Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości - Herman Lindqvist - ebook

Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości ebook

Lindqvist Herman

4,0

Opis

Szwecję i Polskę łączy tysiąc lat historii, dzieli zaś nie tylko morze.  Oba kraje pojawiły się na mapie średniowiecznej Europy niemal równocześnie, lecz ich drogi poszły w innych kierunkach. Najlepiej ilustruje to zderzenie szwedzkiego „obowiązek ponad wszystko” z polskim „jakoś to będzie”.

Aż dziw, że w czasach Zygmunta III Wazy oba państwa były ze sobą powiązane, a wzajemne relacje się nasiliły. Jednak później częściej spotykaliśmy się na wojnie, niż w alkowie. Armie szwedzkie grabiły i niszczyły nasz kraj zachęcone słabością Rzeczpospolitej.

Dwudziesty wiek i czasy współczesne zmieniły to diametralnie. Razem zapisaliśmy piękne karty wzajemnej pomocy – Szwedzi przyjęli tysiące polskich uchodźców uciekających przed komunizmem, a Polacy niedawno wysłali strażaków na pomoc płonącym szwedzkim lasom.

Herman Lindqvist jest szwedzkim dziennikarzem mieszkającym obecnie w Warszawie. Przez wiele lat był korespondentem w Tokio, Madrycie i Paryżu. Jego cykl programów telewizyjnych „Historia Szwecji” i związana z nim wielotomowa seria uczyniły go znaną postacią w Szwecji. W Polsce jest ceniony za świetnie odebraną przez czytelników książkę „Wazowie”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 747

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (4 oceny)
2
0
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
keraj_c

Nie oderwiesz się od lektury

Ta książka pokazuje jak bardzo potrzeba nam spojrzenia z zewnątrz, żeby zrozumieć innych i być dumnym z bycia Polakiem, Europejczykiem. Dobrze, że Bałtyk jest płytkim morzem, dzięki temu łatwiej do siebie dotrzeć, a autor przystępnym językiem opowiada o rzeczach, o których nic albo niewiele wiemy. Polecam.
10

Popularność




Tytuł oryginału: Sverige–Polen. 1000 ĺr av krig och kärlek
Copyright © Herman Lindqvist, 2019 Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2022 Copyright © for the Polish translation by Emilia Fabisiak, 2022
Redaktorka inicjująca: Paulina Surniak
Redaktor prowadzący: Bogumił Twardowski
Marketing i promocja: Aleksandra Białek-Borsuk
Redakcja: Anna Gądek
Konsultacja merytoryczna: prof. Paweł Jaworski
Korekta: Paulina Jeske-Choińska, Agnieszka Czapczyk
Projekt typograficzny i łamanie: Grzegorz Kalisiak
Projekt okładki i stron tytułowych: Ula Pągowska
Ilustracje na wkładkach: Wikimedia Commons
Rycina na stronach rozdziałowych przedstawia szwedzki okręt wojenny Marsz II połowy XVI wieku (FLHC M1 / Alamy Stock Photo)
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
ISBN 978-83-67054-09-6
Wydawnictwo Poznańskie Sp. z o.o. ul. Fredry 8, 61-701 Poznań tel. 61 853-99-10redakcja@wydawnictwopoznanskie.plwww.wydawnictwopoznanskie.pl
Konwersja:eLitera s.c.

Przedmowa. Jakoś to będzie!

Szwedzcy królowie posługiwali się maksymami typu: „Kraj należy budować na prawie” (Karol XV) lub „Obowiązek ponad wszystko” (Gustaw VI Adolf). Innymi słowy: „ład i porządek”, czyli zasada w Szwecji od zawsze nadrzędna. Ostatnie tysiąc lat historii Polski da się podsumować stwierdzeniem: „Jakoś to będzie”, które słyszymy w sytuacjach bardzo trudnych, gdy istnieje choćby cień nadziei, że wyjście z kłopotów jest możliwe.

Jak niewiele państw na świecie, Polskę wciąż dotykały najróżniejsze opresje, ale zawsze potrafiła sobie z nimi poradzić dzięki dwóm cechom charakteru Polaków, wyrażającym się hasłami: „jakoś to będzie” i „ułańska fantazja”. Słowo „ułan” wywodzi się z języka tureckiego. Ułani to odważni żołnierze kawalerii, uzbrojeni w szable i lance (pierwotnie walczący w formacjach jazdy tatarskiej). Nieodzownym elementem ich munduru były i są czworograniaste czapki, rogatywki, do dziś wyróżniające wojsko polskie. Brawura ułanów graniczyła z lekkomyślnością; święcie wierzyli w to, że każdą trudność da się w ten czy inny sposób przezwyciężyć i że nie ma rzeczy niemożliwych. Dotyczy to nawet sytuacji całkiem beznadziejnych, co odzwierciedla polskie powiedzenie: „Boso, ale w ostrogach”. Ułańska fantazja jest idealną siłą napędową podczas narodowych kryzysów, trochę gorzej się sprawdza w ruchu drogowym, ale do dziś charakteryzuje Polaków niezależnie od wieku i płci. Połączona z humorem doprawionym szczyptą polskiej ironii potrafi rozjaśnić najgłębszą ciemność.

Większość Szwedów postrzega Polskę jako kraj leżący gdzieś daleko, na południowym wschodzie. U starszego pokolenia nazwa południowego sąsiada przywołuje obrazy zakopconych kominów i ogólnej szarości. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Polska jest od dawna członkiem Unii Europejskiej i NATO. To nowoczesny kraj z pięknymi drogami i dobrą infrastrukturą. Wszystko to, co mamy w szwedzkich miastach, na przykład galerie handlowe i sklepy, jest też w Polsce – z tą różnicą, że pomiędzy polskimi miastami podróżuje się wygodnymi i szybkimi pociągami, które prawie zawsze jeżdżą zgodnie z rozkładem i mają wagony restauracyjne, gdzie można zjeść gorące, smaczne i na miejscu przygotowane posiłki, przeważnie typowo polskie dania. Wszędzie można znaleźć eleganckie, najwyższej klasy hotele oferujące noclegi o połowę tańsze niż w Szwecji. Polskie miasta są pełne wspaniałych kościołów i budowli historycznych, wiele z nich to odbudowane z ruin pamiątki długiej i dramatycznej historii. To kraj pięknych krajobrazów, ośnieżonych szczytów górskich na południu i niekończących się morskich plaż na północy.

Trzeba też wykreślić z pamięci wyobrażenie, że Polska znajduje się daleko na wschodzie. Jeśli narysujemy na mapie linię z Warszawy prosto na północ, to przebiegnie ona pomiędzy Szwecją a Finlandią, przez Wyspy Alandzkie. Prosta linia na północ od Krakowa przechodzi przez bliskie okolice Sztokholmu. Kraków leży zatem dokładnie na południe od szwedzkiej stolicy. A więc raczej nie na wschodzie. I wcale nie tak daleko, jak by się wydawało, ponieważ ze Sztokholmu do Ystad jest w linii prostej mniej więcej tyle samo kilometrów, co z Ystad do polskiego wybrzeża. Polska to po prostu szwedzki sąsiad. O nieco mniejszej powierzchni, ale za to z niespełna czterdziestoma milionami mieszkańców. W większości niesfornych, buntowniczych i pełnych energii – przekonanych, że jakoś to będzie i że nie ma rzeczy niemożliwych. Choć lubiących narzekać. Mówi się, że Polacy cały czas narzekają. Ale ci, którzy tak twierdzą, nie zrozumieli funkcji i sensu polskiego narzekania. To smar ułatwiający kontakty z obcymi, dawka witaminy pozwalająca łatwiej przeżyć dzień. Dla Amerykanów wszystko jest GREAT! Na pytanie „Co słychać?” Szwed odpowie: „Dziękuję, w porządku”, Fin mruknie raczej: „Jako tako” i na tym zakończy konwersację. Dla Polaka taka odpowiedź zabrzmi szorstko, nieprzyjaźnie, wymijająco. Dlatego kiedy spotyka się dwoje Polaków, muszą trochę ponarzekać na pogodę, nieco dłużej na bieżącą politykę i odrobinę na zdrowie. Jeśli zapytacie Polaka: „Co słychać?”, musicie być przygotowani na długie opowieści o stanie zdrowia wszystkich członków rodziny i różnych innych kłopotach, z wieloma szczegółami. Jest to sposób, by zrzucić ciężar z serca, podzielić się codziennymi strapieniami i usłyszeć, że inni mają podobnie. Później ułani mogą opuścić lancę i szarżować dalej.

Ktoś pewnie krzyknie: straszne generalizowanie. Odpowiem: oczywiście, że tak. Ale jako człowiek mieszkający w jedenastu krajach na trzech kontynentach i pracujący jako korespondent prasowy w stu dwudziestu państwach uważam, że uogólnienia zawierają zazwyczaj sporą dawkę prawdy. Obecnie mieszkam w Polsce i odkrywam, że w zasadzie sam zawsze żyłem zgodnie z dewizą „Jakoś to będzie!” i byłem ułanem. Nic więc dziwnego, że chcę opowiedzieć historię tego niezwykłego kraju, widzianą oczami Szweda.

Herman Lindqvist

ROZDZIAŁ 1

Czy Polskę założyli wikingowie?

.

TA HISTORIA ZACZYNA SIĘ W KRAINIE CIENI MIĘDZY BAŚNIĄ A PRAWDĄ. Na podstawie dostępnych faktów wszyscy mogą tworzyć własny obraz, układając puzzle z istniejących okruchów i fragmentów. Lecz każde twierdzenie zostanie natychmiast zakwestionowane przez kogoś, kto zrozumiał ten sam materiał wyjściowy trochę inaczej. Będzie to wizerunek bardzo mglisty, ponieważ ten, kto maluje i opisuje tamte wydarzenia, robi to długo po ich zakończeniu i opiera się na sprzecznych danych. Po upływie kilku wieków fragmentów puzzli jest tak wiele, że każdy, kto chce opowiedzieć o historii, część z nich musi odrzucić. Skąd będzie wiedział, że namalowany przez niego obraz jest prawdziwy? Nie ma jednego „właściwego” obrazu tego, co się wydarzyło. Spoglądanie w przeszłość przypomina wpatrywanie się w kalejdoskop. Wystarczy lekko nim pokręcić i widok jest inny. Po chwili znowu się zmienia, i jeszcze raz, bez końca. Wystarczy obracać dalej.

Ponad tysiąc lat temu nikt jeszcze nie słyszał słów Polska czy Szwecja – nie było państw czy wyraźnie ustabilizowanych granic. To, co miało być Polską, nazywane było Sclavinią albo Państwem Gnieźnieńskim, ponieważ stolicą było miasto Gniezno. Na tym terenie zamieszkiwali głównie Słowianie zwani Polanami i dlatego, po jakimś czasie, państwo otrzymało nazwę Polska. Łacińska nazwa kraju, Polonia, pojawiła się w roku 1003 w kronice saskiej. Większą część terenów przyszłej Szwecji kontrolował król Eryk, ale byli tam też inni wodzowie władający swoimi małymi krainami. Słowo Swerike, opisujące zjednoczoną Szwecję, pojawiło się w XIII wieku.

Władcą Państwa Gnieźnieńskiego był Mieszko I z rodu Piastów. Jego księstwo powstało nagle w pierwszej połowie X wieku. Dzięki swojej energii i narzędziom militarnym Mieszko wkrótce poszerzył terytorium na północ, wschód i południe, gdzie mieszkały inne plemiona słowiańskie. Nad brzegami Bałtyku żyli Wenedowie, lud zachodniosłowiański, obejmujący takie plemiona, jak Obodryci, Pomorzanie, Kaszubi i Serbołużyczanie. Do dziś ostali się jedynie Kaszubi i Serbołużyczanie. Na wybrzeżu istniały również osady zamieszkałe przez ludy Północy: Duńczyków, Sweów i Gotlandczyków. Zajmowali się handlem, ale chętnie wspierali Mieszka swoją siłą, jako żołnierze zaciężni. Osada Truso, położona nieopodal dzisiejszego Elbląga, była prężnym portem handlowym, a Jomsborg na wyspie Wolin u ujścia Odry zamieszkiwali zarówno kupcy, jak i wojownicy. Jomswikingów nazywano bałtyckimi knechtami, ponieważ walczyli po przegranej stronie w słynnej bitwie pod Fýrisvellir pod Uppsalą, w wyniku której król Eryk zyskał przydomek Zwycięski (Erik Segersäll). Bili się u wybrzeży Norwegii, brali udział w bitwie pod Svolder i pomagali Svenowi Widłobrodemu (szw. Tveskägg) podczas oblężenia Londynu i wyciągania od jego mieszkańców ogromnego okupu. Później przeszli na stronę króla Anglii i bronili Londynu przed atakiem Knuta, dwudziestoletniego syna Svena Widłobrodego, który przypłynął tam w 1015 roku z wielką flotą wikingów. Następnie zerwali z londyńczykami, żeby przyłączyć się do Knuta, a kiedy w 1016 roku zdobyli razem z nim resztę Anglii, pomogli mu zasiąść na angielskim tronie. W połowie XII wieku wspominają o nich Adam z Bremy, kronikarz żyjący niemal w tym samym czasie, oraz jeden z pierwszych historiografów duńskich Sven Aggesen. W dalszej kolejności wzmianki o nich znajdziemy w kronice Saxo Gramatyka. Na początku XI wieku Jomswikingów przywołuje królowa Emma, żona Knuta. Istnieją też dwa kamienie runiczne opisujące ich bohaterskie czyny. Ich losy opisano żywiołowo w dwóch sagach islandzkich. Przy czym wiele z przedstawionych tam informacji jest zapewne przesadzonych. Mówi się na przykład o Jomsborgu jako mieście wielkim, z dwunastoma bramami i zaawansowanymi fortyfikacjami. Przylegający do miasta port miał być oświetlony gigantyczną latarnią morską i mógł przyjąć jednocześnie ponad trzysta okrętów. Na wyspie Wolin dokonano szeregu odkryć archeologicznych, ale nic nie wskazuje na istnienie ogromnego miasta, „większego od współczesnych mu Londynu i Paryża”. Brak znalezisk nie musi jednak oznaczać, że takie miasto nie istniało. Wielkie i przez ponad tysiąc lat zamieszkałe miasto wikingów Uppåkra w pobliżu Lund było dla historyków zupełnie nieznane i niewymieniane w literaturze. Dopiero kilkadziesiąt lat temu dokonano pierwszych odkryć. Dokładna lokalizacja dużego ośrodka miejskiego z czasów wikingów, Hedeby, została ustalona nieco ponad sto lat temu.

Sagi islandzkie przedstawiają metody walki jomskich wojowników i sposób, w jaki powinni umierać. Obowiązywały ich surowy kodeks praw i ostra selekcja przy naborze nowych wojaków. Nie wolno im było okazywać strachu, musieli być lojalni i dotrzymywać obietnic. Podczas egzekucji musieli patrzeć katowi w oczy. Bardzo długo traktowano te informacje jako bajkę i propagandę. Ale w roku 2009 w hrabstwie Dorset w Anglii archeolodzy z Cambridge odnaleźli masowy grób, a w nim między innymi pięćdziesiąt jeden czaszek. Analiza znaleziska wzbudziła sensację. Zmarli okazali się młodymi Skandynawami, których kręgi szyjne świadczyły o tym, że ścięto im głowy pod takim kątem, żeby musieli patrzeć katowi prosto w oczy.

Ośrodki handlowe Jomswikingów i mieszkańców Północy istniały, możliwe więc, że Mieszko I nigdy nie zostałby tak potężnym władcą, gdyby nie powiązania z pobliskimi Skandynawami, i że ich polityczne i fizyczne wsparcie miało decydujące znaczenie. Potwierdzeniem sojuszów politycznych i wojskowych były małżeństwa pomiędzy domami książęcymi z ziem opanowanych przez wikingów od Nowogrodu na wschodzie do Anglii na zachodzie i rządy władców wywodzących się z rodzin słowiańskich na wybrzeżach Bałtyku. Szwedzkich królów łączyły więzy pokrewieństwa z rodami słowiańskimi aż do połowy XV wieku.

Istnieje relacja naocznego świadka opisującego państwo Słowian z lat sześćdziesiątych X wieku, spisana przez żydowskiego kupca Ibrahima ibn Jakuba al Tartuszi, podróżującego na zlecenie kalifatu kordobańskiego. Oficjalnie występował on jako kupiec, ale najprawdopodobniej powierzono mu również funkcję dyplomaty i szpiega. Oryginały jego opowieści zaginęły, ale zachowały się cytaty w dziełach innych autorów z kalifatu. Można więc powiedzieć, że „odkrywcą” Mieszka i jego księstwa był żydowski kupiec i dyplomata.

Ibrahim ibn Jakub zjeździł zachodnią i środkową Europę. Zawitał do Rzymu i został przyjęty przez cesarza rzymskiego narodu niemieckiego Ottona I. Odwiedził też Hedeby – największą osadę wikingów w południowej Jutlandii. Ibrahim ibn Jakub stwierdził, że Słowianie są „skorzy do kłótni i gwałtowni. Gdyby nie byli tak podzieleni wewnętrznie, ich siła byłaby niezwyciężona”. Królestwo Mieszka I opisuje tak: „To największy kraj, obfitujący w mleko i miód, mięso i owoce ziemi. On [Mieszko] ma trzy tysiące wojowników ubranych w kolczugi, stu z nich jest jak tysiąc innych wojów na polu bitwy. Daje swoim wojom odzież, konie i broń, i wszystko, czego im potrzeba. Kiedy zaś jednemu z nich urodzi się dziecko, książę wypłaca mu utrzymanie niezależnie od płci [pierwszy na świecie zasiłek rodzinny?]. A gdy dziecko dorośnie, to jeśli to syn – książę troszczy się o jego ożenek, a gdy córka – o jej zamążpójście, i wypłaca za nią dar ślubny”. Wysłannik kalifatu raportuje, że „kobiety ich, kiedy wyjdą za mąż, nie popełniają cudzołóstwa. Ale panna, kiedy pokocha jakiegoś mężczyznę, udaje się do niego i zaspokaja u niego swą żądzę. A kiedy małżonek poślubi dziewczynę i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: «gdyby było w tobie coś dobrego, byliby cię pożądali mężczyźni i z pewnością byłabyś sobie wybrała kogoś, kto by wziął twoje dziewictwo». Potem ją odsyła i uwalnia się od niej”.

O mieście wikingów, Hedeby, znajdującym się w dzisiejszym Szlezwiku, na granicy Danii i Niemiec, podróżnik z Kordoby pisał tak: „Hedeby to potężne miasto nad oceanem na krańcu świata [...]. Jego mieszkańcy czczą Syriusza z wyjątkiem niewielkiej mniejszości chrześcijańskiej, która ma tam własny kościół [...]. Kto zabija zwierzę ofiarne, ustawia słupy przy drzwiach swojego domostwa i wiesza na nich zwierzę. To może być bydło, baran, koza lub świnia, tak żeby sąsiedzi widzieli, że składa ofiarę na cześć swojego Boga”. A może Ibrahim ibn Jakub pomylił starą metodę suszenia mięsa z praktykami religijnymi? „Biedni tego miasta sprzedają siebie, żeby przeżyć. Ludzie jedzą głównie ryby, których jest obfitość. Z biedy wrzuca się często dzieci do oceanu. Kobiety mają prawo do rozwodu [...]. Innym dziwactwem jest malowanie oczu, a gdy to robią, faktycznie uroda się poprawia zarówno u mężczyzn, jak i kobiet”. I jeszcze: „Nigdy nie słyszałem straszniejszego śpiewu niż tych ludzi, ponieważ z ich gardeł wydobywa się dźwięk podobny do szczekania psa”. Może słyszał jakąś odmianę joiku, czyli gardłowego, monotonnego śpiewu jak u Saamów?

Wiek X i XI to okres niezwykle dramatyczny w dziejach Europy i Skandynawii, czas, w którym ludy Północy i ich potomkowie tworzą nowe państwa, począwszy od Nowogrodu, poprzez Kijów, aż do francuskiej Normandii, i osadzają na angielskim tronie Knuta Wielkiego, kolonizują Islandię i Grenlandię i jako pierwsi stawiają stopę na wybrzeżu Ameryki Północnej.

To okres wypierania przez chrześcijaństwo starych religii i bogów, w które wierzyli Słowianie i mieszkańcy Półwyspu Skandynawskiego, przy czym gromowładny bóg Słowian Perun, a na północy Oden i Tor twardo stawiają opór. Czczony przez Wenedów czworolicy bóg wojny Świętowit (Svantevit) długo jeszcze stał na Rugii, wpatrując się w przylądek Arkona, a Sweowie składali ofiary z ludzi w Starej Uppsali aż do roku 1086, kiedy to zginął ostatni pogański król. Wiara w bogów nordyckich, Asów, przetrwała wśród ludu jeszcze przez kilka stuleci. Chrystianizacja zaczęła się od Norwegii, Danii i Islandii, dopiero później doszła do Szwecji i Finlandii. W tym samym czasie tworzyły się zręby narodowych państw skandynawskich.

.

Czy Polskę założyli przybysze z Północy?

TRUDNO UWIERZYĆ, że przedsiębiorczy i energiczni ludzie z Północy, którzy potrafili stworzyć wiele nowych państw, ominęli polskie wybrzeże. Są dowody na ich obecność w Truso i Jomsborgu. Możliwe również, że byli bardzo aktywni w czasie, gdy ród Piastów budował swoje państwo w pierwszej połowie X wieku. Pomysł o Skandynawach wspierających Mieszka wcale nie jest nowy. Po raz pierwszy pojawił się już pod koniec XVIII wieku, a poważni polscy historycy wrócili do niego ze zdwojoną energią w wieku XIX. Temat ten był w Polsce przedmiotem intensywnych dyskusji, ponieważ dla wielu Polaków nie do pomyślenia była koncepcja mówiąca o pomocy z zewnątrz przy powstawaniu państwa polskiego, zwłaszcza jeśli miałaby ona pochodzić od Germanów. Kłóciła się bowiem z wizerunkiem, który Polacy czule pielęgnowali jako tarczę obronną przed odwiecznym, agresywnym niemieckim szowinizmem, już w XIX wieku wysuwającym oparte na fałszywych przesłankach roszczenia do sporej części terytorium Polski. Nie dalej niż w roku 1919 poważany niemiecki archeolog Gustaf Kossinna napisał pracę Kraj nad Wisłą – prastara ziemia ojczysta Germanów. Po drugiej wojnie światowej, w trakcie której Polska została zmasakrowana i zdewastowana nie tylko przez Niemców, lecz także przez Armię Czerwoną, a potem znalazła się pod sowiecką okupacją, tezy o wkładzie obcych sił w powstanie kraju nie cieszyły się wielką popularnością. Poza tym granice Polski zostały przesunięte na zachód. Ogromne tereny odebrane jej na wschodzie miał skompensować mniejszy obszar na zachodzie. Proradziecki rząd polski starał się wtedy legitymizować „ziemie odzyskane” i musiał za wszelką cenę wykazać, że do macierzy wróciły właśnie prastare ziemie słowiańskie. Również z tego powodu teorie o skandynawskich albo germańskich wpływach podczas tworzenia państwa polskiego nie miały wzięcia.

Stara koncepcja, zgodnie z którą dynastia Piastów wywodzi się z Moraw (wschodnia część dzisiejszej Republiki Czeskiej), zyskuje nowych zwolenników. Przedstawiają oni szereg dowodów, między innymi fakt, że członkowie rodu Piastów noszą takie same imiona jak książęta morawscy. Możliwe, że nastąpiło to w epoce Wielkiego Księstwa Morawskiego, zamieszkałego przez wielu specjalistów od budowy zamków i fortec. Być może Mieszko korzystał z ich wskazówek. Inni badacze uważają, że protoplastą rodu był Wandal, co może być zwykłą pomyłką przy zapisie nazwy plemienia Wenedów.

Co ciekawe i warte odnotowania, wszyscy historycy i archeolodzy, którzy wskazują na konotacje z Normanami, to Polacy. A zatem pomysł o normańskich protoplastach Piastów nie przyszedł ze Skandynawii. Już w roku 1800 polski historyk i publicysta Tadeusz Czacki, pisząc o historii polskiego sądownictwa, wspomniał o islandzkich korzeniach. To z Islandii przeszły do nas, jak pisał „słowa, wyobrażenia i prawa. Równie w kaledońskich skałach odbijające się rymy, jak w odwiecznych Szwecyi kamiennych łomach wydrążone napisy, okazują wspólność z nami w odległej starożytności pierwszych prawideł”.

W ostatnim czasie ukazały się liczne publikacje na ten temat. Często spotykana teoria wyjaśniająca tempo powstawania państwa polskiego mówi o pomocy elitarnych oddziałów Normanów z Rusi Kijowskiej, gdzie rządzili potomkowie Ruryka, wikingowie lub Waregowie ze Skandynawii. Rosyjski kronikarz Nestor pisał, że po zaciekłej walce o panowanie w Nowogrodzie wielki książę Oleg przejął władzę jako opiekun prawny małoletniego Igora. Oleg parł na południe, zdobył Smoleńsk, a potem Kijów. Tam zabił przedstawicieli Ruryka – Askolda i Dira – i przejął władzę. Z kroniki Nestora można wywnioskować, że krewni i stronnicy Askolda i Dira uciekli na zachód. Pod koniec IX wieku mogli się zatem osiedlić na terenach dzisiejszej Polski, gdzie uprawiali żyzne pola. Przy wsparciu ziomków i wojów z Jomsborga doświadczeni i zdolni Waregowie szybko zbudowali silną osadę, w której – jak wszędzie, gdzie Normanowie się osiedlali – wymieszali się z lokalną ludnością i stali się tuziemcami. Takie procesy zachodziły w tamtym czasie w Normandii i Anglii. Współczesne badania DNA pokazały, że Polacy mają najbardziej wymieszane geny w Europie. Duży ich odsetek ma jasne włosy i niebieskie oczy. Niektórzy badacze uważają, że założycielami dynastii Piastów mogli być nauczyciele i wysocy urzędnicy księcia rządzącego Rusią Kijowską. Piast znaczy „wychowawca, opiekun”. A zatem, podobnie jak u Merowingów i ich majordomusów, pierwszymi przedstawicielami dynastii mogli być potężni urzędnicy, którzy z czasem w pełni przejęli władzę w państwie Piastów. Polska legenda mówi o Piaście Kołodzieju, co może być odczytywane symbolicznie, tak samo jak twierdzenie, że Mieszko był niewidomy przez pierwszych siedem lat życia. Był pierwszym Piastem, który przyjął chrześcijaństwo, zobaczył światło i utorował swojemu ludowi drogę ku współczesności.

Nie ma pewności, czy Mieszko był geniuszem, czy miał świetnych doradców, Waregów lub Morawian, tego też nie wiadomo. W tamtych niezwykle dramatycznych czasach Mieszko I wyjątkowo dobrze rozgrywał swoje karty. Poszerzył terytorium i umocnił państwo fortyfikacjami. Zdobyci podczas podbojów jeńcy byli sprzedawani na największym i najbliższym targu niewolników w Pradze, co przynosiło władcy spore dochody. Część jeńców zatrzymywano jako tanią siłę roboczą na licznych placach budowy. Mieszko zawarł sojusz z silnym sąsiadem z południa i wziął sobie za żonę czeską księżniczkę Dobrawę z dynastii Przemyślidów, która przyniosła do Polski chrześcijaństwo. Chrzest Mieszka nastąpił w 966 roku. Dobrawa urodziła dwoje dzieci, syna Bolesława, który jakiś czas później został pierwszym koronowanym władcą Polski i rządził jako Bolesław Chrobry, i córkę Świętosławę, która została najbardziej osobliwą królową w historii Skandynawii. Dobrawa zmarła po kilku latach małżeństwa, a Mieszko ożenił się ponownie z Odą Dytrykówną (z rodu Haldensleben), córką niemieckiego margrabiego. Kiedy ojciec postanowił ją wydać za trzydzieści trzy lata starszego polskiego księcia, była mniszką. Opuściła klasztor przy gwałtownych sprzeciwach hierarchów Kościoła. Małżeństwo miało przypieczętować ugodę Mieszka z cesarzem rzymskim narodu niemieckiego.

Przyjęcie chrztu w 966 roku należy postrzegać jako niezwykle ważny akt polityczny. Ceremonię przeprowadzili misjonarze rzymscy, dzięki czemu Mieszko obronił swoje ziemie przed częstymi w tamtym okresie niemieckimi krucjatami przeciw poganom. Kościół Mieszka nie był podporządkowany Cesarstwu, tylko Rzymowi. Był to swoisty akt przystąpienia Polaków do Zachodu i zajęcie miejsca na zachodnioeuropejskiej scenie; wiązało się z nim przyjęcie łacińskiego alfabetu i kultury – w najwyższym stopniu zachodnioeuropejskiej. Jako chrześcijanin Mieszko mógł budować państwo zarządzane centralnie i nawracać pogańskich sąsiadów. Ufortyfikował stolicę, czyli Gniezno, a także Poznań, Kruszwicę, Płock, Kraków, Wrocław i Opole.

Zbliżył się do Pomorza, gdzie Obodryci i inne plemiona zachodniosłowiańskie buntowały się przeciwko Niemcom, podczas gdy Szwedzi prowadzili wojnę z Duńczykami zamieszkującymi tereny na zachód od Pomorza. Mieszko postanowił zawrzeć sojusz z królem Sweów, Erykiem Zwycięskim, który pokonał duńskiego króla Svena Widłobrodego i na krótki czas zasiadł na duńskim tronie. Umocnieniem tego aliansu miało być małżeństwo córki Mieszka, Świętosławy, z Erykiem Zwycięskim.

.

Sygryda Storråda – najdziksza ze wszystkich

NIE BYŁ TO SZCZĘŚLIWY ZWIĄZEK, po kilku latach doszło do separacji. Niektóre polskie źródła podają, że Świętosława miała się targnąć na życie męża. Wkrótce potem wyszła powtórnie za mąż za wroga Eryka, czyli Svena Widłobrodego, i została królową Danii. Była energiczną i porywczą kobietą. W sagach islandzkich nazywano ją Sigrid Storråda (Dumna) i przypisywano jej szereg spektakularnych czynów.

Postać Sygrydy owiana jest aurą tajemnicy. Brak pewnych informacji o jej życiu. Nikt nie wie, kiedy się urodziła ani kiedy umarła. Nikt nie zna dokładnych dat jej ślubów. Nie ma pewności, gdzie jest pochowana. Nic więc dziwnego, że niektórzy badacze nie wierzą w jej istnienie i uważają, że jest wytworem wyobraźni pomysłowych islandzkich skaldów. Polskie źródła podają jednak, że była córką Mieszka i nazywała się Świętosława. A szwedzkie, że nosiła imię Gunhilda, zdecydowanie łatwiejsze do wymówienia dla Szweda. Żadne polskie źródła nie wspominają, żeby Mieszko miał córkę zwaną Gunhildą. Imię to nosiło natomiast kilka wendyjskich księżniczek żyjących w tamtych czasach. Żadna nie mogła być Sygrydą – Świętosławą.

Sygryda urodziła Erykowi Zwycięskiemu syna, późniejszego króla Olafa Skötkonunga. Mówi się, że po separacji została panią prowincji Västergötland. O jej względy starało się wielu królów mniejszej rangi, a to wzbudzało jej irytację. Jej ambicje i cele sięgały wyżej. Żeby odstraszyć kolejnych mało ważnych królów, upiła dwóch zalotników, Haralda Grenskego, ojca Świętego Olafa, legendarnego króla Norwegii, oraz ruskiego księcia Wsiewołoda (Vsevolod). Drzwi sali biesiadnej zaryglowano, a dom podpalono. Wtedy zyskała przydomek Storråda i wtedy też oświadczył się jej nowo wybrany i dopiero co ochrzczony król Norwegii Olaf Tryggvason, którego spotkała jakiś czas wcześniej, gdy odwiedzał Jomsborg i dwór jej ojca. Przystojny wiking już wtedy przypadł jej do gustu. Teraz był już szeroko znany ze swoich wypraw wojennych nad Bałtykiem, do Szkocji, Irlandii i Anglii, w czasie których zdobył ogromne łupy. Sygryda przyjęła oświadczyny. Żeby przypieczętować zaręczyny, Olaf wysłał jej ciężką złotą bransoletę. Sygryda odkryła jednak, że bransoleta była tak naprawdę z pozłacanej miedzi, a do tego ukradziona ze świątyni. Według islandzkiego skalda doszło do konfrontacji Sygrydy i jej zalotnika, zakończonej gwałtowną kłótnią. On żądał, żeby przed ślubem przyjęła chrzest. Ona odmówiła. W sadze możemy przeczytać, że Olaf uderzył ją wtedy w twarz, krzycząc, że nie poślubi „pogańskiej suki”. W jednej chwili zyskał w niej najbardziej zawziętego wroga. To zdarzenie nie mogło być prawdą, ponieważ oboje rodzice Sygrydy, a także cały polski dwór, przyjęli chrześcijaństwo jeszcze przed jej urodzeniem. Ostatecznie Sygryda wyszła za największego przeciwnika Eryka Zwycięskiego, czyli króla Danii Svena Widłobrodego, wyróżniającego się wodza wikingów i przez pewien czas nawet króla Anglii. Po Eryku Zwycięskim Sven przejął władanie w należącej wówczas do Danii prowincji Skanii, założył miasto Lund i ufundował tam pierwszy kościół. Jako królowa Danii Sygryda urodziła czworo dzieci: córkę Gydę, synów Knuta i Haralda oraz córkę Estrid. Z czasem Harald zostanie królem Danii, a Knut zasłynie jako Knut Wielki, król Danii, Norwegii i Anglii.

Pędzona nienawiścią i żądzą zemsty Sygryda zmusiła męża Svena Widłobrodego i syna Olafa Skötkonunga, zasiadającego wówczas na tronie Szwecji, do rozegrania w roku 1000 wielkiej bitwy morskiej z Olafem Tryggvasonem pod Svolder. Sagi malują obraz batalii, w której brały udział setki okrętów. Mocno atakowany Olaf nie chciał wpaść w niewolę, więc wyskoczył ze swojego okrętu zwanego Długim Wężem (szw. Ormen Långe) do wody i przykrył się tarczą. Saga odtwarza jego ostatnie słowa: „Co to było?”, spytał król, gdy usłyszał odgłos pękającego łuku swojego najlepszego strzelca. „To Norwegia właśnie wymknęła się z twoich rąk, królu”, usłyszał w odpowiedzi. Olaf Tryggvason zniknął w odmętach.

Co za fantastyczna historia! Sygryda jest przedstawiona jako ktoś w rodzaju królewskiej Pippi Långstrump, która robi to, co jej przyjdzie do głowy. Pisano, że była piękna, bogata, chełpliwa i obsesyjnie żądna władzy, ale również mądra, a przy tym twarda i bezwzględna. Historia wydaje się zbyt nadzwyczajna, żeby była prawdziwa. Życie Sygrydy zostało opisane w norwesko-islandzkich sagach dwieście lat po jej śmierci. Islandczyk Snorre Sturlason pisze, że była ona córką szwedzkiego możnowładcy Skoglara-Tostego.

Podczas lektury materiałów na temat Sygrydy i królewskich małżeństw z tamtego okresu można się natknąć na inną kobietę, Gunhildę, która według jednych źródeł jest królewną polską, a według innych wendyjską. Początkowo miała być córką Mieszka, a potem córką syna Mieszka, czyli Bolesława Chrobrego. Ponoć była drugą żoną Eryka i pierwszą żoną Svena Widłobrodego. Podobno była matką Knuta. Z powodu tego zamieszania i sporej dozy niepewności wybitni historycy, jak na przykład Curt Weibull, zaczęli twierdzić, że Sygryda Storråda nie istniała, choć istniała polska królewna, która była córką Mieszka. Wspominają o niej najstarsze źródła, Adam z Bremy i kronikarz Thietmar z Merseburga, co prawda nie podając imienia, ale potwierdzając jej istnienie. Mieszko miał tylko jedną córkę, o imieniu Świętosława.

Mamy więc wiele sprzeczności i mylnych tropów – choć w rzeczy samej sprawa może być całkiem prosta. Moja osobista interpretacja tej sytuacji jest taka: córka Mieszka Świętosława została wydana za Eryka, a małżeństwo to miało przypieczętować sojusz polsko-szwedzki w obliczu wojny z Danią. Ten związek jest historycznie udokumentowany zarówno w Polsce, jak i w Szwecji. Imię Świętosława było dla Szwedów trudne do wymówienia, więc ludzie nazywali ją Sygrydą. Mogło być tak, że imię Gunhilda nadano jej oficjalnie, gdy została królową. Zmiany imienia zdarzały się przecież często, gdy królewny przybywały na dwór małżonka. Tak było na przykład z księżniczkami, które znalazły się w Nowogrodzie i Kijowie, i z zagranicznymi księżniczkami wżenionymi w rodzinę carów, włącznie z duńską królewną Dagmarą, która po ślubie z carem Aleksandrem III została carycą Marią Fiodorowną. Zmiana imienia zdarzała się też w przypadku męskich członków rodziny królewskiej w Szwecji. Książę Bogusław ze słowiańskiej dynastii Gryfitów został w 1396 roku królem Szwecji jako Eryk Pomorski.

Sygryda i Gunhilda mogły więc być tą samą osobą. Dowodem na to, że Sygryda była matką Knuta Wielkiego i Haralda, jest fakt, że kiedy po śmierci Svena Widłobrodego udała się na dwór brata do Polski, przyjechali tam Knut, król Norwegii i Anglii, oraz Harald, król Danii, żeby ją zabrać na dwór Knuta do Londynu. Świadectwa o tym zdarzeniu znajdziemy w wielu źródłach. Podobno Sygryda zmarła w Londynie i została pochowana w Winchesterze.

Historycy skłonni uznać istnienie Sygrydy wskazują na jej poczesne miejsce w norwesko-islandzkich sagach. Islandczycy byli dobrymi genealogami i mieli znakomitą orientację w imionach i koligacjach. Byli też świetnymi gawędziarzami, którzy czasami ubarwiali swoje opowieści, żeby dodać im walorów. Późniejsi historycy i pisarze szwedzcy nie mieli wątpliwości. Selma Lagerlöf pisała o niej w Królowych Kungachelli (szw. Drottningar i Kungahälla), Frans Gunnar Bengtsson w powieści Rudy Orm (szw. Röde Orm), a Verner von Heidenstam w książce Szwedzi i ich wodzowie (szw. Svenskarna och deras hövdingar). W licznych antologiach i zbiorach pism jest wspominana jako archetyp średniowiecznej silnej kobiety.

Mieszko, pierwszy władca Polski, oddał swoje państwo w opiekę Stolicy Apostolskiej na mocy dokumentu nazwanego Dagome iudex. Dzięki temu, że przedstawiono w nim granice jego księstwa, państwo zyskało potwierdzenie i ratyfikację. Granice Polski Mieszka pokrywały się niemal z obecnymi. Zarówno przyjęcie chrztu przez Mieszka, jak i ów dokument świadczą o tym, jak bardzo narodziny Polski łączą się z Kościołem rzymskokatolickim.

Niedługo później Mieszko zmarł, a tron odziedziczył jego najstarszy syn Bolesław, który po swoich późniejszych podbojach zdobył przydomek Chrobry. Udało mu się zbudować prawdziwe mocarstwo. W okresie świetności jego królestwo rozciągało się od Łużyc i Miśni (obecnie w Niemczech) na zachodzie do Kijowa na wschodzie i od Gdańska na północy do Moraw na południu. Cesarz rzymski narodu niemieckiego Otton III oddał hołd Bolesławowi osobiście, przybywając do stolicy jego państwa, Gniezna, w roku 1000, żeby uczestniczyć w pielgrzymce do grobu misjonarza i biskupa Adalberta, czeskiego księcia Vojtecha, w Polsce zwanego Wojciechem. Papież wysłał go do Polski, żeby stamtąd udał się na pogańskie tereny nad Bałtykiem zamieszkane przez Prusów, waleczny lud bałtycki, który dotychczas brutalnie odprawiał wszystkich misjonarzy. Po pobycie w Gdańsku Wojciech dotarł w okolice starego miasta wikingów, Truso. Jednak jego gorliwość w chrystianizacji pogan poirytowała lokalnych kapłanów, którzy zlecili bestialski mord na biskupie. Bolesław musiał wykupić jego ciało za tyle złota, ile ważyło. Ponieważ zmarły był osobistym przyjacielem cesarza i papieża, postanowiono, że uroczyste obchody tysiąclecia chrześcijaństwa odbędą się w Gnieźnie u Bolesława.

Otton III miał dopiero dwadzieścia lat i marzył o zjednoczonej Europie. O Mieszku mógł po raz pierwszy usłyszeć, mając osiem lat, gdy dostał od niego w prezencie wielbłąda. Teraz przybył do jego kraju i wygłosił mowę pochwalną na cześć jego syna, Bolesława. Na jej zakończenie zdjął z głowy swój cesarski diadem i podał go Bolesławowi, którego nazwał swoim bratem. Polski książę dostał również włócznię Świętego Maurycego i gwóźdź z Krzyża Świętego. W zamian cesarz otrzymał ramię Świętego Wojciecha i trzystu słynnych pancernych z oddziałów Bolesława. Odwiedziny Ottona III były pierwszą oficjalną wizytą państwową przedstawiciela Niemiec u wschodniego sąsiada. Na następną Polacy musieli czekać prawie tysiąc lat, do roku 1990, kiedy to na zaproszenie prezydenta Lecha Wałęsy do Polski przyjechał niemiecki prezydent Richard von Weizsäcker.

Niemiecko-polska przyjaźń nie trwała długo, ponieważ Otton zmarł wkrótce potem, zanim skończył dwadzieścia dwa lata, a jego następcy Henrykowi II bynajmniej nie zależało na silnej i wolnej Polsce. Nastąpiły lata pełne konfliktów, które jednak Bolesław potrafił wykorzystać do wzmocnienia swojego państwa i rozszerzenia jego granic, a dopełnieniem tych działań był akt koronacji królewskiej, który nastąpił w roku 1025 w gnieźnieńskiej archikatedrze. Bolesław został pierwszym koronowanym władcą swojego państwa, które od tej chwili nosiło nazwę Polska. Polskie słowo „król” pochodzi od imienia cesarza Karola Wielkiego. Niedługo po koronacji król Bolesław zmarł, a po jego śmierci nastąpił okres zawziętych walk pomiędzy jego synami i ich synami, konfliktów z coraz silniejszymi wrogami wewnętrznymi, nawrotu do pogaństwa i długich wojen z niemieckimi cesarzami. Pragnąc uniknąć walk bratobójczych, Bolesław Krzywousty (praprawnuk Bolesława Chrobrego) podzielił w testamencie kraj między swoich czterech synów. Doprowadziło to w rezultacie do rozbicia dzielnicowego. Stopniowo kraj został rozdrobniony na siedemnaście konkurujących ze sobą księstw, którymi rządzili potomkowie Bolesława Chrobrego.

.

Polska o krok przed Szwecją

MIMO WOJEN I WEWNĘTRZNYCH NIEPOKOJÓW Polska rozwijała się szybciej niż Szwecja. Pierwsza koronacja królewska odbyła się sto lat wcześniej. W Polsce budowano klasztory i miasta. Wznoszono katedry, zamki i kościoły murowane dużo wcześniej niż w Szwecji. Polscy możnowładcy zyskali przywileje już w 1228 roku (przywilej z Cieni), prawie sześćdziesiąt lat przed tym, gdy szwedzka warstwa ludzi zwolnionych z podatków (szw. frälset) uzyskała gwarancje swoich praw w królewskim statucie z Alsnö. Przywilej gwarantujący szlachcie nienaruszalność osobistą bez wyroku sądowego (łac. Neminem captivabimus nisi iure victum), czyli prawo identyczne z angielskim Habeas Corpus z 1679 roku, Polacy uzyskali ponad dwieście lat przed Anglikami, bo już w roku 1430. W roku 1791 rozszerzono działanie tego prawa na bogatych mieszczan i Żydów.

Prawa miejskie i krajowe ustanowiono w Polsce na długo przed szwedzkimi. Pierwszy polski uniwersytet założono w Krakowie w roku 1364. Uczelnia w Uppsali powstała sto lat później. Pod koniec XIV wieku w Polsce było dziewięćdziesiąt miast warownych i ponad pięćdziesiąt fortec i zamków obronnych. Szwecja z Finlandią miały wówczas około trzydziestu miast, przy czym tylko nieliczne były obwarowane. Istniało zaledwie dziesięć fortyfikacji przypominających zamki.

.

Ryksa – jeszcze jedna piastowska księżniczka w Szwecji

WALKA O WŁADZĘ BYŁA W SZWECJI JESZCZE OSTRZEJSZA NIŻ W POLSCE. W ciągu trzydziestu lat korona dwanaście razy zmieniała właściciela, sześciu królów zamordowano lub zabito podczas walki. Rządzące szwedzkie rody ciągle zawierały sojusze, których efektem były śluby z polskimi lub innymi słowiańskimi księżniczkami. Syn Eryka Zwycięskiego, Olaf Skötkonung, był pierwszym królem, który został ochrzczony i pozostał chrześcijaninem przez całe swoje życie. Ożenił się z córką obodrzyckiego księcia, Astrydą (Estrid), ale miał też dzieci z inną Słowianką. Jego córka, Ingegerda, wyszła za mąż za księcia Nowogrodu i Kijowa. A jej córki zostały królowymi Norwegii, Węgier i Francji.

W roku 1125 w Szwecji panował król Magnus Nilsson, zwany Magnusem Silnym, który pochodził z Danii i został wybrany królem tylko w Götalandzie. Był obdarzony słusznym wzrostem – co najmniej metr dziewięćdziesiąt – i opisywany jako „piękny, silny, szczodry i mądry”. W 1127 roku ożenił się z Ryksą, córką polskiego króla Bolesława Krzywoustego. Ona miała siedemnaście lat, a on dwadzieścia. Mieli dwóch synów: Knuta i Nielsa. Ich małżeństwo, podobnie jak większość związków w rodzinach królewskich, miało podłoże polityczne. Polska i Dania wojowały z Wenedami, plemionami słowiańskimi na Pomorzu i na wybrzeżu Bałtyku. Wspólnie miały większe szanse na zduszenie oporu. Ojciec Magnusa, Niels, był królem Danii. Magnus chciał przejąć również duńską koronę, ale czuł zagrożenie ze strony kuzyna Knuta Lavarda. Dlatego zorganizował zasadzkę i bestialsko zamordował kuzyna, a następnie uciekł do Skanii. Wzbudziło to ogromną wściekłość Duńczyków. Krewni Knuta Lavarda skrzyknęli armię i flotę. Ich oddziały zeszły na ląd w Foteviken w Skanii 4 czerwca 1134 roku. Rozgorzała zacięta bitwa, w której król Magnus po raz pierwszy w Skandynawii poprowadził do walki wojowników na koniach, co najmniej trzystu jeźdźców. Mimo to zginął nie tylko on, lecz także sześciu biskupów i liczne grono księży, które się do niego przyłączyło. Jego ojciec, król Niels, uciekł przez cieśninę na duńską stronę, ale kilka tygodni później został zamordowany.

Dwudziestosiedmioletnia królowa Ryksa została wdową. Zabrała synów i wróciła do Polski, gdzie nadal panował jej ojciec, Bolesław III Krzywousty. W Krakowie oświadczył się jej książę nowogrodzki Włodzimierz. Ponieważ wrogowie Polski byli jednocześnie wrogami Włodzimierza w walce o Kijów, zapadła szybka decyzja o ślubie, który nastąpił latem 1135 roku. Na świat przyszła córka, Zofia, która jakiś czas później została wydana za Waldemara I Wielkiego, króla Danii, syna Knuta Lavarda, którego zabił mąż Ryksy, Magnus. Scena polityczna zmieniała się bardzo szybko. Sojusz Polski z Nowogrodem przestał być potrzebny, więc Ryksa odeszła od męża i wróciła do Szwecji, w której panował król Swerker, przedstawiciel zamożnego rodu z Östergötlandii, znanego z nadawania męskim potomkom dość niecodziennych imion – jego ojciec nazywał się Cornube albo Karnuka, a dziadek ze strony ojca Kol. Król nieco wcześniej owdowiał, a Ryksa miała trochę ponad trzydzieści lat i była uznawana za piękność. Ślub odbył się w 1142 roku i Ryksa po raz drugi została królową Szwecji. Możliwe, że urodził im się syn, który dostał imię po dziadku po kądzieli, czyli Bolesław. Po szwedzku Burislev.

Zarówno królowa Ryksa, jak i większość szwedzkiej elity władzy brała w 1152 roku udział w synodzie w Linköping, podczas którego – pod przewodnictwem legata papieskiego kardynała Mikołaja z Albano (Nicholas Breakspear) – uregulowano prawny status Kościoła w kraju. Kardynał został później papieżem Hadrianem IV, jedynym Anglikiem na czele Stolicy Apostolskiej. Spotkanie nie przyniosło wielu rozstrzygnięć, uczestnicy uzgodnili zasadniczo tylko tyle, że Szwedzi będą płacić świętopietrze, czyli specjalny trybut na rzecz papieża. A z uwagi na to, że Stolica Apostolska przyjmowała wyłącznie brzęczącą walutę, w Götalandzie trzeba było ponownie uruchomić bicie monet. Nastąpił powrót do rzemiosła niewykonywanego przez sto lat. Żeby ucywilizować Szwedów, wprowadzono nowe prawa, między innymi zakaz noszenia broni na co dzień, Szwedzi bowiem, choć nie byli już dzikimi wikingami, to jednak szybko sięgali po nóż. Król Swerker został zamordowany w drodze do kościoła w dniu Bożego Narodzenia w 1156 roku. Jako sprawcę wskazano osobistego koniuszego króla, jednak pomysłodawcą zamachu był duński król Magnus Henriksson, podjudzony przez swoją matkę Ingrid, osobliwą kobietę, która miała pięciu mężów i piętnaścioro dzieci. Jej mężowie ginęli jeden po drugim z rąk zamachowców lub na polu walki.

Ryksa ponownie została wdową i niedługo potem zmarła, dzięki czemu uniknęła kolejnego wielkiego bólu. W 1157 roku zamordowany został jej syn z małżeństwa z Magnusem Silnym, duński król Knut.

.

Szwedzka Ryksa zostaje królową Polski

KRÓLOWA RYKSA BYŁA W SZWECJI OSTATNIĄ KSIĘŻNICZKĄ Z RODU PIASTÓW, ale nie ostatnią Ryksą. Wiele szwedzkich księżniczek wychodziło za mąż za książąt pomorskich i obodrzyckich, a ponieważ to imię powracało w kolejnych pokoleniach, to jedna z Ryks została królową Polski.

Szwedzki król Waldemar z rodu Bjälbo (wcześniej Folkungów), syn Birgera Jarla, miał córkę Ryksę. W 1285 roku wydał ją za polskiego księcia, później króla Przemysła II, który wojował z Brandenburgią i miał wiele kłopotów. Życie jego pierwszej żony, Ludgardy ze Szczecina, przerwała nagła śmierć. Bardzo możliwe, że doszło do niej na polecenie męża, który zarzucał jej bezpłodność. Przemysł urządził zmarłej żonie wystawny pogrzeb i złożył wiele drogocennych darów klasztorom i kościołom. Miał nadzieję, że nikt go nie będzie podejrzewał o przyłożenie ręki do niespodziewanej śmierci młodej królowej. Na próżno. Za murami zamku śpiewano pieśni o biednej Ludgardzie więzionej w wieży, a potem uduszonej przez swoje służki na rozkaz nikczemnego męża.

Przemysł ożenił się powtórnie z Ryksą Waldemarówną. Ich córce nadano również imię Ryksa, ale wołano na nią Reiczka. W roku 1290 książę Przemysł został królem Polski, a Ryksa Waldemarówna królową. Niestety, wkrótce potem Ryksa zmarła. Przemysł przyjął jej śmierć z wielkim bólem. Polecił palić „wieczną lampkę” przy jej grobie. Krwawe walki o władzę w Polsce trwały dalej. Przemysł został zamordowany we własnym łóżku ledwie rok po koronacji. Jego córkę Reiczkę wcześnie wydano za mąż za króla czeskiego Wacława II, który przez krótki czas był również królem Polski, a zatem Reiczka była najpierw królową Czech, a potem Polski. Przyjęła oficjalne imię Elżbieta Ryksa. Jej mąż zmarł na gruźlicę już w roku 1305. Młoda wdowa wyszła powtórnie za mąż za Rudolfa Habsburga, króla Czech, i po raz drugi została królową Czech. Małżeństwo skończyło się nieszczęśliwie, doszło do separacji z przyczyn politycznych, a Elżbieta Ryksa zmarła kilka lat później w samotności i biedzie, porzucona przez rodzinę, pozbawiona dzieci. Był rok 1335. Królem Szwecji i Finlandii był wówczas jej daleki kuzyn, Magnus Eriksson z dynastii Folkungów, którego żoną była Blanka z Namur (znana wszystkim szwedzkim dzieciom z piosenki Rida, rida ranka).

.

Król korsarzy

W CIĄGU KOLEJNYCH STU LAT trzech szwedzkich regentów miało słowiańskie korzenie: Albrecht Meklemburski, Eryk Pomorski i Krzysztof Bawarski. Wybierano ich na królów z powodu związków krwi z dynastią Folkungów.

Meklemburgia była królestwem zniemczonych słowiańskich Obodrytów. Albrechta wybrano na szwedzkiego króla w roku 1364, ponieważ jego matką była Eufemia Eriksdotter, siostra króla Magnusa Erikssona. Podobno był też spokrewniony ze Swerkerem Młodszym. Jedyną pamiątką po Albrechcie Meklemburskim są trzy korony w szwedzkim godle ustanowionym dlatego, że Albrecht nie mógł rządzić Szwecją pod flagą Meklemburgii.

.

Pierwsza wojna przeciwko Polsce – wyzwanie dla Gdańska

ZA CZASÓW ALBRECHTA najbardziej wpływowym człowiekiem w Szwecji był namiestnik królewski Bo Jonsson Grip. Pożyczał królowi pieniądze, biorąc pod zastaw zamki, majątki i ziemie, w wyniku czego stał się właścicielem całej Finlandii, dużych części Szwecji i pewnych terenów w Danii. Był najbogatszym Szwedem wszech czasów. W 1370 roku wdał się w spór handlowy z potężnym już wówczas miastem Gdańsk. Do konkretnych działań wojennych jednak nie doszło dzięki mediacji lubeczan, którzy doradzili gdańszczanom pójście na ustępstwa.

Eryk Pomorski był księciem z dynastii Gryfitów, który w rzeczywistości miał na imię Bogusław. Najstarszy kronikarz polski, Gall Anonim, pisał, że książęta z rodu Gryfitów byli „bliskimi kuzynami” Bolesława Chrobrego. Można więc powiedzieć, że również Eryk Pomorski był spokrewniony z Piastami. A jednocześnie wszystkimi krajami skandynawskimi rządziła potężna królowa Danii Małgorzata, która z braku potomków wyznaczyła Bogusława na swojego spadkobiercę i wybrała mu bardziej nordyckie imię: Eryk. Adoptowała również jego siostrę, Katarzynę.

Podczas koronacji na króla trzech krajów skandynawskich, która odbyła się w Kalmarze w roku 1397, Eryk miał zaledwie szesnaście lat. Eryk Pomorski przedstawiany jest jako mężczyzna słusznego wzrostu (190 cm), energiczny, wykształcony, uroczy i czarujący. Papież Pius II (wcześniej Eneasz Sylwiusz Piccolomini) spotkał go na dworze cesarza. Napisał potem: „Eryk Pomorski miał piękne ciało, złociste włosy, rumiane lica i długą, cienką szyję. [...] Bez żadnej pomocy i nie dotykając strzemion, dosiadał konia, a każda kobieta, szczególnie cesarzowa, widząc go, pałała ku niemu miłosną żądzą”. Wielu twierdziło, że był uparty i porywczy.

W wieku dwudziestu czterech lat ożenił się z ledwo dwunastoletnią Filippą z dynastii Lancaster, córką angielskiego króla Henryka IV. Jej ojciec i brat zostali uwiecznieni w dwóch sztukach Szekspira, Henryk IV i Henryk V. A ona była pierwszą w historii księżniczką, która według zachowanych dokumentów poszła do ołtarza w białej ślubnej sukni.

Eryk wiele podróżował po swoim wielkim królestwie, które było wówczas największym krajem w Europie. Był królem Szwecji z Finlandią, Norwegii, Danii, Wysp Owczych, Islandii i Grenlandii. W czasie jego nieobecności codzienne zarządzanie spoczywało na Filippie, która radziła sobie bardzo dobrze. Wychowywany bez męskich wzorców, ale przez silną kobietę, Eryk nie widział nic dziwnego w przekazaniu spraw państwowych w ręce małżonki. Ufał jej. To właśnie Filippa podjęła decyzję o biciu własnej monety, żeby spełnić wymagania hanzeatyckich kupców. Wykazała się też talentami militarnymi i zorganizowała szwedzkie wsparcie dla Kopenhagi atakowanej przez Hanzę, a nawet sama brała udział w walkach. Para nie miała dzieci, może dlatego, że Eryka nigdy nie było w domu. Filippa zmarła w 1430 roku. Po jej śmierci król rozpoczął romans z dwórką Filippy Cecylią, która następnie została jego morganatyczną żoną.

Eryk utrzymywał bliskie kontakty z koronowanymi głowami całej niemal Europy, jego kuzyn był cesarzem, a szwagier, Henryk V, królem Anglii, któremu w trakcie tak zwanej wojny stuletniej udało się zdobyć Paryż.

Przy okazji jednej z podróży do cesarza Eryk odwiedził Jerozolimę. Jako pierwszy król szwedzki odbył pielgrzymkę do świętego miasta. A przy okazji dwukrotnie odwiedził Kraków. Celem Eryka było utworzenie z Unii Kalmarskiej muru obronnego przed Hanzą i zakonem krzyżackim. Te dążenia doprowadziły do licznych i długich wojen, w których efekcie w Szwecji wzrosło niezadowolenie wobec jego rządów i wybuchło powstanie pod wodzą Engelbrekta Engelbrektssona w Bergslagen. W 1439 roku Eryk Pomorski został usunięty z tronu. Zabrał ze sobą cały swój majątek i sporą część dóbr państwowych i osiadł w imponującej na tamte czasy twierdzy Visborg na Gotlandii, gdzie rozpoczął karierę korsarza na wodach Bałtyku. Mieszkał tam przez dziesięć lat i bezustannie prowadził intensywną korespondencję z możnowładcami Szwecji, Danii i państw na południu Europy.

W pewnym momencie próbował sprzedać Gotlandię nowemu królowi Szwecji, Karolowi Knutssonowi Bondemu. Nie dogadali się jednak co do ceny. Eryk żądał trzystu tysięcy marek pruskich, czyli olbrzymiego majątku, choć trzeba przyznać, że mogła to być adekwatna suma za tę ogromną i bezcenną wyspę. Gdy Karol Knutsson zaprotestował, Eryk wyjaśnił, że cena była właściwa z uwagi na to, iż „był biednym, wygnanym królem na niewielkim terytorium, musiał zatem mieć z czego żyć”.

Po dziesięciu latach korsarstwa Eryk i szwedzki rząd uzgodnili, że w zamian za Gotlandię Eryk dostanie Olandię wraz z zamkiem Borgholm. Jednak w ostatniej chwili pojawiła się oferta króla duńskiego Chrystiana I, który przebił Olandię, proponując rekompensatę finansową. Dzięki niej Eryk mógł odpłynąć do swojej pierwotnej ojczyzny, czyli na Pomorze, którego większość znajduje się obecnie w granicach Polski. Zabrał ze sobą wypchane po brzegi skrzynie z klejnotami. I ukochaną Cecylię.

Zamieszkali w jego rodzinnym mieście Darłowie, które nazywało się wówczas Rügenwalde. Eryk żył jeszcze dziesięć lat, ciągle aktywny, spiskując i pisząc listy do książąt i królów w Europie. Zdążył rozbudować zamek, na wzór duńskiego Kronborga. Eryk Pomorski zmarł w 1459 roku w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat, co było w tamtym okresie niemałym osiągnięciem. Pochowano go w kościele Mariackim w Darłowie. Cecylia przeżyła go o parę lat. Zarówno kościół, jak i zamek nadal istnieją i są warte obejrzenia. W jednej z komnat na samej górze znajdują się pamiątki po wielkim synu tego miasta. A co z legendarnymi skarbami Eryka? Podobno dwa z siedmiu statków przewożących drogocenny ładunek zatonęły podczas przeprawy na Pomorze. Wśród niezliczonych kosztowności znajdowała się ponoć figura Chrystusa naturalnej wielkości, z czystego złota, i figury dwunastu apostołów z czystego srebra, złota gęś wysadzana szlachetnymi kamieniami i duńskie insygnia królewskie, które Duńczycy bezskutecznie próbowali odzyskać. Na krótko przed śmiercią Eryk zapisał cały swój majątek kuzynce, księżniczce Zofii, a co ona z nim zrobiła, możemy się tylko domyślać. Legenda głosi, że Eryk zatopił swój skarb w rzece przepływającej obok zamku.

Zamek Visborg na Gotlandii dotrwał aż do roku 1679, kiedy to duńska armia zniszczyła go kawałek po kawałku, a niedługo potem Duńczycy opuścili wyspę na zawsze. Obecnie zostały w porcie tylko resztki muru.

Wychowany w Oberpfalz nad Renem Krzysztof Bawarski mógłby się wydawać niewystarczająco związany ze Szwecją, żeby zostać królem tego kraju w 1441 roku. Jednak trzeba pamiętać o tym, że jego matką była Katarzyna Pomorska, siostra Eryka. Krzysztof został królem unijnym, ale zmarł niespodziewanie po ośmiu latach panowania, pozostawiając dwudziestojednoletnią wdowę Dorotę Brandenburską. Na króla wybrano wówczas bezwzględnego, brutalnego i chciwego gracza politycznego Karola Knutssona Bondego – jedynego władcę w szwedzkiej historii, który wstępował na tron trzykrotnie. Przez trzydzieści lat był głównym uczestnikiem rywalizacji o szwedzką koronę.

.

Ucieczka króla szwedzkiego – azyl w Polsce

PO ŚMIERCI KRZYSZTOFA BAWARSKIEGO w 1448 roku Karol Knutsson Bonde został wybrany królem Szwecji, a cztery miesiące później również Norwegii. Wśród najpotężniejszych rodów trwała walka o utrzymanie korony i starania o większe i bardziej intratne lenna i majątki w państwie, wspierane przez Chrystiana I. Król bezwzględnie wykorzystywał narzędzia władzy do zakupu dużych majątków w Upplandii i Ostrogocji, a także terenów w samym Sztokholmie i wokół tego miasta. Przysparzało mu to coraz więcej wrogów wśród potężnych rodów, których dotykały jego decyzje, a w szczególności Wazów i Oxenstiernów. Arcybiskup Oxenstierna był człowiekiem wojowniczym, posiadającym własne wojsko. Opozycja ruszyła do ataku. Życie stracił głównodowodzący, a jego stronnicy znaleźli się w niewoli.

Zimą 1457 roku król Karol Knutsson Bonde musiał ratować się ucieczką. Załadował spory majątek na kilka okrętów i wspólnie z dwustu zwolennikami popłynął w stronę wybrzeża Polski. Na pokładzie były również jego nastoletnie córki Magdalena i Małgorzata, oraz ich kuzyn, siedemnastoletni Sten Sture, który za jakiś czas odegra istotną rolę w historii Szwecji, jako Sten Sture Starszy. Król był wówczas czterdziestodziewięcioletnim powtórnym wdowcem. W Szwecji na władcę wybrano króla Danii i Norwegii, Chrystiana I. Ponieważ nie miał żony, a pod ręką była dwudziestojednoletnia Dorota, wdowa po Krzysztofie, król postanowił wziąć z nią ślub, dzięki czemu ona po raz drugi została królową Danii, Norwegii i Szwecji z Finlandią.

Okręt zdetronizowanego króla dotarł do Gdańska pod koniec lutego 1457 roku. Wyczerpanych morderczym zimowym żeglowaniem gorąco przyjęli miejscowi władcy, którzy w uciekającym królu widzieli sojusznika w wojnie ze wspieranymi przez Chrystiana I Krzyżakami, posiadającymi w pobliżu swoje ziemie. Po kilku dniach do Gdańska przybył polski król Kazimierz IV Jagiellończyk. Władcy spotykali się już wcześniej, w Krakowie i Kaliszu. W wyniku negocjacji Knutsson Bonde pożyczył miastu Gdańsk 21 200 marek pruskich, otrzymując w zastaw zamek wraz z miastem Puck położonym na wybrzeżu, około trzydziestu kilometrów na północ od Gdańska. Karol Knutsson Bonde stworzył więc swoje maleńkie państewko o powierzchni 980 kilometrów kwadratowych, którym mógł rządzić do woli. Dysponował też własnym portem w niewielkiej osadzie rybackiej Gdingen, która obecnie nosi nazwę Gdynia i jest jednym z większych miast portowych w Polsce. Stamtąd wspierał korsarzy działających na Bałtyku. Wydawał im listy kaperskie, żeby mogli bez przeszkód łupić duńskie okręty i łodzie należące do zakonu krzyżackiego.

Utrzymywał stały kontakt ze swoimi stronnikami w Szwecji, usiłował też uczestniczyć w lokalnej polityce, ale polski król nie pozwolił mu wpływać na przebieg wojny z Krzyżakami. Szwedzcy wrogowie Bondego oskarżali go o zabranie ze sobą na wygnanie „skarbów królewskich”, co mogło być prawdą, ponieważ wyglądało na to, że Karol miał niewyczerpane zasoby. Członkowie Rady Królewskiej ukarali zbiegłego króla, zajmując jego dobra i ziemie.

Z czasem jego życie w Pucku, a także w Gdańsku, gdzie również miał do dyspozycji kamienice, bardzo się skomplikowało. Jego sytuacja finansowa nadal była dobra, płacił rachunki, a nawet udzielał sporych pożyczek. W październiku zakon krzyżacki zajął mikroskopijne państewko Karola Knutssona i przypuścił szturm na jego zamek. Wszystko wskazuje na to, że Krzyżakom pomogła miejscowa ludność, mocno zmęczona rządami szwedzkiego króla. Bonde znalazł bezpieczne schronienie w Gdańsku, prawdopodobnie wiedział, co się szykuje. Pojawiły się kolejne kłopoty. Zmarła jego córka Małgorzata. Płatni mordercy z Danii krążyli po Gdańsku, czyhając na jego życie. Ze Szwecji przyjeżdżali coraz to nowi zwolennicy króla z informacjami o zachodzących zmianach, które sprzyjały jego powrotowi. Opozycja wobec Chrystiana I przybierała na sile, doszło do powstania kierowanego przez biskupa Kettila Wazę, w wyniku którego król został zdetronizowany. Wezwano Karola Knutssona Bondego, który kupił kilka okrętów i dotarł do Sztokholmu w sierpniu 1464 roku. Został ponownie zaprzysiężony na króla, choć jego starzy przeciwnicy nadal byli silni, szczególnie Oxenstiernowie. Do drugiej detronizacji Knutssona Bondego doszło 30 stycznia 1465 roku. Wówczas udał się na swoje ziemie lenne w Finlandii: prowincje Satakunda, Raseborg i Korsholm. Dwie pierwsze znajdują się w południowo-zachodniej Finlandii, a Korsholm w Österbotten na północy kraju. Knutsson osiadł w twierdzy Raseborg, znajdującej się tam, gdzie obecnie miasto Ekenäs. Był już wtedy człowiekiem mocno zmęczonym i pozbawionym złudzeń. Najwyraźniej jednak szybko znalazł lekarstwo na smutki w postaci ożywczego romansu z Kristiną Abrahamsdotter, córką gubernatora Raseborga. Pod koniec roku 1465 urodził im się syn, Karol Karlsson Bonde.

Sytuacja w Szwecji nadal była trudna. Zmarł najbardziej zagorzały wróg króla na wygnaniu, nie ustawały wewnętrzne spory, wybuchały kolejne powstania. Wreszcie, w listopadzie 1467 roku, nadszedł właściwy czas na triumfalny powrót Karola Knutssona Bondego do Sztokholmu i zakwaterowanie się na zamku. Trzeci raz został królem. Przyjechał z kochanką i nowo narodzonym synkiem. Żyło tylko troje spośród wszystkich jego dzieci urodzonych w małżeństwie: dwie córki, Ryksa i Birgitta, były zakonnicami w Vadstenie, a Magdalena wyszła za mąż za członka Rady Królewskiej Ivara Axelssona Totta.

Czasy nadal były niespokojne. Dochodziło do aktów przemocy, wybuchały nowe bunty. Wiosną 1470 roku król zachorował. Postanowił wtedy, nie zważając na protesty Rady, ożenić się ze swoją metresą, choć pochodziła z niższej klasy społecznej. Ślub wyniósł Kristinę Abrahamsdotter na miesiąc na tron królowej Szwecji. Król zmarł na zamku 15 sierpnia w wieku sześćdziesięciu dwóch lat. W testamencie chciał przekazać wszystko synowi i zobowiązywał swojego siostrzeńca, Stena Sturego, do zarządzania państwem do czasu uzyskania przez Karola pełnoletności i wstąpienia na tron. Sten Sture zlekceważył jego wolę, przejął władzę jako regent, a syn króla obszedł się smakiem, choć niektóre źródła podają, że po osiągnięciu pełnoletności Karol dostał jednak pewną część spadku. Dalsze losy jego matki są nieznane.

.

Zaraza szczęściem Polski

OKOŁO ROKU 1350 DO SZWECJI DOTARŁA CZARNA ŚMIERĆ, zaraza, która przyszła do Europy z Krymu i zgładziła prawie połowę ludności naszego kontynentu. Ludzie szukali przyczyn siejącej postrach epidemii dotykającej wszystkich, i bogatych, i biednych. Księża twierdzili, że to kara boska za grzechy i rozpustny żywot. Europejskie miasta i wioski przemierzały procesje pokutników. Tysiące bosych pielgrzymów w łachmanach próbowało przebłagać Boga, wznosząc do niego swe śpiewy, płacz i lamenty, smagając się do krwi, żeby przebaczył im grzechy. Szukano kozłów ofiarnych. Najłatwiej było wskazać na Żydów. Czyż to nie oni zabili Jezusa? Inaczej wyglądali, nosili inne ubrania, wyznawali inną religię. Oskarżano ich o zatruwanie studni i szerzenie choroby. Rozpoczęły się pierwsze poważne prześladowania Żydów w Europie. W samym Strasburgu tysiąc nieszczęśników spalono żywcem, tysiące uciekło na wschód. W Polsce Żydzi byli chętnie przyjmowani od wczesnego średniowiecza. Już w roku 1264 Bolesław Pobożny wydał edykt zwany statutem kaliskim, który zapewnił mieszkającym w kraju Żydom równość wobec prawa, wolność religijną, prawo do osiedlania się, ochronę przed prześladowaniami i prawo wykonywania niektórych zawodów, a nawet bicia monet. Dlatego niektóre najstarsze monety polskie są opatrzone tekstem w języku hebrajskim: „Książę Mieszko”, a chodzi tu o Mieszka III, pradziadka po mieczu Bolesława Pobożnego.

Zaraza nie doszła do Polski, której królem był wtedy Kazimierz z dynastii Piastów. Jedyny spośród polskich władców, któremu nadano przydomek Wielki. Był genialnym mężem stanu, który przeprowadził w swoim królestwie szereg reform i modernizacji. Jego ojcu Władysławowi Łokietkowi udało się zjednoczyć podzielone państwo, a on niemal podwoił jego powierzchnię. Mówi się, że Kazimierz zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, ponieważ żaden władca nie zbudował tylu kamiennych fortyfikacji, kościołów, zamków i budynków co on. To on założył Akademię Krakowską, jako drugą taką uczelnię w Europie Środkowej po Pradze. Kazimierz Wielki z otwartymi ramionami witał nie tylko Żydów i Ormian, którzy jako bezpaństwowcy znaleźli się pod ochroną króla, ale także ćwierć miliona Niemców, którym pozwolił osiedlić się w miastach. Żydzi stworzyli państwo w państwie z dobrze rozwiniętym samorządem i własnymi prawami. Zajmowali się głównie bankowością i handlem. W ten sposób polska gospodarka otrzymała ogromny bodziec rozwojowy, a Polska rozkwitła jak nigdy dotąd.

W kronikach polskiego historyka Jana Długosza z 1480 roku można przeczytać, że Kazimierz Wielki wziął za kochankę piękną Żydówkę Esterkę. Miał z nią nawet dwóch synów o imionach Niemir i Pełka. Na prośbę Esterki Kazimierz ustanowił prawo dające wszystkim Żydom w Polsce wielkie przywileje i swobody.

Nie ma pewności, że urodziwa Esterka w ogóle istniała, lecz pamięć o niej pozostała w licznych podaniach ludowych i legendach. Historie wielu miast w południowej Polsce wspominają o tym romansie, a w co najmniej czterech z nich istnieje „dom Esterki”. Miłość Kazimierza Wielkiego i Esterki stała się twórczą inspiracją dla artystów i pisarzy. Możliwe, że Jan Długosz przeniósł na polski grunt starotestamentową opowieść o Esterze, czyli historię miłości perskiego króla Achaszwerosza (Kserksesa) do swojej pięknej żony, żeby wyjaśnić nieoczekiwaną sympatię króla do Żydów. Biblijna opowieść o Achaszweroszu ma dramatyczne zakończenie. Estera w ostatniej chwili ujawnia spisek i zapobiega wymordowaniu wszystkich Żydów zamieszkujących kraj. Na pamiątkę tego wydarzenia Żydzi obchodzą święto Purim. Pod koniec XIII wieku w Polsce żyło kilkadziesiąt tysięcy Żydów. Kilka wieków po Kazimierzu Wielkim mieszkała tu największa populacja żydowska na świecie. Powszechne prześladowania Żydów w Europie Zachodniej zmuszały ich do migracji do Polski, gdzie byli mile widziani do XIV wieku, kiedy kłopoty dopadły ich nawet tu, ponieważ wrocławscy kupcy chrześcijańscy, którzy odczuwali skutki coraz ostrzejszej konkurencji, zabronili Żydom zajmować się handlem odzieżą i mięsem. Pierwszy znany pogrom miał miejsce w Krakowie na początku XV wieku.

.

Zakon krzyżacki – gość, który się zasiedział i nie chce iść do domu

ZAKON KRZYŻACKI POWSTAŁ W TRAKCIE TRZECIEJ WOJNY KRZYŻOWEJ w 1192 roku podczas oblężenia twierdzy Akkon w Jerozolimie. Po porażce oddziałów chrześcijańskich Krzyżacy przenieśli się w 1211 roku na teren południowych Węgier, gdzie na prośbę króla Andrzeja II mieli bronić wschodniej granicy kraju przed pogańskimi Kumanami. Dość szybko okazało się, że Krzyżacy spiskowali z papieżem, żeby przejąć na własność otrzymane tereny lenne, więc król ich stamtąd przegonił. Szczęśliwym trafem dostali w 1226 roku zaproszenie od Konrada I Mazowieckiego władającego własnym księstwem, które zostało włączone do Polski dopiero w XVI wieku i które dziś stanowi jej centralną część ze stolicą w Warszawie. Chodziło o to, aby niemieccy zakonnicy pomogli Konradowi nawrócić pogańskich Prusów, którzy nękali Mazowsze ciągłymi atakami. Uważny czytelnik z pewnością pamięta Prusów, uparte plemię bałtyjskie, które pod koniec X wieku przeciwstawiło się chrystianizacji i zabiło czeskiego misjonarza, a później polskiego świętego – Wojciecha. Wielu próbowało później iść jego śladem, jednak bez powodzenia. Okazało się, że Krzyżacy mieli więcej szczęścia. W roku 1228 osiedlili się na granicy Mazowsza i kraju Prusów, gdzie zbudowali zamek o pokojowej nazwie Vogelsang (Śpiew ptaków). Jednak to nie ptasie trele miały się stamtąd rozlegać. Krzyżacy postawili na ekspansję i w ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci stali się potęgą, stale poszukując nowych terenów do podboju, wszędzie wznosząc twierdze i zamki obronne. Najokazalszy z nich, Malbork, stał się kwaterą główną zakonu, a do dziś dnia jest to największy średniowieczny zamek w Europie i jeden z największych magnesów turystycznych, wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

A jak Krzyżakom poszła chrystianizacja Prusów? Całkiem nieźle, tak pilnie i skutecznie wypełniali bowiem swoją misję, że sto lat później nie było już prawie żadnych Prusów do nawracania, a większość z tych, którzy przeżyli, mówiła teraz po niemiecku i bez protestu wyznawała religię chrześcijańską. Pozostali znaleźli schronienie u swych litewskich i słowiańskich sąsiadów. Ich język dawno popadł w zapomnienie. Ostatni raz słyszano mowę pruską pod koniec XVII wieku. Obecnie jednak, w wieku XXI, potomkowie Prusów zaczęli odtwarzać swój język. Ukazują się książki po prusku, powstały stowarzyszenia i towarzystwa miłośników tej kultury.

Wracając do Krzyżaków, to po wypełnieniu zadania ich kontrakt miał w zasadzie wygasnąć. Tymczasem skierowali oni pożądliwe spojrzenia w stronę Polski i Litwy. Doszło do powtórki historii z Węgier, Krzyżacy wysłali do papieża sfałszowany dokument, zgodnie z którym jakoby byli prawowitymi właścicielami ziem, które dostali wyłącznie w dzierżawę. Polacy zorientowali się, że tych gości nie będzie łatwo się pozbyć. Nie przeczuwali jeszcze, że Krzyżacy zamierzają pozostać tu na zawsze.

.

Unia polsko-litewska

KAZIMIERZ WIELKI BYŁ NIE TYLKO NAJWIĘKSZYM, ale i ostatnim władcą z dynastii Piastów. Polska nigdy nie była tak wielka, potężna i szanowana na scenie międzynarodowej jak po czterdziestu latach jego rządów.

Mimo czterech małżeństw król nie doczekał się męskiego potomka. Zgodnie z zawartym wcześniej porozumieniem koronę miał w takim wypadku odziedziczyć jego siostrzeniec Ludwik I Andegaweński, który najpierw został królem Węgier i Chorwacji, a później wstąpił na tron Polski. Za jego czasów Węgry stały się mocarstwem, a król dostał przydomek Wielki. Z powodu ostrych warunków postawionych przez polską szlachtę w Polsce zachowywał się jednak dość biernie. Na wokandę szybko wróciła kwestia dziedzica, ponieważ Ludwik też nie miał syna. Miał natomiast dwie córki; przy czym jedna z nich, Maria, została wydana za Zygmunta Luksemburskiego, syna cesarza. Pozostała jeszcze Jadwiga, którą już w kołysce obiecano Wilhelmowi Habsburgowi. Jako czterolatka pojechała do Wiednia, gdzie odbył się jej symboliczny ślub z ośmioletnim narzeczonym. Mieszkała tam dwa lata, żeby poznać środowisko i przyszłego męża. Wtedy jej ojciec uznał, że dzięki koligacjom z dynastią Piastów mogłaby objąć polski tron, a jedynym sposobem, żeby uzyskać aprobatę Polaków dla tego pomysłu, było obdarowanie i tak już bardzo uprzywilejowanej szlachty nowymi przywilejami. Ich wyjątkowo niskie podatki zmalały prawie do zera. Zostali zwolnieni z obowiązku uczestniczenia w wojnach poza granicami Polski, a miasta, szczególnie Kraków, dostały nowe przywileje handlowe.

Ludwik zmarł w 1382 roku. Wtedy do Krakowa przywieziono jego zaledwie dziesięcioletnią córkę Hedvigę, której szybko zmieniono imię na polską Jadwigę, a w 1384 roku odbyła się ceremonia jej koronacji na króla Polski. Nie nazywano jej królową, ponieważ jej ranga i status odpowiadały królowi. Przez całe swoje dotychczasowe życie była przygotowywana do pełnienia roli żony Wilhelma z rodu Habsburgów i królowej w Wiedniu. Źródła przedstawiają Jadwigę jako bardzo piękną, rosłą, postawną, przedwcześnie rozwiniętą młodą kobietę, mądrą i dobrze wykształconą, której łatwo przychodziła nauka, szczególnie języków. Podobno nieźle sobie radziła z pięcioma: węgierskim, niemieckim, łaciną, polskim i włoskim.

Pisano, że jej porzucony narzeczony, szesnastoletni arcyksiążę Wilhelm Habsburg, przyjechał do Krakowa po pannę młodą, byli już przecież symbolicznie poślubieni w Wiedniu. Jak powiadają, Wilhelm był prawdziwym elegantem wyczulonym na najnowsze trendy mody, z płomiennie rudą grzywką, wąskim nosem i typową dla Habsburgów przerośniętą dolną wargą. Był jakoby niższy od narzeczonej. Jadwigę ponoć bardzo dobrze strzeżono i nie wypuszczano z zamku na Wawelu. Podobno Wilhelma wygnano z Krakowa. Według romantycznej wersji tej historii młody narzeczony zdołał się jednak dostać do ukochanej i spędzić z nią ostatnie, zroszone łzami chwile, zanim nie przyłapali ich polscy strażnicy. W powstałym zamieszaniu Wilhelmowi udało się uciec, żołnierze zamknęli Jadwigę na klucz, a zrozpaczona królewna, chcąc się uwolnić, rzuciła się na drzwi z toporem w dłoni. Scenę tę uwiecznił w XIX wieku jeden z największych polskich malarzy historycznych, Jan Matejko. Po przyjeździe do Wiednia Wilhelm opowiadał, że podczas ostatniego spotkania z wybranką małżeństwo zostało skonsumowane. Wynika to z zapisów anonimowej kroniki Wiedeńskie roczniki (niem. Wiener Annalen), opublikowanej na długo po tym. Trudno się dziwić, Wilhelm był przecież młodym człowiekiem, którego brutalnie i haniebnie odprawiono. Jadwiga natomiast starała się przekonać wszystkich, że do niczego nie doszło. To też zrozumiała obrona wystraszonej dwunastolatki w obcym kraju. Papież domagał się prawdy – był przecież najwyższym nadzorcą moralności na ziemi. Wrogo nastawiony do potencjalnej unii polsko-litewskiej zakon krzyżacki rozpuścił pogłoskę, jakoby tamtego wieczoru młodzi skonsumowali małżeństwo, a zatem nowa polska królowa była bigamistką. Krzyżacy mieli w tamtym okresie najlepszą maszynę propagandową i sieć kontaktów na wszystkich dworach Europy. Arcyksiążę Wilhelm, który nosił przydomek Uprzejmy, ożenił się później ze swoją kuzynką. Nie miał dzieci. Zmarł w wieku trzydziestu sześciu lat po nieszczęśliwym upadku z konia.

Tak czy inaczej, czołowi polscy możnowładcy znaleźli lepszego, w swojej opinii, męża dla młodziutkiej Jadwigi. Chcieli ją wyswatać z wielkim księciem litewskim Jogailą, co po litewsku znaczy Silny, wnukiem legendarnego księcia Giedymina, dzięki któremu Litwa stała się mocarstwem.

Wielkie Księstwo Litewskie było w tamtym czasie państwem wyjątkowym, o powierzchni dużo większej od Polski, dynamicznie się rozwijającym i ekspansywnym.

Liczba etnicznych Litwinów wynosiła niespełna trzysta tysięcy, natomiast przeważającą większość społeczeństwa, około dwóch milionów, stanowili w głównej mierze Rusini, przodkowie dzisiejszych Białorusinów i Ukraińców.

Na wschodzie Litwini prowadzili niekończące się wojny z Moskwą, znajdującą się zaledwie dwieście kilometrów od granicy Wielkiego Księstwa. Na północy dochodziło do ustawicznych konfliktów z zakonem krzyżackim, który posiadał terytoria w Inflantach, na północ i na zachód od właściwej Litwy. Na południowym wschodzie trwały starcia z Tatarami. Łut szczęścia i spryt pozwoliły Litwinom wykorzystać tę próżnię, jaka powstała, gdy Tatarzy – którzy w XIII wieku zdobyli spore tereny we wschodniej i środkowej Europie, włącznie z Krakowem – zostali odparci i musieli się wycofać. Stara Ruś Kijowska była pokonana i w zupełnym rozkładzie.

Duże obszary Wielkiego Księstwa zamieszkiwali prawosławni chrześcijanie. Językiem rządzących był wyszukany staro-cerkiewno-słowiański albo ruski, którym posługiwano się w Rusi Kijowskiej. Litewski zaczął funkcjonować jako język pisany dopiero w XVI wieku. Litwini byli elitą rządzącą, ale administracją tego ogromnego państwa zajmowali się Rusini. Kuzyni wileńskich książąt władali podbitymi obszarami. Obydwa narody wypracowały sobie system, dzięki któremu kultura chrześcijańska i pogańska mogły istnieć obok siebie i – kwitnąć. Dynastia Giedyminowiczów szybko się rozrastała. Jej założyciel, Giedymin, miał ośmiu synów i sześć córek, jego syn Olgierd, ojciec Jogaili (późniejszego Jagiełły), miał w sumie dwadzieścioro dwoje dzieci. Często dochodziło do małżeństw z ruskimi książętami i księżniczkami, dzięki czemu obydwa narody coraz bardziej w siebie wrastały.

Wielki książę Jogaila, którego polscy panowie wybrali na męża dla młodziutkiej królowej Jadwigi, nie był ochrzczony, co natychmiast wykorzystali wrogowie Polski. Trzydzieści lat starszy od dwunastoletniej Jadwigi, poganin Jogaila prezentowany był jako cuchnący baranim kożuchem nieokrzesany barbarzyńca i analfabeta. Podobno Habsburgowie wmawiali jej, że był owłosiony na całym ciele i miał ogon. Jadwiga miała poprosić jednego z dworzan, żeby poszedł z księciem do łaźni i to sprawdził. Kontrola wykazała, że wyglądał normalnie i nie miał ogona. W tamtym czasie większość Litwinów nadal wierzyła w pogańskich bogów, jednak w rodzinie Jagiełły nie brakowało chrześcijan, a członkowie najważniejszych rodów litewskich nie byli bardziej prymitywni niż możnowładcy w sąsiednich krajach. Przeciwnie, było wśród nich wielu dystyngowanych mężczyzn, którzy nie znosili mocno zakrapianych dzikich uczt i w ogóle nie pili alkoholu, jak Jogaila i jego ojciec Olgierd. Wielu książąt litewskich wyróżniało się zdolnościami strategicznymi i dyplomatycznymi. Potrafili poruszać się z taką samą łatwością w labiryncie łacińskiej (katolickiej) dyplomacji, jak w świecie prawosławia. Już w roku 1322 Giedymin flirtował ze stolicą papieską, dając do zrozumienia, że jest gotów się ochrzcić. Kiedy wysłannik papieża przybył do Wilna, książę się jednak wycofał, choć pozwolił zbudować w mieście świątynię katolicką i szpital prowadzony przez franciszkanów. Jego syna, Olgierda, ojca Jogaili, uważano za jednego z najznamienitszych mężów stanu nie tylko z perspektywy litewskiej, ale europejskiej. Litwini nie byli więc barbarzyńcami. Ani nikim obcym dla Polaków. Polski król Kazimierz Wielki wziął przecież za żonę córkę założyciela Wielkiego Księstwa Litewskiego, Giedymina, Aldonę.

Litewski książę widział istotne powody polityczne dla przyjęcia chrztu i małżeństwa z dziewczynką zasiadającą na polskim tronie. Litwa i Polska miały tych samych potężnych wrogów, przede wszystkim niemieckich Krzyżaków, ale również Moskwę i Tatarów. Polacy mogli też pomóc Jogaili w jego wewnętrznych porachunkach z nierzetelnym kuzynem Witoldem i innymi krewnymi. A zakon krzyżacki miałby duży kłopot z uzasadnieniem ewentualnej krucjaty przeciwko chrześcijanom.

15 lutego 1386 roku chrzest przyjął Jogaila wraz z licznym gronem Litwinów z rodziny wielkiego księcia. Przybrał imię Władysław II, na cześć polskiego pradziadka Jadwigi, Władysława Łokietka. Od tej pory Jogailę nazywano Władysławem Jagiełłą. Kilka dni później został zaprzysiężony na króla Polski. W ten oto sposób oba królestwa stworzyły unię personalną, nazywaną od 1569 roku Rzeczpospolitą Obojga Narodów, która była co do powierzchni największym krajem w Europie i historycznie rzecz biorąc, najdłużej trwającą unią państw. Istniała od 1386 do 1795 roku, kiedy to zniknęła z mapy w wyniku rozbioru przeprowadzonego przez Rosję, Prusy i Austrię.

Polscy księża i urzędnicy przenieśli się do stolicy Litwy Wilna, gdzie Jagiełło zainstalował buntowniczego i świeżo ochrzczonego kuzyna Witolda, czyniąc go lokalnym regentem. Chrystianizacja kraju nie była przeprowadzana ogniem i mieczem, lecz szerzeniem wiedzy i dobrego przykładu. Podobno Jagiełło sam dokonał przekładu modlitwy Ojcze nasz i innych chrześcijańskich tekstów na litewski. W Wilnie zbudowano katedrę i miasto doczekało się pierwszego rzymskokatolickiego biskupa. Młoda królowa Jadwiga wzięła się energicznie do budowania szkół i kościołów, dostarczania im materiałów dydaktycznych, a także krucyfiksów, szat liturgicznych i wszystkiego, co było potrzebne przy odprawianiu nabożeństw. Jej zasługi dla krzewienia chrześcijaństwa wysławiano przez stulecia, a w roku 1997, kiedy papieżem był Polak Jan Paweł II, Królowa została kanonizowana i uznana za patronkę zjednoczonej Europy. Jadwiga tylko raz zaszła w ciążę i urodziła córkę Elżbietę Bonifację, jednak poród był bardzo trudny, w wyniku czego i matka, i córka zmarły w lipcu 1399 roku. Jadwiga miała zaledwie dwadzieścia pięć lat.

.

Największa bitwa średniowiecza

AGRESYWNE ATAKI KRZYŻAKÓW NA LITWĘ, jak również na polskie interesy, doprowadziły do sytuacji, gdy jedynym wyjściem były ostateczne porachunki. Bitwa stoczona 15 lipca 1410 roku należy do najbardziej krwawych i wstrząsających starć całego średniowiecza. Miała ogromne znaczenie dla całej historii Polski i ważna jest do dziś. Każdy, kto ukończył polską szkołę, musiał słyszeć o bitwie pod Grunwaldem, położonym około stu pięćdziesięciu kilometrów na północny zachód od Warszawy. Wszyscy Polacy mają przed oczami gigantyczne dzieło Jana Matejki: ponad cztery metry wysokości i blisko dziesięć szerokości. Jest to przebogaty obraz batalistyczny, pokazujący najbardziej dramatyczny moment bitwy: śmierć wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Ulryka von Jungingena. Trzy lata zajęła Matejce praca nad obrazem, który został później rozpowszechniony za pomocą milionów kolorowych wydruków i znajduje się w każdym polskim podręczniku do historii. Potyczka, w trakcie której dwadzieścia tysięcy Krzyżaków wspieranych przez najznamienitszych rycerzy i krzyżowców z Europy Zachodniej starło się z trzydziestoma tysiącami Polaków, Litwinów i Rusinów z całego terenu unii polsko-litewskiej, a także Tatarów i żołnierzy zaciężnych z Czech. Prawdziwa masakra. Zginęła niemal połowa walczących po stronie niemieckiej, włącznie z najwyższym dowództwem. Maszyna propagandowa zakonu krzyżackiego stosowała później różne zabiegi, żeby zdeprecjonować polsko-litewskie zwycięstwo, opowiadano na przykład, że polscy katoliccy rycerze stanowili wyraźną mniejszość w armii składającej się głównie z pogańskich litewskich chłopów i prawosławnych Słowian, wspieranych przez muzułmańskich Tatarów. Z Malborka donoszono, że wojska te były tak samo chrześcijańskie jak hordy Saladyna.

Wynik bitwy wpłynął na dalsze losy całej Europy Środkowej; był to początek końca zakonu krzyżackiego, który po kolejnych kilkudziesięciu latach wojen został zupełnie pobity i podporządkowany Koronie Polskiej. Dla wszystkich pokoleń Polaków arcydzieło Matejki stanowiło przypomnienie o tym, że naprawdę zwyciężyli Niemców, że opór i walka się opłaca. Matejko namalował swój obraz w 1878 roku, gdy w wyniku rozbiorów Polska była okupowana przez Rosjan, Niemców i Austriaków i wymazana z map, a naród cierpiał z powodu represji ze strony zaborców po kilku próbach powstańczych. Dzieło stanowiło inspirację dla niezliczonej rzeszy polskich pisarzy, artystów i muzyków. Podczas drugiej wojny światowej Bitwę pod Grunwaldem ukryto przed nazistami, którzy gorączkowo poszukiwali płótna, pragnąc zniszczyć ten monumentalny dowód niemieckiej klęski. Hermann Göring obiecywał dziesięć milionów marek nagrody temu, kto je znajdzie. Wielu przedstawicieli polskiego ruchu oporu było torturowanych i zostało rozstrzelanych za odmowę zdradzenia miejsca przechowywania obrazu. Po zakończeniu wojny dzieło Matejki zostało wydobyte z kryjówki w Lublinie i odrestaurowane, a obecnie znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie.

.

Wojna numer dwa – z Polską i Gdańskiem

W KOLEJNYCH WOJNACH, do których doszło po bitwie pod Grunwaldem, brał udział również król unii kalmarskiej Chrystian I. Zakon krzyżacki udzielił mu silnego wsparcia ekonomicznego i to go przekonało do wypowiedzenia wojny polskiemu królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi i miastu Gdańsk. W ten sposób także Szwecja znalazła się w stanie wojny z Polską. Wrogie działania ograniczyły się do porywania gdańskich statków, doprowadzania ich do duńskich i szwedzkich portów i rekwirowania należących do Gdańska towarów. Bogate miasto hanzeatyckie odpowiadało porwaniami statków duńskich. Doszło do poważnych zakłóceń handlu na Morzu Bałtyckim. I znowu mediatorem stała się Lubeka. 28 lipca 1458 roku, po przeprowadzonych w Sztokholmie negocjacjach, strony zawarły porozumienie o zawieszeniu broni do 24 sierpnia 1459 roku.

Walka