Jaka Polska po wojnie? - Opracowanie zbiorowe - ebook

Jaka Polska po wojnie? ebook

4,0

Opis

Choć klęska wrześniowa i utrata niepodległości były dla Polaków ogromnym szokiem, nie przestawali oni myśleć, jaka ma być Rzeczpospolita po wyzwoleniu. Wiedzieli, że musi być inna, bo o tym, że nie może być sanacyjna, przekonanych było nawet wielu piłsudczyków. Jaka Polska po wojnie?? to zbiór dokumentów i tekstów źródłowych wraz z komentarzami, ukazujących, że zarówno na emigracji, jak i w okupowanym kraju różne partie i środowiska polityczne przygotowywały programy i deklarowały, jakie będą rządy, granice i reformy społeczne. Jaka ma być reforma rolna, jaka nacjonalizacja przemysłu, a także co zrobić… z Żydami i mniejszościami narodowymi.

Im bliżej było wyzwolenia, tym programy partii, nawet prawicowych, stawały się bardziej konkretne i zawierały coraz więcej postulatów, wysuwanych od dziesięcioleci przez socjalistów, ludowców i komunistów. Im bliżej granic II Rzeczypospolitej znajdowała się Armia Czerwona, tym bardziej radykalizowały się poglądy Polaków. Nie tylko pod wpływem PPR, co odnotowywał choćby gen. Tadeusz Bór-Komorowski w meldunkach do Londynu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 432

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
0
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Projekt okładki: IZA MIERZEJEWSKA
Redaktor: PAWEŁ DYBICZ
Korekta: AGATA GOGOŁKIEWICZ
Opracowanie graficzne i łamanie: DOROTA MARKOWSKA-BURBELKA, ANNA ROSIAK
Zdjęcia na okładce: Foka/Forum Zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe, East News, Wikipedia, National Archive, Forum, PAP, Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie/Archiwum Fotografii Ośrodka KARTA
Wszelkie prawa zastrzeżone All rights reserved
ISBN 978-83-64407-80-2
Wydawca Fundacja Oratio Recta ul. Inżynierska 3 lok. 7 03-410 Warszawatygodnikprzeglad.plsklep.tygodnikprzeglad.pl e-mail:[email protected]

Im słoneczko wyżej, tym... Stalin bliżej

Paweł Dybicz

Józef Stępień

Klęska wrześniowa, ucieczka władz państwa sanacyjnych, życie pod okupacją wzmogły dyskusje partii i środowisk politycznych, a także zwykłych obywateli na temat tego, jaka ma być Polska po wojnie. Jaki po wyzwoleniu powinna mieć kształt granic, ustroju, na jakich zasadach funkcjonować? Tak by zabezpieczyć wolność kraju i obywateli, ale także uwzględnić to, co Polacy rozrzuceni po świecie „dobrowolnie” (uciekinierzy) czy przymusowo (obozy, roboty przymusowe, wywózki) zobaczyli w innych państwach. Dobrego i złego. Przede wszystkim na Zachodzie. Tam obywatele Rzeczypospolitej spostrzegli, że poza opłotkami polskiej wsi i żydowskich miasteczek świat wygląda inaczej, że są farmerzy, rolnicy, pracownicy czy robotnicy, a nie małorolni chłopi czy bezrobotni biedacy w miastach, że ludzie mieszkają w domach, a nie w chałupinach, że mają liczne prawa, potrafią pisać i czytać.

W październiku 1939 roku we Francji odtworzono władze polskie, ale nie uzyskały one pełnego poparcia. Częściowo dlatego, że ogromny wpływ na ich skład mieli Francuzi, a częściowo dlatego, że nie było zgody wśród samych Polaków. Formalnie rząd miał wsparcie dość istotnych sił politycznych, liczących się w dwudziestoleciu międzywojennym – ludowców, socjalistów, narodowców i demokratów, a sanacyjny prezydent Władysław Raczkiewicz zrzekł się, przynajmniej formalnie, niektórych swych konstytucyjnych uprawnień na rzecz rządu. Gdy tylko jednak mógł lub nadarzała się okazja, starał się szkodzić rządowi generała Władysława Sikorskiego. Prezydent Raczkiewicz w zasadzie był figurantem, bo władzę w środowisku politycznym piłsudczyków dzierżył ktoś inny[1]. Podobnie działo się w Rządzie Jedności Narodowej. Był on taki tylko z nazwy, a każdy z jego członów, czyli Sikorski, Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Narodowe i Polska Partia Socjalistyczna, robił, co mógł, by wzmocnić (a tym samym zaszkodzić tym, których uważał za konkurentów) swe zaplecze polityczne i militarne na emigracji oraz w kraju. Niestety zły przykład dawał premier Sikorski, który przez długi czas próbował sterować rządem i krajem poprzez zaufanych ludzi, często spoza kierowanego przez siebie gabinetu, ale także Radą Narodową, która formalnie miała być namiastką parlamentu na obczyźnie[2].

Zarówno władzę, jak i środowiska opozycyjne łączyło jedno – strach przed Związkiem Radzieckim i komunistami. Zachowana dokumentacja rządowa czy środowisk konspiracyjnych wskazuje na to, że komunistami czy ZSRR zajmowano się bardziej niż Niemcami. Nie było zgody tylko co do jednego – czy lekceważyć Armię Czerwoną i Stalina, czy przeceniać ich możliwości.

Rząd Władysława Sikorskiego nie tylko w początkowym okresie działania brnął w biurokrację i sprawy zasadnicze dla powojennej Polski odkładał na później, najczęściej na czas po wojnie. Nawet gdy prezentował jakiś program, to nie wychodził poza ogólniki. W kraju było inaczej. Politycy czy kierownictwa organizacji wojskowych znali ewolucję poglądów społeczno-politycznych polskiego społeczeństwa, na którego radykalizację istotny wpływ, obok wspomnianego wyżej czynnika przemieszczeń, wywierały sukcesy Armii Czerwonej oraz brak znaczących działań aliantów zachodnich, które miałyby znaczenie dla losu Polaków. Tych czynników nie uwzględniała propaganda rządowa i podziemia. Lansowała więc hasła w rodzaju „Słoneczko wyżej, Sikorski bliżej”. Gdy jednak Polacy dostrzegli ich nierealność, coraz bardziej zaczęli kierować wzrok na wschód. Sukcesy Armii Czerwonej, jej pojawienie się latem 1944 roku na ziemiach Rzeczypospolitej ostatecznie wymusiły, przede wszystkim na politykach krajowych, zaprezentowanie Polakom różnych bardziej czy mniej radykalnych, a przede wszystkim konkretniejszych propozycji programowych.

Zarówno premier Sikorski, jak i jego następca Stanisław Mikołajczyk nie byli w stanie przedstawić radykalizującym się Polakom spójnego programu reform. Trudno ocenić, czy było to wynikiem dużych rozbieżności wśród polityków na emigracji, czy też obawiali się reakcji sojuszników, od których byli całkowicie zależni. Dlatego w deklaracjach emigracyjnych władz i środowisk znalazło się mało konkretów. W okupowanym kraju podległe „Londynowi” władze Państwa Podziemnego, w obliczu nadchodzącej klęski Niemiec oraz realnego odzyskania niepodległości przez Polskę dzięki Związkowi Radzieckiemu, zaczęły głosić koncepcje programowe najpierw poszczególnych partii, a potem wypracowane wspólnie przez Polityczny Komitet Porozumiewawczy.

Wraz ze zbliżaniem się Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, wtedy zwanego berlingowcami, nabierała znaczenia lewica związana z działającym w ZSRR Związkiem Patriotów Polskich, a w okupowanym kraju z Polską Partią Robotniczą.

Dowodził tego choćby generał Tadeusz Bór-Komorowski w meldunkach do władz emigracyjnych, w których bezskutecznie próbował interweniować czy też naciskać na rząd w Londynie i tamtejsze środowiska polityczne, by zadeklarowały radykalne reformy społeczne, na przykład głęboką reformę rolną. O tym też pisał naczelny wódz generał Kazimierz Sosnkowski, niestety tylko w prywatnej korespondencji z komendantem głównym AK.

I jeszcze coś. Niech nikogo nie zdziwi, że Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 22 lipca 1944 roku nie zawierał jakichś rewolucyjnych postulatów. Często zresztą były one zbieżne z tymi, które wysuwały partyjne środowiska obozu londyńskiego w okupowanym kraju. Co więcej, w Manifeście PKWN znalazło się wiele postulatów, które od dziesięcioleci zgłaszali socjaliści i ludowcy. Nie był on więc żadnym komunistycznym wynaturzeniem, ale programem na miarę oczekiwań wielu Polaków.

W dotychczasowej historiografii ukazało się kilka publikacji przedstawiających programy partii w okresie okupacji, jak chociażby praca pod redakcją Kazimierza Przybysza[3] czy wiele tomów źródeł opracowanych przez Romualda Turkowskiego. Książka, która trafia do rąk Czytelnika, od chociażby wspomnianych różni się tym, że zawiera wiele tekstów z ówczesnej prasy, a także liczne przypisy i komentarze do treści archiwaliów.

* * *

Jaka Polska po wojnie jest kontynuacją wydawanej przez PRZEGLĄD serii „II wojna światowa”, w której ukazała się już książka zatytułowana Kto odpowiada za klęskę wrześniową. Archiwalia zebrane w niniejszym tomie zostały ułożone chronologicznie, w większości publikowane są w całości, opuszczenia zaś zaznaczono kwadratowymi nawiasami. W niektórych dokumentach są luki wynikające ze zniszczeń lub niemożności odczytania tekstu, co odnotowano w przypisach.

Wszelkie wyróżnienia w dokumentach w postaci podkreśleń, wygrubień, wielkich lub małych liter (jeśli nie zaznaczono inaczej) pochodzą od wystawcy dokumentu bądź jego adresata. Pozostawiono w nich też ówczesną składnię i pisownię. Publikowane w oryginalnym kształcie archiwalia pozwalają poznać język tamtejszej elity i obowiązujące wtedy zasady pisowni. Poprawiono natomiast bez zaznaczania oczywiste błędy maszynowe, powstałe przy rozszyfrowaniu dokumentów lub zamianie maszynopisów na druk.

Lata 1939-1940

Zapowiedzii rozczarowania

.

Minister Józef Beck i marszałek Edward Rydz-Śmigły otrzymali w czasie inauguracji roku akademickiego 1938/1939 tytuły doctora honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego.

Premier Władysław Sikorski rozdaje autografy przed wyjazdem polskich żołnierzy do Norwegii, 21 kwietnia 1940 roku.

Władze na emigracji, ale jeszcze bardziej Polacy uważali, że papież Pius XII nie stoi po stronie okupowanej Rzeczypospolitej.

Spotkanie w ogrodach brytyjskiego premiera miało ułatwić zbliżenie przywódców Polski i Anglii po klęsce Francji. Od lewej: minister spraw zagranicznych Edward Halifax, premier Władysław Sikorski, premier Winston Churchill i minister August Zaleski. Londyn, 5 sierpnia 1940 roku.

Nr 1

Odezwa premiera Władysława Sikorskiego do Narodu Polskiego, 6 października 1939 r.

W czasie wojny rząd na emigracji skierował do społeczeństwa polskiego wiele odezw, ale, tak jak chociażby w przytoczonych niżej, nie wskazał żadnych konkretów mimo licznych próśb delegata rządu na kraj, komendanta głównego Związku Walki Zbrojnej/Armii Krajowej czy różnych środowisk politycznych i społecznych. Za każdym razem usprawiedliwienie było podobne – zadecydują przyszły parlament i naród... Podobnie było z zapowiedziami rozliczeń za klęskę wrześniową. Nie usprawiedliwiają tego ani trzymanie się konstytucji z kwietnia 1935 roku, ani struktura władzy na obczyźnie – sanacyjny prezydent i rząd jedności. Bo gdy zaistniała konieczność, to wyznaczonego na prezydenta Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego na żądanie Francuzów wymieniono na Władysława Raczkiewicza, którego z kolei zmuszono, przynajmniej formalnie, do publicznego wyrzeczenia się części swoich uprawnień na rzecz rządu czy podpisania pod wpływem Anglików układu z ZSRR 30 lipca 1941 roku itd.

ODEZWA PREZESA RADY MINISTRÓWI RZĄDU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ DO NARODU POLSKIEGO[4]

Rodacy,

W tej dziejowej dla Narodu chwili jedynie czyny, a nie słowa mają znaczenie. Dlatego powodowany twardym obowiązkiem żołnierskim, podejmuję działanie. W pełnym porozumieniu z Panem Prezydentem Rzeczypospolitej i za Jego wolą, stanąłem na czele Rządu Jedności Narodowej i objąłem Naczelne Dowództwo podlegających mu sił zbrojnych[5].

W momencie tym ślubuję Tobie, Narodzie Polski, oraz Cieniom poległych obrońców Ojczyzny i wolności, jak i bohaterom Warszawy, Modlina, Westerplatte i Helu, a wreszcie wszystkim Nieznanym Żołnierzom Rzeczypospolitej, którzy spełnili swój najświętszy wobec Polski obowiązek, że i ja go spełnię tak, jak mi honor żołnierza i Polska nakazuje. Tak mi dopomóż Bóg.

Oświadczam w imieniu własnym oraz imieniem Rządu, że jedynym celem Rządu Jedności Narodowej będzie odbudowanie Polski wielkiej i rządnej, która będzie dla wszystkich swoich obywateli na równi sprawiedliwą. Pragnę, ażeby te słowa zapadły głęboko w serca Polaków, którzy, wraz z naszą bohaterską Armią dowiedli czynem swej bezgranicznej miłości i ofiarności dla Ojczyzny.

Krew przelana przez cały Naród, przez miljony ludzi ze wszystkich warstw i wszystkich stanów, nie pójdzie na marne. Zaciągnięty przez Mocarstwa Zachodnie dług moralny wobec Polski będzie spłacony. Zgodnie z zapewnieniami naszych szlachetnych Sprzymierzeńców, nie ustaną oni pospołu z nami w walce o ostateczny tryumf wolności, prawa i sprawiedliwości. Polska wyjdzie z tej walki wzmocniona – by trwać na wieki.

O ustaleniu przyczyn, które doprowadziły do zajęcia całego obszaru Polski przez Niemcy i Rosję, zdecyduje Historia oraz Naród po oswobodzeniu naszej ziemi.

Obecnie w imieniu Rządu Rzeczypospolitej i Narodu oświadczam uroczyście w obliczu całego świata, że nowy rozbiór państwa polskiego jest gwałtem, którego nigdy nie uznamy. Nie uznają go również, pod żadnym warunkiem, nasi Sprzymierzeńcy i Przyjaciele.

Polska, Jej Naród i Jej Duch, Jej pełny chwały tysiącletni dorobek cywilizacyjny, są nieśmiertelne. Żyjącym symbolem wielkości Ducha Polskiego jest Ignacy Paderewski. Wobec Niego ponawiam ślubowanie, że służyć będziemy Polsce ze wszystkich swych sił wiernie, uczciwie, wytrwale i niezłomnie.

Zapewniam uroczyście naszych potężnych Sojuszników, że Polska pozostanie bezwzględnie wierna danemu przez Nią słowu. Armia Polska, formowana na ziemi francuskiej, pod mojem dowództwem, przejmuje z rąk skrwawionego Narodu walkę o wielkość Ojczyzny, a spełniając przypadającą Jej rolę dziejową, bronić będzie z bezgranicznym poświęceniom naszej wiary, honoru, wolności i naszych odwiecznych praw do niepodległego bytu państwowego.

Chyląc czoła przed Cieniami Bohaterów, którzy polegli na polu chwały, wzywam wszystkich Polaków, gdziekolwiek się znajdują, do ofiarnej i karnej służby żołnierskiej i do dalszej nieugiętej walki o święte nasze prawa.

Paryż, dnia 6 października 1939 r.

Prezes Rady Ministrów (–) Gen. Dyw. Władysław Sikorski

Nr 2

Odezwa premiera Władysława Sikorskiego do uchodźców polskich, 27 października 1939 r.

ODEZWA RZĄDU DO UCHODŹCÓWZ DNIA 27 PAŹDZIERNIKA 1939 R.RODACY, UCHODŹCY WOJENNI![6]

Nie po raz pierwszy w naszych dziejach ruszyła za granicę fala Polaków, zmuszona do tego przez najazd wroga[7]. Po wstrząsach wojennych i politycznych, jakim uległa Ojczyzna, setki tysięcy Polaków zostały rozproszone przez bitwy i ewakuację, wielkie masy ludzkie dostały się do Rumunii, Węgier i Łotwy, a jeszcze większe masy do niewoli.

Znaleźli się na tułaczce ludzie wszystkich stanów i zawodów, złączeni wspólnym nieszczęściem, oderwani od swoich rodzin, domów i warsztatów pracy. Uchodźcy wojenni cierpią nie tylko nędzę materialną. Ich ciężkie położenie pogłębiają jeszcze moralne niedole, poczucie bezczynności, a przede wszystkim świadomość, że rozdarta Ojczyzna wystawiona jest na łup najeźdźców. Zdaje sobie doskonale sprawę z tego wszystkiego Rząd Rzeczypospolitej.

Rząd uważa zapewnienie uchodźcom pomocy materialnej i moralnej opieki, za jedno z najważniejszych swych zadań. Niełatwa to jednak sprawa w warunkach, w których przychodzi nam działać. Rząd Rzeczypospolitej rozporządza nikłymi w stosunku do potrzeb środkami. Nie to też jedno zadanie stoi przed Rządem, który ocalił większość skarbu Rzeczypospolitej, lecz pozbawiony jest nieomal wszelkich dochodów.

Wywiezione i zabezpieczone za granicą złoto Banku Polskiego Rząd uważać musi za depozyt narodowy, który powinien być zachowany dla celów gospodarczo-finansowej odbudowy kraju, po jego oswobodzeniu z jarzma przejściowego, lecz rujnującego najazdu. Odbudowa natomiast armii polskiej, która prowadzić będzie dalej nieugiętą walkę z najeźdźcą, wymagać będzie wielkich środków finansowych. Toteż przeprowadzono ostre redukcje i oszczędności i tylko szczupłe grono osób skupiono obok Rządu, by prowadzić jego konieczne i ważne dla przyszłości prace.

Równocześnie, gdy buduje się armia polska, przystępujemy z całą energią do serdecznej opieki nad Wami, Rodacy, uchodźcy wojenni. Z inicjatywy Rządu i przy pomocy szlachetnych narodów powstały komitety niesienia pomocy ofiarom napaści niemieckiej i bolszewickiej. Opieka Rządu prowadzona będzie energicznie dalej w kierunku planowego rozmieszczenia uchodźców we wszystkich krajach, gdzieby mogli znaleźć pracę i odpowiednie warunki bytu. Rząd zwrócił się również do wszystkich organizacyj humanitarnych świata, by podjęły najszerszą akcję pomocy. Na uzgodnienie i zorganizowanie sprawnie działającej opieki, zebrania funduszów i dostarczenia uchodźcom pracy potrzeba jednak czasu.

Jest rzeczą zrozumiałą, że ludzie, którzy przecierpieli tak wiele, niecierpliwią się i burzą, poszukując winnych ich nieszczęść. A mimo to wzywamy Was do zaprzestania swarów osobistych i sporów politycznych! Gdy przeszłość zostanie wyjaśniona, odpowiedzialność każdego Polaka w przebiegu ostatnich zdarzeń będzie osądzona nie tylko przez historię, ale i przez naród. W tej chwili, musicie wszyscy zdobyć się na solidarność podtrzymując się wzajemnie na duchu. Ktoby tego apelu nie posłuchał, ten poniesie konsekwencje swego postępowania. Walka nie jest skończona! Pamiętajcie, że Polska, choć gnębiona przez wroga, istnieje nadal i że dla Niej musicie żyć. Przetrwać musicie przeciwność losu, aż do czasu gdy wrócicie do wolnej i sprawiedliwej Ojczyzny!

Paryż, dnia 3 listopada 1939 r.

Prezes Rady Ministrów

(–) Gen. Dyw. Władysław Sikorski

Nr 3

Odezwa rządu Władysława Sikorskiego do rodaków żyjących pod okupacją, 18 grudnia 1939 r.

W odezwie z 18 grudnia zwracają uwagę trzy kwestie: 1) we wrześniu 1939 roku, według rządu, klęskę poniosło nie „mocarstwo” rządzone przez legionistów, czyli Rzeczpospolita Polska, ale Słowiańszczyzna; 2) na wschód parły Niemcy, a nie Polska, chociaż to państwo polskie przez setki lat dążyło do zajęcia terenów po Ural, a gdyby się dało, to pewnie do Oceanu Spokojnego (gdyby wiedziano, że coś takiego istnieje), a nie interesowało się terenami określanymi od 1945 roku jako Ziemie Odzyskane, chociaż tam wciąż żyli Polacy, mimo że nie nazywali się na przykład Wróbel, lecz Sperling. Zdarzało się w okolicach Legnicy, że Polaków przywiezionych tam na roboty przymusowe bauerzy uczyli pracy na roli po polsku; 3) nawrót do wydumanej koncepcji tzw. Międzymorza pod polskim przywództwem, którego nikt inny nie chciał.

ODEZWA RZĄDU[8]

z dnia 18 grudnia 1939 r.

Do ogółu społeczeństwa w kraju

Rodacy!

Rząd Wasz, rząd Jedności Narodowej, zwraca się do Was, by przedstawić swe zasady i dążenia.

Rząd uznaje za naczelną zasadę, że źródłem władzy w Polsce jest Naród Polski, twórca tysiącletniego Państwa Polskiego i jego wskrzesiciel.

Kampania wrześniowa dla wielu przyczyn, które będą wyjaśnione całkowicie, miała przebieg dla Polski tragiczny. Ale bohaterstwo żołnierza polskiego i niezłomna postawa Narodu są dziś i pozostaną aż do chwili ostatecznych rozstrzygnięć dźwignią życia Polski w pochodzie ku lepszemu jutru. Naród nasz, choć przejściowo pokonany, dowiódł swą bezprzykładną ofiarnością i gotowością bojową, dowodzi dziś heroizmem i nieugiętą siłą ducha wobec szalejącego terroru okupantów, że jest Narodem Wielkim, że godny był zwyciężyć, że godny jest żyć wolny w wolnej ojczyźnie, kształtując sam swe losy.

Rząd jest tylko narzędziem władzy Narodu i jego zgodnej woli: powołany, by Narodowi służyć. Wykluczony jest na przyszłość tryb rządów jednostki, rząd nieodpowiedzialny i niekontrolowany. W myśl zgodnego pojmowania sprawy przez Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i przez Rząd każde postanowienie w sprawach ważnych zapada w ścisłym porozumieniu Pana Prezydenta z Rządem.

Rząd uznaje za naczelne swoje zadanie, przez najwydatniejszy udział Polski i jej armii w wojnie, wyzwolić ziemie Rzeczypospolitej z wrogiej okupacji i zapewnić Polsce, obok bezpośredniego i rozległego dostępu do morza, granice, dające rękojmię trwałego bezpieczeństwa. Polska uczestniczy w wojnie jako sojuszniczka Francji i Wielkiej Brytanii, na zasadzie pełnej równorzędności państwowej i niezłomnej wierności oraz ścisłej współpracy i porozumienia, zarówno w prowadzeniu wojny i ustalaniu jej celów, jak i w zawieraniu pokoju. Wojsko suwerennego Państwa Polskiego walczy na prawach pełnej równorzędności z wojskami sprzymierzonymi.

Stanowisko kraju w dobie wojny jest doniosłym czynnikiem w dążeniu do zwycięstwa. Społeczeństwo polskie już przez pełne wymowy wobec całego świata bohaterskie znoszenie cierpień i prześladowań oddaje niespożyte usługi sprawie narodowej.

Rok 1939 znaczy w dziejach Europy największą klęską Słowiańszczyzny zachodniej na przestrzeni tysiącletniej walki z zalewem germańskim. Wszystkie swoje postępy w odwiecznym pochodzie na wschód Niemcy zawdzięczali przede wszystkim zręcznemu wyzyskaniu sporów, jakie toczyli między sobą krótkowzroczni Słowianie.

Polska świadoma swej przodującej misji w walce z parciem Niemczyzny na wschód wskazuje na potrzebę wysnucia należytych wniosków z gorzkiej nauki dziejów. W ramach nowej organizacji politycznej Europy środkowo-wschodniej jedną z głównych podstaw stać się musi solidarny zespół państw słowiańskich. Nowa organizacja tej części Europy powinna stworzyć między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem zwarte i zgodne współdziałanie państw, odpierać napór Niemiec na wschód i oddzielić Niemcy od Rosji. Zmierzając do takiej budowy, Polska zgodna jest ze Sprzymierzonymi w dążeniu do mocnej i trwałej równowagi, chroniącej Europę przed nowymi wstrząsami.

Nie przesądzając w niczym przyszłego ustroju politycznego, społecznego i gospodarczego państwa, o którym zadecyduje kraj po odzyskaniu wolności, Rząd stwierdza:

Polska będzie państwem stojącym nadal na gruncie kultury i zasad chrześcijańskich.

Polska będzie państwem demokratycznym, opartym o najszersze warstwy Narodu. Swoboda jednostki i prawa obywatelskie zespolą się w niej w zapewnieniu rządów sprawnych, odpowiedzialnych i kontrolowanych przez rzetelne przedstawicielstwo narodowe, wybrane w uczciwych wyborach, dokonanych na podstawie demokratycznej ordynacji wyborczej.

W stosunkach społeczno-gospodarczych Polska urzeczywistni zasadę sprawiedliwości, prawo wszystkich do pracy, ze szczególnym uwzględnieniem praw rzesz pracujących na ziemi i do warsztatów pracy.

Mniejszościom narodowym, które wraz z Narodem polskim wzięły udział w walce i pozostały wierne Państwu Polskiemu, Polska zapewni sprawiedliwość, swobodny rozwój narodowy i kulturalny, oraz opiekę prawa.

Wpatrzony w teraźniejszość i przyszłość Rząd pozostawia Narodowi osąd nieszczęsnego ostatniego okresu przeszłości, zapewniając, że ze swej strony pragnie uczynić wszystko, ażeby raz na zawsze uniemożliwić nawrót do tych stosunków, które doprowadziły Polskę na skraj przepaści.

Oto jest droga, którą idziemy, wierząc, że musi ona nas doprowadzić do całkowitego wyzwolenia Ojczyzny i odrodzenia się Rzeczypospolitej, wielkiej nie tylko obszarem i liczbą obywateli, ale i potęgą ducha.

W ręce wyzwolonego Narodu pragniemy złożyć władzę. Nie użyjemy jej inaczej jak w jego służbie. Pragniemy z czystym sumieniem stanąć przed jego sądem.

Uczynimy wszystko, by zasłużyć na Wasze zaufanie.

Tak nam dopomóż Bóg!

Prezes Rady Ministrów

(–) Sikorski

Nr 4

List do ministra spraw zagranicznych (?) od ministra Stanisława Strońskiego (?) lub ministra Mariana Seydy (?) w sprawie przyszłych granic Polski, 20 kwietnia 1940 r.

RZECZPOSPOLITA POLSKA[9]

CENTRALA INFORMACJI

I DOKUMENTACJI

PARYŻ. 20 kwietnia 1940

10. UL BASSANO

TELEFON PASSY 90-07

Szanowny Panie Ministrze[10],

Działalność nasza prasowo-polityczna przeciwniemiecka i przeciwbolszewicka ogranicza się dotąd do operowania wiadomościami o sytuacji w kraju oraz sugerowania myśli pozytywnych o walorach i znaczeniu Polski oraz o jej militarnym i moralnym wkładzie w wojnę obecną.

Sądzę jednak, że wkraczamy w okres nowy, gdzie się do dotychczasowych ram działalności propagandowej ograniczyć już nie można, zważywszy, że wypadki wojenne mogą się potoczyć w tempie szybszym, niż przewidywaliśmy to jeszcze przed kilku tygodniami[11]. Czy powyższe postawienie sprawy jest słuszne, to zagadnienie powinno być moim zdaniem zdecydowane przez komitet propagandowy, którego zadaniem jest nakreślanie zasadniczych linii wytycznych propagandy, a nie zajmowanie się szczegółowymi pracami propagandowymi takimi czy innymi[12].

Okres drugi, w który moim zdaniem już weszliśmy, powinien być okresem nie tylko przygotowania programu naszych rewindykacyj terytorialnych, ale także stopniowego, przezornego podawania jego elementów, na razie tylko głównych, opinii publicznej. Do tego celu potrzebne jest ustalenie w tej mierze zasadniczych tez przez komitet polityki zagranicznej na podstawie należytych opracowań, przygotowanych przez Dział Celów Wojennych Centrali Informacji i Dokumentacji.

Z zewnątrz jest już coraz bardziej wywierany nacisk na piszącego te słowa i jego współpracowników: publicyści polityczni i dziennikarze francuscy, angielscy i neutralni nalegają na nas, byśmy im powiedzieli, jakie są rewindykacje terytorialne rządu polskiego. Trudno już nadal uchylać się od dawania odpowiedzi na te pytania.

Jeżeli chodzi o zagadnienie ziem wschodnich, zamierzamy dostarczać publicystom i dziennikarzom materiałów politycznych, zawierających syntetyczne ujęcie naszych praw do tych ziem. Pan Minister otrzyma je wkrótce[13].

W odniesieniu do problemu granic polsko-niemieckich nie może wątpliwości budzić sprawa Prus Wschodnich.

Granicy zachodniej nie można określać konkretnie, póki tej sprawy nie zdecyduje rząd względnie jego komitet polityki zagranicznej w oparciu o Dział Celów Wojennych C. I. D. Natomiast pragniemy zacząć już wykazywać stopniowo, w ogólnych tylko rzutach, gdzie się żywioł polski i pochodzenia polskiego przelewa na zachód poza dotychczasową naszą granicę.

Załączam dwa rozdziały opracowania o charakterze półpublicystycznym, które omawiają sprawę Prus Wschodnich oraz granicy zachodniej. Dwa te rozdziały będą poprzedzone czterema innymi natury historycznej, statystycznej, politycznej i ekonomicznej. Załączam również mapę, podkreślając, że nie zaznaczamy na niej celowo linii granicznej naszych rewindykacyj, bo nie jesteśmy jeszcze do tego upoważnieni.

Nadmieniam, że zajęcie się bliższe powyższymi zagadnieniami wydaje się tym bardziej konieczne, że dokoła rządu kręcą się „politycy”, którzy już na własną rękę, nikogo w rządzie o to nie pytając, nie tylko „tworzą”, ale i na zewnątrz propagują „programy terytorialne”, zazwyczaj oczywiście „maksymalistyczne”, a raczej bezbrzeżne i stąd dla poważnej roboty politycznej szkodliwe.

Łącze wyrazy poważania

MINISTER

Nr 5

Załącznik do depeszy gen. Stefana Grota-Roweckiego do premiera Władysława Sikorskiego w sprawie sytuacji w okupowanej Polsce i jej przyszłości, 26 lipca 1940 r.

Tezy o rzekomych próbach tworzenia przez Niemcy czy ZSRR jakichś polskich rządów były tylko wymysłem rządowej propagandy. Nie akceptowali takich pomysłów ani Hitler, ani Stalin, choć z odmiennych powodów – ten drugi zajęte tereny II RP uważał za obszary wyzwolone spod polskiej okupacji. Co nie znaczy, że nie było Polaków chętnych do podjęcia się roli Quislinga.

Załącznik nr 2 do meldunku 2 E[14]

Nawiązując do depeszy Nr 66, podaję całość „nakazów chwili”: reprezentacja rządu polskiego na obczyźnie.

Nakazy chwili

Kontynuując naszą dotychczasową działalność jako reprezentacja rządu Rzplitej na obczyźnie, stawiamy przed krajem następujące zadania:

[...]

3. Kombinacje zaborców jakiekolwiek bądź kompromisy, jakiekolwiek bądź kombinacje polityczne, mające za punkt wyjścia taką czy inną współpracę z okupantami, a w pierwszym rzędzie zgoda na organizowanie fikcji „państwa polskiego” pod protektoratem Niemiec czy „Federacyjnej Republiki Polskiej” pod auspicjami Związku Sowieckiego, byłyby sprzeczne z honorem narodu, a z punktu widzenia politycznego i niepodległościowego, niecelowe i szkodliwe. Żadne bowiem z państw okupujących nie zrezygnuje w najmniejszej nawet mierze ze swych planów w stosunku do zajętych części Polski, zmierzających do zniszczenia narodu polskiego. Żadne korzyści, któreby dla nas mogły wyniknąć z uzyskania pewnej, na pewno zresztą minimalnej, samodzielności wewnętrznej, nie zrównoważyłyby nieobliczalnych szkód moralnych i politycznych, jakie wyniknęłyby dla Polski z utraty w opinii świata tego stanowiska, jakie zajmujemy dotychczas: stanowisko jedynego spośród ujarzmionych przez hitleryzm narodów, który się nie załamał i walczy dalej o swą niepodległość[15].

4. konflikt sowiecko-niemiecki a nasza postawa.

W przeświadczeniu, że konflikt sowiecko-niemiecki zaistnieć może, a w związku z tym mogą być podejmowane próby zarówno ze strony rosyjskiej, jak i niemieckiej wciągnięcia społeczeństwa do współpracy wojskowej w formie utworzenia rzekomo samodzielnych legionów antybolszewickich po jednej czy antyniemieckich po drugiej stronie. Postawa nasza wobec takich inicjatyw musi być zdecydowanie negatywna – potępiająca[16].

5. Praca niepodległościowa.

Stały bierny opór, jaki społeczeństwo polskie stosować winno w stosunku do władz i zarządzeń okupantów, nie mogą wyczerpywać naszej pracy wewnętrznej. Winna być prowadzona intensywna akcja niepodległościowa na wszystkich odcinkach życia. W akcji tej pierwsze miejsce należy przeznaczyć przeciwdziałaniu wpływom germanizacyjnym i rusyfikacyjnym. Należy zawsze utrzymać czystą bezwzględną linię niepodległościową wielkiej Polski jako silnego państwa, dzielącego zdziczałych Niemców od barbarzyńskiego Wschodu i zapewniającego równowagę w tej części Europy oraz będącego oparciem dla innych narodów, chcących utrzymać jednak swój byt niezależny.

[...]

W kraju, 26 lipiec 1940 r. 

Rok 1941

Gdy wybuchła wojna na Wschodzie

.

Premier Władysław Sikorski i prezydent Władysław Raczkiewicz, 4 czerwca 1941 roku.

Kiedy Żydzi byli zamknięci w gettach, niektóre środowiska narodowców nadal nie widziały dla nich miejsca w powojennej Polsce i obmyślały, jak się ich pozbyć. Warszawa, sierpień 1941 roku.

Podpisanie przez Józefa Stalina i generała Władysława Sikorskiego deklaracji o utworzeniu armii polskiej na terenie ZSRR. Moskwa, 3 grudnia 1941 roku.

Naczelny Wódz, generał Władysław Sikorski wizytuje Armię Polską. Z prawej generał Władysław Anders, drugi generał Michał Tokarzewicz-Karaszewski, z tyłu ambasador Stanisław Kot. Tockoje, 12 grudnia 1941 roku.

Nr 6

List czytelnika nt. stosunków międzyludzkich w czasie wojny, 30 stycznia 1941 r. 

Lata 1939–1940 nie sprzyjały sprawie polskiej. Po klęsce państwa polskiego i upadku Francji Polacy i rząd emigracyjny przerzucili nadzieje na Wielką Brytanię. W okupowanym kraju zauważono ponadto, że „sojusz” niemiecko-radziecki sypie się, ponieważ wojskowi dostrzegli, że Wehrmacht szykuje się do działań wojennych przeciw Związkowi Radzieckiemu. W zbliżającej się wojnie niemiecko-radzieckiej rząd na uchodźstwie, jak i ruch oporu w kraju dostrzegły kolejną szansę. Wymyślno sobie, że Niemcy pokonają ZSRR, lecz jednocześnie same mocno się osłabią, a wówczas do walki wkroczą Anglicy i Polska znów nie tylko będzie „mocarstwem”, ale jeszcze umocni pozycję kosztem Hitlera i Stalina. Rząd i podporządkowane mu w dużej mierze Państwo Podziemne skupiały się przede wszystkim na obmyślaniu, jak pokonać III Rzeszę i Związek Radziecki. Te zupełnie nierealne plany/koncepcje były czymś w rodzaju science fiction czy może bardziej baśni ludowej. Nawet prasa związana z rządem, wykorzystywana w tym tomie, przede wszystkim „Biuletyn Informacyjny” (organ Komendy Głównej ZWZ/AK) czy „Rzeczpospolita Polska” (organ Delegatury Rządu na Kraj) były bardziej realistyczne w swoich tezach propagandowych, chociaż głównie temu miały służyć.

Kierownictwa niektórych partii istniejących na emigracji, jak i działających w kraju oraz niezależne od władz organizacje polityczno-militarne myślały już bardziej trzeźwo i postępowały racjonalnie. Planowały, jak pozyskać do swoich idei obywateli i zająć jak najmocniejszą pozycję, aby w odpowiednim momencie przejąć władzę nad państwem. Snuły plany przyszłej wolnej Polski i w miarę możliwości prezentowały je społeczeństwu. Służyły temu głównie prasa konspiracyjna, ulotki i tzw. propaganda szeptana. Czasem była to tylko przelotna myśl rzucona w artykule, a czasem przybierało to postać zwartej, przemyślanej koncepcji, wypracowanej przez zespoły fachowców i polityków.

Ta wojna zupełnie zmieniła nie tylk o Polskę i Polaków, ale wręcz cały świat. Czytając te dokumenty, dotkniemy przeszłości. Pamiętajmy, że gdyby spełnił się jakikolwiek inny projekt polityczny nakreślony w którymś z artykułów czy w propozycji programowej, nie byłoby takiej Polski, jaką znamy od 1945 roku, a także, co jest wielce prawdopodobne – nawet nas. Do pewnych wydarzeń doszło wskutek czyjejś siły woli, a do innych z powodu błędów, głupoty czy przedobrzenia. Bywało, że „sprawcy” wiedzieli, że popełniają głupstwo o nieobliczalnych skutkach (w naszej historii takim klasycznym przykładem było wywołanie powstania w Warszawie), a czasem nie zdawano sobie sprawy, jak się skończy jakieś działanie czy decyzja, na przykład wycofanie z ZSRR polskich oddziałów tworzonych tam po układzie Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 roku. Przykłady można mnożyć.

GŁOSY PRASY POLSKIEJ[17]

„Wieś i miasto”[18] (styczeń 1941 r.) zastanawia się w „Liście czytelnika” nad sprawą polityki i politykowaniem. Ludzie mają dość walk politycznych. Często słychać nawoływania do zaniechania wszelkiej polityki i zjednoczenia się we wszystkim dla spraw niepodległości. Nawołuje się do zaniechania współpracy ze stronnictwami politycznymi. A przecież polityki ze stosunków międzyludzkich usunąć się nie da! „I nie jest to tragedią, że wszędzie polityka króluje. Prawdziwe nieszczęście tkwi w tym, że w tej polityce decyduje człowiek – egoista”. Wyjście z tej sytuacji jest jedno: konieczność oparcia życia społecznego i politycznego na fundamencie przyjaźni i braterstwa. I to jest także ważne, że nieuczciwością jest potępiać politykę walczących o podstawowe i należne im prawa do życia, a jednocześnie darzyć poparciem i zaufaniem politykę tych, co pełni egoizmu stoją na straży własnych przywilejów.

Nr 7

„Barykada Wolności” o ustroju ZSRR, 20 marca 1941 r.

„Głosy prasy polskiej”[19]

[...] W innym artykule „Barykada Wolności”[20] zastanawia się nad tym, co daje ustrój sowiecki. „Ustrój sowiecki jest formą kapitalizmu, różniącą się od faszyzmu usunięciem kapitalizmu prywatnego, ale podobną doń przez utrzymanie kierownictwa życia gospodarczego w ręku państwa, przez uczynienie społeczeństwa przedmiotem polityki gospodarczej, przez stosowanie dyktatury politycznej i duchowej. Bolszewizm, nawet gdyby w przyszłości wyzbył się usterek, nie przewyższy, a nawet nie doścignie socjalizmu, gdyż: 1) pozostawia społeczeństwo w bierności i nie zaspokaja jego potrzeb, 2) nie rozumie, że zdobycze ekonomiczne[21] nie zastąpią społeczeństwu wolności”. [...]

Nr 8

„Biuletyn Informacyjny” o rekompensacie za pokonanie III Rzeszy, 24 kwietnia 1941 r.

Poniższy dokument przenosi na teren kraju marzenia władz na emigracji, czyniąc zastępczy argument w sprawie znaczenia rządu. Wymyślono tam kilka koncepcji propagandowych, które miały podnosić prestiż władz na uchodźstwie. Jedną z nich miała być rzekoma nagroda dla Polski w postaci oddania jej części Niemiec po zakończeniu działań wojennych. Nie „wywalczył” tego rząd polski czy Polacy, co próbuje sugerować „Biuletyn Informacyjny”, lecz zaproponowali to jeszcze na początku 1940 roku brytyjscy eksperci bezpieczeństwa określający cele wojenne Anglii. Było to prostą kontynuacją propozycji z 1939 roku ewentualnego włączenia Związku Radzieckiego do obrony państwa polskiego. Tekst tego artykułu jest interesujący z dodatkowego powodu, dezawuuje bowiem polskie argumenty przeciw włączeniu Armii Czerwonej do obrony państwa polskiego w 1939 roku. Edward Rydz-Śmigły, broniąc się przed zarzutami odpowiedzialności (częściowej) Polski i jego własnej za przerwanie czy też zerwanie rokowań ZSRR – Anglia – Francja w Moskwie latem 1939 roku poprzez odrzucenie wsparcia ze strony Stalina przeciw atakowi germańskiemu wręcz wyśmiewał zagrożenia dla Polski od strony Prus[22], nie godząc się na przemarsz Armii Czerwonej przez Wileńszczyznę właśnie w kierunku dzisiejszych polskich Mazur.

„Biuletyn Informacyjny” wykorzystuje propozycję przyznania Polsce części Niemiec w sposób mało rzeczowy, by nie powiedzieć manipulacyjny. Chodzi na przykład o argumentację dotyczącą „zaniedbywania” przez Niemcy tych obszarów.

Prusy Wschodnie[23]

Prasa Polska od roku już dyskutuje sprawę poprawienia granic Rzplitej. W jednej kwestji cała opinia jest jednomyślna: Prusy Wschodnie muszą być włączone do Polski. Ta Polska jednomyślność (której zresztą towarzyszy zrozumienie WBrytanji)[24] wypływa z nieprzepartej logiki rzeczy. Oto główne motywy w tej sprawie:

1. Motyw strategiczny. Wrzesień 1939 roku wykazał, że dawne granice Rzplitej czyniły obronność Polski niemożliwą, gdyż: a – wystawiały nas na atak niemiecki zarówno z zachodu, jak i z północy, b – wykluczały utrzymanie łączności z morzem przez wąski pas Pomorza, c – wystawiały na wielkie niebezpieczeństwo stolicę kraju, Warszawę, odległą zaledwie o 115 km od Prus. Włączenie Prus Wschodnich do Polski natychmiast usuwa te śmiertelne niebezpieczeństwo, co więcej – skraca granicę polsko-niemiecką z 1912 km na 1305 km, to znaczy – stwarza nam możliwość zorganizowania jakiejś sensownej ochrony. Szczególnie że wróg – postawiony wyłącznie twarzą w naszą twarz – zostanie pozbawiony możność bezpośredniego i szybkiego pchnięcia nas w głęboki bok i tyły. Likwidacja Prus Wschodnich – to najważniejszy nasz postulat strategiczny. Wszystkie inne zmiany graniczne razem wzięte – nie będą równe tej jednej, zasadniczej.

2. Motyw ludnościowy. Jest to drugi pod względem doniosłości motyw, najmniej zresztą przez opinię publiczną znany. Opiera się on na wyjątkowo ciekawych cyfrach statystycznych. Mianowicie, gdy gęstość zaludnienia Rzeszy Niemieckiej wynosiła (dane z 1938 roku) 139 mieszkańców na kilometr kwadratowy, gęstość Polski – 83, to jednocześnie gęstość Prus Wschodnich – wynosiła zaledwie 61! Gęstość zaludnienia Prus Wschodnich niewiele tylko różni się od gęstości zaludnienia naszych województw kresowych. I tak jest, pomimo olbrzymich nakładów pieniężnych komisji kolonizacyjnej za czasów Bismarcka (HKT)[25], pomimo wielkich kredytów Wschodnich Rzeszy powersalskiej, pomimo ogromnych wysiłków finansowych i organizacyjnych Rzeszy Hitlerowskiej, pomimo niesłychanie mocnej propagandy ideowej. Ilość mieszkańców wsi, która w roku 1882 sięgała 1.242.000 – w roku 1925 wynosiła tylko 1.023.000! Wykazane cyfry wielkim głosem krzyczą doniosłą prawdę: Niemcom nie tylko nie udaje się zorganizować „drang nach Osten”, ale co więcej – nie udało się nawet powstrzymać odpływu niemczyzny ze Wschodu na Zachód! Co to znaczy? Znaczy to, że Prusy Wschodnie są terenem sztucznie, bo tylko politycznie, związane z Rzeszą Niemiecką[26]. [...]

Nr 9

Fragmenty wystąpień premiera Winstona Churchilla i premiera Władysława Sikorskiego nt. powojennej przyszłości, 12 czerwca 1941 r.

„Sprzymierzeni radzą” [...][27] Zebranie zagaił Churchill[28]:

„Spotkaliśmy się tutaj w 22-gim mies. wojny, aby przypomnieć światu prawa narodów Europy [...].

Wiemy, że będzie to wojna ciężka i prawdopodobnie długa – mówił dalej Churchill – lecz jedno jest pewne i niewzruszone: nie ręce Hitlera odbudują Europę, nie on stworzy nowy porządek. Dziś może sobie jeszcze Hitler spacerować w Europie tu i tam, droga jego może prowadzić, dokąd zechce. Może iść do Afryki i Azji. Ale jedno jest pewne: dopóki wróg nie opanuje naszej wyspy – twierdzy, wszystkie jego wysiłki są niecelowe i niedecydujące. Będziemy dokonywali wszelkich starań na lądzie, na morzu i w powietrzu, aby niszczyć i krzyżować próby Hitlera panowania nad Europą. Będziemy pobudzać wszystkie kraje, aby podnosiły głowę do buntu, i krajom tym pomagać będziemy ze wszystkich sił”.

„Dziś do wszystkich państw i narodów świata, do naszych przyjaciół w Ameryce i naszych sprzymierzeńców wołamy: w górę serca! Wszystko skończy się dobrze. Z otchłani cierpień i ofiar zajaśnieje człowieczeństwo”.

Po premjerze Churchillu zabrał głos premjer gen. Sikorski, który przyłączył się całkowicie i bez zastrzeżeń do linji politycznej zaznaczonej przez Churchilla. „Naród Polski prowadzi politykę postępowania uzgodnioną z WBrytanją. Europa musi się opierać na zasadach demokratycznych”. Premjer Sikorski podkreślił nieprzejednaną chęć walki oraz niezachwianą wiarę w zwycięstwo narodu polskiego. Jako przeciwstawienie niewolniczego porządku niemieckiego – nowa Europa będzie się opierać na ideałach wolności, określonych swego czasu przez Roosevelta[29]. „Musimy być przygotowani – mówił gen. – i zwycięstwo nie może nas zaskoczyć. Musimy mieć gotowy plan działania po wojnie. Narody oczekują od nas zdolności do budowania nowego życia. Stany Zjednoczone mogą nam pomóc, ale nie mogą nas wyręczyć w tej budowie”.

Na zakończenie obrad przedstawiciele państw sprzymierzonych i dominiów powzięli następujące uchwały: 1) Udzielać sobie nieograniczonej pomocy wzajemnej w prowadzeniu walki aż do zwycięstwa, 2) Nie wchodzić z wrogiem w żadne rokowania, dopóki choć jeden kraj pozostawać będzie pod jarzmem niemieckim lub włoskim, 3) Przyszły pokój musi zapewnić pełnię swobód obywatelskich i sprawiedliwość zarówno jednostkom, jak i całym narodom. Sprzymierzeni postanawiają: po wojnie pracować wspólnie nad osiągnięciem tego celu, przy współpracy innych wolnych ludów.

Redakcja „Biuletynu” podkreśla, że streszczone wyżej obrady londyńskie zawierają dwa doniosłe posunięcia polityczne: a) ponowne podkreślenie niezłomnej woli niewdawania się w żadne rozmowy pokojowe, dopóki wróg nie zostanie całkowicie pobity, b) zarys przyszłego ustroju politycznego Europy i świata.

Nr 10 „Biuletyn Informacyjny” o zarządzaniu powojennym światem, 3 lipca 1941 r.

PRZYSZŁY USTRÓJ ŚWIATA[30]

Jest rzeczą oczywistą, że walczące państwa sprzymierzone już obecnie opracowują powojenną organizację świata. Z tych głosów, jakie dochodzą do nas, wnioskować możemy, że plany przyszłości są dopiero w okresie wstępnych rozważań.

Wydaje się, że system Ligi Narodów został całkowicie pogrzebany i do życia nie wróci. Podstawy, na których opierał się ten system, nie wytrzymały próby życia (stowarzyszenie równych sobie państw, obejmujących całą kulę ziemską, mających oddziaływać na bieg spraw tylko za pomocą nacisku moralnego, bez możności stosowania zbiorowych kroków karnych przeciwko szkodnikowi).

Mówić się zaczyna o zastąpieniu tego ustroju, przez ustrój Unii Państw poszczególnych kontynentów. A więc zanosi się na utworzenie pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych – unii państw amerykańskich[31], obejmujących wszystkie kraje, państwa i kolonie półkuli zachodniej. Aby ułatwić taki ustrój Ameryki, WBrytania już obecnie uznaje przodownictwo Stanów na tamtejszym terenie nawet w stosunku do swoich tam posiadłości. Biuro Unii Wszechamerykańskiej już jest czynne w Waszyngtonie, na razie jeszcze z bardzo nieokreślonymi uprawnieniami. Daleko więcej mówiącym dowodem jest organizowanie przez Stany Zjednoczone baz wojennych morskich i lotniczych zarówno w posiadłościach amerykańskich WBrytanii, jak i w licznych państwach niepodległych (Paragwaju, Ekwatorze[32], Argentynie itp.)

Podobną ideję Unii Wszechafrykańskiej rzucił w świat przed miesiącem Prezydent Związku Południowo-Afrykańskiego, gen. Smuth[33]. Ma się rozumieć gen. Smuth nie działa tu samodzielnie, jest on tylko agentem WBrytanii. Niezależnie zresztą od propagandy słownej, szerzonej przez gen. Smutha, silniejszą wymowę mają fakty. Fakty te to: rozbicie afrykańskiego imperium włoskiego oraz rozluźnienie zobowiązań WBrytanii w stosunku do Francji i jej się posiadłości afrykańskich. W tych warunkach agitacja gen. Smutha oznacza, iż WBrytania pragnie wziąć pod swe kierownictwo cały kontynent Afrykański, usiłuje stworzyć dla francuskich, portugalskich, hiszpańskich i belgijskich posiadłości w Afryce jakieś specjalne zobowiązania „wszechafrykańskie”.

A Europa? Ciekawe światło na rozważane obecnie zarysy przyszłego ustroju Europy rzuciła wizyta amerykańska premiera Sikorskiego i przedstawiony przezeń Rooseveltowi projekt „federacji bloków państw europejskich”. Po powrocie z Ameryki w wywiadzie prasowym gen. Sikorski dał do zrozumienia, że szczegóły jego podróży zostały uzgodnione z Churchillem. Ponadto ważnym jest przychylne omówienie projektów „federacyjnych” prem. Sikorskiego przez min. Edena[34] na jednym z posiedzeń Izby Gmin. O projektach tych wiemy niewiele – m.in. czytamy o nich takich parę zdań w Frankfurter Ztg.[35] z 25 maja br.: „Gen. Sikorski, który twierdzi, że reprezentuje całą Polskę, przedstawił podczas swej podróży do Ameryki nowy plan, jak ma być według polskiego poglądu podzielona Europa. Sześć bloków państw, względnie sześć państw ma być utworzone, przyczem żadne z nich nie może być w stanie objąć hegemonię w Europie. Jeśliby się chciało bliżej zająć tym planem, który równocześnie podejmuje na nowo życzenia polskie odnośnie Prus Wschodnich i Śląska, to należałoby powiedzieć... etc”, „...wskazać należy raczej na echo, jakie ten człowiek (Sikorski) znalazł w Stanach Zjednoczonych. Jak sam podał – idee jego znalazły całkowity oddźwięk w Waszyngtonie”. Tak więc mówi się dzisiaj już głośno o Unii Związków Państw Europejskich.

Tocząca się obecnie wojna niemiecko-sowiecka i prawdopodobna możliwość rozbicia imperium rosyjskiego ogromnie ułatwiłaby przyszłą organizację polityczną Europy.

Co się tyczy największego kontynentu – Azji – to jak dotąd nie posiadamy żadnych wskazówek, któreby pozwalały się domyślać, czy i w jaki sposób układane tam będą stosunki po wojnie.

Wszystko to, co napisaliśmy wyżej, jest jeszcze mgliste i niepewne. Ale przez tę mgłę już prześwitują kształty lepszego, sprawiedliwego, a co najważniejsze, lepiej zorganizowanego świata.

Nr 11

Dwa listy nt. relacji robotnik – inteligent, 3 lipca 1941 r.

Nieważne, czy list był autentyczny, czy „redakcyjny”, ponieważ wskazuje na problem pozycji społecznej różnych grup zawodowych, na ukształtowaną hierarchię społeczną, która nie tylko nie znikła, ale jeszcze się pogłębiła w II RP.

DWA LISTY DO REDAKCJI[36]

I. Robotnik i inteligent. Gazetki tajne piszą tylko o sprawach politycznych, a ja chcę poruszyć jedną sprawę prywatną, ale proszę mi nie odmówić. Bo muszę o tym napisać, a przecież nie mogę posyłać listów do „Szmaty”.

Jestem robotnikiem. I widzę, że dziś na robotach pracuje dużo inteligencji. Jedni są tacy, a drudzy inni. Są tacy, z którymi można żyć jak z towarzyszami, uczciwie i po przyjaźni, we wzajemnej pomocy. A są też tacy, co nie potrafią dobrze się zachować i ciągłe nieporozumienia wprowadzają, draźnią robotników i przez to sami sobie najwięcej szkodzą.

Najwięcej jest przykre, jak dawni pracownicy umysłowi, którzy dziś pracują na robotach, starają się wyróżnić od robotnika i jak mogą, wyzyskują swe znajomości, żeby mieć różne przywileje. Na przykład jak jest wypłata, to taki pan nie stanie w ogonku ze wszystkimi, tylko wprost idzie po wypłatę. Tylko ten jeden przykład podaję, bo nie chcę za dużo pisać, ale wszyscy rozumieją, o co chodzi.

Pracownicy umysłowi powinni żyć z robotnikami w dobrej zgodzie, po koleżeńsku, po równu. To jest bardzo ważne, ważniejsze niż dawniej.

Nr 12

„Biuletyn Informacyjny” o zaprzestaniu czczenia marszałka Józefa Piłsudskiego, 16 lipca 1941 r.

Ta informacja nie przedostała się do podręczników ani prac historyków. Późniejszym pokoleniom, uczonym o terrorze niemieckim czy zindoktrynowanym propagandą akowską o braku Quislinga w Polsce, trudno będzie uwierzyć, że Niemcy w początkowym okresie okupacji szanowali pamięć o swoim oddanym kolaborancie z czasów I wojny światowej. Nie można też wykluczyć, że przez dwa lata okupacji nie wiedział o tym Hitler, który nakazał to zmienić, gdy informacja do niego dotarła.

KRAJ [...] Koniec niemieckiego błazeństwa[37].

Po okupowaniu ziem polskich władze niemieckie, dla celów propagandowych, oraz dla celów zasiania zamieszania w społeczeństwie polskim – okazywały przy każdej sposobności swój szacunek dla pamięci Marszałka Piłsudskiego, jako przedstawiciela „trzeźwej polityki zagranicznej”. Z szacunkiem pisały o Marszałku „Szmatławce”, wystawiono na Wawelu warty honorowe, zostawiono portrety... Ostatnio rozporządzenie GGubernatora poleca usunąć tablice i wizerunki Marszałka w szkołach i instytucjach publicznych. W ten sposób program usuwania wszelkich widomych znaków polskiej państwowości i polskiej historii został posunięty o jeden punkt dalej.

Nr 13

„Biuletyn Informacyjny” nt. stosunku do Watykanu, 17 lipca 1941 r.

To, czego nie wypadało napisać „Biuletynowi Informacyjnemu”, bądź co bądź gazecie związanej bezpośrednio z rządem, a o czym wszyscy mówili, poruszono poprzez zacytowanie innej gazety, mniej związanej z władzą.

GŁOSY PRASY POLSKIEJ[38] [...] „Głos Polski” (Nr 35) z 20.VI[39] kończy dyskusję, co do roli Papieża i Watykanu, jaka się ostatnio rozwinęła na łamach prasy podziemnej. W artykule „Nie damy obalić ołtarzy” pisze: „Polityka kościoła zawiodła i w konsekwencji znaczenie jego upadło. Nie byłoby przecież inaczej męczeństwa dzieci i młodzieży polskiej, nie bylibyśmy codzień świadkami morderstw i tortur... To też nic dziwnego, że w takiej chwili Polska oczekuje i żąda od Papieża[40] czegoś więcej niż od Hoovera[41], szuka w nim kogoś, kto byłby nie tylko stróżem dogmatów i nie jedynie zwierzchnikiem organizacji kościelnej. Stwierdzamy zaś, że w męczeństwie do tej pory ani pomoc, ani pociecha z Rzymu nie przyszły. Jednocześnie mamy prawo i obowiązek przypomnieć sobie, że nie jesteśmy proszącymi o jałmużnę klientami. Walczymy o wspólną sprawę i mamy prawo żądać współpracy. Tymbardziej, że tu w kraju księża polscy w dalszym ciągu męczeństwem swym budują ołtarze, których nic obalić nie zdoła. Chcemy, by Rzym był Ich godny”.

Nr 14

„Biuletyn Informacyjny” o wzroście napięcia między ludnością miast i wsi, 31 lipca 1941 r.

GŁOSY PRASY POLSKIEJ[42]

„Wieś i miasto” (nr 67) w art. „Między miastem a wsią”, pisząc o wzrastającym wraz głodem i drożyną antagonizmie wsi do miasta, stwierdza, „...że ponad jedna trzecia tej warstwy nie posiada ziemi i żyje na wsi z pracy najemnej... że bez mała dwie trzecie gospodarstw rolnych w Polsce siedzi na tak małych kawałkach ziemi, że ledwie może wyprodukować na nich żywność dla siebie. Tylko drobna warstewka wiejskich bogaczy zarobiła na wojnie i gromadzi dziś pieniądze. Ci niewątpliwie zasługują na nazwę wiejskich paskarzy, ale nazywać ich tak może ogromna większość chłopów, jak i pracująca ludność miast. Nie zapomnimy też, że to okupant przez swoją gospodarkę rabunkową i nieograniczony druk pieniędzy hoduje paskarzy w mieście i na wsi. On jest źródłem naszego nieszczęścia i przeciwko niemu zwracać się musi przede wszystkim nasz bunt, w którego ogniu zginą również i paskarze”.

Nr 15

Przemówienie premiera Władysława Sikorskiego do Polaków po zawarciu układu z ZSRR, 31 lipca 1941 r. 

POLSKA JEST NIEŚMIERTELNA[43]

Poniżej podajemy przemówienie premiera gen. Sikorskiego z dnia 31 lipca 1941 r.

„Rodacy! Wiem, że żywiej i radośniej uderzyły serca Polaków rozproszonych po świecie, gdy dotarła do nich wieść o podpisaniu godnego i honorowego paktu polsko-rosyjskiego. Pakt ten jest wzmocnieniem naszego węzła z Anglią i zaciśnieniem więzi stosunków naszych ze Stanami Zjednoczonymi. To będzie miało ogromne znaczenie w przyszłości, gdy w chwili ostatecznego zwycięstwa walczyć będziemy o całość naszych granic. Naród polski, którego niezłomna postawa w tej wojnie znalazła tak wielkie uznanie, jak słowa Roosevelta, że Polska stała się źródłem natchnienia dla wszystkich, którzy walczą o demokrację – otrzymuje swe pierwszym zadośćuczynienie. W r. 1795 przy trzecim rozbiorze Polski dwa państwa: Niemcy i Rosja podpisały pakt, w którym orzekają, że Polska raz na zawsze przestała istnieć i że imię Polski zostaje wymazane na wieki. Taki sam pakt podpisały Niemcy i Z.S.R.R. w roku 1939. Pierwszą umowę przekreśliły wyroki dziejów, a druga nie przetrwała nawet 2 lata. Akty takie okazały się strzępem papieru wobec żywotności i dynamiki Narodu Polskiego. Polska jest nieśmiertelna. Po unicestwieniu tego paktu stajemy u progu nowych stosunków polsko-rosyjskich. Układ zawarty między rządem polskim i rządem Z.S.R.R tylko doraźnie reguluje nasze stosunki. Układ ten jednak nie dopuszcza nawet sugestii postawienia w wątpliwość naszych granic z r. 1939. Nie dopuszcza nawet myśli o utracie czegokolwiek[44]. Układ ten przywraca stosunki dyplomatyczne między Polską i Z.S.R.R. Pozwala [na] stworzenie wojska polskiego z jeńców, którzy bezużytecznie marnują się w obozach i tęsknią do walki z Niemcami. Układ ten akceptuje naczelnego wodza polskiego w głównej kwaterze rosyjskiej[45], a tym samym pozwala nam mieć wpływ na ogólny bieg wypadków. Układ ten przywraca swobodę wszystkim Polakom w Z.S.R.R, a przedstawicielowi naszemu w Moskwie pozwoli na przyjście z pomocą tysięcznej rzeczy naszych wygnańców, znajdujących się daleko w głębi Rosji. Tu liczymy bardzo za pomoc Polonii amerykańskiej. Naprawieniem szkód materialnych, wyrządzonych przez wojny zajmiemy się, gdy warunki na to pozwolą.

Między obecną wojną a wojną 1914 roku nie ma nawet analogii. Tu już nie chodzi o byt państwa, lecz o istnienie całego narodu. Hitler realizuje konsekwentnie plan, naszkicowany w „Mein Kampf”. Plan przewiduje wyrzucenie Polaków na Syberię. Gdyby Hitler miał pobić Rosjan, to nie zawahałby się tego uczynić. Zresztą Greiser[46] wyraźnie powiedział, że Polacy na zawsze zginąć muszą jako naród. Toteż gdy Niemcy uderzyli na wschód, rząd Polski zdecydował razem z Rosją stanąć do walki z tą całą niemiecką plagą najazdów i zdobyczy. Niemiec był, jest i będzie największym wrogiem Polski. Przed Polską zawsze stawało pytanie, z kim iść. Z Niemcami czy z Rosją?

W roku 1925, gdy byłem ministrem wojny, zdecydowaliśmy o odpowiedzi na to pytanie. Przy opracowaniu planu obrony zdecydowaliśmy szukać odciążenia na wschodzie, a wszystkie siły nasze skoncentrować dla obrony od strony zachodu, przygotowując się na atak niemiecki. Było to po obiorze Hindenburga[47] na prezydenta Rzeszy i dlatego wiedzieliśmy, że atak ten nastąpić musi, jako odwet za Wersal.

Żałuję, że następny rząd zupełnie zmienił ten system, jednak wyraźnie stwierdzam, że i ten rząd polski razem z całym narodem stanowczo odrzucił wszystkie pokusy niemieckie, mające na celu wciągnięcie Polski do wspólnej wyprawy krzyżowej przeciw Rosji sowieckiej. Naród Polski odrzucał wszystkie plany współpracy z Niemcami, zdając sobie sprawę z tego, że musi połączyć się z jednym z sąsiadów, aby się móc przeciwstawić drugiemu[48].

W dotychczasowej wojnie Niemcy odnosili błyskawiczne sukcesy, zawdzięczając je przede wszystkim jednostkom pancernym i lotnictwu.

Jednak znaczenie tej broni traci bardzo dużo na wielkich przestrzeniach Rosji. Piechota niemiecka, nawet czołowych formacyj, jest słabo wyszkolona i piechota rosyjska jest w stanie jej dorównać. Znane jest, że Niemiec lubi nacierać, gdy jest pewny zwycięstwa. Tak było we Francji, gdzie Niemcy walczyli przeciw słabemu przeciwnikowi. W dotychczasowych walkach Niemcy ponieśli już wielkie straty. Po uderzeniu na Polskę musieli przez 8 miesięcy uzupełniać swoje straty do nowego uderzenia. Obecnie, gdy przewaga materialna jest po stronie Rosji, a żołnierz rosyjski wykazuje niezłomny hart – rezultat walki jest połowiczny.

Nie chcę jeszcze niczego przepowiadać, jednak stwierdzam, że lekkomyślny plan niemiecki podbicia Rosji w przeciągu 70 dni zdaje się, że się załamał. Armia niemiecka szybko się wyczerpuje materialnie i moralnie. Cztery piąte wszystkich sił niemieckich są zawikłane w walki na wschodzie. Straty niemieckie w zabitych i rannych dochodzą do miliona. Zbyt nowoczesny – jak na warunki rosyjskie – sprzęt, ulega szybkiemu zniszczeniu.

Gdy Rosja znalazła się w śmiertelnej walce ze wspólnym wrogiem, Niemcami, i weszła na drogę porozumienia z Polską, chcemy zapomnieć krzywd nam wyrządzonych i połączyć się we wspólnej walce.

Przyszłe losy układu polsko-rosyjskiego zależeć będą od dobrej woli obu narodów. Rosja posiada zupełnie odrębny ustrój. My należymy do obozu, do którego również należy Wielka Brytania. Walczymy w obronie zasad wolności, sprawiedliwości i demokracji. Bóg patrzy w serca nasze i lubi szczerość bezwzględną. Cenna dla naszej przyszłości jest każda setka tych Polaków, którzy dzisiaj rozproszeni po ziemi rosyjskiej marnują się i giną. Dlatego rząd polski nie mógł dłużej czekać. Gdy z pomocą Bożą odzyskamy wolność, oprzemy przyszłość naszego narodu na zasadach, o które obecnie walczymy, na zasadach wolności i sprawiedliwości chrześcijańskiej. Polska daleka jest od komunizmu. Jednak z drugiej strony nigdy nie należała do jakiegoś bloku antykomunistycznego i nigdy nie chciała się mieszać do wewnętrznych spraw Rosji. Tego samego w odniesieniu do nas pragniemy ze strony Rosji. Warunkiem naszych dobrych stosunków z Rosją, warunkiem współpracy i zawieszenia broni musi być uznanie naszej suwerenności i tego, co stanowi duchowe oblicze Polski”.

Nr 16

Wizja Polski Ludowej według Komendy Obrońców Polski, 15 sierpnia 1941 r.

Tekst artykułu czy raczej dokumentu ukazał się w piśmie organizacji polityczno-wojskowej „Chłopski Bój”. Była to grupa polityczna powiązana z Komendą Obrońców Polski, która powstała z rozkazu ostatniego dowódcy Korpusu Ochrony Pogranicza, gen. bryg. Wilhelma Orlika-Rückemanna.

PRZYSZŁA POLSKA LUDOWA[49]

(Rozważania)

Wielka Rewolucja Francuska przyniosła z sobą olbrzymie zdobycze społeczno-polityczne: Wolność, Równość i Braterstwo. Z biegiem pokoleń i upływem czasu hasła te doprowadziły do liberalizmu (swobody) gospodarczego, a co za[50] tym idzie do nagromadzenia w rękach jednostek czy też grup bezimiennych (spółki akcyjne) kapitałów, bądź też środków produkcji i surowców. Ideały Wielkiej Rewolucji Francuskiej, jakkolwiek wciąż jeszcze powtarzano je przy każdej okazji, były jeno czczymi słowami. Wielki przemysł, banki i handel skupiły w swych rękach kapitały i one właśnie uchwyciły ster rządów w wielu państwach i doprowadziły do uchwalenia takich norm prawnych, że teoretycznie wolny i równy był zdany całkowicie na łaskę i niełaskę kupca, fabrykanta czy bankiera.

W wyniku współzawodnictwa między przemysłem angielskim i niemieckim doszło do wielkiej Wojny Światowej. Czteroletnia rzeź, pochłonąwszy 10 milionów istnień ludzkich, przyniosła z sobą realizację teorii Marksa w odrażającym wydaniu bolszewickim. Rewolucja Rosyjska, zwana Proletariacką, teoretycznie miała zapewnić niezależność i wszechstronny rozwój. Tymczasem przekształciła się w zupełną niewolę jednostki, która raz pochwycona w tryby biurokratycznej maszynerii sowieckiej nie zdołała się dotąd z niej uwolnić. Człowiek jako jednostka przestał się liczyć – miał tylko znaczenie jako mierzwa dla społecznych osiągnięć.

W rezultacie odwetowych dążeń niemieckich powstaje narodowy socjalizm, który socjalizmem mamił warstwy robotnicze Niemiec, a gorącym protestem przeciwko Traktatowi Wersalskiemu mobilizował sfery przemysłowe i junkierskie do nowej walki o panowanie niemieckie nad światem. I tutaj także człowiek został uwięziony w partii, musiał tak skakać, tańczyć, śpiewać i płakać, jak tego chciała partia i jej wodzowie. Jednostka nie mogła mieć tutaj ani swoich dążeń osobistych, ani swego zdania – jej całe istnienie podporządkowane było wyłącznie sprawie narzuconej przez zorganizowaną społeczność.

W Polsce niepodległej pozostawiono jednostkę samą sobie. Od jej woli, zapobiegliwości, energii i pracy zależał wyłącznie jej i jej rodziny los. Państwo nie prowadziło gospodarki ludzkiej, nie wyzyskiwało w najmniejszym stopniu tych możliwości rozwojowych, jakie zapewniłaby mądra i przemyślana polityka w sprawie użycia istniejącego materiału ludzkiego. Chełpiliśmy się największym w Europie przyrostem naturalnym, ale nie uczyniliśmy ani jednego kroku, aby zapewnić rozwój każdemu Polakowi, jaki się urodzi i nie przygotowaliśmy dla narastających pokoleń koniecznych warsztatów pracy. Kraj nasz uginający się pod ciężarem klęsk powodziowych itp. braków posiadał olbrzymi bezużyteczny rezerwuar sił ludzkich, które demoralizowały się bez pracy po wsiach, miastach i miasteczkach, kończąc przedwcześnie marny swój żywot zżerani głodem, alkoholem i gruźlicą.

Obecnie trwająca Druga Wojna Światowa unaoczniła nam pewne braki gruntowniej i każe złu zaradzić. Przyszła Polska Chłopska, stojąc na gruncie prawdziwej demokracji, demokracji w czynie, a nie w słowach, musi przyjąć za zasadę naczelną gospodarowania tym, co ma najlepszego i najdroższego: gospodarowanie człowiekiem. Przez rozwój każdego poszczególnego człowieka, jego dobrobyt i szczęście, do szczęścia i dobrobytu całego Narodu. Takie jest nasze hasło naczelne. Nakłada ono obowiązki na państwo, ale zmusza także każdego Polaka do pracy nad sobą, do przygotowania się gruntownego do swej pracy zawodowej oraz porzucenia zgubnych nawyków ugruntowywanych jeszcze nieprzemyślanymi powiedzonkami w rodzaju: jakoś tam będzie. Musi bowiem być tak, jak będzie chciał świadomy swych celów, karny, pracowity i systematyczny Naród. Przyszłość Narodu i Ludu Polskiego nie może być wynikiem zbiegu okoliczności czy przypadku, ale wynikiem woli Narodu zmierzającego świadomie do zabezpieczenia bytu narodowego i do zapewnienia sobie i pokoleniom przyszłym spokojnego i pełnego rozwoju duchowego i materialnego. Wolność i własność prywatna, dwa naczelne postulaty demokracji, muszą być ograniczone względami dobra Narodu i Państwa. Jednostka posiada całkowitą i niczym nie ograniczoną swobodę działania ekonomicznego w ramach ogólnego planu gospodarczego państwa, czy też jego części. Bogactwa naturalne kraju, które nie są wytworem pracy ludzkiej (lasy, kopalnie), nie mogą być własnością prywatną.

Kierując się dobrem Narodu i Państwa, muszą być rozwiązane trzy najbardziej zaniedbane, najważniejsze i najpilniejsze zagadnienia:

Chłopi

Kwestia chłopska została w Polsce zapoznana. Nikt o to nie pytał, jak ten Chłop żyje, w czym chodzi i co jada. W rezultacie nastąpiło niebywałe skarlenie młodego pokolenia i zubożenie 65% Narodu[51]. Warunki ekonomiczne stworzone przez zasadę nieograniczonej swobody działania gospodarczego w kraju i w stosunkach międzynarodowych przekreśliły opłacalność gospodarstw rolnych, a rynek pracy, pozbawiony chłonności, doprowadził do niebywałego podziału gospodarstw rolnych, na których z konieczności żyło kilka milionów ciągle głodnych, bosych i nagich, bez jutra i bez nadziei. Przyjęta na początku zasada gospodarowania człowiekiem nakładała obowiązek, by każde urodzone polskie dziecko miało zapewniony chleb, lekarstwo i naukę. Chłop musi jeść chleb cały rok, a nie tylko po żniwach, musi dać swoim dzieciom naukę[52], a Państwo przygotuje im Warsztat pracy. Gospodarstwa rolne nie mogą być dzielone. Państwo specjalnym dekretem ureguluje tę kwestię i przystąpi bezzwłocznie do odpowiedniej nowelizacji prawa spadkowego. Ziemia pozostaje własnością prywatną. Wszystkie większe majątki ziemskie muszą przejść w ręce chłopów bez odszkodowania. Z drugiej zaś strony przy rozwiązywaniu kwestii chłopskiej nie można zapominać o niemieckiej polityce rugów. Na ziemiach polskich nie może ostać się ani jeden Niemiec, a ich mienie zostanie przyjęte przez Państwo. Raz na zawsze bowiem musimy zniszczyć zagrażającą nam ciągle zmorę germanizmu i policzyć sobie odszkodowanie w naturze (ziemi i fabrykach), a nie w procentach od amerykańskich milionów, za które Niemcy nie tylko odbudują swój przemysł, ale lać będą nowe bomby i armaty.

W ciągu ubiegłych lat dwudziestu sprawy wychowania Narodu i Chłopa nie rozwiązano w sposób racjonalny. Więcej jeszcze, szkoła powszechna, przez którą teoretycznie powinno przejść każde dziecko, nie dawała dzieciom chłopskim żadnych wiadomości z dziedziny życia roślin i ziemi[53]. Brak bezpłatnych i rozsądnie rozmieszczonych szkół zawodowych uniemożliwiał dzieciom chłopskim przejście do handlu, rzemiosła i przemysłu. Prawda, że dano chłopu wolność niczym nieograniczoną. I mógł on przy tej wolności ginąć marnie z głodu i zimna, i nikt się nim nie interesował. W Polsce Ludowej, gdzie człowiek otoczony będzie specjalną pieczą, wolność osobista musi być ograniczona interesem Gromady, interesem Narodu.

Żydzi

Rozwiązując kwestię chłopską, nie wolno pominąć milczeniem kwestii żydowskiej. Żydzi, dzięki swym nawykom i metodom działania, siejąc demoralizację i szczepiąc zgniliznę moralną w Narodzie, rozbrajali go, a w chwilach ciężkich, przełomowych stoją zawsze po stronie silniejszego. Dla doraźnych korzyści gotowi są służyć i Niemcom, i bolszewikom. Z drugiej zaś strony opanowanie handlu i przemysłu przez Żydów uzależnia interes Narodu od elementu obcego, goniącego wyłącznie za zyskiem i sprzymierzającego się z każdym, kto gwarantuje pełniejszy i swobodniejszy wyzysk. Żydzi muszą opuścić tereny polskie. Corocznie odpowiednią ilość przedsiębiorstw, sklepów i nieruchomości przejmować będą Polacy, a już pierwsze rozporządzenia Rządu Polskiego określą dziedziny gospodarki społecznej i służby publicznej oraz tereny państwa, na których Żydom nie wolno będzie pracować, przebywać ani zamieszkiwać. W czasie tej wojny przekonaliśmy się o ich stanowisku do Polaków (za Bugiem) i do Państwa Polskiego. Polska, mając z państw europejskich najwięcej Żydów, bo z górą 4 miliony[54], i to zagadnienie jest dla nas niezwykle ważne i pilne. Zresztą doświadczenia tej wojny przekonały samych Żydów o konieczności stworzenia żydowskiego ośrodka narodowego i o konieczności emigracji z Europy. Emigracja zaś Żydów z Europy – to w 90% migracja Żydów z Polski.

Kościół

Wreszcie należy ułożyć prawidłowo stosunki wzajemne między Państwem, Narodem i Kościołem. Z historii ojczystej wiemy, że dawna Rzeczpospolita, zwana Szlachecką, służyła przez długie wieki interesom Kościoła, który przecież systematycznie kierował swą działalność na wschód, stwarzając Państwu wiele długotrwałych niesnasek i walk wewnętrznych, a pozostawił na pastwę niemczyzny wielkie połacie Śląska, Warmii i Prus Zachodnich i Wschodnich[55]. Zważywszy wiele zgubnych momentów, jakie wprowadza w naszym położeniu Kościół, należy odrzucić wszelką hipokryzję i iść po linii zharmonizowania Kościoła z Państwem, a religii jako takiej z poczynaniami Narodu. Niemożliwością bowiem było, by utrzymać państwo w państwie, jak chcą niektórzy, dążąc do rozdziału Kościoła od Państwa. Religię należy zaprząc w służbę Narodu. Pozostanie w organizmie państwowym instytucji i organizacji, które szukają natchnienia dla swojej działalności poza obszarem Państwa Polskiego, ulegają cudzej woli i cudzych pilnują interesów – jest niedopuszczalne. Wyniki takiego zharmonizowania wyników narodu, państwa i Kościoła widzimy w Anglii[56] – toteż bezsprzecznie Anglia zasłużyła na stanowisko, jakie w rodzinie ludów świata zajmuje.

Mniejszości narodowe

Z lojalnymi słowiańskimi mniejszościami narodowymi chcemy żyć w całkowitej zgodzie i braterstwie, tu jednak, gdzie antagonizmy zbyt rozgorzały, należy doprowadzić do rozgraniczenia strefy wpływów. Tego rodzaju rozwiązanie umożliwiłoby Polsce upomnienie się o z górą milion Polaków w Rosji, których traktatem Ryskim wyrzekliśmy się. Błąd sprzed lat dwudziestu może być choćby częściowo naprawiony.

Powyższe rozważania nie wyczerpują całokształtu spraw poruszanych, tym niemniej w ogólnych zarysach wskazują linię, po jakiej winna kroczyć przyszła Polska Ludowa.

Nr 17

Program Polski Ludowej według PPS – Wolność, Równość, Niepodległość i Stronnictwa Ludowego „Roch”, wrzesień 1941 r.

W tym samym czasie co dokument nr 16 został opublikowany „Program Polski Ludowej”, który przygotowywali przede wszystkim działacze dwóch partii: Ruchu Mas Pracujących Miast i Wsi lub Ruch Mas Pracujących Polski – Wolność, Równość, Niepodległość, potocznie zwanego PPS WRN i Stronnictwa Ludowego „Roch”. Miano go wspólnie ogłosić i realizować. Opublikowali go ci pierwsi, ponieważ kierownictwa krajowe tych partii poróżniły się w sprawie oceny Józefa Piłsudskiego. Wydaje się, że był to jednak tylko pretekst, gdyż szło raczej o poważniejsze sprawy, na przykład o to, która z klas społecznych: robotnicy czy chłopi jest ważniejsza. Program ten z niuansami zrealizowała PPR/PZPR. Coś dołożyła, coś złagodziła, coś może zaostrzyła, jak choćby „walkę z rodzimą reakcją”.

To dokument ważny i ciekawy głównie z powodu różnic w stosunku do opublikowanych programów i wizji Polski ze strony władz czy prasy związanej z rządem, ale także zachowania się czy poglądów głoszonych przez działaczy PPS WRN w późniejszych latach. Nie ma w nim ani słowa o granicach ani narodowościach. Może to realizm tych partii i działaczy?

Prezentujemy go w wersji londyńskiej, gdyż różni się ona w kilku miejscach od wersji krajowej, ale można to uznać za poprawki stylistyczne, poza jedną kwestią. Chodzi o Żydów. Z wydania londyńskiego (po polsku – bo były jeszcze inne publikacje, między innymi po angielsku) wycięto kilka linijek tekstu odnoszących się do tej narodowości. Trudno dziś ocenić, czy był to wynik modnej, lecz dopiero współcześnie, tzw. poprawności politycznej, czy może zależności finansowej PPS na uchodźstwie od kapitału żydowskiego? Raczej to drugie. Działacze PPS, mający w czasie wojny, a zwłaszcza po niej, usta pełne słów o demokracji, niezależności itd., mogli, podobnie jak polski rząd na emigracji, poruszać jedynie w obrębie decyzji wskazanych przez swoich mocodawców.

Wydanie londyńskie poprzedzał też „okrągły” wstęp autorstwa Jana Kwapińskiego.

PROGRAM POLSKI LUDOWEJ[57]

[...]

PRZEDMOWA DO WYDANIA ANGIELSKIEGO

Napisał Arthur Greenwood, Przewodniczący Frakcji Parlamentarnej Partii Pracy w Izbie Gmin.

Przed 50-ciu laty, gdy powstawała Polska Partia Socjalistyczna, Polska była nieszczęsną ofiarą rozbioru trzech potężnych, reakcyjnych mocarstw[58].

Dzisiaj, po 20-tu latach odzyskanej niepodległości, Polska, ponownie okupowana, jęczy pod żelaznym butem Hitlera. Ale chociaż żywe ciało Polski krwawi od tysiąca ran, duch ludu polskiego jest, jak zawsze w historii, nieugięty nieustraszony. W Polsce nie ma uległości wobec niemieckiego najeźdźcy, nie ma szukania łask, małych czy wielkich: nie ma wreszcie, mimo niesłabnącego terroru i okrutnej tyranii, śladów załamania się moralnego. Opór narodu polskiego jest silny i prowadzony w sposób celowy. Największy terror, najstraszniejsze prześladowania, nie są w stanie zachwiać wiary w przyszłość. Polacy wiedzą, że najeźdźca zostanie wygnany i rozbity. Wiedzą, że znów powstanie wolna Polska.

Jakaż będzie wolna Polska? Lud polski pragnie zabezpieczyć się przed zagrożeniem i napaścią z zewnątrz. Ale pragnie on również uwolnić się od reakcji i niesprawiedliwości w stosunkach wewnętrznych. Chce Polski takiej, w której masy posiadać będą niczym nieskrępowaną możność osiągnięcia lepszych warunków życiowych oraz lepszych warunków pracy i bezpieczeństwa społecznego.

Program Polski Ludowej daje obraz Polski, która jest nadzieją i dążeniem zjednoczonych sił demokratycznych: robotników, chłopów i inteligencji pracującej. Opracowali go, tam w Polsce, przedstawiciele demokratycznych organizacyj robotników i chłopów, których członkowie mimo tortur i terroru trwają w walce przeciw wspólnemu wrogowi. Demokratyczni przywódcy kierujący walką o Polskę w obozie Zjednoczonych Narodów aprobują i popierają ten plan demokratycznego ładu społecznego w nowej Polsce. W obozie Zjednoczonych Narodów panuje jedność przekonań, że nowa Polska musi być godna dumnego i dzielnego ludu, który walczył, cierpiał i krwawił w wojnie przeciw Hitlerowi, że będzie Polską, w której masy ludowe stojące wobec ponurego Dzisiaj i pokolenia, które staną wobec pokojowego Jutra – będą zabezpieczone przed wojną i wolne od niedostatku.

Są to nadzieje i cele bojowników o wolność na całym świecie. O to samo walczy i brytyjski świat pracy. Staliśmy w jednym szeregu jako towarzysze broni w walce przeciw wspólnemu wrogowi. Po wojnie musimy stać w jednym szeregu jako towarzysze pracy, wspólnym wysiłkiem dążąc do osiągnięcia tego wielkiego, twórczego celu, który przyświeca nam wszystkim: lepszego ładu gospodarczego i społecznego w świecie zabezpieczonym przed wojną.

Arthur Greenwood

PROGRAM POLSKI LUDOWEJ

Jeszcze przed wojną niezależny ruch robotniczy, chłopski i pracowniczy zbliżyły się bardzo znacznie w zakresie programowego ujęcia zjawisk życia polskiego. Klęska, jaka spadła na nasz kraj, ujawniła, konieczność jak najściślejszego zespolenia całego obozu demokracji i uczynienia zeń potężnego bloku, który jedyny skutecznie może podjąć i przeprowadzić walkę z okupantem i dźwignąć zręby nowej Polski[59]. Podstawą takiego bloku musi być konkretny program polityczny i społeczny. To też prawie od pierwszych dni okupacji wysiłki przedstawicieli obozu robotniczego, chłopskiego i demokratycznej inteligencji zmierzały do tego, by dotychczasowy dorobek ideowy poszczególnych grup ująć w jednolite ramy wspólnego programu.

Tekst, który poniżej podajemy, jest wynikiem rozważań i dyskusyj przeprowadzonych przede wszystkim w obozie robotniczym i chłopskim.

Daje on odpowiedź na trzy zasadnicze pytania naszego życia:

po pierwsze, jaki charakter ma mieć nasza walka powstańcza i jak powinien być skonstruowany jej organ kierowniczy w postaci pierwszego rządu odrodzonej Polski;

po drugie, na jakich zrębach politycznych zostanie odbudowana Polska;

po trzecie, w jaki sposób będą rozwiązane zasadnicze problemy społeczne.

U podstawy wszystkich tych ujęć spoczywa teza zasadnicza o jedności interesów społecznych i politycznych ludu pracującego na wsi i w mieście. I dlatego też program ten nie jest owocem kompromisu, nie zawiera on żadnych ustępstw ideowych z czyjejkolwiek strony, lecz wyraża dojrzałe poglądy, będące wspólnym dorobkiem zarówno zorganizowanych mas chłopskich, jak i robotników.