W poszukiwaniu szczęścia - Dariusz Jesionowski - ebook

W poszukiwaniu szczęścia ebook

Dariusz Jesionowski

4,0

Opis

Autor tej książki nie żyje jak książę z bajki, który posiada wszelkie dobra tego świata. Przeżył dwa poważne wypadki i rozpad małżeństwa. Czy ktoś taki może być człowiekiem szczęśliwym?

A jednak! Jak sam pisze, jest ogromnym szczęściarzem, gdyż posiadł umiejętność odczuwania własnych emocji i ich zmieniania. Wcześniej szukał szczęścia w innych, dążył do osiągnięcia prestiżu i aplauzu w życiu zawodowym, chciał gromadzić bogactwa - nie zastanawiając się nawet nad tym, że rodzina pragnie raczej bliskości męża i ojca, a nie bezustannego podnoszenia statusu materialnego. Aż wreszcie odkrył, że brnie w ślepą uliczkę. Nie powtarzaj jego błędów - dzięki tej książce już teraz możesz dowiedzieć się tego, do czego jej autor dochodził latami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 79

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Dariusz Jesionowski
W poszukiwaniu szczęścia
© Copyright by Dariusz Jesionowski 2009Korekta: Magdalena GeragaProjekt okładki: Krzysztof Kubasiewicz
ISBN 978-83-7564-283-4
Wydawnictwo My Bookwww.mybook.pl
Publikacja chroniona prawem autorskim.Zabrania się jej kopiowania, publicznego udostępniania w Internecie oraz odsprzedaży bez zgody Wydawcy.

„Dziękuję za wszystkie chwile udręki,

które sprawiły, że stałem się wielki.

Dziękuję za wszystkie cudowne chwile,

które sprawiły, że mogłem przeżyć tyle”.

Niniejszą książkę dedykuję pamięci wszystkich,

którzy nie odnaleźli piękna życia

i sami zakończyli swój ziemski żywot.

Przedmowa

Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, dokąd prowadzą ścieżki twojego życia? Czy uważasz, że jesteś panem własnego losu, czy może biernie przyjmujesz to, co ci on podsuwa?

W dzisiejszych czasach wiele osób przyjmuje życie takie, jakim jest.

Nie są w stanie wyobrazić sobie nawet, że mogą w nim coś zmienić.

Odpowiedz teraz sam sobie.

Czego tak naprawdę pragniesz w swoim życiu?

Co chciałbyś zrobić i jakie cele osiągnąć?

Przeszedłem bardzo wiele w trakcie swojego krótkiego życia. Poznałem potęgę bólu, doświadczyłem upokorzeń i załamań. Nie raz otarłem się o śmierć, aż w końcu dosięgłem dna… które wyrwało mnie z otchłani bezsilności.

Dopiero wtedy doceniłem piękno życia. Cudowny smak miłości, który koił moją duszę. Siłę bezpieczeństwa, którą zapewniali mi moi najbliżsi, lecz najważniejszą rzeczą na świecie, której dotąd nie dostrzegałem, była możliwość przeżywania i zmieniania emocji.

Dzisiaj uważam, że jestem jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie.

Nie dlatego, że żyję jak książę z bajki, który posiada wszelkie dobra materialne tego świata, bo one tworzą złudną otoczkę szczęścia.

Jestem ogromnym szczęściarzem dlatego, że posiadłem umiejętność odczuwania własnych emocji i ich zmieniania. Ta niby prosta zdolność, którą miałem zawsze pod ręką, była mi tak obca, bo szukałem zawsze czegoś innego. Szukałem szczęścia w innych, dążyłem do osiągnięcia prestiżu i aplauzu w życiu zawodowym, chciałem gromadzić bogactwa, aby osiągnąć szczęście dla siebie i moich najbliższych.

Lecz to była tylko złudna wizja, która doprowadziła do całkiem odmiennych skutków.

Usłyszałem kiedyś pewną przypowieść, która na trwałe wyryła się w mojej pamięci.

„Prosiłem o siłę i Bóg dał mi przeciwności, które uczyniły mnie silnym.

Prosiłem o bogactwo i Bóg dał mi zdrowie i zaradność, żebym zaczął zarabiać.

Prosiłem o mądrość i Bóg dał mi problemy do rozwiązania.

Prosiłem o odwagę i Bóg dał mi niebezpieczeństwa do pokonania.

Prosiłem o miłość i Bóg dał mi ludzi z problemami, którym mogłem pomóc.

Prosiłem o pomoc i Bóg dał mi możliwości.

Nie dostałem niczego, o co prosiłem, ale dostałem wszystko, czego potrzebowałem”.

W dobie upraszczania wszystkiego, co tylko możliwe, w czasie pogoni za dobrami materialnymi, ludzie często nie widzą tego, co znajduje się blisko nich, a odrobina wysiłku doprowadza ich do rezygnacji z osiągnięcia własnych celów. Łatwiej jest zwalić winę na innych, stwierdzić, że życie jest okrutne i rzuca same kłody pod nogi, niż podjąć wysiłek i samemu pokierować własnym losem.

Lecz w tych mądrych słowach dostrzeżesz prostą receptę na osiągnięcie własnego szczęścia.

Poniższa inspirująca historia pokaże ci, że choć życie często stawia nas przed ogromnymi wyzwaniami, to zawsze można znaleźć wyjście z każdej sytuacji.

Jeżeli tylko otworzysz się na świat i wyciągniesz pozytywne wnioski ze swoich przeżyć, otrzymasz nagrodę większą, niż się spodziewasz.

Jestem przekonany, że każda porażka, każde złe doświadczenie jest po to, aby docenić dobro, które dostajemy od losu.

Lecz niestety jakże często go nie dostrzegamy i skupiamy się tylko na negatywnych skutkach owych wydarzeń.

Barowe rozważania cz. 1

Minęła godzina druga nad ranem. A ja ciągle siedzę w zatęchłymbarze, gdzie ludzkie głosy mieszają się z dymem papierosów i zapachemalkoholu.

Piję kolejne piwo, sam już nie wiem, które, i dopalam kolejnegopapierosa.

Samotne myśli przemieszczają się po mojej głowie.

Dlaczego to właśnie mi się przydarza, przecież tak bardzo sięstarałem, pragnąłem dać jej wszystko, co najlepsze?

A ona… ona myśli tylko o pracy i za nic ma moje uczucia.

Te natarczywe myśli nie dają mi spokoju, dopadają mnie wszędzie.Nie mogę pracować, jeść, spać, dążę donikąd.

Ten stan mnie przeraża, lecz nie mogę się z niego wyrwać, niemogę przestać o niej myśleć.

Przecież było tak wspaniale. Bardzo się kochaliśmy, snuliśmywspólne plany, chcieliśmy spełniać nasze marzenia i nagle… wszystkozaczęło się zmieniać.

Dlaczego?

Jakaś para obok mnie przerywa mój monolog wewnętrzny.

Rozmawiają po cichu o swoim życiu. Wyglądają na bardzoszczęśliwych, dzieląc się ze sobą swoimi myślami, swoimi planamii marzeniami. Wyglądają na bardzo zakochanych.

To sprawia mi jeszcze większy ból.

Jak oni tak mogą?

Gdy ja tu siedzę, załamany swoim przeżyciami, oni tryskająpozytywną energią, a ich miłość jest tak widoczna, że aż ciężkooddychać.

To bardzo samolubne i bardzo egoistyczne, tak bardzo bolesne,a jednocześnie takie piękne.

Oni są tacy szczęśliwi, tacy radośni, że aż ciężko obok przejśćobojętnie.

A gdzie się podziało moje szczęście?

Gdzie się skryło, czy mnie już opuściło, a może go nigdy niebyło?

Zamawiam kolejne piwo, zapalam kolejnego papierosa i zapadamw długą zadumę.

Czym jest moje szczęście?

A może kim?

Dlaczego czuję się nieszczęśliwy, samotny i opuszczony?

Co się ze mną dzieje?

Mówię sobie: weź się w garść. Nie możesz tak funkcjonować,bo się zadręczysz, ale myśli znowu biegną do niej, do mojegoszczęścia, sensu mojego życia, mojej mentorki i muzy, do mojegoAnioła.

Mój umysł jest jak pijana małpa. Ja do niego mówię, a on i takrobi, co chce. To jest straszne, że nie mam nad nim kontroli.

Ten wewnętrzny monolog, który prowadzi donikąd, sprawia mi tylebólu, ale jednocześnie powoduje, że czuję się człowiekiem, bo tylkoludzie odczuwają, przeżywają, błądzą i się odradzają.

Tak, jestem człowiekiem i mam tę satysfakcję, że przynajmniejprzeżyłem coś pięknego… może i się coś skończyło w moim życiu, możei coś przegrałem, ale to przeżyłem!

A przecież tak niewiele osób w dzisiejszych czasach pozwala sobiena odczuwanie.

Ludzie gonią za pieniędzmi, za karierą, za sławą czy za innymidobrami materialnymi, często zapominając o swoim wnętrzu.

Kieruje nimi strach lub chęć zdobycia „czegoś”, a swoje odczuciaodkładają na dalszy plan. Znam to dokładnie, bo też kiedyś do tegodążyłem, chciałem zapewnić swoim bliskim miłość dzięki przedmiotom,pieniądzom, a brak siebie samego usprawiedliwiałem potrzebąrozwoju i dążenia do… zapewnienia dóbr materialnych swoimbliskim.

Cóż za paranoja? Tak bardzo cię kocham, że muszę pracowaćszesnaście godzin na dobę, żebyś była szczęśliwa.

Ile osób tak myśli i robi?

Ktoś ciężko haruje, całą swoją energię skupia na pracy, a późniejzmęczony twierdzi… że to przecież dla twojego dobra.

Czyż to nie jest bezsensowne?

Nie… ponieważ to strach o najbliższych powoduje, że robią wszystko,aby ich chronić.

Twoje intencje są czyste i piękne, lecz niestety twoje zachowanienie da innym szczęścia.

Ale czy w ogóle można dać innym szczęście?

Hmmmm.

Nie wiem, czy jest to możliwe.

I znowu jestem w punkcie wyjścia.

Czym, do cholery, jest to szczęście? Czy to jakieś fatum?

A może dążymy do czegoś, co tak naprawdę nie istnieje?

Może szukamy sobie wymówki, żeby funkcjonować?

Czy byłem kiedykolwiek szczęśliwy?

Szczęście małego człowieka

Gdy byłem małym chłopcem, czułem się bardzo szczęśliwy. Choć byłem dzieckiem chorowitym i ciągle mnie chroniono przed wszystkim dokoła, ja czułem się bardzo szczęśliwy.

Dlaczego?

Właśnie… co takiego sprawiało, że pomimo wielu nakazów i zakazów ja czułem się szczęśliwy?

Pamiętam to tak, jakby to było dziś. Lekarz kiedyś powiedział mojej mamie, że jeżeli się nie będę oszczędzać, to nie dożyję trzydziestu lat.

Cóż mógł zrobić z taką informacją siedmiolatek?

Ano nic, ten siedmiolatek robił dalej swoje, czyli słuchał swojego wnętrza i robił to, co sprawiało mu najwięcej radości. Biegał ile sił w nogach, poznawał nowe rzeczy, z całą swoją energią chłonął piękny świat i z tego powodu był bardzo szczęśliwy.

Mimo czarnych diagnoz lekarzy on robił to, co uważał za słuszne, i to, co sprawiało mu tyle radości. Ćwiczył przez całe dnie, biegał za piłką, ile miał siły w nogach, łaził po drzewach i czuł, że żyje pełną piersią.

Bardzo mądre dziecko!!! Dzisiaj dzieci siedzą przed telewizorem, grają na komputerze, roznosi je energia, a one nie wiedzą, jak sobie z nią poradzić.

Słyszą tylko głosy dorosłych, które powtarzają: „nie rób tego, zachowuj się odpowiednio, co ja ci zawsze mówię?”.

Biedne są te dzieci, bo zamiast uczyć się wsłuchiwać we własne potrzeby, własne uczucia, wykonują polecenia dorosłych i działają według ich toku myślenia, zamiast być szczęśliwe.

Czyż nie przygotowujemy ich na klęskę w dorosłym życiu?

Takie dziecko nauczy się, że trzeba brać przykład z telewizji, że bajki odzwierciedlają świat rzeczywisty, i po pewnym czasie zamiast dziecka, mamy robota, który wykonuje komendy; zamiast korzystać z piękna własnego wnętrza, z własnych odczuć i doświadczeń, zamiast żyć własnym życiem, ono musi słuchać innych.

Brrrrrr. Przerażająca perspektywa.

Ale wracając do własnego dzieciństwa.

To, że dane mi było pokonywać trudności, własne lęki i słabości, to w tym wszystkim było najpiękniejsze.

Pamiętam, jak w wieku czternastu lat przechodziłem kolejne badania, a lekarz, który mnie badał, stwierdził, że dziura w moim sercu zniknęła, i sam nie mógł się nadziwić, jak to się stało.

W momencie kiedy dowiedział się, że w ogóle nie przestrzegałem jego zaleceń, że robiłem to, co było mi zabronione, to, co sprawiało mi przyjemność i powodowało, że byłem szczęśliwy, stwierdził, że moje zachowanie doprowadziło mnie do wyzdrowienia.

Czyż to nie dziwne, że małe dziecko „przechytrzyło” dorosłych specjalistów?

Nie, to nie jest dziwne. Jednak w dzisiejszych czasach myślimy, że to inni mogą nas uratować, a my powinniśmy słuchać „mądrzejszych i bardziej doświadczonych”, zamiast własnego wnętrza.

Pamiętam bardzo dobrze pewną przypowieść o larwie motyla.

Pewien człowiek znalazł ją w lesie. Chciał zobaczyć, jak się będzie przeistaczała w tego pięknego owada, więc zabrał ją do domu. Przez kilka dni przebijała się powoli i z wielkim trudem przez ściany kokonu.

Mężczyzna, chcąc jej pomóc w tej niekończącej się walce, delikatnie rozciął zewnętrzną część kokonu i motyl swobodnie wydostał się na zewnątrz.