Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

K-pop tajne przez poufne - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
16 września 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
31,90

K-pop tajne przez poufne - ebook

Sława, marzenia i miłość w rytmie K-popu

Piętnastoletnia Candace ma koreańskie korzenie i mieszka w New Jersey. Jest wielką fanką K-popu, więc kiedy jedna z wytwórni muzycznych organizuje przesłuchania do nowego koreańskiego girlsbandu, przyjaciele namawiają ją do udziału. Mimo pewnych braków, szczególnie w kwestiach tanecznych, udaje jej się zakwalifikować dalej!

S.A.Y. Entertainment wysyła ją na szkolenie. Na kilka miejsc w zespole jest aż 50 chętnych debiutantek. Candace nie wie, co jest gorsze – mordercze treningi i rygorystyczna dieta czy kilkadziesiąt wrednych dziewczyn, które zrobią wszystko, żeby pozbyć się rywalek.

Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy dwóch znanych chłopaków z branży zwraca uwagę na Candace. Wytwórnia kategorycznie zabrania randkowania, jeszcze bardziej niż wieczornego podjadania. Ile można poświęcić dla zostania gwiazdą?

Kategoria: Young Adult
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66654-66-2
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Dziewczyna w lustrze

Założę się, że spędziłam setki godzin w salach prób, gapiąc się na swoje odbicie w lustrach takich jak to.

Zwykle ociekam potem i marzę, aby pokryte pęcherzami i zwieńczone połamanymi paznokciami palce u stóp wreszcie mi odpadły. Albo przyglądam się sobie, starając się mrugać i zarzucać włosami w odpowiednich chwilach, a nasza instruktorka tańca – „Generał” – krzyczy, że zawsze spóźniam się o pół taktu.

Teraz, kiedy tłoczę się w tej sali z dwudziestoma czterema innymi stażystkami – a wszystkie one ćwiczą znacznie dłużej ode mnie – moje odbicie wygląda jak ja, tyle że z filtrem Snapchata. Zupełnie jakby ta dziewczyna urodziła się z długimi, srebrzysto-fioletowymi lokami na głowie. I z tymi niesamowitymi niebieskimi oczami o przeszywającym duszę spojrzeniu. Jakby żaden pryszcz nigdy nie skalał jej idealnej świetlistej cery.

Nikt by się nie domyślił, że skóra głowy piecze ją od rozjaśniacza, oczy swędzą od soczewek kontaktowych, a pod warstwami makijażu, udającymi „naturalną” koreańską urodę, wygląda, jakby nie spała od wielu tygodni – ale tak właśnie jest.

Ta dziewczyna to ja, choć nie do końca. Wciąż jestem Candace z New Jersey. Lecz ta wersja mnie potrafi radzić sobie z bólem, siniakami i krwawiącymi stopami, z tęsknotą za domem i nieludzkimi dietami. Umie wznieść się ponad krytykę i obelgi, nie tracić z oczu swojego ostatecznego celu. Porzuciła przyjaciół, pożegnała się z rodziną i poleciała aż do Seulu. W salach pełnych ważniaków i decydentów starszych niż jej ojciec wytykano jej wszystkie niedoskonałości.

A na domiar złego od trzech miesięcy nie miałam w ręku swojego telefonu. Przeżyłam to wszystko.

Za zamkniętymi drzwiami dyrektor generalny S.A.Y. Entertainment oraz najwyżsi kierownicy i inwestorzy wybierają ostateczny skład nowego przebojowego girlsbandu, żeńskiej wersji najsłynniejszego K-popowego boysbandu na świecie – SLK. Niektóre dziewczyny chodzą w kółko i się modlą. Inne kołyszą się w przód i w tył, mamrocząc coś pod nosem. Większość już płacze.

Dziwne, ale czuję się zupełnie spokojna. Podchodzę do lustra, żeby z bliska przyjrzeć się swej znajomej, a jednak obcej twarzy. Nagle dociera do mnie, jak bardzo tego pragnę. Poświęciłam temu wszystko.

Zasługuję na to.

