ostatnich lat, nie wydaje mi się jako ministrowi skarbu, że dokonanie owego wyjątkowego dzieła zawdzięczać należy jakiejś rewelacyjnej nowości jego założeń. Reforma finansowa w Portugalii jest bowiem o wiele mniej oryginalna i o wiele mniej rewolucyjna niż pewne próby dokonywane w tej dziedzinie w ostatnich czasach gdzie indziej. Najcharakterystyczniejszą cechą tego dzieła jest jego klasycyzm. Jest ono jednak zwycięstwem o wielkiej doniosłości i pracą prawdziwie herkulesową.

Wydawałyby mi się rzeczą wielce niestosowną przechwałki, że pomimo kryzysu, który zniszczył świat, nasz budżet jest zrównoważony od ośmiu lat i że ostatnich siedem lat zamkniętych zostało znacznymi nadwyżkami dochodów nad wydatkami – tak bowiem zawsze być powinno. Wprawdzie w historii naszej administracji skarbowej brak równowagi budżetowej jest zjawiskiem do tego stopnia stałym, że na przestrzeni całego stulecia trudno byłoby znaleźć bodaj trzy lata zdrowej gospodarki finansowej. Deficyt budżetowy był zjawiskiem chronicznym, i przez to bardzo trudnym do zwalczenia. Lekkomyślność przy układaniu preliminarzy budżetowych, stale niezrównoważone budżety, zbyt niski wymiar podatków, niestałość i chaotyczność polityki, nie dającej żadnych pozytywnych rezultatów – wszystko to da się wytłumaczyć słabością naszego życia gospodarczego, chwiejnością rządów, bezładem politycznym i wynikającym z tego rozprzężeniem administracji, a wreszcie niestałością i brakiem wytrwałości – główną naszą wadą narodową – w wykonaniu jakiegoś określonego planu. Trzeba było to wszystko wziąć pod uwagę, aby zapewnić powodzenie reformy finansowej.

Kiedy jednak została osiągnięta równowaga budżetowa, a nawet znaczne nadwyżki, to nie tylko można było wówczas nie uciekać się więcej ani do emisji biletów Banku Portugalskiego, ani do stałej subskrypcji bonów skarbowych, ani do czerpania z wkładów Głównej Kasy Depozytowej głównych źródeł naszego długu „wiszącego”, lecz nawet można było rozpocząć tego długu spłatę. Podjęto również spłatę pilnych zobowiązań wobec zagranicy oraz stopniową redukcję wewnętrznych zobowiązań skarbu pod wszystkimi postaciami (rachunki debetowe w Banku Portugalskim, bony krótkoterminowe). Obniżono stopę procentową z 11% do 3,75%; przeprowadzono kilkakrotnie konwersję długu, wszystkie papiery wartościowe znacznie poszły w górę.

Rzecz jasna, że dla utrwalenia równowagi finansowej trzeba było wprowadzić inne jeszcze zmiany, a mianowicie: reformę podatków, rachunkowości i kredytu, zmianę statutu Banku Portugalskiego i Generalnej Kasy Depozytowej. W ten sposób zapewniona została stałość waluty, uregulowany system monetarny, zorganizowany kredyt rolniczy i przemysłowy w tym jego zakresie, który jest zależny od państwa.

Od ośmiu lat ten sam mózg opracowuje dzieło sanacji finansów i te same ręce je wykonują. Oparte na zasadach bardzo prostych – na nieskazitelnej uczciwości i surowej oszczędności – dzieło już dokonane mogło wytrzymać próbę wszelkiej krytyki, a nawet takich wydarzeń, które zniweczyły podobne reformy w innych krajach.

Budżet i bilanse są tak przejrzyste, że nie mogą wzbudzać żadnych wątpliwości co do należytego zużytkowania pieniędzy płynących z podatków. Istnieją jednak niezadowoleni, szczególnie między tymi, którzy nie wiedzą, jak wielki jest ciężar podatków za granicą. Istota zagadnienia sprowadza się do tego, że państwo jest obarczone przeszłością, w ciągu której z powodu złej administracji i braku zasobów pieniężnych nie wykonywało zasadniczych swych funkcji: drogi, porty, połączenia telegraficzne i telefoniczne, roboty publiczne, melioracje wodne, oświata – wszystko to było całkowicie zaniedbane. Natomiast wysoka stopa procentowa, nierówność lub niskość podatków ułatwiały bardzo duże zarobki poszczególnym obywatelom. Toteż dziś, żeby odrobić czas stracony we względzie inwestycji publicznych, państwo czuje się zmuszone znaleźć wielkie kapitały dla unowocześnienia gospodarstwa narodowego i nacisnąć, może silniej niż byłoby to konieczne w warunkach normalnych, na oszczędności prywatne, a zwłaszcza na oszczędności leżące bezużytecznie. Z drugiej zaś strony dla tych, którzy są bezpośrednio zainteresowani w produkcji, obecny stan rzeczy jest bardziej korzystny. Na tym polega istota konfliktu między interesem ogólnym a interesem prywatnym poszczególnych jednostek; konfliktu, który jest źródłem wszystkich głosów niezadowolenia z obecnego stanu rzeczy.

IV

Na nic by się jednak nie zdała reorganizacja finansów publicznych, jeśliby życie gospodarcze, które te finanse zasila, pozostało nadal w dawnym zaniedbaniu. Oto więc kilka podstawowych zasad, na których opiera się dzieło naszej odbudowy gospodarczej.

Nowe państwo portugalskie chce współpracować z osobami prywatnymi nad odbudową gospodarczą kraju. Należy przede wszystkim podkreślić, że uważa ono za błędną współczesną dążność do zbyt daleko idącej interwencji państwa. Wiadomo, że specyficzne dla naszych czasów warunki ekonomiczne, a przede wszystkim polityka niektórych państw wciąga nas w orbitę swego oddziaływania i zmusza do stosowania interwencjonizmu w szerszym zakresie, niż byśmy tego sami pragnęli. Tym niemniej przyznajemy, że kiedy państwo zastępuje osoby prywatne, to tłumi siłę twórczą prywatnej inicjatywy – co nigdy nie może dać dobrych rezultatów.

Istnieje pewna liczba atrybutów i obowiązków państwa, które wynikają z samej jego struktury. Czasami zdarza się, że państwo musi zastępować jednostki pozbawione zdolności finansowych, wartości technicznej, albo po prostu niezbędnego autorytetu. W naszym wypadku państwo ma bardzo obszerne pole do działania, ponieważ są wielkie zaniedbania gospodarki narodowej. Reforma finansowa dostarczyła już niezbędnych środków i od siedmiu lat rozpoczęto wydajną pracę. Jesteśmy na drodze do zrealizowania pierwszej części planu, który ma być wykonany w ciągu lat piętnastu, a na który się składa: obrona lądowa, powietrzna i morska; budowa kolei, dróg i portów; melioracje wodne i rolne; rozbudowa sieci elektrycznej, telegraficznej i telefonicznej; kredyty kolonialne, rozbudowa instytucji użyteczności publicznej i szkół. Przy końcu realizowania tego planu, jeżeli nie zboczymy z nakreślonej drogi, kraj zmieni całkowicie swój wygląd, a państwo będzie się mogło poszczycić swym wkładem w odbudowę gospodarstwa narodowego.

W dzisiejszym świecie nie ma ani jednego kraju, który mógłby się nazwać krajem swobody obrotów gospodarczych. Kraj nasz zajmuje jednak miejsce wśród tych, których protekcjonizm jest najbardziej umiarkowany. Uważamy za ciężki błąd nadmierny protekcjonizm, który rozprzestrzenia się niestety coraz bardziej w świecie i który niszczy do gruntu warunki naturalne egzystencji narodów i zniekształca, ze szkodą dla ludzkości, odrębny charakter poszczególnych gospodarstw narodowych. Zamiast starać się o rozwiązanie aktualnych problemów gospodarczych, państwa dążą do stworzenia gospodarstw samowystarczalnych – bądź jako przeciwdziałanie wobec tendencji autarkicznych innych krajów, bądź w celu zorganizowania obrony militarnej – co musi doprowadzić w przyszłości do nowych trudności i do nowych problemów gospodarczych. W tych trudnych warunkach bronimy się z całych sił przeciw ograniczeniom dewizowym, zbyt wysokim taryfom celnym, kontyngentom i stanowimy w ten sposób, wraz z kilku innymi krajami, jedną z nielicznych wysepek liberalizmu gospodarczego, gdzie utrzymuje się jeszcze swoboda importu, eksportu i obrotu dewizowego.

Jednym z podstawowych elementów dzieła naszej odbudowy gospodarczej jest uzupełnianie się pod względem gospodarczym metropolii i kolonii oraz dążenie do stworzenia pod tym względem nierozerwalnej między nimi całości. Polityka ta, konstytucyjnie zdefiniowana w Akcie Kolonialnym z 1930 roku, nie może dziwić nikogo. Zasada wspólnoty ekonomicznej w granicach imperium nie jest niczym innym, jak rozszerzeniem zawsze wyznawanej w Portugalii zasady wspólnoty politycznej między metropolią a koloniami, tymi naszymi prowincjami zamorskimi. Na tej zasadzie opiera się układ stosunków celnych między Portugalią a jej koloniami. Co więcej, ów system gospodarczego całkowania uniemożliwia włączenie którejkolwiek z naszych kolonii do obcego systemu gospodarczego, co byłoby oczywiście z wielką szkodą dla państwa. Działalność gospodarcza cudzoziemców w koloniach portugalskich musi się rozwijać jedynie ku korzyści naszego gospodarstwa narodowego.

Te wszystkie uwagi dotyczą działalności państwa. Ale odbudowa gospodarcza nie mogłaby się dokonać, przynajmniej u nas, jedynie za jego sprawą. Musi być ona również dzieleni inicjatywy prywatnej obywateli zjednoczonych w jednej organizacji korporacyjnej. Korporacja bowiem jest elementem podstawowym w dziedzinie ekonomicznej, społecznej i politycznej. Republika portugalska jest państwem korporacyjnym. Nie wynika z tego jednak, że organizacja korporacyjna jest już wprowadzona w tych wszystkich dziedzinach, w których jest możliwa do wprowadzenia. Ponieważ próbujemy stworzyć system nigdzie jeszcze niestosowany na tak wielką skalę, musimy postępować rozważnie i ostrożnie, i dlatego posuwamy się naprzód powoli, ale pewnie.

Jakkolwiek ta ogólna organizacja korporacyjna nie została jeszcze wprowadzona, duch korporacyjny zaczyna już ożywiać naszą gospodarkę narodową. Na tym polega istotny triumf rządu. Zdarzają się nawet niekiedy próby zrzeszeń prekorporacyjnych, poprzedzających organizację korporacyjną dla stworzenia odpowiednich warunków i nienarażania samego systemu na ryzyko kompromitacji z powodu braku przygotowania kierowników lub środowiska społecznego.

Kryzys gospodarczy wydatnie zmniejszył, jeśli zupełnie nie usunął trudności, które w kraju tak indywidualistycznym jak Portugalia, musiałyby powstać przy wprowadzaniu w życie systemu korporacyjnego. Od 1930 r. nadmierna konkurencja i spadek cen wywołały tak wielkie spustoszenia w życiu gospodarczym kraju, że organizacja korporacyjna stała się jedyną deską ratunku. Gdyby nie było zrzeszeń korporacyjnych lub prekorporacyjnych, które są regulatorami rynku, nie można byłoby utrzymać niektórych gałęzi wytwórczości narodowej, nie uciekając się do wprowadzenia nadmiernie wygórowanych taryf celnych. Korzyści płynące z systemu korporacyjnego wybiegną daleko poza naszą epokę. Gdy trudności obecne zostaną przezwyciężone, wyłonią się zapewne inne. Ale wówczas wprowadzony sztucznie system zastąpi prawa naturalne: przyzwyczajenie stanie się drugą naturą. Jest rzeczą nie do pomyślenia, by można było zrezygnować z tego instrumentu postępu społecznego. Wystarczy to chyba, by czynniki zainteresowane w produkcji nadal chroniły się pod opiekuńcze skrzydła organizacji korporacyjnej.

Całe zagadnienie da się ująć w następujący sposób: w warunkach życia współczesnego musimy uznać za konieczność zorganizowanie gospodarki narodowej. Otóż jeśli się nie chce, by państwo organizowało i kierowało życiem gospodarczym, co jest jednoznaczne z gospodarką państwową, pozostaje tylko jedno rozwiązanie: organizacja korporacyjna, dzięki której państwo może wyzyskać wszystkie siły produkcyjne narodu, zachowując równocześnie w mocy zasady własności, inicjatywy prywatnej, umiarkowanej konkurencji i używając swego autorytetu jedynie dla zapobieżenia wszelkiego rodzaju nadużyciom.

Dla nas, którzy pragniemy utrzymać powyższe zasady, uważając je z punktu widzenia społecznego za lepsze od tych, które się im przeciwstawia, ustrój korporacyjny, podlegający kontroli władz publicznych, jest typem gospodarki kierowanej, ale kierowanej stosownie do naturalnych tendencji gospodarczych. Umożliwi on każdej gałęzi wytwórczości uzgodnienie interesów kapitału i pracy w całokształcie produkcji, oraz zapewni równowagę między poszczególnymi jej gałęziami.

Organizacja korporacyjna w Portugalii nie jest przymusowa z wyjątkiem tych wypadków, kiedy jest nieodzowna dla pobudzenia wytwórczości. Państwo wierzy w skuteczność konkurencji i pragnie ją zachować; dąży do tego, by inicjatywa prywatna mogła się swobodnie rozwijać w każdej dziedzinie wytwórczości; powstrzymuje się przeto od kierowania korporacjami i zachowuje dla siebie jedynie prawo (które uważa za swój obowiązek) czuwania nad odpowiednim stosowaniem ustaw i ochroną interesów zbiorowości. Dalej posunięty interwencjonizm uważa za niepotrzebne utrudnianie zadań rządu oraz za szkodzenie życiu społecznemu.

Na pytanie: jakie osiągnęliśmy rezultaty na drodze, po której kroczymy, odpowiemy po prostu: w kilku wielkich dziedzinach aktywności gospodarczej posiadamy organizację, która nie jest jeszcze być może doskonała, ale która już dzisiaj oddaje wielkie usługi przy regulowaniu wytwórczości i handlu, cen i warunków pracy. Mimo trwającego kryzysu nie mamy prawie bezrobocia i mimo bardzo złych przykładów, i niebezpiecznych podszeptów nasze życie społeczne płynie spokojnie.

V

Czy nowe państwo portugalskie posiada ideologię polityczną, tzn. czy uznaje słuszność pewnej określonej doktryny i jest jej wyznawcą? Z całą stanowczością odpowiadam: tak. Uważam, że jedynie tzw. państwo liberalne mogłoby zachować postawę przeciwną. Liberalizm zaś w dosłownym znaczeniu tego wyrazu nie istnieje i nigdy nie istniał: z filozoficznego punktu widzenia jest głupstwem, z politycznego – kłamstwem.

Państwo jest samo przez się, jakakolwiek byłaby jego forma rządzenia, konstrukcją polityczną, zbudowaną na systemie pojęć zasadniczych: koncepcji narodu, koncepcji istoty ludzkiej i jej praw, celów człowieka, przywilejów i ograniczeń władzy. Z tych zasadniczych pojęć logicznie wynika wszystko inne. A ponieważ sama istota władzy polega na dążeniu do jej zachowania, więc zawsze istnieć będzie pewna liczba zasad, których rząd nie pozwoli poddawać dyskusji, tzn. na których temat nie wolno się nawet wypowiadać. Żadne zaprzeczenie nie obali tego faktu.

Jeśli państwo ma wprowadzić w życie pewną doktrynę, to nie może się zachowywać biernie wobec swej ideologii, lecz, przeciwnie, musi jej bronić, musi ją propagować dla swego własnego wzmocnienia. Jeżeli państwo uważa się za głosiciela prawdy, to nie może się wobec niej zachowywać obojętnie. Obojętność wobec pewnej zasady jest równoznaczna z jej zaprzeczeniem: często milczenie jest przyznaniem się do błędu.

Niektórzy mogą uznać, że twierdzenia powyższe muszą zniszczyć postęp nauki i wolność wychowania. Postaramy się więc wyjaśnić nasze stanowisko w tym względzie.

W sprawie postępu nauki należy powiedzieć, że podstawowe zasady, stanowiące ideologię nowego państwa portugalskiego, nie są i nie chcą być traktatem prawa politycznego. Nie wyrażają bowiem tego, co jest, lecz to, co być powinno; a to, co być powinno, wymyka się nauce.

Po wtóre państwo portugalskie nie jest wychowawcą w ścisłym znaczeniu tego słowa; czynność wychowawcza należy przede wszystkim do rodziny, z którą państwo współpracuje i którą zastępuje jedynie w wypadku, kiedy okazuje ona niezdolność do wypełnienia tego zadania, lub kiedy dziecko rodziny nie posiada. W zakresie wychowania pozostawiona jest zupełna swoboda pod warunkiem przestrzegania kilku podstawowych zasad sformułowanych zresztą dla dobra samej rodziny i dla dobra społeczeństwa. Czyż nie byłoby śmieszne, żeby państwo nie starało się zaszczepić swej ideologii nowym pokoleniom, lub żeby przyznało prawo nauczania zasad z tą ideologią sprzecznych profesorom szkolnym, których rodziny nie wybierają, lecz na których muszą się zgodzić? W imię czego należałoby im przyznać to prawo?

W tym zresztą względzie nie żądamy wiele. Pojęcie i poczucie dobra Ojczyzny i solidarności narodowej; rodzina jako komórka społeczna; autorytet i hierarchia; wyższy sens życia i poszanowanie jednostki ludzkiej; obowiązek pracy; wartość cnoty; świętość uczuć religijnych – oto są elementy tworzące istotę umysłowości i moralności obywatela nowego państwa portugalskiego. Jesteśmy wrogami internacjonalizmu, komunizmu, socjalizmu, anarchizującego syndykalizmu. Jesteśmy przeciwni wszystkiemu temu, co pomniejsza, dzieli, rozbija rodzinę. Jesteśmy przeciwni walce klas; przeciwni tym, którzy nie mają Boga ani ojczyzny; przeciwni niewolnictwu pracy; przeciwni czysto materialistycznemu ujmowaniu życia; przeciwni sile jako źródłu prawa. Jesteśmy wrogami wszystkich herezji naszych czasów, tym bardziej że nie mieliśmy nigdy dowodu istnienia choćby jednego zakątka na świecie, gdzie wolność proklamowania podobnych herezji stałaby się źródłem dobra. Tego rodzaju wolność – przyznana barbarzyńcom naszych czasów – służy jedynie do podkopywania podstaw cywilizacji współczesnej.

Deklarujemy się jako zwolennicy polityki, która ma na celu obronę wartości moralnych przed wzbierającą falą materializmu. Wydaje się nam, że narody w czasach dzisiejszych trwonią swe dziedzictwo moralne i wymieniają na miskę soczewicy wielką spuściznę duchową, którą przekazały im wieki.

Nigdzie nie istnieje już połączenie moralności i religii. Ale każdy naród posiada jeszcze pewien zasób uczuć szlachetnych, które należy pieczołowicie pielęgnować, aby nie dopuścić do ich zaniku. Elita duchowa zmniejsza się z dniem każdym wśród szaleństwa naszych czasów, gdy żądza użycia dóbr materialnych i rozprzężenie obyczajów zniszczyły bogactwo i jego źródła, pracę i jej zastosowanie, rodzinę i jej wartość społeczną.

Jeżeli świat nie wejdzie w nową fazę idealizmu, życia duchowego, cnót obywatelskich i moralnych – trudności naszych czasów nie dadzą się przezwyciężyć.

Dyktatura Narodowa, która w roku 1926 rozpoczęła dzieło odbudowy narodowej, z punktu widzenia politycznego była tylko prowizorycznym rozwiązaniem sytuacji. Wniosła ona jednakże takie elementy i odsłoniła takie tendencje, których korzyści były aż nadto widoczne, aby Konstytucja z 1933 roku nie wzięła ich pod uwagę. Konstytucja ta, do której należy włączyć Akt Kolonialny, zawiera podstawowe zasady organizacji politycznej i społecznej dzisiejszej Portugalii. Dzięki niej możemy się zaliczyć do krajów posiadających konstytucję pisaną i sztywną, tzn. konstytucję, której nie może zmienić zwykła władza ustawodawcza. Jedynie prezydent może wyposażyć ciała ustawodawcze – jeśli to uzna za stosowne – w specjalne atrybuty, potrzebne do zmiany konstytucji.

Konstytucja portugalska wyróżnia się tym, że zawiera część czysto dogmatyczną. Nie ogranicza się do zdefiniowania przepisów o organizacji państwa i określenia praw obywatela, lecz poświęca szereg punktów zasadom, które wytyczają kierunek reformy politycznej, ekonomicznej i społecznej. Uważamy tę część dogmatyczną za znacznie ważniejszą od rozdziałów traktujących o kompetencji władz państwowych i o sposobie ich tworzenia. Konstytucja nasza różni się od innych znacznie bardziej w swej części ideologicznej aniżeli w swej konstrukcji politycznej. W tej właśnie części ideologicznej znajduje się rewelacyjna idea narodu i państwa aktywnego, podczas gdy w części drugiej mamy kilka formuł dotyczących struktury politycznej kraju; formuł, które mogą, a nawet powinny być zmienione w miarę, jak do świadomości zbiorowej przenikać będzie ta właśnie idea i w miarę, jak staną się zbędne przepisy wyrażające pewnego rodzaju pobłażliwość dla bardzo jeszcze dziś rozpowszechnionego sposobu myślenia społeczeństwa i dla różnych organizmów społecznych, których żywot niewątpliwie zbliża się ku końcowi.

Przy badaniu konstytucji portugalskiej trzeba umieć odróżnić pozory od tego, co się pod nimi kryje. Czegóż się dowiemy, czytając powierzchownie tę konstytucję? Znajdziemy w niej z małymi poprawkami to samo, co w konstytucjach wielu innych krajów: głowa państwa, wybierana przez bezpośrednie głosowanie; dwie izby, z których jedna jest również wybierana przez bezpośrednie głosowanie; rząd mianowany przez prezydenta republiki i niezależny od zgromadzenia narodowego; sądy, które mają zapewnioną zupełną niezależność. Ale poza tym banalnym sformułowaniem kryje się duch konstytucyjny, który nadaje instytucjom i organom państwowym odmienny charakter od tego, który się im zwykło przypisywać.

Jesteśmy przeciwnikami parlamentaryzmu, demokratyzmu, liberalizmu i chcemy stworzyć państwo korporacyjne. Tego rodzaju oświadczenie może przerazić niektóre narody bardziej zdolne do korygowania przez walory swej struktury społecznej wadliwości swego systemu politycznego, aniżeli do uświadomienia sobie strat, o jakie taki system przyprawia kraje o odmiennej strukturze. Ale doprawdy nie ma się czym przerażać. W rezultacie dążymy do tych samych co i oni celów, tylko że wybieramy sposoby postępowania bardziej przystosowane do naszego charakteru narodowego. Pragniemy, by największą chlubą naszych instytucji było znamię ich portugalskiego pochodzenia.

Jednym z wielkich błędów XIX stulecia było przeświadczenie, że angielski parlamentaryzm i angielska demokracja stanowią ustrój, dający się zastosować we wszystkich krajach europejskich. Z wyjątkiem może Szwajcarii i kilku krajów skandynawskich, których przeszłość i specjalne warunki życia stworzyły odpowiedni grunt dla przyjęcia i rozwinięcia instytucji demokratycznych, demokracja parlamentarna doprowadziła wszędzie do chwiejności i słabości systemu politycznego, lub przekształciła się w supremację partii politycznych nad narodem. A kiedy zło stawało się nie do zniesienia, powstawały rządy dyktatorskie, które przywracamy ład, naprawiały szkody wyrządzone przez demokracje – i znowu należało zaczynać od początku.

W rezultacie demokracje europejskie nie dały ludowi tego, co mogłyby mu dać ustroje niedemokratyczne. I nieprawdą jest, że tak zwane liberalne ustroje rzeczywiście przyczyniły się do zachowania wolności obywatelskich. Jesteśmy przeciwnikami liberalizmu właśnie dlatego, że pragniemy te wolności zapewnić narodowi, liberalizm zaś pozbawił nas niektórych już posiadanych swobód i nie był zdolny zapewnić nam tych, które moglibyśmy zdobyć w innym ustroju. Jesteśmy przeciwnikami demokracji właśnie dlatego, że nasza demokracja, opierająca się pozornie na ludzie i mająca go reprezentować, posunęła swój cynizm do tego, że przypominała sobie o nim jedynie w okresie wyborów. My zaś pragniemy podnieść lud, wykształcić go, opiekować się nim i wyrwać go z niewoli plutokracji. Wyobrażać sobie, tak jak to się często dzieje, że wolności obywatelskie równoznaczne są z demokracją i parlamentaryzmem – jest to nie zdawać sobie sprawy z najrzeczywistszej rzeczywistości życia politycznego i społecznego wszystkich czasów.

To, że troska o lud leży nam na sercu i że walczymy o jego stałe podniesienie moralne i materialne bynajmniej nas nie zmusza do wiary, że właśnie w masach znajduje się źródło władzy i że rządy powinien wybierać tłum, a nie elita mająca obowiązek kierowania zbiorowością i poświęcania się dla niej. Chęć zapewnienia swobód istotnych dla życia społecznego i dla godności ludzkiej nie przesądza o obowiązku uznania wolności za podstawę, na której winna się wznosić cała struktura polityczna państwa. Liberalizm posunął się w końcu do następującego sofizmatu: „Nie ma wolności przeciw wolności”. Ale my, biorąc pod uwagę naturę ludzką i realne życie, powiemy: „Nie ma wolności jedynie przeciw dobru zbiorowemu”.

Można łatwo zrozumieć zdziwienie cudzoziemskiego obserwatora wywołane niektórymi naszymi ustawami i instytucjami, które odmawiają istnienia pewnym przywilejom, zamiast, jak to jest w zwyczaju, zadowalać się formułowaniem zawsze łatwych do obejścia przepisów karnych przeciw błędom i nadużyciom. Otóż my pamiętamy o tym, że skuteczność środków prewencyjnych lub represyjnych i pożytek z ich stosowania przy rządzeniu zależy od struktury społecznej narodów, od ich kultury i ich charakteru. Środki zbędne w krajach indywidualistycznych jak Anglia, są nieodzowne jeśli idzie o narody o zanikającym „instynkcie stadnym” jak nasz naród. Jeżeli chcemy stworzyć dzieło pożyteczne, musimy uznać wychowawcze oddziaływanie na człowieka instytucji politycznych i wierzyć, że mogą go wychowywać i doskonalić, nie pobłażając złym skłonnościom właściwym każdemu z nas.

W myśl powyższego trudno jest nazwać ustrój portugalski autorytatywną demokracją – nazwa, jaką nadał szef rządu włoskiego reżimowi faszystowskiemu (jeśli nawet wyraz demokracja nie utracił całkowicie dawnego kredytu, to sens tego wyrazu tak się zmienił, że wolimy się powstrzymać od jego użycia). Cechą charakterystyczną naszego ustroju będzie organizacja korporacyjna, wcielona w państwo o silnym autorytecie, który jednak nie powstał z przemocy, lecz opiera się na rozsądku, dobroci, interesie publicznym i na ogólnym zrozumieniu zalet nowego systemu. Umiarkowanie w sposobie rządzenia nie będzie paraliżować ani postanowień, ani wysiłków potrzebnych do osiągnięcia rozmaitych naszych celów i zamierzeń. Nie hołdujemy żadnym „świętym zasadom”, chyba że uznamy je za prawdziwe lub za pożyteczne w praktyce. Podporządkowujemy się jedynie tym ideom najwyższym, które rządzą życiem: idei sprawiedliwości i miłosierdzia w stosunku do wszystkich ludzi, oraz idei dobra narodu.

Kiedy organizacja korporacyjna rozciągnie się na wszystkie dziedziny – gospodarczą, intelektualną i moralną – Państwo, w sposób o wiele pełniejszy i doskonalszy niż dzisiaj, przy pomocy swych różnych organów stanie się jej emanacją lub odbiciem, nie umniejszając w niczym swego charakteru państwa silnego, ograniczonego jedynie przez etykę i prawo.

