Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat - Louise Bates Ames, Frances L. Ilg, Sidney M. Baker - ebook

Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat ebook

Louise Bates Ames, Frances L. Ilg, Sidney M. Baker

3,7
59,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Każdy przyszły rodzic wie, kiedy dziecko powinno zacząć siadać, samodzielnie chodzić czy mówić, kiedy można spodziewać się pierwszych zębów i kiedy one wypadną. Wielu rodziców jednak nie wie, jak wszystkie te skoki rozwojowe wiążą się z rozwojem psychicznym dziecka.

  • Jak zachowuje się dziecko na poszczególnych etapach rozwoju?
  • W jaki sposób zapewnić naszemu dziecku najlepsze warunki rozwoju?
  • Jak pomóc mu pokonać ewentualne bariery rozwojowe?
  • Kiedy należy się skonsultować ze specjalistą?

Na szczęście autorzy tego poradnika już od wielu lat skutecznie rozwiewają wszelkie wątpliwości i niepokoje rodziców, konfrontując codzienne obserwacje z naukowym ujęciem prawidłowego rozwoju dziecka. Wyjaśniają przebieg i mechanizmy rozwoju psychicznego, nierozerwalnie związanego z fizycznym, i krok po kroku pokazują, jak wraz z dzieckiem pomyślnie przejść każdy kolejny etap.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 458

Oceny
3,7 (15 ocen)
4
4
5
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Mag_Kes

Dobrze spędzony czas

Dobre kompendium wiedzy o rozwoju dziecka, choć mogłoby być zaktualizowane. Szczególnie niektóre fragmenty "poradnikowe" oparte na przestarzałej wiedzy.
00
Marcowababcia

Całkiem niezła

Pomimo, iż w książce jest kilka nieaktualnych zaleceń jest to książka, która pozwala zrozumieć co dzieje się w głowie małego dziecka. Dzięki niej łatwiej o empatię do dziecka gdy przeżywa trudne chwile.
00

Popularność




Tytuł oryginału: Child Behavior

Copyright © 1988 by

Dr. Louise Bates Ames, Frances L. Ilg, Sidney M. Baker

and Gesell Institute of Human Development.

All rights reserved. Published by arrangement with HarperCollins Publishers, Inc.

Copyright © for the Polish edition by

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1994.

Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego.

Wydanie ósme w języku polskim

Konsultacja naukowa: prof. dr hab. med. Hanna Jaklewicz, dr Elżbieta Zubrzycka

Redakcja polonistyczna: zespól Korekta: Joanna Małkowska, Justyna Nosal-Bartniczuk

Projekt okładki: Monika Pollak

Skład: Krzysztof Klejzerowicz

Zdjęcie na okładce: © Helen King/Corbis

ISBN 978-83-7489-448-7

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Sp. z o.o. ul. J. Bema 4/1a, 81-753 Sopot, tel./fax 58 551 61 04 e-mail: [email protected]

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Wstęp

Praca nad niniejszym wydaniem tej książki stała się dla autorów interesującą okazją do porównania porad i wskazówek z pierwszego wydania, które ukazało się w roku 1955, z tym co mają do powiedzenia dzisiaj.

Okazało się, że podstawowe tezy pozostały bez zmian. W dalszym ciągu twierdzimy, że zachowanie jest funkcją struktury. Człowiek zachowuje się tak, a nie inaczej w znacznym stopniu dlatego, że jego ciało jest tak, a nie inaczej zbudowane. Zachowania ludzkie rozwijają się według pewnego wzorca i dają się z dużą dozą trafności przewidywać. Dotyczy to zresztą nie tylko zachowań poszczególnych jednostek. Ogólne wzorce zachowań dotyczą także poszczególnych etapów życia ludzkiego.

Każda istota ludzka jest niepowtarzalną indywidualnością, choć oczywiście kształtowaną także przez wpływy świata zewnętrznego. W ogromnym więc stopniu dziecięce zachowania zależą od odziedziczonej przez dane dziecko struktury fizycznej, a także od etapu rozwoju, który w danym momencie osiągnęło.

W czasie kiedy pisaliśmy tę książkę, wielu psychologów miało zwyczaj obwiniać rodziców o każde niepasujące do normy lub choćby tylko niepożądane zachowanie ich dzieci, jakim jest na przykład moczenie nocne, porażki szkolne, autyzm, a nawet posługiwanie się „nie tą” ręką. Szczęśliwie na przestrzeni lat od roku 1955 większość pediatrów i psychologów dziecięcych przestała upatrywać głównej przyczyny problemów z rozwojem psychicznym dzieci w „czynnikach rodzinnych” i rodzicielskiej nieumiejętności.

W swoich zapatrywaniach na dziecięce zachowania specjaliści skłaniają się obecnie ku stanowisku biologicznemu. Coraz powszechniejszą akceptację zyskuje pogląd, że przyczyn rozdrażnienia, obniżonego nastroju czy złego zachowania należy szukać w samym dziecku. Powodem mogą być po prostu właściwości określonego wieku albo danej osobowości. Może też być tak, że dziecko znalazło się w sytuacji szczególnie mu nieodpowiadającej albo stawiającej przed nim zbyt wielkie wymagania. Rodzice lub nauczyciele mogą ją zmienić.

Nastąpiła zatem zmiana nastawienia, polegająca na tym, że zaprzestano obwiniania rodziców i nauczycieli, zaakceptowano zaś zasady, które wyłożyliśmy w pierwszym wydaniu naszej książki. Teraz jednak zarówno my, jak i inni specjaliści, jesteśmy w trakcie wykonywania następnego, ogromnego kroku. Zajmujemy się już nie tylko leczeniem niepożądanych, dokuczliwych lub wręcz patologicznych zachowań, lecz potrafimy też w wielu wypadkach doradzić rodzicom, jak ich uniknąć. Oznacza to, że wcześniej doradzaliśmy, co należy robić z jakimś niepokojącym zachowaniem wtedy, kiedy już się ono pojawiło. Teraz zaś, przynajmniej w pewnym stopniu, potrafimy zapobiec jego pojawieniu się. Trzy obszary, w których takie zapobiegawcze kroki mogą zostać podjęte, związane są ze zdrowiem ogólnym, szkołą oraz z tym tak bardzo istotnym środkiem kontaktowania się człowieka z otoczeniem, jakim jest wzrok. Wierzymy głęboko, że w miarę jak rośnie wiedza o ludzkim ciele i jego funkcjonowaniu, w miarę jak przestaje się szukać winy u rodziców albo w otoczeniu, a zaczyna rozumieć uwarunkowania biologiczne, wiele dziecięcych zachowań, które tak długo spędzały rodzicom sen z powiek, może nie tylko doczekać się wyjaśnienia i skutecznej korekty, lecz przede wszystkim – czynności zapobiegawczych.

Niniejsze wydanie zostało rozbudowane o nową część. Jej treścią są bardzo drobiazgowe i, mamy nadzieję, praktyczne rozważania dotyczące zdrowia fizycznego dziecka. Doradzamy rodzicom, co przede wszystkim muszą brać pod uwagę, jeżeli ich dziecko zachoruje. Udzielamy szczegółowych wskazówek, jak – we współpracy z lekarzem – postępować w takich przypadkach.

Nowe wydanie powinno więc być pomocne nie tylko wtedy, kiedy zachowanie dziecka wzbudza niepokój rodziców, lecz również przy bardziej typowych, zwyczajnych kłopotach. Pomoże ono rozwiązać problemy zdrowia fizycznego i psychicznego, zanim jeszcze się one pojawią, lub – zanim osiągną niepokojące rozmiary.

1Wiek a zachowanie dziecka

Dziecięce zachowania mają sens. Na szczęście im więcej rodzice o nich wiedzą, tym więcej sensu potrafią z nich wydobyć. Trzy rzeczy szczególnej wagi, o których chcemy tutaj powiedzieć, pomogą Wam stać się lepszymi rodzicami, niż wynikałoby to jedynie z miłości i dobrej woli.

Po pierwsze, zachowania ludzkie – a zatem również i zachowania Waszego dziecka – rozwijają się według pewnych wzorców i w wysoce przewidywalny sposób. To, kim Wasze dziecko będzie, jest oczywiście uzależnione od sposobu, w jaki się je traktuje, ale podstawowe drogi rozwoju osobowości zależą bardziej od tego, kim ono jest, niż od tego, co Wy sami robicie (lub też czego nie robicie). Doktor Arnold Gesell już dawno stwierdził, że zachowania ludzkie podlegają pewnym stałym prawom, podobnie jak struktura fizyczna. Ciało Waszego dziecka rozwija się według określonego wzorca i to samo dzieje się z jego psychiką.

Po drugie, zachowania są wyraźnie uzależnione od struktury. Oznacza to, iż dzieci zachowują się tak, a nie inaczej w znacznym stopniu dlatego, że są tak, a nie inaczej zbudowane. Ludzie różniący się budową fizyczną różnią się też zachowaniem, nawet jeżeli wzrastali w tym samym środowisku.

Wrodzone predyspozycje dziecka oraz właściwości etapu rozwojowego, który właśnie osiągnęło, wpływają na jego zachowanie w stopniu nie mniejszym niż sposób, w jaki jest ono traktowane przez Was oraz innych ludzi.

Niniejsza książka opowie Wam o etapach rozwoju osobowości dziecka podczas pierwszych dziesięciu lat życia. Opowie również o właściwościach poszczególnych grup wiekowych: jakie są dwu-, trzyczy czterolatki i jakich zmian należy oczekiwać w miarę dorastania.

Dowiecie się też o zależnościach między rozmaitymi typami osobowości a zachowaniem. Etapy, przez które dziecko musi przejść w czasie swojego rozwoju, są, ogólnie rzecz biorąc, podobne dla wszystkich. Aby wejść na najwyższe piętro, trzeba przejść wszystkie schody. Choć jednak te schody (tj. kolejne etapy rozwoju) dla każdego są takie same, to sposób, w jaki poszczególne dzieci je pokonują, jest za każdym razem nieco inny. Zależy on – podobnie jak sposób objawiania zachowań charakterystycznych dla każdego etapu – od indywidualności dziecka.

