Autobiografia śmierci - Kim Hyesoon - ebook

Autobiografia śmierci ebook

Kim Hyesoon

0,0

Opis

Tom najważniejszej poetki koreańskiej stawia na głowie ideę śmierci jako doświadczenia jednostkowego i ukazuje je jako doświadczenie zbiorowe oraz polifoniczne. Podzielona na 49 dni Autobiografia śmierci opiera się na buddyjskim przekonaniu, że ludzka świadomość przebywa przez 49 dni w stanie pomiędzy zgonem a reinkarnacją. Książka to medytacja na temat śmierci, która nie jest ostateczna, lecz okazuje się cykliczna, rytmiczna, wielowymiarowa i tętniąca życiem. Każdy wiersz stwarza niekonwencjonalną przestrzeń językową, w której śmierć może ujawnić swoją energię i przejawić się jako napięcie w ciszy następującej po przymiotniku, przysłówku, przyimku, kaszlu, czkawce, krzyku. Język poezji Kim Hyesoon, na przemian powściągliwy, fragmentaryczny lub eksperymentalny, oddaje głos światu, który istnieje w nas. Umieranie „to coś, co wdziera się z zewnątrz. Wszechświat wewnątrz jest większy”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 59

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Podróż do pracy

Dzień pierwszy

W metrze raz przewracasz oczami. To trwa wieczność.

Przewrócone oczy wiecznie powiększone.

Musiałaś być wyrzucona z pociągu. Wygląda na to, że umierasz.

Mimo że umierasz, myślisz. Mimo że umierasz, słuchasz.

Co jest nie tak z tą kobietą? Ludzie. Przechodzą obok.

Jesteś kawałkiem wyrzuconego śmiecia. Odpadem, który się ignoruje.

Gdy tylko pociąg odjeżdża, podchodzi do ciebie starszy mężczyzna.

Dyskretnie wsuwa czarne paznokcie w twoje spodnie.

Chwilę później kradnie ci torebkę.

Podchodzi dwóch gimnazjalistów. Grzebią ci po kieszeniach.

Kopią. Klikają migawki aparatów fotograficznych.

Na komórkach chłopców pojawia się twoje pogrzebowe zdjęcie.

Patrzysz, zwyczajem zmarłych, jak panorama rozwija się przed tobą.

Twój wzrok skierowany na zewnątrz zmierza teraz do rozległej przestrzeni wewnątrz ciebie.

Śmierć to coś, co wdziera się z zewnątrz. Wszechświat wewnątrz jest większy.

Jest głęboki. Wkrótce unosisz się we wnętrzu.

Ona leży tam. Jak para porzuconych spodni.

Kiedy podciągasz lewą nogawkę, prawa nogawka ucieka daleko, niezszyte ubrania,

ubrania bez zamka wirują wokół. Na rogu tunelu stacji metra w godzinach porannego szczytu w drodze do pracy.

Żałosne. Kiedyś otulały dziewczynę, jak kości otulają szpik,

otulały ją, jak stanik przywiera do piersi.

Podmuch prowadzi czarne włosy tam i z powrotem. Jedyny strój.

Z ciała kobiety zaraz wyjdzie dinozaur.

Ona otwiera szeroko oczy. Ale nie ma już wyjścia.

Kobieta jest martwa. Zgasła jak nocne słońce.

Teraz łyżkę kobiety można wyrzucić.

Teraz cień kobiety można złożyć.

Teraz buty kobiety można zdjąć.

Uciekasz od siebie. Jak ptak oddalający się od swojego cienia.

Postanawiasz uciec od nieszczęścia, jakim jest życie z tą kobietą.

Krzyczysz: Nic nie czuję do tej kobiety!

Raz przewracasz oczami tej kobiety w prawdziwym życiu

i dalej jedziesz do pracy. Jedziesz bez swojego ciała.

Czy zdążę do pracy na czas? Kierujesz się w stronę życia, którym nie będziesz żyć.

.

Kalendarz

Dzień drugi

Biały królik umiera i staje się czerwonym królikiem.

Krwawi nawet po śmierci.

Wkrótce czerwony królik staje się czarnym królikiem.

Gnije nawet po śmierci.

Ponieważ jest martwy, może z łatwością stać się duży lub mały.

Kiedy jest ogromny, jest jak chmura, a kiedy jest malutki, jest jak mrówka.

Próbujesz wepchnąć sobie mrówko-królika do ucha.

Po całkowitym zjedzeniu szerokiego pola trawy w uchu

mrówko-królik rodzi dwa króliczki większe od chmury burzowej.

Twoje uszy są przytłumione. Każdy dźwięk jest przytłumiony. Ucho umiera. Królik umiera.

Czasami martwy królik powraca jako zakrwawiona podpaska.

Od czasu do czasu wyciągasz martwego królika z majtek.

Co miesiąc wyciągasz martwego królika i wieszasz go na ścianie.

Na ścianie wieszasz płacz, który pachnie jak królicze uszy.

.

Zdjęcie

Dzień trzeci

Co słychać u twojej lalki?

Jak tam zdrowie twojej lalki?

Mówisz do ucha lalki: To tajemnica! Trzymaj buzię na kłódkę!

Kiedy wydłubujesz oczy lalce: To też ci się podobało, prawda?

Gdy obcinasz lalce włosy: Giń, ty brudna suko!

Gdy podpalasz lalkę: Zapomniałaś o swoim poprzednim życiu, co?

Kiedy wychodzisz z domu, twoja lalka zostaje

Kiedy wychodzisz z domu, twoja lalka wraca do życia

Kiedy wychodzisz z domu, twoja lalka otwiera okno i wygląda

Kiedy wychodzisz z domu, twoja lalka wychodzi z domu

Kiedy wychodzisz z domu, twoja lalka udaje, że jest sierotą

To coś, co mówi, że nie może jeść przy ludziach

To coś, co nigdy nie umiera

To puste coś

To coś, co gości twoją duszę w swoich oczach

Lalka idzie, jej bezrękie ręce wyjmują się i wkładają

Jej beznogie nogi wyjmują się i wkładają

jak ktoś, kto zostawił swoje nogi na łóżku

Rozsypuje się zmięty papier z jej nóg

Twoja lalka chodzi

Twoja lalka mówi

Spuszcza oczy w siebie

Płacze, aż jej szyja obróci się na swoje miejsce

Może wróci jej życie, gdy umrzesz

W każdym razie nie możesz już sprawić, żeby twoja lalka stanęła

W każdym razie nie możesz już sprawić, żeby twoja lalka chodziła

W każdym razie nie możesz już sprawić, żeby twoja lalka się śmiała

Jesteś teraz odłączony od swojej lalki

Piszesz list

Droga Laleczko, nadal potrzebujesz, żeby ktoś co noc położył cię do łóżka i zamknął twoje oczy

.

Oprzyj się o wodę

Dzień czwarty

Opierasz się całym ciałem i lgniesz

Już tego nie zniosę. Skręcam ciało

trzymając się palców wody i

noszę płaszcz utkany z włosów wody

kucam i zakrywam twarz

Bądźmy razem skośni

Spadajmy razem w swoich objęciach

Po moim skoku

będzie twoja kolej żeby skoczyć

Gdy zarzucę żyłkę

proszę połknij haczyk i drgnij

zrobię to samo następnym razem

Błagam

wodę która mówi do siebie bardziej niż ty

Bełkocze gdy jest strasznie pijany

więc zabieram deszcz do domu

Wodę wlewającą się przez okno

Już miałeś się o nią oprzeć ale woda

opiera się o ciebie jeszcze bardziej

.

Słońce o północy

Dzień piąty

Przychodzi list z miejsca, gdzie nie można wysłać odpowiedzi

Że już tu jesteś

Że już siebie opuściłeś

Mieniący się list przychodzi z dziury, która wie wszystko o tobie

Jak mózg, który widzi zbyt wyraźnie po śmierci, nadchodzi jasny list

Jak dni przed twoim narodzeniem, szeroko szeroki list bez wczoraj ani jutra

Miękki dźwięk dzwonków z powozu utkanego ze światła

Śmiech dziewczyny w spodniach utkanych ze światła puka do świata bez nocy

Ostatni pociąg metra wznosi się nad ziemią

Wszystkie pociągi na peronie zapalają się jednocześnie i cicho zapominają o tobie

Nie możesz iść, bo jesteś bez nóg, ale dzieci z twojego dzieciństwa już tam są

Przyjdzie list z tej jasnej dziury, gdzie nie można nawet wysłać odpowiedzi napisanej czarnymi literami

Twoje dzieci starzeją się na twoich oczach

i z tego miejsca, z którego odchodzisz, by się odrodzić

przyjdzie list napisany atramentem ze świetlistego światła

Z tego miejsca, gdzie nigdy nie spotkałeś się z ciemnością

przyjdzie ogromnie ogromny list

jaskrawe światło, które noworodek wita po raz pierwszy

.

Kiedy odchodzisz

Dzień szósty

Gdy odchodzisz: Nie odchodź, nie

Kiedy wracasz: Nie wracaj, nie

Gdy odchodzisz, zamykają ci oczy i splatają dłonie, płacząc: Nie odchodź, nie odchodź

A gdy mówisz: Otwórzcie drzwi, otwórzcie, słyszysz: Nie wracaj, nie wracaj

Przytwierdzają papierową lalkę do łodygi bambusa i mówią: Nie wracaj, nie wracaj

Palą twoje ubrania i mówią: Nie wracaj, nie wracaj

Dlatego nie masz stóp

Skrzydeł też nie masz

Mimo to wciąż latasz

i nie umiesz wylądować

Nie ma ciebie, a widać cię

Nie masz mózgu, a wiesz wszystko

Marzniesz

a nie masz ciała

Dlatego dziś rano twoja piżama schowała się pod łóżkiem

łkając cicho w samotności

Woda gromadzi się w twojej trumnie

Już dawno nie ma cię w trumnie

Ślad twojej głowy na księżycu poduszki

Ślad twego ciała w chmurach kołdry

Dlatego gdy odchodzisz: Nie odchodź, nie

Dlatego kiedy wracasz: Nie wracaj, nie

.

Tybet

Dzień siódmy

Nocą twój wyraz twarzy rozrzedza się

Nocą twoje imię rozrzedza się

Zwracasz się w stronę uciekającego imienia

i szczekasz hau hau jak pies szczekający na księżyc

Teraz wchodzisz w otwartą przestrzeń, która roztacza przed tobą wyłącznie teraźniejszość

Stąd to zmęczenie zwane bezimiennym horyzontem!

Ten niepokój zwany lekkim bezkresem szerokości!

To nieszczęście zwane szczytem ponad granicą lasu, na który nikt się nie ogląda!

Ta trwoga zwana śnieżną połacią, na której od czasu do czasu przelotnie dostrzegasz Yeti z twarzą niezmiennie pozbawioną wyrazu!

Ten smutek zwany bezkresnym błękitem nieba bez istnień i nieistnień!

(Pięcioraczki wypełniają wszechświat swoim istnieniem!)

hau

hau

hau

hau

hau

.

Sierota

Dzień ósmy

Pan jest żłóbkiem, ty kwadratem.

Dorastasz, nazywając śmierć swoją mamą.

Pijesz sok ze śmierci i liczysz ziarna śmierci.

Jesteś kwadracim niewolnikiem.

Jesteś kwadracim bękartem.

Jesteś kwadracim gońcem.

Kwadratowy koń prowadzi cię za uzdę.

Ciało wiecznie uwiązane do czterech kątów.

Kiedy tylko otwierasz oczy, zaczynasz biec w cztery strony.

Pan jest miłością, ty rozłąką.

Rodzisz się z rozłąki i umierasz z rozłąki.

(Teraz twoja twarz wycierana jest mokrym ręcznikiem i staje się przezroczysta).

(Twoje dłonie są wycierane i stają się przezroczyste).