Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kwintesencja Q. Potwory z ciemności. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
20 lutego 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
33,90

Kwintesencja Q. Potwory z ciemności. Tom 2 - ebook

Mroczna kontynuacja grzesznej serii Potwory z ciemności!

Q uważa się za potwora, a demony Tess potęgują jego własne. Każdego dnia walczy o to, aby nie stać się takim potworem, jakim był jego ojciec.

Kiedy kobieta wraca do jego życia, jest gotowy dla niej zabijać, tak jak robił to w przeszłości. Jednak nie wie, czy potrafi dla niej kochać.

Tess przysięga zemstę na mężczyznach, którzy ją porwali i sprzedali, a Q obiecuje, że rzuci ich trupy do jej stóp. Jeżeli ma być potworem, to będzie jej potworem.

Przecież w każdym mroku jest szansa na światło.

 

„Pepper Winters powiedziała mi, że jestem królową mrocznych romansów. Po przeczytaniu Kwintesencji Q uważam, że zostałam zdetronizowana. Świetna robota!!!” - Aleatha Romig, bestsellerowa autorka „New York Times”, znana w Polsce z serii Konsekwencje

 

O autorze:

Pepper Winters — bestsellerowa autorka według “New York Times”, “Wall Street Journal” i “USA Today”. Mistrzyni mrocznych romansów, laureatka wielu prestiżowych nagród, w tym za Najlepszego Bohatera i Najlepszą Serię BDSM. Najlepiej sprzedający się autor iBooków w Australii, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W swojej karierze napisała ponad 20 książek, w których zakochały się kobiety na całym świecie. Jej seria „Potwory z ciemności” stała się hitem w Polsce, a jej kontynuacja „Kwintesencja Q” to jedna z najbardziej wyczekiwanych książek z motywem dark romance!

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66234-55-0
Rozmiar pliku: 937 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Pragnę zobaczyć, jak krwawisz, usłyszeć, jak mnie wzywasz, zobaczyć, jak dajesz mi to, czego pragnę, niech płyną rzeki, potwór w środku wygrał…

Myślałem, że będę jej koszmarem – jej przerażeniem i mrokiem. Chciałem się nimi stać. Potrzebowałem jej bardziej niż pożywienia czy światła słonecznego. Zacząłem żyć dopiero, gdy pojawiła się w moim życiu – odurzyła mnie swoim smakiem, krzykami i radością.

Jednak zakończenie naszej popieprzonej bajki nie było do końca szczęśliwe…

Tess. Moja Tess.

Moja esclave – tak silna, ognista i dzika w łóżku – nie była na tyle silna, by przetrwać to, co miało ją spotkać.

Przestałem być jej klatką.

Teraz jej klatką stali się oni.Rozdział 1

Naga i przygaszona, ten mrok jest nie do opanowania, ty, moja esclave, zostałaś podbita, pokonana…

Byłem w stanie myśleć tylko o tym, że ona nie żyje. Z pewnością nie żyje. Tyle krwi, tak jaskrawej, z miedzianym, niemalże słodkim posmakiem.

Jej śnieżnobiała skóra była lodowata, szaroniebieskie oczy zamknięte.

Dławiły mnie furia i przerażenie, gdy padłem na kolana, zanurzając się w ciepłym szkarłacie. Bicz w moich dłoniach stał się śliski od potu, odrzuciłem go z odrazą. To moja wina. Pofolgowałem sobie i pokazałem swoją prawdziwą twarz. Potwór we mnie pozbawił mnie jedynej jasności w moim życiu.

– Tess? – Wziąłem ją w ramiona, mocno przytuliłem jej zimne, pozbawione życia ciało. Oboje byliśmy umazani krwią. Jej czerwone, opuchnięte ciało emanowało potępieniem.

– Esclave, obudź się – mruknąłem w nadziei, że pod wpływem rozkazu te gołębie oczy się otworzą.

Żadnej reakcji.

Pochyliłem się, przycisnąłem policzek do jej ust w niekończącym się oczekiwaniu na oddech, na znak, że nie posunąłem się za daleko.

Nic.

Moje serce stanęło ze strachu, jedyne, czego w owej chwili pragnąłem, to cofnąć czas. Przewinąć go do prostszego okresu, w którym żyłem z pragnieniami i potrzebami, ale nigdy nie uwierzyłem, że kiedykolwiek mógłbym być wolny. Przewinąć go do dnia, w którym przybyła do mnie Tess, i natychmiast odesłać ją do tego jej głupiego chłopaka Braxa. Wtedy byłaby przynajmniej bezpieczna, a moje życie by się nie skończyło.

Wtedy przynajmniej by żyła.

Moje demony ją zabiły.

Ja ją zabiłem.

Odrzuciłem głowę do tyłu i zawyłem.

– Q. Q!

Coś ostrego ugryzło mnie w ramię, wzdrygnąłem się. Przewróciłem się na bok, spróbowałem zignorować ten głos. Zasługiwałem, by pozostać w tym koszmarnym piekle. W piekle stworzonym przeze mnie za zabicie kobiety, która ukradła moje życie i pokazała mi emocje, o jakich wcześniej nie odważyłem się nawet śnić. Dopóki Tess nie pojawiła się w moim życiu, nie miałem nawet pojęcia o tym, że pragnę tego snu.

Poczułem uszczypnięcie w policzek, jakby ktoś mnie uderzył. Mrok został rozdarty przez jaskrawy ból.

Z trudem otworzyłem oczy i zobaczyłem, że siedzi na mnie blond bogini o dzikich oczach. Osłabiające przerażenie nie minęło, chociaż ona żyła i patrzyła na mnie z pasją, którą znałem aż za dobrze.

– Q, co u diabła się dzieje? To już trzeci raz w tym tygodniu. Powiesz mi wreszcie, co takiego ci się śni, że zaczynasz wyć jak wilkołak? – Tess przycisnęła moje ramiona do materaca, moje mięśnie mimowolnie się spięły. Lubiłem, gdy była na górze, ale nie lubiłem, gdy trzymała mnie tak, jakby to ona tutaj rządziła. Nie tak działam.

– To nie twoja sprawa. – Przeturlałem się i złapałem ją za biodra, przygwoździłem ją pod sobą. Zaryzykowałem mały uśmiech. Gdy była pode mną, mój świat odzyskiwał równowagę. Przesunąłem dłońmi po jej talii, w górę jej szyi, do ust. Zaczęła szybciej oddychać, moja panika całkowicie minęła.

Ona nadal oddychała.

Nie zabiłem jej.

Jeszcze.

Tess delikatnie dotknęła dłonią mojego policzka, łaskocząc mnie.

– Powinieneś mi powiedzieć, czego się boisz. Brax zawsze…

Zamarłem i zgrzytnąłem zębami.

– Jeśli wiesz, co jest dla ciebie dobre, nie skończysz tego zdania. – Do diabła, dlaczego musiała wprowadzać do naszego łóżka ducha tego jej idiotycznego chłopaczka, który traktował ją jak księżniczkę?

Zacisnęła powieki.

– Przepraszam. Nie chciałam… Po prostu się martwię. Jeśli masz koszmary z mojego powodu, daj mi szansę, żebym pomogła ci się ich pozbyć.

Było zbyt wcześnie rano, żeby urządzała mi przesłuchanie.

Minęły cztery dni, odkąd stanęła w progu mojego domu i nie dała mi wyboru. Musiałem ją przyjąć. Przyjąć jej ogień, ducha i upór. Może i jestem draniem, lubię kontrolę, ale w chwili, kiedy Tess opanowała moje życie, straciłem jaja.

Miałem nadzieję, że nie wie, jaki ma na mnie wpływ, bo cholernie bałem się naszej wspólnej przyszłości. Obietnic, które złożyła: że będzie dla mnie silna; przysięgi krwi, która złączyła nas do chwili, w której ta krew przestanie płynąć w naszych żyłach.

Minęły cztery dni, odkąd moje życie zmieniło się na zawsze, i od tej pory odczuwałem nieustanny, nieznośny ból.

– Daj spokój – mruknąłem. Ta kobieta zmiażdżyła moją nienaruszalną przysięgę. Moje uroczyste ślubowanie, że nigdy nie zaakceptuję tego cholernego mroku ani nigdy nie stanę się takim sadystycznym dupkiem jak mój ojciec. Tę samą przysięgę, która powstrzymała mnie przed wieszaniem pod sufitem bezbronnych kobiet. Ale ona wygrała – milimetr po milimetrze, centymetr po centymetrze. Jej krople dostawały się do cieniutkich pęknięć w mojej silnej woli, drążąc skałę i sprawiając, że owe pęknięcia stawały się coraz trudniejsze do zignorowania.

Przez cztery dni udawało mi się ignorować jej inicjatywy w kwestii seksu. Wspomnienia z wzięcia jej na barze w pokoju gier były zbyt okrutne. Tess krzywiła się przy każdej próbie siadania. Wiedziałem, że ją boli – chociaż nigdy się nie skarżyła. Obserwowałem każdy jej ruch niczym sęp poznający słabości swej ofiary. Myślała, że przekona mnie, że wszystko jest w porządku, że siniaki nie robią na niej wrażenia. Mnie. Człowieka, który wyczuwał ból i strach, tak jakby były najpiękniejszymi perfumami. Znałem prawdę.

Powiedziała, że nie zraniłem jej pasem. Skłamała. Na litość boską, przecież polała się krew. A ja ciągle żyłem na polu bitwy, walcząc z cudowną satysfakcją wywołaną jej bólem i moją niemoralnością. Z przerażeniem wywołanym faktem, że ją skrzywdziłem.

Nie wiedziałem, skąd brały się te moje mroczne pragnienia. Były częścią mnie w takim samym stopniu jak kod genetyczny.

Tess nie zasługiwała na to, aby być krzywdzona – nie zasługiwała na to żadna kobieta. Była jednak skłonna poświęcić dla mnie swoje krzyki. Za obietnicę czegoś, co – jak się obawiałem – niekoniecznie mogę jej dać.

Kuźwa, nie powinienem chcieć zbić jej na kwaśne jabłko, ale chciałem. Kuźwa, jak bardzo tego chciałem.

– Q, nie możesz trzymać wszystkich swoich myśli w zamknięciu, teraz gdy wpuściłeś mnie do swego życia. Widzę mękę w twoich oczach. Obiecałeś, że będziesz ze mną rozmawiał i mnie wpuścisz. – W jej głosie słychać było ból, małe pięści z wściekłością zaciskały się na prześcieradle.

Oboje złożyliśmy różne obietnice i jak na razie żadne z nas ich nie dotrzymało. Nie żeby miało to jakieś znaczenie – i tak zamierzałem się złamać. Ona nie była wystarczająco silna. Ja nie byłem wystarczająco silny.

Ce sont les premiers jours, idioto. Détends toi. To dopiero początek, idioto. Po prostu wyluzuj.

Jednak nie potrafiłem wyluzować. Nie byłem dostatecznie silny, by zwalczyć pragnienie bycia maniakalnym sukinsynem. Wiedziałem, że jeśli nie będę trzymać się w ryzach przez cały czas, nie wytrzymam. Co zrobiłem, gdy Tess po raz pierwszy przybyła do mnie jako niewolnica? Nie miałem innego wyjścia, jak tylko na nią polować, skrzywdzić ją, pożreć.

Gdybym był lepszym człowiekiem, wszedłbym po schodach na górę i kazał Francowi natychmiast ją zabrać. Teraz spełniły się moje marzenia – miałem kobietę, która zobaczyła prawdziwego mnie, która mnie zaakceptowała i chciała spędzić ze mną przyszłość – i jedyne, co potrafiłem zrobić, to tonąć w koszmarze, w którym ją zabijam.

– Jestem wyczerpany – mruknąłem. Czy usłyszała ukryte wyznanie? Że nie minął jeszcze nawet tydzień, odkąd zaakceptowałem ten związek, a już jestem w strzępach? Nie musiałem pytać: to oczywiste, że Tess znała prawdę. Widziała zdecydowanie za dużo.

– W takim razie przestań walczyć. Odkąd wróciłam, nie tknąłeś mnie nawet palcem. Może i dzielimy łóżko, ale prawie na mnie nie patrzysz, bo widzisz, jak się krzywię, gdy siadam na obolałym tyłku. Jesteś ode mnie bardziej oddalony niż wtedy, gdy zostałam ci sprzedana.

Z głębi mojej piersi wydobył się pomruk. Nienawidziłem tych sukinsynów, którzy ją porwali i sprzedali. Za każdym razem, gdy myślałem o tym, co mogło się z nią stać, gdyby trafiła do kogoś innego, miałem ochotę zabijać – zerwać z siebie fałszywą gębę biznesmena i pomalować ściany jej krwią. Chrzanić cywilizowane spotkania biznesowe z przestępcami. Skończyłem już z tym gównem. Cały czas prześladowały mnie obrazy Tess związanej i pobitej, zgwałconej i złamanej. Ironią losu było to, że to ja ponosiłem za to odpowiedzialność. Ponieważ jednak dawała mi się wykorzystać, chciałem oddać jej wszystko, co mam, w zamian za jej strach i jęki bólu. Nie czułem się jej godzien i nie sądziłem, że kiedykolwiek spłacę dług, jaki u niej zaciągnąłem.

Zwinąłem dłonie w pięści i zadrżałem z tłumionej wściekłości. Skierowałem gniew ku samemu sobie.

Jestem popierdolony.

Westchnąłem głęboko, nabierając odwagi, by dać Tess trochę tego, czego potrzebowała – niewielkiego wglądu w mój zgniły, zepsuty umysł.

– Nie mogę być dla ciebie czuły. I strasznie mi z tym, że dałem się ponieść i cię uderzyłem. – I co? Usatysfakcjonowało ją to? Otworzyłem się przed nią, powiedziałem o rzeczach, które miałem ochotę wyrzygać. Chciałem oddać ten mrok, który czaił się w moim wnętrzu, oczyścić serce, żebym mógł się stać uroczy i miły, żebym mógł być dla niej mężczyzną idealnym. Nie chciałem być dzikim, głodnym seksu potworem.

Na chwilę przestała oddychać i przesunęła miękkim palcem po moim przedramieniu.

– Dziękuję. Nie wiesz, jaką ulgę odczuwam, że ze mną rozmawiasz. Możesz teraz opowiedzieć mi o swoim koszmarze?

Usiadła prosto, a ja spojrzałem na nią wściekle. Ale z niej natrętna kobieta. Dzięki tym pytaniom udało jej się doprowadzić mnie do szaleństwa i jednocześnie wkurzyć.

Przeturlałem się na bok wielkiego łóżka i usiadłem na skraju, chowając głowę w dłoniach. Nie chciałem zachować się jak tchórz i uciec, ale to wszystko było dla mnie zbyt nowe. Mój pokój w wieży z masywnym kominkiem i białym dywanem wielkości oceanu nadal wyglądały tak samo, na zewnątrz nic się nie zmieniło, ale Tess siała spustoszenie w mojej duszy. Nie wiedziałem, czy przetrwam, jeśli wpuszczę ją głębiej w mój świat.

I nagle koszmar powrócił z rykiem, zobaczyłem wszystkie kolory. Tyle krwi, tak jaskrawej, z miedzianym, niemalże słodkim posmakiem.

Nie, nie mogłem tego zrobić. Nie byłem wystarczająco silny. Jakimś cudem zło mojego ojca zmusiło mnie do zrobienia tego, przed czym uciekałem całe życie. Życie pełne zasad i ograniczeń. Nie byłem przygotowany na dopuszczenie do siebie delikatnego, małego ptaka, wyplątanie się i ganianie za nim.

Wygrałbym.

A przegrałbym, gdybym ją zabił.

On dirait une fille, putain, Mercer! Mercer, brzmisz jak jakaś dziewczynka.

Skrzywiłem się, gdy Tess szybko przesunęła się na łóżku i przytuliła do moich nagich pleców. Miękkie opuszki jej palców dotykały mojego tatuażu z trzepoczącymi wróblami i drutem kolczastym. Zacisnąłem szczękę, gdy jej palce zaczęły zsuwać się niżej i niżej po moim brzuchu, w stronę penisa.

Chciałem ją powstrzymać, naprawdę, ale złapała mnie przez bokserki tak mocno, że jęknąłem. Jeden dotyk wystarczył, żebym zrobił się boleśnie twardy i utonął w mrocznym pożądaniu.

Tess zmusiła mnie do bycia sztywnym, cały czas skubiąc moje ucho.

– Q, jeśli się boisz, że zrobisz mi krzywdę… Nie bój się, nie zrobisz. Ufam, że nie posuniesz się zbyt daleko.

Wydukałem:

– Ale ja jeszcze ci nie ufam. Nie chcę cię złamać. Nie ufam sobie, że się powstrzymam.

Przestała mnie głaskać i się wycofała. Nie czułem już jej ciepła, zadrżałem.

– Dałam ci słowo, że będę z tobą walczyć. Spałam w twoim łóżku przez cztery noce, a jedyne, co zrobiłeś, to pocałowałeś mnie w policzek na dobranoc. Nie wykorzystałeś swojego pasa ani łańcuchów, ani żadnej z tych zabawek, które widziałam w tej twojej skrzyni.

Popatrzyła w nogi łóżka, gdzie stała skrzynia. Zamknięta. Nie chciałem, żeby Tess poruszała ten temat.

Jęknąłem i złapałem się za głowę. Jaki potwór chciał krwi kobiety, której oddał swoje życie? Jakie zwierzę chciało zniewolić jej krzyki, aby móc powtarzać je w kółko niczym doskonały refren?

Miałem rację, utrzymując dystans, rzucając się w wir pracy. Ponieważ nieustannie byłem przemęczony, nie miałem czasu na inne potrzeby.

Od czterech dni nie byłem w pracy. Nowe uczucie trzymało mnie w domu, cały czas przebywałem w pobliżu Tess. Przerażenie, że pewnego dnia się obudzi i uświadomi sobie, jak ogromny błąd popełniła, sprawiało, że cały czas byłem podenerwowany i opryskliwy. Myśl o tym, że wrócę do domu z pracy i nie zastanę Tess… No cóż, była straszna zarówno dla mężczyzny, jak i mieszkającej w nim bestii. Ale błędem było sądzić, że mogę porzucić stare życie i nie ponieść żadnych konsekwencji. Musiałem znaleźć sposób, by się wyleczyć. Musiałem to powstrzymać, zanim Tess nakłoni mnie do zrobienia czegoś, czego pożałuję.

Mruknęła i postawiła nogi na podłodze. Na jej tyłku nadal widniały fioletowe ślady po moim pasku. Ile razy uderzyłem ją tamtej nocy? Naliczyłem trzydzieści, ale zacząłem liczyć z opóźnieniem. Moje serce ścisnęło się na myśl o tym, jak łatwo było mi się zatracić w jej towarzystwie, a milisekundę później odczułem obezwładniające pragnienie wywołania jeszcze większego bólu, pozostawienia siniaków wściekłości na jej nieskazitelnej skórze. Chciałem przełożyć ją przez kolano. Chciałem, by te perfekcyjne, kryształowe łzy lały się po moim udzie, gdy będę ją bił.

Do diabła, powiedziała, że zostawiłem bliznę na jej duszy… Czy pozwoli mi zostawić bliznę na jej skórze?

Stanęła przede mną. Rozstawiła opalone nogi, oparła dłonie na biodrach. Była tak dumna, w swoim ciele wyglądała jak królowa. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Siedząca we mnie bestia zaczęła się skradać, rzucać na klatkę, próbując dostać się do Tess. Rozerwać ją. Zniszczyć.

Skułem potwora łańcuchami, odzyskałem nad sobą panowanie. Tess uklękła między moimi nogami i przycisnęła usta do mojego ukrytego w bokserkach penisa. Szarpnąłem się i zacząłem dyszeć. Ciepło jej oddechu, delikatność jej ust doprowadzały mnie do szaleństwa.

– Jeśli nie powiesz mi o swoich obawach, będę ci dokuczać tak długo, aż dasz za wygraną. Masz mnie. W sypialni jestem twoją niewolnicą, chcę, żebyś mnie wykorzystał. Pragnę tego. Dlaczego jeszcze tego nie zrozumiałeś?

Chciała mi dokuczyć? W porządku. Zaatakowałem i złapałem w garść potargane blond loki. Schyliłem się do poziomu jej oczu i spojrzałem w głębię jej duszy, pozwoliłem, by dostrzegła chaos w moich. Potrzebę, udrękę, cienką granicę między nienawiścią i miłością do niej za to, że zmusiła mnie, bym zaakceptował tę część siebie.

Tess nabrała powietrza, skurczyła się pod wpływem mojego spojrzenia. Potrząsnąłem nią, spodobał mi się delikatny blask bólu w jej oczach. Kuźwa, czy kiedyś zostanę odrzucony za to, że ją ranię? Bo jak na razie to ją nakręca.

– Rozumiem, esclave, że chcesz, bym pokazał ci swoje fantazje, ale musisz dać mi czas. – Na dźwięk słowa esclave moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Przez cztery dni nie chciałem nazywać jej inaczej niż Tess. Nie była moją niewolnicą. Nie była moją własnością. Nigdy nią nie była i nigdy nie będzie. Wściekałem się. Wiedziałem, że jest tutaj teraz z własnej woli, ale nadal pragnąłem ostatecznej władzy. Chciałem zakuć ją w łańcuchy i sprawić, by była zupełnie ode mnie zależna. Chciałem ją karmić i kąpać. Chciałem być jedynym, co utrzymuje ją przy życiu.

Kuźwa, powinienem kupić sobie zwierzątko.

Ty draniu, Tess nie jest zwierzątkiem. Jest równa tobie. Jest Tess. Elle est à toi. Jest twoja.

Zamknęła powieki i zachwiała się w moją stronę, rozchylając wargi.

– Powiedz to raz jeszcze, maître. Przypomnij mi, gdzie moje miejsce.

Kuźwa, ta kobieta… Ona mnie nie leczyła, tylko pogarszała sprawę. Jak mogłem spodziewać się, że uniknę moich koszmarów, skoro ona skłaniała mnie do pójścia tą drogą?

Coś we mnie się odblokowało, mrok zafalował, blokując światło, o które tak walczyłem.

Tess to zauważyła. Zesztywniała, wbiła palce w moje uda.

Pochyliłem się nad nią i popatrzyłem groźnie. Zaczęło ogarniać mnie czarne podniecenie, moje serce biło jeszcze mocniej.

– Esclave, nie jesteś mi posłuszna. Chyba będę musiał cię ukarać. – Na słowo „ukarać” wszystkie moje mięśnie spięły się jeszcze bardziej. Mocniej złapałem Tess.

Zadrżała pod wpływem mojego dotyku, otworzyła szeroko oczy, w których pojawił się seksowny błysk. Ten sam, który mówił mi, że zaraz się zbuntuje i sprawi, że stracę nad sobą panowanie. Cholera, nie miałem już siły, by ponownie się powstrzymać. Moja energia się wyczerpała. Bramy zostały otwarte, potwór przejął kontrolę.

Tess pogłaskała mnie po udzie.

– Nie wolno ci mnie karać. Bo ucieknę. Zostawię cię.

Zacisnąłem dłonie, wbiłem palce w jej ciało. Jej groźba była zbyt podobna do moich obaw, zadrżałem z wściekłości. Wiedziałem, że zrobiła to celowo, by mnie zdenerwować, ale i tak się wściekłem.

– Kurwa, nie odważysz się. Wróciłaś do mnie. To nie są wakacje, esclave. Nie możesz przychodzić do mnie i mnie zostawiać zależnie od swojego widzimisię. Należysz do mnie i mogę z tobą robić, co tylko zapragnę.

Otworzyła usta, nabrała powietrza, ale w jej oczach błysnął szary ogień.

– Ani mi się waż mnie tknąć, bo cię zrujnuję.

Kuźwa, byłem już stracony. Całkowicie zakochiwałem się w tej kobiecie.

Przełknąłem gęste pożądanie i wymruczałem:

– Za późno, esclave. Już jestem zrujnowany i bez szans na odkupienie. – W ostatniej chwili łagodności przyłożyłem czoło do jej czoła i nabrałem głęboko powietrza. – Jestem zgubiony.

A potem łagodność minęła i pozostała tylko ostra potrzeba ranienia.

Jednym ruchem podniosłem ją do góry. Złapała mnie za ręce, nadal wplecione w jej włosy. W jej oczach pojawił się dym, idealne usta zadrżały.

– Naprawdę nie powinnaś była naciskać. Prosiłem cię o trochę czasu. – Mocno nią potrząsnąłem, wściekły, że straciłem nad sobą panowanie. Kontrola była moją jedyną słabością. Jeśli ktoś mi ją zabrał, konsekwencje były potworne. – Przestałem już walczyć. Zadowolona?

Jej klatka piersiowa gwałtownie się unosiła, Tess oddychała nierówno. W jej oczach pojawiło się niezdecydowanie, a potem ciężkie, gorące pożądanie.

– Tak. Bardzo. Oto i mężczyzna, do którego wróciłam. Ten, który ma mnie przelecieć.

Mój kutas wyrwał się do przodu w więzieniu bokserek, bolał z pragnienia, by zanurzyć się głęboko w tej kobiecie. Popchnąłem ją do przodu, oblizałem usta. Wezmę ją na ostro. Nie chciałem uległości, tylko brutalności.

Zamknęła oczy, gdy moje usta zaatakowały jej usta.

Westchnęła, kiedy zacząłem wściekle lizać jej dolną wargę. Jej ciało wyginało się pod wpływem mojego oddechu, poddawała się w swej fałszywej walce, pokazywała mi, jak bardzo potrzebuje tej przemocy. Odsunąłem się, puściłem jej włosy i złapałem ją za nadgarstek. Ten sam, na którym wytatuowano kod kreskowy i wróbla. Szyderstwo z jej statusu niewolnicy i talizman jej wolności.

– Esclave, powinnaś już wiedzieć, że nie robię tego, co chcesz. Twoje pozwolenie na mnie nie działa.

Zmarszczyła czoło, gdy pociągnąłem ją po grubym białym dywanie i zmusiłem do uklęknięcia przed lustrzaną skrzynią. Ciężko oddychając, podszedłem do zrzuconych wieczorem spodni i wyjąłem z nich klucz.

– Otwieraj. – Podałem jej klucz pewnym gestem, ale moje serce waliło jak dzikie.

Popatrzyła na niego. Przez chwilę się wahała. Zesztywniała pod wpływem mojego rozkazu. Myślałem, że ponownie mi się przeciwstawi, ona jednak kiwnęła głową i posłusznie włożyła klucz w zamek.

Zesztywniałem, każdy mięsień w moim ciele ostrzegawczo pulsował. Tess myślała, że mam duszę, serce. Ale to, co trzymałem w tej skrzyni, udowodni jej, że jej głupie, naiwne fantazje były nieprawdziwe.

Bez wątpienia pragnąłem Tess. Bez wątpienia czułem przy niej coś, czego nie czułem nigdy wcześniej… Ale to z pewnością nie wystarczało. Byłem zbyt zepsuty w zbyt młodym wieku, by móc się zmienić.

Tess głęboko nabrała powietrza i podniosła wieko. Spodziewałem się pisku, sapnięcia… Czegoś, co potwierdzałoby, że wie, co kusi, ale pokój wypełniła śmiertelna cisza.

Zgrzytnąłem zębami i zajrzałem jej przez ramię. Pierwsza część sprzętu była nudna. Mogła go kupić każda para szukająca przygód w sex shopie.

Trzy bicze; cztery pejcze o różnej grubości; dwie szpicruty; trzy zestawy zacisków na sutki; korki analne i najróżniejsze kajdanki. Właściwie były tak swojskie, że na myśl o użyciu ich z Tess moje podniecenie mijało.

Przesunęła palcami po tych sprzętach i zmarszczyła czoło. Dlaczego, u diabła, marszczy czoło?

– Mów. Jesteś rozczarowana? Spodziewałaś się znaleźć tutaj sprzęt do gwałtu? A może łopatę, żeby zakopać twoje ciało?

Skrzywiła się na dźwięk słowa „gwałt” – zacząłem się przeklinać. Po raz kolejny moja wściekłość i nienawiść wobec Lefebvre’a przybrały na sile; miałem ochotę porąbać jego ciało i rzucić robakom na pożarcie. Skurwiel skrzywdził to, co miałem chronić.

Spojrzała w górę, wykręcając tę białą łabędzią szyję.

– Ja tylko… spodziewałam się… – Przełknęła ślinę. Pokręciła głową i delikatnie przychyliła głowę do klatki piersiowej.

Podniosła czarne gumowe dildo i wymruczała:

– Nie chcę żadnych dildo, skoro mogę mieć twojego penisa. Wiem, że miałeś bicze i pejcze, ale nie wiem… – Przerwała, a ja… Niech mnie diabli! Poczułem się, jakbym był wybrakowany. To nie było dla niej wystarczająco ostre.

Poczuję całkowitą satysfakcję dopiero wtedy, gdy czerwona od krwi będzie płakać w moich ramionach. Takim jestem chorym skurwielem. Tess myślała, że jestem nudny. I nagle zapragnąłem udowodnić jej, jaki drzemał we mnie mrok. Jak bardzo zdeprawowane myśli mieszkały w mojej czaszce.

Przeczesałem włosy palcami i cicho ją przekląłem. Konkurujesz sama ze sobą. Nie widzisz, jakie to wszystko popieprzone?

Merde.

– To tylko jedna półka. Spójrz głębiej. – Mój głos zaczął brzmieć inaczej. Był zbyt mroczny i zbyt zachrypnięty.

Spojrzała mi w oczy i między nami przeskoczyła jakaś iskra. Chemia i pragnienie, które zawsze wywoływało niekontrolowany pożar. Moje serce biło jeszcze szybciej, a i tak już twardy kutas pulsował z pożądania. Jedyne, o czym mogłem myśleć, to smak Tess na moim języku i wspomnienie o biczowaniu jej.

Podniosła się na kolanach, znalazła niewielką zasuwę i pociągnęła za nią.

– Och – wyszeptała.

Tak, och. Teraz mogła zobaczyć to wszystko, tak chore i mroczne. Nie korzystałem jeszcze z żadnej z tych zabawek – o ile w ogóle można było nazwać je zabawkami. Były to raczej narzędzia tortur. Nie wiedziałem, po co mi one. Nigdy nie planowałem ich używać. Aż do tej chwili.

Tess podniosła japońską jedwabną linę. Była ponoć tak wytrzymała, że nie dało jej się nawet przerwać zębami czy przeciąż ostrzem. Gdy spętana osoba zaczynała się rzucać, lina wpijała się w skórę, pozostawiając krwawe pręgi, na myśl o których zaczynałem się ślinić.

Pogłaskała linę, a potem położyła ją na swoich nagich udach i sięgnęła po kolejny przedmiot. Nie chciałem odrywać spojrzenia od liny na jej skórze, ale na widok kolejnej rzeczy poczułem nagły skurcz w podbrzuszu. Uprząż. Taka sama, jaką mój chory ojciec wykorzystywał do krępowania kobiet, które zwisały z sufitu z głowami między nogami. Ręce związane, nogi związane, głowa przywiązana… Tess nie miałaby dokąd uciec. Nie pozostałoby żadne miejsce, którego nie byłbym w stanie dotknąć.

Zadrżałem, gdy moje jądra ścisnęły się z pożądania. Na myśl o tak spętanej Tess moje ciało wypełniały niecierpliwe popędy. Zrobiłem krok naprzód, żeby się na nią rzucić i ją związać. Sprawić, by krzyczała, by pragnęła mojego penisa.

Spojrzała mi w oczy, a ja zrobiłem następny krok i dotknąłem stopą jej kolana. Patrzyła spod swych gęstych rzęs, jej wzrok był pełen nieodgadnionej złożoności. Jej pierś się unosiła. Tess powoli nabierała odwagi.

– Podoba ci się myśl o tym, że nie będziesz miała dokąd uciec? Że nie będziesz miała się gdzie ukryć, esclave?

Powoli, bardzo powoli odłożyła uprząż na bok. Jej sutki zesztywniały pod moją białą koszulką, którą nosiła do spania.

– Q, wiem, że nie mogę od ciebie uciec. Wcale bym tego nie chciała. Nie tak naprawdę.

Jej głos był cichy, ale pełen napięcia. Zamiast wzmocnić moje pożądanie, osłabił je. Zamarłem, gdy sięgała po kolejny przedmiot. Dlaczego w ogóle jej to pokazałem? Miałem ochotę zatrząsnąć wieko i sprawić, by już nigdy nie mogła tego zobaczyć.

Wyjęła jasnoczerwony knebel, winylowy kombinezon z wycięciem na usta i między nogami oraz deskę z kajdankami na ręce i kostki.

Każdy przedmiot kładła na podłodze, a ja czułem, jak wypełnia mnie coraz większa odraza. U moich stóp leżały dowody mojej choroby. Moje potrzeby przekraczały zboczenia klasy średniej i zahaczały o zabawy zagrażające życiu. Nie chciałem fałszywego strachu ani łez. Nie. Pragnąłem tylko prawdy. Chciałem posiadać, dręczyć i konsumować. Chciałem być powietrzem, którym Tess oddychała. Chciałem być wodą, którą piła. Chciałem utrzymywać ją przy życiu, jednocześnie pragnąc ją zabić.

Jeszcze nigdy nie powiedziałem do niej prawdziwszych słów. Byłem całkowicie wyczerpany.

Tess wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, wyrywając mnie z rozmyślań. Skrzywiłem się na widok tego, co trzymała w dłoni: czerwonej skórzanej torby. Rzuciłem się do niej w chwili, kiedy rozsunęła zamek błyskawiczny.

Jej ruchy były zbyt szybkie, torba znalazła się poza moim zasięgiem.

– Daj mi zobaczyć. – W jej głosie pobrzmiewały wściekłość i prośba. Taka urocza mieszanina dźwięków.

Kiwnąłem głową i odsunąłem się od przedmiotów w torbie. Od przedmiotów, których naprawdę bardzo chciałem wtedy użyć.

Tess wyjęła srebrne nożyczki, mały nożyk i trzy kryształowe fiolki. Nie wzięła strzykawki, która służyła do pobierania krwi.

Kiwała się na piętach. Przygwoździła mnie spojrzeniem swych szarych oczu.

– Zawsze zastanawiałam się, dlaczego zniszczyłeś tyle moich ubrań. Przecież mogłeś zażądać, żebym się rozebrała, ty jednak wolałeś wszystko rozciąć, spalić albo rozerwać. Czy to dlatego, że skrycie pragniesz zrobić to z moim ciałem? Chcesz rozedrzeć mnie na strzępy? Obedrzeć mnie ze skóry? Zobaczyć moją krew płynącą niczym rwąca rzeka?

Zamknąłem oczy. Nie potrafiłem znieść obrazu, jaki namalowała. Obrazu, którego tak pragnąłem. Tak. Zajebiście. Mocno.

Złapała mnie za kostkę, podniosła się po moim w większości nagim ciele i stanęła przede mną. Jej ciepło przeszło na mnie i zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdybym zrobił coś tak prostego, jak przytulenie, gdybym okazał jej czułość i pozytywną emocję. Czy bym to przetrwał, a może bym ją zniszczył? Czy posunąłbym się za daleko, tak jak to robiłem za każdym razem?

Tess odpowiedziała za mnie. Wcisnęła mi do ręki pejcz.

– Mylisz się, myśląc, że twoje straszne pudełko mnie przeraża. Nie przeraża.

Moje powieki, ciężkie od poczucia żalu i odrazy do samego siebie, podniosły się. Spojrzałem jej w oczy. Była tak blisko, że wiry błękitu i szarości w jej spojrzeniu wyglądały jak wściekłe jeziora. Próbowałem odczytać strach, upór i pożądanie w jej duszy.

Zniżyła głos do szeptu.

– Musisz ze mną rozmawiać. Nie możesz mieć tajemnic, maître. Już nie. Nie pozwolę ci na to. – Cofnęła się, zdjęła przez głowę moją koszulkę i stanęła przede mną naga. Z odwagą wojowniczki uszczypnęła białą skórę swego podbrzusza. – Tutaj. Chcę, żebyś zostawił bliznę w tym miejscu. Oznakuj mnie, jeśli masz się dzięki temu lepiej poczuć. Chcę, żebyś przyjął to, co ci daję. Chcę, żebyś to zaakceptował.

Rzuciłem pejczem. Nie dawała mi swojego ciała. Dawała mi szaleństwo. Nie byłem dla niej wystarczająco męski, ale z pewnością miałem w sobie dostatecznie dużo z bestii. Jednak mężczyzna we mnie był tchórzem. Nie chciałem burzyć murów i być zupełnie wolnym – niezależnie od tego, jakie obietnice Tess miała zamiar na mnie wymusić. Mam zrobić jej bliznę? Czy ona nie wiedziała, że nie mógłbym – nie potrafiłbym – zatrzymać się na jednej?

Opuszką palca dotknąłem jej napiętego brzucha. Był tak jedwabiście gładki, tak kobiecy. Tess cicho dyszała, jej piersi unosiły się i opadały, drażniąc się ze mną, sprawiając, że wyzbywałem się wszelkich zahamowań. Tylko ona potrafiła otoczyć mnie taką siecią. Tylko ona potrafiła sprawić, że czułem się tak zagubiony i popieprzony.

Złapałam ją za pierś i mocno uszczypnąłem brodawkę. Żadnej łagodnej gry wstępnej, tylko zaborcze ściśnięcie. Oparła głowę na mej piersi. Jej zapach orchidei i mrozu był ostatnim, czego potrzebowałem do pełnej zguby.

Dałem za wygraną.

Poddałem się.

Pragnąłem jej i nie miałem zamiaru się powstrzymywać.

Krążyłem wokół tego, cały czas splątując i zrywając swoje myśli. Teraz myślałem trzeźwo i byłem chętny. Chętny, by przejąć rolę krzywdzącego, nienasyconego pana.

Przesunąłem dłonią od jej piersi do gardła, złapałem ją za szyję. Odchyliłem jej głowę, popatrzyłem w jej wzburzone oczy. Płonął we mnie gniew.

– Nie mogłaś tak po prostu dać mi czasu, prawda, esclave? A teraz jestem wściekły i nie będę mógł nad sobą zapanować. Uległem i nie liczy się nic poza pieprzeniem cię. – Potrząsnąłem nią, zacisnąłem palce na jej szyi.

Nie ruszyła się, cały czas trzymała ręce przy bokach, pozwoliła, bym ją podduszał. Sprawdziłem ją, zacisnąłem palce tak bardzo, aż delikatne mięśnie jej szyi ustąpiły, sprawiając, że zakręciło mi się w głowie.

Nic nie zrobiła.

Zmusiłem palce do rozluźnienia się i zmarszczyłem czoło.

– Ufasz, że nie posunę się za daleko? Naprawdę jesteś aż taka głupia?

Położyła jedną dłoń na mojej, ale nie pociągnęła mnie za rękę ani nie próbowała sprawić, żebym ją wypuścił. Drugą dłoń położyła na moim nieogolonym policzku, dając mi bezwarunkową akceptację, pragnienie, pożądanie i wszystko inne, co między nami istniało.

Kuźwa, ale ze mnie szczęściarz. Nie jestem tego godny.

– Obiecałam ci, że będę walczyć. Q, nie jestem na tyle naiwna, by całkowicie poddać się twej kontroli. Wierzę jednak, że znam twoje granice lepiej niż ty sam. Ufam ci… Tutaj.

Położyła dłoń nad moim sercem. Pod wpływem jej dotyku zaczęło walić jak dzikie i rzucać się niczym demon.

– Pozwól sobie czuć. Pozwól sobie zaakceptować. Jesteś bardziej ludzki, niż myślisz.

Łagodność w jej głosie mnie rozwścieczyła. Nie pozwoliłem sobie na zastanawianie się nad prawdą, zamiast tego pocałowałem Tess.

Zaatakowałem jej usta, jakby była ostatnią kobietą na ziemi. Jedyną kobietą dla mnie. Mój język przedarł się między jej miękkimi, słodkimi ustami, a ja brałem, brałem i brałem. Ukradłem jej smak i oddech. Zmusiłem ją do zaakceptowania każdego cala mojego pragnienia.

Jęknęła i mocno się do mnie przycisnęła, tak mocno, że nie wiedziałem już, gdzie kończyły się moje usta, a zaczynały jej.

Moje palce same się zaciskały, szukając ostatecznej kontroli. Całowałem ją tak mocno, że się dławiła, jej nogi zaczęły drżeć. Złapałem ją w ostatniej chwili, gdy zgięła się wpół.

Przez świadomość, że pozwoliła mi doprowadzić się na skraj takiej słabości, moje serce nabrzmiało tak, iż nie mieściło się już w klatce piersiowej. Nie myślałem, że sprawianie bólu może przynosić taką satysfakcję, ale całkowite poddaństwo i zaufanie były ostatecznym afrodyzjakiem.

Wypuściłem ją i podniosłem jej bezwładne ciało. Minęliśmy kominek. Byliśmy z dala od łańcuchów na suficie, w które zakułem ją pierwszym razem. Niosłem ją na tyły wieży.

Tess zamrugała, z braku tlenu nie myślała trzeźwo.

– Dokąd idziemy?

Nabrałem łapczywie powietrza, zdany wyłącznie na łaskę i niełaskę mojego pulsującego penisa i ogromu pożądania, poprawiłem ją w ramionach i pociągnąłem grubą aksamitną zasłonę po lewej stronie od wielkiego okna.

Ciemnozielony materiał się zsunął i wylądował u mych stóp niczym kałuża.

Tess sapnęła i wtuliła się we mnie jeszcze bardziej, patrząc wielkimi oczami na krzyż wielkości dorosłego człowieka. Jego mocno naolejowane ciemne drewno i jasnoczerwone skórzane pasy wyglądały przerażająco. Jak rodem ze średniowiecza. Na takich urządzeniach obdzierano ludzi żywcem ze skóry albo po kolei odcinano im kończyny. To było barbarzyńskie. Przerażające. Cudowne.

Tess będzie zupełnie unieruchomiona. Zdana wyłącznie na moją łaskę. Całkowicie moja.

Jęknęła i zadrżała, a przeze mnie przepłynęły fale pożądania. Mój głos ociekał czernią.

– Esclave, pora, żebyś przeszła inicjację, by należeć do mojego świata.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: