Hotel Polski w Warszawie, 1943 - Agnieszka Haska - ebook

Hotel Polski w Warszawie, 1943 ebook

Agnieszka Haska

0,0
17,07 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W maju 1943 roku rozchodzi się po Warszawie wiadomość, że w niepozornym budynku przy ul. Długiej 29 sprzedawane są dokumenty państw południowoamerykańskich, gwarantujące Żydom ukrywającym się wówczas po stronie aryjskiej bezpieczny wyjazd z Generalnego Gubernatorstwa do specjalnych obozów we Francji, gdzie mają czekać na wymianę na jeńców niemieckich internowanych przez aliantów. Mimo wątpliwości, tysiące osób wychodzi z ukrycia i przychodzi do Hotelu Polskiego, szukając tam ratunku. Z 2500 Żydów, którzy trafili na Długą, wojnę przeżyło niecałe 300. Czy Hotel Polski był pułapką, czy też możliwością ratunku, która się nie powiodła?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 210

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


Projekt okładki

Tomasz Lec

Redakcja

Antonina Majkowska-Sztange

Elżbieta Morawska

Opracowanie komputerowe

Poligraf

Copyright © by Agnieszka Haska & Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów

ISBN: 978-83-63444-02-0

Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów ul. Nowy Świat 72, pok. 120

00-330 Warszawa, POLAND

e-mail:[email protected]

www.holocaustresearch.pl

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

Wprowadzenie

Historia Hotelu Polskiego jest jednym z mniej zbadanych epizodów w dziejach zagłady Żydów warszawskich. Wkrótce po likwidacji getta warszawskiego rozchodzi się po Warszawie wiadomość, że w niepozornym budynku przy ul. Długiej 29 sprzedawane są dokumenty państw południowoamerykańskich, gwarantujące Żydom ukrywającym się wówczas po stronie aryjskiej bezpieczny wyjazd z Generalnego Gubernatorstwa do specjalnych obozów we Francji, gdzie mają czekać na wymianę na jeńców niemieckich internowanych przez aliantów. Mimo że boleśnie żywa jest pamięć o transportach, które rok wcześniej miały zawieźć Żydów z getta do pracy na Wschodzie, a pojechały do Treblinki, gdzie znalazło śmierć ponad 300 000 osób; mimo że nad miastem unosi się wciąż woń spalenizny z dogasającego po powstaniu getta i mimo że wiadomo, iż organizatorzy transportów są osobami – używając eufemistycznego określenia – niebudzącymi zaufania, ty sią ce osób wychodzi z ukrycia i przychodzi do Ho – telu Polskiego, szukając tam ratunku. W Warszawie, która oficjalnie, jak utrzymywali Niemcy, miała być Judenrein

– „wolna od Żydów”, a wysiłki nazistów skupiały się na wyłapywaniu osób ukrywających się, władze niemieckie, przecząc same sobie, tworzą obszar eksterytorialny dla Żydów właśnie. Wątek ten w literaturze zyskał nazwę „sprawy” lub „afery” Hotelu Polskiego. To drugie określenie wskazywać ma na tragiczny koniec, jaki spotkał ludzi, którzy uwierzyli w możliwość ratunku – z około 2500 osób, które znalazły się na ul. Długiej, uratowało się tylko oko ło 300.

Sprawa ta kryje wiele niewyjaśnionych kwestii i pytań. Docieranie do odpowiedzi było żmudne i pracochłonne, przede wszystkim z powodu braku materiałów lub utrudnionego dostępu do dokumentów; rekonstrukcja wszystkich aspektów wydarzeń jest praktycznie niemożliwa. Przede wszystkim nie jest znana dokładna liczba osób, które przeszły przez hotel; prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się też, ile osób w wyniku tej afery zginęło. Podawane w tej książce liczby, poza paroma wyjątkami, mają wartość jedynie szacunkową. Także nazwiska osób wyjeżdżających przez hotel są w dużej mierze nie do ustalenia, gdyż w większości przypadków dokumenty wystawiono na inne osoby niż te, które tych paszportów użyły. Najważniejszym jednak pytaniem, które należy tutaj postawić, jest kwestia, czy Hotel Polski był precyzyjnie zaplanowaną pułapką, mającą na celu zwabienie Żydów ukrywających się po stronie aryjskiej, czy też możliwością ratunku, która z różnych względów się nie udała?

Napisane dotychczas na ten temat prace nie dają jednoznacznej odpowiedzi. W przeważającej większości publikacji poruszających temat zagłady Żydów warszawskich sprawa Hotelu Polskiego jest jedynie wzmiankowana. Jedyną istniejącą monografią o hotelu jest książka Abrahama Shulmana The Case of Hotel Polski1. Niestety, autor nie pokusił się o analizę zgromadzonego materiału i zadowolił się tylko postawieniem pytań. Należy wspomnieć, że choć praca jest cenna z racji ilości przytoczonych świadectw, znacznym utrudnieniem w weryfikacji podanych przez Shumana faktów jest to, iż w książce nie zamieszczono żadnej bibliografii. To samo dotyczy informacji rzucających pewne światło na interesującą nas kwestię, zamieszczonych w książce Josepha Friedensona i Davida Kranzlera The Heroins of Rescue2. Polscy historycy z kolei skłaniają się ku wersji, że Hotel Polski był pułapką; z pełniejszych, lecz maj ących charakter wzmianek prób ujęcia tematu wymienić tu należy przypis Pawła Szapiro w książce Basi Temkin-Bermanowej Dzienniki podziemia3. Dotychczas najszerszym opracowaniem tematu był podrozdział w książce Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście. Barbary Engelking i Jacka Leociaka4, gdzie pojawia się pytanie, czy na pewno obowiązująca dotychczas hipoteza pułapki jest uprawniona.

W sytuacji braku opracowań naukowych należało sięgnąć do materiału źródłowego w postaci relacji i pamiętników oraz dokumentów z analizowanego okresu. Pierwszy typ źródeł można podzielić na dwie grupy: materiały publikowane oraz materiały archiwalne. W pierwszym przypadku korzystałam z relacji w większości spisywanych i wydawanych po wojnie, z jednym wyjątkiem – relacji Józefa Gilter-Barskiego, który przeszedł przez Hotel Polski i do swoich wspomnień wydanych w 1986 roku włączył oryginalne zapiski czynione podczas pobytu w obozie Bergen-Belsen. Spośród pamiętników wyróżnić należy dziennik Mary Berg, po raz pierwszy wydany w Nowym Jorku w 1945 roku5. Materiały archiwalne to relacje, zeznania, raporty i dokumenty zgromadzone w Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (oznaczone w pracy jako AŻIH), archiwum Centre Documentation de la Juif Contemporaine (CDJC) oraz zeznania przechowywane w Instytucie Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie (YV). Należy podkreślić wartość ustnych relacji świadków opisywanych wydarzeń; w pracy wykorzystano wywiad z Gutą Sternbuch, przeprowadzony w 2002 roku przez Barbarę Engelking oraz rozmowę z Beniaminem Międzyrzeckim (Meed), przeprowadzoną w 2003 roku przez autorkę pracy.

Drugim głównym źródłem materiałów, na których analizie opiera się niniejsza praca, są dokumenty zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej, Archiwum Państwowym w Krakowie, Archiwum Akt Nowych w Warszawie oraz Studium Polski Podziemnej w Londynie (SPP). Są to raporty i zeznania złożone przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich (IPN), dokumenty i rozporządzenia władz okupacyjnych (AP Kraków), materiały archiwalne z zespołów: Armia Krajowa, Delegatura Rządu na Kraj, Ambasada RP w Waszyngtonie, Poselstwo RP w Bernie, Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku (AAN). Wykorzystano także dokumenty ze zbiorów dr. Juliusza Kühla, przechowywane w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie (w pracy oznaczone sygnaturą RG). Niestety, mimo starań nie udało się dotrzeć do materiałów z archiwów niemieckich; przytoczone w książce dokumenty niemieckie pochodzą z wymienionych źródeł. W cytatach źródłowych w całej pracy zachowałam oryginalną pisownię i interpunkcyję.

***

Książka jest rozszerzoną wersją pracy magisterskiej Sprawa Hotelu Polskiego, obronionej w 2005 roku w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Zbieranie i opracowywanie materiałów było trudne i pracochłonne. Chciałabym zatem skierować słowa podziękowania do tych wszystkich, którzy pomogli mi w dążeniu do wyznaczonego celu i przyczynili się do napisania tej pracy. Wyrazy wdzięczności należą się przede wszystkim promotorce, doc. dr hab. Barbarze Engelking-Boni, za jej nieocenione wsparcie, zaangażowanie i pomoc w poszukiwaniu materiałów, oraz kierowanemu przez nią zespołowi Centrum Badań nad Zagładą Żydów w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN za wiele cennych uwag i konsultacji. Chciałabym również serdecznie podziękować pracownikom Instytutu Kultury Polskiej UW za ich pomoc i umożliwienie zajęcia się tym tematem, a szczególnie profesor Małgorzacie Szpakowskiej, dr. Marcinowi Niemojewskiemu oraz dr Zuzannie Grębeckiej. Cenne merytoryczne uzupełnienia zawdzięczam doktorantom Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego – mgr Joannie Zdanowskiej oraz mgr. Michałowi Bilewiczowi. Dziękuję również wszystkim, którzy pomogli mi w tłumaczeniu dokumentów oraz opracowywaniu warstwy ikonograficznej, a szczególnie Tomaszowi Pawłowskiemu za pomoc w znalezieniu zdjęć archiwalnych i konsultacje oraz Jerzemu Stachowiczowi, autorowi współczesnych fotografii budynku przy Długiej 29.

Ucieczka przed burzą

Opowieść o Hotelu Polskim ma swój początek jeszcze przed wojną. Jeden z głównych celów partii nazistowskiej, określony przez Adolfa Hitlera w Mein Kampf jako usunięcie Żydów z niemieckiej „wspólnoty narodowej”, w latach 1933-1941 był realizowany przez zachęcanie oraz zmuszanie Żydów do emigrowania z Trzeciej Rzeszy. Pojęcia przymusu oraz zachęty nie wykluczają się wzajemnie w tym przypadku, choć brzmią jak tragiczny oksymoron – była to część opracowanego planu, w którego realizacji dla osiągnięcia celu zastosowano wszelkie dostępne środki; od form nacisku prawnego, psychologicznego, politycznego i ekonomicznego, stosowania przymusu bezpośredniego, do tworzenia rozmaitych instytucji, których zadaniem miało być ułatwianie emigracji. Jednocześnie podejmowano brutalne i bezprawne działania, które miały zapobiec powrotowi emigrantów do Niemiec.

Po 1938 roku nazistowski aparat władzy zintensyfikował działania mające na celu przyspieszenie emigracji Żydów, stosując różne metody nacisku, a w niektórych przypadkach rezygnując z działania zgodnego z obowiązującym prawem. Prowadzono także próby wynegocjowania z innymi państwami porozumienia dotyczącego osadnictwa Żydów, pojawiały się również pomysły tworzenia „rezerwatów żydowskich”. Proces emigrowania Żydów z Niemiec zahamował w 1941 roku rozkaz Heinricha Himmlera, szefa SS i poi icji; od tego momentu żaden Żyd nie mógł opuścić terytorium okupowanej Europy.

Pierwszym czynnikiem nacisku na społeczność żydowską w Niemczech było oczywiście ustawodawstwo antyżydowskie wprowadzane sukcesywnie od momentu dojścia nazistów do władzy. Wykluczanie Żydów z życia publicznego i ekonomicznego, ograniczanie praw, ustawy norymberskie z 1935 roku, odbieranie obywatelstwa oraz zakaz wykonywania zawodów stanowiły dla wielu wystarczającą przyczynę emigracji. Jeżeli dodamy do tego bojkoty i pogromy Żydów, atmosferę terroru – wydarzenia szeroko znane i wielokrotnie omawiane w literaturze przedmiotu – staje się oczywiste, że coraz więcej osób nie chciało „żyć w cieniu gilotyny”, jak pisał w pamiętniku Victor Klemperer6 i dobrowolnie decydowało się na wyjazd. Oczywiście, prześladowania miały charakter falowy i były związane z sytuacją ekonomiczno-polityczną w Niemczech; im bardziej naziści umacniali swoją pozycję w kraju i na arenie międzynarodowej, tym formy nacisku były silniejsze i skuteczniejsze. Przed dojściem nazistów do władzy Żydzi stanowili 1% ludności Niemiec, czyli około 700 000 obywateli. Według różnych szacunków, do zamknięcia granic w 1941 roku z Niemiec wyjechało 300 000-400 000 osób pochodzenia żydowskiego7. Mimo wszystko podjęcie decyzji o emigracji było trudne – większość niemieckich Żydów była całkowicie zasymilowana, a do 1938 roku wydawać się mogło, że prześladowania mają charakter przejściowy. W tym okresie o decyzji o wyjeździe decydował raczej czynnik ekonomiczno-prawny. Przymusowe wysiedlenia (na przykład Polenaktion, czyli akcja wysiedleńcza Żydów pochodzenia polskiego w październiku 1938), „noc kryształowa” oraz postępująca pauperyzacja tej grupy społecznej rozwiały większość złudzeń co do ewentualnej przyszłości w Trzeciej Rzeszy. Większą rolę zaczął w tym czasie odgrywać czynnik psychologiczny. Indywidualne wyjazdy zamieniły się w masową ucieczkę przed przeczuwaną burzą.

Skoro zaś podejmowano decyzję o emigracji, następne pytanie brzmiało – dokąd wyjechać? Tradycyjnie krajami udzielającymi pozwolenia Żydom na osiedlenie była Wielka Brytania, Szwajcaria, Stany Zjednoczone oraz Francja. Wyjeżdżano oczywiście także do Palestyny, będącej wówczas pod protektoratem brytyjskim. Jednak odpowiedź na pytanie postawione wyżej przestała być prosta w latach trzydziestych; większość krajów europejskich oraz Stany Zjednoczone prowadziły restrykcyjną politykę mającą na celu zahamowanie imigracji. Przyczynami wprowadzania zaostrzonych przepisów prawnych dla uchodźców było, przede wszystkim załamanie gospodarcze, będące następstwem kryzysu z lat 1929-1933 oraz – powiązany z nim w pewnym stopniu – wybuch nastrojów nacjonalistycznych oraz antysemickich obserwowany w wielu krajach w latach trzydziestych. Krótko mówiąc, emigrujący z Niemiec Żydzi mieli więc zabierać miejsca pracy bezrobotnym obywatelom. Jak pisze David Wyman, kontrargument o imigrantach jako potencjalnych konsumentach przyczyniających się do wzrostu spożycia, a co za tym idzie, wzrostu produkcji i zwiększenia liczby miejsc pracy nie trafiał jakoś do przekonania ogółowi i sferom rządzącym8. Argumentem, który często przywoływano pod koniec lat trzydziestych był także lęk przed wojną – Żydzi rzekomo mieli uwikłać państwa zachodnioeuropejskie w konflikt z nazizmem. Restrykcje tłumaczono także obawą przed zwiększeniem prawdopodobieństwa infiltracji państw przyjmujących uchodźców przez agentów nazistowskich. Czasami pojawiały się też argumenty o wątpliwej sile przekonywania, jak w przypadku Australii, która w 1938 roku odmówiła przyjęcia uchodźców, twierdząc, że pojawienie się imigrantów żydowskich spowodowałoby ujawnienie się zjawiska antysemityzmu, nieznanego dotąd rządowi australijskiemu i niepożądanego. Przepisy imigracyjne poszczególnych krajów w większości przypadków ulegały zaostrzeniu jako reakcja na dojście nazistów do władzy, a nawet gdy wjazd do danego państwa był wciąż stosunkowo łatwy – jak w przypadku Francji do roku 1934 – oficjalne podejmowanie pracy przez uchodźców było niemal niemożliwe9. Zmiany przepisów można prześledzić na przykładzie Stanów Zjednoczonych: obowiązywały tam wprowadzone w 1924 roku kwoty imigracyjne określające dopuszczalną liczebność uchodźców wpuszczanych do USA w skali roku. Kryterium stanowił w tym przypadku kraj urodzenia (kwota niemiecka przykładowo określona była na 26 000 osób), a suma kwot wynosił a 154 000 osób rocznie. Co prawda, na początku 1938 roku Stany Zjednoczone złagodziły nieco restrykcje dla imigrantów, lecz po wybuchu wojny zaostrzyły je ponownie, a w lipcu 1941 wprowadzono przepisy, które utrudniały wjazd do USA bardziej niż w latach trzydziestych. Parafrazując sformułowanie Davida Wymana, bramy do Ameryki zamknięto w tym samym czasie co bramy getta, którym dla Żydów stała się Europa.

Oczywistym celem ewentualnej imigracji była Palestyna. W deklaracji Balfoura z 2 listopada 1917 roku Brytyjczycy obiecywali Żydom utworzenie w Palestynie państwa żydowskiego na prawach autonomii. Po pierwszej wojnie światowej Wielka Brytania, sprawująca w Palestynie władzę z mandatu Ligi Narodów, pozwalała na imigrację; w 1932 roku populacja Żydów w Palestynie liczyła 278 000 osób i stale rosła, aby w roku 1938 osiągnąć liczbę 550 000. Zagrożeni wzrostem liczby Żydów Arabowie palestyńscy w 1936 roku wzniecili powstanie przeciw władzom mandatowym, zmuszając Brytyjczyków do zweryfikowania obietnic danych w deklaracji Balfoura. Priorytetem Wielkiej Brytanii było utrzymanie wpływów na Bliskim Wschodzie w obliczu zbliżającej się wojny, potrzebnych chociażby do prowadzenia operacji wojskowych i stabilności linii zaopatrzeniowych, oraz pozyskanie sojuszników – lęk Arabów przed wzrostem napływu ludności żydowskiej i jednoczesne popieranie Żydów przez Brytyjczyków nie ułatwiały porozumienia. W tej sytuacji należało dokonać wyboru. W 1937 roku Brytyjczycy drastycznie ograniczyli możliwości osiedlania się Żydów w Palestynie, a w maju 1939 ogłosili tak zwaną Białą Księgę ograniczającą imigrację do 75 000 ludzi, którzy mieliby uzyskać zgodę na wjazd do Palestyny w ciągu kolejnych pięciu lat. Jednocześnie złożono Arabom obietnicę, że państwo żydowskie nigdy nie powstanie w Palestynie. Dodatkowo skomplikowano procedurę wydawania pozwoleń wjazdowych. Limit określony w Białej Księdze przez całą wojnę nie został w pełni wykorzystany.

Jednak najbardziej interesującym aspektem kwestii emigracji Żydów niemieckich było szukanie sposobów ucieczki z Trzeciej Rzeszy, która migrującym pozwoliłaby na bezpieczny (choć nielegalny) wyjazd oraz pewność stabilnego życia w nowym kraju. Chodziło tu głównie o zdobywanie wiz wyjazdowych i tranzytowych oraz omijanie niemieckich przepisów ograniczających wywóz majątku. W latach 1933-1939 ułatwienia miały przynieść porozumienia między rządem nazistowskim a organizacjami żydowskimi, które Niemcom przynosiły korzyści w postaci zintensyfikowania wychodźstwa osób pochodzenia żydowskiego. Naziści prowadzili także nieoficjalne rozmowy z państwami zachodnimi. W okresie po wybuchu wojny Żydzi skupiali się zaś na indywidualnych i półlegalnych sposobach ratunku, najczęściej przez zdobywanie paszportów państw pozaeuropejskich lub pozwoleń tranzytowych, mających ułatwić wjazd do krajów nieogarniętych jeszcze wojną lub neutralnych.

Najsłynniejszą inicjatywą dotyczącą ułatwiania wyjazdów mniejszości żydowskiej z Niemiec było tak zwane po – rozumienie Haavarah. Miejscem emigracji w tym przypadku miała być Palestyna. Yehuda Bauer w książce Jews for Sale?10 rekonstruuje kolejność wydarzeń; inicjatywa porozumienia między światowym ruchem syjonistycznym i utworzoną przez niego Jewish Agency for Palestine a rządem nazistowskim wyszła na początku 1933 roku od konsula Niemiec w Jerozolimie, Heinricha Wolffa. Wolff zainteresował swoim pomysłem Samuela Cohena, właściciela prywatnej spółki Hanoted w Palestynie, który szybko zorientował się, jakie możliwości daje wykorzystanie kapitału finansowego niemieckich Żydów. Generalna idea wyglądała następująco: Żydzi emigrujący do Palestyny mogli wywieźć z Niemiec pieniądze w formie niemieckich towarów (głównie maszyny produkcyjne), na które było zapotrzebowanie w Palestynie. Argumentami przekonującymi rząd nazistowski miało być przede wszystkim zachęcenie Żydów do emigracji oraz korzyści wynikające ze zwiększenia eksportu. Chociaż plan nie zakładał zwiększenia dopływu obcych walut do Niemiec, wizja zamówień składanych na części zapasowe zapowiadała duże zyski.

Jako ostatecznego argumentu Cohen i Wolff użyli „straszaka” w postaci zapowiadanego przez środowiska żydowskie w Ameryce bojkotu gospodarczego Niemiec. Naturalnie, perspektywą bezpiecznej emigracji, omijającej obostrzenia walutowe dla wyjeżdżających z Niemiec, były zainteresowane koła żydowskie. Niemieckie przepisy prawne ograniczały wywóz marek za granicę oraz zakazywały wywozu innych walut i kosztowności. Emigrant musiał wpłacać pieniądze na specjalne zablokowane konto, z którego trudno było dokonać jakichkolwiek wypłat. Pomysłem wywozu pieniędzy w postaci produktów niemieckich zainteresował się podczas pobytu w maju 1933 roku w Niemczech Chaim Arlosoroff, szef jednego z departamentów w Jewish Agency. W tym samym czasie Samuel Cohen prowadził już prywatne negocjacje z Ministerstwem Skarbu w Berlinie. Oficjalne rozmowy prowadzono do sierpnia 1933, kiedy to podpisano porozumienie transferowe, znane w literaturze jako porozumienie Haavarah. Przewidywało ono dwie kategorie transferu pieniędzy: transfer indywidualnego kapitału niemieckich Żydów przekraczającego sumę 1000 funtów szterlingów (suma obowiązkowa dla wyjeżdżających) oraz transfer kapitału inwestycyjnego spółek chcących eksportować swoje towary do Palestyny. Te ostatnie otrzymywały także zezwolenie na transfer pieniędzy dla organizacji i instytucji żydowskich. W praktyce wyglądało to następująco; emigrant zawierał kontrakt z niemieckimi spółkami eksportowymi i wpłacał kapitał w reichsmarkach na specjalne konto za pośrednictwem Palestyńskiej Spółki Handlowej (PAL-TREU, Palästina Treuhandstelle zur Beratung Deutscher Juden) z siedzibą w Berlinie. PALTREU kupowała od niemieckich eksporterów produkty, które były przewożone do Palestyny, tam sprzedawane, a emigranci otrzymywali od spółki Haavarah z siedzibą w Jerozolimie (utworzonej przez Bank Anglo-Palestyński) sumę zdeponowaną przez nich na koncie, wypłacaną w funtach szterlingach pomniejszoną o podatki oraz składki przeznaczone dla organizacji żydowskich. Szacuje się, że dzięki porozumieniu transferowemu z Niemiec wyemigrowało w latach 1933-1939 około 30 000 osób, z czego jedną trzecią stanowili przedsiębiorcy, którzy w ten sposób przenieśli bezpiecznie swoją działalność do Palestyny, mimo iż na wypłaty kapitału czekało się czasami dosyć długo. Bauer podaje, że z usług spółek PALTREU i Haavarah korzystali także Żydzi z innych krajów – około 24 000 osób. Razem przetransferowano produkty na kwotę 140 milionów reichsmarek.

Oczywiście różne koła żydowskie kwestionowały porozumienie transferowe, traktując je jako współpracę z wrogiem i wzmacnianie gospodarki Niemiec. Oponenci twierdzili, że uprawomocnieniu działań Haavarah sprzyjałoby narastające zagrożenie wobec Żydów ze strony nazistów.

Jak wiadomo, nie trzeba było na nie długo czekać; uzasadnienie pojawiło się w postaci ustaw norymberskich.

Historycy spierają się co do tego, czy władze niemieckie zawarły porozumienie transferowe raczej ze względów ekonomicznych czy ideologicznych. Faktem jest, że w 1937 roku niemiecki eksport do Palestyny stanowił 0,5% ogólnego eksportu (ponad 27 milionów reischmarek). Groźba bojkotu Niemiec, którą wykorzystywał Cohen w swoich rozmowach z nazistowskimi decydentami, mogła być argumentem w roku 1933, ale już nie pod koniec lat trzydziestych. Z drugiej strony, mimo wzrostu gospodarczego Niemiec, konfiskat majątków żydowskich i rozpoczynających się przymusowych wysiedleń, ciągłego ograniczania listy produktów, a także zmiany imigracyjnej polityki Brytyjczyków, porozumienie Haavarah utrzymywano w mocy aż do ostatnich miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej, choć od połowy roku 1938 zauważane były wyraźne próby rozwiązania tej umowy, podejmowane przez nazistów. W tym okresie wprowadzali oni w życie bardziej efektywne i korzystniejsze z ich punktu widzenia sposoby przyspieszenia emigracji żydowskiej. Wydaje się więc, iż ważniejszą rolę odegrał tutaj czynnik ideologiczny – emigracja była ważniejsza niż ekonomia.

1938 był rokiem przełomowym w kwestii emigracji. Anschluss Austrii, żądania niemieckie wobec Czechosłowacji oraz kolejna fala prześladowań Żydów w Trzeciej Rzeszy spowodowały gwałtowny wzrost liczby uchodźców. Pod naciskiem opinii międzynarodowej (szczególnie organizacji żydowskich i nastawionej przychylnie do uciekinierów z Niemiec opinii publicznej w Stanach Zjednoczonych) prezydent USA Franklin D. Roosevelt zwołał międzynarodową konferencję, która miała rozwiązać problem imigrantów. Liczył na to, że uda się pomóc uchodźcom prześladowanym przez nazistów bez wydawania dodatkowych funduszy i zmiany systemu kwot imigracyjnych. W jego opinii przywództwo Ameryki w negocjacjach z Niemcami na temat wydawania pozwoleń na wyjazd do innych państw miało także usatysfakcjonować koła żydowskie w USA.

Konferencja odbyła się 6-15 lipca 1938 roku we francuskim uzdrowisku Évian-les-Bains. Zaproszenie otrzymało 39 państw, a jej oficjalnym tematem było „Umożliwianie imigracji uchodźców politycznych z Niemiec i przypuszczalnie Austrii”. Jednocześnie jednak kładziono nacisk na stwierdzenie, iż od żadnego kraju nie oczekuje się przyjęcia większej liczby emigrantów, niż określają to przepisy prawne poszczególnych państw. Efektem konferencji było utworzenie Międzyrządowego Komitetu do Spraw Uchodźców (IGCR), którego prezesem został George Rublee. Zadaniem IGCR miało być podjęcie negocjacji z Niemcami, które miały na celu ułatwienie emigracji niemieckich i austriackich Żydów. Powołanie tej organizacji wydawało się konieczne, bowiem istniejące struktury Ligi Narodów, takie jak Wysoka Komisja do Spraw Uchodźców, nie były upoważnione do prowadzenia rozmów z Trzecią Rzeszą, która w 1934 roku wystąpiła z Ligi. Do Évian delegacji niemieckiej nie zaproszono.

Poza powołaniem IGCR konferencja zakończyła się fiaskiem – państwa zachodnie niechętnie przyjmowały Żydów i nie podjęto żadnych kroków w celu zmian przepisów imigracyjnych. Wręcz przeciwnie, większość państw zaostrzyła je w 1938 roku (za wyjątkiem USA i Wielkiej Brytanii). Pod koniec roku 1938 rząd nazistowski podjął negocjacje z IGCR; w tym czasie w Niemczech rozpoczęto opracowywać inne plany emigracji Żydów. Jednocześnie podjęto kroki mające na celu wzmożenie terroru i mobilizację mas przeciwko Żydom; kulminacją tych zabiegów był pogrom w czasie „nocy kryształowej” 9/10 listopada 1938 roku. Kwestia emigracji stała się dla nazistów sprawą palącą, którą należało rozwiązać wszelkimi dostępnymi środkami. W okólniku Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeszy (Auswärtiges Amt) z tego okresu czytamy wprost, że „ostatecznym celem niemieckiej polityki żydowskiej jest emigracja wszystkich Żydów żyjących na terenie Rzeszy”11. Wprowadzano kolejne przepisy ograniczające prawa Żydów oraz sporządzano ewidencję własności ułatwiającej wysiedlenia. Według niektórych badaczy, to sukces konferencji w Monachium, która odbyła się jesienią 1938 roku, umożliwił zaostrzenie prześladowań i brutalizację działań wobec Żydów12.

Jednym z nich stała się wspomniana już akcja przymusowego wysiedlenia Żydów polskiego pochodzenia przeprowadzona 28 października 1938 roku. Około 17 000 osób wręczono nakazy wyjazdu i deportowano na granicę niemiecko-polską, z czego większość (około 9000 osób) trafiła na przejście graniczne w Zbąszynku. Ponieważ Polska odmawiała przyjęcia uchodźców, twierdząc, że nie są oni obywatelami polskimi, wiele osób koczowało między kordonami granicznymi czekając na decyzję którejś ze stron. Przejście na stronę polską niemieckie kompanie wojska wymuszały bagnetami i kolbami karabinów oraz strzałami w powietrze. W Zbąszyniu zorganizowano obóz przejściowy, w którym prawie 5000 osób czekało na zakończenie negocjacji polsko-niemieckich, które rozpoczęły się już 29 października 1938 roku. Sprawa Polenaktion odbiła się szerokim echem wśród opinii międzynarodowej, lecz dopiero wydarzenia „nocy kryształowej” skłoniły dyplomatów państw zachodnich do interwencji w Berlinie, zresztą bezskutecznej. Trzeba zaznaczyć, że w Wielkiej Brytanii presja społeczna wywierana na rząd w wyniku wydarzeń z 9/10 listopada odniosła pewien skutek – w listopadzie 1938 roku władze brytyjskie zgodziły się przyjąć 10 000 dzieci żydowskich z Niemiec, a w styczniu 1939 ograniczoną liczbę osób w podeszłym wieku oraz młodzieży, pod warunkiem jednak, iż Wyspy Brytyjskie będą dla nich tylko państwem tranzytowym.

Powróćmy jednak do negocjacji rządu nazistowskiego z IGCR. W ich trakcie strona niemiecka przedstawiła plan, opracowany przez prezesa Reichsbanku Hjalmara Schachta. Plan Schachta zakładał, że wyjeżdżający Żydzi wpłacaliby 25% swoich aktywów do utworzonej spółki. Emigranci mogliby wziąć ze sobą ekwiwalent tej sumy, który nominalnie stanowiłby pożyczkę na opłacenie przejazdu i osiedlenia się. Ową pożyczkę spłacano by w niemieckich dobrach, które uchodźcy wzięliby ze sobą i sprzedali za granicą – produkty miały być kupowane za pieniądze pochodzące z kapitału spółki. Reszta majątku zostałaby oczywiście w Rzeszy. Tu trzeba zrobić jedno zastrzeżenie – w tym okresie przeprowadzano konfiskaty majątku żydowskiego na dużą skalę. Naziści twierdzili w takich przypadkach, że cały żydowski kapitał powinien należeć do Niemców, ponieważ Żydzi nie mogli się dorobić swojego majątku uczciwie13. Realizacja planu Schachta, podobnie jak porozumienie Haavarah, stwarzała szansę uchodźcom na uratowanie części posiadanych dóbr. Dodać także należy, że w żadnych dokumentach tamtego okresu nie wymieniano Palestyny jako miejsca przeznaczenia, głównie z powodów restrykcji imigracyjnych Brytyjczyków.

Żydzi nie zgodzili się jednak na plan Schachta, wskazując na zbyt wielkie korzyści, które niemiecki eksport osiągnąłby w konsekwencji zawarcia umowy. Schacht zmodyfikował zatem swoją propozycję – emigranci mogliby po prostu kupować niemieckie produkty i sprzedawać je za granicą, a wszystko kontrolowałaby spółka kierowana przez dwóch Niemców i jednego obcokrajowca. Organizacje żydowskie wciąż jednak oponowały przeciwko tej propozycji. Negocjacje podjęte przez Myrona Taylora (na zlecenie Roosevelta) doprowadziły do wyrażenia zgody przez American Jewish Joint Distribution Committee (JOINT) i American Jewish Congress. Kolejnym problemem stał się jednak brak pieniędzy, z których miano opłacać koszty emigracji. W lipcu 1939 roku wydawało się jednak, że rozwiązano i tę kwestię – rząd brytyjski zgodził się finansować przesiedlenie Żydów pod warunkiem, że inne kraje zrobią to samo. Dalsze ustalanie warunków ze stroną niemiecką przerwał jednak wybuch wojny.

Równolegle z negocjacjami prowadzonymi z IGCR Niemcy szukali innych sposobów przyspieszenia procesu emigracji. Po Anschlussie liczba Żydów w Rzeszy wzrosła o 200 000 osób. W celu „rozpracowania kwestii żydowskiej” szef SD (Służby Bezpieczeństwa Rzeszy) Reinhard Heydrich utworzył w Wiedniu specjalny departament pod kierownictwem Adolfa Eichmanna, który miał opracować plan usunięcia Żydów austriackich. Austria stawała się poligonem doświadczalnym dla rozwiązań, które chciano zastosować później na terenie Niemiec.

Eichmann przybył do Wiednia 10 marca 1938 roku. Aby znaleźć sposób zmuszenia Żydów do emigracji (oczywiście część z nich zdecydowała się na wyjazd bezpośrednio po Anschlussie lub pod presją ustaw antyżydowskich, które objęły i ten teren), nawiązał kontakt z miejscowymi organizacjami żydowskimi – te poprosiły go o pomoc w ułatwieniu emigracji. W odpowiedzi Eichmann w sierpniu 1938 roku stworzył Centralne Biuro do Spraw Emigracji Żydowskiej (Zentralstelle für Jüdische Auswanderung). Żydzi, którzy chcieli zorganizować ratunek dla swoich współbraci w postaci możliwości ucieczki, potrzebowali pozwolenia na wyjazd, wiz tranzytowych oraz wymiany pieniędzy na walutę obcą, by móc opłacić przejazd i osiedlenie się w nowym miejscu. Żadnej z tych rzeczy nie mogli jednak załatwić bez pomocy administracji nazistowskiej. Biuro Eichmanna ułatwiało emigrację – w zamian za wizy wyjazdowe i załatwianie formalności oraz transportu pozbawiało Żydów ich majątku, przy czym to bogaci mieli sponsorować wyjazd tych biedniejszych. Terror i szantaż był zaś najlepszą zachętą – do wybuchu wojny tą drogą Austrię opuściło około 100 000 osób.

