Nadjeżdża - Szymon Słomczyński - ebook

Nadjeżdża ebook

Szymon Słomczyński

0,0
26,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W debiutanckiej książce wehikuł poetycki Szymona Słomczyńskiego Nadjeżdża (zgodnie z tytułem) ostro, brawurowo i na najwyższych obrotach. Ten wielogłosowy, gęsty znaczeniowo tomik, pełen ról, masek, flirtów i uników, jest jednocześnie nieznośnie szczerą, bolesną demaskacją. Autor pisze o przygodnym seksie, alkoholizmie, patologiach, a nawet o kwestii Smoleńska i trudno przyłapać go na wyraźnym osobistym zaangażowaniu – jest to niewątpliwa zaleta tej książki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 36

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Szymon Słomczyński

Nadjeżdża

Biuro Literackie • Wrocław 2015

Szymon Słomczyński: Nadjeżdża

Projekt okładki: Wojtek Świerdzewski

Zdjęcie na okładce: Ada Gruszka

Redakcja: Joanna Mueller

Korekta: Anna Krzywania

Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn

Copyright © by Szymon Słomczyński

Copyright © by Ada Gruszka

Copyright © by Biuro Literackie, 2015

Biuro Literackie

Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław

tel. 71 346 01 42, [email protected]

www.biuroliterackie.pl

isbn 978-83-65358-02-8

Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.

Spis wierszy

Nadjeżdża

Katalog

DNA

Chochlik

Po dziesiątym

Karmnik

Pragmatyczny związek

O ważnych sprawach rozmawiamy zazwyczaj w ogrodzie

Próba trenu

Jak przygoda, to tylko

O dwóch królewnach

Gwiazdy, oczy, ćmy

Żywa natura z medium, solą, czosnkiem i nahajką

Edvard Munch, New Snow in the Avenue

Może znajdziemy źródło

Któraś jest w nieniebie

Daj się prowadzić

Rewolucja

Tik

Drugie lato z rzędu

Lekkomyślny skręt

Dwadzieścia jeden i pół

Dopełniacz

Mutacje

Bez tłumika

Znów wrzesień

Edward Hopper, The Morning Sun

Już teraz

Niuanse zostawmy sobie na kiedy indziej

Retrospekcja w hipermarkecie

Ten wiersz ma być buntowniczy

Przynęta

Skąd chłód?

Panienki gawędzą

Zagrajmy jeszcze raz

Oceny za styl. Brudnopis

Najbezpieczniejsze osiedle w mieście

Osobisty esperal

Zachłanny przelot nad małą

Wysokie obroty

Nadjeżdża

Zbliża się. Halogeny ostrzą się wlusterku

iprzechodzą na przestrzał. Zwarcia będą długo,

donośnie kłuć mnie woczy; ajeśli je zamknę,

to jeszcze bardziej (kręcę, wykręcam, podwórko

jest ciasne, czy to przejdzie?). Dostatecznie szczupły,

by się zmieścić wkażdej znich; czekają otwarte

trumny (wybierz mi którąś) – coś migocze, drażni

do nieuchwytnej chwili, kiedy się zasypia;

śni się zapach zakrystii, kontrola drogowa,

coś jeszcze (nie pamiętam). Też leżę jak kłoda –

budzik szybko (nie słyszę) nadjeżdża. Nadieżda,

Nadzieja – takie imię damy młodej damie,

jeśli się dziś zalęgnie. Halo, czy tu geny?

Przekażcie się. Arano? Wtedy się okaże,

niedoszła matko głupiej (jeśli będzie rano,

co wcale nie jest pewne), że całą noc byłem

sam. SAM to taki pojazd, samochód domowej

roboty (tak jak kompot), którego żal, kiedy

się rozbije; bo nie ma jak (teraz będzie koda)

odkupić, odbić znowu, brakuje matrycy;

ukrywam się dość zręcznie, ale wciąż tu jeszcze

jestem. Aty? Co ztobą? Niewinne pytanie,

aprzyprawia owrzody. Tu już nie wykręcę.

Katalog

Teraz zagramy – ty pomyślisz oczymś,

aja ci to dam. Damie: spa, prywatną

fryzjerkę, szpilki zwiosennej kolekcji,

dżentelmenowi: jedwabny garnitur

oraz MBA, NHL, NFL,

karnety na kort, wyczynowe narty

ilożę wteatrze. Reszcie: wtotolotku

wielkie wygrane (zautografem Julia),

złoty krucyfiks, stałego spowiednika,

audi wdieslu (srebrne – dla odmiany),

zdrowie, dzieciaki iciekawą pracę.

Zmieniam tonację – zoschłej na soczystą,

bo sam(a) przyznaj, czy ci się nie marzy:

nowa łazienka, miłość od pierwszego,

dorodny kutas, młoda, ciasna cipka,

modny telefon, audiencja upapy,

wspinaczka górska, pełna demokracja,

przełom wnauce, medale dla naszych,

Noble, Oscary, domek nad jeziorem

strzeżony przez psy (ze schroniska) albo

niesienie ulgi, ciągły wolontariat

na rzecz ubogich – naprawianie świata?

Wybieraj sobie swobodnie zkatalogu,

podwyższ swój standard, spłać karty czy długi

moralne wobec zmarłych itwojego kraju.

Niech rośnie PKB, awraz znim wydatki

na coś (kulturę? Mądre panie zradia,

teatr wtelewizji, biblioteki, bazy

danych, nie wojska, anawet niszowe

lalkarstwo, rzeźby ludowe, performance?).

Awrazie czego: niech zniosą też wizy

(dokądkolwiek są). Czy zadowolę?

Nabiję wbutlę (po winie znajlepszego

szczepu irocznika)? Kogo to obchodzi?

Dobiega północ, dogasa piosenka

itrzeba wracać – lub przewrócić stronę.

Skoro to czytasz, to pewnie powyższe

mało się liczy: tylko polska poezja;

więc niech nagrodzą twoich dobrych kumpli

(lepsze kumpele?) lub niech się narodzi

taki, którego będziesz czytać ztchem

zapartym (albo żołądkiem). Nie bruździ?

Amoże nuży? Nalać ci martini?

Jasne, że wstrząsnę – aż poczujesz wgardle.

DNA

Wblaszanym barze mlecznym łazanki są tylko

wpiątki. Przybij staremu – mówi krępy ojciec

do swojego trzylatka. Nasz trzylatek teraz

bije się zkimś wprzedszkolu. Panie tłuką krwiste

kotlety. Krępy, być może, ma wkieszeni kastet

ipoświęci tu syna. Nie wiem, jak zdrobnić

imię Izaak (Izaś?). Jednak nic takiego

nie następuje. Ruskie, proszę. Na wynos –

mówisz nieswoim głosem. Chcę cię całować wkrtań,

tulić struny, rezonans. Nasz chłopak, na szczęście,

ma apostolskie imię. Rządzi, współistotny