- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.pan mówi. - W takim razie wyjaśnię. - Uprzejmym gestem zaprosił ją do gabinetu. Zaskoczona Leontyna posłusznie weszła do środka. - Pan sobie pozwala na zbyt wiele - upomniał Kaługina Paszkiewicz. - Panna Rapacka nie ma nic wspólnego z tą sprawą. - Wręcz przeciwnie! Leontyna chciała wtrącić się do rozmowy, ale musiała najpierw zająć się siostrą, która wślizgnęła się za nią do pokoju. Cóż, wystarczyło zaledwie kilka dni w Warszawie, aby Helena przypomniała sobie, że najbardziej ze wszystkiego interesowały ją tajemnice bliźnich. W tym przedstawieniu nie powinna jednak brać udziału. - Moja droga, bardzo proszę, zaczekaj w holu. Helcia nawet nie ruszyła się na krok. - Więcej nie będę cię prosić - powiedziała Leontyna. Młodsza panna Rapacka westchnęła z rezygnacją i niechętnie opuściła gabinet prawnika. A kiedy zamknęły się za nią drzwi, porucznik rzucił nerwowo: - Aresztowali Saszkę. - Słyszałam plotki. - Leontyna z ulgą opadła na krzesło, ze zdenerwowania nie dałaby rady ustać na nogach. - Dosyć drastyczne. - On tego nie zrobił! Przysięgam na Świętą Przeczystą. Nie zabił tej dziewczyny! Wierzy mi pani? Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Półtora roku temu sama zaklinałaby się na wszystkich świętych, że Woronin nie jest zdolny do podłości, a co dopiero do zbrodni, ale teraz nie była tego taka pewna. Możliwe, że wcale go nie znała. Że po raz drugi w życiu popełniła ten sam błąd: zbyt wiele sobie wyobrażała, ignorując fakty. - Pomoże mu pani? - Kaługin świdrował ją wzrokiem. - Co miałabym niby zrobić? - zapytała zimno. - Bo chyba nie zapłacić adwokata? - Mecenasa biorę na siebie. - Odruchowo zerknął na Paszkiewicza. - Nikt nie musi mi płacić - oświadczył pospiesznie prawnik. - Szanuję Woronina i będę bronił go za darmo. Jeśli tylko pozwoli. - A więc pan wierzy, że Saszka jest niewinny? - ucieszył się porucznik. - To zrób pan coś wreszcie! - Mówię trzeci raz, że Aleksander Nikitycz przegnał mnie precz. - Słyszy pani? - Kaługin rozłożył bezradnie ręce. - Ten wariat całkiem oszalał. Dlatego trzeba wszystko wyjaśnić. - Od tego jest sędzia śledczy - przypomniała mu ostrożnie Leontyna. - I policja. - Sędzia, niech go koń z ochwatem kopnie, uważa, że złapał winnego! A Saszka nie zaprzecza. - Ani nie potwierdza - wtrącił się Paszkiewicz. - Przynajmniej na razie. W ogóle to niewiele mówi. - Ktoś musi wbić mu do łba trochę rozumu. - Porucznik znowu na nią spojrzał. - Najlepiej pani! - Pan żartuje? Miałabym ryzykować... - Czemu nie? On dla pani ryzykował wszystko. - Co za bzdura! - żachnęła się. - W sprawie mojego ojca nie zrobił nic! Chociaż obiecał. - Zrobił, co mógł - zapewnił ją żarliwie Kaługin. - A nawet więcej! O mało nie wyleciał przez panią z policji. - Zaraz, zaraz! - zawahała się Leontyna. - Nie złapał zabójcy, śledztwo umorzono. - A jak pani myśli, kto znalazł - Kaługin! - Paszkiewicz w jednej chwili stracił całe opanowanie. - Pan się zapomina! Woronin zabronił! - ...kto znalazł wasze pieniądze? - Porucznik nie zamierzał przejmować się protestami adwokata. - Bzdura! - Leontyna zerwała się na równe nogi. - Prezes Kronenberg zarządził kontrolę. Urzędnik przez pomyłkę... - Dziecko nie uwierzy, że Kronenberg miał bałagan w banku. - Kłamie pan! - Nie muszę. Mecenas powie dokładnie to samo. Musi, jeśli nie chce skłamać. - To prawda?! - Chwyciła Paszkiewicza za rękaw. - Czy to prawda? - Tak. - Adwokat choć wytrącony z równowagi nieoczekiwanym obrotem spraw, nie zamierzał zaprzeczać. - Ale nie powiem nic więcej. Leontyna przymknęła oczy: czuła, że zaraz zemdleje. Oczywiście od dawna uważała, że to mało prawdopodobne, aby za zniknięcie pieniędzy odpowiadał nieuważny urzędnik, który po ponownej wpłacie zaksięgował je na niewłaściwym koncie - przecież ojciec nie po to sprzedał papiery wartościowe i wyniósł z banku sto tysięcy rubli, aby zaraz oddawać prawie całą kwotę. Wolała jednak nie dociekać. Przyjęła za dobrą monetę wyjaśnienia, którymi wraz z przeprosinami osobiście uraczył ją Kronenberg. Pozwalały wierzyć, że występny rodziciel przejmował się jednak losem żony i dzieci. A tej wiary potrzebowały wszystkie trzy, aby móc przetrwać kolejną rodzinną tragedię i nie postradać zmysłów. W tej chwili Leontyna otrzymała potwierdzenie, że jej podejrzenia były słuszne: zatroszczył się o nią nie ojciec, tylko obcy mężczyzna. Policjant. Rosjanin. - Nie obchodzi mnie, jak znalazły się pieniądze. - Splotła ręce w obronnym geście. - A Saszka? - Kaługin spojrzał jej prosto w oczy. - On też pani nie obchodzi? Nic a nic? Wytrzymała jego wzrok i przecząco pokręciła głową. Porucznik odetchnął głośno, a potem rzucił z rozpaczą w głosie: - Nie wiem, co on w pani zobaczył! Odwrócił się
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | Skarpa Warszawska |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.