Działalność Eichmanna bacznie obserwowano w Niemczech. 24 stycznia 1939 roku Hermann Göring zlecił utworzenie Centrali Rzeszy do Spraw Emigracji Żydowskiej (Reichszentrale für Jüdische Auswanderung), której kierownictwo miał objąć Reinhard Heydrich. Jak pisał Hans Mommsen, ten „prosty i diaboliczny zamysł, by same żydowskie organizacje obarczyć problemami emigracji”, widoczny w poprzednio zawieranych porozumieniach teraz znalazł swą pełną realizację. W tym celu zrekonstruowano rozwiązaną w 1938 roku oficjalną organizację żydowską w Niemczech pod nazwą Narodowe Zjednoczenie Żydów w Niemczech (Reichsvereinigung der Juden in Deutschland).

Po wybuchu wojny pojawił się nowy problem – wielu niemieckich obywateli zostało internowanych przez aliantów. Rozwiązaniem naturalnym w tej sytuacji było podjęcie negocjacji w celu wymiany tych obywateli – szczególnie w przypadku rodzin niemieckich zatrzymanych w Palestynie. Z drugiej strony, tamtejsza społeczność żydowska naciskała Jewish Agency, by ta interweniowała u Brytyjczyków w imieniu Żydów pozostających wciąż w Niemczech i w Polsce. Również w brytyjskim Parlamencie często składano interpelacje w tej sprawie. Także rodziny niemieckie zwróciły się do rządu nazistowskiego, by umożliwił internowanym powrót do Rzeszy. Jednak rządy brytyjski i niemiecki odnosiły się wówczas wobec siebie z dużą rezerwą i rozmów nie podjęto aż do lipca 1940 roku, kiedy to konsul Hiszpanii w Jerozolimie (reprezentujący tam interesy Niemiec) poinformował władze Trzeciej Rzeszy, że obywatele niemieccy prawdopodobnie zostaną z Palestyny wywiezieni (700 osób przewieziono później do Australii). To zmusiło Niemców do podjęcia działań i negocjacji, w których wyniku pod koniec 1940 roku wymieniono pierwszą grupę 46 Żydów na 69 niemieckich obywateli. Trzeba zaznaczyć, że w tym okresie wymiana miała dotyczyć tylko osób posiadających paszporty brytyjskie lub będących rodzinami osób, które przybyły do Palestyny przed wybuchem wojny14.

W gęstniejącej atmosferze zagrożenia Żydzi szukali wszelkich sposobów ucieczki z okupowanej Europy. Choć nie uświadamiano sobie jeszcze skali morderczych planów, które zaczynały się krystalizować w głowach nazistowskich przywódców, próbowano wykorzystać nikłą szansę ucieczki, jaka jeszcze miała szansę powodzenia. Klasycznym przykładem są tutaj wydarzenia z lata 1940 roku w Kownie. Tamtejszy konsul japoński Chiune Sugihara oraz wciągnięty przez niego do współpracy konsul holenderski Jan Zwartendijk wydali Żydom około 6000 wiz tranzytowych, uprawniających do wyjazdu do Japonii oraz Holenderskich Indii Wschodnich. Zaanektowanie Litwy przez Sowietów oraz wieści nadchodzące z okupowanej Polski sprawiły, że część litewskich Żydów nabrała przekonania, iż bliskie sąsiedztwo dwóch okupantów nie gwarantuje bezpieczeństwa. W przypadku Sugihary dużą rolę odgrywały instrukcje z Tokio, które wskazywały, że wydawanie wiz uchodźcom żydowskim jest ważne ze względu na konieczność pozyskania sympatii Amerykanów, a co za tym idzie, poprawę stosunków handlowych. W kolejce przed jego konsulatem ustawiało się również wielu uchodźców z Polski. Możliwości przejazdu do Japonii były dwie: albo przez Związek Radziecki, albo przez okupowaną Europę do Włoch i dalej drogą morską. Po odwołaniu z placówki w Kownie Sugihara kontynuował wydawanie wiz na placówce w Pradze; istnieją dokumenty, że takie wizy wydawały wówczas także ambasady japońskie w Moskwie, Wiedniu czy Sztokholmie. W Kownie powszechne było też podrabianie wiz brytyjskich, holenderskich i japońskich dla osób, które nie zdążyły ich zdobyć przed zlikwidowaniem przez Sowietów placówek dyplomatycznych na Litwie15. Finanse potrzebne do opłacenia podróży zbierał miejscowy przedstawiciel JOINT-u, Moses Beckelman. Dzięki Sugiharze i jego współpracownikom z Kowna wyjechało około 10 000 osób.

Trzeba także krótko wspomnieć o ucieczkach z Generalnego Gubernatorstwa. W pierwszych miesiącach okupacji, dzięki wysokim łapówkom, certyfikatom palestyńskim otrzymanym przed wojną lub – po prostu – przedzieraniu się przez zieloną granicę, wielu osobom udało się wydostać z okupowanej Polski (zwykle via Węgry). Najsłynniejszym takim