Mindowe - Juliusz Słowacki - ebook

Mindowe ebook

Juliusz Słowacki

0,0

Opis

Mindowe” to dramat autorstwa Juliusza Słowackiego, obok Adama Mickiewicza uznawanego powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu.

Jest to pierwszy dramat napisany przez Juliusza Słowackiego. Utwór jest próbą stworzenia nowego typu dramatu historycznego, odmiennego od tekstów klasycystycznych.

Koncepcję dramatu Słowacki oparł na konflikcie dwóch religii: pogańskiej, reprezentowanej przez Litwę, oraz chrześcijańskiej, którą niosą Krzyżacy. Ostrze tego sporu kieruje poeta będący pod wpływem prądów antykościelnych i wolteriańskich, przeciw Kościołowi katolickiemu. Pogaństwo zostaje przedstawione jako kult przyrody, sympatia autora znajduje się po tej stronie konfliktu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 61

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2020

ISBN: 978-83-66362-75-8
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

Osoby

MINDOWE, król Litewski. ROGNEDA, matka Mindowy, ociemniała. HEJDENRICH, krzyżak, Legat Papiezki. DOWMUNT, Xiąże Znałszawski. ALDONA, żona Dowmunta. TROJNAT, synowiec Mindowy. HERMAN, krzyżak. WOJSIEŁKO, mnich, syn Mindowy. LUTUWER. KRZYŻAK. MNICH 1-szy.

Litwini, Krzyżacy, Paziowie, orszak Mnichów.

Scena w Zamku Nowogródzkim.

AKT I

Scena I

Sala w zamku Mindowy.

TROJNAT, HERMAN, PAZIOWIE niosą kobierce.
HERMAN, do Paziów.

Rozścielcie tu kobierce, Papież je przysyła Dla króla poganina, co dzisiaj chrzest bierze. Święta korona skronie pogańskie okryła, Niech więc czci wiarę, niechaj jéj świętości strzeże, Niech poważa krzyżaków święcone klasztory.

TROJNAT.

Jakże cudnie utkane zamorskie bisiory! Po takich łąkach nieraz śledzę sarny tropy. Niemcy musieli pokraść z naszych dolin kwiaty, Wstąpię na nie, woń może wydadzą z pod stopy.

HERMAN, wstrzymując go.

Wybacz Xiąże Trojnacie nie masz chrzestnéj szaty, Nie możesz po nich stąpać, z Rzymu je przywożę.

TROJNAT.

A kiedy będę królem! będę mógł?

HERMAN.

 Ha! może? Jeśli razem zostaniesz i kościoła synem.

TROJNAT.

A kiedy będę królem nie chrześcianinem?

HERMAN.

Marzysz Xiąże!

TROJNAT.

 Ty marzysz! jam dziedzic korony. Kto wié czy będę czekał aż losu koleją Spadnie na mnie dziedzictwo?

HERMAN.

Łudzisz się nadzieją, Płonną nadzieją... Słyszysz chrześciańskie dzwony! Słyszysz? chrześciańskiémi przemawiają słowy. Umilkły wasze bory, ustały drzew szumy, I ludzie milczeć będą i uchylą głowy. Słyszysz te dzwony! teraz zbądź niewczesnéj dumy. Zbladłeś?

TROJNAT.

 O nie! myślałem — że dzwony usłyszę Na pogrzebie Mindowy.

HERMAN.

 Przy dzwonów odgłosie Może ciebie w grób włożą?

TROJNAT.

 Ja — spłonę na stosie! Mnie modrzew cichym szumem do snu ukołysze, Jeszcze usiądzie sokół na martwém ramieniu, Nastrzępi pióra — chartów zaskowycze sfora. Ani mię ciasna ziemi uwięzi zapora, Ja z pieśnią Wajdeloty ulecę w płomieniu; Ulecę — może raczej z jaką Niemca duszą.

HERMAN.

Nie słyszę twojéj mowy, bo ją dzwony głuszą.

TROJNAT.

Wykręt krzyżacki — słyszał!

HERMAN.

 Już wydane hasła, Śpieszę chrzcić króla Litwy.

TROJNAT.

 Tyś zawsze gotowy Chrzcić i grzebać ochrzczonych — idź na chrzest Mindowy. Zapal tam świécę — zapal — i strzeż by nie zgasła, Nim się dopali pójdziesz za Mindowy trumną, Oszczędzisz sobie trudu.

HERMAN.

 O Xiąże Trojnacie! Nadto słabą masz rękę, duszę nadto dumną; Do czegóż próżne groźby...

TROJNAT.

Czyliż wy mniemacie Że trudno zabić stryja? Ochrzcić trudniéj było, A wyście go ochrzcili. Byłem królem we śnie, A o chrzcie nigdy mi się nawet i nie śniło.

HERMAN.

Jeżeli tak? zamiary odkrywasz za wcześnie. We mgle ukryta zemsta, posępna i cicha, Jest stałością rycerza; jawna — dumą dziecka.

TROJNAT.

Gdzież więcéj dumy jako pod tą zbroją mnicha! Jak wąż się kryje, podła, nikczemna, zdradziecka, Sam cel, często łożonych trudów nie opłaci. Patrz! Braciszek zakonu, najpodlejszy z braci, Ostatni, wśród posępnéj wychowany celi, Nędzny — na granitowéj zasypia pościeli, Lub, o nędzo człowieka! w trumnie odpoczywa. I tam uśpiony, dumę zdradza przez sen, słowy, Rządzi klasztorem, z dumnéj przełożonych głowy Brylantami błyszczący znak godności zrywa, I sam się stroi — patrz aj! a ten przełożony, Już marzy o czerwonym na głowę birecie; A ten co biret posiadł — przez sen już ma trony, Trony papieskie — Papież? — Papież starzec — dziécie — Dziécie przy królu Litwy, nie straszny nikomu.

HERMAN.

Wielki nasz Papież, usiadł gdzieś w Italskim domu, A drzącą starości dłonią, z osiwiałą głową. Wielki! — niechaj wyrzeknie jedno ciche słowo, Którego brzmieniem ledwo zabrzmią echa sali: Od dźwięku tego słowa, mnogi tron się wali, Spadają króle, berła wypuszczają z dłoni, Lub chwieją się jak wieże gdy Bóg wstrząsa ziemię, Ale gdy twarz łagodną przed ludem odsłoni, Chrześcian mnogie na twarz pada przed nim plemię, Drzące błogosławieństwo starca się rozlega, Od wzniosłych wież Solimy do Bałtyku brzega. Xiąże! będziesz przytomny przy chrzestnym obrzędzie?

TROJNAT.

Nie jestem wam potrzebny.

HERMAN.

 Żegnam cię.

Odchodzi z orszakiem paziów.
TROJNAT sam.

 Więc wszędzie! Wszędzie mnichów spotykam! ale przyjdzie pora — Przyjdzie on zginąć musi — z nim Niemcy wyginą. Mindowe piérwszy z Xiążąt, Niemcom groził wczora, Dziś tron otoczył zdradną krzyżaków drużyną. Lecz ten sztylet — w nim Litwa pokłada nadzieję, Zemną jest lud, kapłani, Dowmunt mąż Aldony. Dowmunt gdy na się zbroję krzyżacką przywdzieje, Przyjdzie szukać wydartej przez Mindowę żony; I mścić się będzie — dla mnie wolny tron zostanie.

Patrząc w głąb.

Oto matka Mindowy, ciemna, obłąkana.

Rogneda wchodzi chwiejącym się krokiem, rękami naprzód wyciągniętemi szukając drogi.

Rognedo! przyjm od twego wnuka powitanie.

ROGNEDA.

Wnuka? ja niémam wnuka — niémam syna — zrana Miałam syna i wnuka — już syna grób kryje.

TROJNAT.

Rognedo ty masz syna! syn twój żyje.

ROGNEDA.

 Żyje! Syn mój żyje — ze wzrokiem pamięć utraciłam. Kiedyś patrzałam na świat — wtenczas i ja żyłam, A teraz noc tak ciemna! — Boże Litwy! — Boże!

Siada z obłąkaniem starości.

Anno! daj mi przędziwo, oto zeszło zorze, Dziewczęta wy do pracy — miły szmer wrzeciona —

Usiłując śpiéwać.

 Śpij moje dziécie! matka przy tobie,  Na twojéj głowie korona.  Śpij moje dziécie! śpij moje dziécie!

Po chwili.

On żyje i ja żyję — ale moje życie Bliskie! bliskie już grobu — i on zaśnie w grobie. Nie ujrzę go przed śmiercią — śmierć prędko się zbliża. Czy go widziałeś? jak on wygląda?...

TROJNAT.

 Mindowe? Krzyż ma na piersiach.

ROGNEDA.

 Nigdy nie widziałam krzyża Jak on straszny być musi...

TROJNAT.

 Krzyże brylantoweSą darami Papieża.

ROGNEDA, podnosząc się ze zgrozą.

 Papież! Papież!

Pada na krzesło.
TROJNAT.

 Kona.

ROGNEDA, po chwili.

Anno! staw kołowrótek, podaj mi wrzeciona. Papież? kto tu wspominał Papieża? — to echo, Echo mojéj pamięci, rani mię boleśnie. Dwóch miałam synów — tamten był moją pociechą, Twój ojciec — drugi — marzę — ja marzę jak we śnie, Drugi — gdzież jest syn drugi?

Podczas ostatnich słów wchodzą na scenę: MINDOWE w białéj chrzestnéj szacie z koroną na głowie. HEJDENRICH w ubiorze Legata, z pod komży przezroczystéj przebija się zbroja. HERMAN niesie krzyż złoty przed legatem. DOWMUNT w krzyżackiéj zbroi z zapuszczoną przyłbicą na któréj jest godłem róża, na węzgłowiu również niesie złotą różę i opodal od tłumu opiéra się o jeden z filarów. LUTUWER.

 Czuję krew koło mnie, Mindowe jest tu blisko.. Przybliż się Mindowe! Pewnie z nowéj wyprawy wieziesz łupy nowe? Pewnie teraz twa sława zabrzmi wiekopomnie? Słyszę jak lud okrzykiem uwielbia twe czyny, Czy wracasz z ciemnej Żmudzi? z po nad brzegów Dzwiny? Czy ukorzyłeś Niemców zakon świętokradzki? Czy Ruś drżała przed tobą? czy drzał król Kipczacki? Czy z mnogim wracasz łupem? z mnogiémi dostatki? Powiédz, cieszyć się będę, i ze łzami matki Będę ci błogosławić, przybliż się mój synu.

MINDOWE.

Matko! co te szydercze słowa mają znaczyć? Na ubłaganie Bogów dam kubeł bursztynu, Dam dwa, jeśli za jeden nie zechcą przebaczyć.

ROGNEDA.

On bluźni! jam słyszała — on bluźni!... O Xiąże! Nie mogę równie pojąć co znaczy ta mowa, Z ust twoich płyną dzisiaj niezwyczajne słowa; Lecz jeszcze miłość matki do ciebie mnie wiąże, Zbliż się, z błogosławieństwem dłoń ma na cię spadnie. Cóż to? ty mnie unikasz jako zgryzot mary; Czy bez wszystkiego możesz obejść si tak snadnie, Jak bez błogosławieństwa matki — i bez wiary?

MINDOWE.

Nie, są rzeczy bez których obejść mi się trudno, A wszakże się obchodzę, potrzebą naglony. Tak z niejedną dzierżawą rozstałem się ludną, Oddałem Haliczanom brylant méj korony, Ów Słonim, co wśród smugów wznosi się pod niebo, I Wołkowyskie moje rozległe dzierżawy. Rognedo! trudno mi się obejść i bez sławy, Jednak sławie ująłem, naglony potrzebą. Jestem królem, lud wielbi — szydzą wojownicy, I straszniejszy dla Niemców był połysk przyłbicy, Niżeli ta korona, która tylko świeci Blaskiem marnym dla niewiast i gminu i dzieci. Ale cierpmy do czasu, taka losu wola, Trudno, nawet Mindowie, z losom działać sprzecznie. Matko! czyliż mnie będziesz nienawidziéć wiecznie? Matko! czyż ci nie miło widziéć w synu króla? Oto przed tobą czoło wieńczone uginam, Błogosław mnie więc Matko! błogosław!

ROGNEDA, wyciągając nad nim rękę.

 Przeklinam!

HEJDENRICH.

Nikt nie odpowié Amen.

ROGNEDA.

 Mindowe! Mindowe! Posłuchaj mnie, słuchajcie wy mnichy krzyżowe. Przekleństwo wam! przekleństwo krzyżackiéj obłudzie, Co jak zaraza Litwę ciemném skrzydłem kryje. Synu! ciebie zaraza dotknie — nie zabije, Ale od ciebie będą uciekali ludzie. Zostaniesz