Nie mój dług #1 - Kinga Litkowiec - ebook

Nie mój dług #1 ebook

Litkowiec Kinga

4,4

17 osób interesuje się tą książką

Opis

PODPISUJĄC PAKT Z DIABŁEM, MUSISZ PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA WSZYSTKO.

Po śmierci ojca Jessica Turner zorientowała się, że ten zostawił po sobie długi. Co gorsza, to ona musi je spłacić. Szukając pomocy, trafiła prosto do piekła – domu Liama O’Dire’a, zwanego Diabłem Los Angeles.

Miał być jej nadzieją, ale szybko okazało się, że trafiła do człowieka, który wydał na nią wyrok śmierci.

„Mogę być twoim katem lub panem. Bez wahania zabiję cię tu i teraz”.

By uniknąć śmierci, podpisała pakt z diabłem, oddając mu duszę i ciało, a on bez skrupułów to wykorzystał.

Czy mężczyzna bez serca straci czujność, gdy zdeterminowana kobieta postanowi zagrać z nim w tę samą grę?

Jeśli liczysz na romantyczną historię, w tej książęce jej nie znajdziesz.

Tu nie ma miejsca na cenzurę i słodkie dialogi.

Czas na odważny i piekielnie mocny romans, który długo nie pozwoli Ci zasnąć.

„Podpisz pakt z diabłem, kotku… Podpisz, a twoje ciało stanie się moją własnością. Zrób to, jeśli nie chcesz umrzeć. Będziesz moja, aż uznam, że spłaciłaś dług”.

 

Ponad 15 tysięcy sprzedanych egzemplarzy!

 

„Nie mój dług” wciąga w mafijną rzeczywistość od pierwszej strony, za którą skrywa się wiele tajemnic. Władza i dominacja mieszają się z pożądaniem i namiętnością. To nie jest kolejna romantyczna opowieść, ale pełne zwrotów akcji, hipnotyzujące starcie dwóch różnych światów. Kinga Litkowiec stworzyła mocną historię, którą polecam!" - Ana Rose, autorka

 

"Odważna, piekielnie gorąca i równie niebezpieczna historia, przy której ani na minutę nie złapiesz oddechu. Autorka zabiera w ekscytujący świat, w którym władzę sprawuje sam diabeł, a Ty jeżeli życie Ci miłe… możesz się mu jedynie podporządkować. Gorąco polecam!" - Riva Scott, autorka

 

"Bardzo erotyczna, brutalna i mocna opowieść o kobiecie, która musi spłacić dług… Nie swój, ale taki, za który przyjdzie jej zapłacić swoim ciałem! Co się stanie, gdy odda je samemu diabłu?! Jesteście gotowi na niebanalną, a bardzo zawiłą emocjonalnie historię, która pochłonie Was od pierwszej strony?!" - Agnieszka Rybska, Blonderka

 

„Podpisując pakt z diabłem, musisz przygotować się na wszystko”. Te słowa dokładnie oddają klimat powieści. Wejdźcie do świata, którym rządzi pieniądz, ale również ludzkie ciało, a raczej chęć posiadania go. Co się stanie, kiedy Jessica postawi pierwszy krok w posiadłości Diabła z Los Angeles – Liama O’Dire’a? Ta książka to totalny ogień – piekielnie gorąca i niebezpieczna. To zdecydowanie pozycja must read tego roku. A czy Wy jesteście gotowi poznać prawdziwego diabła i dziewczynę, która pragnie spłacić długi ojca? Z całego serducha polecam!" - K.A. Zysk, autorka książki „Wyścig z życiem”

 

„Nie mój dług” rozpali Was do czerwoności. Liam to wcielony diabeł, który nie zważa na nic i na nikogo. Jednak pojawia się Jessica, która krzyżuje mu plany. Piekielnie gorąca i grzeszna historia dwójki ludzi, których z pozoru nie łączy nic oprócz niespłaconego długu." - Agata Sobczak, autorka książki „Namiętna nienawiść”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 325

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (1726 ocen)
1098
334
185
73
36
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
wojciechowski8

Nie polecam

Nie mam pojęcia skąd biorą się zachwyty nad tą książką. Autorka serwuje nam kompletne dno zarówno pod względem pomysłu na wątek jak i bardzo słabego języka. Akcja jest mało spójna, wątki nie trzymają się całości a postaci są tak płaskie i głupie że w połowie książki ma się ją ochotę rzucić i nigdy więcej nie dotykać
141
ullencia

Z braku laku…

Książka bez wątku nic konkretnego się nie dzieje
70
lezak_2006

Nie polecam

Kiedy myślisz, że rynek wydawniczy osiągnął już dno i nic cię nie zaskoczy, ta książka jest żywym przykładem na to, że wydawnictwo kopie dalej. Nie wiem na co liczą?! Myślą, że znajdą skarb?!
40
washingtoniene

Nie polecam

Zaciekawiona opisem sięgnęłam po tę pozycję. Jednak nie dotarłam nawet do jej połowy i odłożyłam ją. Nie jestem w stanie czytać jej dalej.
30
malachowskala

Nie polecam

Masakra...
30

Popularność




Copyright © by Kinga Litkowiec, 2019Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021 All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autoraoraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Magdalena Zięba-Stępnik

Zdjęcie na okładce: © by Family TV/Shutterstock.com

Projekt okładki: Marta Lisowska

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-67024-05-1

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Playlista

1. JESSICA

2. LIAM

3. JESSICA

4. LIAM

5. JESSICA

6. LIAM

7. JESSICA

8. LIAM

9. JESSICA

10. LIAM

11. JESSICA

12. LIAM

13. JESSICA

14. LIAM

15. JESSICA

16. LIAM

17. JESSICA

18. LIAM

19. JESSICA

20. LIAM

21. JESSICA

22. LIAM

23. JESSICA

24. LIAM

25. JESSICA

26. LIAM

27. JESSICA

28. LIAM

29. JESSICA

30. LIAM

31. JESSICA

32. LIAM

33. JESSICA

34. LIAM

35. JESSICA

36. LIAM

37. JESSICA

38. LIAM

PODZIĘKOWANIA

Playlista

Michele Morrone – Watch Me Burn

Skillet – Monster

Boy Epic – Dirty Mind

Boy Epic – Hell

Rihanna – Russian Roulette

Nickelback – S.E.X.

Avril Lavinge – I Fell in Love with the Devil

Bad Wolves – Killing Me Slowly

Fivefold – Lost Within

Evanescence – Bring Me to Life

1. JESSICA

Po śmierci ojca poczułamulgę.

Przestałam bać się tego, co mnie czeka; ale teraz jego przeszłość boleśnie odbija się na mnie. Nienawidzę go jeszcze bardziej, skazał mnie naśmierć.

– Czego tu chcesz? – pyta mnie ubrany na czarno mężczyzna, kiedy staję przedbramą.

Wiedziałam, że wejście tu nie będzie łatwe, ale teraz boję się, że nie dostanę szansy nawet narozmowę.

– Muszę porozmawiać z panem O’Dire – odpowiadam cichym, łamiącym sięgłosem.

– A ja muszę tu stać i decydować, kogo mogę wpuścić. Po coprzyszłaś?

– Potrzebuję pożyczki – mówięniepewnie.

– Jak większość ludzi, która tu przychodzi. O jaką kwotęchodzi?

– Pół miliona – szepczę.

– Ty chyba sobie żartujesz, dziecko. – Śmieje się i odwracaplecami.

– Błagam!

Mężczyzna zatrzymuje się, przekręcając głowę w mojąstronę.

– Muszę z nim porozmawiać. Proszę tylko o pięćminut.

Przygląda mi się dłuższą chwilę. Chyba dostrzega, jak bardzo jestemzdesperowana.

– Dobra, zaczekaj tu – odpowiada, choć bezprzekonania.

Oddycham z ulgą, widząc, że idzie w stronę domu. Jeśli to nie wypali, obiecuję, że sama odbiorę sobie życie. Nie dam satysfakcji tym bydlakom, nie pozwolę im patrzeć, jak konam wmęczarniach.

Ten sam mężczyzna wraca do mnie po kilku minutach i otwiera przede mną bramę. Wchodzę niepewnym krokiem. Za chwilę okaże się, czy moje życie dobiegnie końca. Boję się, że właśnie tak to się potoczy. Umrę, mając dwadzieścia jeden lat, i to przez własnegoojca.

Dom Liama O’Dire to forteca, strzeżona przez setki ludzi. Sam właściciel tego miejsca rządzi całym Los Angeles. Jest diabłem w ludzkim ciele, ale jednocześnie moją ostatnią nadzieją. Słyszałam o nim jedynie plotki, które powtarzali znajomi mojego ojca, gdy przychodzili do naszego domu. Jeśli choć część z nich jest prawdą, oznacza to, że właśnie zmierzam prosto do paszczy lwa. Prawda jest taka, że o tym człowieku wiedzą ludzie, którzy z jakiegoś powodu muszą o nim wiedzieć. Pozostali dostają ochłapy, które mogą przekazywać sobie dalej. Wątpię, żeby ktokolwiek ze znajomych mojego ojca poznał O’Dire’aosobiście.

Wchodzę do środka, prowadzona przez ochroniarza w czerni. Ten dom to jakiś pieprzony labirynt. Już po dwóch minutach nie mam pojęcia, jak odnaleźć wyjście. Gdy w końcu jesteśmy na miejscu, a podwójne drzwi do gabinetu otwierają się przede mną, zamieram. Słyszałam plotki o seksapilu tryskającym z tego człowieka, ale nie sądziłam, że toprawda.

Bardzo niepewnie wchodzę do środka i czekam na znak. O’Dire siedzi przed ogromnym drewnianym biurkiem i patrzy na mnie przezmoment.

– Usiądź. – Wskazuje na fotel naprzeciwkosiebie.

Robię, co każe, i czekam na jego reakcję, ale nic nie mówi. Ręką daje znak, żebym powiedziała, po coprzyszłam.

– Potrzebuję pana pomocy. – Biorę głęboki oddech. – Mój ojciec zmarł kilka tygodni temu, zostawiając mi swojedługi…

– Przyszłaś po pożyczkę? – przerywami.

– Tak – odpowiadamzrezygnowana.

– Ile?

– Pół miliona dolarów – jąkamsię.

– Jak zamierzasz to spłacić? – pytazaciekawiony.

– Cośwymyślę.

– To cię dyskwalifikuje – stwierdzastanowczo.

– Proszę. Ludzie, którzy żądają spłaty, zagrozili, że podpalą mój dom ze mną w środku. Mam czas do jutra, żeby oddać im całą sumę – mówię, starając się powstrzymać odpłaczu.

Patrzy na mnie w dziwny sposób i wstaje zza biurka, okrążając je. Zawstydzona, spuszczam głowę, widząc, że podchodzi corazbliżej.

– Zaczekaj tu… Chyba nie muszę ci mówić, że masz niczego nie ruszać? – odzywa się przerażającymtonem.

– Nie będę – zapewniam go bezwahania.

Gdy wychodzi z gabinetu, boję się nawet drgnąć. Siedzę niczym sparaliżowana, czekając, aż wróci. Nie potrafię się skupić na niczym, próbuję zatrzymać wzrok w jednym miejscu i po prostu nie myśleć. Jednak moje oczy nie chcą ze mną współpracować. Mieszanka paniki i adrenaliny sprawia, że zachowuję się, jakbym przedawkowała kofeinę. Choć wciąż się nie ruszam, nie potrafię zebrać myśli, skupić się naczymkolwiek.

Drzwi ponownie się otwierają, a O’Dire staje przedemną.

– To oni byli u ciebie? – Wskazuje głową w kierunkudrzwi.

Wychyliłam się zza fotela, to oni. Ci sami, którzy wczoraj w nocy włamali się do mnie i grozili minożem.

Wstaję i cofam się, aż uderzam plecami ościanę.

Liam daje im znać, żeby wyszli. Kiedy spełniają polecenie, gestem pokazuje, żebymusiadła.

Robię to, choć domyślam się, że jestem u mężczyzny, który wydał na mnie wyrok śmierci. Mogłam się tego spodziewać, przecież ojciec rozmawiał o nim ze swoimi kumplami, a oni opowiadali mu, że śpi na forsie, że pożycza pieniądze z mniejszym procentem niżbank.

– Jak już na pewno zdążyłaś zauważyć, twój ojciec dług miał u mnie, a ten spadł na ciebie. Nie mogę więc pożyczyć ci żadnej sumy – mówibeznamiętnie.

– Proszę… Nie mam skąd wziąć tych pieniędzy – zaczynampanikować.

– A czy to mój problem? – Rzuca mi wymownespojrzenie.

– Błagam… – łkamcicho.

O’Dire patrzy na mnie. Nie wiem, o czym myśli, ale mam nadzieję, że chce mi jakoś pomóc, choć to ostatni możliwy scenariusz. Po chwili podchodzi do okna i zatrzymuje się, stając tyłem domnie.

– Jesteś w stanie sprzedać duszę i ciało diabłu? – pyta niskimtonem.

– Słucham? – Jestemzdezorientowana.

Naprawdę nie mam pojęcia, do czego zmierza, ale mimo wszystko, przeraża mnieto.

– Moi ludzie to idioci, którzy spaliliby cię żywcem w domu. Nie zauważyli nawet twojej urody. – Znów podchodzi do mnie, łapie dłonią moją brodę, zmuszając, bym na niego patrzyła. – Więc jak, mała, zaprzedałabyś duszę i ciało diabłu? – Demoniczny uśmiech pojawia się na jegotwarzy.

– Ty jesteś tym diabłem? – cedzę przezzęby.

– Dokładnie.

– Mam być dziwką? – pytam, choć nie mam złudzeń, że sięmylę.

– Nie oceniaj się tak nisko. Nie zaprzeczam, że zarobiłbym na tobie majątek, ale szkoda mi twojej słodkiej buźki; z pewnością to, co kryje się pod twoim ubraniem, również bardzo by mi się spodobało. – Puszcza mnie i patrzy wymownie. – No powiedz, kotku. Ile jesteśwarta?

Milczę, a on śmieje sięgardłowo.

– Jak szybko mogłabyś spłacić dług swojegoojca?

– Ty mi powiedz – odpowiadam zobrzydzeniem.

– Im bardziej się postarasz, tym szybciej będziesz wolna, choć nie ukrywam, że jestem bardzowymagający.

– Czyli mam być po prostu twoją dziwką? – pytam zodrazą.

– Masz być tym, kim ci każę. Możesz podpisać cyrograf z diabłem, kotku. – Staje za moimi plecami i szepcze mi do ucha: – Podpisz, a twoje ciało stanie się moją własnością. Zrób to, jeśli nie chcesz umrzeć. Będziesz moja, aż uznam, że spłaciłaś dług. – Prostuje się, palcami przejeżdżając po moimpoliczku.

Patrzę w jego ciemne, niebieskie oczy, które niemal przeszywają mnie na wskroś. To prawda, on jest diabłem. Wraca na swój fotel i obserwuje mnie. Nie zamierzałam uciekać od niego wzrokiem, przecież nie mam już nic do stracenia. Przyglądam się mu bez ukrywania tego. Wysoki i dobrze zbudowany szatyn z dwudniowym zarostem, za swoim biurkiem wygląda jak dobrze ustawiony biznesmen. Garnitur szyty na miarę doskonale podkreśla jego sylwetkę. Przełykam mocno ślinę, gdy na jego twarzy ponownie pojawia się demonicznyuśmiech.

– Mogę być twoim katem lub panem. Bez wahania zabiję cię tu i teraz. Możesz być tego pewna – stwierdzastanowczo.

– Każesz mi wybierać między śmiercią a prostytucją – odpowiadamgorzko.

– Jeśli tak to widzisz… Jednak czy dziwka nie puszcza się z każdym, kto jej za to zapłaci? Skoro nie możesz spłacić długu, musisz mi go zastąpić. Nie jest w mojej naturze dzielenie się tym, co moje. I nie zamierzam ci za to płacić. – Jego uśmiech poszerzasię.

– Jesteś taki wspaniałomyślny – odpowiadam zironią.

– Uważaj, co i do kogo mówisz! – Unosi głos, uderzając dłonią o blatbiurka.

– Przepraszam. – Spuszczamgłowę.

– Wyjdź. Jutro ktoś przyjdzie do ciebie. Nie próbuj uciekać. Moi ludzie mają cię na oku oddawna.

Wstaję szybko i podchodzę do drzwi. Odwracam się na sekundę, ale on już na mnie nie patrzy, jest zajęty przeglądaniempapierów.

Z ulgą odkrywam, że ktoś na mnie czeka. W przeciwnym razie za nic w świecie bym stąd nie wyszła. Ten dom topułapka.

Wracam do siebie, nazywając się naprzemiennie żywym trupem i dziwką diabła. Być może wybranie drugiej opcji jest jedynie odwleczeniem wyroku. Nie mam przecież pewności, że mnie po wszystkim nie zabije. Gdybym jeszcze mogła się kogoś poradzić… Niestety, jestem sama. Rodzinę straciłam wraz ze śmiercią ojca, a ten nie pozwalał mi zdobywać przyjaciół. Jego tryb życia był zbyt straszny, bym odważyła się pokazać go komuś zzewnątrz.

Kładę się na łóżko w ubraniach, czekając na znak; cokolwiek, co miałoby pomóc mi w decyzji, ale na próżno. Zmęczona po nieprzespanej nocy, zasypiam zaskakująco szybko, zważywszy na atrakcje tegodnia.

2. LIAM

Nie czekam, aż dziewczyna wyjdzie, przeszukuję dokumenty, by dowiedzieć się więcej. Każdy mój dłużnik ma tu swoją kartotekę, jednak ja zapamiętuję tylko najważniejsze informacje. W przypadku Ricka Turnera, z wyjątkiem jego zamiłowania do hazardu, dziwek i kokainy, jest fakt posiadaniacórki.

W końcu odnajduję teczkę podpisaną „Turner” i przeglądam wszystkieinformacje.

Ma na imię Jessica. Syczę przez zęby, kiedy czytam, że ma dwadzieścia jeden lat. Młodziutka. Mój kutas od razu daje o sobie znać. Jest piękna i zgrabna, a do tego boi się śmierci. Idealna. Mogę zrobić z nią wszystko, na co mam ochotę. Nie żeby któraś z moich dziewczyn miała prawo wyboru, ale w przypadku ślicznej Jess jest inaczej. Jej strach zapewni mi więcej rozrywki. Uśmiecham się pod nosem na myśl o jutrze. Wróci tutaj, jestem tegopewien.

Kolejne informacje na jej temat jeszcze bardziej poprawiają mi humor. Nie była w żadnym związku, co nie jest dziwne, kiedy ma się takiego ojca. Nie jest dziewicą, ale to mnie cieszy; choć z drugiej strony dziewice są teraz w cenie. Reszta nie jest znacząca, więc chowam papiery do biurka i sięgam po telefon. Dzwonię doMorrisa.

– Gdzie jesteś? – pytam od razu, kiedyodbiera.

– Będę za pół godziny. Mam niezły towar i jedną niespodziankę – meldujepodekscytowany.

– Co takiego mi wieziesz? – Uśmiecham sięmimowolnie.

– Czyściutką dziewicę, szefie! – krzyczy dosłuchawki.

– Zadbana?

– Oczywiście!

– Ilechce?

– Niewiele, dwadzieścia procent iwolność.

– Wolność? – pytamzaskoczony.

– Ma mieć niedługo sprawę onapaść.

– Już rozumiem. Wartazachodu?

– Zdecydowanie! Aż mnie kutas świerzbi, jak na niąpatrzę.

Niemal widzę jego wyraz twarzy, gdy to mówi. Morris to napaleniec, ale umie nad sobą zapanować, w przeciwieństwie do osiemdziesięciu procent moich ludzi. Jest jednym z nielicznych, którym potrafię w pewnym stopniu zaufać, choć nigdy nie w pełni. Bezgranicznie nie ufam nawetsobie.

– Trzymaj go w spodniach. Znając ciebie, przeleciałeś jużpozostałe.

– Oprócz jednej. Najlepszą zostawiłem dla ciebie. Jest niezła, blondyneczka z nogami donieba.

– Przywieź je izobaczymy.

Rozłączam się i od razu organizuję spotkanie. Zaproszenie dostają właściciele największych klubów i burdeli, a także grube ryby w biznesie. Wiedząc, że dziś będzie także dziewica, zacieram ręce na forsę. Rzadko zdarza się taka okazja. Nie zajmuję się porwaniami, one same przychodzą, są sprzedawane z własnej woli. Dziwka kupiona za moim pośrednictwem zarobi w rok więcej niż przez całe życie, pracując na własną rękę. Interes się kręci, a ja zarabiam kupękasy.

Morris zjawia się punktualnie. Stoję na środku placu i obserwuję dziewczyny wychodzące z jego furgonetki. Ten podchodzi do mnie z uśmiechem nagębie.

– I jak? – pyta, stającobok.

– Zaczekaj.

Dziewczyny ustawiają się w rzędzie. Jest ich osiem. Nie jest źle, biorąc pod uwagę jedną dziewicę na pokładzie. Od razu mój wzrok zatrzymuje się na niej, bez problemu zgaduję, że to ona. Po tylu latach wyczuwam takie okazy na kilometr, a ta jest wyjątkowo ładna. Czarne włosy i opalona skóra przyciągną wielu zainteresowanych. Patrzę na pozostałe dziewczyny. Blondynka w czerwonej sukience uśmiecha się do mniezalotnie.

– To ta? – pytam Morrisa, kiwając lekko głową w jejkierunku.

– Zgadza się. Zostawiaszją?

– Przynajmniej dojutra.

– Apozostałe?

– Przygotuj je. Dziś wieczorem załatwimy impracę.

– Robisię.

Morris podchodzi do dziewczyn i tłumaczy im, co je dziś czeka. Blondynka znów zerka na mnie, wyciągam rękę do przodu i gestem przywołuję ją do siebie. Podchodzi szybko i staje na przeciwkomnie.

– Dziś w nocy przyjdziesz do mnie. Jeśli się postarasz, zostaniesz tutaj. Jasne? – mówię do niejsurowo.

– Oczywiście! – odpowiada z promiennym uśmiechem, co nawet mnie bawi, chyba nie do końca rozumie, na co siępisze.

Każę jednemu z moich ludzi ją przygotować, a sam ruszam do skrzydła budynku, w którym odbędzie się dzisiejsza licytacja. Moi ludzie szykują już salę, a ja patrzę na wszystko z góry. Stoję przed półokrągłymi schodami, z których nigdy nie schodzę, tu jest mój fotel i stąd zawsze wszystkiego pilnuję. Niżej znajduje się owalne pomieszczenie, na środku którego umieszczona jest okrągła, podświetlana scena. To na niej stają dziewczyny. Mężczyźni siadają na kanapach stojących wokół sceny i licytują. Wszystko skąpane jest w czerwieni i czerni. Czy mógłbym wybrać bardziej odpowiedniekolory?

Zerkam na zegarek. Jeszcze trzy godziny. Postanawiam zabawić się z nową dziewczyną, powinna być już gotowa. Jeśli się nie spisze, zdąży załapać się na dzisiejsząlicytację.

Dzwonię do Kim i każę przyprowadzić nową do swojej sypialni, do której właśnie idę. Jestem zbyt pobudzony, żeby trzeźwo myśleć podczas wieczornego wydarzenia. Nie mogę sobie na topozwolić.

Blondynka jest już w środku, stoi w czerwonej bieliźnie i czeka na mój rozkaz. Przyglądam się jej, ma niezłe cycki, zgaduję, żesztuczne.

– Nie stój tak. Pokaż, co potrafisz, jeśli chcesz tu zostać – mówię do niej stanowczymtonem.

Dziewczyna bez wahania podchodzi do mnie i klęka. Zadziera głowę i patrzy, jakby czekała napozwolenie.

– Mam ci dać instrukcję obsługi? – cedzę do niej zirytacją.

Łapie mój pasek i rozpina go w pośpiechu. Zdejmuje spodnie, bokserkami zajmuje się powoli. Zerkam na nią, gdy ujmuje w rękę mojego kutasa i obchodzi się z nim ostrożnie, tylko po to, by po chwili mnie zaskoczyć. Bierze go niemal całego do ust – to znaczy, że mam do czynienia z profesjonalistką. Łapię ją za włosy i narzucam jej szybkie tempo, sprawdzając, ile jeszcze wytrzyma. Słyszę, jak próbuje się nie dławić. Jednak nie wychodzi jej to najlepiej, jeszcze żadnej nie wyszło. Pieprzę brutalnie jej usta dobrych kilka minut, zanim mi sięnudzi.

Ciągnę jej włosy do góry, a ona podnosi się powoli. Odwracam ją plecami do siebie i popycham na łóżko. Wypina tyłek, leżąc brzuchem na materacu. Biorę prezerwatywę i zakładam ją, gdy podchodzę do łóżka. Wkładam palec pod pasek jej stringów, po czym przesuwam go na bok. Wchodzę w nią do końca. Dziewczyna wydaje z siebie głośny jęk, zaraz po nim kolejny. Znów łapię jej włosy i ciągnę do siebie. Wygina plecy, tworząc idealny łuk, to budzi we mnie zwierzę. Nie kontroluję się już, pieprzę ją tak, jak lubię. Jej krzyk rozchodzi się po całej sypialni, gdy szczytuje. Jednak jeszcze z nią nie skończyłem. Wychodzę z jej cipki i naprowadzam kutasa między pośladki. Wzdryga się, co mnie bawi. Nawet dziwki zachowują się, jak gdyby nigdy nie uprawiały seksu analnego, z chwilą, w której fiut dotyka ich tyłków. Wiem, że zostało mi mało czasu, więc nowa nie ma taryfy ulgowej. Robię to samo, co jeszcze niedawno robiłem w jej cipce. Wkurwia mnie już jej głośny jęk, uderzam ją mocno wpośladek.

– Zamknij się, kurwa! – rozkazuję, a ona stara się stłumićkrzyk.

Gdy robi się ciszej, zaczynam się skupiać. Kilka kolejnych pchnięć i posprawie.

– Wyjdź! – nakazuję blondynce, która ledwo podnosi się złóżka.

Wchodzę do łazienki i zdejmuję prezerwatywę. Muszę wziąć prysznic i przywitać moich dzisiejszychgości.

Sala jest pełna, zawsze się tak dzieje, gdy do sprzedania jest dziewica. Wtedy zapraszam wielu wpływowych ludzi z całego Los Angeles. Tylko ich interesują takie dziewczyny, które zaś nie interesują właścicieli klubów iburdeli.

Gdy jest komplet, siadam na swoim fotelu, otacza mnie kilku moich ludzi, wśród nich jest oczywiście Morris. Oprócz sprowadzania dziewczyn, pilnuje odpowiedniego ich przygotowania i ustala kolejność, w której wychodzą. Zawsze zaczyna od tej, która jego zdaniem jest najsłabsza. Tym razem bardzo się postarał, bo nawet pierwsza dziewczyna wzbudza duży zachwyt umężczyzn.

– Założę się, że na sześciu dziewczynach zarobisz dziś mniej niż na dziewicy. – Morris mnieprowokuje.

– O co? – pytam, nie odwracając wzroku odsceny.

– Chcę jedną z twoichdziewczyn.

– Którą?

– Jeszcze nie wiem. – Słyszę zwątpienie w jegogłosie.

– A co ja mogę chcieć od ciebie wzamian?

Tak naprawdę nie ma niczego, czego bym nie miał lub nie mógłmieć.

– Oddam ciróżnicę.

– Nie będzie duża, moje dziewczyny są warte więcej. Dobrze wiesz, że zatrzymuję tylko tenajlepsze.

Morris milczy, co utwierdza mnie tylko, że ma jedną z dziewczyn naoku.

– No dobra, mów o którą ci chodzi, bo zaraz zacznie sięlicytacja.

– Megan. Chciałbym ją zabrać do siebie – mówizrezygnowany.

– Pomyślę – odpowiadambeznamiętnie.

Chcę go trochę potrzymać w niepewności za to, że chciał mnie wrobić, zamiast powiedzieć prosto z mostu, o co mu chodzi. Prawda jest taka, że Megan już dawno mi sięznudziła.

Licytacja pierwszej dziewczyny dobiega końca, zostaje sprzedana za dwadzieściatysięcy.

– Będziesz miał dziś niezły utarg – zauważa słusznie Joaquin, jeden z moich najlepszychludzi.

Obserwuję pozostałe licytacje w milczeniu. Finalnie na sześciu dziewczynach zarabiam ponad dwieście tysięcy, niezłyutarg.

Robi się głośno, gdy wszyscy czekają na ostatnią atrakcję wieczoru. Nawet mężczyźni, którzy nie zamierzają licytować, wyglądają na podekscytowanych. Zawsze fajnie pooglądaćdziewicę.

– Jak zobaczysz Dianę, od razu poczujesz pieniądze. – Morris przebieranogami.

Więc tak ma naimię.

Wychodzi po chwili, ubrana w białą koszulkę i szpilki w tym samym kolorze. To chodzący interes. Dzięki delikatnej urodzie i seksownemu ciału wygląda niewinnie, a to kręci większość mężczyzn na tejsali.

– Ile ona ma lat? – pytam Morrisa, gdy przyglądam się jejtwarzy.

– Spokojnie, jest pełnoletnia. Tylko wygląda takmłodziutko.

– I ona kogoś napadła? Wygląda na taką, która nie zabiłaby pieprzonejmuchy.

– Podobno jakaś laska wyprowadziła ją zrównowagi.

Nie odpowiadam, bo zaczyna się licytacja. Bierze w niej udział nawet dwóch właścicieli klubów nocnych, co nie podoba się niektórym grubym rybom. Ale to mnie nie obchodzi, więcej zainteresowanych to więcejkasy.

Licytacja trwa dwadzieścia minut, aż w końcu Gelbero oferuje pół miliona. Dziewczyna odwraca się w jego kierunku z otwartymi ustami. Powstrzymuję się od wstania z fotela. Nikt nigdy nie zapłacił tyle za dziewicę. Wszyscy są zaskoczeni i patrzą na Gelbero z wielkimi oczami, a ten tylko uśmiecha się pod nosem. Moi ludzie szepczą coś do siebie. Dziewczyna schodzi ze sceny. Wstaję z fotela i odwracam się doMorrisa.

– Rano przynieś mi jej dokumenty. Ma wolność w kieszeni. Gelbero powiedz, że jutro wieczorem dostarczysz jąosobiście.

Wychodzę z sali, z resztą moi ludzie poradzą sobie już bezemnie.

W końcu jestem w sypialni, rozbieram się, kładę na łóżko i zamykam oczy. Od rana czeka mnie sporo pracy. Nie mogę także doczekać się mojegogościa.

*

Budzę się w kurewsko dobrym humorze. Ten dzień będzie pracowity, ale moja praca to same przyjemności. Poza tym, czeka na mnie młoda i seksownanagroda.

Biorę zimny prysznic, zastanawiając się, co zrobię z tą małą, kiedy do mnie przyjdzie. Mam tyle pomysłów na odebranie od niej swoich pieniędzy, że nawet nie wiem, od czego zacząć. Kutas staje mi na baczność, gdy tylko o tym myślę. Spuszczam głowę i patrzę naniego.

– Jeszcze nie, kolego.

Nic z tego, długo tak nie wytrzymam. Wychodzę z kabiny, owijam biodra ręcznikiem, a ciśnienie w moich jajkachrośnie.

Wychodzę z sypialni, po czym od razu idę do skrzydła dziewczyn. Mieszkają tam wszystkie moje dziwki. Są podzielone na dwie grupy, z jednej strony są te, które pieprzę ja, a z drugiej te, które pieprzą moi ludzie. Wchodzę do jednego z pokoi. Mieszkają tu trzy śliczne blondyneczki, które jeszcześpią.

– Co jest, kurwa!? – krzyczę, a one od razu stają na baczność przed swoimi łóżkami. – Tak lepiej. Macie piętnaście minut, żeby mnie zadowolić, w przeciwnym razie wypierdalacie stąd. Czasstart.

Uwielbiam grozić ludziom odebraniem im tego, czego pragną, i obserwować, co potrafią zrobić w obliczu takiego wyzwania. A one chcą tu zostać, dlatego rzucają się w moim kierunku. Pierwsza z nich klęka przede mną, zdejmując ze mnie ręcznik. Dwie pozostałe zajmują się resztą mojego ciała. Jedna z nich w końcu dołącza do koleżanki, klęka obok niej i we dwie zajmują się moim kutasem, nie pomijając jąder. Dziewczyna, która stoi za mną, przejeżdża językiem po moim karku, na co wciągam powietrze nosem. Tylko jej imię pamiętam, Irina, piękna Czeszka, która zna się na rzeczy. Odwracam się w jej stronę i popycham ją na ścianę. Piszczy, gdy wchodzę w nią ostro i pieprzę brutalnie. Nie lubię szybkiego seksu, ale dziś goni mnie czas. Wychodzę z niej i spuszczam się w usta innejdziewczyny.

Po chwili znów stoją na baczność, sięgam po ręcznik i owijam go sobie wokółbioder.

– Zostajecie.

Widzę uśmiechy na ich twarzach. Utwierdzam się jedynie w tym, że nie sąnormalne.

Wracam do siebie, ubieram się i idę do swojego gabinetu. Przed nim czeka już na mnieKim.

– Kiedy będzie ta nowa? Wszyscy o niej mówią. Co ty znowu wymyśliłeś? – Patrzy na mnie, nie ukrywajączainteresowania.

– Będzie, kiedy zdecyduję, a ty nie jesteś od zadawania mi pytań, tylko od robienia tego, co ci każę – odpowiadamsurowo.

– Mam umieścić ją gdziekolwiek, czy chcesz, żeby mieszkała z konkretnymidziewczynami?

– Jesteś kretynką czy tylko udajesz, żeby mniewkurwić?

Kim patrzy na mnie zaskoczona. Ona, kurwa, poważnie nic nierozumie.

– Który debil powiedział ci, że to nowadziwka?!

Wzruszaramionami.

– Ona jest tu na innych zasadach. Tak jak ty, z tym że ją mam w planachpieprzyć.

– Gdzie w takim razie mam jąumieścić?

W końcu przypomina sobie, gdzie jest jejmiejsce.

– Umnie.

– Przecież wyrzucisz ją po godzinie. Nienawidzisz, jak dziewczyna jest w twojej sypialni dłużej, niż tokonieczne.

– Nie lubię, kiedy kurwa siedzi u mnie, gdy z nią skończę – warczę. – A tą małą muszę mieć na oku. Mam zamiar odebrać swój dług z należytym procentem. – Uśmiecham się na samą myśl o tym. – Na wszelki wypadek przygotuj jedną z sypialni w moim prywatnym skrzydle. Tam ją zaprowadzisz, kiedy przyjedzie. Załatw wizytę u Morada, niech da jej zastrzyk i ją zbada. Masz załatwić to jeszcze dziś. W nocy ma być gotowa, a teraz idź już i zawołajMorrisa.

Nie muszę długo na niego czekać, mężczyzna zjawia się pochwili.

– Co jest, szefie?

– Rozmawiałeś już zGelbero?

– Tak, chce dziewczynę o siedemnastej. Podał nazwę hotelu i numer pokoju. Nie chce przyjeżdżać tutaj, to jegowarunek.

Nie podoba mi się to, wolę, gdy wszystko odbywa się pod moim dachem. Tu nie ma problemu z zapewnieniem dziewczynie bezpieczeństwa. Jednak na takie sytuacje również mam swojesposoby.

– Przygotuj wszystko. Zapłacił kupę kasy, więc nie będziemy negocjować. Załatw podsłuch i wyślij kilku ludzi, mają czekać w samochodzie pod hotelem tak długo, aż dziewczyna nie wróci dodomu.

– Jasne, zaraz będzie go miała wkolczyku.

– Dziś przyjedzie do mnie specjalna przesyłka. Kim ma się nią zająć – mówię mu, ukrywając chorepodekscytowanie.

– Nowa dziwka? – pytazaskoczony.

– Niezupełnie. Pamiętasz starego Turnera? Skurwiela, który wisiał mi kupękasy?

– Ten uzależniony od koki? – Unosi jednąbrew.

– Dokładnie. Zdechł jakiś czas temu. Jego córka spłaci dług tatusia. – Patrzę na niegowymownie.

– Widziałeśją?

– Sama do mnie przyszła. Zdesperowana i piękna. Z moich informacji wynika, że brakuje jej dobregorżnięcia.

Morris uśmiecha się podejrzanie. Wiem, o czymmyśli.

– Nikt nie ma prawa jej dotknąć. Jej ciało to należny mi dług – mówięstanowczo.

– Jak długo będzie ci gospłacać?

– Aż mi się znudzi, ale najpierw zrobię z nią wszystko, co tylko przyjdzie mi dogłowy.

Moje usta mimowolnie układają się w coś na wzór uśmiechu. Jessica nie będzie miała taryfy ulgowej, wręcz, kurwa, przeciwnie.

– Kiedy tubędzie?

– Już niedługo, Gi i Arry mają pojechać po nią przed wieczorem, Kim się niązajmie.

– Ta sama procedura, jak przyinnych?

– Tasama.

– Gdzie będziespać?

– Umnie.

– Pierdolisz! – Wygląda na zaskoczonego, co w jego przypadku nie zdarza się zbytczęsto.

– Jeszcze nie, przyjacielu. Dopiero mamzamiar.

– Nie mów mi tylko, że nie masz dla niej przygotowanej innej sypialni. – Patrzy na mniepodejrzliwie.

– Mam, ale nie wiem, czy będzie z niejkorzystać.

– Szybko ci się znudzi – mówi to tak, jakby znał mnie lepiej niż jasam.

– Nie widziałeś jej. Jest młoda i boi się śmierci. Zrobi wszystko, co jej każę. W przeciwieństwie do innych dziewczyn, nie może odejść. Jest skazana na mnie i na to, co dla niej zaplanowałem. Poza tym, wcale tego niechce.

– Kurwa. Gdybym ja miał taką władzę. – Przymyka powieki na kilkasekund.

Jedno jest pewne, każdy facet o tym marzy. Mogę mieć każdą kobietę, a w domu mam swój harem. Jestem panem tego miejsca i tych ludzi. Mogę wszystko i czerpię korzyści z tego przywileju. Jednak taka okazja zdarzyła mi się po raz pierwszy. W mojej sypialni będzie dziewczyna, która wcale nie chce tu być. Boi się mnie i tego, co zamierzam jej zrobić. To mnie kręci o wiele bardziej niż dziwka, która z ochotą spełni mój każdy rozkaz. Nawet kobiety, z jakimi do tej pory miałem przyjemność, nie były w stanie zaskoczyć mnie wystarczająco, żebym chciał spędzać z nimi więcej czasu niż zpozostałymi.

– Dosyć tego dobrego. – Wyciągam rękę, wskazując drzwi. – Robotaczeka.

Mam pracy od zajebania. W parze z wczorajszą licytacją idą pierdoloneobowiązki.

Sprzedane dziewczyny jeszcze tego samego dnia odjechały do swoich nowych pracodawców. Ale teraz muszę ich wszystkich rozliczyć i załatwić sobie fikcyjne zyski, które są zgodne z prawem. To nie jest problem. Każdy glina w tym mieście je mi z ręki, to samo dotyczy prawników i sędziów. Nikt tu nie zadarłby ze mną. Kilku próbowało, a ich ciał nigdy nie odnaleziono. Jednak chcę uniknąć niepotrzebnych problemów, dlatego nigdy nie ryzykuję, jeśli nie ma takiejkonieczności.

Po załatwieniu papierkowej roboty mam chwilę przerwy. Idę do mojego prywatnego haremu. Dziewczyny na mój widok zaczynają mnie prowokować, ale nie po to tujestem.

– Megan!

Brunetka od razu podbiega do mnie. Widzę, że ma nadzieję na coś innego, niżplanuję.

– Pójdziesz zemną.

Idzie za mną wzdłuż korytarza. Rozważam seks na pożegnanie, ale tylko przez chwilę. Mam przecież plany nawieczór.

Prowadzę ją na balkon. Patrzy na mnie tymi wielkimi, brązowymi oczami i czeka na rozkaz. Myśli, że przyszliśmy tutaj, bo chcę pieprzyć ją na oczach moich ludzi, którzy chodzą po placu. Nie ukrywam, że czasami lubię torobić.

– Dziś siężegnamy.

– Jak to? Zrobiłam coś źle? Proszę, pozwól mi to naprawić, zrobię wszystko, corozkażesz.

– Morris zabiera cię do siebie. Jeśli nie chcesz, zawsze możesz przenieść się do sypialni po drugiej stronie. Mnie tam bez różnicy, czy będzie pieprzyć cię stu moich ludzi, czy tylkojeden.

To prawda, mam to wdupie.

– Dobrze. Spakuję się – odpowiadazawiedziona.

Nie zaskoczyła mnie niczym, czym mogłaby zasłużyć na zostanie tutaj. Większość dziewczyn nudzi mi się po miesiącu, czasami dwóch. Morris i tak często dostarcza mi nowe sztuki, więc nie mam problemu z brakiem dup dozerżnięcia.

Wychodzę na plac. Wiem, że znajdę tu Arrego i Gi. Stoją akurat z Morrisem, więc mogę załatwić dwie sprawyjednocześnie.

– Jedźcie po małą. Przywieźcie ją tutaj. Kim ją odbierze i zajmie sięwszystkim.

Wsiadają bez słowa do samochodu iruszają.

– Megan już się pakuje. Wieczorem ma jej tu nie być – mówię do Morrisa iodchodzę.

Chcę iść na siłownię, ale zatrzymuje mnieJoaquin.

– Szefie, jestsprawa.

Wiem, co miał dziś zrobić, więc od razu sięwkurwiam.

– Ten skurwiel z banku robiłproblemy.

– Co z nimzrobiłeś?

– Jest u mnie wbagażniku.

Bez słowa podchodzę do jego auta. Otwieram bagażnik i widzę związanego, w chuj przerażonego fagasa w przydużym garniturze. Daję znak Joaquinowi, żeby go wyciągnął. Ten robi to w kilkasekund.

– Jak on się w ogóle nazywa? – pytam mojegoczłowieka.

– Chuj go wie, jakiś Adams, czy jakośtak.

– Chcesz dziś umrzeć? – zwracam się dobankowca.

Ten z przerażeniem kręcigłową.

– Więc dlaczego robisz, kurwa, problem? U mnie nie ma drugiej szansy, ale mam dziś kurewsko dobry dzień. Dlatego dam ci wybór. Możesz dalej się stawiać, dostaniesz kulkę w łeb i będzie po sprawie. Możesz też robić, co ci każę, i może dam ciżyć.

Joaquin zakleił mu usta taśmą, więc nie czekam na jego odpowiedź. Wiem, jak onabrzmi.

– Odwieź go tak, jak przywiozłeś. Uwolnij dopiero na miejscu i wyjaśnij, jak kończą ci, którzy nie chcą ze mnąwspółpracować.

Odchodzę. Muszę sięwyładować.

Na siłowni jest kilku moich ludzi. Dziś wyjątkowo nawet mi to nieprzeszkadza.

Patrzą na mnie w oczekiwaniu, aż ich wyjebię, ale nie robię tego. Pół godziny treningu, szybki prysznic, a później tak oczekiwany przeze mniewieczór.

Wszystko idzie, jak planowałem. Arry dzwoni i mówi, że mała się nie stawiała. Teraz powinna być już z Kim u Morada. To ginekolog, do którego musi pójść każda z dziewczyn, zanim zamieszka u mnie. Ma swoje czarne interesy, dlatego nigdy nie robiproblemów.

W końcu dostaję informację, że Jessica jest gotowa. Kim przekazuje mi wszystko, czego dowiedziała się od niej i od Morada. Każę jej przyprowadzić małą domnie.

Drzwi mojej sypialni otwierają się powoli. Dziewczyna wchodzi ostrożnie, w oczach ma panikę, a mnie to kręci. Podchodzę do niej, łapię ją za brodę mocniej niż tokonieczne.

Syczy, ale się nieodzywa.

– Zdecydowanie wolę cię w tejwersji.

Kusa koszulka i mocny makijaż dodają jej kobiecości iseksapilu.

– Co teraz? – pytacicho.

– Teraz, skarbie, zaczyna się twoje piekło. Jeśli do tej pory łudziłaś się, że nie będzie tak źle, wiedz, że zamierzam zrobić z tobą wszystko, na co mamochotę.

Wpatruje się we mnie ze łzami w oczach, a ja uśmiecham się zwyższością.

– Uklęknij.

3. JESSICA

Cały dzień przesiedziałam w domu. Bałam się otworzyć drzwi, żeby nie odebrali tego jako próbę ucieczki. O’Dire powiedział mi, że mają mnie na oku od dawna. To naprawdę dziwne, że niczego nie zauważyłam. Kiedy mój ojciec umarł, częściej wychodziłam z domu. Choć może byłam zbyt zajęta myślami, żeby zauważyć, że ktoś mnieśledzi.

Podjęłam decyzję, choć wciąż nie wiem, czy słuszną. Śmierć wydaje się łatwiejsza. Nie skazuje mnie na poniżenie, ale boję się jej. Gdybym nie miała innego wyboru, pewnie zabiłabym się sama. To takie głupie. Wolę być dziwką samego pieprzonego diabła, niż po prostu umrzeć z godnością. Jestem wściekła na siebie, bo wiem, że nie wybrałam dobrze. Już dawno powinnam była łyknąć garść tabletek lub podciąć sobie żyły. Nie umiem. Nawet myśl o tym wywołuje u mniepanikę.

Po południu ktoś otwiera drzwi. Siedzę w salonie i czekam. Tak po prostu. Chwilę później pojawiają się te same mordy, co wczoraj. Ten, który groził mi nożem i podpaleniem, podchodzibliżej.

– Mamy cię zawieźć czy zabić? – pyta z głupim uśmiechem nagębie.

– Zawieźć – odpowiadamnerwowo.

– Więc wstawaj. Nie zabierasz ze sobą niczego. Na miejscu dostaniesz nowe ciuchy. Bardziej stosowne do okoliczności. – Znów głupio sięszczerzy.

Podnoszę się z fotela i idę za nimi. Pod domem stoi jakiś starysamochód.

Jestem w szoku, kiedy jeden z mężczyzn otwiera w nim tylne drzwi. Wchodzę do środka i rozglądam się wkoło. No tak, w sumie to nie głupie. Z nowym autem trudno byłoby im się ukryć, a na takie nikt nie zwraca uwagi. Wygląda na starsze ode mnie, a samochody w tym wieku rzadko jeżdżą po ulicach LosAngeles.

Droga do mojego piekła była straszna, co chwilę chciało mi się płakać i krzyczeć. Z trudem powstrzymałam się od wybuchu paniki; choć niejednokrotnie wydawało mi się, że nie dam rady, że poproszę o zastrzelenie mnie. Jednak wytrzymałam, a teraz jestem tutaj, w paszczylwa.

Wychodzę z samochodu, który zaparkował na środku ogromnego placu. Z jednej strony otaczają go hale i mniejsze budynki. Z drugiej znajduje się dom O’Dire’a.

Po chwili podchodzi do nas jakaś kobieta. Ma około trzydziestu lat, jest dość zgrabna, ubrana w dopasowaną, ołówkową spódniczkę i białą koszulę. Na nosie ma okulary, które poprawia sobie, gdy dokładnie mi się przygląda. Nie wiem, o co jej chodzi. Czuję się dziwnie skrępowana, ale boję sięodezwać.

– Jak masz na imię? – pytanagle.

– Jessica – odpowiadamcicho.

– Ile masz lat? – Dokładnie przygląda się mojejtwarzy.

– Dwadzieściajeden.

– Jesteś jeszcze dzieckiem. – Kręci z dezaprobatą głową. – No dobrze. Pojedziesz ze mną do ginekologa, po drodze wszystko ci wyjaśnię, choć sama niewiele z tegorozumiem.

– Do ginekologa? Ale po co?! – Zaczynam siędenerwować.

– Spokojnie, musisz przejść badania i dostać zastrzyk antykoncepcyjny. Poza tym, kochanie, to i tak twój najmniejszy problem. – Patrzy na mnie zewspółczuciem.

Wsiadamy do samochodu. Ten jest już nowy i zdecydowanie bardzo drogi. Kobieta siada ze mną z tyłu i zdejmujeokulary.

– Mam na imię Kim. Jestem asystentką Liama. Postaram się wyjaśnić ci, na co się piszesz, jednak sama nie wiem, na ile będę pomocna. Jesteś tu na innych zasadach, ale niektóre procedury są takie same, jak w przypadku pozostałych dziewczyn. Na przykład ta. Byłaś już kiedyś uginekologa?

– Raz.

– Czyli wiesz, jak wyglądabadanie?

– Tak. – Krępuję się na samą myśl otym.

– Spokojnie. To nic strasznego. Doktor Morad nic ci nie zrobi. Zbada cię, sprawdzi, czy wszystko z tobą w porządku, i da ci zastrzyk. To specjalny lek antykoncepcyjny, który zatrzymuje okres. Jesteśdziewicą?

– Nie.

Wstydzę się, nie znam jej nawet, a muszę odpowiadać na takiepytania.

– Ile razy torobiłaś?

– Trzy – mówięcicho.

– Cudownie. – Wcale jej to nie cieszy. Wydaje się wręcz zdenerwowana. – Wiesz, co cię czeka, prawda?

– Domyślamsię.

– Liam, onjest…

– Diabłem? – kończę zanią.

– Potworem. Także w łóżku. – Posyła mi wymownespojrzenie.

Boję się, tak bardzo sięboję.

– Czy ty, no wiesz. Czy ty często znim…

– Nigdy. Jestem jedyną kobietą w jego domu, której nie pieprzy – mówi to tak, że mam ochotę jej powiedzieć, jak miprzykro.

– Czyli nie wiesz, co dokładnierobi?

– Niejednokrotnie byłam świadkiem jego zabaw. Ale dziewczyny to lubią. Jednak są inne niż ty, nie wiem, ilewytrzymasz.

– To mi nie pomaga – mówięzałamana.

– Nie mogę cię okłamywać. Żal mi ciebie, nie nadajesz się na dziwkę. Jesteś zmuszona do czegoś, czego nie powinnaśrobić.

– Albo to, albo śmierć – stwierdzam zesmutkiem.

– Na twoim miejscu wybrałabymśmierć.

Zamieram na moment, nie wiem nawet, jak na to odpowiedzieć. Do tej pory łudziłam się chyba, że nie będzie takźle…

– Zastanawiałam się nad tym, ale chyba za bardzo chcężyć.

– No dobrze, więc posłuchaj. To bardzo niebezpieczny człowiek, nie akceptuje sprzeciwu. Nie waż się mu odmawiać czegokolwiek. Zrobisz to raz, a spotka cię kara. Uważaj na słowa, jedno niewłaściwe może byćwyrokiem.

Przełykam głośnoślinę.

– Teraz żałuję, że nie wybrałamśmierci.

– Zawsze możesz zmienićdecyzję.

Nie odpowiadam. Muszę to przemyśleć. Kim też milczy, choć czuję, że to jeszcze nie wszystko, co chciała mi powiedzieć. Może chce mi dać czas. Tylko na co? Na uspokojenie się, czy na rozważenieśmierci?

Gabinet ginekologiczny mnie przeraża. Widzę te wszystkie dziwne przedmioty i ogarnia mnie panika. Lekarz jest starszym, siwym mężczyzną. Nie podoba mi się, jak na mnie patrzy. Uśmiecha się, ale to wcale mi niepomaga.

– Najpierw badanie, później zastrzyk. Dostałem informację, że nie masz za sobą zbyt wielu stosunków. Nie martw się, badanie będzie bezbolesne. Przebierz się, proszę, w koszulę, pod spodem nie możesz mieć niczego – mówi beznamiętnym, znudzonymtonem.

Biorę od niego lekarską koszulę i przechodzę za parawan. Zanim tu przyszłam, rozmawiała z nim Kim. Musiała przedstawić mu moją sytuację. Ciekawe, ile jeszcze o mniewie.

Wychodzę skrępowana. Lekarz od razu wskazuje mi fotel, na którym mam się położyć. Modlę się, żeby nie kazał unosić mi nóg… Kurwa, a jednak. Własnoręcznie zakłada mi je na te dziwneuchwyty.

Gdy badanie wreszcie dobiegło końca, niemal zeskakuję z fotela i biegnę się ubrać. To wszystko trwało za długo. Nie bolało, jedynie chwilami. Ale mimo wszystko czuję sięstrasznie.

Ubrana wychodzę zza parawanu. Widzę strzykawkę w ręku lekarza. Jeszcze ten pieprzonyzastrzyk.

– Opuść trochę spodnie. Musisz odsłonićpośladek.

Bez słowa robię to, co zaleca mi lekarz. Zastrzyk jest dość bolesny, ale obawiam się, że to i tak nic w porównaniu do tego, co teraz mnieczeka.

– To wszystko. Możesz już iść. Poproś jeszcze Kim, żeby przyszła do mnie namoment.

Nie czekam długo na Kim. Wraca po chwili z dziwną miną. Gdy wsiadamy do samochodu, postanawiam zapytać ją, co jestgrane.

– O co chodzi? Coś ze mną nietak?

– Za bardzo tak, jeśli już. Jesteś niemal dziewicą. Kiedy ostatnio uprawiałaśseks?

– Ponad roktemu.

– On nie jest do tego przyzwyczajony. Nie z takimi dziewczynami to robi. Wszystkie przebywające w jego domu znają się na rzeczy. Teraz jestem przekonana, że się do tego nie nadajesz. – Widzę współczucie w jejoczach.

– Dużo jest tychdziewczyn?

– Sporo. Często odchodzą i przychodzą nowe. Liam szybko sięnudzi.

– Jakie onesą?

– Pytasz mnie, jakie są dziwki? – Śmieje się głośno. – Jeśli martwisz się, że będą dla ciebie niemiłe, musisz wiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, Liam nie toleruje dziecinady, każda boi się odezwać. A po drugie, nie będziesz ich widziała zbyt często, może nawet w ogóle. Masz spać u niego lub w sypialniobok.

Nie tego się spodziewałam. W tym momencie moje przerażenie osiągnęło najwyższypoziom.

Wszystko, co działo się później, było nie na moje nerwy. Musiałam się kąpać przy Kim, bo uznała, że musi dopilnować mnie przydepilacji.

Później zrobiła mi makijaż, uczesała włosy, a przy tym kilkukrotnie przypominała mi, że mam robić wszystko, co każe mi O’Dire.

Wychodzę z łazienki, nie wiedząc nawet, jakwyglądam.

– Masz, włóż to i tylko to. – Podaje mi czarną, prześwitującą koronkową koszulkę. Góra i cienki pasek u dołu jako jedyne podszyte sąmateriałem.

– To prawie tak, jakbym niczego nie zakładała – stwierdzamzdenerwowana.

– Przyzwyczajajsię.

Wzdycham ciężko. Zdejmuję szlafrok i zakładam ten skrawek materiału. Nawet teraz czuję sięniekomfortowo.

Kim pokazuje mi lustro. Podchodzę do niego. Na swój widok otwieram szeroko oczy. Wyglądam jak rasowa dziwka. Mój makijaż jest straszny. Oczy obrysowane czarną kredką i jeszcze te pieprzone sztuczne rzęsy, które drażnią mnie za każdym razem, kiedy mrugam. Kości policzkowe mam mocno podkreślone bronzerem, jedynie usta mi się podobają, Kim pomalowała je brzoskwiniową szminką. No i najważniejsze, jestem prawienaga.

– Już czas. Liam chce cięwidzieć.

Kim prowadzi mnie do sypialni O’Dire’a. Puka dwa razy, chwyta za klamkę i odchodzi. Tak po prostu sobieposzła.

Wchodzę powoli, chcę to przedłużyć. Gdy jestem w środku, delikatnie unoszę głowę. Mężczyzna siedzi na skraju łóżka i przygląda mi się uważnie. Na jego twarzy maluje się delikatny uśmiech, a lekko przymrużone oczy, wydaje się, żepobłyskują.

W końcu wstaje, podchodzi do mnie i łapie mnie mocno za brodę. To boli, ale gryzę się wjęzyk.

– Zdecydowanie wolę cię w tej wersji. – Jego głos jest niski iochrypły.

– Co teraz? – Ledwo mogę wydusić z siebie te dwasłowa.

– Teraz, kotku, zaczyna się twoje piekło. Jeśli do tej pory łudziłaś się, że nie będzie tak źle, wiedz, że zamierzam zrobić z tobą wszystko, na co mam ochotę. – Puszcza moją brodę, uśmiecha się niczym prawdziwy diabeł. – Uklęknij.

Co? Nie, nie… Zaczynam się dusić. Wiem, że nie mogę mu odmówić. Wiem, czym to grozi. Ale niepotrafię.

– Proszę. – Tak naprawdę nie wiem o co. – Nigdy tego nie robiłam, nieumiem…

– Doskonale o tym wiem. Uklęknij – mówi tym razem stanowczo. – Wszystkiego cięnauczę.

Patrzę na niego; widzę, że każda sekunda przedłużania jest dla mnieniebezpieczna.

– Nojuż!

Padam na kolana, przygryzam dolną wargę, próbując tak powstrzymać się odpłaczu.

– Spójrz namnie!

Z trudem unoszęgłowę.

– Jak zdjąć spodnie, chybawiesz?

Drżącymi dłońmi odpinam mu pasek, po czym ostrożnie zsuwamspodnie.

Gdy opadają na ziemię, ze łzami w oczach sięgam do bokserek. Nagle jego penis wyskakuje przed moją twarzą. Łapię głęboki oddech. Jestogromny!

– Napatrzyłaśsię?

Unoszę głowę, wolę już patrzeć na jegotwarz.

– Złap godłonią.

To takie poniżające, ale robię, co mikaże.

– Włóż go doust.

Otwieram usta i powoli wkładam jegopenisa.

– Radzę ci schować zęby. A teraz weź gogłębiej.

Staram się, ale niepotrafię.

– No już! Nie chciałabyś, żebym ci w tympomógł.

Czuję każdy centymetr, chce mi sięwymiotować.

– Ssij go i patrz namnie!

Próbuję to robić. Najtrudniejsze jest to, że muszę na niego patrzeć. Tak bardzo chciałabym móc zamknąć oczy. Robię, co mi każe, a przynajmniej się staram. Czuję się jak najgorsza szmata. Dlaczego nie mogę poprosić go, żeby mniezastrzelił?

Dzwonek jego telefonu daje minadzieję.

– Nie przestawaj! – Bierze telefon z komody i odbiera. – Co, do chuja?!… Kurwa! – Cofa się i zakłada spodnie. – Zbieraj ludzi. Już idę. – Rozłącza się, wkłada telefon do kieszeni. Patrzy na mnie. – Dokończymy później. Gdy wrócę, masz tu być. Naga, w moim łóżku – mówi władczym tonem, po czymwychodzi.

Oddycham ciężko. Jest mi wstyd. Brzydzę się sobą i tym, co zrobiłam. Nienawidzę się za to. Tłumaczę sobie, że nie miałam wyjścia. Miałam, wciąż mam. Przecież zawsze mogę poprosić, żeby mnie zabił, to mniej upokarzające niż to, co muszę teraz robić. Dlaczego tak bardzo boję sięśmierci?

Rozbieram się i wchodzę pod kołdrę do jego łóżka. Modlę się, żeby już niewrócił.

4. LIAM

Może to chore, ale już dawno nie czułem się tak dobrze. Ta mała nic nie potrafi, jednak mnie to podnieca. Pewnie tylko dlatego, że odkąd pamiętam, miałem do czynienia zprofesjonalistkami.

Tym razem trafiła mi się młoda i niedoświadczona ślicznotka, którą mogę wszystkiegonauczyć.

Wkurwiłem się, gdy zadzwonił Morris. Tym bardziej że byłem już tak blisko spuszczenia się w jej usta, ale żadna dupa nie jest w stanie powstrzymać mnie od interesów. To one są na pierwszym miejscu. A teraz sprawa jest kurewskopilna.

Wychodzę z domu, samochód czeka już na podjeździe. Wsiadam na tył. Wkurwiony Morris ma rządzę mordu wypisaną natwarzy.

– Skurwysyn mało jej nie zabił! – krzyczywściekły.

Dobrze wiem, że ma gdzieś tę dziewczynę. On również miał zupełnie inne plany na dzisiejsząnoc.

– Jak teraz wygląda sytuacja? – pytam niemal tak samo nerwowym tonem jakon.

– Wszyscy, którzy byli w pobliżu, od razu zareagowali. Gelbero czeka tylko na nas. Chcę go własnoręczniezastrzelić.

– Nie tylko tobie zepsuł wieczór. Poza tym, najpierw mi powiedz, co dokładnie siędziało.

– Z tego, co się dowiedziałem, rozdziewiczył ją jużwszędzie.

Ten sukinsyn nie wywiązał się z umowy. Był przekonany, że poza moim domem może robić, co mu się podoba. Niestety, ze mną się nie zadziera. Nie byłbym tu, gdzie jestem, gdybym nie potrafił przewidywać. Gelbero poniesie najwyższą karę. To będzie ostrzeżenie dla innych, którzy myślą, że mogą mnie wykiwać. Znów czeka mnie dodatkowa robota, co jeszcze bardziej wytrąca mnie zrównowagi.

Chłopaki przywieźli go na wysypisko, to idealne miejsce dla takiego śmiecia. Samochód zatrzymuje się kilka metrów od tego chuja, którego pilnuje kilku moich ludzi. Razem z Morrisem wychodzimy na zewnątrz i szybkim krokiem podchodzimy doGelbero.

– I co? Myślałeś, że możesz mnie zrobić w chuja?! – Kopię klęczącego skurwiela prosto w żebra. – Umowa ze mną jestwiążąca!

– Zapłaciłem ci wystarczająco dużo! – tłumaczy się, plująckrwią.

– Zapłaciłeś mi za dziewicę, a ona miała przy sobiepodsłuch.

Na tę informacjęzamiera.

– Moi ludzie słyszeli wystarczająco. To nie dziwka, której wszystko jedno, gdzie włożysz jej swojego sflaczałego kutasa – warczę.

Odwracam się, kiwam głową do Morrisa i ruszam w stronęauta.

– Poczekam wsamochodzie.

Jeden, dwa, trzy… Strzał – tak przyjemny dźwięk dla moich uszu. Sam powinienem był go zabić, ale chcę wyładować się w innysposób.

– Gdzie dziewczyna? – pytam jednego z moichludzi.

– W moim samochodzie. Co mam z niązrobić?

Widzę, że Jonson również nie jest zadowolony z tej sytuacji. Żaden z nich nie nadaje się naniańkę.

– Dopłać jej jeszcze sto tysięcy. Powiedz, że to rekompensata za tego kretyna. Od jutra jej kartoteka będzie czysta. Zawieź ją do jakiegoś hotelu i zamelduj na tydzień na mój koszt. Gdyby potrzebowała lekarza, załatw go jej – dyktuję mu znudzony tąsytuacją.

Jestem wkurwiony, bo to większy problem, niż się wydaje. Wbrew pozorom, nie martwi mnie ta dziewczyna, ale przez tego skurwysyna muszę teraz o nią zadbać. Lepiej, żeby nikt nie dowiedział się o tym… incydencie. Zabójstwo gościa, uważanego za szychę w niektórych kręgach, może wzbudzić zbyt dużąciekawość.

Morris w końcu do mniedołącza.

– Jak tam, szefie, nowadupa?

No tak, egzekucja poprawiła mu humor. Tym bardziej jestem zły, że ja tego nie zrobiłem. Mała może mieć przez toproblem.

– Przerwałeś nam naukę obciągania – odpowiadambeznamiętnie.

– O kurwa! – Szczerzy się do mnie. – Aż tak? Ja pierdolę! Muszę znaleźć sobie takąuczennicę.

– Nie ekscytujsię.

– Łatwo ci powiedzieć. Otaczam się albo kurwami, albo dziewicami, których nie wolno mi dotknąć. To bywafrustrujące.

Niemal mi go szkoda, niemal…

– To znajdź sobie dziewicę, którą możesz zachować dla siebie. Albo poderwij jakąś wklubie.

– Na kolejną licytację chcesz tylko dziwki? – zmieniatemat.

– Dokładnie. Musimy zadbać, żeby nikt nie dowiedział się o dzisiejszymwieczorze.

– Chcesz zabić tę dziewczynę? – pytazdezorientowany.

– Jeśli zachowa to dla siebie, nie będzie takiej konieczności. Zadbaj jutro, żeby ktoś wyjaśnił jej to dokładnie, albo zrób toosobiście.

Dojeżdżamy do domu. Zmierzam od razu do sypialni. Gdy wchodzę do środka, mała leży owinięta kołdrą. Ma zamknięte oczy, ale na pewno nie śpi. Chyba ma nadzieję, że odpuszczę, jak pomyślę, że zasnęła. Nic z tego. Podchodzę do łóżka i zdejmuję z niej kołdrę. Otwiera oczy, siada i zakrywa siędłońmi.

– Wstań – rozkazujęsurowo.

Robi, co jej każę. Okrążam ją powoli, przejeżdżam dłonią po spiętym ciele. Od razu dostrzegam, że ma naprawdę niezły tyłek. Staję przed nią, zerkam na piersi. Łapię jedną z nich w dłoń, ściskam ją coraz mocniej. Chcę wiedzieć, ile wytrzyma. Na jej twarzy szybko pojawia się grymasbólu.

– To boli, proszę, puść.

Puszczam i łapięszyję.

– Ma boleć – mówię jej prosto do ucha. – Rozbierzmnie.

Jest zaskoczona, ale robi to. Rozpina moją koszulę. Widzę, jak patrzy. Podoba jej się to, co widzi, choć stara się to ukryć. Z trudem hamuję uśmiech, gdy zastyga na sekundę, po rozpięciu wszystkich guzików. Zsuwa mi koszulę z ramion i od razu zabiera się dospodni.

Przypominam sobie, jak robiła niedawno to samo. Zdejmuję je razem z butami, po czym patrzę pewnie w jej przerażoneoczy.

– Z resztą musisz poradzić sobie sama – mówię z uśmiechem natwarzy.

Łapie za gumkę moich bokserek i zsuwa je powoli. Musi kucnąć, inaczej ich nie zdejmie. Gdy to robi, od razu chce się podnieść. Blokuję ją, kładąc dłoń na jejgłowie.

– Na kolana. Dokończysz to, cozaczęłaś.

Unosi głowę, patrzy na mnie wielkimi oczami, ale nie robi nicwięcej.

– Zaczynasz mnie wkurwiać. Wstań!

Od razu popycham ją na łóżko. Wchodzę na nią, ściskając jejszyję.

– Zapomniałaś, na jakich warunkach tu jesteś? – Drugą dłonią łapię jej cipkę, wsuwam jeden palec do środka i już czuję opór. – Kurwa. Jaka ciasna. – Chce odwrócić głowę, ale ściskam mocniej jej gardło. – Patrz namnie!

Obserwuję ją, gdy poruszam palcem w jej wnętrzu. Krzywi się, nie chce tego, ale to nie potrwa długo. Czuję pojawiającą się powoliwilgoć.

Wsuwam drugi palec. Jej oczy rozszerzają się na kilka sekund, a cipka robi się jeszcze bardziejmokra.

Trzecipalec.

– Proszę – jęczycicho.

– O co? – Pochylam się bliżej niej. – Powiedz, laleczko, o co mnie prosisz. – Przyśpieszam ruchydłoni.

– Nie rób tego. – Zaczyna głośnooddychać.

– Chcesz, żebymprzestał?

– Tak.

Przyśpieszam.

– Jezu! Nie! – krzyczy.

Odchyla głowę. Jej cipka zaciska się na moich palcach. Nie robię takich rzeczy, ale pamiętam, co powiedziała mi Kim. Nie jest dla mnie gotowa. Poza tym ten widok nakręca mnie jeszcze bardziej. Jest teraz tak wilgotna, że przyjmie mojego kutasa. Czy jej się to podoba, czynie.

Wsuwam w nią główkę penisa. Zamiera, patrzy na mnie zprzerażeniem.

– Ciii – szepczę jej do ucha. – Jeśli będziesz grzeczna, postaram się być delikatny. – Dopiero teraz puszczam jej szyję, opieram się na łokciu obok jej głowy. – Masz na mnie patrzeć, rozumiesz?

Kiwa głową. Nasze twarze są bardzo blisko, czuję jej ciężkioddech.

Krzyczy, gdy wchodzę w nią do końca. Kręcę karcąco głową. Jej usta rozchylają się, gdy poruszam się w jej środku. Jest tak ciasna; mój kutas znalazł się właśnie w siódmymniebie.

– Załóż nogi na moje biodra. – Rozkazuję jej, a ona od razu to robi. – Grzeczna dziewczynka. W nagrodę pozwolę ci dojść jeszczeraz.

Pieprzę ją. Jęczy przy każdym moim pchnięciu. Otwiera szeroko usta, a jej cipka po raz kolejny zaczyna pulsować. Spuszczam się w nią, ściskając mocnopierś.

Ta dziewczyna zapewni mi sporo rozrywki. Pytanie tylko, na jakdługo.

Obserwuję małą, gdy dochodzi do siebie. Jest przerażona tym, że się jej podobało. Wciąż jestem blisko, chcę to widzieć. Boi się mnie. Wstydzi się tego, że doszła, że było jejdobrze.

– Nie przyzwyczajaj się do tego. Następnym razem masz być gotowa. Inaczej będzie boleć. Rozumiesz?

Kiwa lekkogłową.

– To, jak szybko spłacisz dług, zależy tylko o ciebie. Będziesz grzeczna, prawda?

Znów jedynie kiwagłową.

– Z tego, co wiem, umiesz mówić. Pytałem, czy będziesz grzeczna – mówięsurowo.

– Będę – odpowiada drżącymgłosem.

– Całymzdaniem!

– Będę grzeczna. – Jej policzkiróżowieją.

– Już lepiej. – Schylam się jeszcze bliżej, nasze usta niemal się stykają. – Zapamiętaj, jesteś moja. Nie obchodzi mnie, co myślisz i jak się czujesz. Mam zamiar pieprzyć cię, kiedy i gdzie będę chciał. Twój jeden sprzeciw może kosztować cię wiele. Nigdy mnie nie prowokuj. – Wychodzę z niej i podnoszę się z łóżka. – Umyj się. Tam jest łazienka. – Wskazuję na drzwi obok komody. – Masz pięćminut.

5. JESSICA

To takie upokarzające. Nie wiem, jak do tego doszło. Wolałabym, żeby wziął mnie siłą. Nie czułabym teraz takiego wstrętu do siebie. Nigdy nie miałam orgazmu. Dziewictwo straciłam w wieku siedemnastu lat. Chciałam to zrobić, mieć to już z głowy. Może brzmi to dziwnie, ale taka jest prawda. Było strasznie. Bolało mnie, a chłopak, z którym to zrobiłam, nie był delikatny. Rok później przespałam się z synem kolegi ojca. Przyszli do nas we dwóch, pograć w karty. Tak naprawdę tylko jego ojciec grał. Tom zaproponował mi wino, od początku wydawał mi się miły, więc się zgodziłam. Poszliśmy do mnie, szybko zaczęliśmy się całować. Upiłam się po kilku łykach, bo niezbyt często piłam alkohol. Było dobrze, ale tylko dobrze. Tom doszedł po trzech minutach, więc nie było mowy o większych doznaniach. Mój trzeci raz również był z nim. Odezwał się po pewnym czasie, chciał się spotkać, zgodziłam się na to. Pytał na początku o mojego ojca, usłyszał od kogoś, że jest z nim coraz gorzej. Nie wiedziałam, po co mu ta wiedza, ale to mnie nie obchodziło. Sama sprowokowałam go do seksu, chciałam tego. Zrobiliśmy to na tylnej kanapie jego samochodu. Było lepiej niż poprzednio, ale wciąż nie czułamspełnienia.

A teraz jestem tutaj. W łazience człowieka, od którego tak bardzo chcę się uwolnić. Boję się go, bardziej niż można to sobie wyobrazić. Świadomość, że muszę robić wszystko, co mi każe, jest przerażająca. On jest zdolny do wszystkiego, nie wie, co towspółczucie.

Nie powinnam była dostać orgazmu; ani dziś, ani nigdy. Nie z tym człowiekiem. Jak to się stało, że miałam aż dwa? Jakim cudem nie bolało mnie, gdy we mnie wszedł? Widziałam jego penisa, to przecieżniemożliwe.

Obmywam się szybko i wychodzę z łazienki. Mam nadzieję, że O’Dire już śpi. Zabieram z podłogi koszulkę, muszę mieć coś nasobie.

– Corobisz?

Podskakuję wystraszona, gdy sięodzywa.

– Chcę się ubrać – odpowiadam drżącymgłosem.

– Poco?

– Nie chcę wyjść stąd nago – mówięskrępowana.

– A kiedy ja ci, kurwa, kazałem stądwyjść?

Od razu sztywnieję, gdy podnosi na mniegłos.

– Przepraszam, myślałam, że…

– Zamknij się! Dzisiaj śpisz tutaj, ze mną. Nago.

Powoli zbliżam się do łóżka. Wchodzę pod kołdrę i kładę się jak najdalej odniego.

– Nie wkurwiaj mnie. Bliżej!

Przysuwam się delikatnie, nagle łapie mnie za rękę i przyciąga mocno dosiebie.

– Miałaś mnie nie drażnić. Zapamiętaj, gdzie leżysz, bo następnym razem mogę nie zapanować nad sobą – warczy namnie.

– Przepraszam – mówię cicho, łamiącym sięgłosem.

Leżę sztywno na plecach, ręce układam wzdłuż ciała. Patrzę w sufit starając się nawet nie oddychać zbytgłośno.

Czuję na sobie jegowzrok.

Leży odwrócony do mnie, a to jeszcze bardziej mnie krępuje.

Może znowu robię coś nietak?

– Wyluzuj się trochę, czuję się, jakbym spał z trupem. Przed chwilą się pieprzyliśmy. Nie zachowuj się jak dziewica. – Przysuwa się, przekłada rękę przez moje ciało i nachyla się nade mną. – Pomóc ci się rozluźnić? Ostatnio poszło dośćszybko.

Patrzę na niego z przerażeniem, w sypialni nie jest na tyle ciemno, żebym nie mogła dostrzec jegotwarzy.

– Chcesz tego, mała?

– Nie – odpowiadam nabezdechu.

– Kłamiesz. I chyba zapominałaś, co ci mówiłem. Nie obchodzi mnie twoje zdanie, pamiętasz?

Odsuwa się i kładzie na swoje miejsce. Po chwili odwraca się do mnie plecami. Czuję ulgę. Ale nie ma mowy, żebymzasnęła.

Przeklinam w myślach swojego ojca; to przez niego tujestem.

Nawet gdyby żył, gówno by go to obchodziło. Sam zaproponowałby układ Liamowi. Miałby mnie z głowy, to byłoby dla niego idealne rozwiązanie. Pozbyłby się problemu, a cały dom miałby już tylko dla siebie. Wiem to, ten człowiek zawsze miał mnie za nic. Byłam dla niego jedynie problemem, choć nie rozumiem dlaczego. Nigdy nie miałam odwagi przerwać jego imprez. Gdy się zaczynały, ja chowałam się wpokoju.

*

Rano Liam powoli wstaje z łóżka. Nie mam pojęcia, jak się zachować, więc udaję, że śpię. Gdy znika za drzwiami łazienki, podnoszę się szybko, zakładam koszulkę i rozglądam się za lustrem. Ale nigdzie go nie ma. Na oślep przecieram okolice oczu, chcąc zmyć rozmazany makijaż. Na pewno nie wygląda tak dobrze, jak wczoraj wieczorem. Tym bardziej że wylałam sporo łez. O’Dire wychodzi z łazienki i patrzy na mnie. Przełykam głośno ślinę, nie podoba mi się jegospojrzenie.

– Zdejmij to z siebie. Natychmiast!

Zrzucam koszulkę dwa razy szybciej, niż jązałożyłam.

– Czego nie rozumiesz w zdaniu, że masz robić to, co ci każę?! – krzyczy, zaciskajączęby.

– Przepraszam, myślałam, że będę musiała wyjść, jak wrócisz z łazienki. Nie chciałam przeciągać – tłumaczę mu się, spanikowana.

– Mam zamiar traktować cię jak dziwkę, tylko wtedy, kiedy będę cię pieprzył. Spokojnie. – Uśmiecha się podejrzanie. – Chodź.

Idę za nim do łazienki. Gestem pokazuje mi, że mam wejść podprysznic.

Robię to bez słowa, widzę, że się rozbiera, więc po prostu mu się przyglądam. Jestem tylko kobietą, nic nie poradzę, że nie umiem oderwać od niego wzroku. Dlaczego tylko najwięksi skurwiele mają takie ciała? To idzie jakoś w parze? Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek spotkała kulturalnego i dobrego mężczyznę, który wyglądałby choć w połowie tak dobrze. Aczkolwiek niewielu mężczyzn miałam okazjępoznać.

Dołącza do mnie po chwili i odwraca tyłem do siebie. Ciepłe strumienie zaczynają masować moje ciało, ale nie tylko one. Czuję go na pośladkach, niemal syczę, gdy zbliża się do mnie. Stoję w bezruchu, bo nie wiem, co będzie za chwilę. Jego dłonie lądują na moich biodrach, przyciąga mnie bliżej. Nasze ciała są już złączone, a mój oddechprzyśpiesza.

– Chcesz tego, Jess? – Zbliża usta do mojego ucha. – Odpowiedz.

– Przecież sam powiedziałeś, że nie odchodzi cię moje zdanie – mówięspokojnie.

– Szybko się uczysz. – Puszcza mnie i nagle odwraca przodem do siebie. – Wczoraj mi uległaś. Myślisz, że dzisiaj będzieinaczej?

– Wczoraj miałam chwilę słabości – odpowiadam pewniej, niż miałamzamiar.

– Nie umiesz kłamać, skarbie. Niedługo będziesz mnie błagać, żebym się tobą zajął. – Jest tego zbytpewny.

– Śmiem wątpić. Jestem tu, bo muszę. Robię, co mi każesz, bo nie mam innego wyjścia. Nie myl tego z pożądaniem. – Waham się, ale mimo wszystko mówię, comyślę.

– Mów, czego chcesz. Pamiętaj tylko, że widzę więcej, niż ci się wydaje. Nie udawaj, że cię nie pociągam. – Zbliża się i obejmuje mnie w talii, przyciągając do siebie. – Powiedz mi, pragnieszmnie?

– Nie – odpieramstanowczo.

Uśmiecha się pod nosem. Jeszcze mocniej dociska mnie do siebie. Zsuwa dłoń na moje pośladki, ściska je delikatnie. Spuszczam wzrok i przymykampowieki.

– Patrz na mnie! – Łapie moją brodę drugą ręką. – Masz na mnie patrzeć, zawsze. – Zaplata palce na mojej szyi. – Nie zmuszaj mnie, do użycia przemocy. Mogę to zrobić. Jestem do tego zdolny, rozumiesz?

Moje oczy rozszerzają się, gdy uścisk na szyi robi się corazmocniejszy.

– Rozumiesz?!

– Tak – wyduszam.

– Bardzo łatwo wytrącić mnie z równowagi. – Puszcza mnie i wychodzi z kabiny. – Na łóżku będą czekać ubrania na dzisiaj. – Owija się ręcznikiem. – Zostajesz u mnie. Nie waż się myśleć o wychodzeniustąd.

Ani mi się, kurwa, śni nawet podchodzić dodrzwi.

O’Dire wychodzi z łazienki. Zostaję sama i w końcu oddychamspokojniej.

Rozglądam się dookoła, biorę do ręki płyn i myję się szybko. Mam nadzieję, że nie będzie go w sypialni, gdy wyjdę. Ten człowiek jest straszny. Muszę jak najszybciej spłacić dług ojca. Tylko jak? Co mam zrobić, żeby to wszystko przyśpieszyć? Tak bardzo chciałabym znać odpowiedź na topytanie…

Wracam do sypialni, na łóżku czeka na mnie komplet koronkowej, cielistej bielizny i czarna, krótka sukienka z