Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Książki zbójeckie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Książki zbójeckie - ebook

Najważniejsza polska książka o znaczeniu literatury dla wolności, wolności zarówno poszczególnych ludzi, jak i całego społeczeństwa. „Książki zbójeckie” są prywatną historią literatury, zapisem kształtowania odrębnego głosu, poszukiwania wolności. Wskazują najmocniejsze strony polskiej poezji i prozy. Pozwalają odnaleźć wśród książek to, co prawdziwie bliskie.

„Wielkim szczęściem w moim życiu – pisze Wojciech Karpiński – były spotkania z pisarzami zbójeckimi. Nazywam tak tych, którzy przyszli mi z pomocą u progu młodości. Otrzymałem od nich zasadniczą lekcję, ważną do dzisiaj. Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz, Gustaw Herling-Grudziński, Józef Czapski, Konstanty Jeleński, Aleksander Wat, Jerzy Stempowski – dane mi było rozmawiać z każdym z nich, ale zasadnicze znaczenie miały spotkania z ich dziełami, o tym mówią «Książki zbójeckie». Chciałem dać świadectwo temu niezwykłemu doświadczeniu, tak jak się rysowało w mojej wrażliwości wtedy, w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, gdy zaczynało się Polskie Odrodzenie. [...]
Spotkanie z tymi pisarzami było dla mnie najpoważniejszą przygodą duchową nie tylko młodości, lecz całego życia. Wcześnie miałem to przeświadczenie, które pozwalało mi się czuć bogatszym i swobodniejszym: że jestem świadkiem jednego z trzech najważniejszych okresów w całej literaturze polskiej, w moim odczuciu – najważniejszego” – fragment ebooka

Spis treści

Od Autora

Broń ostatnia

Swobodne głosy

Czytając Stempowskiego

O Józefie Czapskim — Portrety i olśnienia

O Józefie Czapskim — Słowa i widzenie

Aleksander Wat — Krajobrazy poezji

Aleksander Wat — Klucz i hak

Gombrowiczowska przestrzeń

Styl Gombrowicza

Głos Gombrowicza

Powrót Czesława Miłosza

Rozmowy z Miłoszem

Mapy Czesława Miłosza

Proza Herlinga-Grudzińskiego

Lustro „Innego świata”

Szkice Jeleńskiego

Noty o życiu i twórczości

Strona redakcyjna

Kategoria: Esej
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64648-47-2
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od Autora

Do wydania rozszerzonego i uzupełnionego
— Warszawa 2009

Wielkim szczęściem w moim życiu były spotkania z pisarzami zbójeckimi. Nazywam tak tych, którzy przyszli mi z pomocą u progu młodości. Otrzymałem od nich zasadniczą lekcję, ważną do dzisiaj. Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz, Gustaw Herling-Grudziński, Józef Czapski, Konstanty Jeleński, Aleksander Wat, Jerzy Stempowski — dane mi było rozmawiać z każdym z nich, ale zasadnicze znaczenie miały spotkania z ich dziełami, o tym mówią Książki zbójeckie. Chciałem dać świadectwo temu niezwykłemu doświadczeniu, tak jak się rysowało w mojej wrażliwości wtedy, w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, gdy zaczynało się Polskie Odrodzenie.

Obecne wydanie jest pierwszym, które ukazuje się, gdy nie ma już wśród nas żadnego z tych twórców. W sierpniu 2004 roku zmarł Czesław Miłosz. Zadziwiał do końca nowymi publikacjami. Z jego odejściem zamknął się ten wielki rozdział w historii polskiej literatury, w historii kultury europejskiej. Dlatego obecne wydanie uważam za definitywne. Przyjdzie może jeszcze uzupełniać dane o twórczości pisarzy zbójeckich informacjami o publikacjach rękopisów czy listów, ale ich dzieło się dopełniło.

Obecne wydanie jest też pierwszym, które ukazuje się w Wolnej Polsce, będącej pełnoprawnym i suwerennym członkiem Unii Europejskiej. Wprawdzie z pisarzy zbójeckich tylko Czesław Miłosz w ostatnich paru miesiącach swego długiego życia doczekał tego niezwykłego wydarzenia, ale przecież dla nich wszystkich ideałem było suwerenne obywatelstwo niepodległego kraju, będącego częścią Wolnej i Zjednoczonej Europy.

Postulat swobodnego i sensownego głosu był ideą przewodnią tych pisarzy. Ich teksty stanowiły obronę przed duszącą i paraliżującą ideologią rasy, klasy, narodu, wyznania. Na tym opierało się Polskie Odrodzenie, którego byli zwiastunami i współtwórcami: na odzyskaniu suwerenności i wolności, jednostkowej i grupowej. Ci pisarze umożliwiali docieranie do rzeczywistości, ożywiali, uaktywniali wrażliwość, wzbogacali przez otwieranie na świat i otwieranie na siebie samego. Każdy z nich na swój sposób bronił przed duchowym zobojętnieniem, wewnętrznym skwaśnieniem, ale też przed zaślepieniem resentymentami, przed ideologicznym zaczadzeniem.

Minęło pół wieku, odkąd czytam pisarzy zbójeckich; minęło czterdzieści lat od napisania pierwszego fragmentu tej książki; mija lat dwadzieścia, odkąd ich dzieła można swobodnie drukować i czytać w Warszawie. Spotkanie z tymi pisarzami było dla mnie najpoważniejszą przygodą duchową nie tylko młodości, lecz całego życia. Wcześnie miałem to przeświadczenie, które pozwalało mi się czuć bogatszym i swobodniejszym, suwerennym nie tylko w szarej Warszawie komunistycznych rządów Gomułki i jego następców, lecz także w czasie wyjazdów na Zachód: byłem świadomy, że współcześnie istnieje i rozwija się swobodna i silna literatura polska (wprawdzie zakazana w ojczyźnie, ale przez to tym cenniejsza, tym mocniej zaspokajająca głód rzeczywistości); wiedziałem, że usłyszeć można suwerenny polski głos; czułem, że jestem świadkiem jednego z trzech najważniejszych okresów w całej literaturze polskiej, w moim odczuciu — najważniejszego. Starałem się dać temu przekonaniu wyraz, dlatego ta książka narastała warstwami, przez lata; jej forma, powstawanie w różnych okresach, stanowi także istotne świadectwo.

Napisałem w szkicu Swobodne głosy: „tak czyta się tylko raz”. Chciałem w ten sposób oddać to wyjątkowe natężenie, gdy świat pod wpływem czyichś słów zmienia się w naszych oczach; chciałem też utrwalić smak owocu zakazanego, Zniewolonego umysłu Miłosza czy Innego świata Herlinga-Grudzińskiego czytanych w komunistycznej Warszawie; chciałem zatrzymać coś z tego uczucia świetlistości, haustu świeżego, upajającego powietrza, jakie odczuwałem, gdy pochłaniałem w numerach „Kultury” nowy fragment z Dziennika Gombrowicza. A przecież tak czytam pisarzy zbójeckich od lat: wiersze Miłosza stanowią nadal wyjątkowe złączenie wyobraźni i pamięci, uderzają siłą głosu; Dziennik Gombrowicza pozostaje niezastąpioną lekcją dystansu i rzeczywistości, powracam do niego stale, a tradycyjnie w noc sylwestrową odczytuję jego fragmenty, i kilku innych najbliższych pisarzy, aby przemyć sobie oczy, odnowić widzenie, uzyskać pełniejszy dostęp do siebie i do świata.

Mógłbym powiedzieć, że urodziłem się wówczas, w wieku lat kilkunastu czy dwudziestu paru, gdy czytając wiersze Miłosza, prozę Gombrowicza, szkice Czapskiego i Jeleńskiego, uczyłem się mówić, szukałem języka zarazem indywidualnego, ale i pozwalającego rozumieć uwarunkowania polityczne i społeczne, w których przyszło mi żyć. Uderzała mnie w ich tekstach umiejętność mówienia o rzeczywistości, były lekcją pamięci i wyobraźni, lekcją swobodnego i sensownego głosu. Pozostają nią do dziś.

Kto by dziś zwątpił o nadal żywej wyzwalającej sile zawartej w ich pismach, mógł znaleźć jej potwierdzenie w fakcie, że w kilkunastomiesięcznym okresie oficjalnych i nieoficjalnych prób retrogradacji polskiego głosu, w owym okresie — chwilowego i miejmy nadzieję już całkiem przezwyciężonego — zaćmienia Polskiego Odrodzenia, chciano usunąć Gombrowicza ze szkół, widząc w nim zagrożenie dla kontroli nad przeszłością, wyzwanie dla narzucanej moralnej, politycznej, narodowej ortodoksji; a wreszcie starano się, daremnie na szczęście, sparaliżować działanie europejskich mechanizmów, podważając obecność Wolnej Polski w Zjednoczonej Europie. Gdy czytało się, co wypisywali i wygadywali (czynią to nadal) nowi radykałowie z lewa, a jeszcze bardziej z prawa, rozumie się, jakim szczęściem było pojawienie się pisarzy zbójeckich, którzy stanowili rodzaj szczepionki przeciw tym formom umysłowego zaczadzenia. Wielcy pisarze czwartej polszczyzny okazali się zagrożeniem dla ideologów IV Rzeczy­pospolitej i stanowią ciągle ważną i żywotną obronę Wolnej Polski (bez samozwańczej numeracji).

Paryż, kwiecień 2009

Do wydania rozszerzonego — Lublin 2002

Opowiadam o odkrywaniu k s i ą ż e k z b ó j e c k i c h, tych książek, które otwierają szerzej oczy, pozwalają dostrzec rzeczywistość, usłyszeć żywy głos, mówiący do nas, tu i teraz, o dniu wczorajszym, dzisiejszym, jutrzejszym.

Każde pokolenie, każda literatura może mieć swoich autorów zbójeckich. Spotkanie z nimi jest skarbem. Odkrywanie tego skarbu jest zawsze dokonaniem indywidualnym. Ale dlatego też lekcja wyniesiona od polskich pisarzy zbójeckich, tworzących w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku w Europie Zachodniej, w obu Amerykach, może być lekcją ważną dla każdego, kto chciałby, gdziekolwiek i kiedykolwiek, nauczyć się patrzeć na siebie i na innych własnymi oczami, kto zechce mówić własnym, swobodnym głosem, w jakimkolwiek to będzie czasie, w jakimkolwiek wyrazi się języku. Nie tylko dla zainteresowanych polską literaturą emigracyjną jest ta książka. Myślę, że może ona przemówić do każdego, kto interesuje się sensownym, swobodnym i trafnym słowem.

W Książkach zbójeckich odnaleźć można kilka nakładających się na siebie warstw. Pierwsza z nich ukazuje historyczne tło problematyki emigracyjnej w kulturze polskiej, druga opowiada o moich młodzieńczych lekturach, trzecia przedstawia twórczość siedmiu wybranych pisarzy polskich, czwarta wreszcie informuje o ich dziele i życiu. Jako całość książka stanowi wprowadzenie do polskiej literatury współczesnej, opowiadając o jej wybranych znakomitych przedstawicielach, o tych, którzy zapisali się we wdzięcznej młodzieńczej pamięci. Ich teksty, czytane na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, były dla mnie otwarciem na rzeczywistość, dostarczały mi języka, którym mogłem myśleć o świecie.

To ci twórcy sprawdzili się w owym wielkim egzaminie, jakim jest dla piszących czas. To w ich dziełach spełnia się z a r y s c z w a r t e j p o l s z c z y z n y. Nazywam tak — rozwijając myśl Miłosza wyrażoną w Ogrodzie nauk — czwarty, zasadniczy etap „ustawiania głosu” w literaturze polskiej (po mitycznych początkach, po Kochanowskim w okresie renesansu, po Mickiewiczu w czasach romantyzmu). W dziełach omawianych przeze mnie pisarzy — Gombrowicz, Miłosz, Herling-Grudziński, Czapski, Wat, Stempowski, Jeleński — polski głos osiągnął żywą równowagę, to znaczy potrafił się skutecznie zmagać z wyzwaniami rzeczywistości. W prozie było to dokonanie bardziej godne podziwu niż w poezji, bo w poezji literatura polska ma bogatą tradycję nawet w okresach ubogich, zaś proza polska nie miała dobrze ustawionego głosu nawet w czasach względnego rozkwitu. O tych kwestiach nie usiłuję pisać teoretycznie, z natury rzeczy nie można linii rozwojowych literatury uchwycić w teorii — pozostają wówczas martwe schematy.

Za symbolicznie powojenny początek czwartej polszczyzny przyjmuję numer paryskiej „Kultury” z maja 1951 roku, gdy po raz pierw­szy ukazali się na tych łamach Gombrowicz i Miłosz; za moment jej dojrzałości — letnie numery „Kultury” z 1963 roku, gdy został opublikowany Dziennik transatlantycki Gombrowicza, Gucio zaczarowany Miłosza. Ich słowa przemówiły do mnie z uderzającą siłą. Opisując przygodę zbójeckich lektur, chciałem wyrazić wdzię­czność dla sekretnych mistrzów mojej młodości. Dotąd słyszę ich głos. To jest najważniejsza lekcja polskiego, polskiej literatury, jaką otrzymałem. Książki zbójeckie opowiadają o tej lekcji.

Pisałem Książki zbójeckie z nadzieją, że posłużą jako wprowadzenie w lektury zbójeckie dla innych. Dodany do obecnego wydania rozdział Głos Gombrowicza wykłada chyba jasno mój punkt widzenia. Staram się w tym szkicu wyjaśnić, dlaczego uważam Dziennik za najważniejsze dzieło napisane kiedykolwiek prozą po polsku. Inne rozdziały książki przygotowują do tego wywodu, łagodzą jego kategoryczność, umieszczając go w kontekście.

Książka pokazuje więc nie tylko, czym jest literatura emigracyjna w polskiej tradycji i dlaczego emigracja XX wieku zasługuje w tej dziedzinie nie mniej od swej świetnej poprzedniczki z XIX wieku na nazwę wielkiej, lecz również (i przede wszystkim) dlaczego niektóre dzieła powstałe na wygnaniu zachowują ważność w momencie, gdy po roku 1989, po upadku komunizmu i odzyskaniu suwerenności narodowej i duchowej, społeczne i polityczne przesłanki emigracji utraciły znaczenie. Piszę bowiem o książkach zbójeckich, czyli otwierających oczy, serce i umysł, umożliwiających mówienie swobodnym głosem, nie zaś o socjologii literatury, nie o emigracji jako formacji politycznej, a więc nie o adresie autorów czy wydawców, lecz o treści i stylu dzieł, o swobodnym głosie autorów. Książka opowiada o przygodzie lektur zbójeckich, która dana była kilku polskim pokoleniom. Ta przygoda należy już do przeszłości w swej formie kanonicznej, ale opowieść o niej stanowi zaproszenie do nowych lektur zbójeckich, do otwarcia się na żywą literaturę.

Obecne wydanie Książek zbójeckich ukazuje się po śmierci Jerzego Giedroycia (zmarł 14 września 2000 roku w Maisons-Laffitte), wielkiego redaktora pisarzy zbójeckich, i po ukazaniu się ostatniego numeru „Kultury”, pisma, w którym wszyscy ci twórcy publikowali. Ale dokonania Giedroycia nie są kartą zamkniętą, należącą do przeszłości. Przeciwnie, żyć będą tak długo, jak długo trwać będzie zainteresowanie polskim słowem. To przecież on wydawał najważniejsze utwory literatury polskiej XX wieku, te, które wyznaczają jej silny nurt.

Paryż, marzec 2002

Do pierwszego wydania krajowego — Warszawa 1996

Pisząc Książki zbójeckie, chciałem podziękować autorom i wydawcom, którzy umożliwili mi w młodości „zbójeckie lektury”. Pierwsze wydanie krajowe ukazuje się w momencie, gdy takie podziękowania wydają mi się szczególnie na czasie. W roku 1996 mija pół wieku od założenia Instytutu Literackiego. Temu wydawnictwu zawdzięczam większość „zbójeckich lektur”. W tymże roku upływa setna rocznica urodzin Józefa Czapskiego. Dla swobodnego głosu i swobodnego spojrzenia zrobił on niewypowiedzianie wiele.

Przygotowując wydanie Książek zbójeckich przez Bibliotekę Narodową w Warszawie, mieszczącą się obecnie przy alei Niepodległości, chciałbym wspomnieć o bardziej osobistych zbiegach okoliczności. Mija czterdzieści lat, gdy, dwunastolatek, na pobliskiej ulicy Narbutta czytałem przez ramię starszemu bratu, Jakubowi, Zniewolony umysł. Mija lat trzydzieści pięć, gdy, uczeń maturalnej klasy, chodziłem codziennie do pobliskiej Biblioteki Narodowej, mieszczącej się wówczas na ulicy Rakowieckiej przy alei Niepodległości, naprzeciw więzienia, aby czytać utwory zakazanych autorów. Powróciłem do Zniewolonego umysłu. Sięgnąłem po inne „książki zbójeckie”. Po dwóch tygodniach powiedziano mi, że to lektury nie dla mnie. Zachowuję jednak we wdzięcznej pamięci Bibliotekę Narodową i tamte dni. Mija lat trzydzieści, gdy, student z Warszawy, po raz pierwszy przekroczyłem próg Instytutu Literackiego w Maisons-Laffitte. Minęło lat dwadzieścia pięć, gdy w więzieniu na Rakowieckiej miałem widzenie z Jakubem oskarżanym o kontakty z Instytutem Literackim i czekającym na proces. Przedtem w domu przeprowadzono rewizję w poszukiwaniu „książek zbójeckich”.

Dzisiaj książki te są dostępne coraz szerzej w polskich księgarniach i bibliotekach. Trzeba tylko chcieć i móc po nie sięgnąć. Latem 1988 roku zakończyłem wstęp do londyńskiego wydania Książek zbójeckich słowami: „Polska literatura emigracyjna stanowi doświadczenie otwarte. «Czwarta polszczyzna» rozwija się na naszych oczach”. Kilkanaście miesięcy później zawalił się system komunistyczny w Polsce i zniknęła cenzura, jeden z jego filarów. Polska literatura emigracyjna jako zjawisko socjologiczne i polityczne stanowi już doświadczenie zamknięte. Straciła rację bytu i przestała istnieć. Swobodne polskie słowo może być wypowiadane bez przeszkód w Polsce. Tym większa dziś rola pisarzy, którzy sięgali do fundamentów i pozwalali umocnić suwerenność głosu. „Czwarta polszczyzna”, jak ją widzę, literatura swobodnego głosu i nowego spojrzenia, zarazem mocno osadzona w tradycji, w jej silnym nurcie, wyznacza drogi na przyszłość, zachowuje całe swoje znaczenie, na dziś i na jutro.

Paryż, październik 1995

Do pierwszego wydania — Londyn 1988

Zacząłem układać książkę o pisarzach emigracyjnych pamiętną jesienią 1980 roku. Do czasu „Solidarności” wymienianie drukiem choćby nazwisk wielu bliskich mi twórców spotykało się z zakazem cenzury. Ich dzieła nie istniały — często nie istnieją do dziś — w oficjalnym obiegu. Dopiero powstanie tego wielkiego ruchu społecznego i związane z nim Polskie Odrodzenie przyczyniło się do zmiany sytuacji.

Chciałem wywiązać się z długu wdzięczności wobec tych, którzy naznaczyli młodzieńczą wrażliwość i nadal są mi szczególnie bliscy. Narzucało się siedem nazwisk: Jerzy Stempowski, Józef Czapski, Aleksander Wat, Witold Gombrowicz, Czesław Miłosz, Gustaw Herling-Grudziński, Konstanty Jeleński. Układam ich, tutaj i w rozdziałach książki, w kolejności dat urodzenia, nie zaś moich spotkań z ich dziełami czy siły ich oddziaływania.

Gdy we wrześniu 1981 wylatywałem do Stanów Zjednoczonych, sądziłem, że pozostaje jeszcze parę rozdziałów, z którymi po powrocie do Warszawy zdołam się uporać w kilka tygodni, najwyżej kilka miesięcy. Okazałem się naiwny niczym Hans Castorp. Zmieniały się miejsca postoju, punkty obserwacyjne. Kontynuowałem pracę w Paryżu.

Daty powstania poszczególnych rozdziałów wydają mi się znaczące, zostawiam je pod tekstami. Gdy zaczynałem pisać Książki zbójeckie, nie były jeszcze wydane Zbiegi okoliczności Jeleńskiego ani Świat na haku i pod kluczem i Dziennik bez samogłosek Wata, ani Tumult i widma i Dzienniki, wspomnienia, relacje Czapskiego, ani trzeci tom Dziennika pisanego nocą Herlinga-Grudzińskiego, gdy to piszę, nie ukazał się jeszcze tom czwarty. Nie istniały wówczas ani Nieobjęta ziemia, ani Kroniki Miłosza, a przecież już pojawiają się nowe jego dzieła. Polska literatura emigracyjna stanowi doświadczenie otwarte. „Czwarta polszczyzna” rozwija się na naszych oczach.

Paryż, lipiec 1988
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: