Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Niezwykła historia Pałacu Saskiego - ebook

Data wydania:
10 czerwca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Niezwykła historia Pałacu Saskiego - ebook

Historia nieistniejącego pałacu Saskiego jest burzliwa i pełna tajemnic. Jedyną pozostałością po wysadzonej w grudniu 1944 roku przez Niemców budowli jest fragment kolumnady z Grobem Nieznanego Żołnierza.
Przeprowadzone w ciągu ostatnich kilkunastu lat badania archeologiczne jego podziemnej części, a także placu Marszałka Józefa Piłsudskiego, dostarczyły ciekawych znalezisk. Autorka, będąca z wykształcenia archeologiem i fotografem, uczestniczyła w prowadzonych pracach wykopaliskowych i dokumentowała to, co znajdowano pod powierzchnią ziemi. W swojej książce pt. „Niezwykła historia pałacu Saskiego” opowiada nie tylko o zaskakujących odkryciach, ale przede wszystkim o ludziach, którzy byli związani z tym miejscem. Z kim romansował August II Mocny i czy rzeczywiście łamał podkowy? Kto jeździł nago po placu Saskim? W czyjej garderobie znajdowało się 47 szlafroków? Jaki związek mieli piraci ze złamaniem szyfrów Armii Czerwonej? Komu postawiono mur na głowie podczas przebudowy pałacu w XIX wieku? Jakie pamiątki pozostawili po sobie niemieccy żołnierze? Co ciekawego znaleźli archeolodzy w pałacowych śmietnikach?
Na kartach bogato ilustrowanej książki Joanny Borowskiej czytelnik znajdzie odpowiedzi na powyższe pytania i na wiele innych. Całość składa się na barwną opowieść o historii miejsca, które z czasem zaczęło odgrywać szczególną rolę nie tylko w życiu miasta, ale całego kraju.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66195-89-9
Rozmiar pliku: 12 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORKI

Każdy ma takie miejsce, które jest mu bardzo bliskie, i lubi wracać do niego choćby myślami. Dla mnie od kilkunastu już lat takim miejscem jest pałac Saski w Warszawie. To jego podziemia miałam możliwość eksplorować i poznawać w trakcie prowadzonych badań archeologicznych. Kiedy na początku września 2006 roku rozpoczynałam pracę na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego, nie przypuszczałam, że spędzę tu wiele miesięcy i że miejsce to tak bardzo zafascynuje mnie swoją przeszłością. Pierwszym efektem mojego zainteresowania nim była wystawa fotograficzna zatytułowana Opowieści z Pałacu Saskiego prezentowana przez dwa lata w salach hotelu Sofitel Victoria w Warszawie. Kiedy odsłonięte w czasie wykopalisk relikty dawnej zabudowy zostały zasypane w 2009 roku, pod takim samym tytułem ukazał się album mojego autorstwa. Minęło wiele lat... Teraz przyszedł czas na dłuższą i obszerniejszą opowieść, wzbogaconą o nowe materiały i odkrycia.

Na przestrzeni wieków budowla, która znajdowała się pomiędzy rozległym placem a ogrodem, wiele razy zmieniała właścicieli, swój wygląd, a także nazwy. Początek dał jej barokowy pałac poety Jana Andrzeja Morsztyna. Za czasów królów z saskiej dynastii Wettinów, Augusta II zwanego Mocnym i jego syna Augusta III, budynek po wielu przebudowach stał się prywatną rezydencją i nazywany był pałacem Królewskim. Z czasem zaczęto używać określenia pałac Saski i to właśnie ta nazwa bardzo szybko się przyjęła i upowszechniła. Po przebudowie pałacu w XIX wieku, kiedy jego właścicielem został rosyjski kupiec Jan Skwarcow, oprócz nazwy pałac Saski zaczęto używać również określeń pałac lub dom Skwarcowa. Nie trwało to jednak zbyt długo. Kiedy zapomniano o dawnym właścicielu, powróciła stara nazwa, której używano do dramatycznego momentu, jakim było zburzenie budowli przez Niemców w grudniu 1944 roku. Jedyną naziemną częścią, która po niej ocalała, jest fragment kolumnady z Grobem Nieznanego Żołnierza, który już w okresie międzywojennym stał się miejscem szczególnym dla naszej tożsamości narodowej. I chociaż pałac Saski nie istnieje, to w ostatnich latach jest obiektem zainteresowań wielu środowisk i wciąż wzbudza wiele emocji. Dzieje się tak ze względu na podjętą w 2006 roku decyzję o jego odbudowie, która do tej pory nie doczekała się realizacji. Zapowiedź restytucji pałacu została ogłoszona na placu Piłsudskiego przez prezydenta RP Andrzeja Dudę podczas obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak dotąd prace budowlane jeszcze się nie rozpoczęły.

Na kartach książki, która właśnie trafiła w ręce Czytelnika, staram się nie tylko przybliżyć historię pałacu Saskiego, ale przede wszystkim pokazać ludzi z nim związanych. Obraz ich barwnego życia codziennego w różnych epokach powstał na podstawie źródeł pisanych i ikonograficznych, a także licznych źródeł archeologicznych. Odkopane relikty dawnego osadnictwa i zabudowy w rejonie dzisiejszego placu Piłsudskiego wraz z dziesiątkami tysięcy przedmiotów i ich fragmentów wzbogaciły opowieść o tym niezwykłym miejscu, które z czasem zaczęło odgrywać szczególną rolę w życiu nie tylko miasta, lecz także całego kraju.ROZDZIAŁ I

ZANIM POWSTAŁ PAŁAC SASKI

NAJSTARSZE DZIEJE

Kiedy staniemy na prawym brzegu Wisły i spojrzymy na panoramę Warszawy, zobaczymy wysoką skarpę, na której zza drzew wyłaniają się dachy licznych zabytkowych budowli. Nad nimi górują nieco oddalone wysokie wieżowce, które wieczorem oświetlane różnokolorowymi światłami tworzą malowniczy krajobraz miejski. Tam w głębi, w niewielkiej odległości od krawędzi skarpy, pomiędzy starą a nowoczesną zabudową znajduje się plac Marszałka Józefa Piłsudskiego wraz z Grobem Nieznanego Żołnierza i Ogrodem Saskim. Trudno jest sobie wyobrazić, że miejsce to, położone w centrum europejskiej stolicy, w przeszłości pokrywał gęsty las i było przez długi czas zupełnie niezamieszkane przez ludzi.

Aby zagospodarować ten teren, potrzebne były umiejętności i narzędzia, które człowiek nauczył się wytwarzać dopiero w okresie młodszej epoki kamienia zwanej neolitem. W połowie V tysiąclecia p.n.e. na ziemie obecnej Polski zaczynały napływać z południa grupy ludzi, które opanowały znajomość uprawy roli, hodowli zwierząt, a także wytwarzania glinianych naczyń i tkania materiałów. Z tego czasu z terenu dzisiejszej Warszawy znane są pojedyncze znaleziska, będące często odkryciami przypadkowymi. Należą do nich siekiery krzemienne, topory kamienne, motyki z poroża, a także krzemienne grociki strzał do łuku^().

Najstarsze przedmioty, jakie odkryto podczas przeprowadzonych badań archeologicznych w rejonie placu Piłsudskiego, to zaledwie kilka zabytków krzemiennych datowanych na młodszą epokę kamienia. Pośród nich znalazły się rdzeń i odłupki. Rdzenie powstawały na skutek uderzania przez człowieka tłuczkiem w bryłę krzemienia w celu otrzymania mniejszych jego fragmentów, czyli odłupków. Były one poddawane dalszej obróbce i stawały się różnymi narzędziami lub elementami uzbrojenia. Znaleziony rdzeń wykonany został z krzemienia czekoladowego. Złoża tego surowca znajdują się na południu Polski, w rejonie Gór Świętokrzyskich. Te dosyć skromne znaleziska świadczą o tym, że już w neolicie człowiek rozpoczął penetrację obszaru, na którym po tysiącach lat powstało wielkie założenie urbanistyczne XVIII-wiecznej Warszawy zwane Osią Saską. Jego obecność była krótkotrwała. Z terenu dzisiejszej Warszawy i jej okolic zachowały się nieliczne ślady po stałych osadach pochodzących z młodszej epoki kamienia. Były one niewielkie i tworzyło je zaledwie kilka domostw. Podstawą egzystencji mieszkających w nich ludzi była uprawa ziemi i hodowla zwierząt, takich jak krowy, świnie, owce, kozy. Okres neolitu kończy się wraz z pojawieniem się nowych technologii na początku II tysiąclecia p.n.e., kiedy to zaczęto wytwarzać przedmioty z brązu.

Kolejne ślady pobytu człowieka w rejonie dzisiejszego placu Piłsudskiego pochodzą dopiero z wczesnego średniowiecza. Są to fragmenty ceramiki znalezione w zachodniej części placu i datowane na XII–XIII wiek^(). W tym czasie sieć osadnictwa na obszarze Warszawy zaczęła się dynamicznie rozwijać. Nie istniały już pierwszy gród i przylegająca do niego osada, które funkcjonowały na Bródnie w X i XI wieku. Na lewym brzegu Wisły, na terenie Jazdowa powstała natomiast nowa warownia, która stała się siedzibą książąt mazowieckich. W XIII wieku dwukrotnie ją zniszczono i zaczęła tracić na znaczeniu. Na przełomie XIII i XIV wieku na obszarze zajmowanym obecnie przez Zamek Królewski został wzniesiony nowy gród, do którego przeniósł się dwór książęcy. W jego pobliżu biegł stary szlak handlowy z Czerska, wzdłuż dzisiejszego Krakowskiego Przedmieścia, przez Zakroczym, Płock, Toruń do Gdańska. Na północ od grodu powstało miasto Warszawa, którego pierwotna nazwa Warszowa pochodzi od imienia Warsz, rycerza z rodu Rawiczów. Członkowie tego rodu byli właścicielami ziem na terenie Warszawy^(). Ulokowany na wysokiej skarpie wiślanej gród z czasem przekształcił się w potężny zamek.

FOLWARK STAROŚCIŃSKI

Jest przy Warszawie folwark niemały, przy samym mieście, rozdzielony na trzy pola: dwie pole leżą na dobrym gruncie, ale w trzecie pole piasku się uradza, ale go łacno poprawić, bo gnoju w mieście dosyć. Pierwsze pole leży na końcu miasta, za Św. Krzyżem...^() – taki opis folwarku zachował się w lustracji starostwa przeprowadzonej w 1564 roku.

Dotyczy on obszaru przejętego w 1526 roku przez Skarb Królewski i administrowanego przez starostę warszawskiego^(). Rozległy teren pomiędzy ulicami: Chłodną, Elektoralną, Wierzbową, Mazowiecką, Świętokrzyską i Pańską, aż po wieś Wielka Wola wcześniej, od przełomu XIV i XV wieku, stanowił własność książąt mazowieckich.

Z czasów późnego średniowiecza pozyskano niewielki zbiór glinianych naczyń odkrytych w trakcie prac archeologicznych prowadzonych w północnej części placu Piłsudskiego. Badania wykopaliskowe z 2018 roku dostarczyły nowych znalezisk. Odkryto wówczas płytki rów o szerokości 70 centymetrów, biegnący wzdłuż osi wschód-zachód, i czworoboczną jamę. Na podstawie znalezionych fragmentów ceramiki obiekty te można datować na XV–XVI wiek^().

Folwark starościński był wykorzystywany rolniczo. Stanowił zaplecze dla rozwijającego się miasta. Pomimo licznych nadań na rzecz instytucji kościelnych, mieszczan i szlachty grunty orne obejmowały znaczny obszar. Uprawiano żyto, pszenicę, jęczmień, proso, owies, groch, a także len i konopie. Znajdowały się tu również dwa ogrody, w których hodowano cebulę, marchew, kapustę i inne warzywa^(). W 1620 roku do starostwa należały również trzy młyny położone przy niewielkich ciekach wodnych. Oprócz tego działało jeszcze pięć młynów łodnych, czyli takich, które znajdowały się najprawdopodobniej na brzegu Wisły. Trzy z nich mełły pszenicę, a pozostałe żyto^().

Ślady orki. Fot. Joanna Borowska

W trakcie badań archeologicznych pałacu Saskiego w wykopie przed Grobem Nieznanego Żołnierza natrafiono na ślady głębokiej orki, które są pozostałością po użytkowaniu pól starostwa warszawskiego. Podobne ślady wraz z zachowanymi odciskami po kołach wozów odsłonięto również na podwórku kamienicy przy ulicy Królewskiej 8. W warstwie ziemi ornej odkryto liczne przedmioty, które zgubiono lub po prostu wyrzucono. Pośród nich znalazły się fragmenty: ceramiki, kafli, dachówek, szkła, glinianych fajek, a także kości zwierzęcych. Oprócz zabytków masowych, czyli dosyć często występujących, pozyskano także przedmioty metalowe: gwoździe, naparstek, ołowianą plombę i kilkanaście szelągów Jana Kazimierza zwanych boratynkami. Na niektórych monetach udało się odczytać rok ich wybicia: 1661 i 1663^().

Badania studni z drewnianą cembrowiną znajdującej się na terenie folwarku starościńskiego. Fot. Joanna Borowska

Zabudowania folwarczne znajdowały się niedaleko kościoła Świętego Krzyża, w rejonie dzisiejszego placu Małachowskiego, gmachu Zachęty i kościoła ewangelickiego Świętej Trójcy. Architekt i królewski muzyk Adam Jarzębski tak opisał w 1643 roku rezydencję urzędową starosty Jana Grzybowskiego:

Za miastem w polu osobne

Miejsce, do tego sposobne:

Dwór, piękny w budynek wszelki,

Ma sadeczek, choć nie wielki.

Jest porządny w sklep i w gumno,

Wszystko grzeczy, pięknie, szumno^().

Wykopaliska archeologiczne prowadzone w 2008 roku odsłoniły na posesji położonej przy ulicy Królewskiej 8 drewnianą studnię. Była ona zagłębiona poniżej ówczesnego poziomu terenu na około 6,5 metra. Ze studni znajdującej się na terenie folwarku starościńskiego pobierano wodę do celów gospodarczych. Prawdopodobnie działała ona pomiędzy XVI a pierwszą połową XVII wieku^().

Kiedy pod koniec XVI stulecia Warszawa została stolicą, stała się miastem rezydencjonalnym polskich królów. Ziemie uprawne położone w bliskim sąsiedztwie miasta zaczęły zamieniać się w działki przeznaczone pod zabudowę. Proces rozdrabniania gruntów folwarku starościńskiego rozpoczął się od drugiej ćwierci XVII wieku. Napływający do Warszawy szlachta, duchowieństwo i magnaci otrzymywali ziemię na zasadzie posiadania emfiteutycznego – wieczystej lub czasowej dzierżawy^(). Osadnictwo na gruntach folwarcznych przerwała wojna polsko-szwedzka w latach 1655–1660, w czasie której doszło do znacznych zniszczeń istniejącej już zabudowy.

FORTYFIKACJE WAZOWSKIE

Zanim na tym terenie zaczęły powstawać dwory i rezydencje magnackie, król Zygmunt III Waza podjął decyzję o budowie obwarowań wokół Warszawy w obawie przed niebezpieczeństwem tureckim. Prace rozpoczęto 13 sierpnia 1621 roku po klęsce pod Cecorą. Największą rolę we wznoszeniu fortyfikacji, zwanych również wałami Zygmuntowskimi, odegrali robotnicy z Holandii i Niemiec, którzy w ciągu następnych lat zaczęli osiedlać się na obecnej Saskiej Kępie. Wszystkie narzędzia do prac ziemnych kupowano wówczas we wsi Praga^(). Dosyć szybko jednak przerwano budowę wałów w związku ze zwycięstwem pod Chocimiem i zawarciem pokoju 10 października 1621 roku. Roboty budowlane wznowiono i ukończono dopiero w 1624 roku, kiedy pojawiło się zagrożenie zbliżającej się do Warszawy zarazy morowej. W rezultacie powstał rozległy pierścień wałów i murów obronnych otaczający przestrzeń Starej i Nowej Warszawy, a także przedmieścia ze zwartą zabudową. Były to pierwsze w mieście nowożytne ziemne fortyfikacje. Niestety nie uchroniły one mieszkańców przed niebezpieczeństwem. Jeszcze w październiku tego samego roku odnotowano pierwsze ofiary zarazy. Wzniesione umocnienia były najbardziej zbliżone do fortyfikacji szkoły staroholenderskiej, której ogólną zasadą było wykorzystywanie miejscowych i tanich materiałów^(). W ważnych miejscach stosowane były fragmenty murowane.

Dno fosy ze szczątkami zwierząt. Fot. Joanna Borowska

W trakcie prac wykopaliskowych w północnej części placu Piłsudskiego odsłonięto pozostałości fortyfikacji wazowskich. Były to relikty wału w postaci nasypu gliniano-ziemnego o szerokości dochodzącej do 14 metrów, jak również fragment suchej fosy mającej w najszerszym miejscu 12 metrów, której dno wyłożone było faszyną. W 1661 roku fosa została zasypana na skutek zepchnięcia do niej kurtyny wału. W obrębie fortyfikacji odkryto ceglane konstrukcje. Były to mury podziemnej kondygnacji budynku na przednim skraju fosy, który być może był strażnicą stojącą u bramy przejazdowej w kurtynie obwałowań. Odsłonięto również usytuowaną w pasie przebiegu wału ceglaną studnię o średnicy 4 metrów, która funkcjonowała także po likwidacji fortyfikacji. W warstwach użytkowych fosy znaleziono fragmenty naczyń glinianych, kafli, dachówek, szkła, a także cegieł holenderskich. Oprócz tego odkryto grzebień kościany, kule muszkietowe, monety, kości koni i bydła, a nawet szczątki ludzkie. W trakcie wykopalisk natrafiono również na fragmentarycznie zachowaną warstwę pierwotnej powierzchni terenu, będącej pozostałością drogi zawalnej znajdującej się po wewnętrznej stronie umocnień.

Fragment zasypanej fosy. Fot. Joanna Borowska

Linia fortyfikacji biegła przez dzisiejszy plac Piłsudskiego w kierunku hoteli Europejskiego i Bristol, dochodząc do skarpy w rejonie dzisiejszej ulicy Karowej. Według Jolanty Putkowskiej śladem po istnieniu obwałowań jest ulica Tokarzewskiego-Karaszewicza, czyli dawna Ossolińska, której znaczna szerokość odpowiada szerokości stoku poprzedzającego rów i wał^(). W przeciwnym kierunku natomiast linia obwałowań szła wzdłuż granicy posesji Jerzego Ossolińskiego przez Ogród Saski i tereny należące do reformatów, w stronę pałacu Błękitnego. To tu podczas badań architektonicznych przeprowadzonych w 1996 roku odkryto prawdopodobnie fragmenty bramy wałów Zygmuntowskich^().

Powstanie fortyfikacji doprowadziło do konieczności wprowadzenia zmian w układzie dróg w tej części Warszawy. Przecięcie kurtyną ulicy Wierzbowskiej spowodowało utworzenie drogi zawalnej biegnącej wzdłuż obwałowań. Umożliwiała ona połączenie Krakowskiego Przedmieścia z ulicą Elektoralną. Jak się okazało podczas potopu szwedzkiego, fortyfikacje wazowskie nie stanowiły dla wroga przeszkody nie do pokonania. Ze względu na ich znikomą rolę militarną dalsze ich utrzymywanie po 1656 roku było zbędne. W Ogrodzie Saskim możemy dziś dostrzec zarys dawnych umocnień.

Ceglana studnia w pasie przebiegu wału. Fot. Joanna Borowska

DWÓR ANDRZEJA FIRLEJA

W zachodniej części obecnego placu Piłsudskiego, przed Grobem Nieznanego Żołnierza odkryto pozostałości dworu kasztelana lubelskiego Andrzeja Firleja. W niewielkim wykopie, który miał być podziemnym łącznikiem między parkingami zaplanowanymi pod skrzydłami odbudowywanego pałacu Saskiego, odsłonięto jedynie fragmenty kamienno-ceglanych arkadowych fundamentów. Przy ścianie wschodniej budowli odkopano brukowane wejście i piwniczkę, której ściany wykonane zostały z drewna. Zachodnia część budynku nadal znajduje się pod ziemią i nieprędko nadarzy się możliwość jej przebadania. Dwór istniał prawdopodobnie w drugiej ćwierci XVII wieku. Został zniszczony w czasie najazdu szwedzkiego w latach 1655–1656, o czym świadczą zarejestrowane w czasie wykopalisk warstwy spalenizny, a także wzmianka w rewizji gospód Starej i Nowej Warszawy z 1659 roku, w której wymieniany jest m.in. plac pusty Firlejowski za wałem^(). Zabytki, które udało się wydobyć ze zniszczonego dworu, to fragmenty kafli piecowych, a także prawie w całości zachowana gliniana misa z motywem ptaka i koniczyny.

Kamienno-ceglany fundament dworu Andrzeja Firleja. Fot. Joanna Borowska

Gliniana misa z dworu Andrzeja Firleja. Fot. Joanna Borowska

DROGA DO GRZYBOWA

Zanim powstał pałac Saski, w miejscu jego południowego skrzydła biegła droga do traktu czerskiego, wzdłuż działki Firlejowskiej, a później Morsztynowskiej, do jurydyki Grzybów. A skąd o tym wiadomo? Zachowały się ślady kopyt końskich i kół wozów, odkryte razem z podkowami i gwoździami podczas wykopalisk. Równolegle do drogi biegł rów, który odprowadzał wodę deszczową i jednocześnie wyznaczał granicę między działkami.

Ustawa sejmowa z 1559 roku dała początek jurydykom, czyli prywatnym terenom w obrębie miasta i na gruntach podmiejskich, wydzielonym spod działania sądownictwa i administracji miejskiej. W przypadku Warszawy jurydyki powstawały wokół dzisiejszego Starego i Nowego Miasta. Jurydyka Grzybów została założona w 1650 roku przez starostę warszawskiego Jana Grzybowskiego. Oprócz prywatnego właściciela posiadała również własne sądownictwo, straż i ratusz. Dzisiejszy plac Grzybowski to dawny rynek miasteczka Grzybów. Pomiędzy nowo założoną jurydyką a folwarkiem starościńskim wytyczono drogę, którą po uregulowaniu za czasów Augusta II zaczęto nazywać ulicą Królewską, od tytułu władcy. Droga do Grzybowa przestała istnieć na początku XVIII wieku, kiedy wytyczono Oś Saską.

PIERWSZE WINDY W WARSZAWIE

Budowa wału Zygmuntowskiego tylko na jakiś czas przyczyniła się do terytorialnego ograniczenia zabudowy. Do połowy XVII wieku wyznaczał on granice Warszawy. Na terenie przedmieść, a także w obrębie wałów ulice nie były wytyczane według jakiegoś przemyślanego planu. Główne arterie powstały w miejscu istniejących traktów i dróg. Często nie miały one regularnego przebiegu, czasem się załamywały i przecinały pod różnymi kątami. I właśnie wzdłuż takich ulic, które na ogół nie miały nawierzchni brukowanej i były źle utrzymane, budowano pałace, dwory, kościoły, klasztory. Z czasem zaczęło się to zmieniać. Z inicjatywy Jana Kazimierza w 1659 roku sejm podjął uchwałę, w której wyniku istniejące na przedmieściach ulice miały zostać wyprostowane, a nowe – wytyczone. Nie było to jednak łatwe zadanie, gdyż na przeszkodzie stanęły jurydyki oraz skomplikowany układ własnościowy gruntów.

Obiekty z 1. poł. XVII w., oprac. Ryszard Cędrowski, Pracownia Architektoniczno-Konserwatorska Fronton

Podkowa znaleziona w warstwach drogi do Grzybowa. Fot. Joanna Borowska

Jeszcze w obrębie fortyfikacji, w rejonie zbiegu dzisiejszych ulic Wierzbowej i Fredry w latach 1641–1643 został wybudowany pałac dla marszałka sejmu i wojewody sandomierskiego Jerzego Ossolińskiego. Był to piętrowy budynek na planie czworokąta, z dwiema wieżyczkami w narożach od strony ogrodu. O tym, jak wyglądał pałac i co znajdowało się w jego wnętrzu, dowiadujemy się z opisu Warszawy, jaki pozostawił Adam Jarzębski w 1643 roku. W dziele Gościniec albo krótkie opisanie Warszawy autor poświęcił mu kilka stronic^(). Była to budowla murowana, będąca ozdobą ówczesnej Warszawy, zachwycająca przepychem i bogactwem wnętrz. W sypialni właściciela, na stołach błyszczących od złota i srebra stały ozdobne zegary i szkatuły. Największym zaskoczeniem były alkierze. W jednym można było zobaczyć rzeźby zwierząt i ludzi odlane z brązu, a także szafę okutą srebrem. W drugim natomiast znajdowała się kaplica z relikwiami świętych przywiezionymi z Rzymu od ojca świętego.

Jerzy Ossoliński, źródło: Polona.pl

Ale było w nich jeszcze coś, czego do tej pory nikt w Warszawie nie znał. Pisząc: Tamże wagi, te poniosą, / Pana wzgórę, gdy chce, wzniosą^(), Jarzębski opisywał nic innego jak... windę. O urządzeniu tym wspominał również Julian Ursyn Niemcewicz w Zbiorze pamiętników...: W tem alkierzu jest krzesło z wagą na które wsiadłszy J.W. Pan, może się spuścić na dół, lub wywindować do góry wygodnie bardzo^().

Pałac Ossolińskich, ok. 1656 roku, Matthias Palbitzki, źródło: Wikipedia

Nie była to jedyna winda w pałacu. Również małżonka Jerzego Ossolińskiego, Izabella, w przeznaczonej dla siebie części miała do dyspozycji własną windę: Jejmość podobnie, jak sam Pan, ma spuszczanie się na dół^().

Początki rozwiązań technicznych przypominających dźwig do przewożenia ludzi sięgają czasów starożytnych. Na podstawie zachowanych opisów, jak również osiągnięć technicznych XVII wieku możemy przypuszczać, że dźwig, którego częścią było jadące krzesło, poruszał się na szynach jezdnych w pionowym szybie. Uruchamiano go za pomocą liny pociągowej i zespołu krążków. Urządzenie takie miało przeciwwagę i napęd ręczny. Windy zamontowane w alkierzach w pałacu Jerzego Ossolińskiego były jednymi z pierwszych dźwigów osobowych w Warszawie. Szyb takiej windy wraz z blokiem został odnaleziony przez architekta Jana Zachwatowicza w czasie przebudowy pałacu na siedzibę Ministerstwa Spraw Zagranicznych w latach trzydziestych XX wieku^().

Pałac Ossolińskich, 1643

Na tyłach pałacu znajdował się ogród, który ozdabiały różnego rodzaju drzewa i kwiaty. Hodowano w nim również zioła. Po obu stronach pałacowego dziedzińca znajdowały się zabudowania gospodarcze. W jednej z oficyn urządzono stajnię, druga przeznaczona była dla służby, mieściła również kuchnię.

Dziesięć lat później pałac Jerzego Ossolińskiego tak wspominał Jan Andrzej Morsztyn w utworze pochodzącym ze zbioru Lutnia, w którym opisał swój wjazd do Warszawy od strony Krakowa:

Po tejże ręce i na tej połaci

Święta Teresa Bogu śluby płaci,

A za nią pałac podnosi swe dachy

Niezwykłe Polszcze i złociste blachy

Wielkiego kiedyś kanclerza. O! gdyby

Żył, tu byś mogła, Lutni bez pochyły,

Jako do swego wstąpić i bez mała

W kupie byś Laskę z Pieczęcią zastała.

A teraz miń, bo pustki w tym dworze...^()

Po zachodniej stronie Krakowskiego Przedmieścia poeta zobaczył drewniany kościół i klasztor Karmelitanek Bosych pod wezwaniem św. Teresy, ufundowany w 1652 roku przez Izabellę, wdowę po kanclerzu Jerzym Ossolińskim, który zmarł w swoim pałacu 9 sierpnia 1650 roku na skutek silnego ataku apopleksji. Dopiero za nim wznosił się pałac Ossolińskich, którego dach w kolorze złotym i hełmy narożnych alkierzy przyciągały wzrok podróżujących Krakowskim Przedmieściem. Pałac znajdował się w rękach córki kanclerza Heleny Tekli, która poślubiła wojewodę krakowskiego Aleksandra Michała Lubomirskiego. Może właśnie wtedy Morsztyn upatrzył sobie plac za wałem na swoją przyszłą rezydencję.

W latach 1681–1696 w wyglądzie pałacu zaszły zmiany. Wówczas został on przebudowany według projektu Tylmana z Gameren dla syna Aleksandra – Józefa Karola Lubomirskiego, marszałka wielkiego koronnego, jednego z najbogatszych ludzi Rzeczypospolitej. Zmianie uległa także jego nazwa na pałac Sandomierski. Nawiązywała ona do starostwa, jakie przez dwa pokolenia utrzymało się przy rodzinie^().

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: