Szanujący rodzice, szanujące dzieci. Jak zamienić rodzinne konflikty we współdziałanie? - Victoria Kindle Hodson, Sura Hart - ebook

Szanujący rodzice, szanujące dzieci. Jak zamienić rodzinne konflikty we współdziałanie? ebook

Victoria Kindle Hodson, Sura Hart

4,3

Opis

 

Książka Sury Hart i Victorii Kindle Hodson, doświadczonych trenerek Porozumienia bez Przemocy (Nonviolent Communication – NVC), to pozycja dla rodziców gotowych zmieniać swój sposób myślenia, działania i słuchania. Jest ona świetnym wprowadzeniem do komunikacji empatycznej z dzieckiem, która pomaga w rozwiązywaniu konfliktów i wspiera współdziałanie wszystkich członków rodziny. Może stanowić pomoc dla rodziców i dzieci, szukających wyjścia z błędnego koła krytyki, nieporozumień i niezaspokojonych potrzeb. Przedmowę do niej napisał twórca i wielka postać Porozumienia bez Przemocy ‒ dr Marshall B. Rosenberg. 

Ta niezwykle ważna, ale i bardzo praktyczna książka nauczy cię, jak naprawdę przygotować dziecko do życia w świecie. (Marshall B. Rosenberg, twórca Porozumienia Bez Przemocy)

Autorki tej bardzo potrzebnej polskim rodzicom książki, doświadczone trenerki NVC, pokazują, na czym polega pełna wzajemnego szacunku relacja z dziećmi. Oprócz pytań skłaniających do refleksji przekazują mnóstwo prostych wskazówek i zabaw, które pomagają budować kontakt i bezpieczeństwo w domu, o jakim każdy marzy. (Zofia Aleksandra Żuczkowska, trenerka Porozumienia bez Przemocy)

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 203

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (27 ocen)
14
7
5
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
krzeszol

Nie oderwiesz się od lektury

po prostu rewelacja! książka ta przebiła wszystkie dotychczasowe pozycje NVC, czesc praktyczna i ćwiczenia sa po prostu genialne!
00
TomaszFurdyna

Nie oderwiesz się od lektury

Powinien być przedmiot od szkoły podstawowej , porozumienia bez przemocy!
00
Svorka

Nie oderwiesz się od lektury

Warto przeczytać na każdym etapie swojej drogi jako rodzica.
00
Ja30Ann

Nie oderwiesz się od lektury

super książka. każdy rodzic powinien przeczytać !💓
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­na­łu

RE­SPECT­FUL PA­RENTS, RE­SPECT­FUL KIDS

7 KEYS TO TURN FA­MI­LY CON­FLICT INTO CO-OPE­RA­TION

Pro­jekt gra­ficz­ny okład­ki

KA­RO­LI­NA TOL­KA

Ry­sun­ki

KA­RO­LI­NA TOL­KA (stro­ny: 120, 121, 131, 193, 201, 214, 215)

MAR­TIN MEL­LE­IN (po­zo­sta­łe)

Prze­kład

DA­RIUSZ SY­SKA

Kon­sul­ta­cja me­ry­to­rycz­na i au­to­ry­za­cja Cen­ter for No­nvio­lent Com­mu­ni­ca­tion

ZO­FIA ALEK­SAN­DRA ŻUCZ­KOW­SKA

Ko­rek­ta

HAN­NA RY­CHLIK

© 2006 Pud­dle Dan­cer­Press

Trans­la­ted from the book Re­spect­ful Pa­rents, Re­spect­ful Kids, ISBN 13/10: 9781892005229/1892005220 by Sura Hart & Vic­to­ra Kin­dle Hod­son, Co­py­ri­ght © Fall 2006 Pud­dle­Dan­cer Press, pu­bli­shed by Pud­dle-Dan­cer Press. All ri­ghts re­se­rved. Used with per­mis­sion. For fur­ther in­for­ma­tion abo­ut No­nvio­lent Com­mu­ni­ca­tion (™) ple­ase vi­sit the Cen­ter for No­nvio­lent Com­mu­ni­ca­tion on the Web at www.cnvc.org.

© 2012 for the Po­lish trans­la­tion and edi­tion by Wy­daw­nic­two MiND

ISBN 978-83-62445-24-0

Wy­daw­nic­two MiND

ul. Sar­nia 21

05-807 Pod­ko­wa Le­śna tel./fax 22 729 02 82

tel. 505 455 151

www.wy­daw­nic­two­mind.pl

mind@wy­daw­nic­two­mind.pl

Wy­da­nie pierw­sze

Skład i ła­ma­nie: Ma­te­usz Sta­szek

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

De­dy­ku­je­my tę książ­kę dzie­ciom. Są po to, by po­ka­zać nam, jak moż­na żyć uczci­wie, au­ten­tycz­nie, z cie­ka­wo­ścią, wraż­li­wo­ścią, od­wa­gą i en­tu­zja­zmem.

W szcze­gól­no­ści po­świę­ca­my ją Bria­no­wi, Ky­rze i Ma­rie­ce.

SŁO­WO WSTĘP­NE

W 2003 roku na­pi­sa­ły­śmy książ­kę Em­pa­tycz­na kla­sa. Re­la­cje, któ­re po­ma­ga­ją w na­uce1. Jej ce­lem było po­dzie­le­nie się z na­uczy­cie­la­mi pew­ną tech­ni­ką po­ro­zu­mie­wa­nia się sfor­mu­ło­wa­ną przez dr. Mar­shal­la B. Ro­sen­ber­ga, zna­ną jako Po­ro­zu­mie­nie bez Prze­mo­cy (No­nvio­lent Com­mu­ni­ca­tion, w skró­cie NVC). Chcia­ły­śmy na­pi­sać książ­kę, ja­kiej bra­ko­wa­ło nam, kie­dy same pra­co­wa­ły­śmy w szko­le, po­szu­ku­jąc sku­tecz­nych spo­so­bów na stwo­rze­nie uczniom przy­ja­zne­go śro­do­wi­ska do współ­dzia­ła­nia. Wie­dzia­ły­śmy, że musi być ono w ja­kiś spo­sób moż­li­we. Od chwi­li uka­za­nia się książ­ki czę­sto mia­ły­śmy oka­zję sły­szeć od na­uczy­cie­li z róż­nych czę­ści świa­ta, że po­mo­gła im za­mie­nić sale szkol­ne w miej­sce, gdzie waż­ne są wza­jem­ne re­la­cje.

W ni­niej­szej książ­ce rów­nież dzie­li­my się na­szą wie­dzą o Po­ro­zu­mie­niu bez Prze­mo­cy, jed­nak tym ra­zem z ro­dzi­ca­mi. Je­ste­śmy ro­dzi­ca­mi dłu­żej niż na­uczy­ciel­ka­mi, dla­te­go te­mat ten głę­bo­ko nas do­ty­ka i bu­dzi żywe wspo­mnie­nia wcze­sne­go ro­dzi­ciel­stwa. Głów­ne za­gad­nie­nia, o któ­rych pi­sze­my, są w przy­bli­że­niu po­dob­ne do pro­ble­mów ro­dzi­ciel­skich, któ­re same prze­ży­wa­ły­śmy w la­tach sie­dem­dzie­sią­tych, choć w cią­gu tych lat znacz­nie zmie­ni­ła się kul­tu­ra ży­cia, przez co ro­dzi­ciel­stwo sta­ło się więk­szym wy­zwa­niem niż być może kie­dy­kol­wiek wcze­śniej.

Kie­dy my­śli­my o na­szych do­świad­cze­niach, czu­je­my wdzięcz­ność za to, że uda­ło nam się spę­dzić kil­ka lat, opie­ku­jąc się dzieć­mi w domu. W tam­tych cza­sach ro­dzi­na z kla­sy śred­niej mo­gła utrzy­mać się z jed­nej pen­sji i po­wszech­nie ak­cep­to­wa­no mat­ki, któ­re re­zy­gno­wa­ły z pra­cy za­wo­do­wej na rzecz dzie­ci – bo opie­ki nad dziec­kiem nie uwa­ża­no wte­dy jesz­cze za „praw­dzi­wą pra­cę”. W nie­któ­rych kra­jach roz­wi­nię­tych nadal po­ma­ga się ko­bie­tom po­zo­stać z dziec­kiem przez pierw­sze trzy lata jego ży­cia, cho­ciaż, na przy­kład, nie do­ty­czy to Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Poza tym kosz­ty utrzy­ma­nia wzro­sły tak znacz­nie, że stan­dard ży­cia kla­sy śred­niej wy­ma­ga za­zwy­czaj dwoj­ga pra­cu­ją­cych ro­dzi­ców.

Oprócz pro­ble­mów fi­nan­so­wych dzi­siej­sze ro­dzi­ny sto­ją tak­że w ob­li­czu ro­sną­ce­go tem­pa ży­cia i za­le­wu in­for­ma­cji po­cho­dzą­cych z In­ter­ne­tu, pocz­ty elek­tro­nicz­nej czy cią­głej ko­mu­ni­ka­cji te­le­fo­nicz­nej. Je­ste­śmy dzi­siaj w sta­nie wy­ko­nać wię­cej czyn­no­ści w krót­szym cza­sie niż kie­dyś. Wy­ko­nu­je­my wie­le za­dań rów­no­cze­śnie, żeby osią­gnąć tak dużo, jak tyl­ko się da. Tech­ni­ka mia­ła za­pew­nić nam wię­cej wol­no­ści i wię­cej cza­su dla ro­dzi­ny, hob­by i od­po­czyn­ku, tym­cza­sem stwo­rzy­ła nowe stan­dar­dy ja­ko­ści i wy­wo­ła­ła wzrost ocze­ki­wań wo­bec su­per­firm, su­per­pra­cow­ni­ków, su­per­mam, su­per­ta­tu­siów i su­per­dzie­ci. Rów­nież re­ak­cje emo­cjo­nal­ne u lu­dzi do­zna­ły przy­spie­sze­nia, tak że roz­stro­ić nas mogą na­wet nie­wiel­kie uster­ki, opóź­nie­nia czy ob­jaz­dy na dro­dze. Prze­ła­do­wa­nie emo­cjo­nal­ne i men­tal­ne od­bie­ra nam ener­gię, czy­niąc nas zmę­czo­ny­mi i nie­zno­śny­mi.

Jed­nak te „złe wia­do­mo­ści” to nie wszyst­ko. Na­sza książ­ka przy­no­si rów­nież do­bre wie­ści na te­mat sku­tecz­nej ko­mu­ni­ka­cji opar­tej na wza­jem­nym sza­cun­ku, któ­rej ce­lem jest za­spo­ko­je­nie po­trzeb każ­de­go człon­ka ro­dzi­ny i prze­kształ­ce­nie kon­flik­tów we współ­dzia­ła­nie. Pi­sząc tę książ­kę, mamy na­dzie­ję wes­przeć czy­tel­ni­ków w dą­że­niu do ro­dzi­ciel­stwa zbu­do­wa­ne­go na ich naj­głę­biej ży­wio­nych war­to­ściach i pra­gnie­niu wszyst­kie­go, co naj­lep­sze, dla dzie­ci.

PRZED­MO­WA

Dr Mar­shall B. Ro­sen­berg2

Upły­nę­ło już spo­ro lat od cza­su, kie­dy wy­cho­wy­wa­łem swo­je dzie­ci, ale wciąż zgła­sza­ją się do mnie ro­dzi­ce z ca­łe­go świa­ta, opi­su­jąc swo­je kło­po­ty i wy­zwa­nia, ja­kie sta­wia przed nimi ro­dzi­ciel­stwo. Nie są one zresz­tą mi obce, jed­nak z pew­no­ścią bar­dziej nie­po­ko­ją­ce niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej ze wzglę­du na prze­ła­do­wa­ne pla­ny za­jęć dzie­ci i wpływ, jaki wy­wie­ra na nie świat ze­wnętrz­ny. Każ­de­go dnia są kon­fron­to­wa­ne z in­for­ma­cja­mi na te­mat prze­mo­cy czy róż­ne­go ro­dza­ju kon­flik­tów. Na do­da­tek, na ro­dzi­cach cią­ży bar­dzo sil­ny wy­móg, aby de­fi­nio­wać swo­ją in­dy­wi­du­al­ność bar­dziej przez to, co mają, niż przez to, co ce­nią. Za­gu­bie­ni, szu­ka­ją po­mo­cy i wspar­cia – i naj­wyż­szy czas, aby­śmy im ich udzie­li­li.

Ni­niej­sza książ­ka ma być wła­śnie ta­kim wspar­ciem – prze­ko­nu­ją­cym i przy­cho­dzą­cym w szcze­gól­nym okre­sie, po­nie­waż nig­dy wcze­śniej ro­dzi­na nie była tak waż­na dla przy­szło­ści na­szych spo­łe­czeństw i do­bro­by­tu pla­ne­ty. Wska­zów­ki w niej za­war­te po­mo­gą ro­dzi­com stać się sku­tecz­ną siłą spraw­czą zmian w ro­dzi­nie, spo­łecz­no­ści, a na­wet w szer­szym krę­gu. Zga­dzam się z au­tor­ka­mi, kie­dy mó­wią: „Typ two­je­go ro­dzi­ciel­stwa ma wpływ nie tyl­ko na two­je dziec­ko, ale rów­nież na ży­cie se­tek, a może i ty­się­cy lu­dzi, z któ­ry­mi ze­tkną się w przy­szło­ści. Nie mo­żesz unik­nąć tego wpły­wu, ale mo­żesz zde­cy­do­wać, jaki on bę­dzie”.

Książ­ka Sury Hart i Vic­to­rii Kin­dle Hod­son to coś wię­cej niż zwy­kły po­rad­nik dla ro­dzi­ców, któ­ry ma po­móc w szyb­kim roz­wią­za­niu do­raź­nych pro­ble­mów albo prze­ka­zać pew­ne tech­ni­ki wy­cho­waw­cze. Do­star­cza pod­staw ko­mu­ni­ko­wa­nia się i bu­do­wa­nia wię­zi w ro­dzi­nie, dzię­ki cze­mu moż­na zde­cy­do­wa­nie po­pra­wić ja­kość wspól­ne­go ży­cia dzie­ci i do­ro­słych. Z jej po­mo­cą ro­dzi­ce mogą prze­kształ­cić swo­je na­wy­ko­we spo­so­by po­ro­zu­mie­wa­nia się z dziec­kiem, któ­re sto­ją w sprzecz­no­ści z pra­gnie­niem wspie­ra­nia ich roz­wo­ju. Dzię­ki no­wym umie­jęt­no­ściom będą w sta­nie stwo­rzyć bez­piecz­ne i wspie­ra­ją­ce śro­do­wi­sko, w któ­rym dzie­ci w peł­ni zre­ali­zu­ją swój po­ten­cjał.

Wszy­scy przy­cho­dzi­my na świat z wła­ści­wym na­szej ludz­kiej na­tu­rze zmy­słem współ­za­leż­no­ści oraz po­trze­bą ży­cia we wspól­no­cie i ko­rzy­sta­nia z wza­jem­ne­go wspar­cia. Po­sia­da­my tak­że wro­dzo­ną zdol­ność em­pa­tii. Do­pie­ro na­sze do­świad­cze­nia – „owe chwi­le, gdy w do­mach, szko­łach i in­nych miej­scach lek­ce­wa­ży się na­sze po­trze­by” – po­wo­du­ją, że wbrew na­tu­rze za­czy­na­my wy­bie­rać dro­gę prze­mo­cy, na przy­kład w po­sta­ci żą­dań czy przy­mu­su, jako naj­sku­tecz­niej­szą tak­ty­kę osią­ga­nia ce­lów i za­spo­ka­ja­nia swo­ich po­trzeb. Albo, jesz­cze go­rzej, za­po­mi­na­my, że na­sze po­trze­by mają ja­kie­kol­wiek zna­cze­nie.

Ni­niej­sza książ­ka przy­no­si nowe ro­zu­mie­nie dzie­cię­ce­go za­cho­wa­nia i nowy spo­sób re­ago­wa­nia na nie. Je­śli uży­jesz przed­sta­wio­nych w niej na­rzę­dzi, zbu­du­jesz moc­ną pod­sta­wę za­ufa­nia w re­la­cjach z dziec­kiem. A dzie­ci do­ra­sta­ją­ce w za­ufa­niu – w śro­do­wi­sku, w któ­rym ich po­trze­by są re­spek­to­wa­ne – mają więk­sze szan­se na zdro­we i twór­cze ży­cie. Za­ufa­nie jest bo­wiem pod­sta­wą po­czu­cia wła­snej war­to­ści u dziec­ka, a tak­że wię­zi z do­ro­sły­mi opar­tej na wza­jem­nym sza­cun­ku i mi­ło­ści.

Ta nie­zwy­kle waż­na, ale i bar­dzo prak­tycz­na książ­ka na­uczy cię, jak na­praw­dę przy­go­to­wać dziec­ko do ży­cia w świe­cie. Nie­za­leż­nie od tego, co je spo­tka w ży­ciu, mo­żesz spra­wić, że zmie­rzy się z tym jako oso­ba doj­rza­ła emo­cjo­nal­nie i świa­do­ma swo­je­go po­wią­za­nia z in­ny­mi. Bu­du­jąc dom pe­łen za­ufa­nia i sza­cun­ku dla po­trzeb wszyst­kich miesz­kań­ców, wzmoc­nisz dzie­ci w od­kry­wa­niu swo­je­go po­ten­cja­łu oraz spra­wisz, że w przy­szło­ści chęt­nie wnio­są swój wkład w ży­cie ro­dzi­ny, wspól­no­ty i na­szej pla­ne­ty.

Prze­czy­ta­nie tej książ­ki to jesz­cze nie wszyst­ko: trze­ba sta­rać się też żyć we­dług za­sad, któ­re pro­pa­gu­je. Po­sta­raj się po­dzie­lić się nimi z mał­żon­kiem, przy­ja­ciół­mi i dzieć­mi. Od jed­ne­go ro­dzi­ca do dru­gie­go, od jed­ne­go domu do na­stęp­ne­go – stop­nio­wo stwo­rzy­my świat, w któ­rym po­trze­by lu­dzi są za­spo­ka­ja­ne w po­ko­jo­wy spo­sób.

WPRO­WA­DZE­NIE

Książ­ka ta wzię­ła się z prze­świad­cze­nia, że by­cie ro­dzi­cem to naj­waż­niej­sza, naj­le­piej na­gra­dza­na, ale i naj­bar­dziej wy­ma­ga­ją­ca ak­tyw­ność ludz­ka. Kła­dąc na­cisk na bu­do­wa­nie wza­jem­ne­go sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia ro­dzi­ców z dzieć­mi, przed­sta­wia­my w niej sie­dem klu­czo­wych kro­ków do od­blo­ko­wa­nia i in­spi­ro­wa­nia ty­po­wo ro­dzi­ciel­skich umie­jęt­no­ści. Wśród nich znaj­du­ją się: ja­sność co do ce­lów ro­dzi­ciel­stwa, ro­zu­mie­nie po­trzeb dziec­ka ukry­tych za okre­ślo­ny­mi za­cho­wa­nia­mi i ak­tyw­ne two­rze­nie oko­licz­no­ści oraz po­dej­mo­wa­nie dzia­łań ma­ją­cych na celu za­spo­ko­je­nie owych po­trzeb.

Wciąż pa­mię­ta­my czas, kie­dy w wie­ku dwu­dzie­stu paru lat zo­sta­ły­śmy mat­ka­mi, a po­tem, ma­jąc trzy­dzie­ści kil­ka, pro­wa­dzi­ły­śmy dzie­ci naj­pierw do szko­ły pod­sta­wo­wej, a tro­chę póź­niej do śred­niej. Bra­ko­wa­ło nam wte­dy zro­zu­mie­nia, ja­sno­ści i wspar­cia. Na­sze do­świad­cze­nia nie od­po­wia­da­ły ów­cze­snym po­ję­ciom o re­la­cjach ro­dzi­ców i dzie­ci: by­ły­śmy prze­ko­na­ne, że dzie­ci są isto­ta­mi do­sko­na­ły­mi, in­te­gral­ny­mi we­wnętrz­nie, i chcia­ły­śmy z nimi współ­dzia­łać, za­chwy­cać się nimi i uczyć się od nich. Wie­dzia­ły­śmy, że moż­na doj­rze­wać wraz z dziec­kiem, ucząc się na­wza­jem od sie­bie i zdo­by­wa­jąc dzię­ki temu głęb­sze zro­zu­mie­nie świa­ta. Wte­dy – w la­tach sie­dem­dzie­sią­tych i osiem­dzie­sią­tych – nie po­ma­ga­no jed­nak ro­dzi­com li­kwi­do­wać ro­dzin­nych kon­flik­tów i znaj­do­wać ra­do­ści w by­ciu ra­zem, lecz pro­pa­go­wa­no kon­tro­lę nad dziec­kiem jako naj­lep­szą me­to­dę roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów.

Po­dej­ście to jest żywe rów­nież dzi­siaj. Po­wsta­ją set­ki ksią­żek o tym, jak skło­nić dziec­ko do ro­bie­nia tego, na czym nam za­le­ży, wy­wo­łu­jąc w nim po­czu­cie winy, za­wsty­dza­jąc je, chwa­ląc, stra­sząc ka­ra­mi albo obie­cu­jąc na­gro­dy. Co praw­da, w ostat­nich la­tach po­dej­ście to ule­gło pew­ne­mu zła­go­dze­niu – bo za­czę­to mó­wić o kon­se­kwen­cjach, za­miast ka­rach, oraz o time-outach i po­zy­tyw­nej mo­ty­wa­cji – jed­nak cel po­zo­stał ten sam: kon­tro­la nad dzie­cię­cym za­cho­wa­niem.

Więk­szość ro­dzi­ców, z któ­ry­mi mia­ły­śmy stycz­ność, pró­bo­wa­ła tych me­tod – lecz uzna­ła je za wy­so­ce nie­za­do­wa­la­ją­ce. Było tak dla­te­go, że ko­rzy­ści, ja­kie z nich pły­ną, są krót­ko­trwa­łe – na przy­kład, zmniej­sze­nie licz­by kon­flik­tów na ja­kiś czas – za to oku­pio­ne du­żym kosz­tem. Im bar­dziej ro­dzi­ce sta­ra­ją się wpro­wa­dzić w domu okre­ślo­ne za­sa­dy, wy­cią­gać kon­se­kwen­cje i mo­ty­wo­wać za po­mo­cą na­gród, tym wię­cej po­ja­wia się wal­ki, krzy­ków, trza­ska­ją­cych drzwi, lo­do­wa­tych spoj­rzeń i łez. Wie­lu ro­dzi­ców skar­ży­ło się nam, że trud­no im wdra­żać tego ro­dza­ju tech­ni­ki wy­cho­waw­cze, po­nie­waż nie zga­dza­ją się one z ich ro­dzi­ciel­ską in­tu­icją oraz chę­cią zbu­do­wa­nia ser­decz­nych re­la­cji z dziec­kiem.

Two­je ży­cie zde­cy­du­je o tym, cze­go na­uczą się dzie­ci

Ni­niej­sza książ­ka ofe­ru­je po­dej­ście al­ter­na­tyw­ne do ro­dzi­ciel­stwa ba­zu­ją­ce­go na kon­tro­li. Chce­my prze­ka­zać w niej do­brą wia­do­mość: nie mu­si­cie wy­my­ślać spo­so­bów na skła­nia­nie wa­sze­go dziec­ka do zmia­ny za­cho­wa­nia i nie mu­si­cie ni­cze­go kon­tro­lo­wać, aby po­sta­wić tamę kon­flik­tom. Ro­dzi­ciel­stwo, któ­re pro­pa­gu­je­my, jest w wie­lu aspek­tach prost­sze i bar­dziej in­tu­icyj­ne, a tak­że bar­dziej efek­tyw­ne, je­śli cho­dzi o za­spo­ka­ja­nie po­trzeb do­ro­słych i dzie­ci – za­rów­no w krót­kim, jak i w dłuż­szym okre­sie. Jego pod­sta­wą są po­zy­tyw­ne uczu­cia, ja­kich do­świad­cza­ją ro­dzi­ce i dzie­ci w chwi­lach naj­więk­szej bli­sko­ści. A je­śli mó­wi­my o zmia­nie czy­ichś za­cho­wań, to przede wszyst­kim na­szych wła­snych – po­nie­waż są je­dy­ny­mi, na któ­re mamy wpływ. Pięk­no tego po­dej­ścia po­le­ga na tym, że je­śli zmie­ni­my swój spo­sób po­stę­po­wa­nia, rów­nież po­stę­po­wa­nie dziec­ka się zmie­ni.

Po­wszech­nie uwa­ża się, że za­da­niem ro­dzi­ca jest prze­ka­za­nie dziec­ku pew­nych war­to­ści, zwy­kle za po­mo­cą ta­kich środ­ków, jak wy­ja­śnie­nia, wska­zów­ki, sta­wia­nie wy­ma­gań i ko­ry­go­wa­nie. Nie­ste­ty, ro­dzic w roli na­uczy­cie­la szyb­ko po­pa­da we fru­stra­cję, a na dzie­ci dzia­ła iry­tu­ją­co, co w su­mie pro­wa­dzi do wie­lu kon­flik­tów. W tym sa­mym bo­wiem cza­sie, kie­dy my sta­ra­my się wszel­ki­mi spo­so­ba­mi prze­ka­zać dziec­ku okre­ślo­ne war­to­ści na­szej kul­tu­ry, ono robi wszyst­ko, aby roz­wi­nąć swo­je wła­sne we­wnętrz­ne ukie­run­ko­wa­nie w ży­ciu i zbu­do­wać sza­cu­nek do sa­me­go sie­bie. Dla­te­go czę­sto po­zo­sta­je głu­che na na­sze ka­za­nia, a jed­no­cze­śnie uni­ka wszel­kich re­ak­cji, któ­re mo­gły­by wy­wo­łać ko­lej­ny wy­kład, stro­fo­wa­nie lub ul­ti­ma­tum, po­nie­waż wszyst­ko to uświa­da­mia mu tyl­ko, że nie speł­nia ja­kichś na­szych ocze­ki­wań.

Oczy­wi­ście, jako ro­dzic chce­cie mieć wpływ na dziec­ko, chce­cie prze­ka­zać mu swo­je war­to­ści i pro­wa­dzić je w spo­sób, któ­ry przy­czy­ni się do jego szczę­ścia i suk­ce­su w przy­szło­ści. Py­ta­nie jed­nak brzmi: kie­dy ro­dzic ma naj­więk­szy wpływ na dziec­ko? Czy kie­dy robi mu wy­mów­ki i pra­wi ka­za­nia, czy też kie­dy sam żyje w zgo­dzie z war­to­ścia­mi, któ­re chce prze­ka­zać?

Każ­dy wie, że czy­ny mó­wią gło­śniej niż sło­wa. Ba­da­nia po­ka­zu­ją, że tyl­ko pięć pro­cent wie­dzy, któ­rą po­sia­da­my, zdo­by­wa­my na dro­dze abs­trak­cyj­nych wy­ja­śnień – resz­ta po­cho­dzi z in­te­rak­cji z in­ny­mi ludź­mi3. W pew­nym mo­men­cie sami prze­ko­na­cie się, że dziec­ko uczy się wię­cej z wa­szych czy­nów niż z wa­szych słów: szyb­ko roz­po­zna­cie sie­bie w spo­so­bie, w jaki trak­tu­je ro­dzeń­stwo, albo w spo­so­bie ar­gu­men­ta­cji, któ­re­go uży­wa wo­bec was.

Za­sta­nów­cie się przez chwi­lę, cze­go na­uczy­li­ście się od swo­ich ro­dzi­ców: czy słu­cha­li­ście cho­ciaż po­ło­wy tego, co do was mó­wi­li? A może wię­cej zy­ska­li­ście, ob­ser­wu­jąc ich za­cho­wa­nie i spo­sób ży­cia? Wie­lu do­ro­słych twier­dzi, że głów­ną na­uką były dla nich bo­le­sne do­świad­cze­nia, dzię­ki któ­rym do­wie­dzie­li się, ja­ki­mi ro­dzi­ca­mi nie chcą być. Dla­te­go – po­zy­tyw­ny czy ne­ga­tyw­ny – wpływ ro­dzi­ców sta­no­wi za­wsze wiel­ką siłę kształ­tu­ją­cą czło­wie­ka: jego wła­sne ro­dzi­ciel­stwo i spo­sób ży­cia.

Dzie­ci po­trze­bu­ją ro­dzi­ców, któ­rzy żyją w spo­sób szcze­ry i zgod­ny ze swo­imi war­to­ścia­mi – wte­dy mają szan­sę zo­ba­czyć w nich wzór do na­śla­do­wa­nia. Moż­na po­trak­to­wać to jako do­brą spo­sob­ność – albo wręcz sil­ną mo­ty­wa­cję – do wy­ja­śnie­nia so­bie, co jest dla mnie waż­ne i ja­kie są moje cele, a na­stęp­nie zro­bie­nia wszyst­kie­go, co w na­szej mocy, aby żyć w zgo­dzie z nimi.

Ja­sność co do wła­snych prio­ry­te­tów i ży­cie w zgo­dzie z nimi nie po­le­ga jed­nak na dą­że­niu do per­fek­cji. Re­zy­gna­cja z tego ostat­nie­go może wręcz przy­nieść dużą ulgę: kie­dy bo­wiem oka­że się, że nie sto­icie na wy­so­ko­ści za­da­nia, któ­re so­bie sami wy­zna­czy­li­ście, to za­miast po­pa­dać w sa­mo­kry­ty­kę, mo­że­cie wy­ko­rzy­stać oka­zję do po­ka­za­nia dziec­ku, na czym po­le­ga szcze­rość wzglę­dem sie­bie i in­nych. I - co tak­że waż­ne – kto nie ocze­ku­je per­fek­cji od sie­bie, nie bę­dzie jej ocze­ki­wał od dziec­ka.

Obudź w so­bie umie­jęt­ność stwo­rze­nia ko­cha­ją­ce­go domu

Dom jest miej­scem, w któ­rym wa­sze dzie­ci od­bio­rą naj­bar­dziej pod­sta­wo­wą lek­cję ży­cia: jak dbać o wła­sne po­trze­by i jak po­móc in­nym za­dbać o ich po­trze­by. Dom jest pod­sta­wą dla przy­szłych re­la­cji wa­sze­go dziec­ka z mę­żem lub żoną, part­ne­rem lub part­ner­ką, z wła­sny­mi dzieć­mi, wnu­ka­mi, przy­ja­ciół­mi, przy­ja­ciół­ka­mi, współ­pra­cow­ni­ka­mi czy człon­ka­mi spo­łecz­no­ści. Po­wi­nien być świą­ty­nią, w któ­rej dziec­ko może roz­wi­jać się bez­piecz­nie i w swo­im tem­pie – ma­jąc świa­do­mość wa­sze­go wspar­cia, sza­cun­ku i prze­wod­nic­twa.

W ko­cha­ją­cym domu nie ma stra­chu – źró­dła wszyst­kich kon­flik­tów. Jest to miej­sce, w któ­rym po­trze­by dziec­ka są rów­nie waż­ne jak po­trze­by po­zo­sta­łych miesz­kań­ców – i wszyst­kie są w mia­rę moż­li­wo­ści za­spo­ka­ja­ne. Dziec­ko ma tego świa­do­mość, dla­te­go może spo­koj­nym kro­kiem wejść w ży­cie, któ­re tak sil­nie je przy­zy­wa, i po­szu­kać w nim swo­je­go miej­sca w sie­ci da­wa­nia i bra­nia, któ­ra skła­da się na ro­dzi­nę, spo­łecz­ność, na­ród i świat.

Książ­ka ta trak­tu­je przede wszyst­kim o re­la­cjach mię­dzy ro­dzi­ca­mi i dzieć­mi. Na­sze su­ge­stie do­ty­czą­ce współ­dzia­ła­nia i bu­do­wa­nia wza­jem­ne­go sza­cun­ku sto­su­ją się do dzie­ci w każ­dym wie­ku. Mogą być tak­że sku­tecz­ne w od­nie­sie­niu do do­ro­słych człon­ków ro­dzi­ny. Każ­da z trzech czę­ści książ­ki ma za za­da­nie przy­czy­nić się do roz­wo­ju ro­dzi­ciel­skiej zdol­no­ści two­rze­nia ko­cha­ją­ce­go domu.

Część I. Pod­sta­wa sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia

Trzy roz­dzia­ły tej czę­ści do­ty­czą ukry­tej dy­na­mi­ki sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia – dwóch rze­czy, któ­rych ro­dzi­ce pra­gną naj­bar­dziej.

Część II. Sie­dem kro­ków do współ­dzia­ła­nia

Owych sie­dem kro­ków do współ­dzia­ła­nia ma po­móc ro­dzi­com stop­nio­wo za­mie­nić dom w Stre­fę bez Prze­mo­cy, gdzie po­trze­by wszyst­kich miesz­kań­ców są rów­nie waż­ne, a dą­że­nie do ich za­spo­ko­je­nia za­stę­pu­je kary, na­gro­dy i wza­jem­ną kry­ty­kę.

Część III. Za­ba­wy dla ca­łej ro­dzi­ny i hi­sto­rie ze Stre­fy bez Prze­mo­cy

Ta część za­wie­ra sze­reg za­baw, gier i za­jęć roz­wi­ja­ją­cych róż­ne umie­jęt­no­ści, a tak­że słu­żą­cych do przy­jem­ne­go spę­dze­nia cza­su. Na koń­cu znaj­du­ją się opo­wie­ści ro­dzi­ców, któ­rzy wdra­ża­ją za­sa­dy przed­sta­wio­ne w książ­ce. Mogą one być in­spi­ra­cją dla czy­tel­ni­ków. (Wszyst­kie imio­na bo­ha­te­rów zo­sta­ły zmie­nio­ne).

Uwa­ga na te­mat Po­ro­zu­mie­nia bez Prze­mo­cy (NVC)

Ta książ­ka opie­ra się na za­ło­że­niach Po­ro­zu­mie­nia bez Prze­mo­cy, ale sta­no­wią one je­dy­nie śro­dek do jesz­cze waż­niej­sze­go i głęb­sze­go celu: osią­gnię­cia okre­ślo­ne­go sta­nu umy­słu i ser­ca. Pod­sta­wo­we po­ję­cia Po­ro­zu­mie­nia bez Prze­mo­cy zo­sta­ną wpro­wa­dzo­ne w Kro­ku 5., jed­nak w książ­ce tej kła­dzie­my na­cisk nie tyle na ję­zyk wza­jem­nej ko­mu­ni­ka­cji, ile na we­wnętrz­ną po­sta­wę i ro­dzi­ciel­stwo zbu­do­wa­ne na sza­cun­ku. Po­ro­zu­mie­nie bez Prze­mo­cy prze­kształ­ca du­ali­stycz­ne i kon­fron­ta­cyj­ne my­śle­nie – któ­re ba­zu­je na stra­chu i jest źró­dłem we­wnętrz­nych i ze­wnętrz­nych kon­flik­tów – w peł­ną sza­cun­ku i mi­ło­ści świa­do­mość cu­dzych po­trzeb, któ­re leżą u pod­staw wszel­kich za­cho­wań.

CZĘŚĆ IPOD­STA­WA SZA­CUN­KU I WSPÓŁ­DZIA­ŁA­NIA

Trzy roz­dzia­ły Czę­ści I do­ty­czą ukry­tej dy­na­mi­ki sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia – dwóch rze­czy, któ­rych ro­dzi­ce pra­gną naj­bar­dziej.

Roz­dział 1. Sza­cu­nek i współ­dzia­ła­nie. Cze­go chcą ro­dzi­ce i jak mogą to zdo­być?

W któ­rym opi­su­je­my współ­dzia­ła­nie jako dro­gę dwu­kie­run­ko­wą i wy­ja­śnia­my, na czym po­le­ga róż­ni­ca mię­dzy spra­wo­wa­niem wła­dzy nad dziec­kiem a za­an­ga­żo­wa­niem w re­ali­za­cję wła­dzy ra­zem z dziec­kiem.

Roz­dział 2. Sza­cu­nek dla sa­me­go sie­bie. Ro­dzi­ce tak­że mają po­trze­by

W któ­rym pod­kre­śla­my, jak waż­ne jest, by ro­dzi­ce dba­li o swo­je po­trze­by.

Roz­dział 3. Co nisz­czy współ­dzia­ła­nie?

W któ­rym pre­zen­tu­je­my na­wy­ki my­ślo­we i ję­zy­ko­we, któ­re pod­ko­pu­ją współ­dzia­ła­nie.

ROZ­DZIAŁ 1.SZA­CU­NEK I WSPÓŁ­DZIA­ŁA­NIE. CZE­GO CHCĄ RO­DZI­CE I JAK MOGĄ TO ZDO­BYĆ?

Jak wy­glą­dał­by świat, gdy­by cho­ciaż jed­no po­ko­le­nie zo­sta­ło wy­cho­wa­ne w idei sza­cun­ku i bez prze­mo­cy?

Glo­ria Ste­inem

Sza­cu­nek i współ­dzia­ła­nie zaj­mu­ją wy­so­kie miej­sce na ro­dzi­ciel­skiej li­ście ży­czeń. Być może i wy je­ste­ście w gru­pie, któ­rej włą­cza się co ja­kiś czas – w trak­cie spo­ru z dziec­kiem – sy­gnał alar­mo­wy: „Na­praw­dę chcia­ła­bym (chciał­bym) tro­chę wię­cej sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia z jego stro­ny!” Być może je­ste­ście jed­nym z ro­dzi­ców, któ­rzy za­sta­na­wia­ją się, co ta­kie­go nie po­zwa­la wam tego do­stać. Czy na­praw­dę trze­ba pro­sić o coś tak zwy­kłe­go, sko­ro robi się tyle dla swo­je­go dziec­ka? No cóż, i tak, i nie. Sza­cu­nek i współ­dzia­ła­nie to pro­ste rze­czy – po­nie­waż są to wa­sze pod­sta­wo­we po­trze­by. Z dru­giej stro­ny, stwo­rze­nie oko­licz­no­ści, któ­re umoż­li­wią dziec­ku sza­no­wa­nie i współ­dzia­ła­nie, wy­ma­ga wię­cej wy­sił­ku, niż mo­gło­by się wy­da­wać.

We­dług na­szych ob­ser­wa­cji, żeby wy­zwo­lić po­ten­cjał wza­jem­ne­go sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia u dziec­ka, na­le­ży:

• Pa­mię­tać, że dzie­ci uczą się na przy­kła­dzie ro­dzi­ców.

• Współ­dzia­łać z dziec­kiem.

• Na rów­ni ce­nić po­trze­by swo­je i dziec­ka.

• Zwe­ry­fi­ko­wać swo­je za­ło­że­nia na te­mat dziec­ka.

• Prak­ty­ko­wać sie­dem za­sad ro­dzi­ciel­stwa zbu­do­wa­ne­go na sza­cun­ku.

Choć mat­ki i oj­co­wie mó­wią wie­le o sza­cun­ku i współ­dzia­ła­niu, za­uwa­ży­ły­śmy w tym wzglę­dzie wiel­kie po­mie­sza­nie po­jęć. Kie­dy spy­tać o szcze­gó­ły, ro­dzi­ce nie za­wsze wie­dzą, co mają na my­śli. Zda­rza się na­wet, że w róż­nym cza­sie mają na my­śli coś in­ne­go. Na do­kład­kę, me­to­dy, ja­kie sto­su­ją, aby wpo­ić dzie­ciom sza­cu­nek i zmu­sić do współ­dzia­ła­nia, czę­sto od­bi­ja­ją się ry­ko­sze­tem, po­nie­waż sami nie są zdol­ni do oka­za­nia dzie­ciom sza­cun­ku lub współ­dzia­ła­nia z nimi – przy­najm­niej w tym sen­sie, w ja­kim mówi o tym ni­niej­sza książ­ka.

Współ­dzia­ła­nie to dro­ga dwu­kie­run­ko­wa

Ra­zem mo­że­my być mą­drzej­si niż każ­dy z nas od­dziel­nie.

Mu­si­my na­uczyć się czer­pać z tej mą­dro­ści.

Tom Atlee

Oka­zu­je się, że wie­lu ro­dzi­ców my­śli o współ­dzia­ła­niu jak o dro­dze jed­no­kie­run­ko­wej – dzie­ci mają ro­bić to, cze­go się od nich ocze­ku­je – za­miast jak o re­la­cji dwu­kie­run­ko­wej. I gdy dziec­ko nie robi tego, cze­go ocze­ku­je ro­dzic, na­zy­wa­ją je „nie­po­słusz­nym”, od cze­go już tyl­ko mały krok do przy­kle­ja­nia ety­kie­tek, kry­ty­ko­wa­nia, oskar­ża­nia, kłót­ni i spo­rów. Póź­niej­sze pró­by opa­no­wa­nia sy­tu­acji pro­wa­dzą do kom­pro­mi­sów, ne­go­cja­cji i tar­gów, któ­re rzad­ko za­spo­ka­ja­ją po­trze­by wszyst­kich za­in­te­re­so­wa­nych.

Czy po­wie­dzie­li­ście kie­dyś do swo­je­go dziec­ka coś ta­kie­go: „Co za ba­ła­gan! Chcę, że­byś po­sprzą­tał po­kój, za­nim pój­dziesz się ba­wić!” Dzi­wi­li­ście się po­tem, że nie wy­ko­na­ło po­le­ce­nia od razu i z uśmie­chem na twa­rzy? Pod­ję­li­ście jed­no­stron­ną de­cy­zję, zgod­nie z któ­rą dziec­ko mia­ło speł­nić wa­sze ocze­ki­wa­nia w wy­zna­czo­nym przez was cza­sie. „W koń­cu ja tu je­stem ro­dzi­cem!” – mo­gli­by­ście po­wie­dzieć. Zgo­da, jed­nak ta­kie po­dej­ście nie bie­rze pod uwa­gę punk­tu wi­dze­nia dziec­ka! I je­śli bę­dzie­cie lek­ce­wa­żyć jego uczu­cia, my­śli i po­trze­by – w tym tak­że po­mysł na roz­wią­za­nie pro­ble­mu z ba­ła­ga­nem – ry­zy­ku­je­cie utra­tę jego sza­cun­ku i do­brej woli. Dzie­cię­cy mru­kli­wy opór bywa wte­dy na­tu­ral­ną kon­se­kwen­cją wa­sze­go wy­bo­ru, żeby dzia­łać bez wzglę­du na jego zda­nie.

Przed­ro­stek „współ-” w sło­wie „współ­dzia­ła­nie” wska­zu­je na czyn­ność wy­ko­ny­wa­ną ra­zem – po­dob­nie jak w sło­wach: współ­twór­ca, współ­au­tor czy współ­pra­cow­nik. Współ­dzia­łać zna­czy więc: dzia­łać ra­zem. Nie jest to coś, co moż­na za­de­kre­to­wać lub na­ka­zać. Je­śli w domu bra­ku­je ele­men­tu wspól­no­ty w dzia­ła­niu – na przy­kład w usta­la­niu re­guł do­ty­czą­cych ży­cia dziec­ka, w roz­wią­zy­wa­niu pro­ble­mów czy po­dej­mo­wa­niu de­cy­zji – moż­na ocze­ki­wać na­tu­ral­nych tego kon­se­kwen­cji, czy­li: opo­ru, kłót­ni, zra­nio­nych uczuć, chę­ci po­sta­wie­nia na swo­im i ko­niecz­no­ści ucie­ka­nia się do kar i na­gród. Fun­da­men­tal­ne pra­wo ludz­kich re­la­cji mówi, że brak wspól­no­ty w dzia­ła­niu wy­wo­łu­je opór, któ­ry z ko­lei pro­wa­dzi do sto­so­wa­nia kar i na­gród – aby zmu­sić do po­słu­szeń­stwa – co zno­wu wy­wo­łu­je opór i tak da­lej. Ro­dzi­ce za­po­mi­na­ją­cy o owym „współ-” we współ­dzia­ła­niu wcze­śniej czy póź­niej będą mu­sie­li za to za­pła­cić. Je­śli nie dzia­łasz ze swo­im dziec­kiem, ono nie bę­dzie dzia­łać z tobą.