KOŚCIELE DOKĄD ZMIERZASZ ? - KARD. KURT KOCH - ebook

KOŚCIELE DOKĄD ZMIERZASZ ? ebook

KARD. KURT KOCH

0,0

Opis

Książka "KOŚCIELE DOKĄD ZMIERZASZ ??", którą wydawnictwo Gaudium oddaje do rąk polskich Czytelników, jest próbą zaprezentowania niezwykle bogatego dorobku teologicznego kardynała Kurta Kocha (przewodniczącego Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan). Jest to owoc głębokich przemyśleń szwajcarskiego teologa oraz translatorskiej pracy Ks. dra hab. Roberta Biela, najlepszego znawcy teologii Kardynała Kurta Kocha w Polsce. Szukając odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, Autor wskazuje Kościołowi drogi ku Jego udanej przyszłości oparte w dużej mierze na otwarciu się na działanie Ducha Świętego i recepcji nauczania Soboru Watykańskiego II.

Ta publikacja stanowi też głos w dyskusji na temat problemów eklezjalnych, które pojawiły w Kościele w Szwajcarii i Europie Zachodniej na progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Tytułowe pytanie: KOŚCIELE DOKĄD ZMIERZASZ ?? brzmi również dzisiaj w przestrzeniach Kościoła w Polsce, ponieważ wiele problemów życia eklezjalnego na Zachodzie puka coraz bardziej natarczywie do naszych drzwi, co więcej niektóre z nich zadomowiły się u nas już nawet na dobre. A to ze względu na fakt, że po upadku komunizmu również Polska weszła niejako na orbitę wiodących trendów współczesnej cywilizacji. Ponadczasowy wymiar mają refleksje Kocha na temat wielu problemów życia eklezjalnego Kościoła, jak: prywatyzacja i indywidualizacja życia i wiary oraz bardzo mocna desolidaryzacja. Jego uważnemu spojrzeniu nie umknęły także wewnątrzkościelne problemy takie jak: eklezjalny narcyzm, katastrofalny brak kultury prowadzenia sporów oraz rozwiązywania wewnątrzkościelnych konfliktów.

Dlatego, mimo że ta książka Kardynała Kocha ukazała się w oryginale już prawie 20 lat temu, to jednak jest ona wciąż aktualna, bo traktuje o problemach coraz to bardziej obecnych w Kościele powszechnym i lokalnych wspólnotach kościelnych. Jej aktualność ma swoje zakorzenienie szczególnie w eklezjologicznej idei rozumienia Kościoła jako wędrującej Wspólnoty Ludu Bożego oraz proponowanej przez Kocha futurologicznej perspektywie patrzenia na Kościół i jego niestrudzonej trosce o ciągłe szukanie i wskazywanie nowych dróg w podejmowaniu i realizowaniu misji ewangelizacji – nowej ewangelizacji, głosząc krzyż i śmierć Pana oraz Jego zmartwychwstanie (LG 8).

Wstęp do polskiego wydania książki napisał ks. abp. Stanisław Budzik, a ks. Robert Biel opatrzył je Słowem od tłumacza.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 114

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału

Kirche: Wohin gehst du? Ein hoffnungsvoller Zwischenruf

Tłumaczenie

ks. dr hab. Robert Biel

Korekta

Marta Diana Rozwadowska

Fotografia na okładce

fotolia.com

Projekt okładki

Leon Marski

Opracowanie graficzne i skład

Hanna Fijołek

© Kard. Kurt Koch

© Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej „Gaudium”,

Lublin 2014

ISBN 978-83-7548-260-7

Wydawca

Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej „Gaudium”

20-075 Lublin, ul. Ogrodowa 12

tel. 81 442 19 10, faks 81 442 19 16

e-mail: [email protected]

www.gaudium.pl

Druk i oprawa

Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej „Gaudium”

Słowo wstępne Arcybiskupa Stanisława Budzika Quo vadis Ecclesia?

Kościele dokąd zmierzasz? Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta. Jeden jest przecież oczywisty kierunek i cel wędrówki Kościoła po drogach tego świata. Kościół zmierza do wiecznej Ojczyzny, ku pełni królestwa Bożego. Chce zaprowadzić swoich wiernych tam, skąd wyszli i tam, gdzie Chrystus Zmartwychwstały przygotował im mieszkanie – do Domu Ojca. Ilustruje to modlitwa, jaką w prefacji V Modlitwy Eucharystycznej (A) kierujemy do Boga: „Ojcze święty, Stwórco świata i Źródło życia. Ty nie zostawiasz nas samych na drodze życia, ale pośród nas żyjesz i działasz. Twoją potężną mocą prowadziłeś lud błądzący na pustyni, a dziś przenikasz swój Kościół, pielgrzymujący na świecie, światłem i mocą swojego Ducha. Przez Chrystusa, Twojego Syna i naszego Pana, prowadzisz nas na drogach czasu ku doskonałej radości swojego Królestwa”.

Kościół, narodzony z przebitego boku Chrystusa, objawił się światu w dzień Pięćdziesiątnicy. Wylanie Ducha Świętego na Apostołów i Maryję, to początek nowej drogi Kościoła w mocy Ducha. Zanim Pan przyjdzie powtórnie na ziemię, aby sądzić żywych i umarłych, Kościół będzie nieustannie wysyłany przez Ducha Świętego na wielkie morze historii świata. Jest bowiem wspólnotą, która jeszcze nie osiągnęła swego celu, Kościołem w drodze, zgromadzeniem pielgrzymów. Na trudy wędrówki potrzeba mu darów Ducha, bo zadanie Kościoła jest niezmierzone niczym morze: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19).

Wyrażam radość, że do rąk Czytelników trafia książka, która może stać się dla nas powiewem Ducha w kontekście wyzwań Nowej Ewangelizacji. Jej autorem jest Ksiądz Kardynał Kurt Koch, Przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan. Podczas swojej pierwszej wizyty w Polsce w 1993 roku skierował swoje kroki do Lublina, gdzie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wygłosił wykład na temat Nowej Ewangelizacji. Dwadzieścia jeden lat później Ksiądz Kardynał został uhonorowany Złotym Dyplomem Wydziału Teologii KULw uznaniu za jego dorobek naukowy oraz służbę na rzecz Kościoła i jedności chrześcijan. Dzieje się to pięćdziesiąt lat po podpisaniu Dekretu o ekumenizmie Unitatis redintegratio Soboru Watykańskiego II.

Wierzymy w zapewnienie Chrystusa, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła Bożego (por. Mt 16). Dzięki obecności Ducha Świętego Kościół jako całość nie może także zejść z drogi zbawienia i pobłądzić w sprawach wiary i moralności. Ale te zapewnienia nie gwarantują przetrwania każdej wspólnocie kościelnej. Historia pokazuje, że opustoszały ziemie kwitnącego niegdyś chrześcijaństwa w Afryce Północnej i w innych miejscach. Także dzisiaj szerzy się duchowa pustynia w regionach o bogatej tradycji chrześcijańskiej. Na początku Roku Wiary Benedykt XVI konstatował: „W ostatnich dziesięcioleciach rozszerzyło się duchowe »pustynnienie«. W świecie bez Boga rozprzestrzeniła się pustka. Ale właśnie wychodząc od doświadczenia tej pustyni, tej pustki, możemy odkryć na nowo radość wiary, jej życiowe znaczenie dla nas”.

Ufam, że pomoże nam w tym ważnym zadaniu niniejsza publikacja, owoc przemyśleń szwajcarskiego teologa i translatorskiej pracy Księdza dra hab. Roberta Biela, najlepszego znawcy teologii Kardynała Kurta Kocha w Polsce. Niech tytułowe pytanie: Kościele dokąd zmierzasz? zabrzmi w przestrzeniach Kościoła w Polsce, ponieważ wiele problemów życia eklezjalnego na Zachodzie puka coraz bardziej natarczywie do naszych drzwi, co więcej niektóre z nich zadomowiły się u nas już nawet na dobre.

Jesteśmy Kościołem pielgrzymującym, Kościołem w drodze, którą wskazuje Chrystus, a po której prowadzi Duch Święty. Naszą nadzieją jest obietnica Jezusa, że Duch Święty doprowadzi nas do pełnej prawdy (por. J 14,26). Musimy się więc otworzyć na działanie Ducha, słuchać Jego wskazań i napomnień, wypełniać zadania, jakie stawia przed nami. Okręt, który cumuje w porcie, jest wprawdzie bezpieczny, ale nie osiągnie drugiego brzegu, nie pozna nowych światów, jeśli nie wyruszy w drogę. Niech więc poprowadzi nas mądre i praktyczne słowo Kardynała Kurta Kocha. Posłuchajmy, co Duch Boży mówi do Kościoła w Polsce słowami tego wiernego pracownika Winnicy Pańskiej.

Od tłumacza

Kardynał Kurt Koch – przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan – jest w Polsce osobą znaną bardziej z wypowiedzi prasowych i swojej częstej obecności u boku papieża Franciszka niż ze swoich publikacji książkowych. Te ostatnie były jak dotąd dostępne jedynie w języku niemieckim dla wytrawnych teologów. Właśnie z ich inicjatywy 8 grudnia 2014 roku kardynał Koch został na KUL-u uhonorowany Złotym Dyplomem.

To wyróżnienie jest wyrazem uznania dla służby Kardynała Kocha jaką podejmuje on na rzecz jedności chrześcijan oraz bardzo bogatego dorobku teologicznego tego byłego profesora uniwersytetu w Lucernie. Niestety, jego myśl teologiczna nie znalazła jeszcze należytego przełożenia na grunt polskiej teologii. Oprócz wydanego drukiem wykładu K. Kocha na temat nowej ewangelizacji1 wygłoszonego w 1993 roku na KUL-u i monografii na temat wizji Kościoła w jego teologii2, nie ukazały się jak dotąd inne tłumaczenia jego dzieł. Jest to tym bardziej zastanawiające, że Kocha można bez przesady nazwać bardzo kreatywnym pasjonatem teologii. Jego dorobek naukowy obejmuje prawie 50 pozycji książkowych i kilkaset artykułów teologicznych3.

Jak sam wyznaje w jednej ze swoich publikacji – uzasadniając niejako swoją misję życiową – już na początku swojej kościelnej i teologicznej pracy wybrał „działalność publicystyczną jako szczególną drogę do osiągnięcia celu życia, jakim jest niosące wolność upublicznianie mowy Boga”4. Religijna książka ma bowiem w jego mniemaniu niepodważalny potencjał misyjny. Czytanie dobrej książki okazuje się być dzisiaj nowoczesną postacią – jak to sam określa – rekolekcji w „świeckim stroju”5. Koch mówi nawet o swoistym duszpasterstwie książkowym (Buchpastoral), które może okazać się ważne w procesie kształtowania człowieka i przekazu wiary, a tym samym dla przyszłości Kościoła6.

Dlatego pragnie on – zgodnie z zakorzenionym w całej historii Kościoła szacunkiem dla wartości słowa drukowanego i działalności pisarskiej7 – obudzić w człowieku radosną chęć bycia chrześcijaninem i skoncentrować jego uwagę na tym, co w Kościele budzi nadzieję, choć wymaga ona czasu8. Dobra książka może bowiem zdaniem Kocha przezimować i czasami musi nawet przezimować, ponieważ jest wspaniałym środkiem przekazywania wiary. I to właśnie książka jest tym, co jako pierwsze czuje początki zbliżającej się kościelnej wiosny. Dobre religijne książki mogą być prawdziwymi prorokami i zwiastunami wiosny9. W takim nastawieniu Kocha do książki należy też upatrywać korzeni jego pasji publicystycznej, a co za tym idzie wielkiej ilości publikacji – zarówno artykułów, jak i książek, za które był też nagradzany jako autor10.

Nie ulega wątpliwości, że Kardynał Koch jest postacią nietuzinkową, osobą dla której teologia stała się pasją najpierw kapłańskiego, później biskupiego, a obecnie kardynalskiego życia. Sam wyznaje to w swoistym usprawiedliwieniu teologa: „Postrzegam to – pisze – jako wielki przywilej, że jest mi dane być teologiem i tym samym przez całe życie zawodowo zajmować się pierwszymi i ostatecznymi pytaniami dotyczącymi człowieka i świata”11.

Książka Kościele dokąd zmierzasz?, którą wydawnictwo Gaudium oddaje do rąk polskich Czytelników, jest próbą zaprezentowania niezwykle bogatego dorobku teologicznego Kardynała Kurta Kocha. Szukając odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, Autor wskazuje Kościołowi drogi ku jego udanej przyszłości oparte w dużej mierze na jego otwarciu się na działanie Ducha Świętego i recepcji nauczania Soboru Watykańskiego II.