Opowiemy Wam także o charakterystycznych etapach rozwoju. Musicie jednak pamiętać, że odpowiedzialność za dokładne poznanie indywidualności Waszego dziecka spoczywa na Was. Cokolwiek Wam powiemy o rozmaitych typach osobowości, może to być jedynie punktem wyjścia. Umiejętność rozpoznania i docenienia osobowości własnego dziecka jest jednym z najtrudniejszych, choć przy tym najwdzięczniejszych zadań rodzicielskich. Nikt Was w tym nie zastąpi.

Na początku zajmiemy się zagadnieniami wieku i etapu rozwoju. Są to zagadnienia najprostsze, ponieważ dotyczą spraw w zasadzie dla wszystkich dzieci podobnych. Postaramy się także pomóc Wam nieco w kwestii indywidualności i osobowości, pamiętając jednak, że główny ciężar spoczywa na Was samych.

Trzecim czynnikiem, równie ważnym jak dwa pozostałe, jest środowisko Waszego dziecka. Dużą rolę odgrywają tu cechy indywidualne. To, co sprawdza się doskonale w pewnym wieku lub u jednego dziecka, może nie być tak dobre dla innego dziecka lub w innym wieku.

Na szczęście jest taki aspekt środowiska, który można poznać 1 który daje się sterować. Nowa myśl, a raczej nowe pojmowanie i potraktowanie starej, zdroworozsądkowej prawdy, brzmi następująco: jedną z najważniejszych rzeczy, które rodzice mogą zrobić dla swojego dziecka, jest odpowiednie żywienie.

Oczywiście, właściwa dieta jest sprawą podstawową, jeśli chcemy, aby nasze dziecko cieszyło się dobrym zdrowiem. Podkreślić jednak należy, że właściwa dieta nie tylko zapewnia dobry rozwój fizyczny, lecz może też wpływać korzystnie na zachowanie dziecka. Coraz lepiej zdajemy sobie dziś sprawę z tego, że uboga dieta lub uczulenie na niektóre składniki pożywienia mogą być przyczyną rozlicznych problemów, od złego humoru, przez ociężałość, rozdrażnienie, kłopoty ze snem, słabe wyniki w nauce, aż do – w niektórych wypadkach – drobnych wykroczeń. A wszystko w połączeniu z tym, czego normalnie można się spodziewać – słabym zdrowiem.

Dzieciom z poważnymi zaburzeniami w niemal wszystkich rodzajach aktywności bardzo często można pomóc, zwracając uwagę na ich sposób odżywiania. A nawet w wypadku tych dzieci, których zachowanie nie odbiega zasadniczo od normy, wprowadzenie odpowiedniego pożywienia i zwracanie uwagi na te składniki, które powodują często trudną do wykrycia alergię, może przyczynić się do jeszcze lepszych postępów.

Kiedy zaczynacie wychowywać dziecko, staje przed Wami trudne, lecz jakże fascynujące wyzwanie. Mamy nadzieję, że to zadanie możemy Wam trochę ułatwić, dostarczając informacji o tym, jak dzieci się rozwijają i jak na ich zachowanie wpływa sposób odżywiania.

Lepsze i gorsze etapy

W miarę jak dziecko dojrzewa, ciało staje się coraz większe. Rozwój fizyczny może od czasu do czasu ulegać zahamowaniu, ale nigdy się nie cofa. Wasze dziecko nie stanie się pewnego dnia mniejsze.

Rozwój psychiczny jest bardziej złożony. Mamy całkowitą pewność, że Wasze dziecko, im starsze, tym będzie większe; niestety nie można zagwarantować, że będzie lepsze. Z biegiem czasu dzieci stają się coraz bardziej samowystarczalne. Potrafią coraz lepiej posługiwać się swoim ciałem, językiem i umysłem. Bez wątpienia dziesięciolatek nie wymaga już ciągłej troski ze strony rodziców, tak jak dziecko osiemnastomiesięczne. W wielu wypadkach dzieci wkraczające w wiek dorosły dostarczają swoim rodzicom więcej radości i mniej zmartwień niż wtedy, gdy były niemowlakami czy przedszkolakami.

Badania naukowe nad normalnymi dziećmi pokazały jednak, że to dążenie ku „coraz lepszemu” zachowaniu nie przebiega stabilnie i bez zahamowań, konsekwentnie i bez momentów regresji. Każdy nowy etap rozwoju ma swoje jasne i ciemne strony.

W początkach naszych badań założyliśmy, że im dziecko jest starsze, tym jego zachowania są stabilniejsze i zrównoważone, że następuje postęp od nierównowagi we wczesnym okresie do coraz pełniejszej równowagi. Kiedy pojawiały się odstępstwa od tego wzorca (to znaczy dziecko zaczynało zachowywać się gorzej niż uprzednio) przyczyn szukaliśmy w jego otoczeniu.

Badając jednak wczesne zachowania fizyczne, odkryliśmy, że gdy dziecko w pierwszym roku życia leży na brzuszku, to okresy, kiedy podkurcza ręce i ramiona, występują na przemian z tymi, gdy je wyprostowuje. Taka cykliczność występowania pewnego typu zachowań rozciągnęła się następnie na inne rodzaje aktywności. To samo dotyczyło stron ciała: początkowo obie wykazywały równą aktywność, później jedna zyskiwała przewagę, jeszcze później znowu powracała równowaga, i tak w koło.

Przenosząc potem nasze spostrzeżenia z najprostszych i najbardziej podstawowych dziecięcych gestów na „ważniejsze” zachowania dotyczące jednostki i grupy, zorientowaliśmy się, że one również w swoim rozwoju pokonują spiralną drogę, na której – przynajmniej przez pierwszych szesnaście lat życia – etapy równowagi i nierównowagi przeplatają się wzajemnie.

Odkrycie to ma zarówno teoretyczne, jak i praktyczne znaczenie. Dzięki niemu bowiem, nie tylko wiadomo dlaczego, lecz także kiedy należy oczekiwać zmiany zachowania dziecka na gorsze. Pomaga ono zrozumieć, że każdy etap tak zwanego dobrego zachowania musi ulec zaburzeniu, aby można było następnie osiągnąć równowagę na wyższym poziomie rozwoju. Nie można wspinać się jedynie po „dobrej” stronie życia. Równowaga musi się załamać i, przynajmniej okresowo, przejść w nierównowagę, jeżeli dziecko ma w końcu osiągnąć dojrzałość.

I tak dziecko, które podczas karmienia zachowywało się bardzo posłusznie, może około dwunastego miesiąca życia zażądać własnych sztućców i rozgarniać nimi jedzenie, niszcząc gładko dotychczas przebiegający rytuał. Dwuipółlatek, spokojnie dotąd przyjmujący wszystkie związane z jego osobą codzienne zabiegi, może pewnego dnia, w przypływie dojrzałości, powiedzieć: „Ja sam”. W wieku sześciu lat ten sam pęd ku dojrzałości może przynieść pragnienie niezależności, które objawi się tym, że powie: „Nie zrobię tego. Spróbujcie mnie zmusić”, chociaż jeszcze rok wcześniej wypełnianie poleceń matki sprawiało mu widoczną przyjemność. Ten sam pęd potrafi zmienić zawsze skorego do pomocy dziesięciolatka w buntowniczego jedenastolatka, krzyczącego ze złością: „Nie będę zmywał naczyń”, a łatwego we współżyciu, spontanicznego czternastolatka w zamyślonego, chimerycznego piętnastolatka.

Na szczęście żadna z tych zmian nie przychodzi zupełnie dowolnie. Przeciwnie, wszystkie one podlegają określonym regułom i wzorcom. Generalnie rzecz biorąc, okresy większej równowagi, zarówno wewnętrznej, jak i w stosunkach z ludźmi i światem zewnętrznym, przeplatają się z okresami, kiedy dziecko nie czuje się dobrze z samym sobą i wydaje się być w konflikcie z innymi.

Jeżeli więc zachowanie Waszego dziecka zmienia się nagle na gorsze, przyczyn nie należy koniecznie upatrywać w jego otoczeniu albo w „trudnym” charakterze. Może po prostu być tak, że po okresie równowagi nadszedł etap nierównowagi. I tak równowaga właściwa dzieciom dwuletnim zazwyczaj załamuje się mniej więcej w połowie trzeciego roku życia. Dobry pięciolatek staje się wybuchowym sześciolatkiem. Posłuszny dziesięciolatek zamienia się w krnąbrnego jedenastolatka.

Rycina 1.1 przedstawia rozkład okresów równowagi i nierównowagi w pierwszych dziesięciu latach życia.

Zachowania „lepsze” i „gorsze” przeplatają się ze sobą, wykazując wysoki stopień regularności. Istnieje też inna przemienność, równie zrytmizowana. Zachowanie zbyt skoncentrowane, zorganizowane – jak je swojego czasu nazwaliśmy – przeplata się z fazą rozproszenia, zachowania peryferyjnego. Dobrym przykładem tego pierwszego jest pięciolatek, trzymający się matczynej spódnicy, nieodstępujący jej na krok. Dla kontrastu, sześciolatkom właściwy jest raczej etap peryferyjny. Nigdy nie ma ich w domu. Biegają gdzieś po sąsiedztwie, zawsze skore do nowych doświadczeń, do poznawania nowych ludzi i miejsc. Rzeczą samej natury jest zadbać, by w ostatecznym rozrachunku dany człowiek nie objawiał postawy ekstremalnej, lecz łączył obydwa typy zachowań.

Może być tak, że przedkładacie stan równowagi nad stan nierównowagi, lubicie, kiedy dziecko jest ostrożne i przebywa blisko domu. Może też być tak, że wolicie, kiedy jest ekspansywne i żądne przygód. Jakkolwiek jednak rozkładałyby się Wasze preferencje, zachowajcie

Rycina 1. 1. Okresy równowagi i nierównowagi w życiu dziecka cierpliwość wobec oznak etapu z nimi niezgodnego. Dziecko musi przejść przez obydwie skrajności. Jeden typ zachowania jest równie niezbędny dla jego rozwoju jak drugi.

Możemy próbować łagodzić „gorsze” okresy, poskramiać nadmierną ekspansywność lub umiejętnie mobilizować, gdy dziecko zanadto zamyka się w domu. Jeżeli jednak zaakceptujemy obydwie skrajności jako konieczne składniki rozwoju, miast winić o nie kogokolwiek (nauczyciela, współmałżonka, sąsiada, samo dziecko), będzie to oznaczało, że przyjęliśmy postawę realistyczną.

Sugestie

Wszystkie czynności dziecka, które zazwyczaj skupiają na sobie uwagę rodziców (jedzenie, spanie, wydalanie i inne), rozwijają się, jak już powiedzieliśmy, w cyklu podległych pewnym wzorcom etapów. W drugiej części niniejszej książki zamierzamy zająć się tymi czynnościami.

Nie tylko jednak czynności i zachowania rozwijają się w ten sposób. Same kolejne poziomy wiekowe rządzą się określonymi prawidłowościami. Zachowanie w danym wieku nie jest po prostu sumą poszczególnych rzeczy, które dziecko może zrobić. Jest raczej tak, jakby każdy wiek miał swoją własną osobowość.

Pragniemy jednak udzielić Wam dwóch ostrzeżeń. Po pierwsze nie traktujcie naszego „rozkładu jazdy” zbyt poważnie. Nie próbujcie dopasować doń swojego dziecka na siłę. Opisujemy tu bowiem jedynie mniej lub bardziej przeciętny sposób zachowania na każdym etapie. Jeżeli więc nazywamy jakiś rodzaj zachowania typowym dla czterolatków, oznacza to, że na każdą setkę zwyczajnych czterolatków około połowy będzie się tak zachowywać właśnie w wieku czterech lat, jedna czwarta będzie miała ten typ zachowania już za sobą, a jedna czwarta – dopiero do niego dorośnie.

Jest zupełnie normalne, że Wasze dziecko nieco wyprzedza w jakimś typie zachowań swój wiek albo też że dorasta do niego troszeczkę później. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa dziecko przejdzie przez wszystkie opisane przez nas etapy, ale tempo marszu wyznaczy sobie samo. Nie zamartwiajcie się więc, gdy nie wszystko pokrywa się z naszym schematem.

Inna możliwość jest taka, że indywidualna spirala rozwoju danego dziecka będzie się plasować po prawej lub po lewej stronie naszej spirali z ryciny 1.1. W pierwszym wypadku dziecko będzie wykazywało raczej skłonności do równowagi i „dobrej” strony życia. Nawet na etapie największego rozchwiania nie posunie się daleko ku biegunowi nierównowagi. Jeżeli zaś spirala rozwoju Waszego dziecka znajduje się po lewej stronie, możecie oczekiwać raczej stanu permanentnej nierównowagi, z mniejszą liczbą „dobrych” okresów niż u tak zwanego przeciętnego dziecka. Znaczy to, że zachowanie Waszego dziecka może nieco odbiegać – czyli może być gorsze lub lepsze – od tego, które opisaliśmy.

Wasze zadanie polegać będzie wobec tego nie na przyrównywaniu Waszego dziecka do jakiegoś „przeciętnego” wzorca, lecz na porównywaniu go z nim samym – jakie było przedtem i jakie może być w przyszłości. Opisywanych przez nas etapów nie należy traktować jako bezwzględnych norm, które każde dziecko powinno spełniać w dokładnie określonym czasie. Mają one raczej za zadanie pomóc w rozpoznaniu prawdopodobnego kierunku, w którym będzie zmierzało Wasze dziecko w miarę dorastania.

Jest też inne nieporozumienie, którego koniecznie chcielibyśmy uniknąć. Niektórzy ludzie sądzą, że jeżeli opisaliśmy jakieś naganne zachowanie jako typowe dla danego wieku (na przykład czterolatek używający brzydkich słów czy sześciolatek, który mówi, że nienawidzi swojej matki), to znaczy, że w tej sprawie nie należy już nic robić. Uważają oni, że radzimy im jedynie stwierdzić: „Och, to po prostu taki wiek”, usiąść spokojnie i czekać, aż to się zmieni. Nic bardziej błędnego! Chodzi nam o to, aby rodzice, wiedząc, że dany rodzaj nagannego zachowania jest charakterystyczny dla określonego wieku, nie traktowali go ze śmiertelną powagą; dzięki temu nie będziecie obciążali winą za postępowanie Waszego dziecka zbyt wielu ludzi.

Wiedza o tym, czego można się spodziewać, nie zwalnia Was automatycznie z obowiązku przeciwstawiania się niepożądanym zachowaniom. Może natomiast pomóc Wam je zwalczać w sposób bardziej skuteczny niż działoby się to wtedy, gdybyście byli zupełnie do tej roli nieprzygotowani. Nad niektórymi przypadkami przejdziecie do porządku dziennego. W innych uda Wam się zastąpić zachowanie naganne bardziej stosownym. W jeszcze innych może wystarczyć działanie zapobiegawcze. Z niektórymi będziecie jednak musieli wziąć się za bary.

2Wiek dziecka a etapy rozwoju

Cykle zachowań

Podążając za naszym opisem kolejnych etapów rozwojowych, zauważycie, że wydają się one ciągle powtarzać. Szczegółowe analizy zachowań w pierwszych dziesięciu latach życia – uzupełnione przez badania dotyczące okresu między rokiem dziesiątym a szesnastym – nie pozostawiają wątpliwości, że określone, powtarzalne sekwencje zachowań układają się w cykle, następujące po sobie aż do chwili, kiedy dziecko osiągnie wiek dojrzały1. Pierwszy z nich występuje między drugim a piątym rokiem życia. Powtarza się on następnie między piątym a dziesiątym i jeszcze raz – między dziesiątym a szesnastym.

Niektórzy z Was uznają takie całościowe i cokolwiek abstrakcyjne ujęcie sprawy zachowań za przydatne. Inni natomiast będą woleli zająć się właściwościami jednego, aktualnie ich interesującego wieku. Na użytek tych pierwszych podajemy poniżej opis cyklów zachowań, który powstał w wyniku uważnej obserwacji dzieci między drugim a szesnastym rokiem życia.

Przede wszystkim zauważyliśmy, że drugi, piąty i dziesiąty rok życia to punkty maksymalnej równowagi, kiedy dziecko wydaje się mieć względnie mało kłopotów z samym sobą i z otaczającym światem. Po każdym z tych okresów spokoju następuje krótki okres załamania, kiedy dziecko wykazuje wyraźne oznaki nierównowagi. Charakterystyczna łatwość w obejściu dwulatka załamuje się, kiedy ma ono około dwóch i pół roku; pięciolatka – w drugiej połowie szóstego roku życia; dziesięciolatka – około jedenastego roku życia, kiedy to dziecko wydaje się absolutnie skłócone z całym światem i z samym sobą.

Po każdym z tych etapów następuje znowu – około trzeciego, w połowie siódmego oraz około dwunastego roku życia – okres względnej równowagi. Dziecko czuje się dobrze z samym sobą i otaczającym je światem.

Wówczas z kolei ma miejsce zazwyczaj faza skrytości i uwewnętrznienia, kiedy dziecko chłonie wrażenia i doświadczenia ze świata zewnętrznego i wiele czasu poświęca na ich przemyślenie, przetrawienie i zrozumienie. To zdarza się najczęściej w wieku trzech i pół, siedmiu i trzynastu lat. W wieku trzech i pół roku procesowi temu towarzyszą często przykre efekty uboczne, w postaci ogólnej niestabilności emocjonalnej, rozmaitych lęków, złej orientacji przestrzennej, drżenia rąk, pojękiwania i wysokiego, roztrzęsionego brzmienia głosu, a także jąkania się i zacinania. Siedem i trzynaście lat to wiek bardziej stabilny, lepiej wytrzymujący ciężary tego okresu rozwoju. Efekty uboczne objawiają się we wzmożonej wrażliwości, skrytości, obniżeniu nastroju i ogólnym pesymistycznym nastawieniu do życia.

Wszystkie te trzy etapy ustępują miejsca wielkiej ekspansywności: cztero-, ośmio – i czternastolatki są pełne życia i skore do zawierania przyjaźni. Czasami bywa to nawet niebezpieczne. Czterolatek wędruje po okolicy i łatwo się gubi, ośmiolatek rozbija się po ulicach na rowerze, a czternastolatek zaplątuje się w mnogości sprzecznych nieraz uczuć, które żywi do innych.

O kolejnych trzech etapach (cztery i pół, dziewięć i piętnaście lat) wiemy najmniej, ale wystarczająco dużo, by rozpoznać występujące w nich regularności. Nastawienie do świata charakteryzuje się wówczas mniejszą otwartością niż poprzednio, gorsza jest też ogólna równowaga. Pediatrzy często określają te okresy życia mianem neurotycznych, choć są to zazwyczaj zupełnie prawidłowe etapy rozwoju. I jeszcze raz, po każdym z nich, następuje okres stabilności i równowagi w wieku pięciu, dziesięciu i szesnastu lat.

Rozpoczęliśmy kreślenie tego ogólnego wzoru rozwoju zachowań od wieku dwóch lat, ale moglibyśmy równie dobrze rozpocząć od wieku niemowlęcego i wczesnodziecięcego, gdzie występuje takie samo przeplatanie się stanów równowagi i nierównowagi, zwrotów na zewnątrz i do wewnątrz. Zmiany następują wówczas bardzo wyraźnie, początkowo w odstępach tygodniowych, a później – dwutygodniowych. Dziecko sześciotygodniowe uśmiecha się bezwiednie, ale uśmiech dziecka ośmiotygodniowego jest już zwrócony w stronę otoczenia. Od około dwunastego tygodnia do roku zmiany występują w odstępach mniej więcej miesięcznych, od roku do dwóch – co trzy miesiące, od drugiego do siódmego roku życia – co pół roku. Od siódmego do dziesiątego – i dalej szesnastego – roku życia punkty zwrotne występują rzadziej, w odstępach mniej więcej rocznych. Wydłużanie się poszczególnych etapów ma przypuszczalnie miejsce także później, w trzeciej i czwartej dekadzie życia. Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że różnicowanie postaw towarzyszy nam przez całe życie, choć kolejne etapy nie są już tak łatwe do wychwycenia.

Oto krótka, schematyczna tabela opisanych powyżej przemian:

Tabela 2.1. Schemat przemian w zachowaniu

2 lata

5 lat

10 lat

spokój, pewność

2 1/2

5 1/2-6

11

załamanie

3

6 1/2

12

harmonia, równowaga

3 1/2

7

13

uwewnętrznienie

4

8

14

żywiołowość, ekspansywność

4 1/2

9

15

uwewnętrznienie – uzewnętrznienie, niepokój, „neuroza”

5

10

16

spokój, pewność

Obrazowe przedstawienie rytmicznych wahań między stanami równowagi i nierównowagi (którym często towarzyszą wahania między postawami „na zewnątrz” i „do wewnątrz”) znajduje się na rycinie 1.1.

O czym trzeba pamiętać w związku z etapami rozwoju

Większość czytelników zdaje sobie z pewnością sprawę, że każda klasyfikacja etapów rozwoju w rodzaju tej, którą przedstawiliśmy, jest wielkim uproszczeniem. Kiedy opisujemy charakterystyczne dla jakiegoś wieku zachowanie, nie znaczy to, że wszystkie dzieci będą się w tym wieku tak właśnie zachowywać. Są dzieci, których zachowania niezwykle rzadko pozostają w zgodzie z naszym opisem.

Naprawdę ważny – o wiele ważniejszy niż to, w jakim wieku dziecko osiągnie dany etap – jest porządek następowania po sobie kolejnych etapów. Każde dziecko nada tej sekwencji swoje indywidualne tempo. Ważne jest, by pamiętać, że po każdym okresie względnej równowagi następuje okres niepokoju, niedostosowania.

Istnieje wiele możliwych wyjątków, sprzecznych z postawioną przez nas tezą, że zachowanie dziecka czteroletniego jest zazwyczaj trudne do opanowania.

Przede wszystkim jest całkiem normalne, że Wasze dziecko mogło osiągnąć ten etap trochę wcześniej lub później (tj. poniżej lub powyżej czwartego roku życia) albo też że ma tak łagodne usposobienie, iż nawet wtedy, gdy jest najbardziej – jak na swoje możliwości – rozbrykane, z łatwością można to opanować. Może być jednak z natury tak żywiołowe, że trudno je opanować w każdym wieku.

Poza tym nawet na etapie nierównowagi może się zdarzyć, że potrzeby dziecka są tak dobrze zaspokajane, iż zachowuje się ono spokojnie.

Wreszcie, chociaż cztery lata to wiek, kiedy stosunki między wieloma dziećmi a otoczeniem nie układają się najlepiej, zdarzają się jednak dzieci, które, nawet sprawiając innym niemało kłopotów, wydają się mimo wszystko zachowywać harmonię i równowagę wewnętrzną.

Ważniejsze jest więc dla Was – jako rodziców – rozpoznać rytm rozwoju Waszego dziecka, przemienność okresów ekspansji i zamknięcia, harmonii i dysharmonii, być przygotowanym na to, że po ciszy często następuje burza i na odwrót, niż skupiać się na tym, aby pasowało ono ściśle do jakiegokolwiek schematu. Musicie zawsze pamiętać, że każde dziecko jest niepowtarzalną indywidualnością.

Trzeba też pamiętać, że każdy etap ma swoje zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty, więc nawet najgorszy okres ma swoje dobre strony.

Wasz czterolatek może więc wykazywać zbytnią śmiałość, ale przynajmniej objawia wówczas wiarę we własne siły i niezależność, których tak mu brakowało w wieku trzech i pół roku. Podobnie, sześciolatek może często być buntowniczy, agresywny, wymagający i samolubny. Jednocześnie jednak jest w nim ogromny entuzjazm i umiłowanie życia. Niektóre rzeczy są dlań wstrętne, ale inne wydają się absolutnie cudowne. W jednej chwili może Was nienawidzić, w następnej – szaleńczo kochać.

Siedmiolatek zaś, choć bywa czasami markotny i przygnębiony, marudny i niezadowolony, często wykazuje skłonność do namysłu i wstrzemięźliwość, co może być przyjemną odmianą po rozswawolonym sześciolatku.

Każdy wiek może więc przynieść zmiany na gorsze, ale z całą pewnością przyniesie też zmiany na lepsze. Starajcie się dostrzegać te dobre strony, łagodząc jednocześnie skutki złych. Poniżej podajemy pewną liczbę istotnych wyróżników kolejnych etapów podczas pierwszych dziesięciu lat życia.

Cztery tygodnie

Jak może się zachować czterotygodniowe dziecko? Czego możemy po nim oczekiwać? Niewiele, w porównaniu z bardzo już uczonym dzieckiem dwunastomiesięcznym. Nie potrafi jeszcze pełzać, chodzić ani mówić. Ale w porównaniu z nim samym sprzed trzech czy czterech tygodni postęp jest ogromny. Nigdy, w całym życiu człowieka (wyłączając okres płodowy), nie następuje większy rozwój w tak krótkim czasie.

Na poziomie fizjologicznym dziecko potrafi już regularnie oddychać. Rytm serca ustabilizował się, podobnie jak temperatura ciała. Napięcie mięśniowe nie podlega już, jak przedtem, ciągłym fluktuacjom. Kiedy podnosimy dziecko, możemy zaobserwować reakcję jego układu motorycznego.

Dziecko lepiej teraz śpi i jest aktywniejsze po przebudzeniu. Otwiera szeroko oczy i nie tak łatwo zapada znowu w płytką drzemkę. Kiedy nie śpi, ma swoją ulubioną pozycję – zazwyczaj leżącą, z główką (jeżeli leży na plecach) zwróconą w ulubioną stronę, rączką z tej strony wyciągniętą, a z drugiej – podkurczoną. Może to być wskazówką, którą ręką będzie się później chętniej posługiwało.

Jego spojrzenie może przypadkiem zatrzymać się na twarzy matki, ale będą to jedynie krótkie chwile. Chociaż potrafi wydawać gardłowe dźwięki, to jego uśmiech nie stanowi jeszcze formy kontaktu z drugim człowiekiem. Reaguje jednak pozytywnie, kiedy mu się dogadza, oraz negatywnie, gdy czuje ból albo gdy nikt się nim nie zajmuje. Potrafi też płakać. Zaczyna w miarę swoich niewielkich możliwości narzucać własną wolę światu i na ten świat reagować.

Szesnaście tygodni

Dziecko szesnastotygodniowe wydaje się już całkiem dojrzałe, przynajmniej w zestawieniu z okresem poprzednim. Nie tylko nastąpił olbrzymi skok naprzód w sprawnościach motorycznych i werbalnych, ale – co więcej – jest ono teraz, w pewnym przynajmniej stopniu, istotą społeczną! Lubi leżeć w dużym łóżku i bardziej dobitnie zaznacza swoją obecność w domu. Jedzenie nie zaprząta już jego uwagi bez reszty i może niekiedy trochę poczekać.

Nie wystarcza mu tylko leżenie na plecach. Lubi być noszone i na krótkie chwile podpierane do pozycji siedzącej, by móc przyglądać się światu. Patrząc, jąk jego oczy nabierają blasku, ramiona napinają się, oddech ulega przyspieszeniu, jak na twarzy malucha pojawia się uśmiech, kiedy podnosimy go do pozycji siedzącej, możemy próbować zgadywać, jakim człowiekiem będzie nasze dziecko, gdy dorośnie.

W czynnościach motorycznych zauważyć można wyraźny postęp, szczególnie w porównaniu z okresem sprzed czterech tygodni. Dwunasty tydzień jest bowiem dla wielu niemowląt momentem całkowitej nierównowagi. Położone na brzuszku dziecko w tym wieku szamocze się niezdarnie. (Wiele kłopotów może wtedy nastręczać również karmienie. Niekiedy występują problemy ze spaniem, a przede wszystkim z zasypianiem. Dzieci dwunastotygodniowe często płaczą, szczególnie wieczorami).

Wszystko to ulega poprawie około szesnastego tygodnia życia. Lepiej przebiega karmienie (jeżeli dziecko jest karmione butelką, myślicie wtedy najczęściej, że nareszcie udało się Wam odnaleźć odpowiednią mieszankę). Głód potrafi dawać się dziecku mocno we znaki, ale zdarza się również, że rezygnuje ono z posiłku o szóstej po południu z tego prostego powodu, iż nie jest głodne. Poza tym łatwiej zasypia i potrafi przespać całą noc.

Stan równowagi właściwy wiekowi szesnastu tygodni wyraża się nade wszystko w umiejętnościach przybierania pewnych pozycji. Połóż malca na podłodze, a nie będzie już taki bezradny jak wcześniej. Może nawet, na krótkie chwile, utrzymywać równowagę w pozycji, którą nazywamy pływacką: nogi wyciągnięte na całej długości, dłonie i ramiona napięte, dolna część tułowia (co sprawiać może trudność nawet człowiekowi dorosłemu) odrywa się od podłoża.

Oczy śledzą poruszające się obiekty – kąt widzenia często jest szerszy niż 180 stopni. Ręce wyciągają się w kierunku pożądanych przedmiotów, choć dziecko nie potrafi ich jeszcze chwycić.

A wreszcie, co dla rodziców jest najważniejsze, dziecko reaguje na zachowania innych ludzi: gaworzy, cmoka, głośno się śmieje. Potrafi nawet odwzajemnić się uśmiechem. Jest na najlepszej drodze do uzyskania pełnego kontaktu z rodziną.

Dwadzieścia osiem tygodni (ok. sześć i pół miesiąca)

Jeżeli Wasze szesnastotygodniowe dziecko wydawało się Wam cudownie dojrzałe, to dojrzałość ta była jednak niczym w porównaniu z tym, co potrafi dziecko dwudziestoośmiotygodniowe. Nie tylko zdecydowanie woli ono teraz pozycję siedzącą, lecz na dodatek potrafi, w sprzyjających warunkach, utrzymywać ją przez dłuższy czas.

Dziecko jest obecnie tak dojrzałe, że zwyczajne siedzenie i patrzenie dalece mu nie wystarcza. Chce również dotykać różnych przedmiotów, a także domaga się, by trzymano je w pozycji stojącej i podrzucano do góry, jakby podskakiwało.

Niezależnie od tego, czy leży na plecach, na brzuszku, czy też siedzi na swoim wysokim krzesełku, musi stale coś trzymać w rączce. Potrafi już nie tylko wyciągnąć ją w kierunku pożądanego przedmiotu, lecz także, jeśli tylko nie znajduje się on zbyt daleko, niezgrabnie go uchwycić. Najbardziej prawdopodobne jest, że podniesie go do buzi.

(Kiedy leży na plecach, chwyta rękami i wkłada do buzi swoją stopę – bez wątpienia osiągnięcie dużej miary!)

Dziecko w tym wieku potrafi nie tylko chwytać przedmioty, ale też przekładać je sobie z ręki do ręki. Potrafi spędzać na tej czynności, którą nazywamy transferem, długie, szczęśliwe chwile. Może z zachwytem walić rozmaitymi rzeczami o stoliczek przy swoim krzesełku.

Potrafi więc naprawdę zabawiać się samo przez długi czas. Nie znaczy to jednak, że nie interesuje się ludźmi. Dziecko w tym wieku jest jednostką prawdziwie społeczną. Z radością uśmiecha się do tych, którzy na nie patrzą, i jest zazwyczaj bardzo przyjacielsko nastawione wobec innych ludzi, zarówno swoich bliskich, jak i obcych. Odznacza się miłym połączeniem samowystarczalności i instynktu społecznego. Z łatwością przechodzi od samodzielnej zabawy do czynności i zachowań związanych z obecnością kogoś innego. Słucha, gdy się do niego mówi, szczególnie zaś lubi niski głos ojca, który wcześniej napawał je lękiem. Przysłuchuje się także swoim własnym próbom wokalnym.

Dziecko w każdej sytuacji czuje się dobrze, gdyż wiek dwudziestu ośmiu tygodni, podobnie jak szesnastu, to okres znakomitej równowagi. Wzorce zachowań i emocje (które same w sobie stanowią wzorce) są dobrze zestrojone.

Jednakże, jak stwierdził dr Gessel, ten okres równowagi, jak zresztą i pozostałe, ma krótki żywot. Zespół wzrostu nie zna pojęcia spoczynku. Nowe wyzwania, nowe napięcia związane z rozwojem szybko zaburzą stan równowagi, wytworzą niestabilność, która z kolei ustąpi miejsca następnemu etapowi równowagi.

I tak, wiek szesnastu tygodni był, jak już wspominaliśmy, okresem doskonałej równowagi. Nowy wysiłek – wynikający z konieczności robienia rzeczy, których dotąd się nie potrafiło – doprowadził w wieku około dwudziestu tygodni do stanu zdecydowanej nierównowagi. Dwudziestotygodniowe dziecko próbuje na przykład, leżąc na brzuszku, wciągnąć kolana pod siebie. Nie udaje mu się to. Próbuje samo usiąść – i to też mu nie wychodzi. Wyciąga rękę w kierunku przedmiotów i stara się je chwycić – bez powodzenia. Płacze, kiedy matka wychodzi z pokoju. Zaczyna odróżniać swoich od obcych.

Wszystko to sprzyja powstawaniu frustracji. Na szczęście mija ona między dwudziestym czwartym a dwudziestym ósmym tygodniem, kiedy dziecko opanowuje nowe umiejętności.

Czterdzieści tygodni (ponad dziewięć miesięcy)

Wiek czterdziestu tygodni to kolejny okres równowagi na drodze rozwoju dziecka. W dwudziestym ósmym tygodniu zatrzymało się ono na chwilę w tym cudownym punkcie, kiedy umiejętności dorównywały pragnieniom. Próbowało wielu nowych rzeczy – ale, jak się wydaje, głównie tych, z którymi mogło sobie poradzić. Było tym w zupełności usatysfakcjonowane.

Stan ten mija na ogół około trzydziestego drugiego tygodnia. Dziecko jest bardziej świadome, a wskutek tego – bardziej wrażliwe. Wiek trzydziestu dwóch tygodni to taki moment, kiedy na widok obcych dziecko reaguje lękiem, a nawet płacze. Nie jest to krok wstecz, lecz wynik nowo nabytej zdolności rozróżniania między znanym a nieznanym.

Dziecko w tym wieku może mieć kłopoty z postawą. Nie potrafi jeszcze pełzać ani raczkować, ale próbuje zbliżyć się do przedmiotów pozostających poza jego zasięgiem, kręcąc się wokół własnej osi, co często bywa powodem rozdrażnienia.

Z tej i innych przyczyn, które sami możecie u swojego trzydzie-stotygodniowego dziecka zaobserwować, następuje wówczas krótki okres poważnej nierównowagi. Płacz i śmiech mieszają się ze sobą i czasami są nie do odróżnienia.

Tym bardziej upragniony jest okres następny, między trzydziestym szóstym a czterdziestym tygodniem, kiedy dziecko osiąga krótkotrwały stan miłej równowagi.

Jest ono wówczas nie tylko świetnie przystosowane do życia w rodzinie, lecz i skłonne do kontaktu. Wiele dzieci potrafi odpowiedzieć na „papa”. Niektóre umieją robić „kosi-kosi-łapki”. Są też sprawne głosowo. Zarówno domownicy, jak i obcy mogą liczyć na gorący uśmiech.

Doskonale też mają się sprawy z postawą. Dziecko w tym wieku potrafi siedzieć samo, a nawet, siedząc bez oparcia, operować przedmiotami. Umie samo przejść do pozycji leżącej. (Niedługo nauczy się również samo siadać).

Potrafi podpierać się na rękach i kolanach, a dzięki temu – pełzać na niewielkie odległości. Z tą chwilą cały świat staje przed nim otworem. Co więcej, umie podciągnąć się do pozycji stojącej, opanowując w ten sposób kolejny wymiar rzeczywistości.

Ponadto wraz z nabywaniem nowych umiejętności zwiększa się także zdolność chwytania przedmiotów i operowania nimi. Chwytanie nie polega już na zagarnianiu całą dłonią. Dziecko potrafi teraz trafić palcem wskazującym w drobny przedmiot i ująć go między tym palcem a kciukiem.

Staje się coraz bardziej świadome innych ludzi. Nie tylko robi „papa” i kosi-kosi”, ale odpowiada też na gesty, wyrazy twarzy i dźwięki. Zwraca uwagę na „nie, nie” – najbardziej przydatny komunikat, z którego nauczy się doskonale korzystać, aż do czasu, gdy samo z kolei zostanie rodzicem. Z upodobaniem używa swojego głosu i potrafi powtarzać proste sylaby.

W sumie Wasze dziecko wchodzi coraz śmielej na scenę.

Dwanaście miesięcy

Czterdzieści tygodni to okres ogromnych osiągnięć w tak wielu dziedzinach, że możecie się nawet zastanawiać, czegóż to jeszcze Wasze dziecko jest w stanie dokonać. W rzeczy samej następnych dwanaście tygodni nie przyniesie tak wielkich zmian jak poprzednie. Tempo wzrostu spada. Wkrótce trzeba będzie wydłużyć jednostkę miary.

Pewne zmiany jednak nastąpią. Największą prawdopodobnie jest ta, że dziecko porusza się już zupełnie swobodnie na czworakach. Mobilny dwunastomiesięczny dzieciak jest zupełnie kimś innym niż czterdziestotygodniowy osesek, który mógł pokonywać tylko niewielkie odległości, jeśli w ogóle to potrafił. Chodzenie na czworakach to jednak nie wszystko. Dziecko w tym wieku zazwyczaj umie chodzić przytrzymując się mebli; zrobi też przynajmniej kilka kroków, prowadzone za ręce.

Jeżeli chodzi o zachowania społeczne, to – po kolejnym okresie nierównowagi około czterdziestego czwartego tygodnia, kiedy to trzymało dystans w stosunku do obcych – dziecko staje się pogodne, pewne siebie i przyjacielsko nastawione. Uwielbia mieć widownię, rozpoznaje aprobatę innych, powtarzając zachowania, które wzbudziły wesołość, lubi wymienność ról podczas zabawy i potrafi naśladować proste gesty międzyludzkie. Szczególnie zaś przepada za zabawą w chowanego i kocha uciekać na czworakach, kiedy ktoś za nim goni.

Coraz większa sprawność ruchowa może niekiedy zakłócać rutynę codziennych czynności. Na przykład dziecko może zechcieć stać podczas karmienia albo mieszać łyżką w jedzeniu. Ale daj mu tylko pole do wykorzystywania nowych możliwości, pozwól mu stać na wysokim krześle (odpowiednio zabezpieczonym) albo bawić się łyżką, a proces karmienia od razu odzyska poprzednią płynność.

Przy odrobinie wyobraźni z Waszej strony, możecie dać swojemu rocznemu dziecku możliwość ujawnienia jego nowych umiejętności bez zakłócania rytmu i porządku dnia. Jeden rok życia bowiem, chociaż nie jest momentem oszałamiających postępów, bywa zazwyczaj okresem dobrego, sprawnego funkcjonowania na wszystkich polach aktywności.

Piętnaście miesięcy

Zachowanie dziecka piętnastomiesięcznego jest daleko mniej płynne niż dzieje się to w wieku dwunastu miesięcy. Główną przyczyną jest jednoczesne pojawienie się zbyt wielu nowych czynności. Dziecko próbuje opanować je wszystkie i robi to z takim wigorem, że nie należy się przejmować, jeżeli poprzednia harmonia ulegnie pewnemu zachwianiu.

Piętnaście miesięcy określa się zazwyczaj jako okres biegania, tłuczenia i ciskania. Wcześniejszy etap relacji dwustronnej współpracy ustąpił miejsca zachowaniom jednokierunkowym (co nasili się jeszcze w wieku osiemnastu miesięcy). Dziecko piętnastomiesięczne nie jest już tą czepiającą się mebli niezdarą. Potrafi teraz chodzić i korzysta z nabytej w ten sposób wolności, protestując zarówno przeciw szelkom, jak i kojcowi. Zwyczajne „nie” już nie skutkuje. Tyle jest do zrobienia i do zobaczenia. Ruchliwość objawia się nie tylko na równych płaszczyznach. Dziecko w tym wieku może – jeżeli mu się pozwoli – bez końca wchodzić na schody (choć jest to bardziej typowe dla wieku osiemnastu miesięcy).

Biegając, dziecko wpada na liczne przeszkody. Jest bez przerwy aktywne i ma bardzo mało zahamowań. Najlepiej, jeżeli trzyma się je tam, gdzie nie może wyrządzić sobie dużej krzywdy.

Zamknięte w kojcu, najprawdopodobniej wyrzuci zeń wszystkie zabawki. Rzucanie jest zresztą jednym z jego ulubionych zajęć. Dziecko rzuca zabawkę i następnie woła, by mu ją podano. Uwielbia też wkładać jeden po drugim przedmioty do jakiegoś pojemnika i wyjmować je, chociaż próbuje zwykle włożyć więcej niż się tam mieści. Jeżeli może obserwować coś ciekawego, na przykład ruch uliczny, jest większa szansa na to, że będzie siedziało spokojnie w swoim kojcu.

Rosną zdolności językowe – choć nie widać tu jeszcze wielkiego postępu. Mimo to dziecko piętnastomiesięczne potrafi często poprosić o to, czego chce, wydając jakiś dźwięk i niekiedy pokazując palcem, umie całym ciałem wyrazić sprzeciw albo odmowę, a także rozumie podstawowe słowa i zdania.

Przy niektórych dzieciach można postawić talerz z jedzeniem, nie ryzykując, że wsadzą weń ręce. Niektóre rezygnują z butelki, a nawet trzymają, choć niezdarnie, kubek przy piciu albo próbują same jeść łyżką, podobnie niezdarnie. Mogą też współpracować przy ubieraniu, wyciągając na polecenie odpowiednią nogę czy rękę.

Nastroje są zmienne, a złość, choć wybucha gwałtownie i jest bardzo żywiołowo wyrażana, nie trwa długo. Takie dziecko łatwo czymś zająć i odwrócić jego uwagę, jeżeli tylko dorosły ma wystarczająco dużo energii, by dotrzymać mu kroku.

Osiemnaście miesięcy

Dziecko osiemnastomiesięczne maszeruje ulicą jednokierunkową, chociaż ten kierunek może raptownie się odwrócić. Ulica ta zazwyczaj prowadzi w dokładnie przeciwnym kierunku niż życzyłby sobie tego dorosły. Poproszone „Chodź tu kochanie”, dziecko albo stoi nieruchomo, albo biegnie w inną stronę (może też skorzystać z umiejętności chodzenia tyłem). Poproś je, by wyrzuciło coś do kosza na śmieci, a najprawdopodobniej wyrzuci z niego to, co tam jest. Wyciągnij rękę po kubek, który właśnie opróżniło, a ono rzuci go na podłogę. Daj mu drugą skarpetkę do ubrania, a ono raczej ściągnie tę, którą już ma na nodze. Jego skłonność do robienia wszystkiego na przekór jest prawdopodobnie przyczyną, dla której tak dobrze działa ta stara sztuczka: kiedy dziecko ucieka od nas, pokazujemy mu „papa” i odchodzimy, a wtedy ono – na ogół – biegnie za nami.

Rzecz nie tylko w tym, że dziecko nie przychodzi, kiedy się je wzywa. Ono rzadko kiedy stosuje się do jakichkolwiek poleceń. „Nie” jest jego ulubionym słowem.

Nie chodzi tu o to, że dziecko osiemnastomiesięczne jest „złe”, ani też o to, że nie opanowało jeszcze wielu umiejętności. Ono po prostu jeszcze nie osiągnęło stadium, w którym słowa w sposób naturalny skłaniają do działania, ani tego, w którym można na coś poczekać. „Teraz” jest jedynym liczącym się dla niego wymiarem czasu. Próby namówienia go, by przez minutkę na coś poczekało, są z góry skazane na przegraną, ono zaś nie zniesie żadnego niepowodzenia (niestety, choćbyście nie wiem jak starali się mu ich oszczędzać, samo będzie ich sobie przysparzać).

Relacje międzyludzkie są nieomal całkowicie nastawione na branie. Dziecko ma skłonność do traktowania innych ludzi, z wyjątkiem rodziców, jak przedmioty – w szczególności innych dzieci. Jest tak samo prawdopodobne, że nadepnie na swojego kolegę, jak to, że go obejdzie. Idea dzielenia się jeszcze nawet nie zaczęła kiełkować.

Osiemnaście miesięcy nie jest „najlepszym” wiekiem, jeżeli stosujemy miarę posłuszeństwa, wykonywania poleceń, zachowywania umiaru. Jeśli jednak potrafimy zrozumieć niedojrzałość – motoryczną, językową, emocjonalną – będziemy mogli łatwo zapanować nad zachowaniem dziecka.

I tak, jeśli chcesz, by do Ciebie przyszło, zwab je albo nawet przynieś, ale nie wołaj. Ono po prostu jest jeszcze za małe, aby zastosować się do polecenia.

Jeżeli chcesz trzymać je z dala od jakichś miejsc w domu, postaraj się uniemożliwić mu to fizycznie. Przekonasz się, że bariery fizyczne działają skuteczniej niż słowne zakazy.

Kiedy do niego mówisz, staraj się używać prostych słów. „Kurtka-czapka-spacer” jest komendą obliczoną w sam raz na poziom dziecka osiemnastomiesięcznego.

Zajmując się takim dzieckiem, trzeba przez cały czas pamiętać, że ma się do czynienia z malutką, niedojrzałą istotą. Rozumie ono wprawdzie więcej słów niż potrafi wymówić, ale i tak jest to bardzo ograniczony zasób. Potrafi chodzić, biegać, a nawet się wspinać, ale jego zmysł równowagi jest jeszcze bardzo niepewny. Przy swoim gorącym temperamencie i potrzebie otrzymywania wszystkiego „teraz”, jego sfera emocjonalna jest tak samo niedojrzała jak wszystko inne.

Jeżeli oczekujesz bardzo niewiele, ograniczasz polecenia, których dziecko ma słuchać, do niezbędnego minimum, a przy tym masz nad nim stały, bezpośredni nadzór, może się okazać, że dajesz sobie radę całkiem dobrze i nawet lubisz ten wiek. W wielu jednak domach słowa „niedobry chłopak” padają tak często, że dziecko jest zdolne pomyśleć, że to jest jego imię albo nazwa zabronionej zabawy.

Staraj się znaleźć ujście dla rozsadzającej dziecko energii – wchodzenie na schody jest godne polecenia. W innych wypadkach możesz odwołać się do pomocy szelek, szczególnie w nowym, nieznanym mu miejscu.

Nie wystrzegaj się też forteli. Jeżeli dziecko bawi się w nieodpowiedni dla siebie sposób, zrób coś ciekawego: zagraj na pianinie albo zgnieć papierową torebkę w drugim końcu pokoju. Zobaczysz jak szybko porzuci przedmiot swojego dotychczasowego zainteresowania i pobiegnie w Twoim kierunku.

Dwa lata

Z punktu widzenia rodziców pomiędzy zachowaniami dwulatka a dziecka osiemnastomiesięcznego występuje tak wielka różnica, że czasami dajemy się zwieść i jesteśmy skłonni od tego momentu oczekiwać stałego postępu. Tym bardziej jesteśmy rozczarowani, kiedy pojawiają się trudności charakterystyczne dla wieku dwóch i pół roku. (Choć wielu ludzi mówi bez namysłu o „strasznych dwulatkach”, to jest to nieporozumienie. Przez sześć miesięcy około drugiego roku życia dzieci są w zasadzie grzeczne i nie sprawiają wielkich kłopotów. Mówiąc ogólnie, dwa i pół, a nie dwa, to wiek, który słusznie można nazwać strasznym).

W każdym razie bez względu na to, co nastąpi później, dwa lata przynoszą krótkie chwile oddechu, zarówno dziecku, jak i matce. U większości dzieci jest to okres znaczącej równowagi. Na wszystkich właściwie polach aktywności sprawy mają się lepiej. Sprzyja temu osiągnięty stopień dojrzałości i tendencja do robienia tego, co się potrafi, oraz zaniechanie prób wykonywania tego, co leży poza zasięgiem możliwości.

Dwulatek jest o wiele sprawniejszy motorycznie niż dziecko osiemnastomiesięczne. Zmniejsza się prawdopodobieństwo, że się przewróci. Pewniej biega i wspina się, nie musi więc wkładać tak wiele wysiłku w utrzymanie równowagi i unikanie zderzeń. Może za to gruntowniej zająć się innymi sprawami. Również rodzice nie muszą już bezustannie go pilnować.

Jest teraz pewniejszy językowo. Rozumie zadziwiająco dużo. Potrafi zazwyczaj bardzo skutecznie posługiwać się językiem. Może w sposób zrozumiały dla innych wyrazić swoje pragnienia i dzięki temu nie odczuwa rozdrażnienia, które wzbierało w nim gwałtownie, kiedy umiał tylko wskazywać palcem i wrzeszczeć w nadziei, że ktoś, kto zna jego obyczaje, znajdzie się pod ręką i zechce go zrozumieć. Jeszcze w dwudziestym pierwszym miesiącu nie ta łyżka lub śliniaczek mogły być przyczyną długiego płaczu.

W sferze emocjonalnej życie dwulatka również jest łatwiejsze. Pragnienia nie są tak silne jak poprzednio. Zdolność czekania jakiś czas albo znoszenia niewielkiej niewygody znacznie wzrasta.

Ponadto ludzie znaczą teraz dla niego więcej. Lubi, przynajmniej czasami, sprawiać innym przyjemność, doświadcza także przyjemności z powodu obecności innych. Potrafi więc, inaczej niż w wieku osiemnastu miesięcy, zrobić coś tylko po to, by komuś było miło, a także przedłożyć czyjeś chęci nad swoje własne. Choć nie potrafi jeszcze dzielić się z innymi, może jednak, jeżeli się nim odpowiednio pokieruje, wręczyć innemu dziecku niepotrzebne w danej chwili zabawki. Oznacza to, w porównaniu do okresu sprzed sześciu miesięcy, całkowicie nowy wymiar w stosunkach z innymi ludźmi.

Dwulatek w wielu sytuacjach okazuje się kochającym i uczuciowym dzieckiem, ciepło reagującym na innych ludzi. To, w połączeniu z jego coraz lepszym charakterem, sprawia, że jest zarówno w domu, jak i w żłobku o wiele łatwiejszy we współżyciu niż poprzednio. Wiele dobrego można powiedzieć – i mówi się – o dwulatkach. Potrafią one być kochającymi kompanami i dostarczać wiele radości rodzinom.

Dwa i pół roku

Jest to wiek, gdy rodzice mogą rzeczywiście potrzebować porady i przestrogi, ponieważ zachowanie dziecka w sposób naturalny, właściwie nieuchronny, jest dokładnie przeciwstawne w stosunku do pożądanego. Dwuipółlatek nie jest łatwym we współżyciu, potrafiącym się przystosować członkiem jakiejkolwiek wspólnoty.

Zmiana w zachowaniu, która następuje w pierwszej połowie trzeciego roku życia, bywa przytłaczająca, tyleż dla samego dziecka, co i dla otaczających go dorosłych. Wiek dwóch i pół roku to moment krańcowej nierównowagi. Rodzice często mówią, że zupełnie nie mogą sobie dać rady z dzieckiem.

Jednakże kiedy tylko zdobędą pewną wiedzę na temat struktury zachowań w tym okresie, dochodzą do wniosku, że jakkolwiek dokuczliwe, to jednak zachowania te nie są pozbawione sensu. Cierpliwa praca zmierzająca do ich zmiany przynosi często lepsze efekty niż usiłowania stawienia im czoła.

Oto charakterystyczne zachowania dwuipółlatka:

Przede wszystkim dzieci w tym wieku są bardzo uparte i mało elastyczne. Chcą dokładnie tego, czego chcą i kiedy chcą. Nie potrafią się przystosować, ustąpić, chwilę poczekać. Wszystko musi być zrobione właśnie tak, jak one sobie życzą. Wszystko musi być zawsze na swoim miejscu, to jest miejscu, które one uznają za właściwe. Codzienne czynności domowe muszą przebiegać w określonej sekwencji, zawsze w tej samej kolejności i w ten sam sposób.

Po drugie, dzieci w tym wieku są niezwykle wymagające i mają skłonność do dominacji. Muszą wydawać rozkazy i podejmować decyzje. Jeżeli zdecydują: „Mama to zrobi”, to w żadnym razie nie może tego zrobić tata. Jeżeli zdecydują: „Ja zrobię”, wówczas nikomu nie wolno spieszyć z pomocą, nawet jeśli to zadanie przerasta ich możliwości.

Dwa i pół roku to wiek gwałtownych emocji. Skrajność reakcji emocjonalnych daje się łagodzić jedynie w niewielkim stopniu.

Co więcej, jest to wiek skrajnych przeciwieństw. Nie potrafiąc wybrać pomiędzy alternatywnymi możliwościami (dwuipółlatek nie jest w zasadzie zdolny dokonać jasnego wyboru i konsekwentnie się go trzymać), dzieci w tym wieku miotają się bez końca pomiędzy dwiema sprzecznościami, starając się jakby zawrzeć obydwie w swojej decyzji. „zrobię – nie zrobię”, „chcę – nie chcę”, „pójdę – nie pójdę”. Jeżeli się stanowczo tego nie przetnie, przerzucanie się z jednej skrajności w drugą potrafi trwać godzinę i więcej. Decyzja w sprawie tego, co na siebie włożyć, może zabrać rozdzieranemu sprzecznościami dwuipółlatkowi cały ranek.

Każdy rodzic takiego dziecka powinien więc dążyć do nadawania jak najprostszej formy rutynowym czynnościom codziennym, od podejmowania decyzji samemu, do unikania sytuacji, w których dziecko bierze górę.

Inną dokuczliwą cechą tego wieku jest upór: dziecko obstaje przy tym, by bez przerwy wykonywać daną czynność. Nie tylko w danym momencie, lecz z dnia na dzień. Jeżeli wczoraj przeczytaliście mu przed snem cztery bajki, dzisiaj też mają być cztery – i to te same. Powodem kłopotów może być każde nowe ubranie, mebel czy składnik pożywienia. Dziecko chce, żeby wszystko przebiegało tak jak przedtem lub przynajmniej – aby stare porządki ciągle trwały, niezależnie od przybywania nowych.

Sumując to wszystko: staje się jasne, dlaczego zajmowanie się takim dzieckiem, nierzadko pełnym wigoru, zapału i energii nie jest łatwe. Dużo cierpliwości i zrozumienia dla problemów tego wieku oraz praca nad niezliczonymi technikami obchodzenia nieustępliwości, uporu i rytualnych nawyków pomogą jednak przetrwać do czasu, aż dwuipółlatek stanie się trzylatkiem.

Trzy lata

W wieku trzech lat większość dzieci na krótko się uspokaja. Dwuipółlatek wydawał się uwielbiać upór. Trzylatek natomiast wydaje się uwielbiać uległość. Typowy trzylatek używa słowa „tak” równie łatwo, jak przedtem używał słowa „nie”. Dwuipółlatek był nastawiony przede wszystkim na branie. Trzylatek lubi nie tylko brać, lecz i dawać. Lubi się dzielić – zarówno przedmiotami, jak i doświadczeniami. Jest to wyraz jego stosunku do życia – otwartego i nastawionego na współpracę.

Dziecko w tym wieku wydaje się pogodzone z otaczającym światem, może dlatego, że osiągnęło stan większej równowagi wewnętrznej. Nie potrzebuje już opoki rytuału, ścisłej powtarzalności wszystkich działań, czuje się też znacznie bezpieczniej – zarówno z sobą samym, jak i z innymi. Przeminęło nie tylko przywiązanie do rytuałów, lecz także nieomal wszystkie tak dokuczliwe dla otoczenia i samego dziecka właściwości wieku dwóch i pół roku. Dziecko nie jest już nieustępliwe, sztywne, dominujące, żądające. Nie wszystko musi już być zrobione zgodnie z jego wolą. Teraz może nie tylko zrobić coś po Twojemu, ale – co więcej – znaleźć w tym przyjemność.

Ludzie stają się dla niego ważni. Lubi zawierać przyjaźnie i chętnie odda zabawkę lub ustąpi, by pozostać z kimś w dobrych stosunkach – do czego przedtem było niezdolne.

Coraz lepsza sprawność fizyczna sprawia, że czynności dnia codziennego nie nastręczają większych trudności. Pozwala to także wykonywać zadania, które przedtem zbijały je z tropu i złościły.

Nade wszystko zaś zainteresowanie językiem i coraz większa płynność posługiwania się nim sprawiają, że trzylatek staje się wymarzonym kompanem i poszukiwanym członkiem każdej grupy. Jego słownik i sprawność językowa wzrosły niebywale, a podobnie – zdolności rozumienia innych. Można więc wydawać mu polecenia, lecz także zabawiać go językiem, a i on sam potrafi bawić się nim doskonale. Uwielbia nowe słowa, które często działają na niego jak czarodziejskie zaklęcia, zwracając jego zachowania w pożądanym przez nas kierunku. Słowa takie jak „nowy”, „inny”, „duży”, niespodzianka”, „tajemnica” wskazują na coraz większą fascynację nowymi horyzontami. Słowa takie jak „pomóż”, „mógłbyś”, „zgadnij”, motywują go do podejmowania pożądanych działań.

U dwuipółlatka opór wydawał się kwestią zasad. Tak było bezpieczniej. Trzylatek zdecydowanym krokiem idzie do przodu na spotkanie przygody.

Trzy i pół roku

Wiele dzieci osiąga stan, który rodzice i nauczyciele uważają za stan doskonałej równowagi. Pragnienia dziecka i zdolność ich zaspokajania wydają się sobie dorównywać. Trzylatki wydają się być zadowolone z siebie samych i ze swojego otoczenia, a uczucia te są odwzajemniane. Wydają się też – na ile można wnioskować z ich zachowań – czuć bezpieczne.

W wieku trzech i pół roku przychodzi straszliwa dla wielu zmiana. To tak, jak gdyby przejście od stanu równowagi właściwej trzylatkom do tej, która występuje w wieku lat pięciu, musiało odbywać się poprzez załamanie, rozbicie i ponowną integrację. Ma to miejsce w połowie czwartego roku życia. Jest to okres dużej niepewności, nierównowagi i zaburzeń koordynacji.

Zła koordynacja może objawić się w rozmaitych obszarach aktywności. Niektórych dzieci będzie to dotyczyć w niewielkim stopniu, u innych może trwać dłużej i mieć poważniejszy przebieg. Jest ona tak charakterystyczna dla tego wieku, że chociaż wpływy zewnętrzne niewątpliwie mogą ją spotęgować, zazwyczaj nie popełnimy błędu, szukając przyczyny w samych czynnikach wzrostu. Stwierdzić ją można nieomal w każdym typie czynności. Na przykład zaburzenia koordynacji ruchowej mogą objawiać się potykaniem, przewracaniem się, lękiem wysokości. Dziecko, które przedtem wykazywało znakomitą koordynację ruchową, może przejść przez fazę poważnych zaburzeń.

Trudności te podobnie jak dotyczą całego ciała, mogą odnosić się do samych rąk. Dziecko, którego ręce dotychczas były mocne i pewne, może nagle zacząć rysować cieniutką, drżącą linią albo stawiać klocki wyraźnie trzęsącymi się dłońmi.

Może to dotyczyć języka. W tym wieku zaczyna się jąkać wiele spośród tych dzieci, które przedtem w ogóle nie miały z tym problemów.

Zaburzenia mogą także dotyczyć oczu i uszu. Obawy rodziców wzbudza często w tym wieku występujące przejściowo (lub utrzymujące się dłużej) zezowanie albo skargi dziecka, że „nie widzi” lub „nie słyszy”.

U trzyletniego dziecka silnie manifestuje się potrzeba rozładowania emocji. Służy temu mruganie powiekami, obgryzanie paznokci, dłubanie w nosie, tiki twarzy i innych części ciała, masturbacja czy ssanie palca.

Wreszcie, trudnościom motorycznym i językowym często towarzyszą ogromne kłopoty w stosunkach z innymi ludźmi. Trzyipółla-tek wyraża poczucie braku bezpieczeństwa częstym płaczem, pojękiwaniem i ciągłym zapytywaniem matki: „Kochasz mnie?” albo też pretensją: „Nie kochasz mnie już”. Ma również rozmaite wymagania w stosunku do starszych: „Nie patrz”, „Nie mów”, „Nie śmiej się”; albo też żąda, aby całą uwagę skupiano na nim, i jest okropnie zazdrosny, gdy inni członkowie rodziny zwracają się do siebie nawzajem.

Ten brak poczucia bezpieczeństwa i żądanie wyłączności dotyczy również relacji koleżeńskich. Emocjonalne skrajności, w które popada trzylatek – w jednej chwili bardzo nieśmiały, w innej zuchwały do przesady – sprawiają, że jako uczestnik sytuacji społecznych nie wzbudza zaufania.

Jeżeli dorosły opiekun dziecka wie, że niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa, zła koordynacja są charakterystycznymi cechami tego okresu życia, to świadomość taka bardzo pomaga. Dzięki temu nie szukamy winy w otoczeniu, co nie znaczy, że nie powinniśmy starać się eliminować z tego otoczenia czynników szkodliwych. Świadomość ta może też dodać nam cierpliwości w okazywaniu dziecku uczucia i zrozumienia, czego ono w tym wieku rozpaczliwie potrzebuje.

Tym bardziej że wiek trzech i pół roku nie jest pozbawiony wdzięku. Jedną z jego bardziej czarujących właściwości bywa często żywa wyobraźnia, wyrażająca się upodobaniem dziecka do stwarzania sobie wyimaginowanego towarzystwa. Choć niektórzy uważają, że tylko osoba samotna może bawić się z wymyślonymi przez siebie kolegami, to zarówno nasze badania, jak i dociekania innych badaczy pokazują z całą jasnością, że wymyślanie rozmaitych stworzeń może dowodzić dużych zdolności i bogatej wyobraźni dziecka. Te stworzenia są dla niego realne, bardzo ważne i – zapewniamy – całkiem nieszkodliwe. Rezerwowanie dodatkowego miejsca przy stole, w samochodzie czy na rodzinnej kanapie dla „przyjaciela”, który egzystuje jedynie w wyobraźni Waszego malca, może być niekiedy kłopotliwe, ale ten wysiłek się opłaci.

Cztery lata

Dla każdego wieku można znaleźć kluczowe słowa, które określają właściwą mu strukturę zachowań. Jeżeli je znajdziemy i zapamiętamy, może to być bardzo przydatne w zrozumieniu i właściwej ocenie dziecka w danym wieku.

O czterolatkach mówi się, że są nie do opanowania. Jeżeli będziemy o tym pamiętać, stanie się to dla nas nieocenioną pomocą w postępowaniu z każdym czterolatkiem, który wejdzie nam w drogę. Czterolatki są bowiem, bardziej niż dzieci w jakimkolwiek innym wieku, nie do opanowania, i to właściwie w każdym rodzaju aktywności.

Po pierwsze więc, są bardzo ruchliwe. Biją, kopią, rzucają kamieniami. Niszczą przedmioty. Uciekają.

Są też nie do opanowania emocjonalnie. Głośny, niemądry śmiech występuje na przemian z napadami złości. „Strasznie mnie wkurzasz” – potrafi powiedzieć Twój syn czy córka. Jeszcze silniej manifestuje się owo „nie do opanowania” w dziedzinie języka. Słownik typowego czterolatka potrafi zaszokować każdego z wyjątkiem może zahartowanej przedszkolanki. „Rzucanie mięsem” (skąd on zna te wszystkie okropne słowa?) jest nieokiełznane. Wulgarne wyrażenia wchodzą w zasób normalnego słownictwa. Czterolatek nie używa ich tylko wyjątkowo, tam gdzie mogłyby pasować, lecz powraca do nich z upodobaniem i rymuje je, niemądrze się przy tym śmiejąc, co dowodzi, że w pełni zdaje sobie sprawę z ich niestosowności.

Tak jak we wszystkich innych dziedzinach, czterolatek jest nie do opanowania, jeżeli chodzi o stosunki międzyludzkie. Uwielbia przeciwstawiać się poleceniom rodziców. Być tak opornym, jak to tylko możliwe, wydaje się dla niego racją istnienia. Nie skutkują nawet surowe kary. Można odnieść wrażenie, że owładnął nim jakiś przemożny duch niesubordynacji: puszy się, przeklina, przechwala, prowokuje.

Również i wyobraźnia wydaje się nie mieć w tym wieku żadnych rozsądnych granic. W tym nowym wzlocie imaginacji, który zaczyna się w wieku trzech i pół roku, bardzo cenni mogą być wymyśleni towarzysze zabaw. Tych zresztą większość rodziców potrafi zaakceptować. Gorzej z historiami opowiadanymi przez czterolatków, szczególnie jeżeli pozostają one w rażącej sprzeczności z faktami. Trzeba jednak pamiętać, że dla dziecka w tym wieku granica między fikcją a rzeczywistością jest bardzo cienka. We własnym mniemaniu dziecko nie rozmija się z prawdą. Po prostu opowiedzenie czegoś w taki właśnie sposób jest bardziej interesujące, a ponadto dziecko wierzy w to, co podpowiada mu wyobraźnia.

Jak stanowczą postawę przyjmiecie jako rodzice albo wychowawcy wobec wszystkich tych trudnych do opanowania zachowań, zależy od Was samych. Wszystko ma przecież swoje granice. Normalne funkcjonowanie przedszkola wymaga utemperowania właściwej czterolatkom żywiołowości. Zycie rodzinne nakłada być może jeszcze większe ograniczenia.

Bez wątpienia w postępowaniu ze swoim czterolatkiem będziecie potrzebowali stanowczości. Rzadziej jednak będzie Was opanowywało poczucie beznadziejności poczynań i towarzyszące mu uczucie złości, jeżeli będziecie pamiętać, że te „nie do opanowania” zachowania są nie tylko nieuniknione, ale wręcz konieczne dla prawidłowego rozwoju. Trzyipółlatek był bez wątpienia zbyt niepewny w sytuacjach życiowych. Czterolatek natomiast może się wydawać zbyt pewny siebie i swoich możliwości. Zdaje się, że Natura wybrała taki nie najlepiej przemyślany szlak skrajności na drodze rozwoju. W końcu jednak wahadło przestanie wychylać się tak mocno i wpływ kolejnych etapów na daną osobowość nie będzie tak wielki.

Czterolatek musi mieć możliwość sprawdzenia się. Trzeba mu pozwolić jechać na rowerze w jedną i drugą stronę ulicy, i na coraz dalszą odległość. Dobrze, jeśli w pobliżu mieszkają sąsiedzi, których może odwiedzić i którzy powiadomią o tym matkę. Trzeba mu także pozwolić, by w czasie spaceru biegł naprzód i czekał na najbliższym rogu. Potrafi być zaskakująco odpowiedzialny, jeżeli zezwoli mu się na pewną ekspansję. Należy więc popuścić lejce, ale czujnie reagować na te momenty, kiedy konieczne staje się ich gwałtowne, ostre ściągnięcie.

Cztery i pół roku

Czteroipółlatek zaczyna odchodzić od „nie do opanowania” zachowań czterolatka. Zmierza ku bardziej skupionemu wiekowi pięciu lat, kiedy życie należy bardziej do sfery faktów.

Czteroipółlatek stara się rozdzielić rzeczywistość od wyobrażeń i nie gubi się już we własnych fantazjach tak łatwo jak pół roku temu czy rok wcześniej, kiedy rzeczywiście był kotem, stolarzem lub kapitanem Kangaroo. „Czy to istnieje naprawdę?” – jest jego stałym pytaniem. Rysując prawdziwy samolot, nie zapomni o kablu elektrycznym, aby można go było włączyć do kontaktu. Potrafi się zupełnie zaplątać, próbując rozdzielić to, co prawdziwe, od tego, co sam wymyślił lub zobaczył w telewizji.

To zmieszanie realiów i wyobrażeń bywa bardzo denerwujące dla rodziców. Kiedy pewna matka, zupełnie wyprowadzona z równowagi, zagroziła swojemu czteroipółlatkowi, że przyjdzie kominiarz i go zabierze, ten – po chwili namysłu – odpowiedział: „W takim razie wezmę moje buty kowbojskie i koszulę – pomożecie mi znieść walizkę?”.

Czteroipółlatki są nieco bardziej konsekwentne niż młodsze dzieci. Jeśli się do czegoś zabierają, robią to z większym uporem i nie wymagają takiego doglądania. Kiedy zaczynają budować z klocków dom, to na końcu jest to dom – a nie, jak pół roku wcześniej, najpierw fort, później ciężarówka, a wreszcie – stacja benzynowa.

Czteroipółlatki są zawziętymi dyskutantami. Książka o ogniu może stać się przyczyną długiej dyskusji na temat wad i zalet ognia. Często opierają się na zdumiewająco bogatym materiale i zwracają się w stronę intelektualnego, filozoficznego sposobu argumentacji. Interesują się szczegółami i lubią, gdy im się absorbujące ich rzeczy unaocznia. Ich pragnienie realizmu bywa dla dorosłych niekiedy zbyt natarczywe – kiedy żądają podania szczegółów na temat, na przykład, śmierci.

Dzieci w tym wieku lepiej nad sobą panują i rozwijają wiele ze swoich zdolności. Ich zabawa nie jest już tak nieokiełznana; potrafią też łatwiej poradzić sobie z własnym rozdrażnieniem. Sprawność motoryczna, co widać wyraźnie na wykonywanych przez dzieci rysunkach, polepsza się; potrafią więc rysować bez końca. Zaczynają wykazywać zainteresowanie literami i cyframi, niekiedy umieją całkiem nieźle liczyć, choć zdarza im się niektóre liczby pomijać.

Czteroipółlatek zaczyna się też interesować różnymi wymiarami rysunku. Zdaje sobie sprawę z istnienia przodu i tyłu, zewnętrza i wnętrza (pewne dziecko chciało wiedzieć, jak wyglądają jego plecy). Może nawet narysować człowieka na jednej stronie kartki, następnie odwrócić ją i narysować plecy tego człowieka na drugiej stronie.