Księga pocałunków - ebook
Księga pocałunków - ebook
Księga pocałunków to obszerny wybór wierszy jedynego jak dotąd czeskiego laureata literackiej Nagrody Nobla, Jaroslava Seiferta, o którym Roman Jakobson, znawca wielu literatur, bez śladów zawahania napisał, że jest „największym lirykiem w tysiącletniej historii literatury czeskiej”. Wybór i tłumaczenie to dzieło Leszka Engelkinga, który dorobkiem praskiego poety zajmuje się od wielu lat. Tom zawiera poezje ze wszystkich okresów twórczości Czecha, szczególnie uwypukla jednak jej trzeci, najdojrzalszy etap. Seifert osiągnął w swej późnej poezji niekwestionowaną wielkość. Utwory z ostatnich tomów, sprozaizowane, surowe, ogołocone z ozdób i poetyckich pięknostek, pisane jak gdyby z perspektywy brzegu śmierci, bliskości przeprawy na drugą stronę, ale zarazem zmysłowe i nasycone erotyzmem, pełne są ogromnej prostoty, jak wiadomo, dostępnej nielicznym pisarzom, prostoty nigdy nie ocierającej się o uproszczenia, pełne są również łagodnej autoironii i statecznej ludzkiej mądrości, za którą stoi doświadczenie całego życia w niełatwych czasach i nieuchronnego zbliżania się jego kresu. Drugi element Seifertowskiej publikacji to pełniąca rolę posłowia pierwsza w naszym kraju monografia poety. Jej autorem jest również Leszek Engelking. Wybór poezji i posłowie stanowią jedną całość, która pozwala śmiało wejść w dzieło czeskiego twórcy i od razu pogłębić wiedzę o nim i o przemianach jego poezji.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66511-10-1 |
Rozmiar pliku: | 695 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Miasto fabrykantów, bogaczy, okrutnych bokserów,
miasto wynalazców, miasto inżynierów,
miasto generałów, kupców, o miłości ojczyzny kwilących poetów
czernią grzechów przebrało cierpliwości miarę
i Bóg gniewem zapłonął;
stokroć już temu miastu obiecywał karę,
deszcz siarki, łoskot gromów brzemiennych pożarem,
i stokroć mu darował,
bo zawsze przypominał sobie obietnicę,
że dla dwóch sprawiedliwych miastu swojemu przepuści,
trudno było wszak słowa nie dotrzymać Bogu:
a dwoje zakochanych szło przez sad wiosenny,
wciągając w płuca zapach rozkwitłego głogu.ROZŻARZONE OWOCE
Kochać poetów
faunę PARKU YELLOWSTONE którą czeka zagłada
kochamy przecież poezję
poezja
wieczna kaskada
Paryż ostrzeliwały dalekonośne armaty
poeci w hełmach całe dnie
Lecz umarłych z miłości po co wliczać w straty?
Paryżu, adieu!
Opływaliśmy Afrykę
a ryby z diamentowymi oczyma
umierały w śrubach parowca
najbardziej boli
_kiedy się wspomina_
Jak pachnie gorące powietrze
jak upojnie
lira murzyńska gra
rozżarzone owoce kandelabrów dojrzewają u nas dopiero koło północy
stracił rękę na wojnie
pan Blaise Cendrars
Święte ptaszyska
na nogach cienkich jak cienie
losem światów kołyszą
Kartagina umarła
wiatr w trzciny cukrowe się wciska
i tysiąc klarnetów wstrząsa ciszą
Tymczasem po kruchych równoleżnikach Ziemi
HISTORIA
stuletnim bluszczem się wspina
zdycham z pragnienia panno Muguet
a pani milczy o tym
jak w Kartaginie smakowały wina
W gwiazdę uderzył grom
ulewa
w powierzchnię wód
w napięte bębny bije
w Rosji rewolucja
Bastylia zdobyta
a poeta Majakowski nie żyje
ale poezja
ten miesiąc miodowy sączy słodkie soki
w kielichy kwiatówMELBA POEZJI
Dajcie tu mi ten bukiet śniegowych różyczek
Więc jest już wiosna na biegunie?
Ach nie to anioły mają skrzydła ze śniegu
a człowiek myśli sobie Czemu nie?
To nie śnieg to płatki chusteczek do nosa
widzę już okno w białym dymie fajki
śmiejcie się ludzie pod rynną stojący
śmiejcie mi się modelki kruche lalki z bajki
Na dachach domów słodkie lody melba
wszystko tu takie piękne i tak pachnie
Szklane oczy łzami roztajały
a nie są to łzy szczęścia Ach nie
Więc jest już wiosna na biegunie
a człowiek myśli sobie Czemu nie?