Ta publikacja K. Kocha stanowi też głos w dyskusji na temat problemów eklezjalnych, które pojawiły się w Koś-ciele w Szwajcarii i Europie Zachodniej na progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. W tym kontekście czasowym należy też widzieć pojawiające się w jego książce wzmianki o „problematycznych nominacjach biskupich”. Dotyczyły one głównie dwóch biskupów: byłego biskupa Chur (Szwajcaria) Wolfganga Haasa oraz biskupa St. Pölten (Austria) Kurta Krenna, których nominacje na początku lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia wywołały wiele kontrowersji.

Bardziej ponadczasowy wymiar mają natomiast refleksje Kocha na temat wielu problemów życia eklezjalnego Kościoła na Zachodzie, jak: prywatyzacja i indywidualizacja życia i wiary oraz bardzo mocna desolidaryzacja. Jego uważnemu spojrzeniu nie umknęły także wewnątrzkościelne problemy takie jak: eklezjalny narcyzm, katastrofalny brak kultury prowadzenia sporów oraz rozwiązywania wewnątrzkościelnych konfliktów.

Ze względu na fakt, że po upadku komunizmu również Polska weszła niejako na orbitę wiodących trendów współczesnej cywilizacji, także Kościół w Polsce staje przed wyzwaniami, które już przed laty stały się udziałem Kościoła na Zachodzie.

Dlatego, mimo że ta książka Kardynała Kocha ukazała się w oryginale już prawie 20 lat temu, to jednak jest ona wciąż aktualna, bo traktuje o problemach coraz to bardziej obecnych we współczesnej polskiej rzeczywistości eklezjalnej. Jej aktualność ma swoje zakorzenienie szczególnie w proponowanej przez Kocha futurologicznej perspektywie patrzenia na Kościół i jego niestrudzonej trosce o ciągłe szukanie i wskazywanie nowych dróg ku udanej eklezjalnej przyszłości, aby Kościół również na progu trzeciego tysiąclecia mógł wśród prześladowań świata i pociech Bożych zdążać naprzód w pielgrzymce, zwiastując krzyż i śmierć Pana12 oraz niestrudzenie głosząc światu Jego zmartwychwstanie.

Ks. Robert Biel

1Szanse i problemy „Nowej Ewangelizacji” na Zachodzie jako animacja i ostrzeżenie dla Polski, w: Nowa Ewangelizacja odpowiedzią na wyzwania obecnego czasu, red. i tł. K. Góźdź, Lublin 1993, s. 47-61.

2 R. Biel, Kościół Wielkiej Soboty. Paschalna wizja Kościoła według kardynała Kurta Kocha, Tarnów 2013.

3 Por. tamże, s. 462-473.

4Lust am Christsein, Freiburg 1992, s. 382.

5 Tamże, s. 79.

6 Tamże, s. 70.

7Universität und Kirche. Zu einer notwendiger Beziehung mit Spannungen, Basel 1998. Por. także: Argumentative Rechenschaft über den Glauben. Vom kirchlichen Interesse an wissenschaftlicher Theologie, w: Wieviel Theologie verträgt die Öffentlichkeit?, red. E. Arens, H. Hoping, Freiburg i. Br. 2000, s. 127-147.

8Lust am Christsein, s. 15.

9 Tamże, s. 82n.

10 K. Koch otrzymał m.in. francuską nagrodę literacką podczas Dni Książki Chrześcijańskiej w Tours.

11Lust am Christsein, s. 379.

12 Por. Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium nr 8.

Prolog.

„Miasto położone na górze” czy lepiej miasto w stanie oblężenia?

Kościele dokąd zmierzasz? To jest nie tylko najbardziej narzucające się pytanie w obliczu głębokiego kryzysu braku orientacji, jaki Kościół rzymskokatolicki obecnie przeżywa, ale również najbardziej podstawowe pytanie pojawiające się z punktu widzenia przyszłościowego potencjału (Zukunftsfähigkeit) tegoż Kościoła. To jakże pilne i podstawowe pytanie nie stoi dzisiaj – trzeba powiedzieć niestety! – w centrum współczesnych dyskusji w i o Kościele. Dyskusje te koncentrują się dzisiaj bowiem za mało na pytaniu: dokąd zmierza Kościół? O wiele bardziej kręcą się wokół pytań: gdzie Kościół dzisiaj stoi? gdzie się zatrzymał – czy po „prawicy” czy po „lewicy”? czy jest „konserwatywny” czy „progresywny”? czy jest bardziej zdominowany przez struktury „odgórne” czy „oddolne”? czy jest zorientowany „tradycjonalistycznie” czy „postępowo”?

Kiedy pytania te pojawią się na pierwszym planie, w Kościele dochodzi – zgodnie z doświadczeniem – do tworzenia się obozów, (ba!) nawet do wzajemnego oblężenia – tradycjonaliści występują przeciw progresistom, twardzi dogmatycy wchodzą w spór z żyjącymi bez zobowiązań relatywistami. Ten stan oblężenia we współczesnym Kościele trafnie zanalizował były biskup Erfurtu Joachim Wanke: „Ta ostra polemika między »prawicowymi« i »lewicowymi«, między tradycjonalistami a postępowymi i niektórymi innymi ugrupowaniami, która obecnie jest modna w łonie naszego Kościoła, wydaje mi się stanowić wyraz pewnej głębokiej bezradności. W dobie powszechnie panującej niepewności głośne stają się – jak wiadomo – głosy ekstremalne. To utrudnia jednak wszelkie starania, które mają na celu znalezienie zróżnicowanej oceny obecnej sytuacji Kościoła. Slogany, uproszczenia, zawłaszczenie określonych sposobów wyrażania poglądów opanowały przestrzeń publicznej dyskusji. Praktykuje się wzajemne obrzucanie się za każdym razem poglądami z przekonaniem, że większa gwałtowność przy wymianie ciosów pomoże zwiększyć siłę przekonywania1.

Prawdą jest, co mówi stara mądrość ludowa, że ekstremalne stanowiska się przyciągają, jednak trzeba tutaj dodać, że też się wzajemnie zwalczają. W tej sytuacji bardziej wskazana byłaby raczej pełna koncentracji refleksja i poszukiwanie pomocnych dróg, które mogłyby wskazać Kościołowi możliwości wyjścia z tego paraliżującego oblężenia. W tym kierunku zmierza także rozumowanie tej książki, która zrodziła się z wielu wykładów i konferencji rekolekcyjnych. Książka ta opiera się na przekonaniu, że Kościół dobrze zrobi w obecnej sytuacji, gdy nie będzie stał ani po lewej, ani po prawej stronie, ale będzie szedł i to szedł niejako w sam środek, w samo centrum wiary. Ponieważ przyszłości nie będzie miał ani Kościół zdominowany z „góry”, ani z „dołu”, lecz jedynie Kościół czerpiący swą siłę niejako od wewnątrz, w którym wszystko kręci się wokół tajemnicy Boga, a nie wokół owych zagadek stawianych nam przez dzisiejszy Kościół zapewne w wystarczającej ilości.

Aby móc przezwyciężyć te wszelakie stany oblężenia we współczesnym Kościele, potrzebujemy koniecznie ponownego ożywienia zdrowej i biblijnie fundowanej mistyki. Ponieważ tylko ona otwiera dobrą drogę ku przyszłości, omijając wszelakie oblężenia. Jednocześnie pomaga ona w tym, że Kościół mniej sprawia wrażenie miasta w stanie oblężenia, a coraz wyraźniej jawi się jako owe „miasto położone na górze”, które odpowiada Jezusowej wizji Kościoła.

W blasku tej wizji wychodzi na światło dzienne, że właściwymi wyzwaniami dla współczesnego Kościoła nie są owe domowej roboty wewnątrzkościelne trudności, wokół których toczy się dzisiaj publiczna dyskusja, lecz że prawdziwe korzenie obecnego kryzysu Kościoła i wiary chrześcijańskiej leżą o wiele głębiej. Można to wnioskować choćby z tego faktu, że ten sam, o ile nie jeszcze głębszy kryzys, dotknął Kościoły ewangelicko-reformowane, nie będące dodatkowo obciążone takimi wewnętrznymi problemami jak Kościół rzymskokatolicki. Dlatego frankfurcki teolog, jezuita Medard Kehl słusznie wychodzi z założenia, że: „Obecne pytania o życie czy przeżycie Kościoła wydają się być mocno związane z naszą całą modernistyczną względnie postmodernistyczną kulturą i pytaniem o jej życie i przeżycie. Wielkie Kościoły są w dużej mierze uwikłane w kryzysowe zjawiska naszej współczesnej kultury i dlatego na swój sposób podzielają problematykę tejże kultury”2. Właśnie w tej trudnej sytuacji chrześcijanie muszą poczynić oczywiste doświadczenie Izraela i dawnego Kościoła i na nowo uczyć się sylabizować, że jako Lud Boży są w tym świecie „obcymi”. To doświadczenie, przed którym dzisiaj w sensie kulturowym stoją chrześcijanie, należy w pierwszej linii przezwyciężać, co jest jedank uwarunkowane ponownym ożywieniem owej pełnej wiary duchowości pustyni, która jest fundamentalna dla orędzia biblijnego i która także w dzisiejszej sytuacji Kościoła nie straciła nic na aktualności.

Podjęta w tej książce próba wskazania propozycji duchowej terapii musi obejmować trzy kroki. Pierwszy z nich polega na diagnozie konkretnego kryzysu Kościoła we współczesności. Drugi to anamneza, która przypomina o Kościele wiary, a konkretnie jest to przypomnienie, na czym polega istota i misja Kościoła w tajemnicy wiary chrześcijańskiej. Trzeci zaś stanowi próbę terapii i pyta o decydujące uwarunkowania dla przyszłości Kościoła.

Te trzy kroki należy rozumieć jako pełen wiary przerywnik wybrzmiewający głośno w dzisiejszym smutku Kościoła. Kroki te chcą też obudzić nową ochotę do bycia chrześcijaninem i życia Kościołem. W duchu tej nadziei zawierzam tę książkę Czytelniczkom i Czytelnikom.

Lucerna, Zesłanie Ducha Świętego 1994

Kurt Koch

Część pierwsza

Diagnoza. Kryzys Kościoła we współczesności

„Kościół będzie istniał zawsze. Ale czy Kościół zawsze będzie u nas? Jeśli stawiamy pytanie: żyje czy umiera Kościół?, to pytanie to dotyczy naszej godziny Kościoła. Wtedy nie pomogą nam żadne dywagacje. Wtedy może pomóc tylko szczera ocena tego, co jest oraz wewnętrzna próba, aby sobie z tym poradzić”. Te świadczące o pełnej wiary otwartości i o szczerej kościelnej odwadze słowa napisał już w 1941 roku Alfred Delp3. W obliczu Kościoła, który w oparciu o biurokratyczne maniery kurczowo trzyma się pozycji władzy, a do człowieka wychodzi tylko z postulatami, czuł się już wówczas zmuszony postawić „trzy proste pytania”: Co utrzymuje Kościół przy życiu? Przez co Kościół umiera? Kościele, jesteś dzisiaj Kościołem życia czy też Kościołem zmierzającym do swego końca?4

Kto Delpa zna choć trochę, dla tego jest pewne, że ten wierzący katolik oczywiście nigdy nie wątpił w to, że Kościół jako całość nie może ponieść klęski i nie może się zagubić w świecie. Ale wiedział on też o tym, że Kościół w swojej każdorazowej postaci jest rzeczywistością na wskroś historyczną i dlatego przeżywa nie tylko okresy pięknej witalności i uwarunkowanej chorobą słabości życiowej, ale wiedział, że trzeba realistycznie wychodzić z założenia, iż w konkretnym Kościele wciąż musi wiele obumierać, aby zrobić niejako miejsce nowym życiowym postaciom.

I. Kościół dzisiaj – między Wielkim Piątkiem a Wielkanocą

To jest dokładnie to podstawowe pytanie o życie, umieranie i zmartwychwstawanie Kościoła, które jest również prowokowane przez tę pewnie niełatwą sytuację Kościoła katolickiego we współczesności. Przy tym nie może oczywiście chodzić o pytanie, czy Kościół w ogóle w najbliższej przyszłości będzie żył czy umierał. Wierzący katolik powinien właśnie dzisiaj raczej zaufać obietnicy Jezusa złożonej wobec Piotra: „Ty jesteś Piotr [czyli skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). I nawet wtedy, kiedy można odnieść wrażenie, że z naszym Kościołem jest już koniec, trzeba się zdać na inną obietnicę Jezusa, która została wypowiedziana w ostatnim wersie Ewangelii św. Mateusza: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).

Dlatego dzisiaj przedmiotem dyskusji nie może być pytanie o to, czy Kościół ma jeszcze przyszłość, ale bardziej pytanie o to, jakiemu Kościołowi przeznaczona jest dobra przyszłość. Dzisiaj nie może chodzić o być albo nie być Kościoła Jezusa Chrystusa, ale o wiele więcej, o ową konieczną „przemianę struktur Kościoła” jaką wielki katolicki teolog Karl Rahner prognozował i postulował już w latach siedemdziesiątych minionego stulecia5.

Takie sformułowanie pytania jest właściwe, zwłaszcza w odniesieniu do staro-europejskiej postaci Kościoła, który ma za sobą prawie dwutysiącletnią i na wskroś bogatą w zmiany historię i dlatego – co jest też zrozumiałe – wskazuje pewne oznaki starzenia się. Dlatego słusznie na obecnym etapie tej historii latynoamerykański teolog Clodovis Boff zdiagnozował swoistą „kościelną zimę”: „W Kościele panuje kryzys historycznego oczekiwania. Brakuje w nim nadziei. W Kościele europejskim jest być może wiara i miłość, ale nie ma nadziei”6. Co więcej, według Boffa europejskim chrześcijanom i chrześcijankom można z oczu wyczytać ich pesymizm i sceptycyzm. Oczywiście Boff nie tylko postawił tę ostrą diagnozę, ale próbuje też dokonać pełnej zrozumienia anamnezy przez wskazanie decydujących powodów tej istotnej historycznej różnicy między europejskim ubogim w nadzieję Kościołem i ciężarnym nadzieją Kościołem w Ameryce Łacińskiej, wyrażając ją obrazowo w taki oto sposób: „Porównanie między nimi byłoby jak porównanie miedzy 15-letnią dziewczyną i starszą damą w wieku 60 lat”7.

I rzeczywiście owa europejska „60-letnia dama” ma już poważne oznaki starości i twarz przeoraną zmarszczkami. Ale przecież z tego tylko powodu nie można jej odmawiać wszelkich praw do przyszłości albo od tej „starszej damy” oczekiwać, że będzie w stanie jeszcze się odmienić. To rozumowanie obowiązuje oczywiście tylko wtedy, gdy chrześcijanie i chrześcijanki potraktują obecny czas kryzysu również jako elementarną szansę, jeśli dopuszczą do siebie, a nie zagłuszą pytań o życie, umieranie i zmartwychwstawanie Kościoła i jeśli nie będą się uchylać od owej „zimowej sytuacji” dzisiejszego Kościoła, której wyraźne oznaki Rahner jeszcze na krótko przed swoją śmiercią niestrudzenie nazywał po imieniu8.

W ten sposób zanalizował on bez wątpienia niezwykle trafnie obecną godzinę Kościoła i wskazał jednocześnie drogi terapii, które odpowiadają tej klarownej diagnozie. Najlepsze rozwiązanie polega na tym, aby umiejętnie wyjść naprzeciw obecnej sytuacji Kościoła i próbować z niemal detektywistyczną wiarą pod zimową powłoką poszukiwać zaczynającego już kiełkować wiosennego życia. Dlatego trzeba wyjść odważnie zimie naprzeciw i zacząć jednocześnie ćwiczyć się w zimowych kościelnych dyscyplinach sportowych, by w ten właśnie sposób zainaugurować wiosnę Kościoła.

Ta pionierska wskazówka rozbłyśnie w pełni wtedy, gdy uświadomimy sobie, że tę złotą myśl o kościelnej zimie nie wynalazł sam Rahner. Wywodzi się ona raczej od Idy Friederike Görres i zaczerpnięta została z jej pełnej pasji i spokoju przepowiedni, że również w zimie rośnie chleb9. Za tym kryje się też jej pewna nadzieja, że tak jak w przyrodzie po każdej zimie przyjdzie na pewno wiosna – i jak poeta Reinhold Schneider w swojej książce Winter in Wien, która jest wymownym świadectwem jego zimowego kryzysu wiary, tęsknił za „wiosną we Freiburgu”10 – tak też współczesna kościelna zima zostanie zastąpiona przez nową wiosnę.

W tej nadziei wiary staje się jednocześnie zrozumiałym precyzyjne określenie miejsca współczesnego Kościoła między Wielkim Piątkiem a Wielkanocą, a konkretnie – w Wielką Sobotę. Ta diagnoza wiary nie odpowiada oczywiście w dużej mierze obiegowemu nastawieniu wielu katolików i katoliczek do Kościoła. O wiele bardziej dominują dwa przeciwstawne sobie sposoby postrzegania obecnej sytuacji Kościoła.

Pierwsza opcja opiera się na głębokiej tęsknocie za doskonałym i dlatego wielkanocnym Kościołem, w którym wszystko funkcjonuje perfekcyjnie, w którym nie ma żadnych potyczek i w którym nie dochodzi do żadnych konfliktów. Emfatyczni przedstawiciele tego tak bardzo tryumfalistyczno-wielkanocnego rozumienia Kościoła – właściwie można by ich nazwać marzycielami kościelnymi – rzadko rozliczają się z tego, że ten z pozoru doskonały Kościół musiałby jednocześnie być strasznie nietolerancyjny i nieludzki, ponieważ w żadnym innym nie byłoby tak wielu (samo)ekskomunik, jak w tym doskonałym Kościele. Kto byłby w stanie w takim doskonałym Kościele bez skazy znaleźć dla siebie miejsce, a przede wszystkim przestrzeń do życia, by móc swobodnie oddychać? Z takiego Kościoła wypiera się myślenie o nim w kategoriach „casta meretrix” „cnotliwej nierządnicy”, które było w bardzo realistyczny sposób obecne u znanych ojców pustyni przekonanych, że Kościół nie jest tylko wspólnotą świętych, lecz prezentuje się również jako „casta meretrix”11. W końcu rodzi się niebezpieczeństwo, że ze świadomości wiary usunie się przekonanie, iż Kościół – jak to w oparciu o wymowny obraz zwykli przedstawiać teologowie pierwotnego Kościoła – bierze swój początek z przebitego na krzyżu boku Chrystusa i dlatego jest naznaczony nie tylko postacią zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa, ale jest też na stałe stygmatyzowany Jego śmiercią.

Największe niebezpieczeństwo tej wielkanocno-tryumfalistycznej koncepcji Kościoła polega bez wątpienia na tym, że od faktycznego Kościoła oczekuje się tego, co może sprawić właściwie jedynie sam Bóg. A im większe i iluzoryczne są te oczekiwania wiązane przez ludzi z realnie istniejącym Kościołem, tym większa może być później frustracja i rozczarowanie (Enttäuschung), które w dosłownym sensie okaże się być swoistym odczarowaniem (Ent-Täuschung). Ale właśnie ten tryumfalistyczny obraz Kościoła prowokuje sam z siebie skrajnie depresyjno-wielkopiątkowe rozumienie Kościoła, które stanowi drugie dominujące nastawienie do współczesnego Kościoła. Właśnie w dzisiejszym Kościele jest bardzo rozpowszechniony bolesny smutek i zniechęcenie. Nie wyraża się on już jedynie w buńczucznym i agresywnym zawołaniu: „Jezus tak – Kościół nie!”, modnym w latach sześćdziesiątych, ale w innym, wyrażającym raczej rezygnację i rozczarowanie parolu: „Jezus – tak, Kościół no… tak!”12.

Te obydwa sposoby patrzenia na współczesny Kościół, zarówno ten wielkanocno-tryumfalistyczny, jak i wielkopiątkowo-depresyjny, prezentują się jak swoista gorączka mocno atakującej grypy, która sprawia, że fundamentalne napięcie między wielkością a granicami Kościoła, a tym samym między eklezjologicznym Wielkim Piątkiem a eklezjogenną Wielkanocą, staje się już nie do wytrzymania. Podczas gdy pierwsza koncepcja jest narażona na niebezpieczeństwo, że dostrzega tylko dawną wielkość Kościoła i dlatego ubóstwia go oraz tryumfalistycznie wywyższa, druga koncepcja jest w oparciu o negatywne doświadczenia – narażona na pokusę dostrzegania tylko rozczarowań i granic Kościoła oraz redukowania jego specyficznej godności analogicznie do poziomu innych wspólnot działających w społeczeństwie.