- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ętałem. - Nazywała go morzem. Czy jakoś podobnie. Stara kobieta odłożyła ścierkę na toaletkę. - Ale morska woda nie nadaje się do picia. Za słona. To jakbyś pił krew. Pamiętasz drogę? Wystarczy skręcić w bok od domu. Idź ścieżką. Gdybyście spytali mnie godzinę wcześniej, odparłbym, że nie, nie pamiętam drogi. Wówczas nie pamiętałbym nawet imienia i nazwiska Lettie Hempstock. Lecz gdy tak stałem w sieni, wszystko powracało. Wspomnienia czekały na skraju świadomości, przyzywając mnie do siebie. Gdybyście wówczas powiedzieli mi, że znów mam siedem lat, może przez chwilę nawet bym wam wierzył. - Dziękuję. Wyszedłem na podwórze. Minąłem kurnik, starą stodołę i skraj pola. Pamiętałem gdzie jestem i napawałem się tą wiedzą. W skraj łąki wrastała leszczyna. Zerwałem garść zielonych orzechów i schowałem do kieszeni. Zaraz będzie staw, pomyślałem. Muszę tylko okrążyć tę szopę i go zobaczę. Zobaczyłem i poczułem dziwną dumę z siebie, jakby ten jeden wysiłek pamięci pozwolił mi zdmuchnąć część wcześniejszych pajęczyn. Staw był mniejszy, niż go zapamiętałem. Na drugim brzegu stała mała drewniana szopa, a przy ścieżce staroświecka ciężka ławka z drewna i metalu. Obłażące deszczułki kilka lat wcześniej pomalowano zieloną farbą. Usiadłem na niej i spojrzałem na odbicie nieba w wodzie, zieloną pianę rzęsy przy brzegach i pół tuzina liści nenufarów. Od czasu do czasu ciskałem orzechem do stawu - stawu, który Lettie Hempstock nazywał Nie morzem, prawda? Byłaby starsza niż ja teraz. W tamtych czasach była zaledwie parę lat starsza ode mnie, choć wysławiała się dość zabawnie. Miała jedenaście lat. A Ile właściwie? Działo się to po nieudanym przyjęciu urodzinowym. Tyle wiedziałem. Zatem musiałem mieć siedem lat. Zastanawiałem się, czy kiedykolwiek wpadliśmy do wody. Czy wepchnąłem ją do stawu, ową dziwną dziewczynę mieszkającą na farmie na samym końcu drogi? Pamiętałem ją w wodzie. Może to ona mnie wepchnęła. Dokąd wyjechała? Do Ameryki? Nie, do Australii. Właśnie. Gdzieś bardzo, bardzo daleko. A staw to nie było morze. To był ocean. Ocean Lettie Hempstock. I kiedy to mi się przypomniało, przypomniałem sobie też wszystko inne. I Nikt nie przyszedł na moje siódme urodziny. Na stole czekały desery i galaretki, obok każdego nakrycia leżał kolorowy kapelusz, a na środku stał tort urodzinowy z siedmioma świeczkami. Na torcie narysowano lukrem książkę. Moja matka, która zorganizowała przyjęcie, mówiła, że pani z piekarni stwierdziła, że nigdy wcześniej nie ozdabiali książką tortu urodzinowego i że chłopcy najczęściej wybierali piłkę nożną albo rakietę. Ja byłem ich pierwszą książką. Gdy stało się oczywiste, że nikt się nie zjawi, matka zapaliła siedem świeczek na torcie, a ja je zdmuchnąłem. Zjadłem kawałek, podobnie moja młodsza siostra i jedna z jej koleżanek (obie uczestniczące w przyjęciu w roli obserwatorów, nie gości), a potem uciekły rozchichotane do ogrodu. Matka przygotowała też gry i zabawy, lecz ponieważ nikt się nie pojawił, nawet moja siostra, w nic nie zagraliśmy i sam rozwinąłem gazetę, w którą zapakowała prezent-zagadkę, odsłaniając niebieską plastikową figurkę Batmana. Było mi smutno, że nikt nie przyszedł na przyjęcie, ale ucieszyłem się, że dostałem Batmana, a na górze czekał na mnie także mój urodzinowy prezent, ozdobna edycja całej Narnii. Położyłem się na łóżku i pogrążyłem w lekturze. Lubiłem to. Książki były znacznie bezpieczniejszym towarzystwem od ludzi. Rodzice podarowali mi także płytę z największymi przebojami Gilberta i Sullivana, dodatek do dwóch, które wcześniej posiadałem. Odkąd skończyłem trzy lata, uwielbiałem Gilberta i Sullivana - wówczas to młodsza siostra ojca, moja ciotka, zabrała mnie na Iolanthe, sztukę pełną rycerzy i wróżek. Prawdę mówiąc, znacznie łatwiej przyszło mi zrozumieć istnienie i naturę wróżek niż rycerzy. Ciotka wkrótce potem zmarła w szpitalu na zapalenie płuc. Tego wieczoru ojciec wrócił z pracy do domu i przyniósł ze sobą kartonowe pudełko. W środku tkwił czarny kociak o miękkim futerku i nieokreślonej płci. Natychmiast nazwałem go Puszkiem i pokochałem namiętnie, całym sercem. Puszek w nocy spał na moim łóżku. Rozmawiałem z nim czasem, gdy w pobliżu nie kręciła się młodsza siostra, i niemal oczekiwałem, że odpowie w ludzkim języku. Nigdy nie odpowiedział. Nie przeszkadzało mi to jednak. Kociak był czuły, zainteresowany moją osobą i stanowił świetnego kompana dla kogoś, czyje siódme przyjęcie urodzinowe składało się ze stołu z lukrowanymi ciasteczkami, budyniem, tortem i piętnastu pustych składanych krzeseł. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek spytałem inne dzieciaki z mojej klasy, czemu nie zjawiły się na pr
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, inne |
Wydawnictwo: | Mag |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 216 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.