Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Osiem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 grudnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Osiem - ebook

W praskim Lasku Diablickim zostaje postrzelona młoda kobieta. Nieprzytomna trafia do szpitala, a policja nie potrafi znaleźć sprawcy. Podejrzany jest narzeczony, przyjaciółka, a nawet rodzina, w której ofiara pilnowała dzieci.

 

Osiem nie jest jednak typową powieścią kryminalną. Powaga miesza się tu z groteska, banał z oryginalnością, fundamentalne pytania z błahymi odpowiedziami, a całość jest doprawiona intrygującą i nietypową narracją. Nie może zatem dziwić, ze mamy do czynienia z jednym największych czeskich bestsellerów ostatnich lat.


Autorka posiada charakterystyczny, czysty, wciągający, wręcz hipnotyczny styl z humorem, delikatna skłonnością do hiperboli i dosadnym językiem. Jest mistrzynią skrótów myślowych oraz długich zdań. Nie boi się żadnych tabu i potrafi mówić o nich wprost, trafnie, zwięźle, bez upiększeń i bez ogródek.

Vladimira Sumberova

Idnes.cz

 

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66013-23-0
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

POCZUCIA WINY

– Musimy ją stąd przenieść – mówi pielęgniarka oddziałowa. Jej głos jest donośny i stanowczy jak trzaskanie biczem, bo ona tak mówi zawsze.

Ordynator podnosi wzrok znad dokumentów.

– Prawie o tym zapomniałem. Kiedy to się zacznie? – pyta cicho, mówienie głośno w pomieszczeniu, w którym ktoś śpi, wydaje mu się niestosowne, nie chce obudzić pacjentki, choć przecież czeka na jej przebudzenie i nic nie ucieszyłoby go bardziej.

– W czwartek.

– Ten za tydzień?

– Nie, najbliższy.

Oboje spoglądają na łóżko.

– Jutro panią przeniesiemy, dobrze? – postanawia ordynator i z jakiejś niewiadomej przyczyny dodaje na końcu zdania znak zapytania. Przecież pacjentce jest obojętne, gdzie będzie leżeć, jeśli muszą tu pomalować, to niech sobie malują, ona i tak nie widzi tych pożółkłych ścian, ma zamknięte oczy i wygląda na spokojną, jakby tylko spała, a przynajmniej takie wrażenie odnosi Julia, kiedy odwiedza ją po południu z dziećmi. Trzyma ją za rękę i wciąż czeka, aż poczuje na dłoni ruch jej palców, muśnięcie, ledwo odczuwalne, jak kiedy słaby wiatr głaszcze zasłonę przez otwarte okno, ale znów nie pojawia się nawet najmniejszy powiew. Pomimo to Julia nie puszcza ręki i cicho opowiada o porannych wydarzeniach. Nie stało się nic nadzwyczajnego, ale siedzenie tu w milczeniu wydaje się jej dziwne, równie dobrze mogłaby w ogóle tu nie przyjeżdżać, więc opisuje te dzisiejsze drobnostki ze wszystkimi szczegółami. Ma ogromne wyrzuty sumienia, choć przecież niepotrzebnie, to nie jej wina, ona tego nie chciała, przecież ona kocha Miszę, nawet teraz, po tym wszystkim, wciąż ją kocha, gdyby nie kochała, to nie siedziałaby tutaj.

– Bruno stłukł kubek, jeden z tych czterech, które kupiłyśmy wtedy na targu, pamiętasz? A Meda posoliła mu herbatę… specjalnie.

– Niczego nie soliłam, sam ją sobie posolił – broni się Meda.

– Pourqoui?

– Bo jest głupi.

– Parlez français!

– Dlaczego?

Julia macha ręką, nie chce się tym teraz zajmować, ostatnio nie ma do Medy nerwów, ostatnio nie ma nerwów do niczego, wszystko się rozpadło, wszystko jest zniszczone. Jak ten ceramiczny kubek w kropki, którego Julia już nigdzie nie odkupi i nie da się go zlepić. Przeminęło.

– Mamo, czy ona śpi? – pyta Bruno, siada na łóżku Miszy i przygląda się jej z bliska uważnie, a nawet dotyka palcem czubka jej nosa.

– Tak, śpi, i zejdź z tego łóżka, tak się nie robi! – strofuje go Julia. Boi się, że Bruno odłączy Miszy jakąś ważną rurkę. Rozlega się dźwięk, chyba to nic groźnego, nie brzmi jak alarm, po prostu zwykły sygnał, ale kobieta i tak znów rozkazuje synowi, by zszedł, natychmiast!

– To dlaczego do niej mówisz, skoro śpi? Przecież cię nie słyszy.

Julia w zamyśleniu przechyla głowę na bok.

– Bo myślę, że nas słyszy.

– Nie rozumiem.

– Nie szkodzi – mówi Julia, a potem przypomina sobie o tych orchideach, które przyniosła. Wstaje, podnosi kwiaty z parapetu, na który je odłożyła, i wciska do trzech różowych róż, które już są w wazonie na szafce nocnej, bo żadnego innego wazonu niż ten na szafce nocnej tu nie ma. Julia podnosi go i przestawia na stół, bo tam, przy oknie, jest dużo więcej światła.

– Ludzie w śpiączce słyszą – poucza tymczasem Meda Brunona i dodaje, że tak mówił tata, a tata na pewno wie najlepiej, tata wie o tych sprawach wszystko, tata wie wszystko o wszystkim.

Bruno jest zaskoczony.

– W jakiej śpiączce?

Przecież mama powiedziała, że Misza śpi, to samo mówił też tata, i że kiedy się obudzi, znów będzie zdrowa, że musi sobie odpocząć i nabrać sił, że jest chora, o śpiączce nikt nic nie mówił. I co to w ogóle jest?

Meda przewraca oczami, dlaczego akurat ona musi mieć tak głupiego brata?

– Parlez français, entre vous! – upomina ich Julia.

– Dlaczego nie możemy rozmawiać ze sobą po czesku? – dziwi się Meda.

– Bo za chwilę zapomnicie cały francuski.

– No i?

– Kiedyś będziecie tego żałować.

– Na pewno nie – odcina się Meda.

– Będziecie.

– Nie będziemy.

– Bruno, idź lepiej na korytarz, ty też, Medo, zaraz do was przyjdę. – Julia wygania ich, wciskając przy tym Medzie do ręki pieniądze, na pewno jest tam jakiś automat z jedzeniem lub piciem, niech sobie coś kupią, jej jest to dziś obojętne. – Tylko nie coca-colę! – woła jeszcze, zanim zamkną się za nimi drzwi, więc aż tak obojętne nie jest to jej nawet dzisiaj.

– Dlaczego? – pyta Julia głośno, kiedy zostaje w pokoju sama. – Daliśmy ci wszystko… Wszystko – powtarza i brzmi to jak wyrzut. Michaela jej nie słyszy, a może słyszy, ale nie potrafi tego okazać nawet nieznacznym ruchem, nawet westchnięciem. Niczym.

Julia przysuwa się bliżej.

– Przecież było nam tak pięknie, tak dobrze, a ty wszystko zepsułaś… Wszystko! – Znów to powtarza i znów brzmi to jak wyrzut. – Nie wiem, czy w ogóle powinnam chcieć, żebyś się obudziła – przyznaje po chwili ciszy, ale wciąż siedzi, nie może zmusić się do wyjścia, wciąż patrzy na Miszę i wciąż trzyma ją za rękę, uświadamia sobie nawet, że płyną jej przy tym z oczu łzy, więc wyciera je grzbietem dłoni i smarka głośno w chusteczkę. – Cholera, widzisz, do czego mnie doprowadziłaś? – mówi i po raz trzeci brzmi to jak wyrzut, potem rozlega się energiczne pukanie i wchodzi Maks. Wygląda na zaskoczonego i wkurzonego. Dlaczego, do diabła, Julia tu przychodzi i w dodatku ciągnie ze sobą jeszcze dzieci?

– Väntar du på mig? – pyta.

Julia obraca się i jest tak samo zaskoczona jak Maks.

– Ja czy ona?

– Oczywiście, że ty.

– Nie, naprawdę nie czekałam tu na ciebie.

– Szkoda. – Maks się uśmiecha i całuje Julię w policzek. Jak gdyby nigdy nic.

– Co tu robisz? – szepcze ona.

– Chciałem ją zobaczyć. Jak się ma?

– Wciąż tak samo.

– A ty?

Julia dotyka swojego lewego ramienia.

– Masz na myśli to?

– Mam na myśli wszystko.

– Ręka boli już mniej.

– Potem ją obejrzę – obiecuje Maks i podchodzi bardzo blisko łóżka Miszy. Najpierw sprawdza monitor pokazujący bicie serca, ciśnienie krwi, ciśnienie wewnątrzczaszkowe i ciśnienie perfuzyjne mózgu, a dopiero potem spogląda na śpiącą Michaelę. Ma ochotę pocałować ją w czoło, ale nie może tego zrobić przy Julii, więc udaje, że kontroluje cewnik żylny, żeby mieć pretekst przynajmniej do przelotnego dotyku, potem podsuwa sobie drugie krzesło i siada przy łóżku tak jak Julia. Siedzą tam obok siebie jak w ławce szkolnej, jakby ktoś miał ich oceniać. Piątka za to, że przyszli. Trója za wcześniejsze zachowanie.

– Obudzi się? – pyta Julia po chwili. Przecież Maks musi to wiedzieć.

– Mam nadzieję – mówi Maks i nawet nie patrząc na Julię dodaje, że tak byłoby najlepiej dla wszystkich.

– Dla mnie też?

– Oczywiście jeśli umrze, to…

– Nie mów tego – przerywa mu Julia.

– Musi się obudzić. Po prostu musi.

– Widziałeś te jej włosy?

– Widziałem, już wcześniej. – Maks delikatnie potrząsa głową, jakby próbował wyrzucić z niej niektóre wspomnienia.

– I co o tym myślisz?

– Nic. Co miałbym myśleć?

– Jasne, ty nigdy o niczym nie myślisz, wszystko jest ci obojętne, a potem takie są efekty. – Zdenerwowana Julia wskazuje palcem na Miszę.

– Czyli to moja wina? Naprawdę chcesz, żebym czuł się jeszcze gorzej, niż już się z tego powodu czuję, do cholery?

Julia kręci głową i znów zaczyna płakać.

– Przestań, dzieciaki opychają się za drzwiami czekoladą, a ty tu siedzisz i ryczysz. Chodź – mówi Maks, bierze Julię pod rękę i wyprowadza ją na korytarz.

– Umarła? – krzyczy przerażona Meda na widok płaczącej mamy i podpierającego ją ojca, przecież nie podpierałby jej, gdyby Misza nie umarła, a mama nie płacze prawie nigdy, czyli tak, czyli umarła…

– Nie umarła – uspokaja ją tata, a potem proponuje, żeby poszli razem na pizzę. Na miły wspólny obiad. Jak kiedyś. Jak rodzina. Ich czworo. Jak gdyby nic się nie stało.

– Taaak, pizza! – krzyczy Bruno, choć nie jest pewny, czy po tej całej czekoladzie i coca-coli coś jeszcze zmieści się mu w brzuchu, Julia głaszcze męża po ramieniu, a potem wszyscy wychodzą ze szpitala.



Janek zatrzymuje się przed drzwiami wskazanymi przez pielęgniarkę oddziałową, chwyta klamkę, a potem ogarnia go zwątpienie, nie chce tam wchodzić z Alicją, chce znów być z Miszą sam na sam, ale dziś jak na złość spotkał Alicję tuż przed budynkiem S1, więc idą do Miszy razem.

– Co jest? – pyta Alicja, a w jej głosie słychać rozdrażnienie. Dobrze wie, że Janek nie chce z nią tam wchodzić, to wcale nie był przypadek, że go tam dziś spotkała, ona tam na niego czekała. Na recepcji w siłowni jakiś dziewczęcy głos powiedział jej, że Janek wyszedł na przerwę obiadową, a telefon miał wyłączony. „Pewnie nie chciał mnie okłamywać" – myśli Alicja, ale nie można powiedzieć, żeby to ją pocieszyło, wszystko jest jakieś takie do dupy, wszystko jest inaczej, niż wyobrażała sobie na początku.

– Nic – mówi Janek i puka, bardziej z grzeczności, wiadomo, że Misza mu nie otworzy, a potem oboje wchodzą do środka.

Janek od razu sięga po krzesło i przysuwa je do łóżka Miszy, a Alicja podchodzi do stolika przy oknie, na którym stoi wazon pełen kwiatów.

– To od ciebie? – pyta Janka i brzmi to jak wyrzut, oczywiście, że są od niego, kto inny przyniósłby Miszy różowe róże? Ale czy to ważne, co kto komu przyniósł? W porównaniu z tym, że ktoś w tym pomieszczeniu właśnie walczy o życie, reszta jest przecież nieistotna. – To od ciebie? – pyta znów, trochę głośniej.

Janek odwraca się i kręci głową, chociaż tak, są od niego, to znaczy nie wszystkie, on przyniósł Miszy trzy różowe róże, ale teraz w wazonie jest jeszcze pięć orchidei, na pewno przyniósł je ten facet, a to Janka tak wkurza, że robi się cały czerwony.

Załgany kłamca, Alicja musi zacisnąć zęby, żeby mu nie wygarnąć.

– Nie ściemniaj – obwinia go szeptem i nie dodaje nic więcej, bo co mogłaby zyskać takimi komentarzami? Nie chce kłócić się z Jankiem, chce być najlepszą kobietą na świecie, chce, żeby ją kochał, żeby kochał ją dużo bardziej niż Michaelę! Wypakowuje z papieru mały słonecznik i wciska go między te wszystkie róże i orchidee, to już wcale nie wygląda ładnie, w tym wąskim wazonie jest za dużo kwiatów i w ogóle do siebie nie pasują, ale przecież nie weźmie tego słonecznika z powrotem do domu, zresztą Misza i tak najbardziej lubi słoneczniki, zawsze mówiła, że ten kwiat jest do niej podobny, że mają taką samą twarz, a teraz, kiedy ścięła i zafarbowała włosy, podobieństwo naprawdę jest uderzające.

– Dlaczego zmieniła kolor włosów? – pyta Alicja i przysuwa swoje krzesło do Janka. Ci dwoje również siedzą jak w ławce szkolnej. Piątka za to, że przyszli. Trója za wcześniejsze zachowanie.

– Nie wiem.

– W ogóle jej to nie pasuje.

– Zajmujesz się pierdołami – oświadcza Janek i podchodzi do okna. Nie może siedzieć obok Alicji i jednocześnie patrzeć na Miszę, po prostu nie da rady.

– Mam tu siedzieć i milczeć?

– Tak. Tak byłoby najlepiej.

– W takim razie mogłam w ogóle nie przychodzić.

„Racja, mogłaś" – myśli Janek, ale nic nie mówi, zresztą nie musi, Alicja wie, o czym akurat myśli, i dobrze wie, że jej obecność mu przeszkadza, że Misza wciąż stoi, czy raczej leży między nimi i że dopóki będzie żyła, będzie między nimi stać czy leżeć, nieważne, do diabła, po prostu będzie między nimi. Powinna była umrzeć, powinna była od razu umrzeć i byłby spokój.

– Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli otworzę okno? – pyta Janek po chwili.

– Mnie? Nie. Jest tu straszny zaduch.

– Słabo ci?

– Trochę.

Janek podchodzi do umywalki i bierze szklankę, która na niej stoi, całkiem czystą i nietkniętą szklankę, bo Misza nie ma siły wstać i dotknąć jej, nalewa wodę.

– Masz, napij się, musisz dużo pić – zachęca Alicję, nagle taki troskliwy, ale zawsze jest taki, tyle że Misza odciąga jego uwagę, to jej wina, że wszystko się im rozpada, czy raczej że nie udaje się im niczego wybudować, choćby dwóch klocków na sobie, a potem trzeciego, Alicja nie pragnie niczego więcej.

– Dziękuję – uśmiecha się, a kiedy pije, patrzy przez dno na Miszę niemal zwycięsko.

– Lepiej?

– Tak.

– Przynieść ci coś do jedzenia?

Alicja kręci głową, nie chce teraz jeść, ale Janek mimo to wstaje i wychodzi, bo skoro nie może porozmawiać z Miszą, nie może jej dotknąć, to nie ma po co tu być, a nie może rozmawiać z Miszą, nie może nic, kiedy siedzi tu Alicja. Ona obserwuje każdy jego ruch, jakby chciała go na czymś przyłapać, czy raczej nie chciała.

– Gdybyś się nie obudziła, wszystkim byłoby łatwiej – mówi Alicja, kiedy Janek znika na korytarzu, i przysuwa swoje krzesło do łóżka. Nawet chwyta Miszę za rękę, choć po takich słowach jest to dość niestosowne. Patrzy na jej zastygłą twarz, która bez uśmiechu w ogóle nie jest podobna do twarzy Miszy, a przez głowę przelatują jej te wszystkie wspólne lata, miłe chwile, mnóstwo śmiechu i bardzo dużo miłości, a Alicja szybko odgania to od siebie, nie chce o tym myśleć, przecież zrobiła tylko to, co musiała, i już nigdy nie da się tego cofnąć, więc na cóż jej teraz żal?

Drzwi delikatnie skrzypią i ktoś wchodzi do środka, Alicja spodziewa się, że to Janek z jedzeniem, ale to nie Janek, tylko pielęgniarka, która przyszła umyć Miszę.

– Poczekam na zewnątrz – szepcze Alicja, nagle szepcze, a przecież dotychczas mówiła normalnie, i przepuszcza pielęgniarkę do łóżka.

– Może pani zostać. To pani koleżanka?

Alicja jest zaskoczona.

– Tak.

– To miło, że pani przyszła, wprawdzie tego nie widać, ale wizyty pomagają najbardziej, może jej pani na przykład puszczać ulubioną muzykę, czytać lub opowiadać, cokolwiek. Jedna nasza młoda pacjentka, już dawno, obudziła się, kiedy mama umalowała jej twarz. Może to był przypadek, ale ja zawsze mówię, że wszystko jest jakoś powiązane.

– Misza się nie malowała.

– Podaję tylko przykład. – Pielęgniarka się uśmiecha, myjąc Miszy bezwładne ramiona, szyję i całą górną połowę ciała, potem próbuje obrócić ją delikatnie na bok, żeby umyć też plecy. Alicja ma wrażenie, że powinna coś zrobić, jakoś przytrzymać Miszę, pomóc pielęgniarce, bezwładne ciało na pewno jest ciężkie, choć Misza ma drobną posturę, ale mimo to stoi osłupiała i nie może się ruszyć. Wreszcie po raz pierwszy się rozpłakuje.

Pielęgniarka się odwraca.

– Przepraszam, powinnam była przewidzieć, że to panią poruszy.

Alicja pociąga nosem.

– To nie pani wina.

„Tylko moja, tylko i wyłącznie moja" – chciałaby dodać i płacze dalej, nie może zatrzymać łez, ta słona lawina całkowicie ją przygniotła, Alicja utknęła pod nią i nie wie, gdzie jest góra, a gdzie dół, nie może oddychać, spanikowana wybiega na korytarz, tam nareszcie robi się jej trochę lepiej, troszeczkę.

– Coś się stało? – pyta Janek, całkiem spokojnie i chłodno, jakby czekał, aż się to stanie, aż to się skończy? W ręce trzyma kanapkę pełnoziarnistą i banany w czekoladzie, bo Alicja lubi te pełnoziarniste rzeczy, a banany w czekoladzie je w ostatnich tygodniach na okrągło. Janek przez kilka sekund stoi całkowicie sparaliżowany mieszanym uczuciem, które najbardziej przypomina ulgę. Koniec.

– Nic – łka Alicja. Nic się nie stało. Albo nie: stało się wszystko.

Janek wzdycha.

– Jezu, tak się wystraszyłem – mówi głośno, chyba żeby przekonać też samego siebie, potem kładzie te dwie rzeczy na kolanach Alicji i znów wchodzi do pokoju Miszy, chce wykorzystać to, że teraz może chociaż przez kilka minut pobyć z Miszą sam na sam, ale w środku jest jakaś pielęgniarka, która akurat myje jej gąbką nogi.

– Dzień dobry – mówi kobieta.

– Dobry.

– Pan też jest jej kolegą?

Janek ogląda się na drzwi, żeby upewnić się, że nie stoi za nim Alicja i że są zamknięte, potem kręci głową.

– Narzeczonym.

Po raz pierwszy mówi to na głos i czuje się wyjątkowo, wyjątkowo pięknie. Misza nie będzie należeć do nikogo innego, Misza jest jego!

– Nie wiedziałam, że Misza jest zaręczona. To dobrze.

Pielęgniarka uśmiecha się do Miszy i głaszcze ją po włosach, potem okrąża łóżko i próbuje przewrócić ją na drugi bok.

– Pomogę pani – proponuje Janek i szybko podbiega, w ogóle go nie mdli jak przedtem Alicję, a w jego dotyku jest olbrzymia czułość. Delikatnie przesuwa palce po ramieniu Miszy, szepcze, że wszystko znów będzie dobrze, a potem zauważa, że Misza ma za lewym uchem malutki tatuaż. Ale Misza nigdy nie chciała żadnych tatuaży, a igieł bała się jak diabeł krzyża.

– Gotowe – wzdycha pielęgniarka.

Janek nie reaguje, myśli o tym, co właśnie zobaczył.

– Już może pan ją położyć.

– Przepraszam.

– W porządku. Zostawię was samych, żebyście mogli porozmawiać – mówi pielęgniarka, zbiera swoje rzeczy i wychodzi, ale potem wchodzi Alicja, więc Janek nie mówi Miszy wszystkiego, co chciałby jej powiedzieć, a poza tym jest tak wściekły z powodu tego tatuażu, że woli milczeć.

– Idziemy? – pyta Alicja po chwili ciszy.

– Dokąd? – odpowiada zdezorientowany Janek, bo naprawdę nie wie. Nie wie, co ma robić.

Alicja wstaje, teraz już naprawdę się wkurzyła.

– Jeśli chcesz, to z nią tu zostań – prycha, nawet nie żegna się z Miszą i wybiega na korytarz.

Janek dogania ją dopiero na parkingu, bo przecież on musiał pożegnać się z Miszą.

– Przestań wariować – mówi i chwyta Alicję za ramię. Nie chce być teraz sam, trochę łatwiej jest być z kimś.

Alicja otwiera auto i zamierza wsiąść, ale Janek przyciąga ją do siebie i całuje, dawno jej tak nie całował, może nawet nigdy. Alicja jest zaskoczona, ale miło, tak miło, że pozwala Jankowi wcisnąć się na tylne siedzenie i sama ściąga majtki spod długiej sukienki, wprawdzie w ogóle nie ma nastroju na seks, ale chce wreszcie pokonać Miszę.

– Delikatnie – sapie, bo Janek nie jest zbyt delikatny, chce ukarać Alicję i chce ukarać Miszę, ją przede wszystkim, jakby już sama nie ukarała się wystarczająco.

– Pojechałbym nad morze, gdzieś daleko – mówi Janek w drodze do domu, wbijając wzrok w jezdnię, za nic nie spojrzy na Alicję, więc nie wiadomo, czy chce wyjechać z nią, czy po prostu tchórzliwie przed tym wszystkim uciec?

– Byłoby pięknie – mówi Alicja, bo nie wie, co innego mogłaby w takiej chwili powiedzieć, bez wahania pojechałaby z Jankiem na kraj świata, ale coś cieknie jej po udzie, czy to nie krew, czy wszystko jest w porządku? Misza leży w szpitalu z dziurą po kuli w głowie, czy wszystko może jeszcze być w porządku, czy nie poszło w diabły?

– Na tydzień? – Janek kontynuuje swoją myśl.

– Co na tydzień?

– Karaiby.

– Ze mną?

– Jasne, że z tobą.

– Dobra – zgadza się Alicja, siada na prawym boku i uśmiecha się pomimo bólu, potem dyskretnie sięga sobie między nogi, to nie krew, acha, dobrze, oboje potrzebują odpoczynku, muszą wyjechać, zmazać całą przeszłość, jakby nigdy nie istniała, i zacząć żyć jakoś normalnie. Jak para, jak rodzina. Oni troje.Po śmierci ojca Eliza Caine postanawia porzucić Londyn i objąć stanowisko guwernantki w posiadłości Gaudlin Hall. W starym domu nie zastaje jednak pracodawcy.

Wita ją tylko… dwoje dzieci.

Tajemnica, o której nikt nie chce mówić. Klaustrofobiczna atmosfera angielskiej prowincji. I seria wypadków wskazujących na siły nadprzyrodzone. Kiedy wychodzi na jaw tragiczny los poprzednich guwernantek, Eliza Caine pojmuje, że w Gaudlin Hall stoczy bój o życie swoje i swoich podopiecznych.

Wzorowa rodzina: matka nauczycielka, ojciec przedsiębiorca, dwoje dzieci. Jednak pozorna idylla zmienia się w koszmar, gdy córka Alicja po raz pierwszy sięga po narkotyki i wsiada na szaleńczą karuzelę kręcącą się coraz szybciej. Czy stało się tak za sprawą jednej złej decyzji, czy wieloletnich błędów uznawanych powszechnie za błahe? Jak rodzice mogą ustrzec dzieci przed narkotykami? Jak one same mogą się przed nimi bronić?

Mam na imię Alicja. Jestem narkomanką to pierwsza część trylogii pod tytułem Dziewczyny na smyczy poświęconej problemom nastolatek.

Jedna z najpopularniejszych brytyjskich komedii literackich!

Kiedy Reginald I. Perrin, pracownik Słonecznych Deserów, obudził się pewnego czwartkowego poranka, bynajmniej nie zamierzał nazwać swej teściowej hipopotamem. Lecz później wszystko uległo diametralnej zmianie.

Reggie poczuł, że musi zmienić swoje życie. Nie chciał,

by ograniczało się do nudnej pracy i przewidywalnego małżeństwa. Przewraca więc swój świat do góry nogami. Czy to pozwoli mu odwrócić złą kartę?

Brytyjski humor w najlepszym, starym stylu!

Czwarta część najpopularniejszego literackiego sitcomu ostatnich lat!

Spokój na zamku zostaje zakłócony. Personel musi zmierzyć się z falą przestępstw przetaczających się przez Kostkę.

Czy w obliczu tak dramatycznych wydarzeń można zachować dobry humor? Oczywiście! Nowi bohaterowie, nowe wątki i kolejna dawka doskonałej rozrywki. Evžen Boček mistrzowsko bawi się konwencją, serwując gagi i humor sytuacyjny, za które pokochały go setki tysięcy czytelników!

Pamiętnik surrealistyczny. Gwarancja czeskiego humoru.

Przewrotny humor i galeria nietuzinkowych osobowości gwarantują dobrą zabawę. Obok historii opowiedzianej w taki sposób nie można przejść obojętnie. Mamy do czynienia z jedną z najzabawniejszych książek XXI wieku!

Rodzina Kostków powraca z Ameryki do Czech, by przejąć dawną siedzibę rodu – zamek Kostka. W zamku zastają dotychczasowych pracowników: kasztelana, ogrodnika oraz kucharkę. Jak nowi właściciele poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Jak odnajdą się w rolach dotychczas nieodgrywanych?

Thriller psychologiczno-sądowy.

Jedna z najważniejszych powieści grozy ostatnich lat.

Szkocja, 1869 rok. W zapomnianej przez Boga i ludzi osadzie zostaje popełnione potrójne morderstwo. Do winy przyznaje się siedemnastoletni Roderick Macrae. Czy rzeczywiście jest odpowiedzialny za zbrodnię. Co mogło sprawić, że postanowił zrealizować swe krwawe zamiary?

Finalista Nagrody Bookera 2016

Zdobywca Nagrody Saltire 2016 w kategorii Najlepsza Powieść 2016 Zdobywca Nagrody Vrij Nederland w kategorii Najlepszy Thriller 2017 Finalista Nagrody Los Angeles Times w kategorii Najlepsza Książka Grozy 2017

Finalista Sunday Herald Culture Awards w kategorii Autor Roku 2017

Trybecz, pasmo górskie na Słowacji. Od dziesięcioleci krążą o nim legendy z powodu tajemniczych zaginięć. Niektóre ofiary zostały znalezione martwe. Niektóre zniknęły bez śladu. A jeszcze inne powróciły – ranne i niezdolne do życia.

Igor zdobył tytuł magistra. Po pięciu latach wreszcie może zacząć karierę jako… robotnik budowlany. Na swojej pierwszej budowie odkrywa tajemniczy sejf. Znajduje w nim płyty gramofonowe sprzed kilkudziesięciu lat. Słyszy na nich głos człowieka, który przez ponad trzy miesiące błąkał się w górach Trybecza.

Legenda, mistyfikacja czy przerażająca rzeczywistość?

Świetna powieść najpopularniejszego słowackiego pisarza. Jozef Karika staje twarzą w twarz z legendą Trybecza.

Szczelina zdobyła najważniejszą słowacką nagrodę literacką

ANASOFT LITERA w kategorii NAGRODA CZYTELNIKÓW!

Jakie wydarzenie najbardziej zmienia świat dorosłego mężczyzny? Oczywiście narodziny dziecka.

Dziecko w wieku przedszkolnym to zbiór opowieści napisanych przez tatę trzyletniej Wiki. M. M. Cabicar opisuje rodzicielską rzeczywistość bezkompromisowo, czasem dosadnie, ale przede wszystkim z rozbrajającą szczerością i kapitalnym poczuciem humoru. Nie zdejmuje różowych okularów nawet w najbardziej kłopotliwych sytuacjach, wychowując dzięki temu niezwykle pogodne dziecko!

Jeremiasz jest inny. Żyje w świecie, w którym dni tygodnia mają swoje kolory, a najlepszą zabawką jest zamek błyskawiczny. Jeremiasz wychodzi z domu tylko z olbrzymią pokrywką.

Jeremiaszem opiekuje się siostra Pamela. Dlaczego to właśnie ona rozumie go najlepiej? Chłopiec, jego siostra oraz ich mama przeprowadzają się do kolejnego miasta. Muszą rozpocząć życie na nowo. Czy tym razem im się to uda?

Ta pełna ciepła i humoru historia łamie serca i uczy zrozumienia.

Ta powieść chwyta za gardło i trzyma do ostatniej strony!

Zmęczony metropolią Wiktor wyjeżdża z Pragi, by zostać kasztelanem morawskiego zamku. Pragnie odnaleźć wewnętrzną równowagę i zażegnać kryzys małżeński. Jednak wizja spokojnego życia wśród zabytkowych mebli i dzieł sztuki szybko odchodzi w zapomnienie. Na zamku czeka dość zagadkowy personel oraz… demony przeszłości.

Tajemnicze odgłosy i niewyjaśnione zdarzenia przejmują władzę nad Wiktorem i jego rodziną. Czy mają swoje wytłumaczenie? Czy racjonalny umysł Wiktora rozwikła tajemnicę zamku?

Pamiętajcie: niczemu się tutaj nie dziwcie!

Zabawna powieść o kobietach i mężczyznach. Tę książkę kupił co setny Czech!

Ekożona stawia wiele aktualnych pytań: Czego oczekujemy od swoich partnerów? Jakie jest znaczenie porodu naturalnego? Co tak naprawdę oznacza życie w zgodzie z naturą i z samym sobą? Czy naturalny jest na przykład ogród? Albo małżeństwo?

Poruszane przez autora poważne tematy zostały ubrane w brawurową narrację. Szczerość, autoironia i humor sprawiają, że mamy do czynienia z powieścią niezwykle inteligentną i nowoczesną.

Kiedy Mojmirowi pęka aorta, jego świat oraz światopogląd ulegają gwałtownym zmianom. Mojmir zmienia się z butnego racjonalisty… no właśnie, w kogo?

W tej brawurowej narracji pełnej ciętych ripost Michal Viewegh z humorem i autoironią opowiada o byciu pacjentem VIP oraz o poszukiwaniu nowej drogi życiowej po osobistym kataklizmie.

Ekomąż to jedna z najważniejszych powieści najpopularniejszego czeskiego pisarza.

Jeden na milion to zbiór czternastu opowiadań jednego z najpopularniejszych czeskich prozaików. Martin Reiner zabiera nas na łąki pełne hipisów, na próby chóru więziennego, do Ameryki – a szerokiemu wachlarzowi tematów towarzyszą różnorodne formy literackie. Lektura dla smakoszy!

MISTYCZNY PORNO-GASTRO THRILLER Z XIX-WIECZNEJ PRAGI

Nadchodzi nowy rok. Kiedy praski Orloj wybija północ, odkryta zostaje bestialska zbrodnia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi ekscentryczny komisarz Durman. Czy jego nietypowe metody doprowadzą do ujęcia sprawcy? Jak powstrzymać mordercę, który zawsze o krok wyprzedza policję? I czym jest tajemnicze Ordo Novi Ordinis?

Pewien praski bankier z braku innego pomysłu kupuje synowi na Boże Narodzenie świnkę morską. Jak dalece to niewinne wydarzenie zmieni życie rodziny? Jakie sekrety skrywa bank narodowy? I czy przed kryzysem finansowym można schować się w beczce?

W żadnym innym utworze literatura czeska nie zbliżyła się do twórczości Franza Kafki tak bardzo, jak w Świnkach morskich. (Milan Exner)

Powracający w rodzinne morawskie góry praski dziennikarz dokonuje bilansu swojego życia.

Siekiera jest dowodem na to, że sytuacja człowieka w społeczeństwie i w rodzinie nie zmieniła się w przeciągu ostatniego półwiecza tak bardzo, jak zwykliśmy sądzić. Ta powieść wciąż jest niezwykle aktualna.

Mistyczny thriller przesiąknięty strachem.

Po rozpadzie kilkuletniego związku Jożo Karski powraca do rodzinnego Rużomberka. Tam czeka na niego puste mieszkanie rodziców, najmroźniejsza od kilku dziesięcioleci zima i podnóże góry skrywające mroczną tajemnicę.

Wkrótce w sąsiedztwie zaczynają znikać dzieci.

Pamiętacie, jak to jest: mieć czternaście lat i być zagubionym, wrażliwym, lekkomyślnym, romantycznym i niezwykle napalonym nastolatkiem? Przypomni Wam to Nick Twisp – młody buntownik, którego zna cała Ameryka!

Miłość, bunt, inicjacje seksualne, młodzieńcze przyjaźnie, problemy w szkole, problemy w domu – i szalone wakacje. A to wszystko doprawione czarnym humorem i przezabawnymi dialogami.

Uczniowie Cobaina to pełna dzikich przygód i humoru historia grupy nastolatków uwielbiających Johna Lennona i Kurta Cobaina. Razem przeżywają imprezy, zakładają zespoły rockowe i próbują osiągnąć sukces.

To również – a może przede wszystkim – poszukiwanie źródeł wyalienowania i bezradności w dzisiejszym świecie. Co czeka bohaterów, gdy karuzela młodości nieubłaganie się zatrzyma?

Puchar od Pana Boga to zbiór tekstów, w których sport stanowi pretekst do opowieści o sprawach najważniejszych: życiu i śmierci, miłości, przyjaźni i pasji. Ota Pavel mówi o zwycięstwach i porażkach równie pięknie, jak o sarnach i rybach.

Lektura dla czytelników w każdym wieku i wspaniała lekcja życia.

Lucynka, Macoszka i ja to opowieść o sile przeszłości, o miłości do dziecka i tęsknocie za samym sobą. Ta książka – choć w dużej mierze oparta na prawdziwych wydarzeniach – zabiera czytelników do innego świata. Znacznie piękniejszego.

Czytelnik ma tu do czynienia z prozą niemal doskonałą. (Pavel Janoušek, „Tvar”)

Chcesz wygrać z Barceloną, a potem zostać mistrzem świata w piłce nożnej? Musisz być biednym rolnikiem i mieć jedenastu synów. Załóż drużynę piłkarską, a potem będzie już z górki. Rozgrywki ligowe, mistrzostwo kraju...

Książka mądra, z uśmiechem. Podróże, relacje z meczów, niekłamane emocje.

Świetna dla dzieci. Wciągająca dla dorosłych.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: