baw się - Roman Honet - ebook

baw się ebook

Roman Honet

0,0
26,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Efekt ponad sześcioletniej pracy oraz eksperyment przeprowadzony na języku poetyckim. Roman Honet udowadnia, że istnieje niespodziewanie wiele sposobów na upojenie wierszem. Książka nominowana do Nagrody Literackiej Nike oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Drugie wydanie książki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 27

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Roman Honet

baw się

i kilka innych wierszy o rzeczach ważnych

Biuro Literackie • Stronie Śląskie – Wrocław 2016

Poezje 17

Roman Honet: baw się

Zdjęcie na okładce: Magda Galas

Korekta: Anna Krzywania

Projekt typograficzny i skład wersji elektronicznej: Mateusz Martyn

Copyright © by Roman Honet

Copyright © by Magda Galas, 2008

Copyright © by Biuro Literackie, 2016

Biuro Literackie

ul. Sokolnicza 5/37, 53-676 Wrocław

tel. 71 346 01 42, [email protected]

www.biuroliterackie.pl

isbn 978-83-65358-37-0

Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.

Spis wierszy

O PRZYWRACANIU

o przywracaniu 

życie. życie

dzień wypełnionych katedr i stadionów

rok znowu cię ogarnął

zawsze na północ

siedem lat

drzwi dziecinnego pokoju

powrót nie zaczął się nigdzie

październik 1993

zimne pole

O MIESZANIU POKARMÓW

o mieszaniu pokarmów

pieśń o powrotach, całości i częściach

kto jest po stronie myśli

bukiety podróży

kwiaty, larwy

mistrz

noga

lato 1991. golden boy

motyle, dni pośmiertne i ptaki

gorliwy ogród ziemi

baw się

O MILCZENIU

o milczeniu

obraz tamtego lata

rodzaje nocnej alchemii

podróż. rachunek

gdzie podziała się ta dziewczyneczka

otworzyłem sen nie mój

park gier minionych

korona

łuna

zimno

O ZAGLĄDANIU DO TRUMNY

o zaglądaniu do trumny

róża z grobu andersena

propercjusz w grudniu

buma square

denat i srebrny młoteczek

cały w piórach

kadaweryna

z podróży pośmiertnej

martwy diament. martwa latarnia

dalie

O CHŁOPCU Z JEZIORA ŻARTÓW

o chłopcu z jeziora żartów

podwójna brama nocy

pawia

plaża. wigilia

zima. dostawy

cmentarz niewierzących zwierząt

[siostry moje, moje wakacje]

cuda, zapachy

żeby wrzał

drzewo przeludnione

O SNACH

o snach

O PRZYWRACANIU

o przywracaniu 

to przedwieczorne ogniska, anyżkowe

cząstki w oddechach kobiet. to wsłuchiwanie się

w szelest autostrad powleczonych przejrzystą

siateczką świateł jak preparaty epoki,

chłód korektorów diora, radiotechnika,

unitra. właśnie to wszystko. chłopcy

noszący w oczach kobaltowy ocean i szpadę,

którzy tak dawno rozmiłowali się w cieniu,

zaczytali, a teraz – patrz –

ogromna siła wyodrębnia ich stamtąd,

wybudza. życie bezbrzeżnie zdrożało,

mówią. rok się przetoczył

i jest ten sam. ta sama próżnia

ma go, ale traci

życie. życie

jeżeli suknia, musi być najdroższa,

jak dla umarłej albo panny młodej.

jeżeli kula, niechaj się roztrzaska, niech

odda tamten księżyc, który był jak ekran,

wakacje i monety – miliony sztuk.

życie. życie. chciałbym mieć ciche jak zbiegły esesman

i umrzeć nagle w porze miodobrania,

oczu przymkniętych w szepcie:

nie obawiaj się. nic nie było przez ciebie

oprócz zapomnienia, kobiet przypadkiem

gościnnych w szaleństwie – wnętrzu

tej pięknej pustki, którą ci zabrano

jeżeli to możliwe,

nie bój się przemiany

dzień wypełnionych katedr i stadionów

była niedziela – dzień wypełnionych katedr

i stadionów. i moje było bieganie po polach,

moje okręgi spalonego zboża, neony. ziemia

rodziła poziomki, nasycona miarowym poszumem

wiatru, rozmigotaniem błyskawic – zmieniane

nagle w smugę ciemnego pyłu nic nie znaczyły

burze i pożoga. jeśli pomylę trasy i upadnę – była przysięga moja

i zapowiedź – odniosą mnie do domu jak puchar w blasku wiwatów

i gromnic – jeżeli niebo wystąpi przeciwko

mnie – nie znam go. sumiennie przepływały

godziny, żar pracujący w napędach tamtych

zegarów, kiedy układał na mapach zapach

zamiast bunkrów, monety zamiast mórz. lata. oko magiczne.

lampy syczące w radio jak pozłacane embriony.

transmisje. przywołania. mózg – wyjątkowy

gatunek mgły: on dokończy, dopowie moją

historię. on to powtórzy: dziecko, wtedy była ta niedziela,

gdy ludzi wzywał do siebie stadion albo bóg. ten chłopiec biegający