Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Filozofia antysalonu. Wybór pism - ebook

Data wydania:
Styczeń 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
42,00

Filozofia antysalonu. Wybór pism - ebook

Okropny to był próg do przestąpienia. Wszakże wahanie się w tak ciężkim położeniu jeszcze mi się przykrzejszym wydało. Porywam więc świecę – i wchodzę. Za mną drudzy. Wszędzie cichość wielka. Rzucam okiem po pokoju – wszędzie dość porządnie – nic w tym pomieszkaniu śmierci nie zdawało się zapowiadać gwałtownej jej ofiary. Tylko jeden zakątek, gdzie łóżko stało... ach! straszny to zakątek!... będę go długo pamiętał. Na koniec trzeba było i do niego przystąpić... Leżał na łożu Jan Potocki w szlafroku, obrócony niby twarzą do muru. Położenie jego ciała było tak spokojne, jakby człowieka głęboko uśpionego – żadnego nie było widać konwulsyjnego rzutu członków. Ręce przed sobą miał niby od niechcenia rozwarte, obok nich złowróżbny pistolet na pościeli, w części rozerwany. Przystąpił także ze świecą Konstanty i szuka oblicza – ale tego ani śladu nie było. Całe wysadzone zostało na miazgi potężnym strzałem i tylko tylni czerep głowy z mózgiem drgającym, jakby naczynie jakie garncarskie strzaskane, ukazał się przed oczy. Po ścianie, po posadzce, wszędzie wkoło nas było pełno mózgu. W mózgu Potockiego jednemu z nas noga się poślizgnęła. Abominatio desolationis!!! (ks. Stanisław Chołoniewski)

Ksiądz Stanisław Chołoniewski (1791–1846) – rosyjski mason, niedoszły fundator pierwszego na ziemiach polskich klasztoru redemptorystów, uczeń Jana Potockiego i świadek jego samobójstwa, wielbiciel filozofii Josepha de Maistre’a, a zarazem uporczywy krytyk najsławniejszego rodzimego demaistrysty, Henryka Rzewuskiego, autor bestselerowego Snu w Podhorcach i – zdaniem współczesnych – pewny kandydat na ołtarze. Bez wątpienia najważniejszy i najciekawszy spośród dziewiętnastowiecznych pisarzy polskich, skazanych przez potomność na niepamięć.

Kategoria: Filozofia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62609-43-7
Rozmiar pliku: 4,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Michał Otorowski

Przedmowa

Stanisław Chołoniewski (1791–1846) to postać enigmatyczna. Raczej pojawiająca się niż obecna w dziejach kultury polskiej pierwszej połowy XIX wieku. Tak, jak to bywa z dalekim krewnym dostrzeżonym na starych, pożółkłych fotografiach podczas wspólnego oglądania rodzinnych albumów, gdy nikt nie umie sobie już przypomnieć, kim był ów nieznajomy ani dlaczego właściwie został uwieczniony na tych wszystkich zdjęciach. Chołoniewskiego widzimy tedy w Uładówce przy stygnących zwłokach Jana Potockiego i w Rzymie na przechadzce z Adamem Mickiewiczem. Widzimy, jak namawia Henryka Rzewuskiego, by zaczął pisać Pamiątki Soplicy, i jak żarliwie dyskutuje z Józefem Ignacym Kraszewskim. Widzimy też wśród obcych. U boku Josepha de Maistre’a, który udzielał mu życiowych przestróg, i u boku papieża Grzegorza XVI, który zawsze serdecznie o nim mówił. W towarzystwie Friedricha Schlegla, który wspomina go w swoich dziennikach, i François-Rene Chateaubrianda, który najwyraźniej go nie zapamiętał, bo w Pamiętnikach zza grobu polskiego arystokraty akurat nie wymienia. Wszędzie tam – w Petersburgu, Paryżu, Wiedniu, Rzymie – widzimy więc Chołoniewskiego, widzimy także w różnych, nierzadko sprzecznych rolach: masona, księdza, dyplomaty carskiego kamerjunkra czy papieskiego szambelana i możemy jedynie się domyślać, że musiał być postacią zgoła wyjątkową.

A przecież Chołoniewski nie tylko znał tout le monde ówczesnych salonów. Nie tylko bywał, słuchał, dyskretnie asystował. Jako kontrowersyjny pisarz oraz publicysta miał – przynajmniej we własnym mniemaniu tudzież licznego grona wielbicieli – do powiedzenia coś ważnego. Pozostawił też obfitą spuściznę. Trzy opublikowane powieści: Sen w Podhorcach (1842), Dwa wieczory pani starościny olbromskiej (1843), Artykuł nadesłany (1846). Jedno kazanie okolicznościowe: Nauka przy pogrzebie J. W. hr. Michała Grocholskiego (1833). Pięć obszernych artykułów: Kilka słów o polemice chrześcijańskiej w przedmiotach moralno-filozoficznych (1841), Uwagi o stylu pod względem psychologicznym (1842), O wpływie racjonalizmu na tegoczesne sztuki i kunszta (1842), Do Redaktora „Athenaeum” list pierwszy (1843), Komentarz na dewocję p. Kunickiego (1846). Wreszcie swe apologetyczne opus magnum o wyraźnych ambicjach filozoficznych: Odpowiedź na dwa pytania (1846). Publikował też przekłady: Wstęp do dzieła o Obojętności Lamennais’go (1821), Narzędzia męki Chrystusowej i Słowa nieprzyjaciół Chrystusa Veita (1842–1843), Nowenna przygotowująca do uroczystości Przenajświętszego Serca Jezusowego Borga (b.d.w.). Jeszcze obfitsza była jego spuścizna rękopiśmienna, oceniana na czternaście woluminów in quarto, pięć – in octavo oraz kilka osobnych zeszytów i kilkaset listów. Część tej spuścizny ogłoszono w dwóch tomach Pism pośmiertnych (1851), dwóch tomach Kazań (1888), tudzież jednotomowym wyborze Obrazy z galerii życia mego (1890). Były to m.in. Magnificat, Memoranda, czyli żywot Stęplowskiego, Wody krzeszowickie, Soliloquia P. Baltazara Radwańskiego, Potajemne usiłowania skrzywienia opinii narodowej w prowincjach naszych, Proroctwo Józefa de Maistre’a. Osobno opublikowano jeszcze Naukę mianą w kaplicy P.P. Wizytek kamienieckich przy profesji siostry J.H. Mikułowskiej (1853) i Opis podróży do Kijowa (1886). Reszta jednak nie wyszła nigdy drukiem. W tej liczbie opisy podróży do Wilna, Rzymu, Paryża oraz sanktuariów, całość Wieczorów i przechadzek rzymskich, ocenzurowane fragmenty Snu w Podhorcach, Stosunki umysłowe Francji z Niemcami, kilka przekładów z ówczesnej literatury konserwatywnej, wreszcie pisane przez całe życie poezje, listy i dzienniki – także te sekretne – których ledwie ułamki trafiły do jedynej, dziewiętnastowiecznej biografii księdza, autorstwa Jana Badeniego. Tymczasem mimo tak obszernej spuścizny literackiej, której rzeczywistych rozmiarów dziś nie znamy, bo nie znali jej już spadkobiercy usiłujący spuściznę tę zinwentaryzować – ślady ich wysiłków przetrwały w zbiorze archiwaliów Aleksandra Czołowskiego – Chołoniewski pozostaje dla nas postacią tyleż enigmatyczną, co milczącą.

Czy wobec tego warto obecnie wzywać księdza Stanisława, aby znowu przemówił? Czy warto słuchać, skoro potomni tak szybko o nim zapomnieli i nawet podejmowane pod koniec XIX wieku starania, by przywrócić kulturze polskiej jego twórczość, okazały się daremne? Próbą odpowiedzi na to pytanie jest właśnie niniejsza publikacja. Nic nie jest tu definitywne, ani proponowany wybór pism, ani komentarze, usiłujące rozjaśnić wiele pułapek, kryjących się w owych na pozór prostych tekstach, ani tym bardziej całościowa ich interpretacja, dokonana w szkicu wstępnym. Publikacja ta – inaczej niż to dzieje się zazwyczaj – nie jest bowiem podsumowaniem badań szczegółowych, bo ich nie prowadzono. Nie przeprowadzono nawet solidnej kwerendy archiwalnej, mającej wyjaśnić losy niewydanej spuścizny Chołoniewskiego (jego prywatna biblioteka przepadła jeszcze podczas rewolucji bolszewickiej), a cóż dopiero mówić o żmudnej kwerendzie w archiwach Petersburga, Paryża, Wiednia, Rzymu, gdzie ksiądz Stanisław pozostawił z pewnością liczne ślady swej bytności. Fakt ten ma zresztą większe znaczenie, niż mogłoby się zdawać. Jakkolwiek znamy niejeden nawet najdrobniejszy szczegół z życia Chołoniewskiego, w kwestiach zasadniczych dla jego biografii jesteśmy skazani na domysły, co praktycznie uniemożliwia jej pełną, sensowną prezentację. Podobnie na podstawie znanych źródeł nie umiemy jasno określić stosunku księdza Stanisława do wielu kluczowych spraw, wokół których krystalizowały się postawy ówczesnych Polaków, chociaż skądinąd wiemy, że umiał być przenikliwym, niekiedy wręcz bezlitosnym obserwatorem i miał własne zdanie, nawet – a raczej zwłaszcza – wtedy, gdy wolał zachować je dla siebie. Nieuchwytne pozostają też prawdziwe powody licznych idiosynkrazji, widocznych na kartach jego dzieł. Najpoważniejszą jednak trudnością przy lekturze tych utworów – programowo osadzonych w biografii autora i odwołujących się do osobistego doświadczenia jako przedmiotu refleksji – jest niemożność precyzyjnego wykreślenia granic wykalkulowanej autokreacji. Czy zresztą tylko wykalkulowanej? Nie od dziś wiadomo, że są ludzie, którzy za maską zmuszeni są ukrywać swą prawdziwą twarz. Że są też tacy, którzy z łatwością przywdziewają maski, bo nie mają własnej twarzy. Że wreszcie są i tacy, którzy uporczywie tworzą sobie maskę, by zyskać jakąkolwiek twarz. W przypadku księdza Stanisława nie chodzi zatem o to, że mówi nam o sobie tyle, ile chce powiedzieć, zaś my nie mamy pewności, co z tego jest prawdą, co zmyśleniem, a co zostało przemilczane – tylko o to, że mówiąc to, co mówi, sam sobą rozmyślnie się posłużył, że od początku przemawia jako postać literacka i że postać ta mogła zostać stworzona nie tylko na doraźny użytek publiczności.

Większości owych białych plam, utrudniających elementarne rozumienie twórczości księdza Stanisława, a tym samym rzetelną ocenę jej wartości, dziś już zapewne by nie było, gdyby budziła ona zainteresowanie u potomnych. Choćby wąskiego grona specjalistów. Tymczasem żaden polski intelektualista tej rangi nie popadł w tak całkowitą niepamięć. Z żadnym Historia nie obeszła się tak surowo. Po części zawinił tu sam Chołoniewski, skryty mimo pozorów otwartości, a w swej literackiej robocie nieporównanie bardziej skrępowany od Zygmunta Krasińskiego. Po części wynikało to z ogólnego przekonania, że jego twórczość niewarta jest uwagi, gdyż niejako obiektywnie się zdezaktualizowała. Stała się przeżytkiem, nie stając się zabytkiem. Nie mając bowiem dość wewnętrznego żaru, mocy i wyrazistości, by ostać się sama przez się, jak choćby twórczość Henryka Rzewuskiego, która zupełnie ją przyćmiła, nie została również zaliczona do kanonu polskiej myśli, nawet jako negatywny przykład i przestroga. W każdym razie dziś powody tej niełaski nie wydają się już równie oczywiste. Laicki model postępu, z którym wadził się ksiądz Stanisław i który próbował na swój sposób pojąć, bywa obecnie kwestionowany, tyle że pod nazwą modernizacji. Znowu, jak onegdaj, mówi się też o salonie i antysalonie. Znowu mówi się o dwóch Polskach. Aktualny jest wreszcie problem osobistego – tyle że nie postoświeceniowego, a postkomunistycznego – uwikłania. Z uwikłaniem tym zmagał się sam Chołoniewski. Symbolem zmagań uczynił zaś Jana Potockiego – wówczas zapomnianego dziwaka tudzież osławionego samobójcy, obecnie bodaj czy nie najpopularniejszego na świecie polskiego literata. I właśnie splot owych problemów odzwierciedlać ma proponowany wybór, w którym teksty ułożone są chronologicznie, jednak dla zachowania większej przejrzystości artykuły publicystyczne zostały oddzielone od utworów dłuższych, pierwotnie publikowanych jako książki. Powtórzmy zatem jeszcze raz: nie o remanent tutaj chodzi, nie o przypomnienie autora jedynie z racji zapomnienia, w jakie popadł, lecz o wskazanie istotnych powodów, dla których warto się nim na serio wreszcie zająć.

czerwiec 2013 – listopad 2014

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: