Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej. Część II - Jakub Jędrzejski - ebook

Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej. Część II ebook

Jakub Jędrzejski

4,0

Opis

W czasach, gdy Rzeczpospolita była militarną potęgą, a jej wojska mierzyły się jak równy z równym z najpotężniejszymi armiami ówczesnego świata, na czele polskich oddziałów stali wielcy hetmani i dowódcy. To za ich sprawą staropolska sztuka wojenna święciła swoje największe triumfy. 

Jakub Jędrzejski powraca z drugą częścią porywającej opowieści o najbardziej chwalebnych epizodach polskiego oręża i o ludziach, którym zawdzięczamy tamte zwycięstwa. Tym razem pochyla się nad wydarzeniami i przemianami w armii Rzeczpospolitej za czasów panowania Stefana Batorego i Władysława IV Wazy. Autor nie tylko tłumaczy zagadnienia z zakresu polityki i wojskowości, ale też przedstawia czytelnikowi sylwetki dowódców z krwi i kości. Prawdziwych ludzi, na których decyzje wpływ miały także osobiste ambicje i słabości oraz osoby z ich otoczenia.

Razem ze Stefanem Batorym udaj się pod Gdańsk, Połock, Wielkie Łuki czy Psków. Towarzysz Władysławowi IV od jego młodzieńczej wyprawy na Moskwę przez walki o Smoleńsk po niezrealizowane projekty wojen ze Szwecją i Turcją. Poznaj sławnych dowódców, takich jak Stanisław Koniecpolski, Jan Karol Chodkiewicz czy Mikołaj Potocki. Dowiedz się, jak przebiegały najważniejsze starcia epoki. Kup drugą część e-booka „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”! 

Jakub Jędrzejski – absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Miłośnik historii wojskowości i dziejów Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Współpracownik portalu Histmag.org. Autor fanpage’a na Facebooku „Rzeczpospolita Obojga Narodów”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 153

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Potęga militarna dawnej Rzeczpospolitej cały czas wywołuje w nas fascynację, podziw, ale także dumę. Staropolska sztuka wojenna swoje największe triumfy święciła w XVI i XVII wieku. Wtedy też w naszej historii pojawili się najwybitniejsi dowódcy wojskowi. Niektórzy z nich dzierżyli buławę hetmańską, inni zasiadali na tronie Polski i Litwy. Właśnie o tych ludziach traktuje niniejsza książka. Czytelnik znajdzie w niej dwa obszerne biogramy: Stefana Batorego oraz Władysława IV. Autor starał się odmalować obraz I Rzeczpospolitej od strony militarnej – z jej dowódcami, wojskami i polami bitew, a także przeciwnikami, z którymi państwo polsko-litewskie musiało się mierzyć – skupiając się na opisie działań stricte militarnych, w których brali udział nasi bohaterowie. Życie prywatne i rodzinne opisywanych dowódców pozostaje na marginesie rozważań.

Autor zaznacza na wstępie, że nie jest zawodowym historykiem i nie prezentuje w niniejszej pracy wyników swoich badań. Jest publicystą i popularyzatorem, który chce przedstawić czytelnikowi ustalenia, jakie historycy epoki nowożytnej poczynili przez ostatnie lata na temat wojskowości dawnej Rzeczpospolitej i opisywanych postaci. Praca niniejsza nie ma charakteru naukowego i nie pretenduje do miana podręcznika. Jest to zbiór eseistycznych rysów biograficznych, które w zamierzeniu mają sprawić, by czytelnik po ich lekturze sięgnął po bardziej fachową literaturę naukową. Autor bierze zatem na siebie rolę pomostu między światem akademickim a fanami nauk historycznych i przekazuje im to, co do powiedzenia mają naukowcy, których badania nie przebiły się niestety poza akademickie mury.

 

Stefan Batory – „Król Niemalowany”

Część I: W Siedmiogrodzie

I. O Węgrzech

 

Stefan Batory pod Pskowem, obraz Jana Matejki

 

Stare przysłowie mówi: „Polak, Węgier – dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki”. Losy państwa polsko-litewskiego oraz Węgier splatały się ze sobą od czasów średniowiecza. Stefan Batory był kolejną ważną personą w naszej wspólnej historii. Jak się okazało, król idealnie przystawał do wyżej podanego przysłowia, ani bowiem od szabli, ani od szklanicy nie stronił. By zrozumieć pewne pomysły Batorego, które chciał przeszczepić na grunt polsko-litewski, oraz poznać tok jego myślenia, kiedy został już władcą Rzeczpospolitej, musimy cofnąć się do czasów potęgi Jagiellonów i napisać co nieco o historii Węgier – jego ojczyzny – oraz samym rodzie Batorych.

W pierwszych dekadach XVI wieku potężne i ludne Królestwo Węgierskie przeżywało kryzys. Wokół ziem Korony Świętego Stefana wyrastały dwie potęgi: imperium arcykatolickich Habsburgów oraz imperium osmańskie. Było też trzecie państwo, z którym Węgry związały swój los – Królestwo Polskie. Podobieństwa między Węgrami a Polską były aż nadto widoczne. W obu tych krajach warstwę rządzącą stanowili potężni możni, bardzo ceniący sobie wolność i niezbyt silną władzę królewską. Węgrzy nauczeni przykładem króla Macieja Korwina, który chciał wzmocnić swoją pozycję, pieczołowicie pilnowali, aby każdy kolejny władca nie urósł zbytnio w siłę. Węgierskie tradycje przenikały do Polski i odwrotnie. Tak też w języku polskim przyjęło się na przykład słowo „rokosz”,wywodzące się z węgierskiego rákos, oznaczającego tłum, a w obu krajach odnoszące się do walnego zjazdu szlachty. Sama szlachta węgierska miała wówczas bardzo złą opinię. Węgrów postrzegano jako pieniaczy, zawadiaków, a przede wszystkim ludzi niestałych i niezwykle kłótliwych. Jeden z naszych szesnastowiecznych poetów pisał o nich:

 

Wolę u Polaka być za mastalerza,

Aniżeli służyć Węgrom, bom świadom ich pierza.

 

Mikołaj Rej dodawał natomiast:

 

Węgrzyn to mężny naród, ale też ma wadę.

Są prawie jako kmiecie, co ten zwyczaj mają,

Iże się często w pany odmieniają.

 

Królestwo Węgier znalazło się w niebezpieczeństwie. Od zachodu zaczęli mu zagrażać Habsburgowie, a od południa – wyjątkowo wojowniczy Turcy. Pod wodzą sułtana Sulejmana Wspaniałego imperium osmańskie miało z przytupem wkroczyć do Europy Środkowo-Wschodniej. Na Starym Kontynencie ludzie bali się ekspansji wojującego islamu, władcy poszczególnych państw mieli w pamięci bitwy pod Nikopolis, upadek Konstantynopola czy masakrę pod Warną. Sulejman natomiast chciał zrobić z Turcji imperium, nad którym „nie będzie zachodzić słońce”. W 1521 roku wojska Sulejmana poczyniły pierwszy krok do opanowania ziem Korony Świętego Stefana i zajęły kluczową dla Węgier twierdzę – Belgrad. Prawdziwa katastrofa nastąpiła jednak pięć lat później w 1526 roku pod Mohaczem. 29 sierpnia tegoż roku wojska króla Ludwika II Jagiellończyka zostały kompletnie rozbite, a on sam poniósł śmierć. I w tym momencie należy wspomnieć o polityce dynastycznej Jagiellonów wobec Węgier.

W szczytowym momencie swojej potęgi Jagiellonowie zasiadali na tronach Polski, Litwy, Czech oraz Węgier, a Zygmunt Stary miał nawet szansę ubiegać się o tytuł cesarza. Niestety wskutek różnych zbiegów okoliczności oraz mniej lub bardziej przemyślanych decyzji Jagiellonowie nie stali się drugimi Habsburgami i ograniczyli swoje władztwo do Polski i Litwy, oddając tym samym inicjatywę austriackiemu rodowi. Sam Ludwik II Jagiellończyk, tak jak jego ojciec Władysław, był „królem dobrze” – właśnie taki uległy władca pasował Węgrom. Problem zaczął się, gdy Ludwik zginął na polach Mohacza, wtedy bowiem nad Węgrami zawisła groźba podporządkowania Habsburgom. Według umowy zawartej w Wiedniu w 1515 roku król Zygmunt Stary zobowiązywał się oddać tron Czech i Węgier Habsburgom w razie bezpotomnej śmierci panujących tam Jagiellonów. Dla Habsburgów był to niezwykle fortunny zbieg okoliczności, zresztą Dom Rakuski (jak nazywano Habsburgów w Polsce) realizował zasadę: „Wojny niech prowadzą inni, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się. To bowiem, co innym daje Mars, tobie przyniesie królewska Wenus”.

 

Mikołaj Rej, 1568 r.

 

Po śmierci Ludwika II Czesi zaraz obrali królem Ferdynanda Habsburga, natomiast Węgrzy nie poszli ich drogą i Koronę Świętego Stefana oddali potężnemu wojewodzie Siedmiogrodu Janowi Zápolyi. Koronacja nastąpiła 26 listopada 1526 roku w Székesfehérvár. Jak wyżej wspomniano, Węgrzy byli ze sobą skłóceni i nawet tragedia pod Mohaczem ich ze sobą nie połączyła, toteż część magnatów i biskupów, zebranych dzień wcześniej na sejmie w Bratysławie, królem obrała Ferdynanda Habsburga. Doszło więc do wojny między zwolennikami Zápolyi i Habsburga, a na domiar złego nad Węgrami niczym miecz Damoklesa wisiała perspektywa agresji tureckiej. Zápolya sprawił, że Turcy wmieszali się w końcu w sprawy Węgier, król bowiem szukał ich pomocy w walce z Habsburgami. Między innymi doszło do tego, że w 1529 roku wojska Sulejmana po raz pierwszy w historii obległy Wiedeń.

W końcu obie strony zmęczone konfliktem w 1538 roku podpisały w Wielkim Waradynie układ, na mocy którego Ferdynand Habsburg otrzymywał dziedziczne prawo do Korony Świętego Stefana i brał w swe władanie zachodnią część Węgier, zwaną odtąd Węgrami Królewskimi, Zápolya natomiast uzyskiwał prawo do tytułowania się królem tylko dożywotnio, a w swe władanie otrzymywał wschodnią część kraju, zwanego odtąd Królestwem Węgier. Dwa lata później Zápolya zmarł, a część węgierskich herbowych złamała układ i królem ogłosiła Jana Zygmunta, który był synem Zápolyi i córki Zygmunta Starego Izabeli Jagiellonki. Węgrzy chcieli uzasadnić swój wybór i wysłali poselstwo do Sulejmana, który uznał Jana Zygmunta za króla, ale nakazał mu płacić roczny trybut. Oznaczało to, że niehabsburska część Węgier stawała się coraz bardziej uzależniona od Porty. Znowu wybuchła wojna z Habsburgami, którą w 1541 roku zakończył kolejny układ. Największym wygranym piętnastoletnich zmagań o Węgry stał się sułtan. Sulejman otrzymywał bowiem środkową część Węgier wraz z ich stolicą Budą, Habsburgowie otrzymywali niewielką część królestwa na zachodzie i północnym zachodzie, natomiast wschód z Siedmiogrodem na czele przypadł Izabeli Jagiellonce i jej synowi jako lenno uzależnione od Turcji. Tym samym Sulejman złapał dwie sroki za ogon, bo nie dość, że podporządkował sobie znaczną część Węgier, to jeszcze stworzył wierne sobie księstwo. Tak też przypieczętowano los jednego z największych królestw epoki średniowiecza i wczesnej nowożytności. W takich właśnie okolicznościach dorastał Stefan Batory – przyszły władca Siedmiogrodu, król Polski i wielki książę litewski.

II. Ród Batorych i młodość Stefana

Początek rodu Stefana Batorego ma związek ze średniowieczną legendą sięgającą XII wieku. Protoplasta rodu, zwany Oposem, miał być podobno człekiem bardzo odważnym i otrzymać przydomek Bátor, czyli odważny. Opos miał wzorem Świętego Stefana zabić smoka.

 

Stefan Batory, portret przypisywany Marcinowi Koberowi, 1583 r.

Ród Batorych dzielił się na dwie gałęzie mieszkające w Ecsed oraz Somlyó. Ojciec przyszłego króla, również Stefan, pochodził z linii ze Somlyó. W trakcie opisanych wyżej wydarzeń był w obozie Jana Zápolyi, a po jego śmierci popierał Izabelę Jagiellonkę, Jana Zygmunta i działającego w ich imieniu duchownego Jerzego Martinuzziego. Opowiedzenie się za młodym Zápolyą poskutkowało dużym awansem, Stefan Batory senior został bowiem wojewodą Siedmiogrodu i znacznie powiększył swój – i tak już duży – stan posiadania. Za żonę pojął Annę Katarzynę Telegdi. Ich syn Stefan Batory przyszedł na świat w rodowym Somlyó 23 września 1533 roku ku wielkiej uciesze pana wojewody siedmiogrodzkiego. Stefan nie był jednak jedynym dzieckiem Batorych, ba, był ich najmłodszym potomkiem. Prócz Stefana Anna Katarzyna i Stefan senior mieli jeszcze Annę, Andrzeja, Zofię, Elżbietę oraz Krzysztofa. Liczne potomstwo cieszyło wojewodę, jego dzieci miały bowiem przynieść sławę i pomnażać potęgę rodu.

Podobnie jak w Rzeczpospolitej, tak i na Węgrzech dzieci magnackie pobierały pierwsze nauki w rodzinnych stronach, a następnie wyruszały w świat w tak zwane tury kawalerskie. Stefan od małego był świadkiem napiętej sytuacji politycznej w swoim kraju, napatrzył się też, jak jego ziomkowie raz po raz zmieniają strony i lawirują, opowiadając się to za Habsburgami, to za sułtanem. Dlatego też, kiedy Batory został potem samodzielnym władcą, nie była mu obca sztuka wyrafinowanej gry dyplomatycznej – Siedmiogród był doskonałą kuźnią talentów przyszłego monarchy. Batory został sierotą dość wcześnie. Po wychowaniu domowym przyszedł czas na edukację za granicą. Przyszły władca najpierw nabierał ogłady u biskupa Esztergomu (Ostrzyhomu), a następnie wysłano go do Wiednia, na dwór samego cesarza. W wieku szesnastu lat, w 1549 roku, Stefan trafił do Italii, gdzie miał pobierać nauki na słynnym uniwersytecie w Padwie. Paręnaście lat później na tym samym uniwersytecie kształcił się najbliższy współpracownik Batorego w Rzeczpospolitej – Jan Zamoyski. Pobyt Batorego na uniwersytecie nie jest pewny, na co wskazywał jego biograf Jerzy Besala. Batory w trakcie swej edukacji posiadł umiejętność władania językami: włoskim, niemieckim i łaciną. Polskiego nigdy się nie nauczył.

 

Jan II Zygmunt Zápolya

W rok później Stefan znajdował się już w ojczyźnie i był świadkiem wydarzenia, które znacząco wpłynęło na jego osobowość. Ksiądz Martinuzzi, który był szarą eminencją na dworze Izabeli Jagiellonki i Jana Zygmunta Zápolyi, wymyślił, że zwróci się do Habsburgów i z ich pomocą odbierze Turcji ich część Węgier. Turcy jednak nie mogli pomóc królowej, ponieważ angażowali się w wojnę z Persją. Cały plan Martinuzziego poskutkował tym, że Jagiellonka i jej syn musieli opuścić Siedmiogród. Udali się do Polski, a droga do niej wiodła przez Somlyó. Młody Batory miał być świadkiem sceny, gdy królowa uciekinierka nakreśliła słowa: „Tak chce los” – to wydarzenie miało podobno wywrzeć na nim wielkie wrażenie. Zaraz po tym do Siedmiogrodu weszły wojska cesarskie, był rok 1551.

Po wejściu Austriaków do Siedmiogrodu i wznowieniu działań wojennych z Turcją, Batorowie z Ecsed i Somlyó poparli cesarza. Stefan wraz z braćmi znalazł się w obozie pod Lippą, gdzie Austriacy próbowali zachwiać tureckim panowaniem na środkowych Węgrzech. Tutaj też Batory zbierał pierwsze wojenne szlify. Część siedmiogrodzkiej magnaterii, która poparła Habsburgów, była zawiedziona ich poczynaniami, dlatego coraz częściej domagano się powrotu Izabeli i Jana Zygmunta. Stało się to w końcu w 1556 roku, a Stefan Batory wygłosił na jej cześć mowę powitalną. Historia zatoczyła więc koło – pięć lat wcześniej był świadkiem smutnej sceny wyjazdu Izabeli, a teraz witał ją, kiedy powracała. Batory zrozumiał również, że poleganie na Habsburgach jest bezcelowe i że tylko sułtan jest dostatecznie potężnym sojusznikiem dla Siedmiogrodu.

Wierność Izabeli poskutkowała kolejnymi łaskami dla Batorych – Andrzej Batory dostał więc zaszczytną rolę ochmistrza, Krzysztof posłował do Francji, a Stefanowi przypadła komenda w twierdzy Wielki Waradyn. Komendantura w twierdzy była dla Stefana pierwszą szkołą rządzenia – z zadania wywiązywał się bardzo dobrze. W 1559 roku Izabela Jagiellonka zmarła, a jej dziewiętnastoletni syn w liście do marszałka wielkiego litewskiego Mikołaja Radziwiłła pisał w następujących słowach: „Matka moja dziś o jedenastej długą chorobą padła wycieńczona”. Węgrzy tradycyjnie byli ze sobą pokłóceni, toteż panowanie młodego Zápolyi było zagrożone – część magnaterii zwróciła się do cesarza, aby obalił młodzieńca. Niestety wojska tureckie były daleko i Zápolya musiał radzić sobie sam. Batorowie z Ecsed poparli cesarza, natomiast Stefan i jego bracia stanęli po stronie Zápolyi. Jako komendant Waradyna Stefan Batory stoczył z wojskami austriackimi i częścią prohabsburskich możnowładców swoją pierwszą bitwę w polu, którą niestety przegrał, ale zdołał powstrzymać marsz wojsk cesarza na Siedmiogród. Dzięki Batoremu cesarz zgodził się na negocjacje, które prowadzić z nim miał właśnie Stefan.

Tak oto Batory po raz drugi w swym życiu podróżował do samego serca Cesarstwa, czyli Wiednia. Cesarz nie dopuszczał jednak do wiadomości tego, że Jan Zygmunt może być uznany za króla Siedmiogrodu. Jałowe rozmowy wzbudzały u Zápolyi przekonanie, że jednak mylił się co do Batorego i jego umiejętności dyplomatycznych. Przekonanie to podsycał młody magnat Kasper Bekiesz, który bardzo chciał zająć pozycję Batorego na dworze, co mu się w końcu udało. W 1564 roku Batorego odwołano z Wiednia i posłano po staremu do Waradyna. Powróciwszy do Siedmiogrodu, Batory zaczął walkę z habsburskimi stronnikami wśród tamtejszych możnowładców. Tymczasem Zápolya wysłał do Stambułu Bekiesza, który miał uzyskać turecką pomoc przeciw Habsburgom. Pomoc od Turków nadeszła, a Batorego aresztowali ludzie cesarza w 1566 roku. Nie było to jednak ciężkie więzienie, Batory mógł bowiem spokojnie spacerować po Wiedniu. Zwolniono go rok później. Wojna nie szła po myśli młodego Zápolyi, a Bekiesz nastawiał go przeciw Batoremu i wskazywał, że to jego niefortunne poselstwo jest powodem niepowodzeń w wojnie. Ostatecznie Bekiesz został wysłany, aby podpisać porozumienie z Habsburgami. W 1570 roku podpisano rozejm w Spirze. W myśl jego postanowień Jan Zygmunt miał się zadowolić tylko tytułem księcia Siedmiogrodu, a samo księstwo miało podlegać Habsburgom. Zápolya nie doczekał ratyfikacji traktatu – zmarł w marcu 1571 roku. Tron siedmiogrodzki opustoszał.

III. Władca Siedmiogrodu

Po śmierci Jana Zygmunta rozpolitykowana i niespokojna szlachta siedmiogrodzka zachodziła w głowę kogo obrać na swojego władcę. Madziarzy łudzili się, że dokonają wolnego wyboru. Nic z tych rzeczy! Cała procedura miała odbywać się pod czujnym okiem sułtańskiego czausza. Bardzo poważnym kandydatem do tronu był Kasper Bekiesz, który cieszył się łaską Zápolyi do ostatnich chwil jego życia. Jak się okazało, szanse Batorego również były duże, jednak zamiast zacząć agitację wśród rozkrzyczanych herbowych, Stefan zajął pozycję wyczekującą, bo doskonale wiedział, że stoi za nim Porta. Sprawami Siedmiogrodu interesowali się również żywo Polacy i Litwini – Jan Zygmunt był przecież potomkiem Jagiellonów. Na jego pogrzebie zjawił się dumny i potężny wojewoda podolski Mikołaj Mielecki, u którego wielka odwaga szła w parze ze skłonnością do swarów i obrażania się o nic. Prócz Mieleckiego w otoczeniu Batorego przebywali też inni Polacy. Mówili oni później w ojczyźnie, że w Siedmiogrodzie jest pewien magnat, który nie pozwala się lekceważyć. Bekiesz z całych sił próbował pozyskać dla siebie pomoc Habsburgów, ale ci, podpisawszy przed chwilą rozejm, nie chcieli rozpoczynać nowej wojny z sułtanem. W końcu 25 maja 1571 roku Stefan Batory został okrzyknięty władcą Siedmiogrodu przez tamtejszą szlachtę. Pojawił się jednak problem tytulatury: czy Batory był księciem, czy wojewodą? Jako że tytuł księcia przysługiwał dożywotnio Janowi Zygmuntowi, Batory tytułował się wojewodą Siedmiogrodu.

 

Kasper Bekisz

Jako władca Siedmiogrodu Batory wiedział, że poddaństwo wobec sułtana jest tylko smutną koniecznością i tym samym nie chciał palić mostów na drodze do porozumienia z cesarzem. Tak naprawdę Batory do końca swego życia nie wyrzekł się myśli o zjednoczeniu i wyzwoleniu całych Węgier. Na razie musiał jednak robić dobrą minę do złej gry i akceptować stan faktyczny. Cesarzowi Maksymilianowi nie było w smak, że na tronie w Siedmiogrodzie zasiada sprytny i zdolny Batory, dlatego też podpuszczał przeciwko niemu Bekiesza. Magnat ten spędzał Batoremu sen z powiek jeszcze za czasów, gdy żył Jan Zygmunt. Bekiesz za cichą zgodą cesarza kaptował przeciw Batoremu stronników i pozyskał wojowniczy lud Szeklerów. Batory doskonale rozumiał sytuację i zaczął przebiegłą grę, chcąc uniknąć tym samym otwartego konfliktu z cesarzem. Wmanewrował Bekiesza w bezprawne zagarnięcie Zamku Forgas, a ten przestraszony uciekł do Koszyc. Batory zdławił powstanie Szeklerów, ale nie mógł liczyć na pomoc Turcji, która lizała właśnie rany po klęsce pod Lepanto. 10 lipca 1575 roku Batory dopadł i pobił Bekiesza w bitwie pod Kerelőszentpál. Bekiesz udał się na wygnanie, a Batory uchronił Siedmiogród przed jeszcze większą wojną domową. To zwycięstwo nie uszło również uwadze polskich możnych, którzy na tronie chcieli mieć króla wojownika.

Tymczasem z niedalekiej Rzeczpospolitej uciekł jej władca Henryk Walezy. Po nim na tronie w Krakowie miał zasiąść właśnie Stefan Batory.