SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Ebook Lucyfer mobi,epub

Tom I

Raz kupujesz, pobierasz w wielu formatach.
Kupując wybrany plik otrzymujesz możliwość pobrania go w kilku aktualnie dostępnych formatach. Informacja o tym, jakie formaty przyporządkowane są do danego pliku, podana jest za tytułem oraz w ikonce multiformat.
  • mobi
  • epub

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja
przeczytaj fragment przeczytaj fragment

ebook

Wydawnictwo Psychoskok
Zabezpieczenie Znak wodny
Produkt cyfrowy

Opis produktu:

Do napisania książki `Lucyfer. Moja historia` skłoniła mnie zasłyszana legenda o Lucyferze, która mówi, że na początku istnienia świata zakochał się on w pewnej kobiecie. Niestety za swoje uczucia został strącony do ciemnej otchłani. Bracia Lucyfera widząc jego tęsknotę oraz cierpienie, postanowili wstawić się w jego imieniu u swego Ojca, Pana Boga. Prosili go, aby pozwolił Lucyferowi związać się z kobietą, którą obdarzył tak wielkim uczuciem. Minęło sporo czasu za nim aniołom udało się przekonać Stwórcę. Niestety jego decyzja nie była taka, jakiej można się było spodziewać. Oto bowiem Bóg postanowił, że Lucyfer owszem będzie mógł wyjść ze swojej samotni, ale tylko raz na sto lat. Kiedy więc wreszcie anioł wyszedł na wolność kobieta, którą kochał już dawno nie żyła. Legenda głosi także, że Lucyfer co sto lat przez jakiś czas błąka się po świecie i tęskniąc szuka swojej ukochanej.

Warto wspomnieć, ponieważ nie jest to wiedza powszechna, że w nauce nazwanej antropozofią Lucyfera uznaje się za brata Jezusa. Jest on inspiratorem religii orientalnych, takich jak buddyzm czy hinduizm. W myśl tej nauki anioł, którego imię dziś kojarzy się przede wszystkim ze złem, reprezentuje ideę poprawy ziemskiego życia, demokrację, ekologię, a także technikę, literaturę i erotyzm.

Wszystkie wydarzenia historyczne zawarte w książce oraz inne zdarzenia znajdują swoje potwierdzenie w rzeczywistości i miały miejsce naprawdę. Zasadniczo większość pojawiających się na kartach powieści postaci żyła w realnym świecie i w większym lub mniejszym stopniu miała wpływ na świat polityki, gospodarki oraz na współczesne sobie społeczeństwa. Poprzez swoją niezwykłość historie tu przedstawione udało się połączyć z postacią Lucyfera tak, aby jego obecność w tym, czy innym miejscu nie budziła zdziwienia, a wręcz wydawała się możliwa.

Akcja powieści dzieje się w nieokreślonym bliżej współczesnym mieście, w nieokreślonej bliżej teraźniejszości. Kanwa opierająca się na swoistym wywiadzie koncentruje się przede wszystkim na retrospekcjach. Te ostatnie zaś prowadzą czytelnika nie tylko do czasów Starożytnego Egiptu, ale także do innych okresów historycznych, przedstawiając owe czasy z dużą skrupulatnością i dbałością o historyczne szczegóły.

Na końcu pragnę zaznaczyć, że prezentowana powieść jest pierwszym z zaplanowanych trzech tomów. Oznacza to, że przekazując tom pierwszy w ręce Czytelników, zabieram się do pracy nad kolejną książką, która zaprezentuje dalsze losy jej bohaterów.
S
Szczegóły
Dział: Ebooki pdf, epub, mobi, mp3
Kategoria: fantastyka,  fantastyka naukowa,  inne,  literatura piękna
Wydawnictwo: Psychoskok
Język: polski
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny)
Wprowadzono: 08.10.2012

eBookowe bestsellery z tych samych kategorii

produkt cyfrowy
produkt cyfrowy
Ebook Równi bogom mobi,epub eBook 32,84 zł
Dodaj do koszyka
produkt cyfrowy
produkt cyfrowy
Ebook Fundacja mobi,epub eBook 31,12 zł
Dodaj do koszyka

RECENZJE - eBook, multiformat: mobi, epub - Lucyfer - mobi, epub, Tom I

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4/5 ( 6 ocen )
  • 5
    3
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    1
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Edyta

ilość recenzji:33

brak oceny 24-11-2014 17:19

Przez wieki religia chrześcijańska, jak i każda inna, ewoluowała, była dostosowywana do obowiązujących norm, do wymogów społecznych bądź do osobistych potrzeb konkretnych grup społecznych. Słowa spisane przed wiekami, a nawet tysiącleciami, zostały wypaczone, celowo lub przez przypadek, usunięte lub zastąpione innymi. W przepisywane od stuleci teksty wkradły się błędy. Wiele z nich nigdy nie weszło do chrześcijańskiego kanonu, inne zostały z niego usunięte przez Ojców Kościoła. Któż więc wie, jak brzmiałyby obecnie dogmaty wiary chrześcijańskiej, jak wyglądałaby chrześcijańska tradycja, gdyby Pismo Święte nie uległo takim przekształceniom. Także zwykli ludzie, niezaprzątający sobie na co dzień głowy roztrząsaniem kwestii teologicznych, dołożyli do chrześcijańskiej tradycji swoje trzy grosze. Człowiek od zawsze szukał pocieszenia oraz ratunku, wytłumaczenia niezrozumiałego dla siebie właśnie w religii, jednak na własne potrzeby urozmaicał ją, dodając elementy zaczerpnięte z dawnych tradycji i wierzeń. Nowe zawsze opiera się na starym i znanym, dzięki czemu człowiekowi łatwiej jest zaakceptować zmiany. I tak ludzie na przestrzeni dziejów, mieszając ze sobą dawne wierzenia, czasami bardzo odległe od ich współczesności i obecną wiarę, stworzyli własną chrześcijańską mitologię ludową. Jednym z elementów owej mitologii jest wiara w anioły, istoty, które istniały w wielu kulturach na długo przez spisaniem chrześcijańskich ksiąg. "Anioły to obdarzone inteligencją odbicia świadomości, owego pierwotnego światła, które było na początku wszystkiego." (św. Jan z Damaszku) Współczesne słowo "anioł" pochodzi od sanskryckiego angiros, oznaczającego "duch Boży", od staroperskiego angaros - "posłaniec" oraz od greckiego angelos - "zwiastun". W anioły wierzono już w starożytnej Persji, Babilonie, czy Grecji; chrześcijanie nie byli w tej dziedzinie pionierami, lecz na użytek swojej wiary zaadaptowali istniejące już istoty pochodzące z innych wyznań, stwarzając własną "anielską mitologię". Rozkwit angelologii (tak nazywana jest dziedzina zajmująca się aniołami) w chrześcijańskim świecie nowożytnym przypadł na lata od XI do XIII w., ale i dziś tematyka ta ma wielu zwolenników. Pierwotnie w chrześcijaństwie nie istnieli źli, czy też upadli aniołowie. Każdy z aniołów był boskim stworzeniem, wypełniającym rolę powierzoną mu przez Boga, niezależnie od jej wydźwięku moralnego. Zło było jednym z narzędzi, którym posługiwał się Stwórca, z sobie tylko znanych względów. Z czasem spojrzenie na anioły ewoluowało. Być może ludzie nie mogli pojąć, jak jakakolwiek istota działająca w imieniu Ojca Niebieskiego, może czynić zło i potrzebowali podziału na anioły dobre i anioły złe. Jako jeden z pierwszych do grona upadłych aniołów został zaliczony Szatan, choć pierwotnie słowo "szatan" było stosowane jako określenie wypełnianej funkcji, a nie jako imię własne i próżno szukać Szatana w Starym Testamencie. (Hebrajskie słowo ha-satan oznacza "przeciwnika".) To w czasach nowożytnych szatan staje się księciem ciemności, upadłym aniołem, którego pycha popchnęła do przeciwstawienia się Bogu i rozpętania w Niebie rebelii oraz doprowadziła do jego strącenia w Otchłań. Najwspanialszy z aniołów pańskich nie chciał pokłonić się tak marnej istocie, jaką był człowiek. To on miał zwieść Ewę i nakłonić ją do zerwania jabłka z drzewa poznania dobra i zła, a w innej wersji - współżyć z Ewą i spłodzić Kaina. Dla większości ludzi wychowanych w tradycji chrześcijańskiej Szatan = Lucyfer = diabeł. Utożsamienie Lucyfera z ojcem kłamstw, Szatanem, wynikło przez pomyłkę, a dokładniej przez błąd w rozumieniu fragmentu Księgi Izajasza - "Jakże to spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody? Ty, który mówiłeś w swym sercu: Wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego. Jak to? Strąconyś do Szeolu na samo dno Otchłani!" (Iz 14, 12-15). Słowa "Jaśniejący, Synu Jutrzenki" odnoszą się do króla babilońskiego, który poczuł się potężniejszy niż sam Bóg. (W oryginalnym tekście hebrajskim nie ma imienia Lucyfer, a jedynie zwrot helel ben-szachar, gdzie helel oznacza planetę Wenus, znana także jako Jutrzenka, zaś ben-szachar - świetlistego syna poranka.) Wszystko wskazuje na to, że jako pierwszy szatana Lucyferem nazwał św. Hieronim, który w Wulgacie, łacińskim przekładzie Biblii przetłumaczył hebrajskie słowo helel i greckie ho heosforos jako łacińskie lucifer - "niosący światło". Inni Ojcowie Kościoła dostrzegli w tym fragmencie alegorię upadku najpotężniejszego z aniołów, łącząc go z wypowiedzią Jezusa o upadku szatana - "Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica." (Łk 10, 18). I tak stopniowo obraz upadłego anioła ewoluował, a imię Lucyfer stało się synonimem szatana. Po temat upadłego anioła chętnie sięgali zarówno poeci, jak i lirycy. Lucyfer, cierpiący, błądzący i samotny upadły anioł, stał się ulubionym bohaterem romantyków. Wokół jego postaci powstało wiele legend, a wśród nich także ta opowiadająca o zakazanej miłości Lucyfera do ludzkiej kobiety. Za swoje uczucie anioł został strącony do Otchłani, by nigdy już nie ujrzeć swojej ukochanej. Pozostali aniołowie widząc tęsknotę i cierpienie "niosącego światło" wstawili się za nim u Ojca, by ten go uwolnił. Po wielu namowach Bóg uległ skrzydlatym, lecz uczynił karę Lucyfera jeszcze dotkliwszą. Zgodnie z wolą bożą upadły anioł mógł opuszczać Otchłań i pojawiać się na Ziemi raz na sto lat. Niestety, gdy Lucyfer po tym czasie pojawił się ponownie na Ziemi kobieta już nie żyła. Odtąd, wedle legendy, Lucyfer pojawia się na Ziemi co sto lat i błąka się wciąż szukając utraconej miłości. Wedle islandzkich wierzeń ludowych miejsce, w którym anioł spadł strącony z Nieba i w którym, co sto lat wychodzi na Ziemię, znajduje się w Dimmuborgir w północnej Islandii. Właśnie na tej legendzie Victoria Gische oparła fabułę swojej powieści "Lucyfer. Moja historia." Główny bohater książki, Marek, przeprowadza za namową swojego kolegi lekarza, Roberta, wywiad-rzekę z niezwykłym pacjentem pewnego szpitala (nie psychiatrycznego). W ten sposób mężczyzna poznaje Lucyfera, który raz jeszcze powrócił na Ziemię, by odnaleźć swoją ukochaną. Wydaje się, że wreszcie jego tułaczka dobiegła końca, a długoletnie poszukiwania zakończą się szczęśliwie. Jednak im dłużej Marek wysłuchuje zwierzeń upadłego anioła, im bliżej poznaje dzieje Lucyfera i jego anielskiego brata Michała, tym mocniej i on i czytelnik zdają sobie sprawę, że nic nie jest takie jak się wydaje, a archaniołowi Michałowi daleko jest do prawego bożego wojownika. Zresztą okazuje się, że anioły to istoty ułomne, które podobnie jak ludzie ulegają słabościom swojego charakteru i lepiej na nich nie polegać. Zwykli śmiertelnicy zostają wciągnięci w anielską walkę, nie mają szans by oprzeć się ich mocy. Mimo to Marek podejmuje nierówną walkę. Dokąd go to zaprowadzi? Cóż, o tym przekonam się dopiero w drugiej części cyklu o Lucyferze. Aniołowie u Gische są antropomorficznymi, potężnymi istotami, władającymi mocami magicznymi. Nie posiadają co prawda skrzydeł, z którymi zazwyczaj bywają przedstawiani w literaturze, czy sztuce, za to mają wiele ludzkich przywar i dalekie są od doskonałości. Bywają złośliwe, zawistne, okrutne bez powodu, lubią dręczyć słabszych. I wcale nie są to upadłe, złe anioły, tylko te dobre. Taki sposób przedstawienia aniołów to dla mnie ogromna zaleta powieści "Lucyfer. Moja historia", bo nie lubię, gdy jakiś bohater bywa idealny w przesłodzony sposób, a tak dość często przedstawiane są anioły. (A przynajmniej ja ostatnio ciągle trafiałam na takich skrzydlatych.) Nie przepadam też za uproszczonym obrazem anielskiej braci jaki na co dzień wtłacza nam Kościół. A i z tym wizerunkiem Gische zrywa w swojej pracy. Troszkę przeszkadzał mi fakt, że Lucyfer jest za łagodny, bałam się wręcz, że autorka wybieli go tak, iż tylko on będzie zasługiwał na miano prawego i dobrego anioła, w dodatku nieco łzawego. Na szczęście nie uczyniła tego w porę pokazując, że strącony do Otchłani bohater jednak bywa zły. Ponadto zakończenie książki niesie ze sobą nadzieję na to, że książę ciemności pokaże jeszcze na co go stać. Victoria Gische rozbudowała legendę o miłości upadłego anioła o ciekawe wątki, wypełniła swoimi bohaterami, w sposób niezwykły wplotła w jej kanwę wydarzenia znane z historii powszechnej. Dzięki licznym retrospekcjom w powieści Gische, odkrywamy tajemnicę pochodzenia i śmierci Tutanchamona, dowiadujemy się skąd wzięła się legendarna mądrość króla Salomona, poznajemy przyczynę śmierci Filipa Pięknego i Nogareta oraz kontrowersyjną wersję życia Jezusa. A to zaledwie część przeszłych wydarzeń, których wyjaśnienie czytelnik poznaje w nieznanej szerszemu gronu wersji, jaką proponuje mu Gische. Wątki historyczne są zręcznie połączone z fikcją w jednolitą całość, co sprawia, że łatwo uwierzyć w wizję autorki. Język powieści jest prosty i łatwy w odbiorze. Niestety duża ilość literówek, poprzestawianych słów, błędów ortograficznych, czy interpunkcyjnych, utrudnia czerpanie pełnej przyjemności z lektury dzieła Gische i początkowo zamiast skupiać się na fabule, liczyłam błędy i zgrzytałam zębami. Poczułam się też lekko zagubiona, gdy oto lekarz Robert - kolega Marka, stał się w pewnym momencie Rafałem, by po kolejnych nastu stronach na powrót przeistoczyć się w Roberta. Aż przewertowałam całą książkę, by sprawdzić, czy mi coś nie umknęło. Jednak okazało się, że to zwykły błąd korektorski. Gdy tylko udało mi się przestać skupiać na spartaczonej pracy korektora, fabuła z każdą stroną wciągała mnie coraz mocniej, a błędy zeszły na dalszy plan. "Lucyfer. Moja historia" to dobra i wciągająca książka, która świetnie umili ciemny wieczór, czy długa podróż. Dlaczego Lucyfer nie jest już potężnym upadłym aniołem, lecz słabym i podatnym na zranienia człowiekiem? Z jakiego powodu Michał tak mocno nienawidzi Lucyfera? Czemu dusza wiedźmy Róży odrodziła się akurat teraz i to w ciele dziewczyny Marka? Co knuje Michał, a jakie plany ma Gabriel? Ciekawi? W takim razie sięgnijcie po książkę "Lucyfer. Moja historia" Victorii Gische, a ja wypatruję premiery drugiej części opowieści o Lucyferze.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

MiłośniczkaKsiążek

ilość recenzji:490

brak oceny 13-12-2012 10:34

Każdemu z nas od zawsze wpajano do głowy pewien schemat diabła. Znamy go pod wieloma imionami m.in Lucyfer, Szatan, Belzebub. Kiedy myślimy o diable, wyobrażamy sobie bestię z rogami na głowie i racicami zamiast stóp. Jest dla nas Panem piekła, do którego trafiają nieszczęśnicy, którzy za swego żywota za dużo nagrzeszyli. Samo piekło zaś jest w naszym wyobrażeniu tak okropnym miejscem, gdzie dusze cierpią wieczne katusze, że każdy z nas modli się w duchu, aby nigdy tam nie trafił. A gdybym Wam powiedziała, że tak naprawdę piekło nie istnieje? Że diabeł nie jest taki straszny, jak go malują? Że za jego obecny wizerunek odpowiada Kościół, aby móc utrzymać swoje owieczki w ryzach poprzez podniecanie w nich strachu przed wiecznym potępieniem ich duszy w piekle? Jeśli choć trochę Was zainteresowałam, to książka pani Victorii Gische, "Lucyfer. Moja historia", jest odpowiedzią na wyżej zadane pytania.

"Nie ma czegoś takiego jak jezioro z siarki i ognia. Nie ma diabłów smażących ludzi w kotłach. Takie piekło nie istnieje... Zresztą, czy Bóg nie jest miłosierny?" (1)
Marek jest zwyczajnym człowiekiem. Na co dzień pracuje jako dziennikarz, a prywatnie związany jest z lekarką o imieniu Anna. To właśnie dzięki niej pojawia się pewnego dnia na spotkaniu lekarzy, gdzie spotyka Roberta, kolegę ze szkolnej ławy, którego nie widział od wielu lat. Opowiada mu on o ciekawym przypadku, który trafił im się w szpitalu. Otóż z wypadku przywieziono pewnego mężczyznę w dość opłakanym stanie. Zespół medyków nie dawał mu zbyt dużych szans na przeżycie. Po szczegółowych badaniach na jaw wyszło coś niesamowitego, nie dającego się w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć. Otóż krew i narządy pacjenta zdają się być bardzo stare, zupełnie nie pasujące do wizerunku człowieka, który leży na szpitalnym łóżku. Zgodnie z wynikami jest tak stary, "jak wszystkie mumie egipskie razem wzięte do kupy, a może jeszcze starszy". Robert prosi Marka, aby ten zjawił się w pokoju pacjenta i postarał się czegoś o nim dowiedzieć, żeby użył swoich dziennikarskich sztuczek i sprawił, aby ten zagadkowy człowiek powiedział o sobie coś więcej, niż wyjawił lekarzom. Zaintrygowany Marek pojawia się w pokoju pacjenta i rozpoczyna z nim rozmowę. To, co usłyszy, zdaje się zakrawać o jakieś wariactwo. Bo jak byście zareagowali, gdybyście dowiedzieli się, że właśnie rozmawiacie z Lucyferem we własnej osobie? TYM Lucyferem? Czy Marek uwierzy w prawdziwość słów pacjenta z oddziału jego kolegi? I czego takiego się od niego dowie? Jedno jest pewne. Spotkanie z Lucyferem na zawsze odmieni jego życie...

"Tylko czy dasz radę wysłuchać tego, co mam do powiedzenia? (...) Bo do tego trzeba nie tylko otwartego umysłu, ale wiary..." (2)
Victoria Gische z wykształcenia jest historykiem, a z zamiłowania archeologiem. "Lucyfer. Moja historia" to jej debiut literacki, a zarazem pierwszy z zaplanowanych trzech tomów. Do napisania tej powieści skłoniła autorkę zasłyszana legenda, wg której Lucyfer wieki temu zakochał się w ludzkiej kobiecie, za co został dotkliwie ukarany i zepchnięty do otchłani. Po wielu staraniach jego brani, Ojciec pozwolił wyjść Lucyferowi ze swojej samotni, jednakże na pewnych warunkach. Przez dekadę może żyć na ziemi, po czym na kolejnych sto lat zmuszony jest wrócić do samotni. Legenda głosi, że Lucyfer każdą daną mu dekadę, w której pojawia się na ziemi, wykorzystuje do poszukiwań swojej ukochanej. Jednakże to nie takie proste, gdyż co sto lat kobieta, którą kocha, odradza się w innym wcieleniu i swe poszukiwania musi rozpoczynać na nowo.

"Chciał z kimś podzielić się swoją historią. Musi ją komuś opowiedzieć, a potem... A potem będzie koniec." (3)
Historię Lucyfera poznajemy dzięki jego rozmowom z dziennikarzem, w których cofa się do zamierzchłych czasów, aby szczegółowo opowiedzieć koleje swoich losów. Przypomniało mi to film "Wywiad z wampirem", w którym tytułowy wampir również opowiada swą historię dziennikarzowi. Tu również cała fabuła opiera się na retrospekcjach. Podążamy zatem do Starożytnego Egiptu za czasów Echnatona, gdzie Lucyfer zakochuje się z wzajemnością w królowej Egiptu, Nefretete. To właśnie za tę miłość został ukarany i to wcieleń tej kobiety przez następne tysiąclecia będzie poszukiwał Lucyfer. Wszystkie wydarzenia historyczne, przedstawione w powieści przez autorkę, miały miejsce naprawdę i zostały ukazane czytelnikom z godną pochwały szczegółowością. Pani Gische umiejętnie wplotła postać Lucyfera do tych wydarzeń, dzięki czemu jesteśmy w stanie uwierzyć, że faktycznie brał on w nich czynny udział.

