Zacznij Pisać - Katarzyna Krzan - ebook

Zacznij Pisać ebook

Katarzyna Krzan

3,1

Opis

Publikacja, która krok po kroku poprowadzi Cię do wydania własnej książki - od motywacji, przez warsztat, aż do opublikowania dzieła. Napisana przez wydawcę dla tych, którzy chcą pisać, tych, którzy tworzą oraz tych, którzy chcą swoją książkę sprzedać.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 153

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,1 (15 ocen)
2
3
5
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Katarzyna Krzan

Zacznij pisać

Motywacyjny poradnik pisarza

© Copyright by Katarzyna Krzan & e-bookowo

Projekt okładki: e-bookowo

ISBN 978-83-62480-50-0

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:[email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Szczególne podziękowania za czynną współpracę przy tworzeniu książki należą się:

Annie Grabce (Złote Myśli), Przemkowi Komorowskiemu (Nakanapie), Sławkowi Krempie (Granice), Patrycji Gubie (eLib), Tomaszkowi Furtakowi (IT Engineering Inc.), Janowi Giemzie (Bookznami), Aleksandrze Pasternak (eClicto), Krzysztofowi Leszczyńskiemu (Digital All i Bezkartek).

Część pierwsza

Być pisarzem

Zostać pisarzem. Co to znaczy?

„...takich, co mają chęci i talent, jest wielu, a mimo to większość z nich nigdy do niczego nie dochodzi. To tylko punkt wyjścia, by cokolwiek w życiu zrobić. Wrodzony talent jest jak siła dla sportowca. Można urodzić się z większymi lub mniejszymi zdolnościami. Ale nikt nie zostaje sportowcem tylko i wyłącznie dlatego, że urodził się wysoki, silny lub szybki. Tym, co czyni kogoś sportowcem lub artystą, jest praca, praktyka i technika. Wrodzona inteligencja jest tylko i wyłącznie amunicją. Żeby ją skutecznie wykorzystać, musisz przekształcić swój umysł w precyzyjną broń.”

Carlos Ruiz Zafón

Napisanie powieści jest szalenie proste: wystarczy spełnić trzy podstawowe warunki: wziąć postać, umieścić ją w jakiejś sytuacji i sprawić, by coś jej się przydarzyło. I gotowe. Wydawcy szaleją, wydzierając sobie rękopis z rąk, producenci filmowi dzwonią z propozycjami przekształcenia dzieła w scenariusz, a literackie nagrody czekają w kolejce. Sukces gwarantowany.

Gdyby tak rzeczywiście było, każdy pisarz byłby milionerem i bohaterem kolorowych magazynów. Jednak pisanie powieści wymaga wielkiego wysiłku i ciężkiej pracy. Nie wystarczy usiąść i pod wpływem natchnienia napisać czterysta stron powieści. W ciągu jednej nocy może powstać co najwyżej opowiadanie lub wiersz. A i tak będą wymagać pewnie licznych poprawek, korekt, zmian.

O tym, jak trudna jest droga do debiutu, a potem do sukcesu wiedzą doskonale wszyscy, którzy próbują pisać. W większości przypadków ich teksty trafiają po prostu do szuflad, albo do Internetu, gdzie giną w potopie innych słów. Trudno jest przekroczyć młodemu adeptowi sztuki pisarskiej granicę między „chcę pisać” a „napisałem”. Dochodzi do tego problem ze znalezieniem wydawcy i uzyskaniem korzystnej umowy. Bardzo rzadko można liczyć na wymierne zyski z wydania własnej książki.

Tymczasem na Zachodzie pisarze są gwiazdami popkultury, zarabiają miliony, o prawa do ekranizacji ich powieści walczą producenci filmowi. Jak to się dzieje, że często przeciętne książki stają się w Stanach bestsellerami, które bardzo szybko zdobywają półki księgarni na całym świecie?

Czego brakuje naszym piszącym? Siły przebicia? Talentu? Na pewno nie. Brakuje im warsztatu. Tego, co w zachodnich szkołach pisarstwa jest wykładane jako zwykły przedmiot. Wcale nie chodzi o to, że są to fabryki pisarzy. Do pisania potrzeba talentu, ale niezbędne są także pewne umiejętności warsztatowe.

Jak tu napisać powieść, jeśli tak naprawdę nie wie się, czym się różni fabuła od opowieści, narrator wszechwiedzący od personalnego? Gdy nie ma się najmniejszego pojęcia o climaksie, deus ex machina, in medias res, praesens historicum (by wymienić tylko kilka najpopularniejszych łacińskich określeń). Gdy nikt nie zastanawia się nad strukturą kompozycyjną? Nie dokonuje wyboru między warkoczem, drabiną, kompozycją otwartą, zamkniętą, czy ramową. Nie wie, czym jest czas fabularny i czas narracji. Nie zastanawia się, czym jest scena, jak tworzyć powiązania śródsceniczne czy budować napięcie fabularne. A nie jest to pełna lista.

Zachodni twórcy doskonale wiedzą, jakie są niezawodne sposoby, by stworzyć bestseller. Wystarczy wątek religijny zmieszać z erotycznym, dorzucić jakąś tajemnicę i konieczność prowadzenia śledztwa, nie zapominając o walce o wysoką stawkę, a wszystko to w świecie wyższych sfer, lśniących limuzyn i ekskluzywnych hoteli, do których dostęp mają tylko nieliczni.

Trzeba wreszcie pogodzić się z myślą, że pisarz to nie tylko nawiedzony mistyk, który pisze wyłącznie pod wpływem boskiego natchnienia. Pisarstwo to zawód, któremu należy poświęcać codziennie czas, narzucając sobie odpowiednią dyscyplinę, szkolić się, ćwiczyć, uczyć od mistrzów, a przede wszystkim opanować warsztat. Tak jak to robią muzycy czy plastycy. Czy można skomponować symfonię nie znając nut? Czy muzyk nie uczy się grać na instrumencie, ćwicząc godzinami gamy? Czy malarz namaluje cokolwiek, nie wiedząc, jak się używa pędzla i miesza barwy? Nikt nie dziwi się istnieniu akademii sztuk pięknych, szkół muzycznych, liceów plastycznych. Tylko pisarzom odbiera się możliwość kształcenia w zawodzie, jakby to był jakiś nietakt, złamanie romantycznego kodeksu. Bo chyba w tym właśnie tkwi cały problem – w bagażu romantycznych doświadczeń, kiedy to poeta zasiadał nad pustą kartką papieru w poczuciu narodowej misji połączonej z egzystencjalnym lękiem o los rzędu dusz. Tylko skąd potem te skreślenia, poprawki, próby znalezienia odpowiedniego rymu? Zawiodło natchnienie Muz?

Pisanie to sztuka, ale także technika. Trzeba znać jej reguły. Choćby po to, by móc je świadomie łamać. Kursy pisarstwa nie są potrzebne tym, którzy uważają, że zjedli wszystkie rozumy, a do napisania powieści wystarczą im osobiste doświadczenia. Nie są też potrzebne wydawcom, którzy wolą odkupić prawa autorskie zachodnich powieści i opłacić tłumacza, by wydać książkę, której sprzedaż na pewno zwróci wszystkie koszty, niż zainwestować w lokalnego twórcę, który tak naprawdę nie wie, co robi, licząc jedynie na swój talent.

Kurs pisarstwa nie jest przyznaniem się do porażki: chyba nie umiem nic napisać, może ktoś mnie nauczy? Tak się nie da. Pragnienie pisania musi wyrastać z głębi duszy. Warsztat może jedynie pomóc nadać chaotycznym myślom odpowiednią formę.

Ale co zrobić, by zostać Autorem Książki?

Słowo „autor” pochodzi od łacińskiego „auctor” i oznacza „sprawcę”, a więc kogoś, kto sprawia, że coś powstaje. W tym sensie autor powieści jest twórcą, gdyż tworzy zupełnie nowy, autonomiczny świat, całkowicie oryginalny, odrębny, w pełni należący do autora. Autor jest zatem twórcą obdarzonym niezwykłą, ponadprzeciętną mocą. Dysponuje talentem i natchnieniem. Dlatego jego twórczość jest postrzegana jako coś niemalże mistycznego. Tak właśnie postrzegani są pisarze. Więcej – tak postrzegają twórcy samych siebie. A to spore obciążenie psychiczne, być obdarzonym nadludzką mocą twórczą. Stąd też opory przed wszelkimi kursami pisania. Jak można nauczyć się sztuki stwarzania świata? No, właśnie. Nie można.

Można za to przekazać konieczną do tego wiedzę dotyczącą technik pisarskich, chwytów i narzędzi, które znacznie ułatwiają pracę. Można nauczyć, jak wystrzegać się pułapek, jak dostrzegać i wykorzystywać stereotypy i schematy. A wreszcie – pokazać ćwiczenia, których wykonanie pozwala zbliżyć się do mistrzów. Można na bieżąco szlifować swój warsztat.

Rzemiosła można nauczyć się od kogoś. Najlepiej od Mistrza. Dlatego pisarzowi niezbędne jest czytanie.

Z kolei sztukę trzeba opanować samemu.

Pisanie jest mieszaniną techniki i talentu. Pisarz jest natchnionym, przepełnionym pasją tworzenia wirtuozem pisarskiego rzemiosła.

Prowadząc kursy pisania miałam okazję poznać całą plejadę twórców. Wielu przychodziło z ciekawości (a może mam talent pisarski, kto wie?), inni po to, by zakpić z idei kursu (ci zostawali tylko na pierwszych zajęciach, bo brakowało im tak naprawdę argumentów przeciw), jeszcze inni przychodzili, by poszerzyć swoją wiedzę, pasję przekuć w warsztat, nadać talentowi kształt. Uczyliśmy się pisać schematy fabularne, tworzyć konkretne postaci, wiarygodne dialogi i opisy przestrzeni, wyrażać skrajne emocje, bawić się typami narracji. Wszystko po to, by do sztuki pisania podejść z pewnym dystansem i uświadomić sobie, że przy odrobinie zapału i dobrych chęci napisać można w zasadzie wszystko. Dlatego uczestnicy eksperymentowali z różnymi gatunkami, tworząc kryminały w scenerii science-fiction, czy romanse w obrębie thrillerów. Moje polecenia zastępowały im wenę i bank pomysłów. Pisali na zamówienie, tu i teraz, uświadamiając sobie przy tym, że mogą pisać cokolwiek i gdziekolwiek, nie czekając na przybycie tajemniczej Weny. Wystarczyło narzucić sobie pewną dyscyplinę, niejako zmusić się do tworzenia. Bardzo szybko puste kartki zapełniały się gęstym pismem, a atmosfera aż kipiała od oryginalnych pomysłów.

Powstające w ten sposób wprawki były od razu czytane i oceniane przez innych uczestników kursu. Każdy piszący mógł więc od razu sprawdzić, czy jego pisanie, styl, sposób wyrażania myśli trafia do czytelników. Dowiadywał się, co im się podoba, a co powinien jeszcze poprawić. Wychodził z zajęć pełen nowych pomysłów. Został zmuszony do pracy. Machina została puszczona w ruch.

Możesz to samo zrobić w domu: narzuć sobie dyscyplinę, zmuś się do pracy, wymyślaj sobie niemożliwe do wykonania ćwiczenia pisarskie, im trudniejsze, tym lepiej.

