Pieśń o rycerzu z łabędziem. Poemat starofrancuski - Nieznany - ebook

Pieśń o rycerzu z łabędziem. Poemat starofrancuski ebook

Nieznany

2,5

Opis

Poemat średniowieczny, starofrancuski opowiadający dzieje Rycerza z łabędziem, który miał był przodkiem Gotfryd z Bouillon.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 71

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,5 (2 oceny)
0
0
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




prozą opowiedział Maksymilian Kawczyński

Armoryka Sandomierz 2009

Redaktor: Władysław Kot Projekt okładki, opracowanie graficzne, skład i łamanie: Juliusz Susak

Tekst według wydania: Maksymilian Kawczyński,Amor i psyche w poezyi starofrancuskiej II. Pieśń o rycerzu z łabędziem w połączeniu z cyklem poematów odnoszących się do pierwszej krucjaty,

Kraków 1903

Język i pisownię uwspółcześniono w minimalnym zakresie.

Na pierwszej stronie okładki: The Holy Lance held by Adhemar du Puy before Antioch I}th century) -British Library Manuscript in the Yates Thompson Collection (No. 12, f. 29), licencja: public domaine, źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Adhemar_de_Monteil_a_Antioche.jpeg

Tekst książki złożono czcionkami IM FELL DW Pica.ttf i IM FELL FLOWERS 1 autorstwa Igino Marini: „The Fell Types are digitally reproduced by Igino Marini. www.iginomarini.com" Na okładce i stronie tytułowej użyto inicjału Ardenwood.tf, którego autorem i właścicielem jest Dave Nalle, The Scriptorium, www.fontcraft.com Ardenwood.ttf font copyright 2008 by The Scriptorium, all rights reserved

Copyright © 2009 by Wydawnictwo i Księgarnia Internetowa „Armoryka”

Wydawnictwo ARMORYKA ul. Krucza 16 27-600 Sandomierz tel (0-15) 833 21 41 e-mail: [email protected]://www.armoryka.strefa.pl/

ISBN 978-83-7639-028-4

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.

PIEŚŃ O RYCERZU Z ŁABĘDZIEM1

Or entendez, segnour, que Dious vos doinst science! S'oiio's bonne canchon de moultgrandsapience; Ainc n 'oïton si vraie despuis le tans Silence. Ceste canchon ne veut noise, ne bruit, ne tence. Mais douçour et escout etpais et reverence. Du Chevalier au Cisne vos dirai laprouvence…

Słuchajcie panowie, niech was Bóg oświeci, przynoszę wam pieśń głębokiego znaczenia; nikt tak prawdziwej nie słyszał od czasu Silence(depuis le tans Silencef.Pieśń ta nie znosi gwaru, hałasu, sporów, lecz wymaga posłuchu i spokoju i uszanowania. Powiem wam jakie było pochodzenie Rycerza z łabędziem, także o jego braciach, jak byli okradzeni. Nigdy dotąd dobrze nie słyszeliście o ich urodzeniu (mais onques bien n'oistes la premiere naiscence)(v. 8), jak popadli w wielkie pognębienie. Dzisiaj dowiecie się tego ode mnie, do czego niech mi Bóg pomoże2.

Panowie słuchajcie w imię Boga, ojca duchowego, niech was Jezus z ręki diabła wyzwoli; śpiewają wam inni o okrągłym stole, o płaszczach, okrytych aksamitem i sobolami, ja wam nie będę mówił o bajkach, ani o kłamstwach, lecz wygłoszę wam pieśń wcale nie modnie płochą, lecz całkiem prawdziwą, ponieważ jest w historii. Spisać ją kazała dobra pani Orable, bardzo odważna i mądra, grzeczna i miła, wewnątrz murów Orange, miasta warownego i godnego podziwu.3

Panowie, zacni wolnego stanu słuchacze, uważajcie, usłyszycie dobrą pieśń, dotąd nieznaną. Historia ta długo była ukrytą w pewnym opactwie, tak jak słońce chmurą się zakrywa; teraz na jaw wychodzi. Pan4 nasz chce obecnie, aby była rozgłoszoną, słyszaną i znaną od wszystkich zacnych ludzi. Słyszeliście już pieśń o Rycerzu z łabędziem, ale nie ma ani starca, ani kobiety siwej, którzy słyszeli o jego urodzeniu, z jakiej pochodził ziemi: teraz się tego dowiecie. Powiem wam to bardzo dobrze, jeżeli Bóg pomoże.

Panowie, ładnej słuchajcie pieśni, przyjemnej do słuchania. Historię tę znaleziono na pewnej wyspie wśród morza, zwanej Illefort5. Tam był król przystojny i dzielny, imieniem Oriant. Posiadał miasta, zamki, miasteczka i wsie dla swego honoru, w potrzebie sto tysięcy ludzi mógł zgromadzić. Miał matkę i żonę; matka była diablicą, aby świat czarować, imię jej było Matabruna. O złośliwszej starej nikt dotąd nie słyszał. Żona o jasnej twarzy miała imię Beatryx, była dobrą i nikt jej nie ganił. Stara Matabruna nie cierpiała jej i starała się ją poniżyć i zawstydzić.

Pewnego dnia pan z żoną o jasnej twarzy(al vis cler)patrzyli z wieży dla rozrywki na kraj i zobaczyli biedną kobiecinę, niosącą dwoje dzieci. Na jej widok pan zaczął płakać, z ładnych oczu jego łzy pociekły: pani moja, rzekł, miłoś'ć nasza nie jest wielką, ponieważ Bóg nam nie dał ani syna, ani córki; widzę tam kobiecinę, żebraczkę, która dwoje dzieci niesie, dwoje ładnych bliźniąt, bo równych i sobie podobnych.

Panie, odrzekła dama, mówisz od rzeczy, bo nigdy nikomu na świecie nie uwierzę, żeby kobieta mogła mieć naraz więcej niż jedno dziecku, jeżeli nie miała do czynienia z dwoma mężczyznami. Słyszał to pan i zabolało go serce: zaiste, rzekł, moja pani, mówisz jak szalona, Bóg wszystko może, a błądzi ten, który tego nie rozumie. — Tak często mowa nasza sprowadza na nas wielkie przykrości, jak tego się dowiecie, jeżeli historia nie kłamie.

Nadszedł wieczór, dzień się skończył, pan z żoną wypoczywali, i oto za sprawą Boga, ojca wszechmocnego, dama od razu poczęła siedmioro dzieci. Niech więc nikt nie gada od rzeczy, bo na damie pomści się, co w płochości poprzednio mówiła. Pan miał świadomość, że żona jego poczęła i rzekł do niej: niech ci Bóg da takie dziecko, które by nas ucieszyło i honor nam przyniosło. — Oby się to sprawdziło, odpowiedziała dama, nie przeczuwając, co ją czeka. Oboje poszli do klasztoru ś'w. Wincentego, gdzie dla nich odprawiono nabożeństwo, złożyli przy tym w darze pierścionek złoty i srebrny.

Przyszedł na panią czas porodu. Nie było przy niej nikogo, tylko stara Matabruna, która w Boga nie wierzyła. Siedmioro dzieci, jedno po drugiem, na świat przyszło, podług woli Boga. Siedemfeibyło obecnych, które każdemu z dzieci los przeznaczyły. Każde z nich miało srebrny łańcuszek na szyi. Dziwiła się temu stara, nie rozumiejąc, co to znaczy. Dzieci były ładne i dorodne, z nich sześciu synów i jedna córka. Stara postanowiła popełnić wielkie morderstwo, za podszeptem diabła, za co ją niechybna spotka kara.

Urodziły się dzieci jedno po drugiem, mówię wam tak, jak czytałem w historii; jedna córka, sześ'ciu synów bardzo do siebie podobnych, każde z łańcuszkiem na szyi. Nikogo przy pani nie było, tylko owa stara, łakoma złos'nica, która rzekła: Beatryx, ja sprawię, że cię mój syn spalić każe. Przypomnij sobie, ^ powiedziała, że kobieta może mieć tylko jedno dziecko, chybaby się oddawała dwu mężczyznom. Podług tego syn mój ma prawo twierdzić, żeśś się oddawała siedmiu. Słysząc to dama, modlić się zaczęła do Matki Boskiej(dame sainte Marie),prosząc ją o opieką. Stara rzekła: na nic się to nie przyda; przywołała sługę imieniem Marek, jeżeli historia nie kłamie, wiernego a bogatego jej domownika.

Przyjacielu, rzekła mu stara, wzbogacę cię więcej jeszcze, tylko wykonaj, co ci wskażę i przysięgnij, że wykonasz. Przysiągł jej sługa, nie wiedząc, o co chodzi. Żona mego syna, rzekła, urodziła tych dzieci siedmioro, idź je utopić w rzece, lub bagnie. Spiesz się, a gdybyśś się przed kim wygadał, każę cię powiesić.

Usłyszawszy to sługa, przestraszył się, ale odmówić nie śśmiał. Stara obiecała go wzbogacić i wolnośść mu nadać, sama zabrała dzieci śpiącej królowej, oddała je Markowi i nakazała mu śpieszyć się, a gdy wróci, znajdzie dla siebie przygotowane jedzenie i picie. Zabrał Marek dzieci, zawinął je i poszedł z ciężkim sercem.

Odszedł Marek, a stara, nic dobrego na myśli nie mając, przechodzi obok budy, w której suka zległa świeżo siedmioro szczeniąt. Zabrała je wszystkie w suknię przed siebie, sukę nożem zabiła, wrzuciła do studni, idzie do syna, który niecierpliwie, a z radością, oczekuje wiadomości o rozwiązaniu żony. Miły synu, rzekła do niego, ze zbolałym sercem przychodzę do ciebie, żona twoja porodziła tych oto siedmioro szczeniąt. Zgrzeszyła ciężko przeciw Bogu i przeciw ludzkości. Nic tak przewrotnego nie ma, jak daleko wiatry wieją. Toteż każ ją wydać na męki i spalić. — Matko Boska, zawołał pan, sądziłem, że na świecie nie ma uczciwszej kobiety! Wobec wszystkich ludzi spalić ją każę. — Tak uczyń, rzekła stara i uczyń to zaraz, bo sprawiedliwość zwłoki nie cierpi.

Miły synu, mówiła stara, sprawiedliwość zwlekająca nie