"Wiara jaką znasz została przerobiona na wszelkie możliwe sposoby i szczerze mówiąc nie ma nic wspólnego z tym, czego pragnie Ojciec." (4)
"Przecież Jezus napisał, że wiara w Boga nie wymaga pośredników. Jak myślisz, co stałoby się z Kościołem?" (5)
Treść powieści pani Gische dla wielu zagorzałych chrześcijan może okazać się iście obrazoburcza. To, co zawarto na kartach książki, co dzięki słowom samego Lucyfera dane nam jest się dowiedzieć, może stanowić podłoże do zastanawiania się nad tym, gdzie faktycznie leży prawda. Sama podczas lektury wielokrotnie łapałam się na tym, że zadawałam sobie pytania, czy to faktycznie możliwe? czy tak było naprawdę? Wiele opowieści Lucyfera doprowadza nas do tego, że zaczynamy wątpić w to, czego od dziecka nas uczono. Dla przykładu przytoczę tutaj kwestię celibatu. Wg Kościoła sam Jezus żył w nim do dnia swojej śmierci, ale jeśli się tak naprawdę nad tym zastanowić, to przecież celibat został ustanowiony blisko tysiąc lat po jego śmierci przez zgromadzenie księży. Zatem czy prawdą jest, aby Jezus w nim wytrwał do momentu ukrzyżowania? A może chciał, abyśmy się kochali i zakładali rodziny, czego sam był wówczas najlepszym przykładem? Tego typu sytuacji wywołujących w czytelniku chwile zwątpienia jest w powieści dość dużo. Jak chociażby wygląd i zachowanie aniołów... ale o tym przeczytajcie już sami.

Poważnym minusem tej powieści jest kwestia językowa. O ile sam język jest w pełni zrozumiały, bardzo plastyczny, to korekta poległa na całej linii. W treści napotykamy co rusz błędy stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne i co tam jeszcze chcecie. Dla przykładu niektóre z nich:
"napotkał spojrzenie najbardziej niezwykłych oczów, jakie do tej pory widział" (6)
"I tak też się było" (7)
"Nareszcie miała poczucie bezpiecznie" (8)
"stał się w oczach Egipcjan ich wybawcom" (9)
Tego typu "kwiatków" jest tak dużo, że momentami miałam ochotę rzucić książką w kąt, mimo że sama historia Lucyfera bardzo mnie zainteresowała. Można przymknąć oko na nieliczne napotkane błędy, jednakże to, co ma miejsce w powieści pani Gische jest niewybaczalne. Ja się pytam - gdzie tu jest korekta? Czy ktokolwiek, przed wydaniem tego e-booka, raczył sprawdzić tekst pod kątem błędów językowych? Bo wygląda na to, że wydano tę książkę bez takowych zabiegów.

Podsumowując powieść pani Gische mogę stanowczo stwierdzić, że historia przez nią opisana będzie w stanie zaciekawić wielu czytelników. Jest napisana w sposób, który nie nuży, a jedynie zwiększa naszą ciekawość, co też wydarzy się za chwilę. Jedynym, co bardzo kaleczy całą powieść, jest ilość błędów stylistycznych, które występują na jej kartach. Jeśli miałabym być absolutnie ze sobą szczera, to przez te "kwiatki" "Lucyfer. Moja historia" powinien otrzymać ocenę przeciętną. Jednakże doceniając fakt, że sama historia jest bardzo interesująca i wciągająca, oraz że autorka miała naprawdę ciekawy pomysł na książkę, podniosę jej ostateczną ocenę do dobrej. Wyższej dać nie mogę. Nie przed przeprowadzeniem porządnej korekty tekstu.

(1) Victoria Gische, "Lucyfer. Moja historia", wyd Psychoskok, 2012 r, s.35
(2) Tamże, s.25
(3) Tamże, s. 24
(4) Tamże, s. 77
(5) Tamże, s. 374
(6) Tamże, s. 56
(7) Tamże, s. 194
(8) Tamże, s. 231
(9) Tamże, s. 341 
Moja ocena: 4/6

Czy recenzja była pomocna?