Całym sercem wierzę, że zostanę K-popową idolką. I bez względu na to, które z tych dziewczyn zostaną wybrane, rzucimy publiczność na kolana. Nie tylko w Korei czy w Azji, ale na całym świecie. To moje przeznaczenie. Czuję to w cebulkach fioletowych jak u jednorożca włosów.2

Jedna na miliard

Imani i Ethan trzymają mnie pod ręce, by okazać mi swoje wsparcie – i uniemożliwić ucieczkę. Jestem ich więźniarką. Bez nich czmychnęłabym natychmiast na widok tego tłumu. Na przesłuchanie przyszły setki, a może i tysiące dzieciaków i dorosłych.

Na początku myślałam, że S.A.Y. Entertainment rekrutuje tylko do swojej pierwszej żeńskiej grupy, ale rozwieszone wszędzie ogłoszenia informują, że poszukują też śpiewających chłopaków do nowego męskiego zespołu, który nazywają SLK 2.0. Kolejka ciągnie się przez cały hol kinowy, wychodzi na parking i zakręca wokół budynku.

Jestem wstrząśnięta. Nie wiedziałam, że istnieje aż tylu fanów K-popu na całym Wschodnim Wybrzeżu, a co dopiero w New Jersey. Większość z nich to Azjaci, choć jestem mile zaskoczona widokiem właściwie wszelkiego rodzaju ludzi. Ekipa lokalnych wiadomości filmuje grupę tańczącą Unicorn; taniec ten polega na tym, że robisz róg, przyciskając palec do czoła, i wykonujesz skomplikowany galop. Trochę jak Gangnam Style PSY, tyle że w wersji chłopaków z SLK wygląda to fajnie, a nawet trochę sexy.

Gapię się na gigantyczne plakaty SLK rozwieszone w całym multipleksie. W zespole jest pięciu członków: ChangWoo, lider i „tata” grupy; YooChin, niesamowity główny raper; Joodah, który ma śmiały gust modowy; zabawny Wookie, który wygląda prawie jak zwykły koleś; i oczywiście One.J, centrum^(*), visual^(*), twarz^(*) i maknae^(*) grupy.

Na niektórych plakatach cała piątka wydaje się chłodna i trochę przerażająca niczym wampiry ze Zmierzchu, ich skóra połyskuje bielą, usta lśnią krwistą czerwienią, a oczy płoną złotem. Na innych wyglądają jak promienne ucieleśnienie idealnego chłopaka w muszelkowym naszyjniku, takiego, o jakim fantazjujesz na letnim obozie, ale nigdy nie udaje ci się go spotkać. Na sekundę zatracam się w spojrzeniu One.J-a na jednym z tych groźno-seksownych posterów. Ten uwodzicielski wzrok. Te doskonałe, lekko rozchylone usta.

Otrząsam się z transu – Imani i Ethan też – kiedy po wystaniu się w kolejce przez ponad dwie godziny wreszcie docieramy do punktu rejestracji. Siedząca za biurkiem dziewczyna w T-shircie z SLK pyta oschle:

– Wszyscy troje na przesłuchanie?

– Nie, tylko ta K-popowa idolka – odpowiada Imani.

Dziewczyna obrzuca mnie sceptycznym spojrzeniem i wręcza mi formularz rejestracyjny.

– Następna! – cedzi przez zęby.

Przechodzimy do poczekalni przed audytorium, gdzie odbywają się przesłuchania. Siadam na podłodze i zaczynam wypełniać formularz, który jest w dwóch językach, po angielsku i koreańsku.

Imię i nazwisko: Candace Park

Koreańskie imię i nazwisko (jeśli dotyczy): Park MinKyung

Wiek: 15

Wzrost (w cm): 5 stóp 1 cal

Waga (w kg): Nie wiem. Zresztą to NIEGRZECZNE!

Umiejętności (gra aktorska, taniec, śpiew): Śpiew

Inne umiejętności: Gitara, pisanie piosenek, kiedyś zjadłam 3 burrito z ostrą papryczką chipotle za jednym posiedzeniem

Ulubieni zachodni muzycy: Ariana Grande, Rihanna, Justin Bieber

Ulubieni K-popowi muzycy: SLK, QueenGirl, Blackpink

Imani zagląda mi przez ramię. Spodziewam się, że każe mi odpowiadać bardziej serio, ale ona mówi tylko:

– Fajnie. Pokazujesz swoją osobowość. No i wybrałaś genialne zespoły. Szybko się uczysz, mój młody padawanie.

Wypełniony formularz oddaję dziewczynie „nie chce mi się”, która wręcza mi przypinkę z numerem 824. Uznaję to za dobry znak – dwudziestego czwartego sierpnia mam urodziny.

Ethan wyjmuje telefon, żeby mnie sfilmować.

– Jak się czujesz, wiedząc, że zostaniesz wybrana do żeńskiej wersji SLK?

Robię z palców znak V i posyłam mu najsłodszy uśmiech, na jaki mnie stać, udając idealną K-popową idolkę.

– Nic z tego nie będzie – odpowiadam, przesadnie szczerząc zęby. – Zaśpiewam swoją piosenkę, odrzucą mnie i będę udawała, że nigdy mnie tu nie było.

– Uuu, pesymistka – mówi Ethan, chowając telefon.

Rozglądam się. Kino, które dziś zamknięto dla kinomanów, oblegają dzieciaki wyglądające, jakby przyszły na cosplay dla fanów anime: mają na sobie tony ciężkiego eyelinera, neonowe włosy, naszyjniki-obroże i blady gotycki makijaż. Inni ubrani są w stylu hip-hopowym: noszą workowate dżinsy i łańcuchy. Wszyscy ćwiczą breakdance albo robią wokalną rozgrzewkę, angażując całe ciało w wykonanie wersji a cappella K-popowych hitów, takich jak Loser Big Bang czy Love Whisper GFriend. Nigdy nie czułam się bardziej niezręcznie. Żeby tu przyjść, opuściłam zajęcia przygotowujące do egzaminu końcowego SAT.

– Zróbmy dłonie różnorodności na szczęście – mówi Imani, wyczuwając moją nerwowość.

„Dłonie różnorodności” to jeden z naszych prywatnych żartów, parodiujący zdjęcie z broszurki o „celebrowaniu różnorodności”, którą ma w swoim gabinecie nasz szkolny pedagog pan Torrence. Przysuwamy ręce do siebie i podziwiamy różnice między brunatną skórą Imani, bladą, pokrytą włoskami dłonią Ethana, no i moją. Nie wiem, dlaczego mówi się, że Azjaci mają żółtą skórę, bo wcale taka nie jest, choć zdecydowanie różni się od pozostałych dwóch.

– Proszę, proszę – mówi Ethan głosem taty-nudziarza.

Kiedy w końcu wywołują moje imię, Ethan pomaga mi przewiesić moją różową gitarę przez ramię. Razem z dwoma innymi kandydatami wchodzę do audytorium, gdzie stajemy na miniscenie przed ekranem kinowym IMAX. Gdy mój wzrok przyzwyczaja się do oślepiającego światła punktowego, widzę kamerzystę filmującego nas z miejsca dla publiczności, jakiegoś faceta w modnych okularach i kamizelce z dzianiny oraz groźnie wyglądającą kobietę w garsonce z przyklejonym do twarzy obojętnym uśmiechem. To właśnie ją – jestem tego pewna – muszę olśnić przede wszystkim.

– W imieniu S.A.Y. Entertainment menedżerka Kong dziękuje wam za przyjście na przesłuchanie – mówi Okularnik McKamizela. Pewnie chodzi mu o tę groźną bizneswoman. – Nazywam się Brandon Choi i jestem waszym tłumaczem. Każde z was w ciągu minuty zademonstruje wybraną przez siebie umiejętność: śpiew, taniec lub monolog. Przerwanie występu będzie oznaczało, że zobaczyliśmy już dość: prosimy wówczas nie kontynuować. Pierwszy numer to osiemset dwadzieścia dwa, Ricky Townshend, który nam zaśpiewa… Jebal, czy tak?

Afroamerykanin o różowych włosach robi krok do przodu. W myślach odmawia krótką modlitwę, po czym zaczyna śpiewać szalenie smutną balladę po koreańsku. Choć ledwo rozumiem ten język, wiem, że jebal znaczy „proszę”, a raczej „na miłość boską, błagam!!!”. (Umma często krzyczy na mnie: „Jebal, ćwicz na altówce!”). Od pierwszego dźwięku Ricky nas powala.

Mam nadzieję, że przejdzie, ale wiem od Imani, że choć nie-Azjaci mogą brać udział w przesłuchaniach, wytwórniom K-popowym chodzi głównie o zachowanie pozorów, więc takie osoby nie mają szans na rekrutację. Większość firm życzy sobie, aby ich zespoły były w stu procentach azjatyckie. Obie jesteśmy zgodne: to się musi zmienić. Imani jest pewna, że tak się stanie, ale jeszcze nie przez kilka następnych lat.

Następny jest Amerykanin koreańskiego pochodzenia z warkoczykami cornrows, który rapuje utwór własnego autorstwa. Przedstawia się jako ANTIKDOTE, a jego zdolności niemal dorównują temu pseudonimowi. Pani Kong i tłumacz Brandon przerywają mu po dziesięciu sekundach.

Jestem trzecia i ostatnia w tej grupie. Robię krok do przodu.

– Zaśpiewam akustyczną wersję piosenki Bad Guy Billie Eilish – oznajmiam i skłaniam głowę. Nie mogę wykonać pełnego, głębokiego koreańskiego ukłonu, bo przeszkadza mi gitara.

Zamiast pani Kong i tłumacza widzę zaledwie ich sylwetki. Nabieram powietrza i trącam struny.

Kiedy zaczynam śpiewać, słyszę, że trochę przyspieszam, ale nic na to nie poradzę – nagle ogarniają mnie wątpliwości co do wyboru piosenki. Mój głos wydaje mi się cienki, prawdopodobnie dlatego, że od lat śpiewam tylko szeptem. A z tą różową gitarą wyglądam pewnie jak dwunastolatka. Nikt by mi nie uwierzył, że jestem „typem, przez którego mama płacze”. Trzeba było wybrać jakąś piosenkę Carly Rae Jepsen czy coś.

Myślałam, że zaśpiewam tylko pierwszą zwrotkę i refren, nie słyszę jednak, żeby ktoś mi przerywał. A może krzyczą, abym przestała, ale ich głosy nie docierają do mnie, bo czuję się tak, jakbym opuściła ciało – mózg mi się wyłączył, a palcami poruszam dzięki pamięci mięśniowej. W miejscu na część instrumentalną przestaję śpiewać i gwiżdżę, wybijając rytm uderzeniami otwartej dłoni o gitarę.

Kończę dość raptownie, a mój mózg znów rejestruje fakt, że stoję w pustym kinie, biorąc udział w przesłuchaniu do zespołu K-popowego. Kłaniam się raz jeszcze. W całkowitej ciszy robię krok do tyłu i znowu stoję obok Ricky’ego i ANTIKDOTE’a.

– Dobra byłaś – szepcze do mnie Ricky.

– Ty też – odwzajemniam komplement.

Pani Kong i Brandon mamroczą coś między sobą. Zdaję sobie sprawę z tego, że dosłownie drżę na całym ciele. Po skroni spływa mi strużka potu.

Tłumacz Brandon w końcu odchrząkuje.

– Dziękujemy wam wszystkim za przybycie. Doceniamy poświęcony nam czas i wysiłek, ale dzisiaj szukamy pewnych określonych brzmień. Możecie odejść. Wszyscy…

Och.

Ani przez chwilę nie spodziewałam się, że coś wyjdzie z tego przesłuchania, a mimo to moje serce topi się jak zegar na obrazie Salvadora Dalego i skapuje w głąb trzewi.

Ruszam za chłopakami w stronę kulis, kiedy nagle Brandon dodaje:

– Oprócz osiemset dwadzieścia cztery. Możecie odejść wszyscy oprócz osiemset dwadzieścia cztery. Prosimy, aby osiemset dwadzieścia cztery pozostała na scenie.

Wyrywa mi się mimowolny pisk. Przysięgłabym, że tłumacz zrobił to celowo, podpuścił mnie jak w jakimś reality show.

Zatrzymuję się i macham ze smutkiem do Ricky’ego – on naprawdę powinien zostać piosenkarzem, K-popowym albo innym – po czym skupiam się na następnym zadaniu. Na wypadek gdyby chcieli usłyszeć jeszcze jedną piosenkę, nauczyłam się chwytów do Since U Been Gone Kelly Clarkson.

– Prosimy, odłóż gitarę – mówi tłumacz.

A niech to. Okej, mogę zaśpiewać a cappella.

Odkładam gitarę na podłogę, zostawiając ją nagą i bezbronną. Niechętnie robię to swojemu maleństwu – to nie byle altówka.

– Pani Kong dziękuje za tę kreatywną interpretację utworu Bad Guy – mówi Brandon. – Do jakiej piosenki chciałabyś zatańczyć?

O-o.

– Zatańczyć? – pytam. – Przykro mi, ale chyba zaszła jakaś pomyłka. Zapisałam się tylko na przesłuchanie dla wokalistów.

Cisza.

– Cóż, każda K-popowa idolka powinna umieć tańczyć.

Muszę zrobić wszystko, żeby nie zatańczyć przed tymi ludźmi.

– Przepraszam… Czy to mówi menedżerka Kong, czy pan?

– Proszę? – pyta Brandon.

Nie chciałam zabrzmieć zuchwale, ale tak właśnie wyszło.

– Przepraszam, po prostu nie rozumiem, dlaczego muszę tańczyć na przesłuchaniu dla wokalistów.

Brandon i menedżerka Kong naradzają się po koreańsku, po czym tłumacz zwraca się do mnie:

– Nie musisz robić niczego szczególnego. Chcemy tylko zobaczyć, jak… bujasz się do muzyki.

– Bujam się? – powtarzam, kompletnie zdezorientowana. – Przykro mi, ale nie rozumiem…

Nieoczekiwanie z kinowych głośników rozlegają się dźwięki Havany Camili Cabello. Basy czuję aż w wątrobie.

Zamieram w bezruchu.

Wręcz zapominam, jak to jest być człowiekiem, którego ciało jest połączone z mózgiem. Mija cała pierwsza zwrotka, a ja wciąż się nie poruszyłam.

Zrób coś, Candace!, wrzeszczę na siebie w myślach.

Widzę, jak sylwetki Brandona i pani Kong wiercą się na fotelach. Widzę czerwone światło kamery nagrywającej ten upokarzający moment. Nagle mam wrażenie, jakbym oglądała siebie z boku – widzę, jak robię pistolety z palców.

I w co ja niby strzelam, jeśli nie w swoje szanse na karierę w K-popie? A teraz, ku własnemu przerażeniu, tańczę cabbage patch. Potem sprinkler. I funky chicken. Każdy żenujący taniec, jaki wykonał Tommy zeszłego roku na ślubie cioci SoonMi we Franklin Lakes. Gdy kończą mi się pomysły, wyobrażam sobie, co zrobiłaby uczestniczka RuPaul’s Drag Race, gdyby znalazła się o krok od przegranej w walce na playback i musiała błyskawicznie wymyślić jakiś olśniewający numer. Nie zrobię szpagatu w powietrzu, nie padnę efektownie na plecy i nie zedrę peruki dramatycznym gestem. Ale mogę zrobić coś w stylu voguing.

Energiczne wymachuję rękami, jakbym była kontrolerką ruchu lotniczego w złym humorze – to moja wersja tańca waacking. Potem przykucam i próbuję kaczego chodu, który widziałam w wykonaniu Ethana milion razy, ale szybko zdaję sobie sprawę, że na ten wyczyn nie starczy mi pary w udach. Muzyka milknie raptownie w tej samej chwili, w której ląduję na tyłku.

– Dość! – woła tłumacz. – Pani Kong i S.A.Y. Entertainment dziękują ci za poświęcony czas.

Gramolę się z podłogi, kompletnie upokorzona. Kłaniam się mniej więcej w stronę pani Kong i mamroczę gamsamnida – formalne koreańskie „dziękuję” – po czym chwytam za gitarę i czym prędzej czmycham z audytorium, zasłaniając twarz włosami, aby ukryć fakt, że jest czerwona jak gorąca potrawka kimchi jjigae.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: