Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Notatnik i modlitewnik drogowy (1984-1994) - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,00

Notatnik i modlitewnik drogowy (1984-1994) - ebook

Śląski Wawrzyn Literacki 2014 (nominacja)

W tym zbiorze tekstów różnej wielkości i różnych gatunków można błądzić bez końca i jest to błądzenie pełne przyjemnych niespodzianek. Spotykamy ludzi znanych i nieznanych, żyjących i zmarłych, zdarzenia realne i fikcyjne, fakty poważne i śmieszne. Otwarta forma opowieści zostawia mi, czytelnikowi, możliwość swobodnej współkreacji, przez cały czas czuję się współautorem tej feeri opowiadań, przypowieści, aforyzmów i wierszy. Waniek te obszary zwiedził doświadczeniem, sprawdził w praktyce i doszedł do tego, że teoretykowi światy się zamykają, a doświadczaczowi (można by tu użyć z Choromańskiego - praktykarzowi) tylko się otwierają.
Jarosław Markiewicz

Przeczytałem cały "Notatnik i modlitewnik drogowy" - miejscami kapitalny, rodzaj dowcipu, który lubię, celne obserwacje, śledzenie absurdów polskich, ta wpleciona parodia powieści, wspomnienie postaci wielkich i mniejszych, itp. Silva rerum ze świeżym powietrzem leśnym.
Krzysztof Lisowski

Znakomity przewodnik po zakamarkach polskiego i nie tylko polskiego życia umysłowego, ale też po wyobraźni autora, który często wkracza w surrealistyczną wyobraźnię, gdzie prawdy odbijają się w krzywym lustrze. Można przy tym wybuchnąć śmiechem, ale można się też zamyślić.
Henryk Bereska

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63316-44-0
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Słyszę wyraźnie tę rozmowę za moimi plecami, w zatłoczonym wagonie kolei średnicowej, gdzieś między Milanówkiem a Warszawą-Ochotą. Dwie kobiety. Moja pani. Wstaję o szóstej, robię dziecku śniadanie, łykam trochę nerwosolu i jadę do pracy. Nie wiem, która to powiedziała. Oglądam się dyskretnie, ale wygląd obu wskazuje na trudne życie.

Opowiadam to komuś, kto zna się na rzeczy. Tak. Nervosol, woda brzozowa, krople walerianowe i spirytus salicylowy. Najtańsze trunki w PRL-u.

Rok bodaj 1985.

* * *

Modlitwa nad miską wołowiny z grochem, której ćwierćkilowy słoik kosztował 4800 zł w styczniu 1990 roku dionizyjskiego:

Pozdrawiam ciebie, leżącego tutaj w grochu przede mną Brata lub Siostrę. Nie znam twojej płci ani wieku, a wszystko, co o tobie wiem sprowadza się do tego, że teraz jesteś wołowiną.

Mam cię zjeść, ale się waham. Bo nie chciałbym być wciągany w tę straszną i odwieczną zbrodnię.

Z drugiej strony jednak – jestem głodny. Mógłbym oczywiście zaspokoić się kromką chleba, a ciebie wyrzucić na śmietnik, gdzie zjadłby cię inny Brat lub Siostra. Kot? Bezpański pies? Bezdomny człowiek?

Ale wyrzucenie byłoby jeszcze większą zbrodnią, przeto wybacz mi i zechciej zrozumieć.

Muszę cię spożyć.

Bądź smaczną.

Amen.

* * *

Napis na grobie W.B. Yeatsa, który go sobie sam ułożył, przetłumaczony przez Ludmiłę Maryjańską:

Tak samo chłodno spójrz

na życie i na śmierć

nie wstrzymuj konia

jedź.

Czwartego września 1938 roku William Butler Yeats ukończył poemat Under Ben Bulben. Ben Bulben to góra na północ od miasta Sligo. Ludowa pamięć Irlandii kojarzy tę górę z Fiannem, jeźdźcem, który służył Finnowi MacCool.

Yeats zmarł 28 stycznia 1939 roku w hotelu Idéal Sejour w pobliżu Cap Martin we Francji i został pogrzebany w Roquebrune. Jego ciało sprowadzono z Francji i złożono na cmentarzu Drumcliff 17 września 1949 roku. Na kamiennym nagrobku zostały wykute słowa:

Cast a cold eye

On life, on death.

Horseman, pass by!

* * *

Skąd wiem, że Niemcy są wybitnymi specjalistami w zakresie gaszenia światła? Mieszkałem kiedyś z pewnym Niemcem i zauważyłem, że niczego nie robi tak ochoczo, jak wyłącza lampy. Gdziekolwiek coś się paliło, Max natychmiast robił pstryk. Czasem wybuchałem. No bo siedzę sobie w łazience czy ubikacji, a tu nagle ciemno. Protestowałem. Powoływałem się na nieśmiertelne Mehr Licht Goethego, ale mojego Maxa to nie wzruszało. Ilekroć przechodził koło licznika prądu, robił znak krzyża i wznosił spojrzenie ku niebu. Mehr Gott!

* * *

Nie byłem nawet ciekawy końca tej historii, tak strasznie się zaczynała:

Podoficer z zacięciem dydaktycznym, niegdyś specjalista od musztry, później intendent koszarowy, miał w magazynie kocura, który zeżarł wszystkie myszy i nadal był głodny. U kocurów to raczej naturalne.

Właził czasami na stół i raczył się tym co znalazł. Ale gdy kiedyś zjadł sierżantowi ulubiony placek ze śliwkami, ten złapał za toporek przeciwpożarowy. Zamiast zabić kota od razu, postanowił go wychować. Odrąbał mu jedną łapę. Przednią. Lewą.

Kot zrozumiał tę okrutną nauczkę i gdy mu się zagoiło, nie właził więcej na stół. Trudno teraz mu było łowić, więc jeszcze bardziej niedojadał i mizerniał. Głód musiał mu odebrać rozum, zanim spożył kanapki z otwartej torby magazyniera. A ten, wiedząc już, że kotom łapy nie odrastają, ale też nie zdychają od ich utraty, obciął mu drugą przednią łapę. Był przy tym pewny, że takim sposobem raz na zawsze oduczy kocura nieliczenia się z piątym przykazaniem. Kot tylko w niewielkim stopniu opanował sztukę poruszania się na dwu łapach.

Teraz o łowieniu myszy w ogóle nie było co marzyć. Tylko stare, kościste i niesmaczne sztuki czasem same właziły mu do pyska. Przełykał je z obrzydzeniem, ale jakoś przecież musiał żyć. Marzył o czymś pożywniejszym.

Nie wiadomo w jaki sposób pewnego dnia znalazł się znowu na stole, oko w oko z połową kotleta, który miał służyć sierżantowi. Poszła trzecia łapa. I nie jestem pewny czy ostatnia, bo przestałem być ciekaw końca tej historii, którą mi opowiadał w wagonie sypialnym Antoni, gdyśmy jechali na jakąś konferencję. Zasnąłem.

* * *

Kochany Bolek. W latach licealnych zapowiadał się jako genialny matematyk. Nauczyciele drżeli przed nim ze strachu. Także genialny rysownik. Znał na pamięć całego Dziadka do orzechów Piotra Czajkowskiego. Potrafił to gwizdać na zawołanie. Przerwał studia stomatologiczne na drugim roku i przeniósł się na botaniczne, których nie skończył. Gdy spotkałem go po latach, opowiadał, że zajmuje się wyłącznie rzeczami bezużytecznymi. Na przykład, całą Trylogię Henryka Sienkiewicza przepisał alfabetem Morse’a.

* * *

Lepsze dni, przybywajcie!

Oto moja krótka modlitwa na grudniowe wieczory.

* * *

Budzę się w mieszkaniu prywatnym choć cudzym, otwieram oczy, leżę spokojnie i coś widzę. Chyba wesz. Ale skąd? Przecież nie mam. Kroczy odważnie w poprzek poduszki. Jest dobrze widoczna na tle pościeli. Szary, ruchomy punkcik.

Wojny jeszcze nie wypowiedziałem, ale walka już się zaczęła. Na szlaku jej domniemanej trasy stawiam paznokieć, na który niebawem wchodzi i nieruchomieje. „Ratuj się, mała!”, ostrzegam ją na głos, ale ona zachowuje się tak, jakby jej nie zależało na obronie zagrożonej egzystencji. Przyciskam paznokieć do ściany. Żadnych wątpliwości i protestów sumienia. To oczywiste, że musiałem ją zabić. Przyszła i prosiła mnie o to.

W życiu prywatnym, które czasem wygląda na cudze, nie jestem mordercą. Może jest we mnie nie więcej zła niż u innych ludzi. Tego nie wiem, bo znam tylko własne. Cudze zło jest jedynie domniemane. Porównując się z innymi, muszę jednak stwierdzić, że odstaję od wymogów przeciętności. Na przykład: żyję praktycznie bez mieszkania i stałej pracy. Co prawda, mógłbym bez trudu posiadać obie te rzeczy, ale wówczas moje życie prywatne stałoby się całkowicie cudze. Jak wszy na poduszce.

* * *

Mój pijany bracie, który minąłeś mnie z impetem, potrącając bez pardonu, za którym odwracam głowę – żegnaj! Nasze drogi przecięły się na chwilę. Na pewno trafisz na to, czego szukasz. Guza? Może coś więcej? Nie wątpię, że pewnego dnia znajdziesz to na swoim szlaku. Potrąci cię i już nie da czasu na żadne „przepraszam”.

* * *

Na Marcela Prousta zwrócił moją uwagę Andrzej M. Byliśmy rówieśnikami w wieku – mniej więcej – dziewiętnastu lat. Nie przeszkadzało mi, że był pedałem. O ile w ogóle wiedziałem o tym? O ile nie dowiedziałem się znacznie później?

Opowiadał o Prouście pięknie. Spore fragmenty recytował z pamięci. Zachowywał się jak neofita religii, której bogiem jest M.P. Modlił się. Odmawiał pacierze. W jego psalmach Saint-Loup kłaniał się nisko rzeźnikowi – poprzez całą szerokość ulicy – którego – chcąc nie chcąc – znał; wszystkim stronom Guermantes; jakiejś Albertynie, będącej pewnie kryptonimicznym Albertem. Co się z nią stało? Co się z nim stało?

Ale moja droga do Prousta była wiele dłuższa i właściwie jeszcze jej nie rozpocząłem. Niemniej coś tam już przeczytałem, gdy spotkałem ponownie Andrzeja. Wzmiankę o Prouście przyjął z roztargnieniem, jak wspomnienie przebrzmiałej miłości. Został w międzyczasie urzędnikiem miejskim. Nie mam pojęcia, co tam robił. Odtąd spotykałem go co cztery lata, regularnie, przy okazji różnych „wyborów”. Z obowiązku służbowego (a może dla osobistej przyjemności?) zasiadał w komisjach wyborczych. Siedział za stołem i nudził się. Był osobą zaufania publicznego. Sprawdzał dowody osobiste i wydawał karty do głosowania. Przy tych okazjach wymienialiśmy zdawkowe uśmiechy, ale bez żadnych rozmów. Odniosłem wrażenie, że jest speszony. Rozumiałem go. Ja też byłbym. Potem przestałem być lojalnym obywatelem i unikałem lokali wyborczych. Nie widziałem go więcej. Może tylko z daleka.

Po latach usłyszałem ostatnią o nim wiadomość. Powiesił się w swej garsonierze po defraudacji sporych walorów, powierzonych mu przez znajomych. Byli to również i moi znajomi. Pracowali gdzieś daleko (w Indiach?) i swoje dochody deponowali u niego. Ich powrotu do kraju, po dziesięciu latach ciężkiej, tropikalnej harówki, nie wytrzymał nerwowo.

Musiał? Nie mógł inaczej? Nie wiem.

Przypomniał mi się tamten Proust, tamten wieczór, bezinteresowne chodzenie ulicami miasta, mokrymi po jesiennym deszczu, wzdłuż i wszerz, właśnie z tym Andrzejem, który pokazał mi całego Prousta w parę godzin.nota biograficzna autora

Henryk Waniek (ur. 4 marca 1942 r. w Oświęcimiu) – malarz, pisarz, publicysta. Mieszka w Brwinowie. Laureat licznych nagród m.in. Prix national na Biennale Internationale de Peinture w Cagnes-sur-Mer (1974), Nagrody Warszawskiej Premiery Literackiej (1995), Nagrody im. Andrzeja Kijowskiego (1997), Nagrody Kulturalnej Śląska i Kraju Związkowego Dolnej Saksonii (1999), Dolnośląskiej Nagrody Literackiej LAUR (2005), Nagrody miesięcznika „Śląsk” »Śląski Orzeł« (2005) oraz Nagrody im. ks. Augustina Weltzla »Górnośląski Tacyt« (2007). Nominowany do Nagrody Literackiej NIKE za Finis Silesiae (2004) oraz do Śląskiego Wawrzynu Literackiego za Notatnik i modlitewnik drogowy (2014). Wydał m.in.: Dziady berlińskie (1984, 1999), Hermes w Górach Śląskich (1994, 1996), Opis podróży mistycznej z Oświęcimia do Zgorzelca (1996), Pitagoras na trawie (1997), Inny Hermes (2001), Martwa natura z niczym: szkice z lat 1990-2004 (2004), Finis Silesiae (2004), Wyprzedaż duchów (2007), Sprawa Hermesa (2007), Katowice-blues czyli Kattowitzer-Polka (2010), Notatnik i modlitewnik drogowy (1984-1994) (FORMA 2013), Jak Johannes Kepler jadąc do Żagania na Śląsku zahaczył o księżyc (2015), Cmentarz nieśmiertelnych (2015), Obcy w kraju urodzenia (2016), Miasto niebieskich tramwajów (DK 13 MUZ / FORMA 2017).w serii piętnastka ukazały się:

Henryk Bereza „Względy”, „Zgłoski”, „Zgrzyty”

Kazimierz Brakoniecki „Dziennik berliński”

Maciej Cisło „Błędnik”

Wojciech Czaplewski „Książeczka rodzaju”

Marek Czuku „Stany zjednoczone”

Jan Drzeżdżon „Łąka wiecznego istnienia”

Anna Frajlich „Czesław Miłosz. Lekcje”, „Laboratorium”

Paweł Gorszewski „Niecierpiące zwłoki”

Małgorzata Gwiazda-Elmerych „Czy Bóg tutaj”

Tomasz Hrynacz „Noc czerwi”

Lech M. Jakób „Do góry nogami”, „Poradnik grafomana”, „Poradnik złych manier”, „Rzeczy”,

Paweł Jakubowski „Kopuła”

Zbigniew Jasina „Drzewo oliwne”, „Inaczej przemijam”

Jolanta Jonaszko „Bez dziadka. Pamiętnik żałoby”

Gabriel Leonard Kamiński „Pan Swen (albo wrocławska abrakadabra)”

Piotr Kępiński „Po Rzymie. Szkice włoskie”

Bogusław Kierc „Cię-mność”

Artur Daniel Liskowacki „Brzuch Niny Conti”, „Capcarap”, „Kronika powrotu”, „Ulice Szczecina”, „Ulice Szczecina (ciąg bliższy)”

Krzysztof Lisowski „Czarne notesy (o niekonieczności)”, „Motyl Wisławy. I inne podróże”

Krzysztof Maciejewski „Dziewięćdziesiąt dziewięć”, „Osiem”

Tomasz Majzel „Opowiadania w liczbie pojedynczej”, „Treny Echa Tropy”

Piotr Michałowski „Cisza na planie”

Mirosław Mrozek „Odpowiedź retoryczna”

Ewa Elżbieta Nowakowska „Merton Linneusz Artaud”

Halszka Olsińska „Bliskie spotkania”, „Małostki”, „Złota żyła”

Paweł Orzeł „Cudzesłowa”

Mirosława Piaskowska-Majzel „(Po)między”

Karol Samsel „Jonestown”, „Prawdziwie noc”, „Więdnice”

Bartosz Sawicki „Krucha wieczność”

Eugeniusz Sobol „Killer”

Ewa Sonnenberg „Wiersze dla jednego człowieka”

Wojciech Stamm „Pieśni i dramaty patriotyczne i osobiste”

Grzegorz Strumyk „Re _ le rutki”

Leszek Szaruga „Kanibale lubią ludzi”

Wiesław Szymański „Skrawki”

Michał Tabaczyński „Legendy ludu polskiego. Eseje ojczyźniane”

Paweł Tański „Glinna”, „Kreska”

Maria Towiańska-Michalska „Akrazja”, „Engram”, „Z Ameryką w tle”

Andrzej Turczyński „Źródła. Fragmenty, uwagi i komentarze”

Miłosz Waligórski „Długopis”

Henryk Waniek „Notatnik i modlitewnik drogowy (1984-1994)”

Sławomir Wernikowski „Passacaglia”

Leszek Żuliński „Suche łany”
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: