Batszeba. Kobieta łaski - Francine Rivers - ebook

Batszeba. Kobieta łaski ebook

Rivers Francine

4,4

Opis

 

   — Spośród wszystkich moich żon i nałożnic tylko ty całym sercem szukałaś Pana.

Dawid ucałował łzy, które spływały po twarzy Batszeby.

   — Może tylko ci, którzy tak bardzo zgrzeszyli w swoim życiu, są w stanie zrozumieć wielkość i głębię Bożego miłosierdzia. — Zrobił krok do tyłu i wziął ją za ręce.

   — Lubiłem cię, ponieważ byłaś córką mojego przyjaciela. Pożądałem cię ze względu na twoją urodę. Ale kocham cię najbardziej za to, że jesteś dla mnie tak pełną miłości żoną i za to, jaką jesteś matką dla moich synów. Wychowałaś czterech mężczyzn, którzy kochają Pana i szukają Jego oblicza, synów, z których jestem dumny, synów, których… — nie mógł dalej mówić ze wzruszenia.

  • BATSZEBA KOBIETA ŁASKI
  • Jej piękno poruszyło namiętności króla.
  • Jej ból poruszył serce Boga.    

Batszeba jako ośmioletnia dziewczynka zakochuje się w Dawidzie, którego Bóg wybrał na króla Izraela. Jednak, gdy dorasta zostaje wydana za mąż za wojownika Uriasza. Pewnego dnia, gdy Dawid widzi Batszebę i pragnie jej tak bardzo, że każe ją sprowadzić do swojego pałacu. Batszeba po wspólnie spędzonej z nim nocy zachodzi w ciążę i tym samym skazuje siebie na pogardę w oczach ludu i rodziny.  

  • Dla wielu jej imię oznacza cudzołóstwo, uwodzenie i grzech, ale ta historia pokazuje w jaki sposób pamięta ją Bóg.  

Poznaj na nowo znaną historię biblijną z innej perspektywy – spójrz na nią oczyma Batszeby i zobacz, jak Bóg podnosi zagubionych ludzi, którzy wołają do Niego z głębiny rozpaczy.

 

Powieści z cyklu „Rodowód Łaski

Zdradzona przez mężczyzn, którzy decydowali o jej losie ... , zaryzykowała życie i reputację, aby przetrwać.

Moabitka, która wyrzekła się wszystkiego, nie oczekując niczego w zamian.

Nierządnica, królewska nałożnica, poganka…Kobieta z przeszłością, której Bóg dał przyszłość.

Jej piękno poruszyło zmysły króla Dawida. Jej ból poruszył serce Boga.

Cały świat czekał na ten moment. Bóg wybrał jedną kobietę.

  • Kobiety, które opisałam w serii „Rodowód Łaski” są postaciami autentycznymi. Opowiadam ich historie w parciu o przekaz biblijny. To kobiety Wschodu, które żyły w czasach starożytnych. Wykazywały się one wielką odwagą. Wielokrotnie podejmowały ryzyko i niejednokrotnie popełniały błędy. Nasze bohaterki nie były doskonałe, a jednak Bóg w swej nieskończonej łasce umieścił je na kartach Biblii i w genealogii Jezusa Chrystusa.

Francine Rivers

 

  • Francine Rivers - jedna z najpopularniejszych pisarek amerykańskich, autorka ponad 20 bestsellerowych powieści, przetłumaczonych na dwadzieścia języków, m.in. trylogii: „Głos w wietrze", „Echo w ciemności", „Jak świt poranka". Zdobyła liczne nagrody i zaszczyty, w tym Christy Award, za stworzenie inspirującej fabuły o charakterze historycznym, złoty medal Amerykańskiego Stowarzyszenia Wydawców Chrześcijańskich ECPA za powieść „Ostatni zjadacz grzechu" (zekranizowaną przez Michaela Landona). W 2010 roku książki Francine zostały uznane za najlepiej sprzedające się tytuły na liście „New York Timesa".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 224

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (5 ocen)
2
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




PROLOG

Potężny i możny król izraelski Saul był zazdrosny o młodego pasterza. Powód był prosty: Pan Bóg wybrał i namaścił tego młodzieńca, Dawida, na swego króla. Co więcej, Dawid zyskał również przychylność ludzi. Kiedy mówił, ludzie słuchali. Kiedy tańczył, dziewczęta mdlały. Kiedy śpiewał, serca wszystkich wznosiły się w chwale Boga.

Kiedy Dawid uciekł na pustynię, aby uniknąć morderczej zazdrości Saula, setki mężczyzn podążyło jego śladem, obozując z nim w jaskiniach Adullam i Engaddi. Niektórzy z nich byli niezadowoleni z rządów Saula. Inni byli ludźmi ściganymi przez filistyńskie najazdy. Jeszcze inni stracili zaufanie do władcy, który obciążał podatkami ponad miarę. I w ten sposób, ludzie, którzy uciekali się do przemocy i zemsty, chętni by przelewać krew, znaleźli miejsce, wśród czcigodnych mężów, którzy tęsknili do czasów, kiedy to Bóg był Najwyższym Dowódcą Izraela.

Zazdrość króla wzrosła wobec wyimaginowanego wroga a wojna podzieliła naród na dwa obozy. Jednak Dawid zawsze szanował króla. Nie chciał przemocą odebrać korony Saulowi. Ten młody człowiek czekał, aż Bóg zadziała w jego imieniu.

Tymczasem liczba osób zgromadzonych wokół Dawida stale rosła – począwszy od dwustu do czterystu i w końcu, do sześciuset. Wśród nich było trzydziestu potężnych mężczyzn, elitarna grupa lojalnych i mężnych wojowników. Odwaga i prawość Dawida ujęła wszystkich. Trzymali się razem jak rodzina, gotowa za wszelką cenę chronić swoich bliskich przed wrogami, czy to królem Izraela, który odwrócił się od Boga, czy też armiami otaczających ich bałwochwalczych narodów.

Ci dzielni wojownicy nie przybyli sami, by walczyć dla Dawida. Przywieźli ze sobą żony, synów i córki.

Wśród rosnącego tłumu zwolenników Dawida była mała dziewczynka o imieniu Batszeba…

ROZDZIAŁ 1

Batszeba siedziała na kolanach swojego dziadka i karmiła go chlebem. Śmiejąc się, Achitofel zjadł go z jej ręki.

— Robi się coraz bardziej podobna do twojej matki, Eliamie.

Ojciec przyglądał się córce lekko marszcząc brwi.

— Trudno uwierzyć, że tak szybko rośnie. Ma już osiem lat. Niedługo będę musiał znaleźć dla niej męża, potężnego człowieka, który będzie chronił tę piękną młodą pannę.

Spojrzała przez ogień na Dawida, który pojawił się jak anioł z nieba. Założyła na siebie tunikę dziadka, przeciągnęła się i wyszeptała swoje marzenie:

— Chcę zostać żoną Dawida...

Dziadek roześmiał się głośno i spojrzał na przystojnego młodzieńca siedzącego naprzeciw ognia.

— Dawidzie, oto kolejna osoba, która darzy cię podziwem.

Zarumieniła się, gdy mężczyzna, którego ubóstwiała, spojrzał na jej dziadka z zakłopotaną miną. Dziadek pocałował ją w policzek.

— Zapomnij o Dawidzie, Batszebo. On ma już trzy żony, kochanie.

Gdy spojrzał jej w oczy, jego rozbawienie zniknęło. Popatrzył na nią z czułością.

— Lepiej być jedyną żoną biednego mężczyzny, niż jedną z wielu kobiet w królewskim haremie.

— Wejdź do środka, Batszebo — powiedziała matka dziewczynki.

Dziadek zdecydowanym ruchem podniósł dziewczynkę z kolan i postawił na ziemi, poklepując ją po plecach skierował w stronę matki. Kiedy Batszeba zatrzymała się, by spojrzeć na Dawida, matka złapała ją za ramię i wciągnęła do wnętrza namiotu, opuszczając płachtę.

— Czas spać — powiedziała i przykryła córkę kocem. Następnie, pochyliła się i pocałowała córkę w czoło, z którego odgarnęła kosmyki czarnych włosów. — Niektóre marzenia mogą jedynie złamać nam serce — dodała z niepokojem.

— Ale ja…

Matka położyła palec na ustach córki.

— Cicho, dziecko. — Odwróciła się na piętach i wstała z gracją. — Śpij już.

Batszeba leżała z otwartymi oczyma i wsłuchiwała się w dobiegające z zewnątrz rozmowy mężczyzn. Rozpoznała głos Joaba i jego brata Abiszaja. Obaj byli dowódcami armii Dawida i często przychodzili porozmawiać o wojnie z jej dziadkiem, który zasłużył sobie na szacunek Dawida za jego doskonałe wskazówki taktyczne. Wiedział bardzo dużo o Filistynach i Ammonitach i ich sztuce wojennej. A ziemię Kanaan znał jak własną kieszeń.

— Saul był w naszych rękach, Dawidzie — powiedział Joab. — Powinieneś był wtedy skorzystać z okazji i go zabić.

Brat Joaba, Abiszaj, przytaknął bratu:

— Tak, musisz zabić Saula! Bóg wydał go w nasze ręce w Jaskini Dzikich Kóz. Chętnie sam poderżnąłbym mu gardło.

— Już ci mówiłem, dlaczego go nie zabiłem — powiedział Dawid. — To człowiek, którego sam Bóg namaścił na króla.

— On nigdy nie przestanie cię ścigać — powiedział Joab. — Nigdy, dopóki jeden z was nie umrze.

— Byłoby lepiej dla Izraela, gdybyś już teraz odebrał koronę Saulowi — powiedział inny.

Batszeba usłyszała pomruk zgody kilku innych mężczyzn siedzących przy ognisku razem z jej ojcem.

— Uderz pasterza, a owce się rozproszą — upierał się Joab.

— Co mam z wami począć, synowie Serui? — powiedział szorstko Dawid, a ona wiedziała, że zwracał się do Joaba i Abiszaja. — Ile razy mam wam powtarzać, że nie podniosę ręki na pomazańca Pańskiego!

Usłyszała, jak ktoś odchodzi od ogniska.

— Nie rozumiem go — powiedział sfrustrowany Joab.

— Przemów mu do rozsądku, Achitofelu!

— Co zyskałby Dawid mordując króla, który udał się za potrzebą i stał odwrócony do niego plecami? — przemawiał spokojnie dziadek Batszeby, studząc emocje młodszych mężczyzn. — Kiedy Saul usłyszał, jak Dawid woła go z jaskini, zrozumiał, że mógł go zabić, jednak pozwolił mu odejść, uraziwszy jedynie jego dumę. Czy człowiek, który pragnąłby zostać królem byłby w stanie tak postąpić? Oczywiście, że nie! Teraz każdy wojownik w otoczeniu Saula wie, że Dawid dał szansę królowi, aby okazać skruchę i pokutować!

— Skruchę! Płomień zemsty w sercu Saula wkrótce zapłonie na nowo i znowu będziemy musieli uciekać. Czy powinniśmy oszczędzić człowieka, który zlecił zamordowanie w Nob osiemdziesięciu pięciu kapłanów i ich rodzin?

— Pozostawmy sąd Panu. Dawid postępuje właściwie.

— Wiesz równie dobrze jak ja, że Saul będzie polował na Dawida do ostatniego tchu!

— Wiem też, że Bóg zwycięży, Joabie. Stanie się tak dzięki Jego wysiłkom, a nie twoim. Pewnego dnia Dawid zostanie królem. Pan Bóg ma władzę nad wszystkimi. Każdego dnia dołącza do nas coraz więcej mężczyzn. Jak sądzisz, dlaczego? Ponieważ wierzą tak jak my: że Bóg jest z Dawidem, gdziekolwiek idzie. Filistyni, Ammonici i Amalekici nie mogą pokonać człowieka, którego tarczą jest Pan Bóg Izraela.

— Chcę zobaczyć koronę na głowie Dawida!

— Tak jak my wszyscy, Joabie. Ale niech to się stanie w Bożym czasie, a nie wcześniej.

Mężczyźni rozmawiali dalej. Powieki Batszeby stawały się coraz cięższe. Tej nocy śniła o Dawidzie, który ubrany w królewskie szaty, wyciągał do niej rękę. Nagle, obudziła się i leżała nieruchomo. W oddali było słychać krzyki mężczyzn. Pewnie znowu się pokłócili. W pobliżu jej namiotu słychać było cichą rozmowę jej ojca i dziadka z Dawidem, który powrócił do ogniska. Wstała i odchyliła lekko płachtę namiotu.

— Połączymy nasze siły z Filistynami — powiedział Dawid. — Kiedy Saul zacznie tracić przewagę, będziemy w stanie odwrócić przebieg walk na jego korzyść.

Dziadek zmarszczył brwi.

— Ilu wojowników planujesz wysłać do walki?

— Wszystkich

— Kto będzie chronił naszych kobiet i dzieci… ?

Batszeba wpatrywała się w Dawida z głową pełną marzeń. Uwielbiała sposób, w jaki przechylał głowę, kiedy uważnie słuchał tego, co miał do powiedzenia jej dziadek. Z zachwytem przyglądała się jego pięknej twarzy.

Mężczyźni znów krzyknęli. Jej matka jęknęła cicho, przewracając się na drugi bok na swoim posłaniu. Batszeba znów wyjrzała przez szparę. Dawid patrzył w kierunku dobiegającego hałasu z napięciem malującym się na twarzy.

— Poskromienie tej gromady jest dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem!

Dziadek siedział z rękami opartymi na kolanach.

— Są trzodą owiec, która potrzebuje silnego pasterza.

— Czasami zachowują się raczej jak stado wilków! — Dawid pokręcił głową i wstał. — Chyba powinienem coś z tym zrobić. — westchnął i oddalił się od ogniska.

— Zupełnie go nie rozumiem — powiedział jej ojciec, rzucając kamień w ciemność. — Dlaczego on zawsze przychodzi na ratunek Saulowi, nawet jeśli może to oznaczać jego własną śmierć?

— Czy zapomniałeś, że syn Saula, Jonatan, jest najbliższym przyjacielem Dawida? A pierwszą żoną Dawida jest córka Saula?

— Jonatan stanął po stronie swego ojca, a Mikal została zhańbiona. Przecież Saul oddał ją innemu mężczyźnie. Dawid żyje w nadziei, że wszystko się zmieni i znowu będzie jak dawniej, zanim Saul oszalał z zazdrości. To się nigdy nie wydarzy.

Dziadek poruszył płonące drwa w ognisku.

— Rada Joaba nie jest pozbawiona sensu. Śmierć Saula położyłaby kres tej wojnie i posadziła Dawida na tronie. Ale Dawid straciłby błogosławieństwo, gdyby zabił pomazańca Pańskiego. Mój synu, Dawid żyje po to, by podobać się Bogu. Jest serce jest skupione na Bogu. — Podniósł wzrok, a jego twarz promieniała. — Gdyby każdy z nas miał takie serce jak Dawid, jakież wspaniałe królestwo Bóg by dla nas zbudował! — wrzucił kij do ognia i wstał. — Chodź, dołączmy do naszego przyjaciela i posłuchajmy, co tym razem powiedział mu Pan.

Batszeba wiedziała, że Dawid nie będzie rozkazywał spierającym się mężczyznom, ani nie będzie się wtrącał w ich spory. Zamiast tego po prostu siadał obok nich i śpiewał. Po chwili, pośród krzyków, rozbrzmiewał cichy, harmonijny i kojący dźwięk jego harfy. Wściekłe głosy ucichły. Batszeba wychyliła się z namiotu, aby mieć lepszy widok. Jej dziadek zawsze powtarzał, że Bóg dał słowom i muzyce Dawida moc podnoszenia serc i umysłów. Jego muzyka działała na ludzi tak, że opuszczała ich złość i wznosili wzrok do majestatu Boga i błogosławieństw, które wylewał na swój wybrany lud. Wiele razy słyszała, jak Dawid gra i śpiewa i nigdy nie była tym znudzona.

Jej matka spała. Chyba nie stanie się nic złego, jeśli wymknie się i podkradnie wystarczająco blisko, by z bliska posłuchać śpiewu Dawida? Prześlizgnęła się przez poły namiotu i pospieszyła w kierunku zebranych mężczyzn. Przykucnęła z rękami owiniętymi wokół kolan i nasłuchiwała. Jej młode serce zadrżało na widok Dawida i jego przystojnej twarzy rozświetlonej w blasku ogniska. Nikt na całym świecie nie był tak doskonały jak jej ukochany Dawid.

— „O Panie, nasz Panie, chwała Twojego imienia wypełnia całą ziemię!” — rozbrzmiewał głos Dawida pośród nocy. Kiedy odwrócił się w drugą stronę, nie była w stanie zrozumieć jego słów. Wstała więc i podeszła bliżej. Mężczyźni siedzieli w ciszy i patrzyli na Dawida. Słuchali, jak czci Boga bardziej otwarcie niż którykolwiek kapłan.

— „Kiedy patrzę na dzieło Twych rąk, na niebo, księżyc i gwiazdy, które umieściłeś na swoich miejscach…Kimże jest człowiek, że o nim pamiętasz, lub syn człowieczy, że troszczysz się o niego?”.

Wszyscy teraz milczeli, czekając, aż Dawid pochyli głowę i szarpnie struny swojej harfy. Dźwięk i słowa przeszyły wnętrze Batszeby tak głęboko, że poczuła, jakby Dawid poruszał struny jej serca.

— „Albowiem uczyniłeś go niewiele mniejszym od Boga. Chwałą i dostojeństwem uwieńczyłeś go. Wszystko złożyłeś pod stopy jego – owce, bydło i wszystkie dzikie zwierzęta, ptaki na niebie, ryby morskie i wszystko, co pływa wodach mórz”. — Dawid potrząsnął głową ze zdumienia i ponownie, z zachwytem spojrzał na gwiazdy. — „O Panie, nasz Panie, jak sławne jest Twoje imię na całej ziemi!”.

Zagrał jeszcze kilka akordów na harfie, a potem powoli uniósł rękę nad głowę, oddając chwałę Bogu wszelkiego stworzenia.

W obozie panował spokój. Było tak cicho, że Batszeba słyszała bicie własnego serca.

— Zaśpiewaj jeszcze jeden psalm, Dawidzie — powiedział jej dziadek Achitofel.

Inni przyłączyli się do jego prośby.

— Śpiewaj nam o Panu!

Batszeba wstała i wślizgnęła się na miejsce obok swego kochanego dziadka, pragnąc się przy nim ogrzać.

— Co ty tu robisz? Dlaczego nie śpisz? — wyszeptał szorstko dziadek i przytulił ją do siebie.

— Musiałam tego posłuchać, ale zrobiło mi się zimno. — Drżąc, spojrzała na niego błagalnie. — Proszę, dziadku, jeszcze tylko chwilkę…

— Wiesz, że nie mogę ci odmówić. — Otulił ją płaszczem. — Tylko jedna pieśń.

Dawid zaśpiewał kolejny psalm, który słyszała już wiele razy. Jego piękna twarz jaśniała w blasku ognia, a jego słowa wylały się na jej spragnioną duszę. W przeciwieństwie do wielu zebranych przy ognisku mężczyzn, serce Dawida nie było zwrócone ku wojnie. Tęsknił za pokojem. Prosił Boga o pomoc, miłosierdzie i uwolnienie od swoich wrogów. Jakie cudowne byłoby życie pozbawione strachu przed ścigającym go królem, Filistynami i Ammonitami, przed najeżdżającymi Amalekitami? Popatrzyła na swego ojca i zobaczyła, że jego oczy są pełne łez. Ile razy słyszała, jak jej tata mówił, że Bóg jest po ich stronie? To On zapewnia im schronienie, daje im chleb i wodę. Bóg da im zwycięstwo nad każdym wrogiem. Dlaczego? Ponieważ byli razem z Dawidem, a ten młody człowiek, zanim cokolwiek zrobił, zawsze pytał o zdanie Pana, nie robił bez Niego żadnego kroku. Dawid modlił się śpiewając pieśni, a Bóg słuchał.

Dawid przeszedł kilka kroków i stał przez chwilę w jednym miejscu z pochyloną głową. Jego oczy były zamknięte. Patrzyła, jak jego dłonie delikatnie dotykają strun. Podniósł głowę i patrzył na zebranych wokół ogniska. Zastanawiała się, czy spojrzy też na nią? Czy dostrzeże ją siedzącą między ojcem a dziadkiem?

— „Pan jest moim pasterzem. Niczego mi nie braknie… ”

Kiedy na nią spojrzał, serce podeszło jej do gardła. Wstrzymała oddech, wpatrując się w niego, ale jego wzrok pobiegł dalej. Patrzył na każdego po kolei, jakby każdy był dla niego równie cenny. Przytłaczało ją uczucie miłości do niego i była zasmucona, że ledwie ją zauważył wśród zebranych ludzi, którzy go wspierali.

„Jesteś moim pasterzem, Dawidzie. Sprawiasz, że chcę czegoś, czego nawet nie potrafię nazwać. Prowadzisz nas przez pustynię, ale nie boję się, bo jesteś z nami. I zrobiłabym dla ciebie wszystko…”

Nagle ktoś chwycił ją mocno za ramię.

— Batszebo! —powiedziała ze złością matka.

— Znowu zostałaś przyłapana na gorącym uczynku — szepnął dziadek, zdejmując płaszcz z jej pleców i ramion.

Matka wzięła ją na ręce i postawiła na nogi, dopiero w połowie drogi do rodzinnego namiotu. Ze spuszczoną głową Batszeba podążała za matką przez ciemności.

— Wchodź do środka! Ponieważ nie mogę ci ufać, że zostaniesz tam, gdzie jest twoje miejsce, będziesz spała obok mnie, dopóki twój ojciec nie wróci. — Matka przyciągnęła ją do siebie. — Wiesz o tym, że powinnaś okazywać posłuszeństwo.

Batszeba pociągnęła nosem.

— Przepraszam matko. To dlatego, że go kocham.

Matka westchnęła.

— Wiem, że tak jest. Wszyscy kochamy Dawida.

— Ale ja kocham go w inny sposób. Pewnego dnia wyjdę za niego.

Matka mocno ją przytuliła.

— Och, moja kochana. Każda dziewczyna marzy o tym samym. Musisz mnie wysłuchać, Batszebo. To, na co liczysz, jest niemożliwe. To tylko puste dziecięce marzenia.

— Dlaczego?

— Bo Dawid zajmuje dużo wyższą pozycję niż my.

Wzruszenie ścisnęło jej gardło.

— Przecież to pasterz.

— Tak, on nadal jest pasterzem, ale nie wiesz o wszystkim. Musisz zrozumieć, że Dawid został namaszczony na króla i jego żonami będą córki królewskie. A ty jesteś tylko córką jednego z jego żołnierzy.

— Abba jest wojownikiem, jednym z najlepszych wojowników Dawida i jednym z jego najbliższych przyjaciół. I dziadek…

— Nic już nie mów! Pamiętaj, że Dawid nadal jest mężem córki Saula, Mikali, mimo że Saul oddał ją komuś innemu. I Dawid ma jeszcze inne żony: Achinoam i Abigail.

— Abigail nie jest córką króla — upierała się Batszeba.

— Nie, ale Abigail powstrzymała Dawida przed popełnieniem wielkiego grzechu. Był wdzięczny za jej mądrość. Poza tym, jest bardzo piękną kobietą

— Czy myślisz, że pewnego dnia będę piękna, wystarczająco piękna?

— Pewnego dnia będziesz bardzo piękna i mam nadzieję, mądrzejsza niż teraz. Przynajmniej na tyle mądra, by zrozumieć, że pewne rzeczy nie są dla ciebie. Twój ojciec znajdzie ci dobrego męża i zapomnisz, że kiedykolwiek wydawało ci się, że kochałaś Dawida.

— Nigdy! Przenigdy! — Batszeba próbowała się nie rozpłakać. Odwróciła głowę w drugą stronę.

— Kiedy dorośniesz, moja kochana, zrozumiesz, że należy wielbić tylko Boga, a nie człowieka.

Batszeba leżała nieruchomo, dopóki nie usłyszała równomiernego oddechu matki. Potem wysunęła się z jej objęć i przeczołgała się na drugą stronę namiotu, by jeszcze raz wyjrzeć na zewnątrz. Ojciec i dziadek już wrócili do ognia w pobliżu swego namiotu. Towarzyszył im także Dawid. Rozmawiali ściszonymi głosami planując następną bitwę. Batszeba zamknęła oczy i wsłuchiwała się w tembr głosu Dawida. Zadowolona zasnęła.

Następnego ranka Batszeba obudziła się na swoim posłaniu. Ojciec chrapał obok matki. Dziewczyna wstała cicho i wyszła z namiotu. Na pewno Dawid już wstał. Zawsze wstawał pierwszy i wychodził na modlitwę. Kilka razy widziała, jak wracał znad strumienia, więc teraz pospieszyła w tamtą stronę. Serce zabiło jej mocniej, gdy zauważyła Dawida klęczącego przy sadzawce. Obmywał swą twarz, ramiona i ręce. Ojciec i dziadek też zawsze obmywali się przed modlitwą.

Gdy przeszła ścieżką, po zboczu spłynęła miękka kaskada kamyków. Dawid odwrócił się gwałtownie i chwycił za swój miecz. Kiedy ją zobaczył, rozluźnił się.

— Wcześnie wstałaś, Batszebo. Nie odeszłaś zbyt daleko od obozu?

Lekko zdenerwowana podeszła bliżej.

— Przyszłam po wodę.

— W takim razie masz problem, maleńka.

— Jaki problem?

Uśmiechnął się.

— Nie wzięłaś ze sobą dzbanka.

Zarumieniła się. Kiedy zaczął się odwracać, odezwała się szybko, póki zachowywała resztki odwagi.

— Czy możemy chwilę porozmawiać, Dawidzie? Przebyłam całą tę drogę, żeby cię zobaczyć.

Odwrócił się i spojrzał na nią.

— Nie powinnaś być tak daleko od obozu. To niebezpieczne. Idź z powrotem do swojego namiotu.

— Ale…

— Wiesz, że twoja matka nie byłaby szczęśliwa wiedząc, że odeszłaś tak daleko. Nie sądzę, że byłaby zadowolona, gdyby musiała cię szukać po raz drugi.

Zmiażdżona jego reprymendą Batszeba pobiegła w górę zbocza i usiadła chowając się pośród skał. Drżąc, przyłożyła zimne dłonie do rozpalonych policzków. Potem wzięła oddech i wyjrzała ze swojej kryjówki. Dawid nadal stał nad strumieniem, z rękami na biodrach.

— Idź do domu, zanim zauważą, że cię nie ma! I nigdy więcej nie oddalaj się od obozu!

Powstrzymując płacz, Batszeba wdrapała się na górę i biegła przez całą drogę powrotną do namiotu ojca, wdzięczna, że nikt się nie obudził i nie zauważył, że płakała, a co za tym idzie, jaka była tego przyczyna.

Do obozu dotarła wiadomość, że Filistyni wyruszyli przeciwko Saulowi. Dziadek i ojciec Batszeby przygotowali swe zbroje i broń. Batszeba pomagała matce przygotować prażone ziarna i ciastka z rodzynkami na prowiant. Jej matka milczała, jak zawsze przed wyjazdem mężczyzn. Batszeba również o nic nie pytała, przysłuchując się ich rozmowom.

— Wyruszymy jutro. Dołączymy do Filistynów — powiedział jej dziadek.

Batszeba przypomniała sobie plan, o którym słyszała podsłuchując rozmów Dawida. Jego ludzie będą tylko udawali, że pomagają Filistynom. Tak naprawdę będą wyczekiwali okazji, aby przyjść z pomocą królowi Saulowi pokonać wrogą armię.

— Z pewnością zaczną podejrzewać, że oferta Dawida to podstęp — powiedział stanowczo jej ojciec. — Tylko dzięki Bożemu miłosierdziu nie przytrafiło nam się nic złego podczas najazdów na wioski Geszurytów i Amalekitów przez ostatnie lata.

— Wszystko było dokładnie zaplanowane i nie zostawiliśmy nikogo przy życiu.

— Plotki się szybko rozchodzą…

— Dawid chce mieć możliwość udzielenia pomocy Saulowi podczas walk. Jeśli Filistyni odrzucą naszą ofertę, nie będziemy mogli nic zrobić.

— Los Saula i tak jest w rękach Boga. Nie lubię, kiedy nasze kobiety i dzieci zostają same.

Wraz ze wschodem słońca ojciec i dziadek Batszeby, wraz z Dawidem opuścili obóz. Batszeba i jej matka patrzyły za nimi, dopóki nie zniknęli za linią horyzontu. Jej matka przez chwilę roniła łzy, ale nie trwało to długo zanim usiadła w cieniu namiotu i przystąpiła do tkania wełny. Córkę odesłała do wypasania owiec.

Następnego dnia po odejściu mężczyzn Batszeba niosła wodę ze strumienia. Nagle usłyszała wrzawę i krzyki. Upuściła swój bukłak i szybko podbiegła do brzegu. Jej oczom ukazali się Amalekici, którzy wdzierali się do jej obozu. Kobiety biegały we wszystkie strony, uciekając z dziećmi na rękach. Były bezbronne jak rozproszone stado i zostały szybko schwytane.

Pośród panującej w obozie wrzawy, Batszeba zauważyła, jak jeden z mężczyzn powala jej matkę na ziemię i próbuje ją obezwładnić. Rozwścieczona dziewczyna natarła na niego z głośnym okrzykiem. Wskoczyła mu na plecy, drapała z całych sił jego twarz i szarpała go za włosy.

— Zostaw ją! Puść moją matkę!

Rozjuszony mężczyzna chwycił ją za włosy i przerzucił przez ramię. Uderzyła mocno o ziemię. Łapiąc oddech, zdołała unieść się na kolana, ale ktoś owinął sznur wokół jej szyi. Przewracając się, zdołała chwycić napastnika za nogi i zaczęła go kopać z całych sił. Wydał ostry jęk i pochylił się. Jego twarz wykrzywiła się z bólu.

— Czy nie możesz okiełznać takiej małej pchły? — rozległ się szyderczy śmiech jego towarzysza.

Rozwścieczony Amalekita mocno szarpnął sznur. Batszeba zaczęła się krztusić. Pociągnął ją za ramię i gwałtownie nią potrząsnął.

— Jeśli będziesz się ze mną szarpać, zginiesz!

Wysłał ją do stojących nieopodal obezwładnionych kobiet i dzieci.

Zrozpaczona matka dziewczyny szybko poluzowała więzy i przytuliła ją do siebie.

— Batszebo! Och, Batszebo!

Batszeba gwałtownie zakasłała i z trudem zaczerpnęła powietrza.

— Dawid będzie…

Matka zakryła jej usta dłonią i uciszyła ją. Aż do dzisiaj, nigdy nie widziała przerażenia na twarzy swojej matki.

Strażnik Amalekitów krzyknął do nich:

— Żadnych rozmów!

Kobiety i starsze dzieci zostały związane i wyprowadzone z obozu. Młodsze dzieci wyniesiono na rękach. Banda najeźdźców i jeńców szła przez wiele długich godzin, a południowe upały mocno utrudniały marsz kobietom i dzieciom, które otrzymały minimalną ilość wody, aby utrzymać je przy życiu. Wędrówka dobiegła końca o zachodzie słońca. Większość kobiet padła na ziemię bez sił. Nikt nawet nie miał sił, aby narzekać na swój los. Każdemu jeńcowi należała się tylko garść prażonego ziarna.

Batszeba jadła łapczywie, ale jej żołądek wciąż zaciskał się z głodu. Miała posiniaczoną i obolałą szyję. Od mocnego szarpnięcia bolało ją gardło, a jej stopy były obtarte po żmudnej wędrówce po zakurzonej i kamienistej ziemi. Całe jej ciało było obolałe. Kiedy zaczęła płakać, matka przyciągnęła ją do siebie i ogrzała ją swoim ciałem, ponieważ po zmierzchu zrobiło się zimno.

— Boję się, mamo — płakała cicho Batszeba.

Matka odgarnęła włosy z jej opalonej twarzy.

— Nie ma sensu płakać. Musimy oszczędzać siły na to wszystko, co nas czeka.

— Dawid wyruszy na poszukiwania za nami, prawda?

— Będziemy się modliły, aby on i twój ojciec szybko wrócili — ścisnęła mocniej córkę. Batszeba poczuła drżenie matki i nie zadawała więcej pytań. — Módl się, moja córko.

Módl się z całych sił.

Batszeba zaczęła się modlić.

„Dawidzie, och, Dawidzie! Przybądź nam z pomocą. Przyjdź i uratuj nas!

Amalekici prowadzili kobiety przez bezdroża, prowadząc je ku niedoli – niewolnictwu, prostytucji i śmierci. Wyczerpane kobiety i dzieci upadały na ziemię każdego wieczoru, zbyt wyczerpane, by sprawiać porywaczom jakiekolwiek kłopoty. Po pierwszych dwóch nocach najeźdźcy zdjęli z nich pęta i sami zasiedli przy ognisku, popijając i śmiejąc się. Nie potrzebni byli strażnicy. Kobiety były już zbyt daleko od domu. Kiedy słońce wzeszło i zaszło trzeciego dnia, nadzieja zaczęła słabnąć.