VII

W rozdziale poprzednim omówiliśmy niektóre pojęcia charakterystyczne dla nowego państwa portugalskiego. Jednakże, ażeby lepiej nasz system zrozumieć, trzeba będzie przeprowadzić paralelę z jednej strony z ustrojami, które zazwyczaj przyrównuje się do naszego, tj. z dyktaturami lub autorytatywnymi państwami europejskimi; z drugiej zaś strony z ustrojem takim, jak parlamentaryzm angielski, będący, zdawałoby się, wyraźnym przeciwieństwem ustroju naszego państwa. Wydanie ścisłego sądu wymagałoby oczywiście dłuższego pobytu w każdym z tych krajów, przyjrzeniu się z bliska funkcjonowaniu instytucji, znajomości ludzi, którzy kierują tymi instytucjami, lub których ideologia wpłynęła na ich ukształtowanie. Zdarza się czasem w polityce, że te same słowa wyrażają różne rzeczy, a te same rzeczy odmiennie się nazywają. Sądzę jednak, że w ogólnych zarysach można to porównanie naszkicować w następujący sposób.

Wydaje mi się, że komunizm sowiecki należy pozostawić na uboczu, gdyż nie posiada on żadnych punktów stycznych z jakimkolwiek innym systemem politycznym. Dla wielu ludzi komunizm wyraża postęp w stosunku do obecnego stanu ludzkości; dla mnie jest on krokiem wstecz w rozwoju społeczeństw. Świat w różnych epokach przeżył już wiele doświadczeń komunistycznych i z pewną słusznością można powiedzieć, że niektóre zakony religijne przeprowadzają te doświadczenia jeszcze dzisiaj.

Historia wykazuje, że ustrój komunistyczny jest możliwy w ramach gospodarki mało rozwiniętej, mało zróżnicowanej i że komunizm wymaga albo silnej i bezwzględnej, jak w Rosji, władzy, dzięki której będzie się mógł jeszcze przez pewien czas utrzymać, albo tych wzniosłych cnót, dzięki którym mógł istnieć w zakonach klasztornych. Oto dlaczego można pragnąć komunizmu, ale nie można pragnąć jednocześnie komunizmu i wolności. Wolność w Rosji nie istnieje. Gdyby przynajmniej w jej braku los klasy robotniczej uległ poprawie, to ta utrata wolności zostałaby w pewien sposób skompensowana. Niestety jednak tak nie jest. Ucisk władzy, dążenie do stworzenia jednego poziomu życia dla wszystkich, brak inicjatywy i zapału w pracy – wszystko to sprawia, że wydajność gospodarstwa sowieckiego jest bardzo słaba.

Nie zamierzam bynajmniej negować osiągnięć państwa sowieckiego, powstania wielkich fabryk i ogromnych budowli. Pamiętajmy jednak, że Rosja nie uznała swych długów zagranicznych zaciągniętych przed rewolucją. Jeśli na chwilę przyjmiemy, że jakikolwiek naród europejski zająłby podobne stanowisko, to czyż nie jest jasne, że bez zmiany ustroju mógłby on dokonać wielkich rzeczy? Ujmując w ten sposób zagadnienie, musimy stwierdzić, że zdobycze rosyjskie są nad wyraz skromne.

Prawdę mówiąc, komunizm rosyjski nie jest już dzisiaj ani ustrojem politycznym, ani systemem gospodarczym; jest to po prostu doktryna, filozofia, etyka, religia. Za pośrednictwem swych apostołów i swych agentów rewolucyjnych dąży on do zastąpienia w całym świecie swymi koncepcjami idei, które większość narodów cywilizowanych przejęła, bezpośrednio lub pośrednio od Rzymu i chrystianizmu. Mało kto jednak uświadamia sobie, jak dalece koncepcja komunizmu jest sprzeczna z tymi ideami. Oprócz Niemiec i Włoch, wyraźnie antykomunistycznych, inne państwa starają się nas przekonać, że ich tolerancja w stosunku do wywrotowej propagandy sowieckiej – lub ich milcząca na nią zgoda – wynika jedynie z szacunku należnego instytucjom politycznym innych narodów.

Jakkolwiek komunizm w Rosji zupełnie zbankrutował, ma on jeszcze w różnych krajach wyznawców, którzy pragną go wprowadzić u siebie pod pozorem ocalenia demokracji, wolności, pokoju i sprawiedliwości społecznej. Możemy z tego wyciągnąć smutny wniosek, jak głęboko umysły niektórych ludzi są pogrążone w ciemnościach, lub też jak bardzo cyniczne są ich oświadczenia.

Faszyzm