Składniki. Osobliwa chemia tego, co jemy i czym się smarujemy - George Zaidan - ebook

Składniki. Osobliwa chemia tego, co jemy i czym się smarujemy ebook

Zaidan George

3,3

Opis

George Zaidan, absolwent chemii na prestiżowej uczelni, błyskotliwy i piekielnie zabawny naukowiec wyjaśnia, co nauka może (a czego nie potrafi) powiedzieć o składnikach produktów, którymi każdego dnia faszerujemy swoje ciała.

Woda. Czipsy. E-papierosy. Kremy do opalania. Ta lista nie ma końca. Co się dzieje, gdy wszystkie te rzeczy wchodzą w reakcję z substancjami tworzącymi nasz organizm? Skąd wiadomo, że to, co jemy, pijemy, wdychamy i wcieramy w siebie, szkodzi nam lub pomaga?

Dzięki tej książce poznacie, jak z perspektywy chemika wyglądają różne produkty, i dowiecie się, co może nas zabić, a co niekoniecznie jest szkodliwe i dlaczego. Jak bardzo truje nas przetworzona żywność i na ile jesteśmy tego pewni? Kawa to napój bogów czy diabelska krew? Co się stanie, jeśli w upale przedawkujesz fantanyl na słońcu (i co to właściwie jest)? Co wspólnego ma maniok z radzieckimi szpiegami? Czy rośliny chcą nas zniszczyć, a mikroorganizmy pożreć całą naszą żywność? Co twój horoskop mówi o chorobach, na które możesz zapaść, i czy jest w tym ziarno prawdy?

Zaidan przystępnie, z mistrzowskim poczuciem humoru odpowiada na mnóstwo trudnych pytań i pokazuje, że chemia to nie tylko użyteczna nauka, którą każdy może zrozumieć i wykorzystywać w codziennym życiu, ale też wspaniała zabawa.

George Zaidan – absolwent chemii na MIT uhonorowany F.D. Greene Teaching Award. Jest propagatorem nauki i producentem programów popularnonaukowych w telewizji i internecie. Dla kanału National Geographic stworzył serial Ingredients: The Stuff Inside Your Stuff, a dla MIT Science Out Loud. Jego artykuły ukazywały się m.in. w „New York Timesie”, „Forbesie”, „Boston Globe”, „National Geographic Magazine”, „Science” i „Business Insider”. Jest laureatem licznych stypendiów, członkiem Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, zasiadał w radzie Instytutu Edukacji. W wolnym czasie wspina się i gotuje.

Jeśli sądziliście, że chemia może być naprawdę interesująca (a jest), ale nie mogliście się skupić na lekcjach w szkole, to jest książka dla was. George Zaidan sprawi, że będziecie głośno się śmiać, czytając opowieści o cudach praktycznej, użytecznej nauki, a wszystko wytłumaczy na przykładach genialnych porównań, które zrozumie nawet jedenastolatek.

Daniel J. Levitin, autor Zasłuchanego mózgu. Co się dzieje w głowie, gdy słuchasz muzyki

O mój Boże, ta książka jest GENIALNA! Zabawna, wnikliwa, napisana ciętym językiem i dodająca otuchy.

Kallie Moore, prowadząca PBS Eons

Jeśli chcecie dowiedzieć się prawdy o cheetosach, kremach z filtrem, zamiennikach masłach i innych codziennych sprawach związanych z chemią, zajrzyjcie do pełnych werwy Składników. Ale przede wszystkim kupcie tę książkę, bo nauczy was myśleć jak błyskotliwy, oczytany i diabelnie zabawny naukowiec.

Sam Kean, autor Dziwnych przypadków ludzkiego mózgu i Znikającej łyżeczki. Dziwnych opowieści chemicznej treści

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 325

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,3 (96 ocen)
25
19
27
13
12
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Veluua

Nie polecam

Bardzo męcząca. Autor próbuje być na siłę zabawny, wychodzi mu to średnio, poziom żartu mocno przeciętny (z resztą to nie jest tego typu literatura?). Mało konkretów, dużo zapychaczy, po 50. stronach czuję że nie przeczytałam żadnej wartościowej informacji.
21
stilla_sanguinis

Z braku laku…

Książka zawiera parę ciekawostek i parę oczywistości rozciągniętych do granic możliwości. Początkowo dobrze mi się czytało bo autor skupiał się na tym co ujął w tytule, niestety druga połowa książki jest już tylko rozprawianiem o tym jak prace naukowe często są mało rzetelne. To ciekawy fakt, a i owszem ale muszę przyznać, że mnie to nie kupiło i musiałam przeskakiwać pomiędzy akapitami.
10
Valarr

Z braku laku…

Chyba miałam inne oczekiwania. Poruszane tematy wydawały się ciekawe (patrząc na tytuł) jednak później miałam wrażenie jakby autor odchodził od tematu. Kilka razy złapałam się na tym że myślałam, że pominęłam jakieś strony - autor chwilami dziwnie przeskakiwał po tematach. Styl taki trochę na siłę zabawny też nie do końca mi odpowiadał. Ale przede wszystkim miałam wrażenie że wszystko to co zostało napisane można było spokojnie zmieścić na połowie stron. Może wówczas czytałoby się lepiej...
00
woagnieszka

Nie oderwiesz się od lektury

Całkiem dobra lektura wyjaśniająca chemię żywności i statystykę.
00
AgnieszkaBernadetta

Dobrze spędzony czas

Bardzo interesująco jak również zabawnie ujęte aspekty tego, co jemy i czym się smarujemy. Książka napisana przez chemika, więc jest wiarygodnym źródłem informacji.
00

Popularność




Tytuł oryginału INGREDIENTS
Przekład ROBERT WALIŚ
Wydawca ALICJA GAŁANDZIJ
Redaktorka prowadząca AGNIESZKA RADTKE
Redakcja KRYSTIAN GAIK
Korekta BARTEK KUZIA
Projekt okładki i stron tytułowych ANNA POL
Opracowanie typograficzne, łamanie, korekta ANNA HEGMAN
Copyright © 2020 by George Zaidan All rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any form. This edition published by arrangement with Dutton, an imprint of Penguin Publishing Group, a division of Penguin Random House LLC. Copyright © for the translation by Robert Waliś Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2020
Warszawa 2020 Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-66500-27-3
Wydawnictwo Marginesy Sp. z o.o. ul. Mierosławskiego 11A 01-527 Warszawa tel. 48 22 663 02 75 e-mail:[email protected]
www.marginesy.com.pl
Konwersja:eLitera s.c.

Mamie, tacie i Julii.

Z przeprosinami.

Pójście do Massachusetts Institute of Technology było jak wstąpienie do Hogwartu. Spotkałem tam mnóstwo wiedźm i czarodziejów zajmujących się rzeczami, których nie sposób odróżnić od magii. Ale najbardziej magiczne było dla mnie to, że nagle znalazłem się pośród innych nerdów – to były czasy przed Facebookiem, gdy nerdów wciąż uznawano za uroczych i niegroźnych – i uświadomiłem sobie, że jestem jednym z nich. Ja też mogłem czarować.

Żałuję, że brakowało mi dzielności i lekkomyślności Gryfona, ale byłem urodzonym Krukonem: spokojnym dziwakiem, który nigdy nie pakuje się w tarapaty. Znajomi mawiali, że jestem „uczulony na dobrą zabawę”. Większość piątkowych wieczorów spędzałem na nauce w swoim pokoju, nie byłem na chyba ani jednej imprezie i świadomie wybrałem chemię jako swoją specjalizację, co oznaczało, że przez trzy semestry zajmowałem się chemią organiczną (pieszczotliwie nazywaną „orgo”). Potem byłem asystentem wykładowcy tego przedmiotu... dwukrotnie. A więc owszem, byłem wyraźnie uczulony na dobrą zabawę.

Najlepsza w chemii organicznej jest nauka budowania cząsteczek – nie w laboratorium, ale na papierze. Otrzymujemy kilka cząsteczek i docelową cząsteczkę, którą musimy zbudować. Na przykład:

MATERIAŁY WYJŚCIOWE: BENZEN, ALDEHYD MRÓWKOWY

CEL: DIFENYLOMETANOL

Nasze zadanie polega na nakreśleniu drogi od materiałów wyjściowych do docelowego. Jedną z odpowiedzi w powyższym przypadku może być na przykład pięciostopniowy proces z wykorzystaniem bromku żelaza, bromu, magnezu, tetrahydrofuranu i chlorochromianu pirydyny.

No dobrze, zdaję sobie sprawę, że to wygląda... jak odwrotność magii. Ale nauka takich rzeczy przypomina uczestnictwo w kursie gastronomicznym, podczas którego uczymy się tworzenia nieznanych potraw, wykuwania noży albo wymyślania nowych technik gotowania, a nie tylko właściwego trzymania sztućców lub korzystania z gotowych przepisów. Program wprowadzenia do orgo był wystarczająco uporządkowany, byśmy się nie pogubili, ale zarazem miał na tyle swobodną strukturę, że dopuszczał kreatywność.

Potem zapisałem się na zaawansowaną chemię organiczną.

Pewnego dnia wykładowca przyniósł na zajęcia dietetyczną colę. Wypił długi łyk, odchylając do tyłu głowę, westchnął z rozkoszą jak aktorzy w reklamach, a potem, zupełnie jakby mówił do kamery, oznajmił: „dietetyczna cola, eliksir życia”. To nie było nic dziwnego; podejrzewam, że zaczynał w ten sposób połowę swoich wykładów. (Osobliwy człowiek, wybitny nauczyciel). Pamiętam, że później zapisał na tablicy reakcję chemiczną i poprosił, żebyśmy przewidzieli jej wynik:

SUBSTANCJA + INNA SUBSTANCJA → ?

Nigdy nie widziałem tej reakcji, a sądząc po minach innych studentów, nie byłem jedyny. Kiedy nikt nie odpowiedział, wykładowca dopisał trzy litery:

SUBSTANCJA + INNA SUBSTANCJA → PZP

– Czy ktoś wie, czym jest PzP? – spytał.

Trzydzieścioro siedmioro chorobliwie ambitnych studentów wpadło w panikę. O tym nie uczyli nas w poprzednich semestrach. Od lat nie odświeżałem sobie okresowego układu pierwiastków, ale byłem pewien, że nie spotkałem się z substancją PzP. Pz w ogóle nie jest pierwiastkiem, a P wskazywało na jakiś związek fosforu, ale co to za dziwny zapis...

Aha.

SUBSTANCJA + INNA SUBSTANCJA →POMIESZANIE Z POPLĄTANIEM

Innymi słowy, na skutek reakcji dwóch stosunkowo prostych substancji powstają tysiące nowych produktów, które są całkowicie bezużyteczne dla chemika próbującego dokonać syntezy konkretnego czystego związku.

Do dziś myślę o tamtej reakcji. Po lewej stronie prostota. Po prawej chaos. Ogólnie rzecz biorąc, przeciwieństwo czystych, magicznych reakcji, jakie poznawaliśmy podczas wprowadzenia do chemii organicznej. Każdego dnia faszerujemy swoje ciało mnóstwem rozmaitych substancji chemicznych. Woda. Chipsy. Papierosy. Kremy do opalania. E-papierosy. Ta lista nie ma końca. Co się dzieje, gdy wszystkie te rzeczy wchodzą w reakcję z substancjami tworzącymi nasz organizm?

Czy – cytując nieśmiertelne słowa wykładowcy od eliksiru życia – powstaje PzP?

A jeśli tak, to jaki ma to wpływ na nasze zdrowie?

Wybrałem się na poszukiwanie odpowiedzi, a moje odkrycia mnie zaskoczyły. Kraina Nauki okazała się bardzo odmienna od moich oczekiwań. Ale zanim do tego przejdę, chciałbym wyjaśnić, w jaki sposób znalazłem informacje, którymi zamierzam się podzielić.

Otóż zacząłem czytać.

Co ty nie powiesz, Sherlocku?

Zacząłem czytać język nauki, co bardziej przypominało odszyfrowywanie lub tłumaczenie... ponieważ nauka rzeczywiście jest obcą mową. Ma własne słownictwo, gramatykę, rytm, slang, a nawet obelgi. (Kiedy w normalnym języku nazywamy kogoś „niepoważnym”, mamy na myśli, że jest rozrywkowy bądź beztroski; w języku nauki te same słowa stanowią śmiertelną zniewagę, porównywalną ze spoliczkowaniem białą rękawiczką).

Odszyfrowywanie nauki wymaga czytania krótkich publikacji przeznaczonych wyłącznie dla innych naukowców. Oficjalnie nazywa się je artykułami, ale większość naukowców określa je mianem referatów. Naukowcy publikują referat, gdy są zadowoleni z jakiegoś eksperymentu, który przeprowadzili – albo jakiejś odkrywczej myśli – i chcą, żeby ich koledzy dowiedzieli się, jak świetnie im poszło. To się dzieje bez przerwy, więc wydaje się mnóstwo referatów: około dwóch milionów rocznie, a ich ogólna liczba przekracza sześćdziesiąt milionów. Nauczenie się czytania tych tekstów daje nam dostęp do całkiem nowej krainy. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o świecie, na przykład „W jaki sposób rośliny wytwarzają cukier ze światła i powietrza?” albo „Jakie najdziwniejsze rzeczy ludzie wsadzili sobie w tyłek?”, w pierwszej kolejności sięgnijcie po naukowe referaty. Naukowcy nazywają je „literaturą”.

Żeby zatem znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania, z którymi przystąpiłem do pisania tej książki, sięgnąłem po literaturę. Przeczytałem kilka referatów, porozmawiałem z kilkoma naukowcami. Potem przeczytałem kilka kolejnych referatów i porozmawiałem z innymi naukowcami. A potem, jak to się często zdarza, gdy zanurzamy się w literaturze, dałem się wciągnąć. Po przeczytaniu stu naukowych tekstów zrozumiałem, że niektóre z faktów, które wcześniej przyswoiłem, są niezgodne z prawdą. Kiedy miałem za sobą pięćset referatów, znałem już tak wiele fascynujących faktów i opowieści, że postanowiłem o nich napisać. Po pochłonięciu tysiąca tekstów (i przeprowadzeniu pięćdziesięciu wywiadów) uświadomiłem sobie, że patrzę na świat w zupełnie nowy sposób. Mam nadzieję, że czytając tę książkę, przeżyjecie coś podobnego.

Ale zanim rozpoczniemy naszą odyseję, pozwólcie, że opowiem, kim jestem i jakich atrakcji możecie się spodziewać po drodze. Nie jestem praktykującym naukowcem. Od dziesięciu lat zajmuję się tłumaczeniem języka nauki na angielski, na tyle wiernie i ciekawie, jak to możliwe. Dlatego nie przyswajam fachowej literatury w taki sposób, jak zawodowi naukowcy. Sączę ją, wypluwam i próbuję zrozumieć to, czego posmakowałem – jak znawca wina, ale z mniejszą paradą. Dlatego w tej książce niewątpliwie pojawią się błędy. Możecie do mnie napisać na adres [email protected] albo odezwać się do mnie na Twitterze pod adresem @georgezaidan, a ja starannie przyjrzę się znalezionej pomyłce.

Jeszcze jedna sprawa: skoro po świecie krąży tyle informacji, musiałem wiele z nich pominąć. Oto wygodna tabela, z której dowiecie się, czego dokładnie można się spodziewać po mojej książce, a czego w niej nie znajdziecie:

W TEJ KSIĄŻCE

W INNYCH KSIĄŻKACH

Jak szkodliwa jest przetworzona żywność? Czy jesteśmy tego pewni?

Czy filtry przeciwsłoneczne są bezpieczne? Czy powinniśmy ich używać?

A co z e-papierosami?

Czy kawa jest dobra, czy zła dla zdrowia?

Jaki jest twój horoskop chorób?

Skąd bierze się ta woń na publicznym basenie?

Co się stanie, jeśli przedawkujesz fentanyl na słońcu?

Co mają ze sobą wspólnego maniok i radzieccy szpiedzy?

Kiedy umrzesz?

Twój ślad węglowy

Zrównoważona polityka żywności

GMO

Finansowanie nauki

Polityka

Futbol

Baseball

W zasadzie wszystkie inne sporty

Tematy w prawej kolumnie są istotne i często przeplatają się z tematami po lewej stronie, ale muszę zachować coś na kolejne książki.

No dobrze, zapnijcie pasy; czeka nas wyboista przejażdżka.

PS W dalszej części książki staram się wyraźnie zaznaczać, co jest moją osobistą opinią, co powszechnie uznaje się za prawdziwe, a co wzbudza kontrowersje. Niemal każde zdanie, które nie jest moją opinią, ma oparcie w przynajmniej jednym tekście naukowym. Konsultowałem się z ponad osiemdziesięciorgiem naukowców, by się upewnić, że poprawnie tłumaczę język nauki. Na mojej stronie internetowej www.georgezaidan.com można znaleźć pełne listy referatów, które przeczytałem, oraz naukowców, z którymi rozmawiałem. Zawsze, gdy jest to możliwe, zamieszczam link do danego tekstu, abyście mogli samodzielnie się z nim zapoznać (a jeśli jest płatny, przynajmniej przeczytać streszczenie).

I

PO CO TOW OGÓLEISTNIEJE?

„Jak zrobić lewatywę z kawy(za kulisami w mojej łazience)”

tytuł filmu na YouTubie