Bezpieczeństwo młodzieży - Anna Maria Wesołowska - ebook

Bezpieczeństwo młodzieży ebook

Anna Maria Wesołowska

3,2

Opis

Książka przybliża młodzieży, rodzicom i nauczycielom problematykę przestępstw najczęściej popełnianych przez młodocianych. Autorka wybrała czyny, które najbardziej bulwersują i wzmagają poczucie zagrożenia. W 100 felietonach przedstawia sytuacje, w których nastolatki popełniają przestępstwa lub czyny niedozwolone, często nie zdając sobie z tego sprawy. Autorka ukazuje ich przyczyny i konsekwencje, aby sprowokować do dyskusji i działania. Bowiem to od rodziców, opiekunów, sąsiadów, szkoły
i społeczeństwa zależy, czy młodych na ławie oskarżonych będzie przybywać, czy ubywać. Książka pomoże uświadomić młodzieży, że wiele problemów można rozwiązać bez wchodzenia w konflikt z prawem.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 285

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,2 (6 ocen)
0
3
1
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Aryssto

Z braku laku…

niektore historie spoko, ale inne mniej. lubie jak pisze i mowi chociaz czasami mam tez wrazenie ze sie pani troche odkleja od rzeczywistosci
00

Popularność




Anna Maria Wesołowska

PORADNIK PRAWNY

BEZPIECZEŃSTWO MŁODZIEŻY

WYDANIE ZAKTUALIZOWANE

Projekt okładki

Zuzanna Lis

Adaptacja okładki do nowego wydania

Wladzimier Michnievič

Fotografia na okładce

Robert Laska

Redaktor

Danuta Lukas

Korekta

Agnieszka Al-Jawahiri

Skład książki i montaż okładki

Studio Magenta, Nadzieja Michnievič

© Copyright by Poltext sp. z o.o.

Wydanie zaktualizowane, Warszawa 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci zabronione. Wykonywanie kopii metodą elektroniczną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym, optycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Niniejsza publikacja została elektronicznie zabezpieczona przed nieautoryzowanym kopiowaniem, dystrybucją i użytkowaniem. Usuwanie, omijanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.

Warszawa 2014

Poltext sp. z o.o.

02-230 Warszawa, ul. Jutrzenki 118

tel.: 22 632-64-20

e-mail: [email protected]

internet: www.poltext.pl

ISBN 978-83-7561-402-2 (format e-pub)

978-83-7561-410-7 (format mobi)

978-83-7561-406-0 (format pdf)

Opracowanie wersji elektronicznej:

Wstęp

Publikacja, która trafia do rąk Państwa, jest pracą szczególną. Powstała ona z potrzeby serca, z niezgody na to, by coraz więcej młodych ludzi stawało przed sądem w charakterze osób oskarżonych. Powstała z myślą o tym, by ustrzec młodych ludzi przed skutkami łamania prawa, a także, by pomóc nam, nauczycielom i wychowawcom, w prowadzeniu lekcji wychowawczych poruszających ważne i trudne sprawy dla naszych wychowanków.

Gdy myślimy o profilaktyce, z każdym rokiem nasuwa się nam coraz więcej pytań. Czy profilaktyka jest w ogóle potrzebna? Jak ją stosować, by była skuteczna? Czy profilaktyka to coś więcej niż informacja lub straszenie skutkami stosowania różnego rodzaju używek? Jakie działania zapobiegawcze są najbardziej skuteczne?

Profilaktyka to świadome towarzyszenie człowiekowi w jego rozwoju, zapobieganie zagrożeniom i umiejętność reagowania na nie. Kto ma skuteczniej chronić młodego człowieka przed wszelkiego rodzaju zagrożeniami, jeśli nie rodzina i szkoła? ,,Na pozór może się wydawać, że wszelkie zagrożenia czyhają na człowieka w świecie zewnętrznym, gdy w istocie to sam człowiek dokonuje takich wyborów, które zakłócają jego rozwój. Człowiek niedojrzały sam dla siebie może być zagrożeniem” (za Małgorzatą Simm i Ewą Węgrzynek). Jednakże człowiek młody, sam dla siebie i swoich rówieśników, może być również szansą. Nikt nie zrozumie lepiej młodego człowieka niż on sam. Problem w tym, ,,by mu się chciało chcieć”.

Pani sędzia Anna Maria Wesołowska opisuje w swojej książce sytuacje z życia wzięte; sytuacje, w których nastolatki wchodzą w konflikt z prawem. Ukazuje również przyczyny i kontekst, w jakim do nich doszło.

Tak naprawdę działania wychowawcze będą miały sens i będą skuteczne wówczas, gdy w ich realizację włączy się młodzież, rodziców, nauczycieli i członków lokalnej społeczności. Nam wszystkim powinno zależeć na tym, by jak najwięcej osób zabierało głos i angażowało się w działania na rzecz innych. Powinno nam zależeć na tym, by zło i patologia, która może zacząć się od używania przekleństw w rozmowach, niszczenia mienia dla rozrywki, aktów agresji, nie stały się powszechnie akceptowane.

Książka sędzi Anny Marii Wesołowskiej to zaczątek takiej wczesnej profilaktyki. Publikacja ta zawiera informacje o przepisach, zilustrowane relacjami z autentycznych spraw toczących się w sądach, które mają uświadomić młodym ludziom skutki działań, gdy „z nudów” sięgają po używki, stosują przemoc czy też szukają szczególnych podniet, wyrządzając przy tym komuś krzywdę.

Jeśli choć kilka osób w trakcie czytania lub po przeczytaniu tej książki, po przeprowadzonej z wykorzystaniem felietonów lekcji wychowawczej, zmieni swoje nastawienie, zastanowi się lub poda potrzebującemu pomocną dłoń – to będzie sukces. I o taki właśnie sukces chodzi.

Być może felietony te staną się inspiracją do wzajemnej wymiany poglądów, do zwrócenia uwagi na drugiego człowieka, by w trudnych chwilach nie był on pozostawiony samemu sobie. Być może ich lektura skłoni nas do tego, by zmieniać w naszym środowisku to, co nam się nie podoba lub to, co boli.

Zawsze dużym szokiem jest widok młodych ludzi na ławie oskarżonych. To od nas, osób dorosłych: rodziców, sąsiadów, nauczycieli i całego społeczeństwa zależy, czy tych młodych będzie w tym miejscu przybywać, czy też ubywać.

Pani sędzia Anna Maria Wesołowska chce nas zainteresować tą problematyką, sprowokować do dyskusji i wymiany poglądów, a przede wszystkim zwrócić uwagę, iż wiele problemów można rozwiązać inaczej, bez wchodzenia w konflikt z prawem.

Publikacja ta składa się z szeregu różnych felietonów, z których każdy może być kanwą osobnej lekcji wychowawczej. Podczas tych lekcji można w sposób szczery i otwarty wyrazić swoje opinie, zapoznać się z obowiązującym prawem, spróbować dociec przyczyn zaistniałych sytuacji, a także zrewidować swoje dotychczasowe poglądy. Te lekcje to pierwszy krok do kształtowania państwa prawa, w którym my wszyscy będziemy czuli się dobrze i bezpiecznie.

Jest takie powiedzenie: „Trzeba umieć mocno odczuwać, aby innych do czucia pobudzić”. Ta lektura – skromnym zdaniem pedagoga szkolnego – potrafi sprowokować do dyskusji i skłonić do refleksji. Warto o tym rozmawiać i mądrze wykorzystać tę publikację.

Bożena Ober

Pedagog XXVI Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi

Od Autorki

Jestem sędzią. Prawie trzydzieści lat orzekałam w wydziale karnym Sądu Okręgowego w Łodzi. Młodzież szkolna wielokrotnie gościła na moich rozprawach. Młodzi ludzie przekonali mnie, że należy z nimi rozmawiać o zagrożeniach i przestępczości.

Poprzez tę publikację chciałabym przybliżyć młodzieży i nauczycielom problematykę przestępstw najczęściej popełnianych przez młodocianych. Wybrałam czyny, które najbardziej bulwersują i wzmagają poczucie zagrożenia. Prezentowany materiał może być wykorzystany np. na lekcji wychowawczej lub w kąciku prawnym.

Liczne telefony od nauczycieli z prośbą, by młodzież mogła uczestniczyć w rozprawie sądowej, zainspirowały mnie do pisania o prawie na łamach „Dziennika Łódzkiego”. W ten sposób powstały felietony zawierające informacje o przepisach, zilustrowane krótkimi relacjami z autentycznych spraw toczących się przed sądem. Każda z nich, choć inna, pokazuje, jak często „chwila” może zmienić życie wielu ludzi w dramat.

Przemyślcie każdą z tych spraw, spróbujcie ocenić, jak Wy zachowalibyście się w opisanej historii. Znając już przepisy i zagrożenie karą za konkretne czyny, spróbujcie sami wydać wyrok. Zapewniam, że jest to świetna lekcja życia.

Ciekawa też jestem, czy również – podobnie jak ja – dojdziecie do wniosku, że aby oceniać innych, musicie zajrzeć w głąb siebie.

Życzę Wam refleksyjnej lektury.

Anna Maria Wesołowska

Co to jest rozbój?

Przysłowiowy Janek Kowalski został oskarżony o to, że „używając przemocy poprzez wykręcenie ręki, zabrał w celu przywłaszczenia flamaster i 2 złote” (art. 280 § 1 kk) albo „grożąc pokrzywdzonemu scyzorykiem, zrabował telefon komórkowy” (art. 280 § 2 kk) – to przykłady rozboju.

Tego typu akty oskarżenia trafiają coraz częściej do sądu, a w życiu takie sytuacje zdarzają się nagminnie.

Prokurator wnosi o wymierzenie 17-letniemu uczniowi kary kilku lat pozbawienia wolności.

Obrońca prosi o łagodne potraktowanie, obarczając winą młody wiek i niedojrzałość sprawcy.

Siedzący na ławie oskarżonych nastolatek, przebywający od kilku miesięcy w areszcie śledczym, błaga: „Będę chodził do kościoła, będę się uczył, słuchał rodziców, tylko wypuście mnie z więzienia. Ja nie wiedziałem, że za taki czyn grozi kara; młodzież tak postępuje, mnie też kiedyś zabrano plecak i nic się nie działo”.

Art. 280 Kodeksu karnego stwierdza jednak:

§1. Kto kradnie, używając przemocy wobec osoby lub grożąc natychmiastowym jej użyciem albo doprowadzając człowieka do stanu nieprzytomności lub bezbronności, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§2. Jeżeli sprawca rozboju posługuje się bronią palną, nożem lub innym podobnie niebezpiecznym przedmiotem lub środkiem obezwładniającym albo działa w inny sposób bezpośrednio zagrażający życiu lub wspólnie z inną osobą, która posługuje się taką bronią, przedmiotem, środkiem lub sposobem, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3. (Górna granica zagrożenia wynosi 15 lat).

Oznacza to, że jeżeli sprawca, grożąc np. scyzorykiem, żąda od pokrzywdzonego choćby złotówki, grożą mu za to najmniej 3 lata pozbawienia wolności.

Wykonanie kary, orzeczonej w takim wymiarze, nie może być warunkowo zawieszone, a sprawca z reguły zostaje tymczasowo aresztowany. Ważne jest również to, że nieletni, który po ukończeniu piętnastu lat dopuszcza się rozboju, może odpowiadać na zasadach określonych w kodeksie karnym, jeżeli okoliczności sprawy oraz stopień rozwoju sprawcy, jego właściwości i warunki osobiste za tym przemawiają, a w szczególności, jeżeli poprzednio stosowane środki wychowawcze lub poprawcze okazały się bezskuteczne (art. 10 § 2 kk).

Oznacza to w praktyce, że niepoprawny piętnastolatek może trafić do zakładu karnego nawet na kilka lat, często za przysłowiową złotówkę, jeżeli groził pokrzywdzonemu użyciem przemocy.

Kilkanaście lat pracy w sądzie przekonało mnie, że wiedza na temat przestępstwa rozboju potrzebna jest już na poziomie szkoły podstawowej. To właśnie tam najczęściej spotykamy się z agresywnym zachowaniem starszych uczniów, którzy przyjmują postawę roszczeniową wobec młodszych kolegów. Dzieci często o tym nie mówią, a my lekceważymy problem. Doświadczenia ostatnich lat wykazały, że to błędna postawa. Z agresją powinniśmy walczyć bez względu na czas i miejsce.

Młodzież musi zrozumieć, że życie nie jest grą komputerową ani filmem. Po drugiej stronie przestępczego zachowania stoi zawsze osoba pokrzywdzona i odpowiedzialność, którą trzeba za swój czyn ponieść.

Rozbój – ciąg dalszy

Przepis art. 280 kk zawiera określenia, które nie zawsze są właściwie rozumiane. Przyzwyczajeni do agresywnych zachowań, nie zdajemy sobie sprawy, że chłopak, który przewrócił kolegę na ziemię i zabrał mu jakąkolwiek rzecz (pieniądze, plecak, telefon komórkowy), popełnił przestępstwo rozboju.

Omówię więc zwroty, nad którymi warto się zastanowić.

Art. 280 § 1 kk

Określenie „kto kradnie, używając przemocy wobec osoby” oznacza zachowania zmierzające do sparaliżowania woli ofiary, polegające przykładowo na szarpaniu, uderzaniu, kopaniu, a więc takie, które powodują nawet nieznaczne naruszenie nietykalności cielesnej, jak np. siniaki. Oczywiście, działania te muszą mieć na celu zabór mienia.

Przestępstwo rozboju może przyjmować również postać „groźby natychmiastowego użycia przemocy”. Sprawca w takim wypadku nie musi nawet dotknąć ofiary, ale jego zachowanie powoduje, że staje się ona bezwolnym narzędziem, np. wyrośnięty siedemnastolatek żąda pieniędzy od młodszego kolegi o drobnej posturze, wymachując pięściami przed jego nosem (pamiętajmy o zagrożeniu od 2 do 12 lat pozbawienia wolności).

Art. 280 § 2 kk

Są w nim zawarte takie określenia, jak „broń palna” i „nóż”. Posługujący się tymi przedmiotami, w świetle prawa staje się odpowiedzialnym za rozbój kwalifikowany nawet wówczas, gdy np. „bawi się” scyzorykiem w celu zastraszenia ofiary i zmuszenia jej do wydania pieniędzy.

Oskarżony Janek Kowalski, posługując się nożem traperskim, zabrał koledze bluzę i 3 złote.

Prokurator żąda 5 lat pozbawienia wolności.

Oskarżony tłumaczy: „Nóż nosiłem dla obrony, tak mi kazano w szkole przetrwania. Udawałem tylko, że rzucam w tego chłopaka, wygłupiałem się, nigdy nikomu nie zrobiłbym krzywdy, potrzebowałem tylko kilku złotych na kurczaka”. Oskarżony jest dobrym uczniem, ma pozytywną opinię w miejscu zamieszkania.

Pokrzywdzony: „Napadł mnie w biały dzień na ulicy Piotrkowskiej; nie wiedziałem, do czego jest zdolny, oddałem mu więc wszystko”.

Przesłanki rozboju kwalifikowanego zostały spełnione. Jest ofiara, jest sprawca, więc musi być kara – w tym wypadku 3 lata pozbawienia wolności. Odpowiadamy z tego przepisu także za „posługiwanie się innym, podobnie niebezpiecznym przedmiotem”, np. utrąconą szyjką butelki, czyli tzw. „tulipanem”, jak również za „działanie w inny sposób, bezpośrednio zagrażającyżyciu”, np. silne kopanie w głowę czy uderzanie kijem bejsbolowym.

Ostatnio młody chłopak został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Groził pokrzywdzonemu, m.in. przypaleniem żelazkiem. Stwierdził: „Coś mi chyba odbiło. Każdy uczy się na własnych błędach”.

Zastanówmy się, czy jest to konieczne.

Przestępstwo przeciwko mieniu – „kradłem, bo piłem”

Kradzież z włamaniem jest kojarzona najczęściej z młodocianymi sprawcami.

Maciek miał 14 lat, gdy po raz pierwszy dokonał włamania. Wybił szybę w samochodzie sąsiada i ukradł radio. Potrzebował pieniędzy na piwo. Matka naprawiła szkodę i uprosiła sąsiada, by nie powiadamiał policji. Maciek nie poniósł więc odpowiedzialności.

Rok później został zatrzymany w trakcie kolejnego włamania do samochodu. Był pijany. Tym razem sąd rodzinny i nieletnich zastosował nadzór kuratora sądowego. Mimo jego wysiłków, wielokrotnych rozmów, skierowania do poradni terapeutycznej Maciek nie zmienił swojego zachowania. Dwa lata później został zatrzymany ze skradzionym telewizorem sąsiadki. Był pod wpływem alkoholu. Ponieważ skończył 17 lat – sąd zastosował tymczasowe aresztowanie.

Prokurator postawił zarzut, iż Maciek latem 2013 r., po uprzednim wyłamaniu drzwi, dostał się do wnętrza mieszkania, skąd zabrał w celu przywłaszczenia telewizor wartości 600 zł na szkodę Jana Kowalskiego.

Zachowanie takie reguluje art. 279 § 1 kk:

Kto kradnie z włamaniem, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Kradnie, to znaczy zabiera rzecz spod władztwa osoby nią dysponującej wbrew woli tej osoby. Zabór przedmiotu musi nastąpić w celu przywłaszczenia, a więc w celu wykonywania na zabranej rzeczy praw właściciela. Są nimi nie tylko prawo do korzystania z ukradzionej rzeczy, ale także jej zniszczenia, porzucenia lub sprzedaży.

Włamanie to usunięcie przeszkody stanowiącej zabezpieczenie danego przedmiotu.

Zabezpieczenie to np.: zamek w drzwiach (również samochodu), szyby w zamkniętych oknach, kłódki, plomby, taśmy sygnalizujące zamknięcie pomieszczenia przez odpowiednie służby, kody uniemożliwiające dostęp do urządzeń elektronicznych (komputerów, bankomatów). Włamaniem będzie również otwarcie pomieszczenia oryginalnym kluczem, wbrew woli właściciela.

Maciek dostał się do mieszkania sąsiadki, wyważając drzwi jednym kopnięciem. Wiedział, że w domu nikogo nie ma. Zabrał telewizor, który zamierzał sprzedać na rynku. Potrzebował pieniędzy na alkohol. Twierdzi, że w tamtym czasie musiał pić, to było silniejsze od niego. Po rocznym pobycie w areszcie śledczym Maciek dzieli się z sądem swoimi przemyśleniami: „To wszystko przez alkohol. Nie wiem, dlaczego piłem i uzależniłem się. Nie podchodziłem do tego poważnie. Myślałem, że będę pił, ale przyjdzie taki czas, że przestanę. Okazało się jednak na odwrót i zacząłem pić nałogowo. Chodziłem na odwyki, ale jak koledzy pili piwo i mnie poczęstowali, nie umiałem odmówić. Skończyłem bardzo źle i teraz żałuję. Kradłem, bo piłem. Jak włamywałem się, to myślałem, że nic za to nie będę miał. Kurator rozmawiał ze mną, nie wierzyłem mu, że mogę skończyć w więzieniu. W areszcie jest mi źle. Brakuje mi wolności. Jak wyjdę, nie będę pił. To żaden problem, teraz przecież nie piję. Na pewno się zmienię”.

W oczach Maćka widać łzy. Czy jest w stanie dotrzymać obietnicy?

Biegła psycholog ma wątpliwości. „Postawa oskarżonego jest deklaratywna. Wykazuje nadal bagatelizujący stosunek do problemu alkoholowego. Cechy uzależnienia występują u niego od trzech lat. Ciągi picia przekraczały okresy trzeźwości. Występowała już potrzeba picia na kaca, a w przypadku odstawienia alkoholu – pocenie się, trudności ze snem. Trzyletni okres, kiedy oskarżony powracał do picia i przestępstwa, a także nie był w stanie podporządkować się normom i rygorom, daje podstawy do rozpoznania osobowości nieprawidłowej. Oznacza to, że utrwalone cechy zachowań są bardzo trudno odwracalne. Teraz jedynym ratunkiem jest leczenie odwykowe, i to w ośrodku zamkniętym. Z racji prowadzenia badań sądowych mam kontakt z młodzieżą uzależnioną od alkoholu. Jest jej zdecydowanie więcej niż kilka lat temu. Picie zaczyna się bardzo wcześnie, często już w szkole podstawowej. Sprzyja temu brak nadzoru rodziców i rozluźnienie atmosfery w szkole. Ta sprawa jest tego przykładem”.

Maciek został skazany na 2 lata pozbawienia wolności. Działanie pod wpływem alkoholu było w tym wypadku okolicznością obciążającą. Karę będzie odbywał w systemie terapeutycznym – na oddziale odwykowym, co da mu szansę wyjścia z nałogu. Na wolności nie potrafił z niej skorzystać.

Zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użycia – porwanie pojazdu

W późnych godzinach nocnych patrol policyjny zauważył wyjeżdżającego z parkingu poloneza bez włączonych świateł. Na widok radiowozu samochód przyspieszył. Kierowca nie reagował na próbę zatrzymania. Po chwili zakończył jazdę uderzając w sygnalizator świetlny. Funkcjonariusze siłą wyciągnęli z auta 19-letniego Sebastiana S. Badanie alkomatem wykazało 1,76 promila alkoholu we krwi. Okazało się, że chłopak nie ma prawa jazdy, a samochód zabrał koledze, u którego był na imprezie.

Postawiono mu zarzut z art. 289 § 1 kk. Przepis ten przewiduje:

§1. Kto zabiera w celu krótkotrwałego użycia cudzy pojazd mechaniczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Zabiera – to znaczy przejmuje we własne władanie.

Krótkotrwale używa – używa przez jakiś czas bądź ma tylko taki zamiar.

Pojazd mechaniczny – każdy pojazd napędzany umieszczonym w nim silnikiem, jak również maszyna samobieżna czy motorower poruszający się przy pomocy silnika.

Paragraf 2 przewiduje zagrożenie karą od 6 miesięcy do lat 8 i dotyczy następujących sytuacji:

sprawca czynu określonego w § 1 pokonuje zabezpieczenie pojazdu przed jego użyciem przez osobę nieupoważnioną (usuwa fizyczną lub elektroniczną przeszkodę albo zabiera samochód z zamkniętego garażu),

pojazd stanowi mienie znacznej wartości (przekracza 200 000 złotych),

sprawca następnie porzuca pojazd w stanie uszkodzonym (gorszym niż w chwili zaboru) lub w takich okolicznościach, że zachodzi niebezpieczeństwo utraty lub uszkodzenia pojazdu albo jego części lub zawartości (każdy może mieć do niego dostęp).

Należy podkreślić, że do 1995 r. zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użycia był karany znacznie łagodniej. Rozwój motoryzacji, wysoka wartość samochodów i wzrastająca liczba takich czynów spowodowały, że obecnie kara za to przestępstwo jest prawie taka sama jak za kradzież. Od tego czasu rzadziej pojawiają się naiwne tłumaczenia w stylu: „chciałem się tylko przejechać”, a surowe zagrożenie winno być przestrogą dla amatorów przejażdżek cudzym samochodem. W tej sprawie jednak tak się nie stało.

Sebastian S. przyznał się do zaboru pojazdu w celu krótkotrwałego użycia i wyjaśnił: „Trochę popiliśmy. Poszliśmy spać. Gdy się obudziłem, naszła mnie ochota, aby pojeździć samochodem. Wziąłem kluczyki i udałem się na parking. Byłem pijany, nie bardzo wiedziałem, co robię. Nie sądziłem, że to przestępstwo. Zabierałem samochód ojcu bez jego zgody i nic się nie działo. Wściekał się tylko. Gdyby nie policja, to teraz też nic by się nie stało. Pojeździłbym sobie i wrócił”.

Oskarżony jest zaskoczony stanowiskiem kolegi, który żąda ukarania go.

Mariusz K., pokrzywdzony, uważa, że Sebastian S. przekroczył pewne granice: „Zaprosiłem go do domu jak kolegę, niczego przed nim nie zamykałem, a on ukradł mi klucze od samochodu i uszkodził go. Domagam się ukarania sprawcy. Ciężko pracowałem, żeby kupić tego poloneza”.

Omawiane przestępstwo jest ścigane z urzędu, co oznacza, że bez względu na stanowisko pokrzywdzonego, prokurator decyduje o wszczęciu postępowania. Wniosek pokrzywdzonego jest potrzebny tylko wówczas, gdy przestępstwo zostaje popełnione na szkodę osoby najbliższej.

Oskarżony został skazany na 6 miesięcy pozbawienia wolności. Jego postawa nie rokuje szybkiego procesu resocjalizacyjnego. Jest arogancki i nie okazuje skruchy. „To głupota, żeby mnie zamykać. Jestem zmuszony przebywać z ludźmi, którzy są zdemoralizowani. Ja chcę do czegoś dojść, zdobyć wykształcenie”.

Dlaczego nie robił tego do tej pory? Z wywiadu środowiskowego wynika, że nie uczył się, nie pracował, często bywał pijany. Popełnił poważne przestępstwo na szkodę osoby, która mu zaufała. Czemu więc sądzi, że jest mniej zdemoralizowany niż koledzy z celi więziennej?

Przestępstwo przeciwko obrotowi pieniędzmi i papierami wartościowymi

Wydawałoby się, że ten rodzaj przestępczości, stanowiący istotne zagrożenie dla systemu gospodarczego, nie będzie dotyczył młodocianych sprawców. Okazuje się, że jest inaczej. „Pomysłowość” młodzieży nie zna granic.

Arek K. ma 17 lat. Od roku bierze marihuanę. Na początku wystarczało mu na ten cel „kieszonkowe”. Gdy musiał zwiększyć dawki, pieniędzy zaczęło brakować. Ukradł ciotce cztery czeki i postanowił je zrealizować. Wypisał na nich kwoty po tysiąc złotych i podrobił podpis ciotki. Namówił starszego kolegę, posiadającego dowód osobisty, aby pobrał pieniądze z banku.

Michał D. dostał za realizację czeków 500 złotych. Chłopcy uzgodnili, że gdyby sprawa się wydała, Michał zgłosi kradzież dowodu osobistego.

Właścicielka konta zorientowała się, że pobrano nieprawnie pieniądze i zakwestionowała wypłatę. Bank powiadomił prokuratora.

Dane Michała D. ustalono po numerze dowodu osobistego. Nie przyznał się do niczego i przedstawił wersję z kradzieżą dokumentu. Pobrano od niego próbki pisma.

Biegły grafolog wydał opinię: „Podpis w miejscu: kwotę otrzymałem nakreślił Michał D.”.

Gdy postawiono mu zarzut, od razu ujawnił, kto mu dał czeki i poprosił o „przysługę”.

Arek K. nie zaprzeczał, wiedział już, że badania porównawcze pisma wskażą sprawcę podrobienia czeku. Ciotka Arka była zaszokowana. Siostrzeńcowi postawiono – między innymi – zarzut popełnienia zbrodni z art. 310 §1 kk. Przepis ten przewiduje:

Kto podrabia albo przerabia polski albo obcy pieniądz, inny środek płatniczy albo dokument uprawniający do otrzymania sumy pieniężnej, (…) podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności.

Podrabia – to znaczy nadaje cechy oryginału dowolnemu przedmiotowi, aby mógł on uchodzić za prawdziwy środek płatniczy. Podobieństwo do oryginału nie musi być łudzące, wystarczy wprowadzenie w błąd nawet niedoświadczonej osoby. Podrobieniem będzie również podpisanie się za właściciela czeku jego nazwiskiem czy nielegalne wypełnienie czystego blankietu dokumentu.

Przerabia – zmienia dotychczasowy kształt, treść, formę, aby nadać inne znaczenie (zazwyczaj chodzi o zmianę wartości nominału). Istotne jest, aby sprawca zamierzał posłużyć się sfałszowanym środkiem płatniczym lub dokumentem jako prawdziwym.

Polski pieniądz – będące w obiegu banknoty i monety emitowane przez NBP.

Obcy pieniądz – prawny środek płatniczy dowolnego kraju, w tym euro.

Inny środek płatniczy – weksle, czeki, akredytywy, bony towarowe, bony skarbowe.

Dokument uprawniający do otrzymania sumy pieniężnej – obligacje, losy, bony pieniężne, niektóre polisy ubezpieczeniowe (np. autocasco) i określony rodzaj czeków.

Arek K. przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu: „Wypisałem czek i podpisałem nazwiskiem ciotki. To nie było trudne. Pieniądze pobrał kolega. Sądziłem, że jak powie o kradzieży dowodu osobistego, to dalej nic się nie będzie działo. Nie zdawałem sobie sprawy, że zostaną pobrane próby pisma i potwierdzą podpis Maćka. On wówczas pękł i wszystko się wydało. Gdybym wiedział, że taka kara za to grozi, to w życiu bym tych czeków nie podrabiał”.

Prokurator żąda wymierzenia oskarżonemu najniższej kary przewidzianej w art. 310 § 1 kk, czyli 5 lat pozbawienia wolności.

Arek K.: „To chyba jakaś pomyłka. Adwokat też mówił o pięciu latach, ale sądziłem, że to najwyższa kara”.

Obrońca wnosi o zastosowanie wobec oskarżonego art. 310 § 3 kk, który przewiduje, że sąd, w przypadku mniejszej wagi, może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary (co oznaczałoby możliwość wymierzenia kary pozbawienia wolności od 1 roku i 8 miesięcy).

Niewielka wartość szkody przemawia za takim rozwiązaniem. Stosunek psychiczny oskarżonego do przypisanego mu czynu pozostawia jednak wiele do życzenia. Nie wykazał skruchy, żałował jedynie, że nie przewidział badań grafologicznych.

O wyroku, jaki zapadł w tej sprawie i o przestępstwie oszustwa, którego jednocześnie dopuścił się Arek K., dowiecie się przy omawianiu art. 286 § 1 kk.

Przestępstwo oszustwa

Siedemnastoletni Arek K. ukradł ciotce cztery czeki, podrobił jej podpis, a następnie – wspólnie z kolegą – wprowadził pracowników banku w błąd co do autentyczności czeków i wyłudził kwotę 4 tys. złotych.

Przestępstwo oszustwa reguluje art. 286 § 1 kk.

Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Przedmiotem oszustwa jest szeroko rozumiane mienie, czyli całokształt sytuacji majątkowej.

Wprowadzenie w błąd – oznacza zachowanie zmierzające do wywołania u danej osoby fałszywego obrazu rzeczywistości, np. poprzez zatajenie przed kupującym wad towaru, które w sposób istotny obniżają jego wartość. Działanie nie musi być podstępne, ale musi dotyczyć istotnych okoliczności mających związek z niekorzystnym rozporządzeniem mieniem przez osobę oszukiwaną. Może przejawiać się w formach słownych, pisemnych, poprzez gesty lub w jakikolwiek inny sposób, np. złożenie sfałszowanych dokumentów, manipulację urządzeniami kontrolnymi (np. mierzącymi ilość zużytej energii elektrycznej, gazu), naklejanie cen zdjętych z tańszego towaru itp. Wprowadzanie w błąd może wynikać także z zachowania sprawcy, na podstawie którego pokrzywdzony sam wysunie błędne wnioski, jak np. z faktu przyklejenia fałszywych etykiet na towary, wynajęcia pokoju w hotelu przy przemilczeniu braku odpowiedniej ilości pieniędzy.

Wyzyskanie błędu polega na tym, że sprawca zaniechał czynności zmierzających do wyprowadzenia pokrzywdzonego z błędu.

Wyzyskanie niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania to np. wykorzystanie młodego wieku, upośledzenia umysłowego, stanu odurzenia alkoholem czy narkotykami. Istotne jest, aby sprawca, wykorzystując taki moment, doprowadził pokrzywdzonego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.

Prokurator zażądał wymierzenia Arkowi K. kary w wysokości 5 lat pozbawienia wolności. Oskarżony popełnił zarówno zbrodnię z art. 310 § 1 kk polegającą na podrobieniu czeku, jak i przestępstwo oszustwa.

Sąd uwzględnił młodociany wiek sprawcy, zgłoszenie się do poradni leczenia uzależnień, uczęszczanie do szkoły, a przede wszystkim przebaczenie ze strony ciotki, i postanowił dać Arkowi szansę. Przyjmując, że zarzucany mu czyn stanowi wypadek mniejszej wagi, wymierzył oskarżonemu karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 5-letni okres próby.

W tym czasie Arek K. będzie zobowiązany:

informować sąd o przebiegu okresu próby,

kontynuować naukę,

nie używać środków odurzających.

Nad prawidłowym wykonaniem tych obowiązków będzie czuwał kurator. Jeżeli oskarżony w okresie próby postępowałby niezgodnie z zaleceniami, sąd będzie mógł zarządzić wykonanie kary. Gdyby Arek popełnił podobne przestępstwo umyślne, zarządzenie kary byłoby obligatoryjne. Oznacza to, że przez okres pięciu lat to Arek będzie decydował, czy spędzi dwa lata w zakładzie karnym, czy też będzie poważnie myślał o przyszłości i wykorzysta szansę daną mu przez sąd.

Paserstwo

Kuba ma 18 lat, jest uczniem liceum ogólnokształcącego. Przez kilka dni imponował dziewczynom najładniejszym skuterem w Łodzi. Teraz zasiada na ławie oskarżonych. Nabył pojazd pochodzący z kradzieży. Postawiono mu zarzut paserstwa opisany w art. 291§ 1 kk:

Kto rzecz uzyskaną za pomocą czynu zabronionego nabywa lub pomaga do jej zbycia albo tę rzecz przyjmuje lub pomaga w jej ukryciu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Nabywa – to znaczy uzyskuje władztwo nad rzeczą; paser nie jest w stanie legalnie nabyć rzeczy uzyskanej za pomocą czynu zabronionego, dlatego paserstwo jest dokonane nie w chwili zawarcia umowy, ale w chwili objęcia rzeczy w posiadanie. Nabycie rzeczy może mieć charakter zarówno odpłatny (umowa sprzedaży), jak również nieodpłatny (darowizna).

Pomaga do zbycia – ułatwia przeniesienie własności rzeczy (pośrednictwo, wyszukanie nabywcy). Istotne jest, aby udzielający pomocy wiedział, iż czyni to w stosunku do rzeczy uzyskanej w wyniku przestępstwa.

Przyjmuje – przejęcie rzeczy następuje zarówno wtedy, gdy rzecz zostanie fizycznie przekazana sprawcy w posiadanie, jak i wówczas, gdy zostanie np. złożona w jego mieszkaniu (istotna jest świadomość pasera w tym zakresie).

Pomoc do ukrycia – każda czynność zmierzająca do ukrycia rzeczy, np. zamaskowanie kryjówki, stanie na czatach itp.

Opisane paserstwo jest przestępstwem umyślnym. Sprawca wie, że nabyta rzecz została uzyskana za pomocą czynu zabronionego lub – na podstawie okoliczności związanych z nabyciem rzeczy – przypuszcza, że pochodzi ona z przestępstwa.

Kuba jeździł skuterem zaledwie trzy dni. Właściciel skradzionego pojazdu, który go przypadkiem zauważył, natychmiast powiadomił policję. Kierowca zaczął wówczas uciekać. Po zatrzymaniu powiedział, że się przestraszył, ponieważ nie ma dowodu rejestracyjnego. Policjanci znaleźli dokument pod siedzeniem skutera. Był sfałszowany.

Kuba: „Kupiłem skuter na giełdzie od dwóch nieznajomych mężczyzn za 1,5 tys. zł”. Przedstawił umowę kupna-sprzedaży. Okazało się, że osoba wskazana jako sprzedający nie istnieje. Przeprowadzono ekspertyzę pisma.

Biegły podał: „Umowa w całości została napisana przez Kubę K., łącznie z podpisem sprzedającego”.

Pokrzywdzony: „Nie mam wątpliwości, że oskarżony maczał palce w kradzieży skutera. Dlaczego uciekał, gdy próbowałem go zatrzymać? Czemu ukrył przed policją dowód rejestracyjny? Sam napisał umowę i do tego głupio. Skuter wart był 10 tys. zł, a nie 1,5 tys. zł”.

Oskarżony: „Napisałem umowę, żeby było szybciej. Dane spisałem z dowodu rejestracyjnego i z dowodu osobistego jednego z mężczyzn. Wszystko się zgadzało. Ten mężczyzna powiedział, że nie ma znaczenia, kto podpisze umowę, bo tego i tak nikt nie sprawdza”.

Prokurator zażądał 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres 4 lat.

Obrońca wnosił o uznanie, że Kuba K. popełnił jedynie paserstwo nieumyślne z art. 292 § 1 kk, bowiem nie przypuszczał, że skuter pochodzi z kradzieży, chociaż na podstawie okoliczności towarzyszących zakupowi, powinien i mógł tak przypuszczać.

Sąd nie podzielił stanowiska obrony. Zachowanie oskarżonego w momencie zatrzymania, a przede wszystkim sfałszowana umowa nabycia pojazdu, jednoznacznie wskazują, że doskonale zdawał sobie sprawę, iż skuter pochodzi z przestępstwa.

Fałszerstwo dokumentu

Osiemnastoletni licealista Kuba K. kupił na giełdzie kradziony skuter. Okoliczności nabycia pojazdu świadczyły o tym, że Kuba wiedział, iż pochodzi on z przestępstwa. Za skuter wart 10 tys. zł zapłacił 1,5 tys. zł, a ponadto sam wypisał umowę kupna-sprzedaży, podpisując się za sprzedającego. Kubie, oprócz zarzutu paserstwa, przypisano więc fałszerstwo dokumentów uregulowane w art. 270 § 1 kk.

Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Należy podkreślić, że:

§2. Tej samej karze podlega, kto wypełnia blankiet, opatrzony cudzym podpisem, niezgodnie z wolą podpisanego i na jego szkodę albo takiego dokumentu używa.

Dokument – na gruncie kodeksu karnego rozumiany jest bardzo szeroko. Może nim być każdy przedmiot, z którym jest związane określone prawo (np. żeton upoważniający do spożycia obiadu) albo który ze względu na zawartą w nim treść stanowi dowód prawa (np. kwit zastawny), stosunku prawnego (np. umowa) lub okoliczności mającej znaczenie prawne (np. zaliczenie w indeksie). Dokumentem może być także zapis na komputerowym nośniku informacji (twardy dysk, dyskietka).

Podrobienie – to taki zapis informacji, któremu nadaje się pozory autentyczności, w szczególności, że pochodzi on od określonego wystawcy. Nie ma znaczenia, czy wskazany wystawca realnie istnieje, czy też jest fikcyjny. Podpisanie innej osoby jej nazwiskiem na dokumencie mającym znaczenie prawne, nawet za zgodą tej osoby, jest fałszerstwem dokumentu.

Przerobienie dokumentu polega na nadaniu mu innej treści, niż pierwotnie posiadał. Może polegać to na dokonaniu skreśleń, wymazaniu, uczynieniu dopisków, wywabieniu.

Przestępstwo jest dokonane już w chwili podrobienia lub przerobienia dokumentu, nawet gdyby nie został on użyty później jako autentyczny.

Używa sfałszowanego dokumentu, czyli przedstawia go osobie uprawnionej, np. policjantowi, celnikowi.

Fałszerstwo dokumentów może być popełnione jedynie z zamiarem bezpośrednim, to znaczy celem działania sprawcy jest użycie sfałszowanych dokumentów jako autentycznych.

Kuba początkowo nie przyznał się do podrobienia podpisu osoby, od której nabył skuter. Gdy ekspertyza grafologiczna wykazała, że to jego pismo, nie kwestionował ustaleń prokuratora.

Kuba: „Podpisałem się za tego chłopaka, ponieważ on się spieszył. Nie sądziłem, że to przestępstwo. Sprzedający powiedział, że tego nikt nie sprawdzi”.

Trudno uwierzyć, że osiemnastolatek mógł być aż tak naiwny. Z ustaleń w sprawie wynika, że wcześniej wielokrotnie własnoręcznie wypisywał usprawiedliwienia nieobecności w szkole, podrabiając podpisy rodziców; przerabiał również oceny w dzienniku. Okoliczności te ujawniły się dopiero po zatrzymaniu w sprawie paserstwa. Czy poczucie bezkarności w „drobniejszych” zdarzeniach pozwoliło mu przypuszczać, że tym razem też się uda? A może fałszerstwo traktował już jako rzecz normalną?

Kuba został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na trzyletni okres próby i dozór kuratora. Sąd dał mu szansę ze względu na dobre oceny i pozytywną opinię w miejscu zamieszkania.

Kuba nie jest zadowolony z wyroku. Oczekiwał umorzenia postępowania. Uważa, że podrobienie podpisu to nic wielkiego, a każdy młody człowiek ma prawo do błędu. „Wyrok sądu może mi złamać karierę. Chciałem zdawać na prawo, co będzie, gdy zapytają o karalność?”

Skazanie ulegnie zatarciu z mocy prawa z upływem sześciu miesięcy od zakończenia pomyślnie okresu próby.

Wymuszenie rozbójnicze

To poważne przestępstwo, które w środowisku młodzieżowym pojawia się coraz częściej. Przerażająca jest ilość wymuszeń, o których się dowiadujemy. Znacznie większym problemem są jednak te, które miesiącami nie zostają ujawnione i słyszymy o nich przypadkiem. Tak stało się w tej sprawie.

Ojciec 15-letniego Kuby został powiadomiony przez kolegę z klasy, że syn został prawdopodobnie porwany. Po kilku godzinach Kuba wrócił. Ten czas wystarczył jednak, aby rodzice przeanalizowali wydarzenia ostatniego roku. W domu ginęły pieniądze. Syn, kiedyś wesoły i uczuciowy, zmienił się. Stał się skryty, małomówny, drażliwy. Żadne próby porozumienia się nie przynosiły rezultatów. Matka uważała, że należy przeczekać „humory wieku dorastania”. Teraz wie, że chłopiec miał problemy, z którymi nie umiał sobie poradzić.

Kuba zaczął mówić. Od kilkunastu miesięcy musiał płacić 20-letniemu Karolowi S. różne kwoty pieniędzy. Raz, dwa razy w miesiącu przekazywał mu 100–200 zł. Gdy nie mógł ukraść z domu pieniędzy, wynosił biżuterię matki, a nawet drobne rzeczy z wyposażenia mieszkania.

Karol S. mieszkał w pobliżu szkoły, do której uczęszczał pokrzywdzony. Sam kiedyś był jej uczniem. Zaobserwował, że Kuba jest odwożony do szkoły drogim samochodem, ma firmowe ciuchy, zmienia telefony komórkowe. Ocenił, że będzie świetnym łupem i źródłem utrzymania. Teraz Karol S. od kilku miesięcy przebywa w areszcie. Został oskarżony o to, że przez czternaście miesięcy zmuszał Kubę do przynoszenia mu pieniędzy i różnych przedmiotów o łącznej wartości około 6 tys. zł. Przestępstwo to, zwane wymuszeniem rozbójniczym, reguluje art. 282 kk.

Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przemocą, groźbą zamachu na życie lub zdrowie albo gwałtownego zamachu na mienie, doprowadza inną osobę do rozporządzenia mieniem własnym lub cudzym albo do zaprzestania działalności gospodarczej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Groźba – może być przez sprawcę wyraźnie wysłowiona, mogą to być także zachowania, które doprowadzają pokrzywdzonego do przekonania, że jest zagrożony bądź zagrożone są inne osoby, np. członkowie rodziny. Sprawca może grozić własnym działaniem, jak również działaniem innych osób (np. pobiciem przez kolegów).

Istotą wymuszenia rozbójniczego jest rozporządzenie mieniem w przyszłości, stanowiące skutek presji psychicznej będącej wynikiem użycia przez sprawcę przemocy lub groźby.

Oskarżony Karol S. nie przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu. Stwierdził: „Pokrzywdzony pomawia mnie z tego powodu, że z kolegami popala sobie trawkę, rodzicom kradnie na ten cel pieniądze, a teraz się boi. Pierścionek jego matki, znaleziony u mnie, sam mi przyniósł. Potrzebował pieniędzy na marychę. Nigdy nie groziłem pokrzywdzonemu nożem. Nie wiem, dlaczego świadkowie mówili w śledztwie, że nie będą zeznawać, bo się mnie boją”.

Kuba odpowiada na to pytanie: „Wszyscy bali się oskarżonego od lat, jego koledzy również. On zazwyczaj przychodził pod szkołę, łapał mnie i kazał iść na boisko. Za każdym razem mówił, że mam mu przynieść pieniądze. Przeszukiwał mnie. Jak coś znalazł, zabierał. Tak było non stop. Raz, jak nie chciałem dać telefonu komórkowego, to przystawił mi nóż do brzucha. Kazał przynieść następnego dnia telefon z ładowarką. Nie szukałem pomocy u mamy, ponieważ mówił, że jak nawet pójdzie do więzienia, to jego koledzy zrobią mi krzywdę”.

Koledzy oskarżonego zeznali przed sądem: „Nie ruszylibyśmy chłopaków nawet palcem. Też baliśmy się oskarżonego. Musieliśmy mu przytakiwać, inaczej mieliśmy przerąbane. Próbowaliśmy z tym skończyć, ale nie wiedzieliśmy jak. Raz nawet chcieliśmy wysłać list do dyrektora szkoły i napisać, kto, co i jak”.

Gimnazjaliści zastanawiają, się czy nie powiesić w szkole skrzynki na listy, w których uczniowie mogliby informować o podobnych problemach. Może jest to jedna z metod, aby dorośli mogli zareagować we właściwym czasie?

Oskarżony odpowie również za porwanie Kuby.

Przestępstwo przeciwko wolności

Karol S., dwudziestolatek dopuszczający się wymuszeń rozbójniczych na uczniach gimnazjum, został zatrzymany, gdy do policji dotarła informacja, że „porwał” Kubę – jednego z pokrzywdzonych chłopców. Tak ocenił sytuację Damian, 14-letni przyjaciel Kuby.

Chłopcy wracali razem z treningu. Zatrzymał się obok nich samochód polonez, z którego wysiadł Karol S. z kolegą.

Damian zapamiętał: „Karol S. przyciągnął Kubę do siebie i zapytał, czy przyniósł pieniądze i złoto. Kuba powiedział, że w domu były tylko dolary. Karol złapał go za kołnierz i potrząsnął nim. Był wściekły. Podszedł do mnie i powiedział, że jak powiem, co widziałem, to dostanę kulkę pod żebro. Przystawił mi coś do brzucha. Widziałem w pobliżu policjanta, ale byłem przerażony i nie mogłem się odezwać. Kuba coś krzyknął i wtedy uciekłem. Słyszałem jeszcze, jak Karol powiedział do Kuby, żeby wsiadał. Szybko odjechali. Zadzwoniłem do domu Kuby i powiedziałem, co się stało”.

Kuba: „Widziałem, że Karol przystawił Damianowi pistolet do brzucha. Do mnie zwrócił się rozkazująco: „Wsiadaj, bo oberwiesz”. Chciał, żebym wymienił walutę w kantorze. Wsiadłem, bo się bałem. Adam, kolega oskarżonego, nic się nie odzywał, też był chyba przestraszony”.

Adam, który podczas śledztwa nie chciał nic powiedzieć, na rozprawie zeznał: „Byłem kolegą oskarżonego wbrew swojej woli. Słyszałem o nim różne złe rzeczy, że bił i okradał dzieci w szkole. Wszyscy się go bali. Ode mnie nie żądał pieniędzy, bo nie miałem, ale mówił: „Zamknij się, bo dostaniesz”. Robiłem, co kazał. Jak wymieniliśmy dolary, to kupił piwo, częstował nas. Dopiero jak spotkał swoją dziewczynę i zagadali się, odważyłem się odwieźć Kubę do domu”.

Karolowi S. nie postawiono zarzutu pozbawienia wolności piętnastoletniego Kuby. Taką sytuację reguluje art. 189 § 1 kk przewidujący karę od 3 miesięcy do lat 5. Gdy pozbawienie wolności trwa dłużej niż 7 dni, sprawca, który pozbawia człowieka wolności, podlega karze od roku do lat 10, a gdy pozbawienie wolności łączyło się ze szczególnym udręczeniem – od lat 3 do lat 15.

Przedmiotem ochrony jest tu wolność w znaczeniu swobody ruchów i możliwości zmiany miejsca przebywania. Zachowanie sprawcy polega najczęściej na uniemożliwieniu poruszania się drugiej osobie przez jej zamknięcie, skrępowanie bądź też odebranie laski czy wózka inwalidzkiego, a nawet zabranie ubrania osobie kąpiącej się nago w rzece.

W tej sprawie Karola S. oskarżono o to, że grożąc pobiciem zmusił Kubę, aby wsiadł do jego samochodu, tj. o czyn z art. 191 § 1 kk.

Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Przestępstwo to atakuje wolność wyboru postępowania przez zmuszenie innej osoby do zachowania narzuconego przez sprawcę. Karalne jest również wymuszanie zwrotu wierzytelności, i to karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Nawet uzasadnione roszczenia nie mogą być realizowane za pomocą groźby i przemocy.

Jeżeli przeanalizujemy wypowiedzi Kuby, Damiana i Adama, to okaże się, że oskarżony wobec każdego z nich dopuścił się występku zmuszania.

Prawdopodobnie żaden z chłopców nie pomyślał o tym, że przed tego rodzaju przestępczym działaniem chroni ich prawo.

Groźba

Ojciec 16-letniego Kuby, pokrzywdzonego w sprawie, przyszedł z nim do sądu. Trzyma syna kurczowo za rękę.

Kuba jest dobrym uczniem, zapalonym sportowcem, zawsze miał dobre relacje z rodzicami.

Przypadkiem, zmieniając żarówkę w pokoju syna, ojciec znalazł trzy tzw. dilerki z zielonym proszkiem schowane w żyrandolu. Natychmiast zdecydował się na rozmowę z wychowawcą i pedagogiem szkolnym. Okazało się, że wcześniej były sygnały o rozprowadzaniu narkotyków przed szkołą.

Przeprowadzono rozmowę z uczniami. Klasa milczała. Kuba obiecał, że spróbuje rozpoznać chłopaka, od którego kupił marihuanę.

Tego samego dnia odwiedził go w domu Marcin, kolega ze starszej klasy. Chłopak nie spodobał się rodzicom Kuby, ale zaprosili go do pokoju syna. Gdy matka weszła do pokoju z herbatą, zobaczyła, że Kuba jest nienaturalnie blady. Wyprosiła kolegę syna z pokoju. Kuba po szczerej rozmowie wyznał, że Marcin jest przyjacielem chłopaka, który sprzedawał mu narkotyki. Zagroził mu, że „jeżeli cokolwiek piśnie policji, to już nie żyje”.

Rodzice Kuby natychmiast złożyli zawiadomienie o przestępstwie. Marcin został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. Przyznał się, że groził Kubie. Ujawnił również, kto go do tego namówił i kto handlował narkotykami przed szkołą.

Teraz Marcin zasiada na ławie oskarżonych sam. Jego przyjaciel ukrywa się przed policją.

Marcinowi K. postawiono zarzut z art. 190 § 1 kk.

Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze pozbawienia wolności do lat 2.

Groźba jest sposobem oddziaływania na psychikę drugiej osoby przez ukazanie jej zła, które może ją spotkać ze strony sprawcy. Może być wyrażona ustnie, na piśmie, ale także za pomocą gestu czy też innego zachowania (np. wyjęcie niebezpiecznego narzędzia i pokazanie, jaki zostanie zrobiony z niego użytek).

Treścią groźby musi być zapowiedź popełnienia przestępstwa.

Sprawca nie musi osobiście grozić pokrzywdzonemu, może posłużyć się osobą trzecią. Nie jest konieczne, aby grożący rzeczywiście zamierzał zrealizować groźbę. Wystarczy, że treść groźby zostanie przekazana. Konieczne jest natomiast wzbudzenie w zagrożonym uzasadnionej obawy, że groźba zostanie spełniona. Pokrzywdzony musi potraktować groźbę poważnie i uważać jej spełnienie za prawdopodobne.

Jest to przestępstwo umyślne, co oznacza, że sprawca chce wywołać u drugiej osoby obawę i poczucie zagrożenia.

Marcin tego nie kwestionuje: „Chciałem nastraszyć Kubę. Powiedziałem, że oberwie, jak nas wyda, ale nawet bym go nie tknął. Pokazałem mu nóż, który zawsze noszę przy sobie, ale to było dla żartu. Ten nóż mi zresztą zginął”. Nóż został zabezpieczony jako dowód rzeczowy. Marcin zostawił go w pokoju Kuby.

Kuba: „Jak mama weszła, to on szybko włożył nóż pod książkę. To Marcin skontaktował mnie z tym chłopakiem od narkotyków. Mówił, że marihuana nie jest zła. Chciałem spróbować. Kupiłem raz i wiem, że to było bez sensu. Później on powiedział, że powinienem kupować co jakiś czas. Mówił to takim tonem, że nie śmiałem odmówić. Nie chciałem brać i dlatego schowałem dilerki do żyrandola. Nie miałem zamiaru wydać tego chłopaka. Tego się nie robi. Przecież mogłem nie kupić”.

Ojciec Kuby: „Dziwi mnie taka solidarność. Boję się o syna, ale dobrze, że miał taką nauczkę. Nie mogę tego zrozumieć. Zawsze był przeciwnikiem narkotyków. Ostatnio wprawdzie mówił, że marihuana będzie kiedyś lekiem, ale nie traktowałem tego poważnie. Żądam ukarania sprawcy gróźb wobec mojego syna. Mam nadzieję, że ten od narkotyków też zostanie złapany”.

Marcin prosi o łagodną karę, w jego ocenie nikt nie ucierpiał. Czy na pewno?

Prokurator zacytował byłego burmistrza Nowego Jorku Rudolfa Giulianiego: „Zero tolerancji nawet dla drobnych przestępstw. Tylko taka postawa może zahamować wzrastającą agresję i brak poszanowania dla prawa”.

Naruszenie miru domowego

Damian ma 19 lat, studiuje języki obce i dorabia jako model. Jest pewny siebie. Ostatnio trochę pije, ale nie widzi w tym problemu.

Prokurator odczytał mu akt oskarżenia: „Oskarżam Damiana L. o to, że używając siły, wdarł się do mieszkania Jana S., to jest o czyn z art. 193 kk, czyli naruszenie miru domowego”.

Damian uśmiecha się ironicznie. „To jakieś przedpotopowe przestępstwo, niczego nie naruszyłem. Chciałem, aby traktowano mnie poważnie, jak gościa”.

Damian jednak gościem nie był. Do mieszkania Jana S. wszedł dwukrotnie jako nieproszony. Za pierwszym razem przyszedł z kolegami na urodziny Marty – córki pokrzywdzonego. Był pod wpływem alkoholu. Dziewczyna bała się zareagować, poprosiła więc ojca o pomoc. Jan S. wyprosił intruzów. Wychodząc odgrażali się, że jeszcze tu wrócą.

Damian L. nie czekał długo. Przyszedł jeszcze tego samego dnia. Jan S. uchylił drzwi. Powiedział, że nie życzy sobie, aby Damian nachodził jego córkę. Wówczas oskarżony pchnął drzwi i wszedł do środka mimo protestów właściciela mieszkania. Usiadł w fotelu i oświadczył, że nie wyjdzie, dopóki nie porozmawia z Martą. Damian był podpity. Jan S. zadzwonił po policję. Oskarżonego zabrano do izby wytrzeźwień. Później prokurator postawił mu zarzut z art. 193 kk:

Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu, albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Przepis ten chroni nasze prawo do decydowania o tym, kto może przebywać w miejscu, w którym jesteśmy gospodarzami.

Przestępstwo może być popełnione przez działanie, gdy sprawca „wdziera się” do miejsc wskazanych w tym przepisie, jak i przez zaniechanie, gdy sprawca tych miejsc nie opuszcza, wbrew żądaniu osoby uprawnionej.

Osobą uprawnioną jest osoba, której prawo do dysponowania danym miejscem wynika z przepisów prawa, np. lokalowego, bądź z upoważnienia gospodarza, np. dozorca domu, gosposia.

Wdarcie się to przełamanie nie tyle przeszkody fizycznej, ile raczej woli gospodarza (gwałtem, podstępem, pod fałszywym pozorem, groźbą).

Żądanie osoby uprawnionej opuszczenia pomieszczenia nie wymaga żadnego usprawiedliwienia ani uzasadnienia.

Przestępstwo jest ścigane z urzędu.

Właśnie z tego powodu Damian zasiada na ławie oskarżonych. W ostatnim czasie jego zachowanie wzbudzało wiele zastrzeżeń: wulgarnie się odzywał, groził. Sąsiedzi wycofywali skargi, bo żal im było chłopaka, który jeszcze rok temu nie sprawiał żadnych problemów.

Pokrzywdzony: „Nie rozumiem, jak ktoś może być tak bezczelny, żeby w biały dzień wtargnąć siłą do czyjegoś domu. Gdyby wyszedł, jak go prosiłem, to prawdopodobnie by nic nie było, a tak to się doigrał”.

Oskarżony: „Przyszedłem wytłumaczyć nieporozumienie. Czułem się zaproszony na urodziny Marty. Jej ojciec nie powinien mnie wyrzucać i to dwukrotnie”.

Marta: „Nie zapraszałam oskarżonego. Przyszedł z kolegami, przynieśli wódkę i zaczęli pić. Baliśmy się, co będzie dalej, dlatego poprosiłam ojca o pomoc. Damian ostatnio się zmienił. Spotyka się z dziwnymi ludźmi, do szkoły już chyba nie chodzi”.

Psycholog: „Oskarżony posiada osobowość prawidłową. Wykazuje sposób zachowania dość typowy dla swoich rówieśników, polegający na spędzaniu czasu we wspólnym dużym gronie, wspólnym piciu alkoholu i nie traktuje tego jako czegoś negatywnego. Nie uznaje autorytetów; zarysowuje się tendencja do uzależnienia od alkoholu”.

Obrońca: „Damian działał pod wpływem impulsu osoby, która została potraktowana jak intruz. Pokrzywdzony zbyt perfekcjonistycznie podchodzi do życia i dlatego doszło do scysji. Widział, że oskarżony jest rozdrażniony i nietrzeźwy. Mógł poprosić córkę i wyjaśnić problem”.

Sąd uznał, że oskarżony był intruzem. Naruszył spokój domowy pokrzywdzonego i w związku z tym musi ponieść konsekwencje swojego czynu.

Mamy prawo decydować o tym, kogo chcemy gościć w swoim mieszkaniu, i nie ma to nic wspólnego z perfekcjonizmem.

Narkotyki

Zdesperowany rodzic, dzwoniąc pod numer telefonu zaufania, informuje: „Dobrze zbudowany mężczyzna, ubrany w dres, sprzedaje narkotyki przy zbiegu ulic Pomorskiej i Kilińskiego – odbiorcy to uczniowie pobliskich szkół”. Policja podejmuje obserwację.

Zatrzymuje osobnika o podanym rysopisie oraz kilkunastu nabywców. Wśród tych ostatnich jest 19-latek, który kupił narkotyk dla 16-letniego kolegi. Za przysługę miał dostać „szluga”.

Sąd stosuje tymczasowe aresztowanie. Po kilku miesiącach odbywa się rozprawa.

Sala pełna młodzieży. Policja wprowadza oskarżonego, zdejmuje mu kajdanki. Widać poruszenie.

Prokurator odczytuje akt oskarżenia: „Oskarżam Janka Kowalskiego o to, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowej udzielił małoletniemu Marcinowi X marihuany w ilości 0,5 grama, pobierając kwotę 15 zł”.

Oskarżony przyznaje się do winy: „Wiem, jaka kara za to grozi, ale wtedy o tym nie myślałem”.

Biegli psychiatrzy podają: „Oskarżonego charakteryzuje osobowość niedojrzała, to znaczy, że nie myśli o przyszłości, a jedynie o chwili obecnej i jej podporządkowuje swoje aktualne zachowanie”.

Marcin X zeznaje: „Prosiłem Janka, żeby kupił mi działkę; sam się bałem, za przysługę miałem się z nim podzielić”.

Ania, 17-letnia koleżanka oskarżonego, nie potrafi ukryć oburzenia: „Uważam, że Janek został zatrzymany niesłusznie, każdy ma swój wybór. Marcin chciał, to brał. Janek do niczego go nie namawiał”.

Prokurator – zarzucając zbrodnię – wnosi o wymierzenie kary 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Górny próg zagrożenia to 15 lat. Z uwagi na niewielką ilość narkotyku, sąd – przyjmując wypadek mniejszej wagi – wymierza karę jednego roku pozbawienia wolności.

Młodzież na sali jest poruszona: „Rok za pół grama „zielonego”, przecież nic na tym nie zyskał”.

Uzasadnienie wyroku rozwiewa wątpliwości.

Opisaną sytuację reguluje art. 59 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. z dnia 19 września 2005 r.) Dz.U.05.179.1485.

Art. 59

1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, udziela innej osobie środka odurzającego lub substancji psychotropowej, ułatwia użycie albo nakłania do użycia takiego środka lub substancji, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

2. Jeżeli sprawca czynu, o którym mowa w ust. 1, udziela środka odurzającego lub substancji psychotropowej małoletniemu, ułatwia użycie albo nakłania go do użycia takiego środka lub substancji, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.

3. W wypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Małoletni to osoba, która nie ukończyła 18 lat.

Korzyść majątkowa – przysporzenie majątku dla siebie lub innej osoby, np. przyjęcie w ramach zapłaty działki narkotyku.

Korzyść osobista – zaspokaja potrzeby niematerialne, np. poddanie się czynności seksualnej bądź wykonanie takiej czynności.

Udziela – daje w celu użycia.

Nakłania – zmierza do wywołania u osoby nakłanianej woli użycia środka. Może to być prośba, polecenie, groźba, gest.

Ułatwia użycie – np. daje pieniądze, wskazuje osoby trudniące się handlem narkotykami, poucza o metodach stosowania.

Zastanówmy się, które z opisanych zachowań najczęściej występują wokół nas. Co zrobić, żeby w nich nie uczestniczyć, myśleć „na przyszłość”, a nie tylko o danej chwili?

Narkotyki – posiadanie

Oto przykład kolejnej sprawy. Oskarżonym jest mężczyzna sprzedający narkotyki w mieszkaniu przy Bałuckim Rynku w Łodzi.

Świadkowie to uczniowie pobliskich szkół, zatrzymani podczas działań operacyjnych (obserwacji oskarżonego).

Zeznaje policjant: „W ciągu godziny zatrzymaliśmy dwudziestu młodych ludzi, którzy kupowali od 0,5 do 1 grama marihuany; byli wystraszeni, trzęśli się, prosili, aby nie powiadamiać rodziców i szkoły. Mówili, że biorą od jakiegoś czasu, ale tylko marihuanę. Ich zdaniem jest nieszkodliwa”.

Biegli psychiatrzy podają: marihuana jest wprawdzie dosyć łagodnym środkiem, ale może wywołać poważne skutki:

zależność psychiczną,

zaburzenia seksualne,

impotencję,

niepłodność,

uszkodzenie genotypu, czego konsekwencją są wady wrodzone płodu.

Trudno jest o tym przekonać młodzież, która z reguły chce w życiu doświadczyć wszystkiego. Skutków działania marihuany początkowo wyraźnie nie widać, a impotencją nikt się nie chwali.

Zatrzymani chłopcy zeznają:

Michał, 18-letni uczeń technikum: „Narkotyki są w każdej szkole, dowiedziałem się na boisku, gdzie można je kupić. Brałem z nudów. Ta sprawa nauczyła mnie, że trzeba się od nich trzymać z daleka”.

Paweł, 17-letni uczeń liceum ogólnokształcącego: „Chodziłem tam, bo na początku byłem w stresie, później miałem ochotę. Przestrzegano nas w szkole przed narkotykami, ale to nic nie dało. Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego. Teraz wiem, że to głupota”.

17-letni Kamil, który nie uczy się i nie pracuje, jest wyraźnie zbuntowany: „Kupiłem pół grama „zielonego”; nie jestem przestępcą, a chcieli mnie zatrzymać. Próbowałem uciekać, policjant kazał mi się położyć na ziemi. Żyję w wolnym kraju i chyba mogę decydować o swoim zdrowiu”.

Gdyby Kamil został zatrzymany np. w lipcu 2000 r. w świetle prawa nie popełniłby przestępstwa. Obowiązywał wówczas przepis mówiący o tym, że nie podlega karze, kto posiada narkotyki na własny użytek i w ilości nieznacznej. Przepis ten został jednak skreślony ustawą z dnia 26 października 2000 r. o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. Nr 103 poz. 1097).

Obecnie obowiązuje: art. 62 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. z dnia 19 września 2005 r.) Dz.U.05.179.1485

1. Kto, wbrew przepisom ustawy, posiada środki odurzające lub substancje psychotropowe, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

2. Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w ust. 1, jest znaczna ilość środków odurzających lub substancji psychotropowych, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Uwzględniając, że młodzież coraz częściej sięga po narkotyki – eksperymentują nawet uczniowie szkół podstawowych – ustawodawca w kwietniu 2011 r. wprowadził kolejny przepis;

Art. 62a.

Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w art. 62 ust. 1 lub 3, są środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek sprawcy, postępowanie można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeżeli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości.

Przepis ten wychodzi naprzeciw incydentalnym sprawcom przestępstwa posiadania narkotyków na własny użytek. Jeżeli do zdarzenia doszło po raz pierwszy oraz masz dobrą opinię w szkole i w miejscu zamieszkania, organ ścigania ma możliwość umorzenia postępowania.

Kamil, który od lat stwarza problemy wychowawcze, nie mógł skorzystać z dobrodziejstwa tego przepisu. Prokurator, nie uwzględniając poglądów Kamila na temat własnego zdrowia i demokracji, postawił mu zarzut posiadania narkotyków.

Narkotyki – wprowadzanie do obrotu

Wzmocnione konwoje, brygada antyterrorystyczna, kilkunastu oskarżonych. Tym razem sprawa dotyczy zorganizowanej grupy przestępczej, trudniącej się handlem narkotykami. Na ławie oskarżonych zasiada szef, lat 37, i jego „podopieczni”, czyli członkowie grupy w wieku 17–20 lat. Wśród tych ostatnich jest Ola, uczennica trzeciej klasy liceum ogólnokształcącego. Wyraźnie nie pasuje do tej sprawy. Drobna, schludnie ubrana, wysławia się ładną polszczyzną, ma świetną opinię i kochających rodziców.

Prokurator postawił jej zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a ponadto wprowadzenie do obrotu około 30 gramów amfetaminy.

Opisaną sytuację reguluje art. 56 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. z dnia 19 września 2005 r.) Dz.U.05.179.1485

Art. 56

1. Kto, wbrew przepisom art. 33–35 i 37, wprowadza do obrotu środki odurzające, substancje psychotropowe lub słomę makową albo uczestniczy w takim obrocie, podlega grzywnie i karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

2. W wypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

3. Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w ust. 1, jest znaczna ilość środków odurzających, substancji psychotropowych lub słomy makowej, sprawca podlega grzywnie i karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

Przepis przewiduje, że gdy ilość narkotyku jest znaczna (tzn. wystarcza do odurzenia co najmniej kilkudziesięciu osób), można orzec karę do 12 lat pozbawienia wolności.

Wprowadzanie do obrotu to wszelkie udostępnienie osobom trzecim odpłatnie lub nieodpłatnie środków odurzających, substancji psychotropowych lub ich prekursorów.

Ola zetknęła się z narkotykami, gdy miała 16 lat. Brał jej chłopak, „był wówczas jakiś taki radosny”. Później wprawdzie wywoływał awantury, był agresywny, ale sądziła, że to jej wina.

Żeby poprawić sobie nastrój, a trochę z ciekawości, też wzięła „amfę” kilka razy. Szybko straciła kontrolę. Ochotę na narkotyk miała coraz częściej. Zadłużyła się u dostawcy, który naliczał abstrakcyjne odsetki, a w końcu został jej szefem. Handlowała narkotykami dla niego. Bała się, ale na niepokornych miał pałkę. Odetchnęła z ulgą, gdy całą grupę zatrzymano. Skończyła z narkotykami. Tylko ona wie, jak było trudno.

Amfetamina powoduje zaburzenia snu, lęki, a po dłuższym okresie uszkodzenie komórek nerwowych i trwałe uszkodzenie mózgu.