Ćwiczenie pierwsze:

Napisz dziś o tym, jak kolonizuje się odległą planetę, na której mieszkają istoty bardziej inteligentne od nas. Niech jeden z kolonizatorów zakocha się w tamtejszej dziewczynie. Co z tego może wyniknąć? Skorzystaj ze swojej wyobraźni, postaraj się uwolnić od tego, co natrętnie podpowiadają Ci obrazy zapamiętane z filmów i książek. Zacznij stwarzać swój świat od podstaw. Zacznij od geografii, klimatu, zbuduj całą oryginalną cywilizację, odmienną od naszej. Spróbuj zbudować mapę swojego świata, umieść na niej konkretne miejsca, którym nadasz nazwy, określ odległości między nimi. Zastanów się, jak bohaterowie będą się poruszać w Twoim świecie. Pamiętaj, że wolno Ci wszystko, nawet naginać prawa fizyki. To Ty jesteś teraz Stwórcą…

Motywacja do pisania

„W życiu zdarzają się dwie tragedie. Kiedy nie dostajemy tego, czego pragniemy. I kiedy to dostajemy.”

Oscar Wilde

Przede wszystkim – zastanów się: dlaczego chcesz napisać książkę? Co chcesz osiągnąć w ten sposób? Sławę, pieniądze, rozgłos? A może po prostu samą satysfakcję? Pragniesz zostawić po sobie ślad, chcesz, by ludzie o Tobie pamiętali, by Twoje słowa przetrwały dłużej niż Twoje życie? To ważne, by wiedzieć, co Cię motywuje tak naprawdę do pisania.

Same pieniądze to słaba motywacja. Jeśli zamierzasz zostać pisarzem tylko po to, by na tym zarabiać, lepiej od razu sobie odpuścić. Czytelnicy wyczują, że to, co piszesz nie jest szczere, a jedynie obliczone na zysk. Niezależnie od tego, czy tworzysz poezję, prozę fabularną czy poradniki. To, co piszesz powinno wypływać z serca, być szczere, a Ty jako piszący musisz w to wierzyć. W przeciwnym wypadku będziesz oszukiwać siebie i innych.

Jak pisać, by napisać? To pytanie zadaje sobie z pewnością każdy, kto postanowił sięgnąć po pióro.

Jedno jest pewne: by napisać, trzeba pisać. Najlepiej regularnie, codziennie, narzucając sobie dyscyplinę. Rutyna pomoże Ci się zorganizować, nadać pracy pewien rytm. Problem jednak w tym, że może pozbawić piszącego pasji. To prawda. Tego z pewnością się obawiasz, dlatego wolisz nie kusić losu i w ogóle nie zasiadasz do pisania, prawda? Po co zabijać pasję tworzenia codzienną rutynową harówką? Lepiej i bezpieczniej czekać na przyjście natchnienia… A co jeśli natchnienie nie nadejdzie nigdy? Albo pojawi się w momencie, gdy nie można z niego skorzystać? Przepadnie, obrazi się i już nie wróci. A Ty nabawisz się tylko niepotrzebnych frustracji i kompleksów: miałem/miałam zostać pisarzem, ale nie było czasu, warunków, możliwości, okazji… Bla, bla, bla. Kogo chcesz oszukać? Chyba tylko siebie, a to najbardziej perfidne z oszustw.

Co więc zrobić, by do tego nie dopuścić? Jak pisać każdego dnia, ale nie stracić ochoty do tworzenia i tak zwanej Weny (najbardziej kapryśna bogini na świecie)?

Najlepiej stosować tak zwany płodozmian. Gdy jesteśmy zmęczeni pisaniem wiekopomnej powieści, zajmijmy się pisaniem czegoś innego: na przykład bloga, opowiadania na zupełnie inny temat, artykułu, pracy naukowej, wiersza. Czegokolwiek. Byle nie przestawać pisać. Nawet jak ręka zaczyna omdlewać. Na to też jest sposób – zmień rękę. Stukaj w klawiaturę drugą… Pomyśl o tych, co nie mają rąk, a używają komputerów palcami stóp, patyczkami włożonymi w usta. Jak wiele masz szczęścia – możesz pisać jak chcesz i kiedy chcesz. Nie tłumacz się więcej, że nie skończyłeś/skończyłaś tekstu, bo „bolała cię rączka”.

Do pisania trzeba się przyzwyczaić. Więcej: należy się od niego uzależnić, wykształcając w sobie nawyk pisania. Regularnie. Codziennie. Najlepiej o stałych porach. Tak, to niełatwe. Jest przecież tyle spraw do załatwienia: szkoła, praca, dom, zakupy, znajomi, rozrywka, Internet, telewizja. Mnóstwo rzeczy, które odciąga od nadrzędnego celu, jakim jest pisanie. A przecież tak bardzo chcesz być pisarzem. Mówisz sobie: zacznę pisać na serio jak tylko skończę szkołę. Ale potem znajdujesz pracę, zakładasz rodzinę i tego czasu na pisanie robi się jeszcze mniej, niż było go w szkole. Popadasz w coraz większą frustrację. Mijają lata, a Ty nadal nie masz na koncie honorarium z wydawnictwa. Nadal Twoja książka nie stoi na półce w księgarni. Nadal nikt o Tobie nie słyszał. No tak, ale przecież na pisanie nie ma czasu. Bzdura.

Spróbuj zatem zacząć od prostego ćwiczenia, mającego na celu Uzależnić Cię od pisania. Bowiem człowiek uzależniony dla przedmiotu swej obsesji zrobi wszystko, nie będzie go obchodziło nic, byle tylko móc pisać, pisać, pisać. A przecież o to właśnie Ci chodzi, czyż nie?

Ustal sobie porę dnia, w której masz najmniej do robienia. Jeśli trudno taką znaleźć, zacznij wstawać wcześniej i pisz, nim zbudzi się reszta domowników. Może to brzmieć jak masochizm, ale, uwierz, szybko zobaczysz, jak wielkie przynosi rezultaty. Zatem, jeśli Twoja rodzina budzi się powiedzmy o 7 rano, Ty wstań o 6.30 i pisz przez 10 do 15 minut. Pisz cokolwiek. Może opisz swój sen, albo po prostu pisz, co Ci tylko z pióra spłynie. Nie musisz tych zapisków przechowywać. Chodzi tylko o „rozpisanie się” i wymuszenie na sobie nawyku pisania. Dlatego też ważna jest pora, w której nikt nie będzie Ci przeszkadzał. Potem, kiedy domownicy zaakceptują fakt, że jesteś Pisarzem, będą chodzić na paluszkach, gdy Ty będziesz tworzyć. Na początek jednak – niech nikt Ci nie przeszkadza, nie przyznawaj się też, że masz zamiar zostać zawodowym pisarzem. Lepiej nie narażać się na niepotrzebne kpiny na początku Drogi. Pisz sobie po cichutku, w skupieniu, z dala od zgiełku. Ale pisz regularnie, z czasem coraz dłużej i lepiej.

Kolejne ćwiczenie „rozgrzewające” polega na napisaniu na środku czystej kartki dowolnego słowa, np. „dom”. Wokół tego słowa należy zapisywać wszelkie możliwe (i niemożliwe) skojarzenia związane ze słowem wyjściowym. Niech słowa narastają, pączkują, rozpychają się na kartce, niech wypływają z umysłu swobodnie, bez żadnego skrępowania ze strony intelektu, bez cenzury. Po kilku chwilach, gdy kartka będzie już całkowicie zapełniona, obejrzyj swoje „dzieło”: jak wiele można stworzyć, mając tylko jedno słowo wyjściowe. Pomyśl teraz: ile napiszesz, mając całe zdanie?

Ćwiczenie drugie:

Spróbuj teraz zawrzeć swój genialny pomysł na utwór literacki w jednym prostym zdaniu. Przypominam, że zdanie musi się składać z podmiotu (Twój bohater), orzeczenia (co robi) oraz dopełnień i okoliczników (a więc: gdzie to będzie robił, kiedy, w jakich okolicznościach itd.). To jedno proste zdanie będzie Twoim początkiem, zarzewiem całego konfliktu, na którym oprzesz swoją Fabułę, ale o tym później. Tymczasem pozwól swojemu zdaniu dojrzewać.

Świadomość pisarza

Pisarz jest to „gość, który potrafi ustawiać słowa jedno za drugim i robi to z wdziękiem”.

Javier Cercas

Pisarz, niezależnie czy jest poetą, powieściopisarzem, czy dramaturgiem, posiada rozdwojoną osobowość. I to w kilku aspektach.

Z jednej strony jest zwykłym człowiekiem, który żyje w świecie, skończył jakąś szkołę (oczywiście nie pisarską, bo takich nie ma), gdzieś pracuje, albo szuka pracy. Myśli o założeniu rodziny, lub już ją założył. Studiuje na jakimś kierunku, nie koniecznie związanym z pisarstwem. Po prostu żyje. Tym tylko odróżnia się od innych, że tli się w nim pragnienie BYCIA PISARZEM. Czuje, że chce pisać, że może to robić, że powinien, że to jego przeznaczenie. Ale: boi się. Przede wszystkim boi się siebie – czy podoła wyzwaniu, czy ma dość talentu, czy da sobie radę, czy wystarczy mu sił i pomysłów. Boi się, czy będzie go stać na rzucenie dotychczasowego, być może wygodnego żywota i poświęcenie się niełatwej przecież roli. Zdaje sobie przecież sprawę, że aby pisać musi coś poświęcić. Może pracę zawodową, może studia, może życie prywatne. To trudny dylemat. Tym bardziej, że nikt mu nie wręczy nigdy legitymacji pisarza. Prawdopodobnie nigdy w rubryce „zawód” w jakimś formularzu nie wpisze magicznego słowa PISARZ. Bo niby na jakiej podstawie, skoro niczego jeszcze nie wydał, nie opublikował, nie miał ani jednego wieczorku autorskiego, nikt nie napisał pochlebnej recenzji jego książki.

Jak w takiej sytuacji przełamać się i zdobyć niezbędną pewność siebie?

To oczywiście zależy od charakteru. Niektórym wystarczy, że będą sobie codziennie stojąc przed lustrem powtarzać: „jestem pisarzem, jestem pisarzem”, aż w końcu w to uwierzą. Inni będą opowiadać o swoich pisarskich planach wszem i wobec, aż ich otoczenie z kolei uwierzy, że faktycznie pisarzami są, albo tylko o tym do znudzenia mówią... Jeszcze inni będą swoje pisanie trzymać w tajemnicy tak długo, aż wreszcie jakimś cudem uda im się opublikować pierwszą książkę i pokazać ją znajomym. Ale czy wtedy znajdą w sobie dość sił, by się swoim pisarstwem pochwalić? Czy nie będą tego raczej ukrywać, bojąc się krytyki ze strony innych?

Co powie moja mama, gdy przeczyta o sobie w mojej autobiograficznej powieści? Jak poczuje się tata, gdy przeczyta, że bohater mojej powieści ma żal do ojca za to, że nie poświęca mu dość czasu? Jak zareagują znajomi, gdy przeczytają o moich erotycznych fantazjach? Czy oddzielą rzeczywistość od fikcji? Czy będą mieć do mnie żal? Jak zareagują? Co zrobią? Czy odwrócą się ode mnie?

Z jednej strony pisarz musi być odważny, nie może uciekać od tematów tabu, musi być szczery aż do bólu. Z drugiej jednak – musi też być swoim własnym krytykiem, potencjalnym czytelnikiem i odbiorcom treści. Musi mieć w sobie takt i subtelność.

To trudna, podwójna rola. Z jednej strony – pisarski szał, natchnienie, wena, niekontrolowany potok myśli i słów, a z drugiej – narzucenie sobie zasad, także moralnych, barier, granic. Bycie twórcą i odbiorcą. Autorem i krytykiem jednocześnie.

Koniecznie trzeba też spojrzeć na rolę pisarza jako kreatora, twórcę o nieograniczonej mocy. Osoby zainteresowane osobiście naszą twórczością kiedyś odejdą. Taka jest biologiczna kolej rzeczy. Natomiast twórczość zapisana pozostanie dla potomnych, przyszłych pokoleń. Trzeba sobie zdawać sprawę z tej jakże wielkiej odpowiedzialności. Pamięć o żywych ludziach trwa tak długo, jak żyją ci, którzy ich znają. Pamięć o ludziach opisanych w książkach potencjalnie ma szansę na wieczność, póki istnieje ludzka chęć czytania. Dlatego przetrwały do naszych czasów postaci stworzone choćby przez Homera. Dlatego wciąż podziwiamy bohaterów Szekspira czy Dostojewskiego.

Spróbuj sobie wyobrazić, że Twoją książkę będzie ktoś czytał nie tylko za sto, ale może i za dwa tysiące lat. Ta świadomość może przytłaczać ogromem odpowiedzialności za zapisane przez Ciebie słowa. Ale może też dodać Ci skrzydeł. Pomyśl, ile masz do przekazania? Ile Twoich doświadczeń może zainteresować ludzi z przyszłości, a nie tylko współczesnych Tobie czytelników.

Prawdziwa sztuka to nie beztroska zabawa, choć taką się wydaje. To wielka moc, z której należy korzystać rozsądnie. Choć z drugiej strony – pisarz to w pewnym stopniu wariat, który widzi i czuje więcej od innych, pokazuje to, czego inni nie zauważają lub nie chcą widzieć, bo jest zbyt brzydkie, okrutne, przerażające, albo… święte. Pisarz wkracza tam, gdzie inni nawet nie mają zamiaru zajrzeć, rozdrapuje rany, wkłada palec w ogień, opisuje rzeczy, które zwykli ludzie co najwyżej oglądają w snach, ale boją się o nich mówić.

Znowu zacytować muszę Javiera Cercasa, bo jego słowa trafniej opisują skomplikowany sens tożsamości pisarza:

„Chodzi mi o to, że zwykli ludzie cierpią z powodu rzeczywistości albo się nią cieszą, ale nie potrafią nic z nią zrobić, gdy tymczasem pisarz może, bo jego zawód polega na zmienianiu rzeczywistości w sens, nawet jeśli to złudny sens; to znaczy może zmienić rzeczywistość w piękno i wtedy to piękno albo ten sens służą mu za tarczę. Dlatego mówię, że pisarz to wariat, który ma obowiązek albo wątpliwy przywilej widzenia rzeczywistości, i dlatego kiedy pisarz przestaje pisać, sam się w końcu zabija, bo nie wyzwoliwszy się z nałogu ostrego widzenia rzeczywistości, nie ma już tarczy, za którą mógłby się przed nią schronić. Dlatego zabił się Hemingway. I dlatego kiedy jest się pisarzem, nie można przestać nim być, chyba że stawia się wszystko na jedną kartę.”[1]

Ćwiczenie trzecie:

Spróbuj teraz, tak podbudowany swoją wielką rolą twórcy, napisać swoisty list do przyszłości. Opisz w nim, jak wygląda Twój świat, co dzieje się teraz ciekawego, na co warto zwrócić uwagę, jacy są Twoi współcześni, jak żyją, czego się boją, czym się fascynują. Jaka jest sytuacja polityczna na świecie, gdzie toczą się wojny? Co dobrego się ostatnio wydarzyło. Fakty te mogą wydać Ci się oczywiste. Pomyślisz: po co mam o nich pisać, skoro wszyscy o nich wiedzą. Ale: czy tak samo będzie za dwieście lat? Czy to, co teraz jest oczywiste w przyszłości też takie będzie. Co wiedzielibyśmy o antyku, wiekach średnich, renesansie, gdyby nie pisarze opisujący ówczesne tu i teraz? Gdyby myśleli, że nie warto pisać o rzeczach oczywistych.

Rola pisarza jest ogromna. Jest nie tylko Twórcą, ale także swoistym reporterem, przekazującym obraz świata sobie współczesnego.

Co ja właściwie piszę?