- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.atni krzyk mody: pocieszne czarno-białe stworzonka, które całymi dniami kręciły się w kółko i zatrzymywały tylko na czas spania i jedzenia. Boki zrywać. Dziś wiem, że śmiać się tu raczej nie ma z czego. Te biedne zwierzęta muszą ,,tańczyć" za sprawą wady genetycznej. Również tak zwany tańczący doberman to nie samorodny czworonożny talent na miarę Freda Astairea, tylko ofiara celowych zabiegów hodowców. Tymczasem jego właściciele często nawet nie mają o tym pojęcia. Uważają, że pies jest niezwykle zabawny, i z dumą prezentują go znajomym. Podobnie zachowują się hodowcy rasowych gołębi zwanych wywrotkami przyziemnymi. Ptaki te niemal nie latają i nawet nie chodzą jak należy, jednak ich specjalnie utrwalane w procesie hodowli wady genetyczne, powodujące problemy z ruchem, budzą wesołość u hodowców i obserwatorów. W latach mojego dzieciństwa takimi sprawami nikt się nie przejmował. Jako uczeń spędzałem z naszymi zwierzakami wiele godzin. W tamtych czasach dzieci nie były tak zajęte jak dziś i mogły swobodnie rozwijać swoje zainteresowania. Moją ulubienicą była długowłosa jamniczka o imieniu Nicki. Włóczyłem się z nią po lasach i polach i pewnie wtedy zaświtała mi myśl, że gdy dorosnę, chciałbym zostać weterynarzem. W okresie dziecięcym Nicki była moją najbliższą powiernicą. Towarzyszyła mi, gdy pogrążałem się w smutnych myślach, na przykład o pierwszej ocenie niedostatecznej z łaciny. Dzięki niej wszystko dawało się jakoś znieść. Zdominowane przez zwierzęta otoczenie, w którym dorastałem, a także moja fascynacja skomplikowanymi zależnościami pomiędzy naturą a działalnością człowieka i postępem technologicznym, zaprowadziły mnie na studia weterynaryjne do Hanoweru. Jako student pracowałem w lecznicach weterynaryjnych zwierząt domowych, sporo czasu spędziłem też w uniwersyteckiej klinice małych zwierząt. Większość weterynarzy decyduje się na jedną z trzech specjalizacji: tak zwane małe zwierzęta (psy i mniejsze), konie albo zwierzęta hodowlane. Ale praca w lecznicach weterynaryjnych nie w pełni mnie satysfakcjonowała, bo zbyt wiele pytań pozostawiała bez odpowiedzi. Oczywiście, móc skutecznie wyleczyć zwierzę to wspaniałe uczucie, nie dawało mi jednak spokoju to, że nie zawsze było dla mnie jasne, na co te zwierzęta właściwie cierpią i dlaczego. Niektóre z nich zdrowiały, inne nie. Z czego to wynikało? Pamiętam, jak kiedyś przyprowadzono do mnie psa z biegunką. Przepisałem lekarstwo, po dwóch dniach biegunka ustąpiła bez śladu, a przeszczęśliwa właścicielka obdarowała mnie butelką wina. Czułem się nieswojo, bo nie miałem pewności, czy pomogły moje leki, czy może pies wyzdrowiałby również bez żadnej terapii. Mój wykładowca uznał, że należy się tylko cieszyć z wina, stanowiącego przecież dowód uznania dla mojej pracy. Zdrowy pies i szczęśliwa właścicielka - czegóż chcieć więcej? To prawda, taki był właściwie mój cel, sądziłem jednak, że wolałbym być w stanie lepiej - czytaj: bardziej świadomie - pomagać moim pacjentom, zwłaszcza że przecież zdarzają się znacznie trudniejsze przypadki niż zwykła biegunka. Wiedzy domagała się też moja natura badacza. Koniec końców okazało się, że na pracę w przychodni okazałem się po prostu zbyt ciekawski. W tej sytuacji logicznym wyborem okazała się patologia zwierzęca, dzięki której mogłem bardziej wnikliwie zgłębiać niejasne kwestie. Wśród ,,patologów od dwunogów", jak - pozwalając sobie na interdyscyplinarny żarcik - nazywam moich kolegów, lekarzy sądowych, całość badań skupia się wyłącznie na jednym gatunku: człowieku. Tymczasem dla mnie i dla innych patologów weterynarzy na pierwszy plan wysuwa się patologia porównawcza, a więc kwestia różnic pomiędzy gatunkami. Różnic nie tylko w anatomii, zachowaniu i funkcjach organizmu, ale przede wszystkim w chorobach i przyczynach śmierci. Mały pies może z pewnej odległości przypominać kota, ale nim nie jest. Dlatego też będzie cierpiał na choroby, które u kotów nigdy nie występują, na przykład na nosówkę. Teoretycznie weterynarz i patolog zwierzęcy powinien być w stanie rozpoznać wszystkie choroby wszystkich zwierząt, czy będzie to szczur, czy hipopotam. Nierzadko przydaje się też interdyscyplinarna wiedza o chorobach ludzkich, bo przecież z naszego punktu widzenia człowiek jest zaledwie kolejnym gatunkiem zwierzęcia. Taka porównawcza, międzygatunkowa perspektywa przydaje się zarówno, gdy pojawiają się choroby pozornie nowe, jak i w przypadkach bardzo rzadkich lub szczególnie trudnych. Ostatnio na przykład dostarczono mi do zbadania zwłoki uśpionego psa z bardzo zagadkowym obrazem choroby. Był to podrośnięty już nieco szczeniak labradora, którego głowa wciąż stawała się coraz większa. Rozmaici weterynarze, do których zwracali się cora
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż, zwierzęta |
Wydawnictwo: | Feeria |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 368 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.